Rachunek kabotyna


 

UWAGA: Tekst zawiera fragmenty mogące, wedle subiektywnej oceny czytelnika, obrażać jego uczucia religijne i estetyczne.

Ja też chce być Tybetańczykiem, chce im pomagać, łoskot padającego mnicha mnie nie ogłusza, ja nacisnę na mego idola, załapię go z worek mosznowy i będę się z nim handryczył nie jedź, nie jedź, a on mnie posłucha. Dobrze – powie majorze, nie jadę, bo po co mam jechać, jam jest sumieniem ostatnim sztywnym palem milionów, ja nie pojadę, majorze ty też proszę Cię, nie jedź. Dobrze Otylko ja też nie pojadę i wyłączę telewizor. I toster też wyłączę. A sport to się skończył, wiem bo nie oglądam, czasami coś zerknę, nasi ciągle dostają w dupę, jełopy, to pewnie przez brak lustracji.

Czy tak mam napisać, czy tym śladem podążyć, czy niuchać realizmem, czy tym swędem się szlajać?

A gdyby tak na nutkę współczucia? Pobebeszyć Tybetańczykom w trzewiach, wywlec na groby, oszczać krwią i założyć stronkę we własnej gazetce, miłe Panie zapraszamy do reklamy, przy okazji prenumerata, a tu macie coś o Chinach, tfu, tfu, plwociny prosimy trzymać przy sobie, talerzyków nie rozdajemy, pamiętajcie, nasze słowo co środa
w waszym kiosku, schowane tuż za misiem Koala.

A może by tak w papieża, ostro zza węgłą, pif-paf, a potem kopa, zdejmuj tu kitel człeku, zdejmuj sygnet, i pantofle, a nogi myte? Tak, tak ty, nie odwracaj się, zaraz Cię tu usmażymy w antyklerykalnym befsztyku, na krwisto, nie będzie zmiłuj, a potem stosy frytek dodamy i polejemy keczupem, zeżremy cię za to milczenie, daj głos papieżu, jak megafon,
a miej baczenie by nie zagłuszać serca mojego tłoczonego krwią polską z dodatkiem terpentyny heglowskiej, kimkolwiek był Hegel, nie myślisz chyba, że będą to czytać, ma tu nie takie asy blogowe, co kryją filozofię i filozofów, nawet gdy Ci nie mają cieczki.

Ale czy wtedy czytelnicy będą mi pućkać?

Czy mordy będą im mlaskać, jodłować, falsetem kwiczeć? Będą nie będą, pierwsza gwiazdka na niebie, jajeczko już króliczkowi odgryzło uszko, a ja nie wiem. Nie wiem jak się kabotyńsko strumieniem świadomości otworzyć, jak ich tym Tybetem na kolana rzucić, jak rodzić tę frazę? Na cesarkę, czy może w kucki? Na cesarkę chyba jednak lepiej. W kucki dziś robi Wielomski z Warzechą.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Rozwielmożniłeś się na brzydko majorze, niczym i niczym i niczym

przykrywają tego trupa i nagłym
lotem malotem
koszącym szybując
tratatata
tatata

Tata pod prześcieradłem na ulicy
Plama krwi jakby mapa naszej dzielnicy
gdzie było serce
był dom

teraz martwe mięso
maleńka
nieczynna fontanna
krwi brak

Trup
Trup cały żółty
Trup cały żółty

i dymy nad miastem jak
ogródek Jordanowski
z kłem


eh, gupi jestem

bo nie wiem o co chodzi, znaczy przypuszczam, ale tekst jak dla mnie zbyt abstrakcu\yjny ci wyszedł.
Znaczy w sumie to ciężki.
Ale i tak cię lubię:)

Pozdrowienia świąteczno-wielkopiątkowe.


majorze , figę z makiem tak naprawdę możemy

a czytelnicy? oczywiście,że będą


Zniknął

mój komentarz,dlaczego?


Subskrybuj zawartość