Moje intuicje co do akcji są podobne do Pańskich, z tą różnicą, że widzę tutaj bardziej naiwność nie “durnotę” i nie tyle brak pomysłów na reformy ile brak świadomości skutków podejmowanych działań w opini publicznej itd. Mam wrażenie, że do opini publicznej w ogóle nie dotarło, że ci dobrzy ludzie demaskujący psychologię, też są reprezentantami dziedziny, jakby nie patrzeć. A to jest nawet zabawne. Myśle podobnie jak Pan, że lepiej byłoby prowadzić akcje na rzecz podwyższania kwalifikacji biegłych, niż bezsensowne marnować energię tłumu przeciwko nieszczęsnemu Rorschachowi.
Dziwi mnie też i rozczarowuje, że tak niewiele głosów krytycznych pojawiło się jak dotąd pod adresem akcji.
Też uważam, że same studia i stopnie nie robią jeszcze z nikogo psychologa. Sama chcę psychologiem zostać, mam jeden dyplom przodującej uczelni i trochę praktyki klinicznej. W rozwiniętych krajach to nie wystarczy by prawnie nazywać się psychologiem (jeśli mogę się odwołać do argumentu krajów wysokorozwiniętych). W parze z rozwojem kraju kroczy też zwykle liberalizm, który stwarza też przestrzeń na głupotę. I to też może być pozytywne i tu się z Panem nie zgodzę.
Pozwolę sobie też na komentarz formalny. Też jestem dyslektykiem i też staram się nie narażać ludzi na negatywne doznania estetyczne. Również jestem blondynką, więc żartobliwie odwołania do tego stereotypu budzą we mnie podobne negatywne doznania. Odwoływanie się do stereotypów szowinistycznych tzw “gender stereotyping” może być równie rażące jak walenie byków.
Panie Jerzy Moje intuicje co
Panie Jerzy
Moje intuicje co do akcji są podobne do Pańskich, z tą różnicą, że widzę tutaj bardziej naiwność nie “durnotę” i nie tyle brak pomysłów na reformy ile brak świadomości skutków podejmowanych działań w opini publicznej itd. Mam wrażenie, że do opini publicznej w ogóle nie dotarło, że ci dobrzy ludzie demaskujący psychologię, też są reprezentantami dziedziny, jakby nie patrzeć. A to jest nawet zabawne. Myśle podobnie jak Pan, że lepiej byłoby prowadzić akcje na rzecz podwyższania kwalifikacji biegłych, niż bezsensowne marnować energię tłumu przeciwko nieszczęsnemu Rorschachowi.
Dziwi mnie też i rozczarowuje, że tak niewiele głosów krytycznych pojawiło się jak dotąd pod adresem akcji.
Też uważam, że same studia i stopnie nie robią jeszcze z nikogo psychologa. Sama chcę psychologiem zostać, mam jeden dyplom przodującej uczelni i trochę praktyki klinicznej. W rozwiniętych krajach to nie wystarczy by prawnie nazywać się psychologiem (jeśli mogę się odwołać do argumentu krajów wysokorozwiniętych). W parze z rozwojem kraju kroczy też zwykle liberalizm, który stwarza też przestrzeń na głupotę. I to też może być pozytywne i tu się z Panem nie zgodzę.
Pozwolę sobie też na komentarz formalny. Też jestem dyslektykiem i też staram się nie narażać ludzi na negatywne doznania estetyczne. Również jestem blondynką, więc żartobliwie odwołania do tego stereotypu budzą we mnie podobne negatywne doznania. Odwoływanie się do stereotypów szowinistycznych tzw “gender stereotyping” może być równie rażące jak walenie byków.
Pozdrawiam
Asia -- 22.03.2012 - 23:46