Pisanie jak de Mello jest dla mnie kłopotliwe

Zawsze dążyłam do radzieckiej jakości i precyzji.

Napisanie czegoś, co byłoby mętne i odpowiednio słabo zrozumiałe, jest dla mnie sporym wyzwaniem intelektualnym.

Równie dobrze Helmut Karl Bernhard von Moltke mógłby się rozmarzyć i na odwrocie mapy sztabowej zapisać wiersz o wiośnie. Przypuszczalnie znalazłyby się tam precyzyjne dane odnośnie temperatury i ciśnienia atmosferycznego. Może jakieś szumiące topole, hm, jak wygląda oddział wojska, maszerujący wśród szpaleru topoli… Jak to się ma do strategii, co ja robię, przecież mieliśmy napaść na Szlezwik i Holsztyn… Że z wszystkich stylów ostanie się gotyk, bo stercząc, nie naraża na kłujący dotyk.

Ja jestem bezwzględnie czułe, ale skurwysyństwo. Nie zwykłam ukrywać się za avatarami i tworzyć zasłon dymnych. Piszę o tym, o czym napisać mogę bez nadmiernego poczucia żenady. Przecinek, średnik, punkt.

Im bardziej osobisty i bolesny temat, tym większą czuję pokusę, żeby uciekać w szyderstwo. Przedstawić ból na jakimś wykresie, albo w formie arkusza kalkulacyjnego. Opatrzonego siódmą pieczęcią podania do Wszechświata. ZAŁATWIONE ODMOWNIE. Albo: NIEROZPATRZONE Z POWODU BRAKU ODP. ZAŁĄCZNIKÓW. I nieczytelny podpis.

moja wyobraźnia
to kawałek deski
a za cały instrument
mam drewniany patyk

uderzam w deskę
a ona mi odpowiada
tak – tak
nie – nie

innym zielony dzwon drzewa
niebieski dzwon wody
ja mam kołatkę
od nie strzeżonych ogrodów

Nie cierpię poezji Herberta, ale niestety, tak właśnie to wygląda.

Moja forma, kwadratowa potworna, nie sprawdza się w niektórych przypadkach. Co za skandal. Umiem wrzeszczeć, umiem wkurwiać, umiem wzruszać, ale pewien zakres emocji pozostaje dla mnie niedostępny.

Zastanów się, z czego to może wynikać, mówię pragmatycznie do siebie, strzepując popiół z wielbłąda na talerzyk. Ha! To samo co zawsze, abarot. Niech inni płaczą albo skaczą, a ty się, dziecino, spokojnie zastanawiaj i wyciągaj wnioski.

A może ja, cholera, nie mam ochoty wyciągać żadnych wniosków?

Jasne, a Moltke chciałby być ogrodnikiem i hodować róże.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

A ja już wróciłam do formy: Jak zwykle niewiele zrozumiałam,

i może dlatego nie boję się tu komentować jako pierwsza…


Tytuł mnie zaniepokoił Bażancie

A de Mello nie pisał o osobistych sprawach. :)

Niedostępny pozostaje dla Ciebie pewien zakres emocji, czy możliwość (umiejętność, chęć, potrzeba) wyrażania emocji z tego zakresu?

Mam wrażenie, ale może się mylę, że w tym tekście też zrobiłaś to o czym piszesz, że robisz kiedy temat jest zbyt osobisty.


No przecież tytuł jest dla jaj, Bażancie

Wiem, że de Mello pisał o czym innym, ale lubię ten dżołk. :P

“Niedostępny pozostaje dla Ciebie pewien zakres emocji, czy możliwość (umiejętność, chęć, potrzeba) wyrażania emocji z tego zakresu?”

możliwość wyrażania, oczywiście

“Mam wrażenie, ale może się mylę, że w tym tekście też zrobiłaś to o czym piszesz, że robisz kiedy temat jest zbyt osobisty.”

ofkors


Przecież ja wiem Bażancie, że dla jaj :)

Składam sobie gratulacje za przenikliwość.

Może pozwolę sobie dodać, że jeśli coś jest niedostępne, to zawsze można próbować do tego dotrzeć.
To może być bardzo ciekawe.

Serio, serio.


Dotrzeć a opisać

to dwie różne sprawy. Nie mieszajmy systemów walutowych.

Słyszę w uszach zrzędzenie mojej matki: ty i ten twój ekshibicjonizm emocjonalny.

Co dopiero, gdybym spróbowała stać się Anthonym?

hi hi


Alora

Jeśli dostępne jest doświadczenie, a niedostępna możliwość wyrażenia, to docierać można do tego drugiego – pierwsze jest całkiem gotowe.

Natomiast głosy innych, żyjące w nas od dawna, potrafią skutecznie przeciwdziałać.


Tja...


Humanistyczny bełkot normalnie.

Vot


Dziękuję,

znaczy się – cel osiągnięty.

:)


Pino

nudy na pudy


Arturze,

no właśnie.


miary i wagi

1 pud = 16,38 kg


Paszoł z matmą :P

Kiedyś może opiszę moje przygody edukacyjne z tym przedmiotem.
Powinno być ciekawsze. :)


Droga Piniu

To nie matma, a historia.
może się przydać w badaniach nad życiem włościan wołyńskich w 17 wieku
http://www.ornatowski.com/var.htm


W tym zmysle to tak

Historia jest najbardziej uniwersalną dyscypliną, dowolną inną możemy zawsze potraktować jako jedną z naszych nauk pomocniczych. :)

Blee, HPH na drugim roku… to dopiero trauma.


Swoją drogą

co jest z tym bełkoczącym de Mello, że go co i rusz wyciągają jacyś ludzie, choćby w roli kijaszka wbitego w ziemię, na ktorym się wiesza kurtkę oddając kupę na łonie natury?

Przecież ten cały Menello to są mądrości dla ćwierćinteligentow.


Hm,

na to pytanie ci raczej nie odpowiem, nie jestem specjalistką.

A co jest w takim Mikim, że warto mu poświęcać osobną notkę, której nawet nie przeczytałam, rejestrując zbyt duże, jak na moją wytrzymałość, natężenie słów typu kanalia oraz swołocz?


Miki jest exemplum

tego drugiego (wciąż mam nadzieję, ze mniej licznego) quasipolskiego narodu zyjącego nad Wisłą. Uważam, że to co pisze należy prezentować szerszej publiczności bo najlepiej ukazuje ohydę tego indywiduum.

Poza tym, jak juz przyjdzie do wieszania, to dobrze wiedzieć- kogo, nespa?


Spa, spa,

idź tymczasem przeprowadzać staruszki przez ulicę. A ja sprawdzę, co z moim egzaminem. :)

Ku chwale Ojczyzny!


Subskrybuj zawartość