Po drugie – tak. Też uważam, że mnie z kimś pomylił. Stanowi to mimo upływu lat źrodło nieustannej radości dla Dziecka, którą bawi wizja o kimś podobnym do mnie, kogo boi się policja miasta Paryża.
Po trzecie, to jest tak, że się nie da jednoznacznie odpowiedzieć.
To miejsce jest skutkiem wyboru. To niewątpliwe. Miałem do napisania i opublikowania kilka prywatnych kwestii i chciałem to zrobić w miejscu oczywiście prywatnym. Choćby po to, żebym mógł bez skrupułów wywalić na zbity pysk tych, z którymi nie życzę sobie rozmawiać. A ściślej – nie życzę sobie rozmawiać na proponowanym przez nich poziomie. Umysłowym i leksykalnym.
Liczyłem zresztą, że tu nie zajrzą i jak na razie się nie przeliczyłem.
Jest też trochę manifestacja (choć to oczywiście było ryzyko), że potrafię prowadzić bloga tak jak chcę, tam gdzie chcę i rozmawiać na tematy, które są może mniej fundamentalne, ale ważne dla ludzi.
Trochę miałem dość pouczania mnie, że ktoś wie lepiej jak się prowadzi bloga. A zwłaszcza, że wie lepiej co zrobić, aby blog był czytany i komentowany.
Trochę zatem jest w tym potrzeby pokazania, że można to zrobić nie tylko bez obrażania innych, ale nawet w miejscu, do którego dotarcie wymaga pewnej chęci i starania.
Oczywiście, jak wspomniałem, było to ryzyko, że pies z kulawą nogą nie przyjdzie nic skomentować. Ale jakoś nie narzekam. A nawet wprost przeciwnie, moje ego ma się coraz lepiej.
Nie jest to nowinka techniczna, bo w obietnice wierzę dopiero wtedy, jak są realizowane. Stąd może tak mało podniecam się polityką.
Ja prowadzę bloga wedle moich zasad. I wiem,że można inaczej. Ale wolę tak.
Wolę odpowiadać każdemu z moich gości, niż ich obrażać. Na przykład.
Nie jest to emigracja żadna, bo jak skończę ten prywatny cykl o ocieraniu się o śmierć, to może napiszę coś, co będzie na tyle mało prywatne, że to opublikuję normalnie. Ale nie wiem, bo to nie ma dla mnie pierwszorzędnego znaczenia. Jak się coś napisze, to się gdzieś opublikuje.
Mnie wystarczy,że mam gdzie pisać i że piszą tu fascynuujące rzeczy moi goście.
Pozdrawiam Pana raz jeszcze, ciesząc się z jego wizyty
Panie Arturze,
po pierwsze cieszę się, że Pana widzę.
Po drugie – tak. Też uważam, że mnie z kimś pomylił. Stanowi to mimo upływu lat źrodło nieustannej radości dla Dziecka, którą bawi wizja o kimś podobnym do mnie, kogo boi się policja miasta Paryża.
Po trzecie, to jest tak, że się nie da jednoznacznie odpowiedzieć.
To miejsce jest skutkiem wyboru. To niewątpliwe. Miałem do napisania i opublikowania kilka prywatnych kwestii i chciałem to zrobić w miejscu oczywiście prywatnym. Choćby po to, żebym mógł bez skrupułów wywalić na zbity pysk tych, z którymi nie życzę sobie rozmawiać. A ściślej – nie życzę sobie rozmawiać na proponowanym przez nich poziomie. Umysłowym i leksykalnym.
Liczyłem zresztą, że tu nie zajrzą i jak na razie się nie przeliczyłem.
Jest też trochę manifestacja (choć to oczywiście było ryzyko), że potrafię prowadzić bloga tak jak chcę, tam gdzie chcę i rozmawiać na tematy, które są może mniej fundamentalne, ale ważne dla ludzi.
Trochę miałem dość pouczania mnie, że ktoś wie lepiej jak się prowadzi bloga. A zwłaszcza, że wie lepiej co zrobić, aby blog był czytany i komentowany.
Trochę zatem jest w tym potrzeby pokazania, że można to zrobić nie tylko bez obrażania innych, ale nawet w miejscu, do którego dotarcie wymaga pewnej chęci i starania.
Oczywiście, jak wspomniałem, było to ryzyko, że pies z kulawą nogą nie przyjdzie nic skomentować. Ale jakoś nie narzekam. A nawet wprost przeciwnie, moje ego ma się coraz lepiej.
Nie jest to nowinka techniczna, bo w obietnice wierzę dopiero wtedy, jak są realizowane. Stąd może tak mało podniecam się polityką.
Ja prowadzę bloga wedle moich zasad. I wiem,że można inaczej. Ale wolę tak.
Wolę odpowiadać każdemu z moich gości, niż ich obrażać. Na przykład.
Nie jest to emigracja żadna, bo jak skończę ten prywatny cykl o ocieraniu się o śmierć, to może napiszę coś, co będzie na tyle mało prywatne, że to opublikuję normalnie. Ale nie wiem, bo to nie ma dla mnie pierwszorzędnego znaczenia. Jak się coś napisze, to się gdzieś opublikuje.
Mnie wystarczy,że mam gdzie pisać i że piszą tu fascynuujące rzeczy moi goście.
Pozdrawiam Pana raz jeszcze, ciesząc się z jego wizyty
yayco -- 26.10.2008 - 10:24