Zgodnie z tytułem “psychologia to nauka”, należy oczyszczać ją ze wszystkiego, co jest szalbierstwem.
Pana rozmowa z panami Zemem i Śliwerskim przypomina mi trochę (z Pana strony) wystąpienia w obronie teorii geocentrycznej. Wtedy też argumentowano, że jest świetna, zgodna z “wielowiekowymi” badaniami a nakładka w postaci dziwacznych epicykli i deferentów Hipparchosa jest jej twórczym rozwinięciem, spełniającym najwyższe wymagania.
Wg tej teorii też coś tam wiedziano, coś tam liczono i coś tam przewidywano.
Podobnie z freudowską psychoanalizą, testami projekcyjnymi i nakładką Exnera na test Rorschacha. Niby coś tłumaczą, ale nie bardzo wiadomo co. Niby coś badają, ale nie bardzo wiadomo jak. Niby coś poddają ocenie, ale nie bardzo wiadomo w jaki sposób.
Jak wyraziła się kiedyś o teście Rorschacha prof. Anastasi:
Jedyną rzecz, którą naprawdę ujawnia test plam atramentowych to sekretny świat tego, kto go interpretuje. Specjaliści, stosując go, mówią więcej o sobie niż o badanym.
Moim zdaniem jest bardzo trafne spostrzeżenie.
Zamiast więc psioczyć i jojczyć, że niewielu dochowuje wierności psychologicznej maszkarze uformowanej na wzór teorii geocentrycznej, może czas przestać szczekać na “Koperników”, co?
Na pocieszenie dodam, że ktoś bardzo skostniały z PTP wysmażył jeszcze gorszy tekst w obronie testu Rorschacha. Ten ktoś, odwołuje się bowiem wprost do argumentu z autorytetu, pisząc:
Jakbym słyszała obronę geocentryzmu z powołaniem się na autorytety Eudoksosa, Hipparchosa, Ptolemeusza i Arystotelesa oraz Ojców Kościoła razem wziętych. :) I to jest dopiero zgroza!
Dla rozluźnienia atmosfery załączam króciutki fragment filmu “Armageddon”, w którym przedstawiono proces medycznej i psychologicznej oceny mocno nieszablonowej ekipy głównego bohatera – Harrego Stampera.
Nie ukrywam, że to mój ulubiony fragment. Uwadze polecam (od drugiej minuty) kpinę z testu Rorschacha, jakże prawdziwą! :)
Panie Jerzy
Zgodnie z tytułem “psychologia to nauka”, należy oczyszczać ją ze wszystkiego, co jest szalbierstwem.
Pana rozmowa z panami Zemem i Śliwerskim przypomina mi trochę (z Pana strony) wystąpienia w obronie teorii geocentrycznej. Wtedy też argumentowano, że jest świetna, zgodna z “wielowiekowymi” badaniami a nakładka w postaci dziwacznych epicykli i deferentów Hipparchosa jest jej twórczym rozwinięciem, spełniającym najwyższe wymagania.
Wg tej teorii też coś tam wiedziano, coś tam liczono i coś tam przewidywano.
Podobnie z freudowską psychoanalizą, testami projekcyjnymi i nakładką Exnera na test Rorschacha. Niby coś tłumaczą, ale nie bardzo wiadomo co. Niby coś badają, ale nie bardzo wiadomo jak. Niby coś poddają ocenie, ale nie bardzo wiadomo w jaki sposób.
Jak wyraziła się kiedyś o teście Rorschacha prof. Anastasi:
Jedyną rzecz, którą naprawdę ujawnia test plam atramentowych to sekretny świat tego, kto go interpretuje. Specjaliści, stosując go, mówią więcej o sobie niż o badanym.
Moim zdaniem jest bardzo trafne spostrzeżenie.
Zamiast więc psioczyć i jojczyć, że niewielu dochowuje wierności psychologicznej maszkarze uformowanej na wzór teorii geocentrycznej, może czas przestać szczekać na “Koperników”, co?
Na pocieszenie dodam, że ktoś bardzo skostniały z PTP wysmażył jeszcze gorszy tekst w obronie testu Rorschacha. Ten ktoś, odwołuje się bowiem wprost do argumentu z autorytetu, pisząc:
Istotnym kryterium wartości diagnostycznej stosowanych metod jest odwołanie się do najświeższej wiedzy oraz autorytetów naukowych.
Jakbym słyszała obronę geocentryzmu z powołaniem się na autorytety Eudoksosa, Hipparchosa, Ptolemeusza i Arystotelesa oraz Ojców Kościoła razem wziętych. :) I to jest dopiero zgroza!
Dla rozluźnienia atmosfery załączam króciutki fragment filmu “Armageddon”, w którym przedstawiono proces medycznej i psychologicznej oceny mocno nieszablonowej ekipy głównego bohatera – Harrego Stampera.
Magia -- 07.03.2012 - 19:00Nie ukrywam, że to mój ulubiony fragment. Uwadze polecam (od drugiej minuty) kpinę z testu Rorschacha, jakże prawdziwą! :)