Evergreens (1) COLOSSEUM


 

col_l.jpg
Colosseum to wspaniały zespół znakomitości muzycznych. Rewelacyjny Dick Heckstall-Smith był pierwszym saksofonistą, który przekonał mnie do tego instrumentu w muzyce rockowej. Jego grę na dwóch saksofonach jednocześnie zobaczyłem zupełnie niedawno, oglądając koncert “zjednoczeniowy” sprzed kilku lat. Chris Farlowe – jego głos znany mi jest od wczesnych lat sześćdziesiątych, choćby z utworu Rolling Stones “Out Of Time”.

Chris jest “poza czasem” – głos mu się nie starzeje, tylko dojrzewa. Na podwójnej płycie koncertowej, nagranej w początku lat siedemdziesiątych w angielskich uczelniach, najbardziej fascynującym utworem jest “Lost Angeles” – długa, kilkunastominutowa rozpędzająca się lokomotywa:

Colosseum odrodziło się 1994 roku w oryginalnym składzie i dało wiele koncertów w całej Europie, gdzie zawsze było najbardziej kochane. Nagrało też znowu parę albumów, może nie tak porazających, jak w latach młodości, ale ciągle wspaniale granych! Z koncetów w roku 1994 utwór “Rope Ladder To The Moon” musicie sobie sami włączyć w you-tube, bo “umieszczanie filmu na stronach zostało wyłączone na żądanie”: http://pl.youtube.com/watch?v=sTboKwTeXl0&feature=related

Dick Heckstall-Smith zmarł w 2004 roku – pozostała muzyka. “Stormy Monday” to jeden z superbluesów, granych przez wszystkich od zawsze. Tutaj, jeszcze przed ponownym zjednoczeniem w 1994 roku, wykonują go dwaj kolosalni przyjaciele Dick i Chris:

Muzyka łagodzi obyczaje?
:)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm,

nazwa mi się kołacze gdzieś tam, ale utworków nie znałem.
Miło było posłuchać.

Dzięki i pozdrówka.


Panie Grzegorzu!

O produkcjach zespołu Colosseum nie wypada pisać “utworki” – zasługują na miano utworów, moim zdaniem nawet dzieł! Większość muzyków to aktywni jazzmani i w muzyce Colosseum jazz jest wyczuwalny – w końcu tworzyli w czasach, kiedy powstał jazzrock, kiedy Miles Davis dołączał do swego zespołu młodziutkich muzyków, takich jak choćby John McLaughlin. W muzyce Colosseum mamy też pierwiastki artrockowe – tu znakomitym przykładem może być “Bolero”...

Urażony żartobliwie fan Colosseum
:)


Ooops,

podpadłem?
Więcej nie będę, a swoją drogą nie lubię zdrobnień, a od pewnego czasu za duzo ich używam: ,,pozdrówka”, ,,utworki”

Więc pozdrówka:)


Szanowny Panie Grzegorzu, zwany Grzesiem!!!

Jakie pdpadłem??? To wszystko był żart, co wyraźnie zaznaczyłem. Grzesiu – jesteś jedynym, który się zainteresował, więc jesteś szczególnie hołubiony, jako wybitny meloman!
:)


Joteszu

Nie jedynym, nie jedynym…
Pozdrawiam sluchajac dalej.


Witaj Borsuku!

Namawiam do poświęcenia chwilki – Colosseum to zespół, który powinien stale gościć w zbiorach muzykolubów i być częściej prezentowany na antenach. Ale w czasach komputerowych playlist tak się nie dzieje. Dlatego wołam jak samotny w puszczy – ludziska! posłuchajcie Colosseum, bo warto.

Oprócz albumu “Colosseum Live” polecam “Valentyne Suite”, z początkowego okresu działalności, gdy Chris Farlowe nie był jeszcze wokalistą. Płyta z genialnym utworem tytułowym, który należy samemu włączyć http://pl.youtube.com/watch?v=q0zz5apU5jg – wklejanie zostało zastrzeżone (wykonanie to pochodzi już z 1997 roku, kiedy nastąpiła reaktywacja). Zamiast tego – “Elegy” z tej samej znakomitej płyty (1969):


Subskrybuj zawartość