moja reakcja na ostatnie rozgrywki...

Oto fotografia (w załączniku – widocznie to jest ułatwienie – pewnie dla tych, co nie lubią zdjęć wkomponowanych w tekst, jak było do niedawna, tylko uwielbiają klikać w załączniki, tajemniczo ukryte…) moich ulubionych funkii (i tu cała niespodzianka załącznikowa się wydała!), którymi, jako zdeklarowany hostoholik, mam zamiar zajmować się w najbliższych dniach, co spowoduje, że w spokoju ducha przetrwam okres żałoby pojareckiej i dotrwam do maila od Sergiusza, który wyszedł 30 marca i idzie sobie do mnie jakoby. Być może on nawet gdzieś jest, tylko ja w swej nieświadomości go nie widzę ni cholery nigdzie!

Pozdrowienia wszystkim i powodzenia
:)

Średnia ocena
(głosy: 0)
ZałącznikRozmiar
33.JPG94.87 KB

komentarze

Joteszu

to Twoj ogród?


Griszqu!

To maciupki fragmencik mego ogromnego ogrodu o powierzchni około 130 metrów kwadratowych. Pień widoczny fragmentarycznie to podstawa cypryśnika błotnego, drzewa, które jest u nas gościem z Florydy, gdzie potrafi wybujać do 30 metrów. Mam nadzieję, że nasz klimat powstrzyma nieco zapędy rośliny, która na szczęście jest przyjemnie ażurowa i nie tworzy nieprzeniknionej korony, jak nasze smreki, świerki czy inne iglaki. Cypryśnik zrzuca igiełki na jesień, co było powodem, że niemal go nie wykarczowałem po wsadzeniu, gdy stał się na zimę gołym chochołem, o którego właściwościach z lenistwa nie doczytałem.

Funkie, albo inaczej hosty, to wdzięczne i piękne rośliny, które można zbierać całe życie i nie dozbierać do kompletu, bo Amerykanie, najbardziej zwariowani na ich punkcie, wyhodowali kilka tysięcy odmian. Rośliny zdobią ogród pięknymi liśćmi o setkach odmian kolorystycznych pasków, plamek i wszelakich przebarwień. Liście bywają od całkiem maleńkich po olbrzymy podobne do naszych wyrośniętych łopianów.

Rozpisałem się nieco, więc przerwę, zanim zacznę podawać linki do stron zwariowanych hostoholików…
:)


Joteszu

ogrod zacny. no i powierzchnia lekko oszalamia, bo mam wrazenie, ze masz dopieszczony kazdy metr ogrodu…
mam znajomego, emeryta, ktory zawsze narzeka na brak czasu do zajmowania sie ogrodem, choc spedza w tym ogrodzie kazda wolna chwile. jak Ty sobie radzisz z tymi 120 metrami?

super jest to, ze ludzie maja pozytywnego szmergla. pewnie sie nie pomyle, jesli zaloze ze posadziles kazdy krzaczek i o kazdym potrafisz calkiem sporo opowiedziec?

mi sie ogrody podobaja jako calosc – do roslinek samych w sobie nie mam ani reki ani glowy…


Panie Joteszu,

Przepięknościowe te funkie!

A od roślinek, to mamy tu nawet jednego zawodowca...

merlot


Merlocie!

Chyba dziś napiję się jakiegoś merlota czy innego winka! Dzięki za namiar na Wojtasowe gospodarstwo – ciekawe, czy po tekstowiskowej znajomości dałby rabat! Funkii ma ci on akurat dla mnie tyle, ile trzeba!!!
:)
Griszqu – moja Naj zapędziła mnie wczoraj do dwugodzinnej harówy przy przesadzaniu klonika purpurowego. Przy okazji wytrzebiłem mech z trawnika i ogólnie zacząłem wiosenne roboty. Dziś czekają mnie przeprowadzki funkii z tyłu domu przed dom od frontu. I tak do zimy…
:)
O żadnym dopieszczeniu nie ma mowy – zawsze znajdzie się kąt zapomniany czy zapuszczony, nawet jeśli włości mają trochę ponad ar!

Pozdrowienia i powodzenia


Joteszu

naprawdę różniste są Twoje funkie. U mnie pomieszkują tylko 3-4 odmiany pomieszane z żurawką, bergenią, ułudką i paprociami. Taki zakątek w kolorach blue. Lubię go bardzo, szczególnie w upalne dni.

A cypryśnik błotny też u mnie całkiem się wygodnie się rozgościł. Ale dostał bardziej słoneczne stanowisko. Zaciszne i wilgotne. Chyba mu dobrze, bo – po pierwszym zimowaniu w warunkach ekstremalnych (akurat trafił na minus 35, biedak) – rośnie wzdłuż i wszerz jakby gdzieś się spieszył.

Pozdrawiam ogrodniczo…


Magio!

Gdy wszedłem na www.bio-forum.pl w kącik funkiowy (Ogród Sad Pole) to zgłupiałem, spokorniałem i zrobiłem się tyci-maleńki. Tam są funkiomaniaczki z kilkudziesięcioma odmianami w ogrodzie, a ja nędzne naście nazbierałem…
Ale i tak pozostaję hostoholokiem – jak zobaczę nową odmianę to ją kupuję, o ile w pobliżu nie ma mojej Naj, która aplikuje mi przymusowy odwyk!
:)


Panie Joteszu

ja do Pana i maile wysyłam i na privie tutaj piszę, a Pan nie odbierasz ani znaku nie dajesz, i gadaj tu z człowiekiem. Idem sobie, obrażony, a co!


Joteszu

Wlasnie posadzilem roze. Piec krzakow.Dwa kolory. Czerwone i rozowe.
I patrze na dojrzewajace pomarancze.
Pozdrawiam serdecznie.


Borsuku, Joteszu

wstąpcie dziś wieczorem do Remizy. Jak się Borsuku zakrzątniesz, to aeroplanem zdążysz.

Pozdrawiam i zapraszam w imienia mgr. Spirytusa Mowensa, kierownika placówki.

merlot


O, nastepny ogrodnik się znalazl:-))

Pan Zenek19 zniknąl, napisalem maila, i okazalo sie, że zamieszkal w ogródku. Pan Borsuk to samo. Jak to chyba wyniose na balkon skrzynki z kwieciem, ale to musze poczekac na teściową, bo ona w tej kwestii za dowódcę i znajacą sie robi.

Przy okazji taka uwaga ze strony mieszczucha. Jak Pan, Panie Borsuku, o dojrzewających pomarańczach piszesz, to sie nadziwić nie mogę, bom przekonany byl do tej pory, że pomarańcze w hipermarketach rosną, podobnie jak inne owoce poludniowe. Niekiedy od razu w kartonach, w formie soku, żeby bylo prędzej.

Pozdrawiam zadziwiony


jotesz

No, no. Nie wiedziałem o Pana zainteresowaniach. Od razu mam więcej sympatii.
Co do funkii (host). Niech Pan przejrzy moją stronę www.akwojtas.pl
Może trafi Pan na coś interesującego. Przez moje ręce przeszło kilkadziesiąt odmian. Właśnie kilka nowych wprowadzam w tym roku.
Pozdrawiam


Szanowni Konfederaci!

Wdepnąłem na minuty, bo ogród jest żarłoczny i wymagający. Hosty powędrowały w nowe miejsca – inne muszą poczekać, aż się ujawnią i wystawią kiełki, bo na razie nie pamiętam, gdzie są...

Szanowny Paqnie Wojtasie – możemy się różnić na wielu płaszczyznach, ale na płaszczyźnie utworzonej z ziemi, do której wsadza się ziarna, pędy, kłącza, bulwy czy cebule sądzę że jesteśmy jednomyślni! Piękno przyrody jednoczy ludzi a przynajmniej powinno. Uświadomiłem sobie że ta ziemia, nieco większa niż jeden ar, to ziemia ojczysta. Cieszę się, że mogę ją upiększać. Zaglądałem do gospodarstwa ogrodniczego Wojtasów i jestem pod wrażeniem – zupełnie inaczej widzę teraz Wojtasa – na tle ziemi, w której rosną piękne rośliny i z której wędrują, by upiększać inne ogrody…
:)
Wracam do ogrodu…

ps. Sergiuszu – na mojej stronie nie ma żadnego miejsca w którym mógłbym odnaleźć jakiekolwiek maile – przeklikałem wszelkie punkty i psinco. Na priva też nic nie poszło (jotesz [at] gazeta [dot] pl). To nie żadna obojętność czy wzgarda – to niemożność...
:)


Panie Joteszu

Pozostań przy nadziei.
Już ja tego Serga rozliczę.
Igła


Panie Joteszu

Podejrzewam najgorsze. Otóż serwery pocztowe Gazety od czasu przejścia na silnik pocztowy Gmail (nie widziałem, znam tylko ze słyszenia), zachowują się całkowicie nieobliczalnie, problemy z doręczaniem poczty (w tym poczty wysyłanej z oryginalnego Gmail!) są codziennością. W ramach starań usilnych wysłałem Panu kilka dni temu maila właśnie z konta Gmail. Jeśli nie dotarł, wina musi leżeć po stronie Adama Michnika (do czego to doszło!). Mam prośbę taką: niech Pan na próbę założy sobie konto na oryginalnym Gmailu i to konto wpisze w swoim profilu TXT. Sprawa ze wszechmiar dziwna.

Pozdrowienia.


Panie Sergiuszu!

Zmieniłem pocztę gazetową na gmailową...
Zobaczymy, co to da.
:)
eszjot [at] gmail [dot] com


Panie Sergiuszu!

List doszedł i choć niewiele mi wyjaśnił, co kładę na konto tego, że sprawa jest pewnie skomplikowana i zagmatwana, to zmęczenie agrarne powoduje, że przestaje mnie cała ta aferka intrygować...
:)
Moja reakcja była więc prawidłowa – ziemia wyssała ze mnie siły oraz zainteresowanie dla sprawy. Teraz bardziej ciekawi mnie, jakie to nowe odmiany funkii do swego gospodarstwa wprowadził Pan Wojtas i jak je z tego gospodarstwa do mego ogródka sprowadzić szybko, tanio i bez szwanku.
:))
Dziękuję oczywiście za wyjaśnienia i za troskę o to, by Tekstowisko było przyjaznym ogrodem, w którym każdy może uprawiać swoje odmiany ulubionych roślin. Panowie dbajcie tylko, by chwasty nie rozpleniały się po uprawach!
:)))
Pozdrowienia i powodzenia wszystkim


Jotesz

Ciekaw jestem, ile bedzie kosztowac przesylka od KJWojtasa do Izraela?;-)
Tez bym z przyjemnoscia jakies cieplolubne funkie posadzil.


Borsuk, kurde

Spytaj Pana Wojtasa!

to byłby przełomowy deal;-)

merlot


Merlot

;-)
I potwierdzenie rolniczo-handlowych uzdolnien cywilizacji zydowskej.


Borsuku...

powinieneś jednak uważać na to, czy nabędziesz z własnego kapitału, jeszcze z Polski, już izraelskiego czy ewentualnie wspomagającego – amerykańskiego…
:)
Chociaż ja sadził bym funkie nawet za chińskie juany i rosyjskie ruble!
:)
Może zrobimy wspólne – tekstowiskowe – zamówienie, to wtedy rabat można większy wynegocjować? Gdyby wyszła wysyłka do Izraela, to może podesłał bym mojej córce…


@

Wszelkie negocjacje dotyczące zakupów, rabatów, wysyłki itp prowadzi moja osobista żona. Niestety kasę też ona trzyma, co wielce mnie bulwersuje, ale prawa mam okrojone. Ostatnio do komputera też mogę dochodzić tylko po złożeniu podania na specjalnym formularzu.


Joteszu

Kapital juz u mnie wybitnie izraelski.
Popieram idee wspolnego zakupu.
Czyzby corka rowniez grzebala w ziemii?
Pozdrawiam serdecznie.


Serio...

...to wydaje mi się, że w Izraelu funkiom za gorąco i zbyt słonecznie. Choć w USA hostoholicy są także w gorącej Kalifornii i tam powymyślano różne daszki ocieniające. W cieple rośliny wymagają większej ilości wody – najlepiej się czują w wilgotnej glebie. W Izraelu pewnie są rośliny, które wygladają równie pięknie jak funkie…
:)
ps. najgorszymi szkodnikami funkii są ślimaki, które ja morduję bezlitośnie. Ciekawostką jest, że w USA – kraju najbardziej zwariowanym na punkcie funkii, drugim groźnym wrogiem tych roślin są jelenie. Sprzedawane są tam środki odstraszające ślimaki i jelenie (!)


jotesz,@

Funkie (hosty) ponoć pochodzą gdzieś z podnóży Himalajów (Jak bylem w tamtych stronach, to rozglądałem się, czy nie znajdę jakichś w naturalnym siedlisku, ale tu gdzie bylem, to nie widziałem).
Są bardzo wytrzymałe, dają sobie radę w niekorzystnych warunkach. Jednak duże i ładne egzemplarze rosną jedynie w półcieniu (a nawet pełnym cieniu) i w glebie dobrze nawilgoconej.
Z wlasnych obserwacji sugeruję, aby stosować zasadę: im więcej koloru (obrzeża, przebarwienia) tym więcej cienia. Na słońcu tracą swę cechy, chorują i stają się mikre.
Dlatego dla terenu z dużą ilością słońca wyłącznie odmiany bez przebarwień, o liściach żółtawych ewentualnie zielonych.
Pozdrawiam


dodam skromnie...

...że te żółtawe czy nawet niemal białe, mają na ogół cienkie “papierowe” liście i na słońcu brązowieją, czyli są palone. Ja właśnie większość moich panienek zabieram z wystawy słonecznej do półcienia lub pełnego cienia…
:)
Z Azji mam też ulubienicę – aukubę. Pochodzi ona jednak z chłodnych i cienistych lasów górskich północnych wysp japońskich. Z tychże terenów pochodzi też aspidistra – roślina nieco zapomniana i niedostępna w sklepach czy szkółkach. Jednak u mnie eksperyment z wsadzeniem na lato aspidistry do ogrodu niezbyt się powiódł – liście przymarniały i teraz w domu staram się ją wykurować.


Panie Wojtasie

Przyznam, że Pana doświadczenia z odmianami przebarwionymi (typu Variegata) są zgoła odmienne od moich. Robię dokładnie odwrotnie – im więcej koloru tym więcej słońca (oczywiście w stosownych granicach danemu gatunkowi przynależnionych), po to właśnie by wybarwienie było jak najlepsze. I nie dotyczy to tylko funkii.

Pozdrawiam skonfundowana nieco…


Magio...

...nim Gospodarz się odezwie ja się wtrącę. Funkie pięknego niebieskawego odcienia na słońcu zaczęły tracić swój sinawy odcień, stając się banalnie zielone! Uciekłem z nimi do cienia w te pędy (nomen omen) i odzyskały kolor. Hodowcy funkii na ogół ostrzegają przed pełnym słońcem i mają rację!
:)


Magia, Jotesz

Ostatni komentarz: amen.


Cd.

To tylko podsumowanie komentarza jotesza: nic dodać nic ująć.


Joteszu

To wyjaśnię szczegółowiej. O ile zdołam.
Nie pisałam o odmianach, które mają inne niż zielone acz jednolite wybarwienie. Pisałam o odmianach Variegata, które mają np. obrzeża liści w innym kolorze, albo żyłkowanie. To zupełnie insza inszość jest. Być może źle zrozumiałam słowa pana Wojtasa.
I nigdy nie przyszło mi do głowy męczyć funkie w pełnym słońcu, stąd właśnie słowa “[...]im więcej koloru tym więcej słońca (oczywiście w stosownych granicach danemu gatunkowi przynależnionych)”.

Coś złego się chyba dzieje z moim pisaniem. Niezrozumiałe się staje, cóś.
Pozdrawiam skonfundowana bardziej…


Porady i eksperymenty

Magio – z roślinami można próbować. Uda się – to dobrze, nie uda się – trzeba się wycofać. Ja niektóre funkie wystawiłem na słońce, bo chciałem, by cieszyły oczy swym wyglądem przy atrium blisko domu. Nie wszystkim się to spodobało, więc z tymi wrażliwszymi uciekłem. Choć kilka rośnie już parę lat w dość nasłonecznionych miejscach. W końcu u funkii najważniejsze są kłącza i jeśli one przeżyją, to można je zabrać w inne miejsce, w którym będą miały lepsze warunki do wegetacji…
:)


all ogrodnicy

Moj ogrod jest w sumie mocno zacieniony, wiec jesli funkie nie przepadaja za palacym sloncem to jest to miejsce dla nich akuratne. Tylko jak to sie ma, do temperatury powietrza, ktora w lato nie bedzie spadac w nocy ponizej 20-28 stopni.
Ja wrecz potrzebuje roslin, ktore beda pokazywac swoja krase w cieniu.
Pozdrawiam.


Jotesz

Czekam az Oleandry zakwitna. Mam w ogrodzie dwa. Rozowy i bialy. Wysokie na 4 metry.;-)


Rozowy Oleander

oleanderrozowy.jpg


Łaaaał

Jestem pod wrażeniem. Z rozdziawioną gębą czytam i oglądam obrazki.
I już wiem, czym będę się najprawdopodobniej będę zajmował w przyszłym sezonie (bo w tym już raczej mocno za późno).


Z bezczelną pewnością...

...totalnego amatora powiadam Ci, Borsuku, że funkie u ciebie w cieniu powinny dać sobie radę! Jeśli u Amerykanów czytałem na forach, że w Kaliforni hodują, tyle że zacieniają, to w Izraelu nie powinny zachowywać się gorzej…
:)


Nie oszukuj!

Oszuście Pierwszy – funkie sprzedawane są w doniczkach, więc sadzić je można od wczesnej wiosny do późnej jesieni, tak więc w tym roku ciągle jest w sam raz na sadzenie funkii i wszelkich innych roślin. Nie oszukuj sam siebie! Szpadel w ręce i do ogrodu!!!
:)


Wiedziałem, że się nie wykpię byle czym...

Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak w sobotę rano ruszyć na zakupy.
Mam nadzieję, że w ogólnodostępnych sklepach z zielskiem jakieś dostanę...

Cienia to ci u mnie w ogródku dostatek.
Właściwie sam cień. Bajki z mchu i paproci.

Zobaczymy, co z tego wyniknie.


Oszuście Pierwszy...

...zmartwię cię nieco, ale na funkie trochę za wcześnie w sklepach ogrodniczych. Może Pan Wojtas by cię poratował wysyłkowo? Ja w każdym razie jeszcze nie widziałem funkii w doniczkach. U mnie w ogrodzie to one dopiero wystawiają kiełki…
:)
funkiowo.jpg
Jak widać – niewiele widać! To nowe funkiowo, właśnie założone z półkęp rozpołowionych szpadlem i przeniesionych w nowe miejsce. Gdy się rozrosną to ledwie będzie widać spod nich tę korę, którą obsypałem ziemię, by zniechęcić kota, który lubi u mnie załatwiać sprawy…


Borsuku...

...wczoraj córa mi powiedziała, ze w Tel Awiwie ma być 35 stopni! Trochę wymiękłem w imieniu funkii – ciut za ciepło…
:)


Jotesz

To ten Chamsin. U mnie bylo na ulicy 36. Dlatego nie wychylalem futra z borsukowa i jego zacienionego ogrodu, w ktorym spokojnie daje sie przezyc. Ulica faktycznie byla nieznosna. Wyszedlem tylko do najblizszego sklepu z corka, dla ktorej Izrael od dwoch tygodni to nowa bajka.


Za rok w Erec...

...zjadę z żoną, więc może jakieś kłącza w walizy włożę...

Ale to bardziej dla ciebie, Borsuku, niż dla córy, bo ona powinna uprawiać kaktusy.
:)


re: moja reakcja na ostatnie rozgrywki...

Mam tylko osiem odmian, w tym jedną dość dziwaczną, przywiozłam sobie od cystersów z Henrykowa, nie mam pojęcia, jak się zwie, darczyńcy tez nie wiedzieli. Kwitnie pod koniec września i pachnie jak lilie, tylko mocniej. Z “gołą ziemią” przed odrodzeniem się liści host(wczesna wiosna) poradziłam sobie sadząc puszkinie, iksjoliriony i takie coś, czego nazwa zupełnie mi z pamięci uleciała, niebieskie kwiatki, których zdjęcia publikuję tu:
http://defendo.blox.pl/2008/03/Nie-ma-drugiej-takiej-Zadna-nie-obiecuje-...
i będę wdzięczna za przypomnienie mi ich nazwy. Te cebulkowe przekwitają i zanikają dokładnie wtedy, kiedy funkie rozwijają liście.

Defendo


Defendo...

...niestety nie kojarzę tych śliczności bladoniebieskich…

Ja też wsadzam między funkie różne cebule roślin kwitnących nim funkie się rozwiną. Najczęściej są to tulipany ale dodam jeszcze inne ozdobniki.
:)


Pani Defendo

Chionodoxa luciliae (śnieżnik lśniący).


Joteszu,

Rzeczywiście w sklepach trudno to dostać, swoją drogą sezon się chyba rozpoczął, bo w weekend tłok był niemożebny. Na razie spłachetek ziemi przygotowany, jeszcze tylko parę worków kory (choć u mnie ona kotom nie przeszkadza, może o tyle, że robią swoje na trawniku obok).

Trochę mnie wessało zawodowo ostatnimi dniami, pogoda średnia (wczoraj całkiem brrr), ale pewnie w sobotę spróbuję coś zorganizować.

Tak na marginesie, mnóstwo ofert znalazłem na aukcjach.

Dzięki za inspirację do ruszenia d. sprzed komputera!


Szanowna Pani Magio!

Wielkie dzięki za śnieżniki – zacznę ich szukać, bo ciekawie są opisane. Zwłaszcza spodobało mi się, że się same rozsiewają! Pani Defendo powinna być usatysfakcjonowana…
:)


Oszuście Pierwszy...

...powinienem ci zaoferować coś z moich zbiorów na początek, alem wszystko, co tylko wykiełkowało porozpoławiał i przeniósł na nowe funkiowo. Jeśli dotarłbyś na Oporów, co ostatnimi czasy jest wyczynem, to może coś bym jeszcze wygrzebał...
:)
Moje funkie też przywędrowały przed laty od przyjaciółki z Krzyków. Najpierw najpopularniejsza zielona a po niej równie popularna biało-zielona. Długi czas myślałem, że to dwie odmiany jakie w Polsce żyją. Byłem jak Mały Książę, który poznał byle różyczkę.
:)
Ciągle możemy jeszcze zrobić zamówienie łączone u Szanownego Pana Gospodarza Ogrodniczego Wojtasa…
:))


re: moja reakcja na ostatnie rozgrywki...

Dzięki, Magio. Podejrzewałam,że to jakaś odmiana śniedków, bo o zmroku się zamykały…
Jotesz – t e n Oporów, wrocławski? Tak blisko?

Defendo


Cebulkami służę – tych

Cebulkami służę – tych śnieżników, już przekwitły. Na bazie pomocy – proszę jeszcze o nazwanie tego dziwnego motylkowatego, co mi kwitnie na ostatnim wpisie…
http://defendo.blox.pl/html(czwarte zdjęcie).
Mogę oddać też pustynnik, szałwię brazylijską i miętę jabłkową. Strasznie się porozrastały.
Za to nie wiem, jak rozmnożyć moje cudo – kalinę szorstkolistną – mało, że dużych, pięknych liści nie traci na zimę, to jeszcze jesienią wytwarza “propozycje kwiatów” i przez całą zimę trwa zielona, jakby miała za chwilę zakwitnąć. Wiele osób mnie prosiło o sadzonkę, a ona jakoś oporna na mnożenie.

Defendo


Defendo...

...oczywiście, że wrocławski Oporów! Tak blisko? Klecina???
:)
ps. chętnie zaopiekuję się nadmiernie rozmnożonymi cebulkami czy tłoczącymi się w ziemi kłączami, zwłaszcza, że po wieloletnich zaniedbaniach i szybkiej akcji porządkowej, zrobiły się u mnie puste miejsca…


Temat się rozrósł...

jak funkia Jurrasic Park z Wisconsin,hosta_Jurrasic_Park_Wisconsin_USA.jpgktórą znalazłem rok temu na którymś z forów dla hostolholików.

Żaden z tematów, które napisałem, nie miał tyle odsłon. Czy to może znaczyć, że nadeszła pora na kącik ogodniczy w TXT? Oczywiście zupełnie amatorski, bo profesjonalista branżowy woli wędrować po Chinach albo meandrach duchowości i religijności. Łakomczuchy mają swoje miejsce, gdzie do woli mogą się obżerać notkami o śledziach, ciastach i innych smakołykach…
:)


Relatywnie blisko –

Relatywnie blisko – Strzelin. Wystarczająco na to, żeby cebulki bezboleśnie przekazać. Masz miniaturowe irysy? Kwitną niemal jednocześnie z przebiśniegami, też je fotografowałam na potrzeby blogu. Iksjolirionów juz mogę nie znaleźć, bo dawno przekwitły. Może białe fiołki? Spróbuję tez podzielić dyptam, nie wiem, jak on po zimie…
Defendo


Szanowni Państwo

Paszczak zaprasza!

Redakcja właśnie dostała tekst zaproszenia:

“Paszczak zaprasza na cuda w ogrodzie. O swoich ogrodniczych pasjach mogą tu pisać Blogerzy oraz (nowość!) Komentatorzy.”

Adres do Ogrodu Paszczaka:

Miejscowość: Klubowo TXT
Osada: Paszczak

Link: http://www.tekstowisko.com/klubowo/klubowe-klimaty

Notki u Paszczaka będą losowo eksponowane na stronie głównej TXT wraz z innymi klubowymi.


Miła Defendo...

...Strzelin wcale nie jest tak bliski, jakbym chciał. Zwłaszcza w czasie wiosennego kieratu i pościgu z czasem. Muszę z moją Naj przejrzeć najbliższe weekendy, czy udało by się połączyć Strzelin z jakimś zadaniem pozawrocławskim…

Ja żyję jak wiejski rolnik, tyle że dla mnie wsią jest gmina Wrocław, choć tak naprawdę, to południowa część gminy, od Odry licząc. Ale z góry dziękuję za sympatyczną gotowość podzielenia się roślinnością ozdobną!
:)


Sergiuszu...

...zadałem u Paszczaka pytanie, dlaczego Paszczak miałby firmować ogrodnictwo, działkowanie czy doniczkowość, ale całą notkę wcięło jak ślimak funkię. Może jednak segregowanie TXT na grupki zainteresowań wcale nie jest potrzebne? Sam nie wiem. Przecież w tej notce napisałem właściwie o Jareckim a wszyscy się zainteresowali funkiami. Funkie oczywiście warte są zainteresowania wszystkich, bo pieszczą oczy.

600 odsłon to liczba świadcząca o tym, że kochamy rośliny! Nie tylko na talerzu…
:)


Szanowni Mędrcy Ogrodowi Płci Obojga

Proszę mnie nie bić i nie wykpiwać. Oto bowiem mam pytanie: czy można któreś w tych Waszych cudów zasadzić (zasiać) w ogrodzie w górach (Szczawnica) i zostawiać bez opieki (czyli podlewania i co tam jeszcze trzeba) przez dwa tygodnie, żeby to nie sczezło? Częściej po prostu nie bywam, więc może drzewka? Teren południowy, nasłoneczniony, na razie rośnie trawa i mlecze.

Upraszam o litość i wyrozumienie dla laika


Sir Lorenzo – można.

Sir Lorenzo – można. Spokojnie. Byliny i krzewy też. Niektóre. :)))

Defendo


Signore Lorenzo!

Pewnie szczep winny by się nadał. Rosną na ziemiach w sumie nędznych, wbijają swoje korzenie na dużą głębokość, by dotrzeć do jakiejś wody i lubią nachylenie ku słońcu – to był oczywiście żart, choć serio podszyty…

Temat jest ogromny i pewnie powolutku wyklują się różne odpowiedzi. Mi przychodzą do głowy wszelkie rośliny skalne. W każdym z poradników ogrodniczych są tabele, w których można szukać roślin do cienia, na słońce, lubiących wilgoć, lubiących miejsca suche, na ziemię lekka albo na ciężką, gliniastą.

Tak postawione pytanie onieśmiela. To jest początek sadzenia i siania i to na terenie, jak mniemam, ogromnym, co dla mnie znaczy większym niż 200 metrów kwadratowych. Zacząłbym chyba od krzewów i drzew, bo rosną długo i wolniej niż jednoroczne. Warto też popodglądać jak Don Pedro, szpieg z Krainy Deszczowców, co rośnie u sąsiadów na podobnych stanowiskach.

Tyle na dobry początek…
:)


Panie Joteszu

coś Panu zjadło Paszczaka w opcji wyboru forum, pewnie sam Paszczak to uczynił.
Ale już naprawione. I tamże odpowiedziałem.


Panie Sergiuszu!

Jak pany, to pany… Rzeczywiście komentarz do Paszczaka zeżarło ale potem widocznie zwróciło, bo się znalazł. Może to była Buka?

Forum może być fajne, choć jak się okazuje w każdym wątku może wykiełkować coś, co wszystko skieruje w innym kierunku. Na razie trzeba doradzić Signorowi Lorenzo, co ma posadzić na słonecznym zboczu kole Szczawnicy.

Dobrze jest mieć miejsce do którego można uciec przed czymś co nas osacza albo męczy. Albo odpocząć od czegoś, co nas zaczęło nużyć lub nudzić. Ogród, ogródek, działka, sad to dobre miejsca odosobnienia. Ja jeszcze lubię sobie na uszy nałożyć słuchawki i słuchać muzykę...
:)


@

Ja chętnie bym się włączył, ale mam problem z czasem. Ludzi do pracy brakuje. Do komputera mogę dojść przelotnie i na chwilę, bo wykorzystywany jest choćby do drukowania zdjęć. Nawet nie bardzo mam czas przeglądać wpisy, nie mówiąc o pisaniu.
Ostatnio do pracy przyszła pani, która już o 8 nie była w stanie samodzielnie stać. A mnie wypada dawać pracę. I chodzi o to, że ci lubiący się napić to też ludzie. I czasami lepiej żeby trochę zarobili niż kradli lub żebrali.


Szanowny Panie Wojtasie...

Gdy wspomniałem Pana, zresztą poprzez miętę i rumianek, to nie chodziło mi o żadne złośliwości. Sam przyznam szczerze, że nie kwapił bym się na speca do kącika porad architektoniczno-urbanistycznych! Takie fora zainteresowań najczęściej są dziełem nawiedzonych amatorów, maniaków czy hobbystów. Ze strony Pana moglibyśmy co najwyżej liczyć na wtrącenie się sporadyczne, gdyby ktoś jakieś herezje ogrodnicze zaczął wysnuwać...

Przypomniało mi się, jak to przed laty znałem pewną piękną sopranistkę, solistkę wrocławskiej opery. Spotykałem ją w towarzystwie w klubie związków twórczych, gdzie pośród wielce pseudointelektualnych rozmów lubiliśmy wypić kilka wódeczek i potańczyć. Bywało też, że korzystając z obecności sopranistki inicjowałem rozmowy na tematy muzyczne ale nie wyczuwałem u niej entuzjazmu. Kiedyś zapytałem o to wprost i wtedy dowiedziałem się, że dla niej muzyka, śpiewanie i opera to praca, a w klubie lubi od pracy odpocząć, pogadać o czymś innym i potańczyć przy muzyce disko!


I jeszcze jedna reakcja...

Ponieważ nie warto z tej notki wklejonej poniżej czynić osobnej notki, to pozwolę sobie wkleić ją jako komentarz wiosenny tutaj właśnie. Notka “moja reakcja na ostatnie rozgrywki…” była słabą reakcją na odejście czyjeś, kto w sumie powrócił do Salonu24. Ten wklejony poniżej komentarz jest ilustracją czynności odwrotnej – pożegnania z S24. Niech żyją funkie!!!

Renato!
Nieustannie podziwiam tych prymitywnych wielbicieli Platformy Obywatelskiej, którzy w tym skansenie obronnym Prawa i Sprawiedliwości, jakim stał się Salon24, próbują zasiać myślenie konsyliacyjne. Jak widać po Jewropiejczyku, są to próby skazane na porażkę. “Paka kto nibut imiejet żopu w miestie gaławy – nicziewo nie sdiełajesz!”

Właśnie dlatego jestem w długotrwałym stadium wychodzenia z Salonu24. Wolę Europę Babilasów, którzy niedawno opuścili S24, niż Jewropę Jewropiejczyka. Wygląda na to, że już drugą nogą też jestem w tekstowisku.

Pragnę zaznaczyć, że nie winię za to swoje odejście Gospodarzy Salonu24, Panie Gniewomirze, choć jakiś żal do moderatorów we mnie pewnie jest. Odstraszają mnie od Salonu te nienawistne chóry pilnych czytelników GóWnianej, koszernej i wybiórczej, ci rodacy, którzy we mnie widzą, ku mojemy zdumieniu, lewaka, bolszewika, komucha. Nie bawi mnie tkwienie tu wbrew tym jedynie prawdziwym polskim patriotom, wyznaczającym mi standarty polskości.

Miejcie się dobrze we własnym gronie…


Jotesz

Bylem swiadkiem tego odejscia. Napisalem Jareckiemu w jego ostatnim poscie na TXT pare slow. Jak do kumpla. By sie opamietal. Z tym wieszaniem i w ogole.
Zostalo to przez Niego wykasowane.
Potem czytam na Salonie takie bzdurne opisy powrotu Jareckiego na Salon24,ze mi po prostu wstyd za czlowieka.
Ciekaw jestem, czy kiedys uraczy swoimi paranojami kumpli z Salonu.
Pozdrawiam, konczac ten zenujacy watek w konfederackim zywocie.


Aha i jeszcze jedno

Wlasnie zakwitly oleandry. Rozowy i Bialy.
Hag Sameach Jotesz. ;-)


Borsuku!

Ja nawet nie stawałem w czyjejś obronie, bo nic nie wiedziałem. Ja protestowałem przeciw temu, że nic nie wiem, by mieć świadomość, czy kogoś bronić należy, czy niech się broni sam…

Jego powrót na DzikiePola24 wydał mi się natomiast zupełnie dziwaczny, że nie powiem, pokraczny. Moje dzisiejsze pożegnanie jest emocjonalne ale i przemyślane, bo kiełkuje we mnie od dawna. Może od samego początku. W S24 czułem się źle, bo jest to dziwne miejsce. Jakbym trafił na zlot pisowców-kombatantów z wpiętą w klapę fotografią Donalda. Tam teraz zwanego Don Aldem.

Nie zdarzyło mi się tam zamienić spokojnych zdań z jakimkolwiek sympatykiem prawicy pisowskiej. Spotykałem tam natomiast Rozwadowskiego, którego nikt w żaden sposób nie powstrzymywał przed womitowaniem słownym. Wreszcie mnie to zniechęciło. Na odejściu wyraziłem podziw wobec Renaty. Podobny mam dla Galopującego. Oni wytrzymują najdziksze napaści pałkarzy salonowych z olimpijskim spokojem. Ja mam to w dupie…

Pozdrowienia i powodzenia
:)


Zagadka "czwartego zdjęcia"

Lathyrus vernus (groszek wiosenny).

Joteszu, tak roślinka też się sama rozsiewa. :)


Pani Magio...

...też mam kępkę małych groszków, które ślicznie kwitną , ale tkwią w jednym miejscu i jakoś w pobliżu się nie rozsiewają...
:)
ps. dziś ponuro i deszczowo, więc wsadzę sadzonki rukoli i bazyli – będzie pokarm dla Paszczaka.


wstydliwe skromnisie...

...tak powoli wychylają się spod ziemi. Kolejna funkia szykuje się do walki ze ślimakami…
40600004.jpg


Jotesz

Ciekaw jestem jak sobie radzisz ze slimakami. W tamtym roku bylo u mnie prawdziwe zatrzesienie (dziennie okolo 20-30) i ponioslem spore straty przez te potwory. W tym sezonie ratuje sie skorupkami od jajek. Miele na drobno i obsypuje dookola roslin.
Jest lepiej.
Podobno wabi je rowniez zapach piwa.;-) Ale to bron niedoskonala, poniewaz oprocz tych ktore zagniezdzily sie w Twoim ogrodzie mozesz miec wizyty “sasiadow”
Z ogrodniczym szalom!


Szalom!

Ślimaki stały się moim wrogiem nr 1 i bez litości je rozdeptuję a resztki zamiatam pod funkie – niech się pożywią! Sypię wokół funkii proszki antyślimacze, korę, po której tym potworom się gorzej poruszać, popiół z kominka i co się da. Skorupki jaj pewnie też im nie są wygodne…
:)
Ja spróbuję odtworzyć domki dla ropuch – może się zbiegną do ogródka. One pewnie ślimaki wtranżalają, przynajmniej te bezdomne.


Joteszu,

Francuzów sprowadź.
Ślimaki zjedzą, a i ogródka mogą popilnować;-)


Mesje Merlo, Mą Ami!

Francuzi nie mieli by do mnie pretensji, gdyż napotkane winniczki nie są mordowane na nawóz, tylko przerzucane za ogrodzenie na przygimnazjalne łąki, by się pasły i rosły dla Francuzów! Morduję tylko te maluchy, bo to one wyżerają przykre dziurki funkiom. A ślimaki bezdomne są dobrym nawozem ale zupełnie niejadalne są, nawet dla Francuzów…
: )

40600009.jpg

Już się czają oślizgli pożeracze, ohydne foliofagi! Do boju hostoholicy!!!


jotesz

Rozdeptany slimak…fuj…oslizly pozeracz…;-)
Moje potwory nie maja domkow na grzbiecie i przez to, ze nie przypominaja Winniczkow, wogole nie mam do nich serca!
Do boju Polsko!!!
Do boju Izraelu!!!


Borsuku,

To że ktoś się nazywa Pomrów czarniawy nie usprawiedliwia brutalnej polsko-izraelskiej agresjii, pod pretekstem obrony funkii.

Społeczność pomrówów polskich wraz z pomrówią diasporą rozważa złożenie stanowczego protestu w Radzie Bezpieczeństwa.


Oślizgła zaraza!

A najgorsze są te pomarańczowo-czerwone!!! Zwłaszcza po deszczu mnoży się to ścierwo, budząc wstręt moich pań i przerażenie moich funkii…
:)


Nieźle Panu musiały zajść za skórę

te oślizgłe ścierwa w kolorze pomarańczowo-czerwonym, skoro aź trzy razy zamieścil Pan swoje wyznanie na ten temat:-))

Pozdrawiam spokojnie


Panowie

zacznijcie nowy wątek na forum, bedzie jaśniej no i w temacie:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Mój syn miał żółwia

Co oznacza, ze ja go musiałem nakarmić i ochajtnąć.

On wtryniał te ślimaki aż miło i urósł do wielkości małego prosiaka.
No to teraz jak zrobić zupę żółwiową?


To już tak źle, Panie Igło,

że domownika chcesz Pan zjadać?:-))


Signore Lorenzo!

Te potrojenia to wina wolnego reagowania tekstowiska na komendy. Klikam – i nic, więc klikam ponownie – i znowu nic, a okazuje się, że maszyneria wolno trawi i żuje, ale skutecznie. W efekcie są potrojenia, które potem znowu powoli, z namysłem, usuwam…
:)


Panie Max!

Zgadzam się z sugestią, że można by na forum, do ogrodu albo na działkę. Tyle, że ten temat wyzwolił się z ciasnych okowów okołojareckiej reakcji i powędrował w zieleń, zanurzył się w funkie, pochylił z troską nad drapieżnościa funkiożernych ślimaków. Mowa jest o rodzinie, żółwiach, zupie i brak tylko Maryni i rymu do zupy! Mnie to cieszy, bo dywagacje są ratunkiem na nudę. Obserwuję z zaciekawieniem, jak w innych notatkach następują ześlizgi z głównego nurtu i często te oboczności bywają ciekawsze od tematu wywołującego…
: )
Forum rolno-spożywcze nie jest zbyt ożywione, przynajmniej w swej rolnej części, bo spożywcza, jako kącik kulinarny ma się dobrze. A tak, to tematy roślinne kiełkują w innych notkach i przyjemnie zacieniają po wzroście główny wątek.
:))


Sz.P.Igło!

Nie mam syna i nie mam żółwia. Mam córki i jedna hoduje zwierzę, ale robi to w Izraelu a zwierz jest węgierskim wyżłem, więc nawet w odwiedzinach nie żarłby ślimaków, bo pewnie niekoszerne! U miejscowej córka ślimaki wywołują obrzydzenie, więc na placu boju pozostałem sam. Tylko moja Naj bojowymi okrzykami podtrzymuje we mnie ducha walki…
:)
Mam zamiar do ogrodu zwabić ropuchy. Już kiedyś miałem taką rezydentkę, której zbudowałem domek w cienistym i chłodnym zakątku. Najlepsza jest stara uszkodzona doniczka ceramiczna, której na brzegu trzeba wyłamać taką wyrwę, w której mieści się solidna ropucha. Donicę odwracamy dnem do góry i okładamy kamieniami – im więcej, tym lepiej, bo chłodniej i wilgotniej. Oczywiście dojście do wyrwy musi być swobodne, by zwierz mógł się wygodnie wgramolić. Jest szansa, że do takiego schronienia przekona się jakaś ropucha i po nocach będzie lepiej chronić rośliny przed ślimakami niż żółw.


Jotesz

a notka Magii?

jako żeś protoplasta “roslinnego kierunku w blogowaniu” wspomóż:))
Prezes , Traktor, Redaktor


Weekendowe posiłki...

40600005.jpg

...miło spożywać w atrium. Na codzień przeszkadza pośpiech…
: )
Niestety taki komunikat na różowym tle uniemożliwił wklejkę u Pani Magii:
Validation error, please try again. If this error persists, please contact the site administrator.
Dlatego dedykuję komentarz u siebie do notki Pani Magii “Trzy kolory: biały, żółty, niebieski” na forum BEZ OGRÓDEK...


Napiszę inaczej

żółw faktycznie pasjami żarł te ślimaki.
No ale żeśmy go oddali.

Co do ropuch.

Tu gdzie teraz mieszkam – są, ślimaków umiarkowanie.
W poprzednim miejscu, zaraz po zasiedleniu, kiedy wokół dopiero byle co z martwicy wychodziło, przywieźliśmy kilka złapanych przypadkowo płazów.

Wielkie było moje zdziwienie, kiedy kilka lat, po zasiedleniu, kiedym kamienny murek rozbierał ( taki bez zaprawy, ino na styk i glinę ) to tam różne potwory w szparach siedziały.

Tu, teraz, ubolewam, jak gody zabie były, to na alejkach asfaltowych dziesiątki rozjechanej gadziny codzień odnotowywałem.
Wędrowały do starych rowów i stawów.

Ale ostatnio znowu zauważyłem trop łosia i kurki wodne.


Panie Igło!

Żab zazdraszczam! Uwielbiam stworzenia – muzykalne, żarłoczne i wesołe z wyglądu.
: )


Igla

Dzieki za info, ze zolwie lubia slimaki. Do tej pory karmilem je tylko salata i zielonym ogorkiem. Teraz rzuce im cos nowego.
Dzieki. Ile to sie borsuk z TXT dowie…


Merlot

Na froncie walki z pomrowem czarniawym (jak sie tak mozna nazywac?) zaskakuje nawet samego siebie. Swoim bohaterstwem, bezkompromisowoscia, poswieceniem i oddaniem zielonej sprawie.
A Rada Bezpieczenstwa…Hmmm…
Musze sobie przypomniec, ile borsukow w Niej ostatnio zasiadalo, bo jakos odszedlem od polityki.
Pozdrawiam serdecznie;-)


Jotesz

Bardzo sympatyczne te patio.
A pomysl na Forum bez Ogrodek – bezcenny!!!;-)
Pozdrawiam


Borsuku...

...w przyszłym roku wybieramy się do Erec Israel i mogę jakieś kłącza przewieźć...
: ))
A na tej świeżo rozwiniętej funkii, zwącej się Słoneczna Kula, widać za co ja nie cierpię tych cholernych ślimaków!!! Bez ogródek rozgniatam…
:((
40600003.jpg


Subskrybuj zawartość