nie chce pan czytać tekstów z “Polityki” więc panu zacytuję.
problemem są nie tylko testy same, tylko ich stosowanie w sądzie:
“Praca psychologów sądowych (których jest w Polsce około 900) od lat budzi poważne zastrzeżenia. Na dodatek – jak pisała Ryszarda Socha (POLITYKA 2/10) – bywa, że uzasadnienia sądowych wyroków są żywcem przepisane z opinii biegłych psychologów. Dotyczy to zwłaszcza spraw dzieci.
W USA to sąd decyduje – według dość jasnych wytycznych – czy metoda zastosowana przez biegłego jest wiarygodna. W naszym kraju dobór narzędzi zależy wyłącznie od psychologa. Sędziowie i strony sprawy najczęściej nie mają więc pojęcia, na jakich podstawach naukowych opiera się diagnoza.
A w ogóle z tym nieczytaniem wrażych mediów zachowuje się pan jak uczeń z anegdoty deMello, gdzie mistrz pokazywał księżyc, a uczeń patrzył na palec.
Pan też patrzy na przekaźnik, nie na tekst, który panu pan Śiwierski linkował.
Też robię ten błąd (ostatnio się żżymałem, gdy Poldek mi podsyłał linki do “Wpolityce.pl”, ale w sumie nie ma się czym chlubić, bo to słaba postawa jest…
Panie Jerzy,
nie chce pan czytać tekstów z “Polityki” więc panu zacytuję.
problemem są nie tylko testy same, tylko ich stosowanie w sądzie:
“Praca psychologów sądowych (których jest w Polsce około 900) od lat budzi poważne zastrzeżenia. Na dodatek – jak pisała Ryszarda Socha (POLITYKA 2/10) – bywa, że uzasadnienia sądowych wyroków są żywcem przepisane z opinii biegłych psychologów. Dotyczy to zwłaszcza spraw dzieci.
W USA to sąd decyduje – według dość jasnych wytycznych – czy metoda zastosowana przez biegłego jest wiarygodna. W naszym kraju dobór narzędzi zależy wyłącznie od psychologa. Sędziowie i strony sprawy najczęściej nie mają więc pojęcia, na jakich podstawach naukowych opiera się diagnoza.
I jeszcze taki link:
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1501989,1,psycholog-czy-aby-biegly.r...
A w ogóle z tym nieczytaniem wrażych mediów zachowuje się pan jak uczeń z anegdoty deMello, gdzie mistrz pokazywał księżyc, a uczeń patrzył na palec.
Pan też patrzy na przekaźnik, nie na tekst, który panu pan Śiwierski linkował.
Też robię ten błąd (ostatnio się żżymałem, gdy Poldek mi podsyłał linki do “Wpolityce.pl”, ale w sumie nie ma się czym chlubić, bo to słaba postawa jest…
Pozdrówka.
grześ -- 11.03.2012 - 10:04