Życie jest gdzie indziej

Mogę Wam nawet opowiedzieć trochę, na czym to polega.

Się wstaje w sobotę o szóstej, się idzie powoli nad Wisłę, się siada na ławeczce i patrzy się po prostu na płynącą wodę.

Bez muzyki, bez papierosów, bez jakichś myśli szczególnych. Tylko tak.

Jako ten anonimowy byt wirtualny.

Pozdrawiam w roztargnieniu

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A jak się nie ma Wisły pod ręką?

To można sobie na słuchaczkach posłuchać trwającego 2:22 From Where I Am (by Enya i sam fortepian)?

Włączona w kółeczko brzmi jak płynąca rzeka albo dobra cisza…

P.S.

A gdzie jest gdzie indziej?
Bo ja myślę, że to jest jak z tym prezesem i zaszczytnym miejscem.


Sergiuszu,

nic nie wiem o żadnym zaszczytnym miejscu, ale nie szkodzi. Moja wiedza jest ogólnie ułamkowa.

Ale podrzucam usłużnie kolejny kamyczek, w ramach strategii dla Polski:

kto wziął wypłatę, niech kupi polędwiczki wieprzowe, kto jest biedniejszy, niech weźmie filet z kurczaka. Oliwy takiej lepszej ciepnąć na patelnię, nie żałować (bieda musi pofolgować), zacząć smażenie. Posmarować solą i pieprzem, pokropić cytryną, jak się ktoś poparzy, to podmuchać.

A potem jeszcze całość posmarować miodem.

Pozdrawiam konstruktywnie, zbierając się do wizyty w PSS Społem


ja jutro ok. 6 idę

robić fotki dzikom… nad Wieprz :) dziś mi się już nie chciało …

z braku dzików, dziś rankiem posłucham sobie trwającego 2:02 “Piece by Piece” Slayera … brzmi jak stado szarżujących odyńców.

a w ramach strategii dla Polski ja dziś zrobię na obiad kluskę po żydowsku!


Pino,

to taka anegdota o spóźnionym na ważne zebranie prezesie, który po wejściu przycupnął na pierwszym krześle, żeby nie robić zamieszania. Zauważył go młody manager i woła “ależ panie prezesie! prosimy tutaj, na zaszczytne miejsce”. Na co prezes odpowiada: “dziękuję, ale zaszczytne miejsce jest tam, gdzie akurat siedzę, kontynuujcie panowie”.

Pozdrawiam

P.S. ale żeby miodem? Co za zwyczaje, to może jeszcze orzeszki wciepnąć? Sztukę mięsa nabijamy na cóś i nad ogniem żywym pieczemy, o! Ten PSS jeszcze istnieje? Niesamowite.


Hahaha,

no Stopczyk, jak ty pięknie chwytasz :D I kto powiedział, że nie stworzymy tej strategii całej? Przepis może na jewrejską kluskę wrzuć, pozdrawiam, znowu żrąc Twój piernik ;)

Sergiuszu – no, zapewne jest w tym coś. Ale bym jednak nie walnęła, jak ten prezes… W samym tym PSS widzę jedną sprzedawczynię, co też jest jakaś gdzie indziej.

Role społeczne i funkcje zaszczytne są stanowczo przeceniane, moim zdaniem.

Ukłony niskie


>Pino

idę zaraz do pracy… ale zapodam na szybko jeden z wariantów kluski po żydowsku

1. robisz farsz:
a) starte pyry+cebulę (startą) prażysz na oleju (oliwie) tak około 5-7 minut. nie musi być to super uprażone bo potem jeszcze będzie i tak poddawane obróbce termicznej. pieprz, sól.
b) odstawiasz do przestygnięcia

2. robisz ciasto – jak na pierogi. nie muszę tłumaczyć, zresztą każdy ma swój własny patent na ciasto do pierogów :)

3. nadziewasz.
a) kawałek ciasta pokrywasz farszem ale zostawiając marginesy po bokach i zawijasz. ciasto powinno być w miarę cienkie, farszu tak odpowiednio, nie za mało nie za dużo, a marginesy się zaciska.

4. gotujesz. taką kluskę gotujemy we wrzątku albo na parze, czas zależy od jej gabarytów.

5. kluska musi ostygnąć, żeby potem poddać ją esencji jej kluskowatości (bądź żydowskości) i smaku, czyli podsmażeniu na patelni na chrupko, ale wcześniej należy ową kluskę pociąć na fragmenty.

to tak po krotce, bo jako Żyd mocno rozcieńczony mogę, prawda, się mylić w tych sprawach.

piernik … ech muszę zrobić... a ha … dodaj 50 g rumu, albo araku następnym razem …szok!


Stopczyk,

ale ja sama na to wpadłam :P Za pierwszym razem był rum, za drugim wódka z pieprzem.

Przepis taki, hm, odświętny bardziej, ale nie powiem, nie powiem… Ma się, prawda, te korzenie nie do końca może prawidłowe, pejsy czasem mi widać, jak się nie uczeszę...

miłej pracy, joł


>Pino

lubię pejsate dziewuchy :D

dopijam kawę i znikam … znikł


Ja to bym się zaziębił,

nad taką Wisłą.

Ech, młodość...

Pozdrowienia

PS Kaszanka z cebulą plus piwo niepasteryzowane Roteckie. Z Czarnkowa. Ogórek. Cóż bardziej strategicznego być może…


Stopczyken

Pejsate są najlepsze:-D Nie wiadomo, czego się po nich spodziewać.

pomoc dla renaty


>Mad

ryzyko zawodowe… poza tym ja lubię szalone niewiasty :) idędoma robić kluskę żydowską zmodyfikowaną. strategicznie zakupię po drodze ogórki, a w lodówce już chłodzi się, strategicznie rzecz jasna, borowiczka… :)


Pino,

a ja bym walnął jak ten prezes pewnie, bo z natury jestem bezczelny i niecierpiący wartościowania przez innych ze względu na miejsce siedzenia, choć tego nie widać na codzień.

A z sąsiedniej półki masz ulubioną frazę Docenta o tym, że Ojczyzna jest tam, gdzie się człowiek kładzie do snu. Ot, globtroter i łże-patriota. Chyba go wytargam za te pejsy ;-)

Gdzie indziej jest tutaj.
Zawsze tam, gdzie jesteś.
Do tego zmierzałem.

Pozdrowienia


...

nie przepadam za kapelą ale jedna fraza wyszła im super

“where I lay my head is home”


Subskrybuj zawartość