Oj, oj, oj… durny to chyba
Oj, oj, oj… durny to chyba jest ten wpis, a nie protest… niestety…
Ma Pan prawo tak uważać, choć to oczywiście świadczy o Panu.
Test Rorschacha w USA (gdzie wykładam psychologię) na większości uniwersytetów jest omawiany wraz z psychoanalizą bardziej jako historia psychologii (do tego nieslusznie przez dlugi czas traktowana jako standard).
1. Różnica pomiędzy teorią a praktyką jest dość poważna. Zna Pan jakąś powszechnie akceptowaną teorię dotyczącą funkcjonowania psychiki? A jeśli się Panu wydaje, że zna Pan taką teorię, to jaka część testów jest oparta na tej teorii?
2. Test psychologiczny jest dobry, jeśli pozwala postawić poprawną diagnozę psychologowi. Zna Pan jakieś inne kryterium określające jakość testu psychologicznego?
3. Zrobienie doktoratu z psychologii nie robi z człowieka psychologa. Trzeba do tego mieć talent. Z tego, że wykłada Pan psychologię w przodującym kraju Zachodu, nie wynika, że się Pan na niej zna. Jakoś nie czytałem Pańskiego protestu przeciwko deprecjacji terminu „demencja” czy o absurdalności terminu „inteligencja emocjonalna”. (To drugie to na pewno produkt amerykański.)
4. W Stanach Zjednoczonych Ameryki jest wiele głupoty. Czy z tego powodu należy we wszystkim je naśladować?
To smutne, że ciągle jeszcze wiele osób uznaje takie wyssane z palca testy/metody za narzędzia diagnostyczne. Mam nadzieję, że polska psychologia jednak wyjdzie kiedyś z czasów średniowiecza i dołączy do cywilizowanego świata – także w obszarze psychiki człowieka.
Bardzo smutne jest to, że ktoś podający się za wykładowcę psychologii nie ma elementarnej wiedzy z metodologii dzięki czemu może używać terminu „wyssane z palca testy”. Co to jest test Panie wykładowco?
Akcję popieram (chociaż może nie do końca jest “naukowa”, to jednak trafia do zwykłych ludzi).
Natomiast tego wpisu autor jjmaciejewski powinien się wstydzic…
Wstydziłbym się, gdyby Pan wykazał błędność moich poglądów, pisząc merytoryczną krytykę mojego stanowiska. Niestety, nie jest Pan autorytetem, żebym uwierzył Panu na słowo, zaś argumentów u Pana nie ma. Może się Pan wstydzić choć nie wiem, czy wie Pan dlaczego.
Panie Marcinie!
Oj, oj, oj… durny to chyba
Oj, oj, oj… durny to chyba jest ten wpis, a nie protest… niestety…
Ma Pan prawo tak uważać, choć to oczywiście świadczy o Panu.
Test Rorschacha w USA (gdzie wykładam psychologię) na większości uniwersytetów jest omawiany wraz z psychoanalizą bardziej jako historia psychologii (do tego nieslusznie przez dlugi czas traktowana jako standard).
1. Różnica pomiędzy teorią a praktyką jest dość poważna. Zna Pan jakąś powszechnie akceptowaną teorię dotyczącą funkcjonowania psychiki? A jeśli się Panu wydaje, że zna Pan taką teorię, to jaka część testów jest oparta na tej teorii?
2. Test psychologiczny jest dobry, jeśli pozwala postawić poprawną diagnozę psychologowi. Zna Pan jakieś inne kryterium określające jakość testu psychologicznego?
3. Zrobienie doktoratu z psychologii nie robi z człowieka psychologa. Trzeba do tego mieć talent. Z tego, że wykłada Pan psychologię w przodującym kraju Zachodu, nie wynika, że się Pan na niej zna. Jakoś nie czytałem Pańskiego protestu przeciwko deprecjacji terminu „demencja” czy o absurdalności terminu „inteligencja emocjonalna”. (To drugie to na pewno produkt amerykański.)
4. W Stanach Zjednoczonych Ameryki jest wiele głupoty. Czy z tego powodu należy we wszystkim je naśladować?
To smutne, że ciągle jeszcze wiele osób uznaje takie wyssane z palca testy/metody za narzędzia diagnostyczne. Mam nadzieję, że polska psychologia jednak wyjdzie kiedyś z czasów średniowiecza i dołączy do cywilizowanego świata – także w obszarze psychiki człowieka.
Bardzo smutne jest to, że ktoś podający się za wykładowcę psychologii nie ma elementarnej wiedzy z metodologii dzięki czemu może używać terminu „wyssane z palca testy”. Co to jest test Panie wykładowco?
Akcję popieram (chociaż może nie do końca jest “naukowa”, to jednak trafia do zwykłych ludzi).
Natomiast tego wpisu autor jjmaciejewski powinien się wstydzic…
Wstydziłbym się, gdyby Pan wykazał błędność moich poglądów, pisząc merytoryczną krytykę mojego stanowiska. Niestety, nie jest Pan autorytetem, żebym uwierzył Panu na słowo, zaś argumentów u Pana nie ma. Może się Pan wstydzić choć nie wiem, czy wie Pan dlaczego.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.03.2012 - 05:46