Bronię Dorna?

Zdumiały mnie argumenty, powtarzane za znakomitym matematykiem Kaczyńskim, że Dorn ma harować na wszystkie dzieci tak, by te pierwsze miały ciągle tyle samo, bo konkluzja jest przekomiczna!

To by znaczyło, że każda ślubna matka-Polka może żądać od męża, by płodząc kolejne dziecko, zapewnił mu DODATKOWO tyle, co średnio poprzednim. Szkoda, że PiS nie uchwalił tego w sejmie, gdy jeszcze rządził. Normalne było dotąd, że małżeństwo, rodząc kolejne dziecko, decyduje się na lekkie obniżenie średniej na głowę rodziny, bo mało który Polak ma szczęście, by przy każdym powiększeniu familii, powiększyć odpowiednio (?) swoje dochody.

3600 zetów miesięcznie to dla większości rodaków kupa kasy – i to płacił cierpliwie Dorn swoim dzieciom! Teraz zechciał, by ta średnia zrównała się z tym, co może dać kolejnemu dziecku. To jego sprawa i sądu, któremu praworządnie oddał to do zadecydowania.

Teraz wszędzie na forach wytrzeliwane są pociski rakietowe świętego krokodylego oburzenia! Podliczcie szanowni matematycy średnią alimentacyjną tego sędziego moralności Gosiewskiego! 600 złotych po katolicku! Modli się pod figurą a węża ma za skórą!!! Myślę, że dochody Dorna i Gosiewskiego są porównywalne. W tej chwili może nawet z przewagą na Edgara…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Cieszę się, że

Skończył pan remont, chowa kotki, słucha muzyki i wreszcie napisał coś więcej niż panna na wydaniu.
;)


Panie Igło,

napisałem jako dziecko rozwodnika, który dostawał mniej, niż dawał Dorn, ale chyba więcej, niż daje Gosiu…

A remont wcale nie skończony. On przeszedł w postać chroniczną! Na szczęście, remontując, ogrodując, tynkując czy ćwicząc, zawsze słucham muzyki. Najczęściej takiej z pogranicza 69/70.

Cieszę się, że się Pan cieszy.
:)


Hm, no ale

przecież nikomu nie chodzi o alimenty i dzieci Dorna.
PiS-owcom chodzi, by mu dokopać bo Jarosław Madry go lubic przestał wiec muszą spełniać wyznawcy jego wskazania, a Kaczyńskiemu, by pozbyć się kogoś co ma swoje zdanie.


Grzesiu! Niech kopią...

...ale durnotą jest kopać się po kostkach! Na Komorowskiego też szykowali kopa, ale zorientowali się, że kopniak mógłby trafić jeszcze w inny zadek. Pierwszy zadek Rzeczypospolitej…


Hm, a jaki kop na Komorowskiego?

Bo nie wiem o co chodzi

pzdr


Grzesiu,

“no, bo wiedział, nie powiedział, i to było tak!” Jakieś służby, coś mu chciały donieść, niezbyt praworządnie, nie zgłosił prokuraturze, tylko innym służbom, tyle, że okazało się iż prezydent też “wiedział, nie powiedział”...


Przecież

wszyscy oni robią, co mogą aby ich na dzieci było stać.

Gęby nawet posprzedawali. Po trzy stówki, jak leci. Nie bacząc, że jedna obfitsza inna jakby mniej.

W rozumie jednakowe. Dorn właśnie to oszacował.


Gosiewskiemu się nie dziwię...

Gdy się płaci 600 złotych alimentów, to 3oo zetów jest połową świadczenia! Jak dziecku od ust odejmować połówkę???


Joteszu

Kaczyński to nie tylko znakomity matematyk, ale również doskonały ekonomista!

Human Bazooka


Dorn zostal przez Kaczyńskiego wykolegowany ze spółek,

w których byl takze Gosiewski – to te zmiany nazw, pączkowanie, “innii” ludzie – słowem to wszystko co sie robi, gdy zaciera się ślady swoich udziałów i swojej kasy.
Na dodatek Dorn nie chcial się szmacić dla Kaczyńskiego, jak Ziobro. Zresztą nie tylko o szmacenie chdziło. Myśle, ze Dorn miał byc tak wpuszczony w kanał jak to Kaczyński zrobił z Kaczmarkiem.
Wtedy jego słowo o “starych grzechach” Telegrafu, Srebrnej Nowego Państwa, Fundacji Prasowej Solidarność i przede wszystkim kasy plynącej przez Porozumienie Centrum i związkach Kaczyńskich z ludxmi, bardzo dziwnymi ludxmi – nie byłoby nic warte.
Dorn sie nie dał wypuścić – i stąd próby za wszelką cenę zdyskredytowania Dorna w czym jest zainteresowany zywotnie Gosiewski – kto wie czy nie ma tam jakichś rozliczeń finansowych, to jest wysoce prawopodobne.

Dorn dal miesięczne ultimatum Kaczyńskiemu. Zobaczymy , jaki będzie ciąg dalszy.

Joteszu miły – przeczytałam Twój wpis pod moimi “kocimi” tekstami.
Z przyjemnoscia ogladałam zdjęcia z przejęcia rządów w domu przez te dwa cudeńka. Ale pamietam tez Twoje zdjęcie z czymś bardzo grubaśnym, bialo-burym w rękach an tle białych drzwi. Sadzę więc, że rządy kota w domu – to dla Ciebie nie pierwszyzna.

Pozdrawiam serdecznie


Renato,

koty są dużo ciekawszym tematem, niż politycy. Co prawda główny macher afery omawianej ma kota Busia a wykańczany dawny polityczny przyjaciel ma psinę, ale w niczym mi to ich nie przybliża…

Kota wielkiego miałem, ale maine coon od dawna poluje w kocim raju. I od ośmiu dni dom okupują małe ćwierćpersy – siostra z bratem. Sto pociech z nimi i dwie kuwety za nimi. Dołączyłem więc do ekskluzywnego grona ludzi, mających podwójnego kota. Choć pewnie te koty wyobrażają sobie, że to one mają nas. I w tym były by podobne do polityków…

Pozdrawiam kocio
:)


Subskrybuj zawartość