Warszawa


 

Lubię Warszawę.
Rozlazłą, rozwlekłą, jak pełzająca przestrzeń.
Lubię ten rozmach prowincjonalnej Europy
szczytującej tonami szkła, betonu i stali.

Mam swoje miejsca,
małe fragmenty, perły łowione przypadkiem
na ziemi niczyjej.

Śmieszy mnie jej szowinizm.
Pokolenia liczone na brudnych paluchach z nabożną miną
i żarciki kryjące gorycz kompleksów

Warszawa jest trochę jak pozłacana cipa
Syta, nażarta, kapiąca bogactwem,
ale i brudna, niemyta, czasami zaszczana

Miasto bez tożsamości, które się samo narzuca
swą mitologią, szeptaną ustami z pianą
przecieranymi pogniecionym sztandarem

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

oj drogi pane

na żylecie byś takiego wierszyka nie wydeklamował ;)

pozdro hehe


na Żylecie

to się chyba rzadko coś deklamuje
pzdr


;)

licho mi szeptało do ucha, że podobno deklamują grubo na Waltera i wsi 24 tfu…tvn 24 ;)

Serwus!


Na żylecie

To można cokolwiek wydeklamować.
I tak nikt nie usłyszy, no nie?


Majorze,

chyba jednak bardziej “Złota cipa” ;-)
A i przypominam sobie, ze to bodajże malarz Franciszek Starowieyski wprowadził to powiedzonko na salony, kiedy
chciał namalować Europę ze złotą waginą jako przykład złudnego bogactwa. A pozniej się zloscil, ze całego obrazu, który miał ogromną ilość przekazów myślowych, została złota cipa.

Z twoim wierszem tez tak będzie…


Pozlacana cipa

Ostro i w temacie. Kocham to miasto. Niech tak zostanie.


Subskrybuj zawartość