Polityczni przywódcy w czasach wolności

Dziś znowu powtórka.
Ale już ostatnia.
Chcę też to mieć tutaj – chociażby dlatego, żeby nie musieć o pewnych sprawach dwa razy się produkować.
Ale więcej się duplikował nie będę ;-)

Ten tekst powstał 1 listopada zeszłego roku. Był odpowiedzią na posta pana Lorenzo, który z kolei był odpowiedzą na post Azraela.
Jakoś tak się zgrało ;-)
Mam nadzieję tylko, że link prowadzi tam gdzie powinien… ;-)



Polityczni przywódcy w czasach wolności

Zacząłem pisać odpowiedź pod postem pana Lorenzo, ale jakoś tak mi się to trochę wydłużyło. Postanowiłem to więc wkleić odpowiedź u siebie.
Rozumiem pana podejście, panie Lorenzo, ale się z nim w istotnej części nie zgadzam. Można powiedzieć, że oceniam polityków w podobny sposób, jednak pod ocenę biorę inny zakres ich życia.
Przy tej ocenie ważna dla mnie jest ich obecna działalność polityczna, ich moralność i postępowanie teraz, w Polsce, można powiedzieć normalnej.

Natomiast sytuacji z czasów ekstremalnych pod uwagę nie biorę. Jest to dla mnie mało mówiące o tym jaki ktoś jest teraz, a to mnie interesuje. Po prostu nie ma według mnie zbyt dużego przełożenia pomiędzy jednym a drugim.

Ludzie, którzy w tamtych sytuacjach ulegli teraz mogą być po prostu uczciwi i tyle. Tak samo ci, którzy nie dali się złamać teraz mogą być zwykłymi świniami. Nie mówię oczywiście, że tak jest – chodzi mi tylko o to, że oceniać trzeba ten czas – niedaleką przeszłość i to co teraz. Ludzie się po prostu zmieniają i te zmiany mogą iść w różnych kierunkach.

I jeszcze jedno – politycy nie są moimi przywódcami. Może im tak się wydaje, ale nie są – są co najwyżej wynajętymi przeze mnie ludźmi do zadbania o to, żeby mi żyło się bezpiecznie, żebym mógł się rozwijać i miał jak najmniej przeszkód w codziennym, zwykłym życiu.
Dlatego wolę sprawdzić polityka w jego obecnym działaniu politycznym a nie przeszłym działaniu, które z samej swojej istoty było zachowaniem w sytuacji zupełnie odmiennej od tych, które spotykają tych ludzi teraz.

I nie jest tak, że ja im jakoś przebaczam, albo namawiam do przebaczenia. Nie mnie o przebaczeniu komukolwiek, z kim osobistych związków nie mam i osobistych krzywd nie doświadczyłem, decydować. Niech przebaczają albo nie przebaczają ci, co takie związki i krzywdy mieli…

Tak mi się to widzi…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, czemu tu tak pusto?

A i z tymi przywódcami, fakt, ja bym wolał by większość polityków była dobrymi wykonawcami, niekoniecznie mężami stanu lub wiecznymi kandydatami na nich.

pzdr


grzesiu

hmm – to powtórka, może nikt nie chce się wypowiadać w odgrzewanych i sztywniaczych tematach ;-)

pzdr


Subskrybuj zawartość