Wy nie wiecie, a ja wiem

Jak rozmawiać trzeba z psem. Dokładniej, z kotem, ale o tym piosenki nie było, ta zaś o psie utkwiła mi w pamięci, choć dam głowę, że moje dzieci nie oglądały tego programu. Co to było…?

Jeśli nawet wiecie, jak rozmawiać z kotem – nie wiecie, co było dziś osią krajowego życia politycznego, bo centralne media o tym milczą.

Poniedziałek to dzień terenowy – posłowie rozjeżdżają się po Polsce, by przypomnieć sobie, jak wygląda ich biuro poselskie. Dziś zwłaszcza ci z PO i PiSu urządzili też całą serię konferencji prasowych, od Przemyśla po Szczecin, jak to mówią.

Na konferencjach tych jedni przekonywali, że budżet 2009 jest znakomity, drudzy – że do niczego. Platformersi na dowód przytaczali pół miliona złotych, które się w budżecie znalazło na rozbudowę miejscowego szpitala, PiSowcy zaś na dowód swej tezy mówili, czego to budżet sfinansować nie chciał.

Politycy-harcownicy wiedzą, co lubią. Pilnują, by te przyjemności nie zniknęły. Aby móc się pokłócić w rządzie, a potem w Sejmie o lokalne inwestycje, aby dać wyborcom zrozumiały dla nich dowód walki o ich interesy, upierają się zgodnie przy dużej centralizacji budżetu.

Z dokładnością do wyjątków, przeciętny samorząd stać samodzielnie na zbudowanie wiaty przystankowej. Dodam – wiaty zadaszonej, jak mawiał pewien wykładowca mojej kochanej K. (dotąd sądziłem, że nie ma wiaty bez dachu, ale człowiek się uczy przez całe życie). Resztę kasy państwo mu zabiera, by oddać potem – więcej albo mniej.

Można by oszczędzić: budżetowi – 1/3 objętości, politykom – tematu sporów, pieniądzom – marnowania. Ale czymże byłaby wtedy parlamentarna praca nad budżetem?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@KL

Panie Krzyśku,

Mam skrajnie mało czasu na TXT, ale tym razem muszę to powiedzieć:

Jeśli w programie PO są elementy przywiązania do centralizacji, to jest to inercja, zła konieczność, koniunkturalizm polityków – cokolwiek, lecz nie jest to esencją, jądrem tych rządów.

I przeciwnie – JarKacz dokładnie powiedział, co myśli o dużej autonomii samorządowej: dla PiSu jest to przede wszystkim “urwanie się” z państwowej smyczy. Brak kontroli, ryzyko zaistnienia trendów antypolskich, odśrodkowych… Wg PiS państwo ma w żelaznym uścisku trzymać wszystko – włączając finanse gmin. Skala wspomnianej przez Pan “wiaty zadaszonej” jest właśnie odpowiednią wg PiS skalą samorządności, jaką partia ta gotowa jest wyłączyć z państwowej kurateli.

Szkoda, że nie zechciał Pan sam napisać o tej subtelnej różnicy…

Pozdrawiam,
ZS


Panie Krzysztofie!

Praca nad budżetem może być interesująca również wtedy, gdy dzieli się relatywnie małe pieniądze. Tyle tylko, iż wtedy trudniej coś ukraść. :)

Niezależnie z jakiej partii się jest.

Pozdrawiam Pana i Pańską kochaną K.


@Zbigniew P. Szczęsny

Innymi słowy chcą dobrze, a wychodzi jak zwykle. Panie Zbigniewie, toż te wolnorynkowe deklaracje PO są warte tyle, co obietnice dwóch stawek w wykonaniu PiS…


Subskrybuj zawartość