może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie o to chodziło aby Panu przypisać cynizm ale chodziło mi o tę metodę, że jest wg mnie cyniczna.
Jeśli Pan uważa, że więcej ma się mówić o syndromie poaborcyjny to jestem całkowicie za… . Ale nie 5 minut przed aborcją ale na poziomie kształcenia w szkołach, w mediach, w gabinetach.. – jako profilaktyka. Gdyż przecież świat jest jaki jest i nie wierzę aby nie było aborcji.. . Chodzi o to aby jej było jak najmniej i jak najmniej złamanych matek.
Co do poczucia winy.. – nie uważam tak. Poza tym SP nie jest związany z wiarą ale z psychiką oraz wzrastającej świadomości świadomej utraty dziecka… . NAtury się nie da oszukać.
Nauka Kościoła Katolickiego oraz kwalifikacja moralna czynów to nie wbijania klina w człowieka pod tytułem “poczucie winy” – przecież wierny pyta czy coś jest dobre a co złe. W tej konkretnej dziedzinie właśnie SP dowodzi, że Kościół ma rację mówiąc o złu które się dzieje gdy dokonuje się aborcję.
Poza tym, osoba związana z Kosciołem “na poważnie” która dużo czyta, pogłębia swoją wiedzę, wiarę – zdaje sobie sprawę, że w grzechu decydujące są okoliczności i one przesądzają o winie i ciężarze gatunkowym.
Gdyż grzech ciężki to świadome i dobrowolne przekroczenie ważnej rzeczy przykazania Bożego. Więc jeśli Pan nazywa wzbudzanie poczucia winy wiernym to chyba o czym innym mówimy.
Poczucie winy byłoby wtedy gdyby Kościół nie wybaczał grzechy a zamiast pojednania z Bogiem nakładał nie do udźwignięcia ciężary. Tym czasem jest zgoła odwrotnie: sakrament pokuty to oprócz Łaski Bożej dotykającej człowieka także pierwsza pomoc psychologiczna – chyba tak się mówi o wysłuchaniu.. .
Ale także uleczenie -> bo to piękne uczucie usłyszeć nad sobą takie słowa “ PAN ODPUŚCIŁ TOBIEGRZECHY IDŹ W POKOJU...”. Czyż przypieczętowanie poczucia winy… czy wręcz coś przeciwnego -> uwolnienie od niego – pana zdaniem?
Wracając do SP jeden z etapów terapii to danie sobie czasu żałoby – czasu na opłakanie dziecka i symboliczny pogrzeb.
Osoby wierzące mają ułatwioną sprawę w związku z sakramentalną spowiedzią i pojednaniem z Bogiem oraz z dusza dziecka.
Osoby niewierzące mają poprzeczkę ustawioną znacznie wyżej chcąc sobie poradzić ze świadomością “pozbycia się” własnego dziecka… .
PAnie Andrzeju
może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie o to chodziło aby Panu przypisać cynizm ale chodziło mi o tę metodę, że jest wg mnie cyniczna.
Jeśli Pan uważa, że więcej ma się mówić o syndromie poaborcyjny to jestem całkowicie za… . Ale nie 5 minut przed aborcją ale na poziomie kształcenia w szkołach, w mediach, w gabinetach.. – jako profilaktyka. Gdyż przecież świat jest jaki jest i nie wierzę aby nie było aborcji.. . Chodzi o to aby jej było jak najmniej i jak najmniej złamanych matek.
Co do poczucia winy.. – nie uważam tak. Poza tym SP nie jest związany z wiarą ale z psychiką oraz wzrastającej świadomości świadomej utraty dziecka… . NAtury się nie da oszukać.
Nauka Kościoła Katolickiego oraz kwalifikacja moralna czynów to nie wbijania klina w człowieka pod tytułem “poczucie winy” – przecież wierny pyta czy coś jest dobre a co złe. W tej konkretnej dziedzinie właśnie SP dowodzi, że Kościół ma rację mówiąc o złu które się dzieje gdy dokonuje się aborcję.
Poza tym, osoba związana z Kosciołem “na poważnie” która dużo czyta, pogłębia swoją wiedzę, wiarę – zdaje sobie sprawę, że w grzechu decydujące są okoliczności i one przesądzają o winie i ciężarze gatunkowym.
Gdyż grzech ciężki to świadome i dobrowolne przekroczenie ważnej rzeczy przykazania Bożego. Więc jeśli Pan nazywa wzbudzanie poczucia winy wiernym to chyba o czym innym mówimy.
Poczucie winy byłoby wtedy gdyby Kościół nie wybaczał grzechy a zamiast pojednania z Bogiem nakładał nie do udźwignięcia ciężary. Tym czasem jest zgoła odwrotnie: sakrament pokuty to oprócz Łaski Bożej dotykającej człowieka także pierwsza pomoc psychologiczna – chyba tak się mówi o wysłuchaniu.. .
Ale także uleczenie -> bo to piękne uczucie usłyszeć nad sobą takie słowa “ PAN ODPUŚCIŁ TOBIE GRZECHY IDŹ W POKOJU...”. Czyż przypieczętowanie poczucia winy… czy wręcz coś przeciwnego -> uwolnienie od niego – pana zdaniem?
Wracając do SP jeden z etapów terapii to danie sobie czasu żałoby – czasu na opłakanie dziecka i symboliczny pogrzeb.
Osoby wierzące mają ułatwioną sprawę w związku z sakramentalną spowiedzią i pojednaniem z Bogiem oraz z dusza dziecka.
Osoby niewierzące mają poprzeczkę ustawioną znacznie wyżej chcąc sobie poradzić ze świadomością “pozbycia się” własnego dziecka… .
Pozdrawiam.
poldek34 -- 05.01.2008 - 19:11