Na kłopoty Mel Gibson


 

Być może Pan Mel Gibson nie zdaje sobie, z tego sprawy, ale w Polsce ma już do wyreżyserowania, aż trzy filmy i to same historyczne, w czym zdaje się Pan Mel się specjalizuje. Wszak już trzy takie filmy zrobił, a więc dzięki, skromnej polskiej ofercie, ma szansę swój dorobek zwiększyć o całe 100%.

Do końca nie bardzo wiadomo skąd się wzięła w kraju nad Wisłą, taka szalona popularność Pana Gibsona, porównywalna chyba tylko z kultowym szarikiem i Hansem Klosem. Jednak fakt faktem, że widownie w Polsce mamy dość wyrobioną, o czym świadczy choćby popularność serialu „M jak miłość”, czy „Tańca z gwiazdami”, poruszających uniwersalne problemy miłości, dobra i piękna.

I choć Pan Gibson ma na swoim koncie parę obyczajowych wpadek (chwalił Farenheit 9/11 Moora, przepraszał Żydów i gejów, za swą skądinąd, trafną krytykę), to jednak, mimo wszystko wydaje się, że tylko on jest w stanie unieść ciężar postaci, które przyjdzie mu zgrać.

Zwłaszcza, że nie tylko, być może, zagra rotmistrza Pileckiego (sprawę dopina Pan Tyrpa), to jeszcze wystąpi jako król Sobieski, i prałat Jankowskie. Aż się chce zakrzyknąć, czy Pan Gibson na Polskę nie zachorował i czy aby nie jest na nią zbytnio pazerny? Ale wszystko pewnie na dniach się rozstrzygnie, a kto wie, być może Pan Gibson rzutem na taśmę podpisze jeszcze jakiś list protestacyjny i tym intelektualnym sztychem, ostatecznie zamknie usta swoim, jakże infantylnym krytykom.

Bo sama idea filmów o Polsce musi zasługiwać na twórcę z najwyższej półki i zapewne dlatego Polski Instytut Filmowy wspomoże ten słuszny projekty szerokim strumieniem państwowych pieniędzy. Gdy o imponderabilia idzie nam bowiem, państwowy grosz śmierdzieć nam nie powinien.

Oczywiście nikt nie twierdzi, że maja to być filmu propagandowe, choć żeby być politycznie poprawnym, nasze nierozebrane, dziewicze kobiety (przepraszam mistrzu Kłopotowski), skonfrontujemy z homoseksualnym wyuzdaniem świata arabskiego. Idzie o to, żeby film pokazał prawdę i świat w końcu docenił, ile razy w ciągu doby potrafiliśmy go w najrozmaitszy sposób ratować.

I tylko jedynym problemem, jaki na ten moment może pogrzebać nam cały projekt (odmowa Pana
Mela raczej w grę nie wchodzi) to fakt, że Pan Mel robi filmy w oryginalnym języku swych bohaterów, więc do końca nie wiadomo, czy Pan Gibson jako król Sobieski potrafiłby po staropolsku zakrzyczeć, że Tatar brzmi w trzcinie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

*

0) jak przeczytałem jak uciekał Gan-Ganowicz z Polski ukrył się pod wagonem pociągu wycelował pistolet i gotowy był strzelic, gdyby tylko ktoś zajrzał pod wagon; ale widzę że Pilecki to był jeszcze większy kozak; niestety chyba jest zbyt mało takich ludzi, żeby uratowac świat

1) Sobieski jest politycznie niepoprawny – bo
a) Turcy to muzułmanie
b) chcieli zjednoczyc Europę
c) Sobieski napisał papieżowi – Vini, vidi, Devs vicit [jakby chociaż napisał Dzeus]

2) w sumie po linii Braveheart można by nakręcic film o szkockich najemnikach w IRP

3) albo o polskich pracownikach w Szkocji za IVRP

3) jaki jest Bush na Farenheit każdy widzi – gdyby kózka nie skakała toby nóżki nie złamała [gdyby USA nie finansowało Bin Ladena przeciwko Ruskom…]

4) Moore ma trochę racji w Zabawach z Bronią – tam istnieje silne lobby producentów broni – także oni mają broń tak na prawdę nie z umiłowania wolności – zresztą np. w NYC posiadanie broni jest ograniczone

5) jeżeli tego nie wyreżyseruje Wajda to będzie to “policzek dla całej ekipy”

6) miejmy nadzieję, że nie powstanie min. współpracy z Melem Gibsonem i rozwoju polskiej kinematografii przez Mela Gibsona albo raczej w obecnych okolicznościach przyrody urząd przy prezydencie

7) jak to jest, że Żydzi potrafią Holokaustem i antysemityzmem sterroryzowac cały świat a nasza martyrologia budzi tylko politowanie?


Ponimirski

no wałśnie to jest problem bo z faktu,że nasza martyrologia budzi politowanie stasznie nas denerwuje , bo w wyscigu o palme pierwszeństwa umęczonych przegrywamy z Zydami.

Co do Pilcekiego – wielki bohater, za wielki dla Gibsona


Galopujący,

żeś się zagalopował! Gdzie u Tyrpy zdanie, że chcę, by Gibson grał rotmistrza?

Piszesz: “Zwłaszcza, że nie tylko, być może, zagra rotmistrza Pileckiego (sprawę dopina Pan Tyrpa). “ To zdanie to manipulacja ionformacją. Tym bardziej wredna, że to przeinaczenie cudzych słów stało się narzędziem ironii. U Tyrpy jest:”

Sondaż:

Czy Mel Gibson powinien zrealizować superprodukcję o Witoldzie Pileckim pt. np. “Volunteer for Auschwitz” (“Ochotnik do Auschwitz”)?

Odpowiedzi:

a) Tak

b) Nie

c) Film powinien powstać, ale nie dzięki Gibsonowi

d) Nie wiem, kto to był Witold Pilecki”

Śmiać się można, czasem trzeba, ale żeby tak po świńsku skłamać?... Nie rozumiem. Jeśli ty tak zawsze, to wiarygodność twoich tesktów jest zerowa.
I nie wyjedź mi tam czasem, że ja M jak miłość albo Taniec z gwaizdami kocham, bo nigdzie o tym nie pisałam, nawet nie oceniłam Gibsona! Cobyś, atakując, nie zobaczył tego, czego tu nie ma!


...tak po świńsku skłamać?...

BB – czym się różni świńskie kłamanie od innych kłamań? Kaczych, końskich czy wołowych? To, że Tyrpa wyobraża sobie (roi sobie?) Mela w roli, wynika z całego artykułu. Akurat w wymienianych filmach Gibson odgrywał głównych bohaterów – to złe pole do domysłów odgadujących intencje?

Może tylko Gibson grający bohatera ratującego żydów, byłby nieco mało wiarygodny, w świetle niesławnych wypowiedzi wypsniętych z melowych ust. Może przez usta te przelewało się ostatnio wiele płynów tak popularnych w ojczyźnie rotmistrza? Może to wszystko to majaki i uroki? Może…


Jotesz,

widzę, że ty z tych refleksyjnych! Dobrze – myślenia nigdy dość! A teraz krótko. Piszesz: “to złe pole do domysłów odgadujących intencje?” Jakoś ja nie widzę, by galopujący gdzieś snuł domysły. U mnie na monitorze stoi co innego – widzę wyraźnie, że on informuje, a nie dywaguje. Pokaż jedno pytajnikowe zdanie wyraźające tylko domysł, a nie twierdzenie.
Co do “świńskiego” a nie “końskiego kłamania”... Widzisz chodzi o semantykę i frazeologię. Tak nam wyszło w tym naszym rolniczym polskim języku, że słowo “świńki” nacechowane jest pejoratynie. Gdybym użyła określenia “koński”, “końskie” musiałabym pisać np. o zdrowiu. A nie o to mi chodziło.
P.S. nie cenię kina amerykańskiego (poza kilkoma wyjątkami), ale nie martwiłoby mnie, gdyby świat czegoś tam, nawet komiksowo, dowiedział się o historii mojego kraju. Tyle.


No...

...no!


barabasz

to była ironia

a Tyrpa z tym Gibsonem lata juz od paru ładnych dni po blogach


Michałowi radziłbym rozwagę...

...w inicjowaniu inicjatyw, by nie uznali mu nieprzychylni, że michali michałki…

:)


Dwie sprawy.

Pierwsza, ważniejsza: nie miałbym nic przeciwko temu, żeby powstały filmy o Wiedniu, albo o rotmistrzu Pileckim. Więcej nawet – było by wspaniale gdyby powstały i gdyby były tak zrobione, że ludzie (i Tu i Tam) szli by na te filmy sami z siebie, a nie w ramach obowiązku szkolnego. Od siebie bym jeszcze dołożył Kircholm, choć to takie nie pod drodze całkiem dzisiaj. Dobrych filmów o historii Polski nigdy dość. Nie widzę nic zabawnego w dążeniu do tworzenia takich filmów, które mówiłyby o tym co w tej historii piękne, pouczające i zwycięskie.

Druga, mniej ważna: co do Mela Gibsona, którego lubię jako aktora i cenię jako reżysera. Otóż w S., przed wojną japońską, miejscowy swat swatał córkę krawca Weinbranda z księciem Walii. I sprawę miał na 50% załatwioną, bo Weinbrand się zgadzał.
Proszę wybaczyć stary szmonces.


Subskrybuj zawartość