Cieszę się, że Pan się cieszy, lecz jednocześnie mam poważne obawy, że pańska radośc jest płonna. Ja już niejednokrotnie pisałam, że nie czuję w sobie blogerskiej weny. Dałam się wpuścić w to TXT niczym naiwne dziecię. Nie żebym tego żałowała, ale … niewielki tu ze mnie pożytek. Czasem coś skrobnę z poczucia przyzwoitości i to wszystko.
Wie Pan, do czegoś się tu Panu przyznam.
Pamięta pan kretyński program pod nazwą “Big Brother”? Przyznaję ze wstydem, że swego czasu obejrzałam kilka odcinków. I najbardziej zastanawiałam się nad motywacjami ludzi, którzy się tam zgłosili. Czy uważali się za interesujących? Czy wydawało im się, że mają jakąś nadzwyczaj charyzmatyczną osobowość, zdolną przykuwać uwagę tłumów? Czy mieli coś ciekawego do przekazania?
No właśnie…
Cała blogosfera kojarzy mi się trochę z tym “Big Brotherem”.
Ja Panie Yayco jestem wspaniała, nadzwyczajna i rewelacyjna dla kilku bliskich osób ( powiedzmy że tak jest hi, hi). I to mi całkowicie wystarcza.
>Panie Yayco
Cieszę się, że Pan się cieszy, lecz jednocześnie mam poważne obawy, że pańska radośc jest płonna. Ja już niejednokrotnie pisałam, że nie czuję w sobie blogerskiej weny. Dałam się wpuścić w to TXT niczym naiwne dziecię. Nie żebym tego żałowała, ale … niewielki tu ze mnie pożytek. Czasem coś skrobnę z poczucia przyzwoitości i to wszystko.
Wie Pan, do czegoś się tu Panu przyznam.
Pamięta pan kretyński program pod nazwą “Big Brother”? Przyznaję ze wstydem, że swego czasu obejrzałam kilka odcinków. I najbardziej zastanawiałam się nad motywacjami ludzi, którzy się tam zgłosili. Czy uważali się za interesujących? Czy wydawało im się, że mają jakąś nadzwyczaj charyzmatyczną osobowość, zdolną przykuwać uwagę tłumów? Czy mieli coś ciekawego do przekazania?
No właśnie…
Cała blogosfera kojarzy mi się trochę z tym “Big Brotherem”.
Ja Panie Yayco jestem wspaniała, nadzwyczajna i rewelacyjna dla kilku bliskich osób ( powiedzmy że tak jest hi, hi). I to mi całkowicie wystarcza.
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę
Delilah -- 10.03.2008 - 00:02