Szacun


 

Zaiste, pośpiech z jakim minister Sikorski przybył do prezydenta, musi być dla głowy państwa wręcz obraźliwy. Owszem, jak całkiem słusznie twierdzi kancelaria prezydenta należało przybyć niezwłocznie, natychmiast, pilnie, na gwałt, ale to nie znaczy że nie można było przybyć trochę później, kiedy indziej, nie za wcześnie, czy po prostu należało zaczekać aż się znajdzie miejsce w samolocie rejsowym. Trudno więc aby gorliwa bezczelność tego nieokrzesanego młokosa, miała nie spotkać się z irytacją ze strony Pałacu (i dworu?), zwłaszcza, że w trakcie wizyty, Pan prezydent mógł mieć ochotę akurat na relaks albo nawet na oglądanie kabaretu Jana Pietrzaka.

Ale jeżeli ktoś myśli, że kogoś, kogo miliony Polaków (i katolików) wybrały swym prezydentem, można tak łatwo przechytrzyć, to znaczy, że zupełnie nie docenia tego jaka siła intelektu tkwi w tym statecznym mężu, poświęcającym swój czas i umiejętności na służenie Polsce. Pan prezydent sprawę postanowił bowiem załatwić z iście diabelskim sprytem, gdyż kazał na pokładzie swej podniebnej maszyny, zamontować telefon satelitarny. Oczywiście tylko pozornie telefon usprawniający przepływ informacji, poprawiać ma bezpieczeństwo tudzież podwyższać ostrożnościowe standardy. Przecież takie standardy już dawno istniały, ba, za profesjonalną radą Pana Kaczmarka, Macierewicza czy Pani Nelly Rokity pewnie nie jedną normę wyśrubowano (pamiętamy podnóżki w autach). Zresztą trudno na poważnie brać komentarze, że niby coś w sprawie bezpieczeństwa umknęło oku tak troskliwego i pedantycznego męża stanu, jakim jest Pan prezydent.

Telefon ów zamontowano więc głównie po to, aby Pan prezydent krążący w przestworzach mógł w każdej chwili wezwać do siebie Pana Sikorskiego zaznaczając, że ten zjawić się ma natychmiast i bez gadania. I teraz się dopiero okaże, czy minister Sikorski rzeczywiście potrafi okazać szacunek, temu który swą urzędową powagą i szorstką ojcowską opieką pomaga nam w przezwyciężaniu trudów codziennej wędrówki po Putinlandzie. Mordercy Litwinienki na służbie u Tuska szykują nam przecież JOW-y i inne niedemokratyczne zarazy.

Jeżeli więc Pan Sikorski rzeczywiście byłby człowiekiem z zasadami (jak choćby Pan Miller albo jego nowy przyjaciel Pan Kaczyński Jarosław) to wręcz wyszedł by z siebie i zrobił wszystko (a nawet więcej) by na dywaniku w samolocie nad Helem się stawić. Kto wie może nawet ze spadochronem, oczywiście pod warunkiem, że tym strojem nie będzie obrażał. Zresztą żywy lub martwy stawić się musi wręcz śpiewająco, gdyż Prezydent ustami swego rzecznika już zakomunikował, że nie będzie w ciszy przybijał pieczątek, bo jak jedną już przybił to mu generał Jaruzelski musiał order odsyłać.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Major, ty się marnujesz.

Powinieneś tego grubego w okularach zmienić i spindoktorem (a właściwie spinmajorem) zostać.

I jakbyś tak porządnie zaspinował, to może by ten piiiiiip łbem o beton pierdyknął.


> GM

Dobre, dobre :)

pzdr

[ost. Jaśminowa dziewczyna]


Co tu duzo gadac...

Samo istnienie Sikorskiego obraza Pana Prezydenta i czego by ten marny chlystek nie powiedzial, i tak ma [email protected]#$ne.

A tak serio: z jednej strony prezydent zachowujacy sie jak panna z fochami, z drugiej – minister wolajacy w kampanii o “dorzynaniu watahy” pod adresem ludzi, z ktorymi niedawno jeszcze byl w rzadzie. Ze-na-da. Syf na oba wasze domy.

Konrad Banachewicz


re: Szacun

A tak bardziej szczegolowo: majorze, Ty naprawde wierzysz w PO (czy jakakolwiek aktywna partie) wprowadzajaca JOW? Toz to jak karpie glosujace za przyspieszeniem Wigili…

Konrad Banachewicz


Majorze...

...zepsułeś mi humor z rana! Przywiodłeś przed oczy wyobraźni spasioną gębę wielbiciela Pinocheta, którego Nasz Wielki Prezydent uczynił swą tłustą tubą medialna (czyżby “jaki prezydent – taka tuba”?). Jedynie wspomnienie jaj ociekających po tym niesmacznym typie łagodzi mój absmak…


@jotesz

Ze Kaminski jest obrzydliwy to zgoda, ale co Wasci Pinochet przeszkadza? “Sokrates wielkim filozofem byl, ale po co lamac krzesla?”


banan144

Ponieważ nie umiem jeszcze wklejać obrazków do komentarza (pewnie niebawem i tego się nauczę), odpowiedziałem Ci u mnie.


Subskrybuj zawartość