Nie znam się na tym, to nie moja dziedzina. Ale myślę sobie tak: jak trzeba gościa wywłaszczyć, to się mu daje kasę i wywłaszcza. W czym problem? Teraz jest tak, że jak sprzedasz chałupę, a urzędasom wydaje się, że robisz jakiś wałek polegający na tym, iż w notariacie podałeś cenę zaniżoną (chcąc uniknąć płacenia dużego podatku), a w rzeczywistości wziąłeś kasę za cenę prawdziwą, to ci dowalą wyrównanie. Więc niech i tutaj ustalą, ile ten domek kosztuje, zapłacą facetowi i po kłopocie.
Jeszcze jedna jest rzecz. Jakby ludzie sami mogli deklarować wartość swoich nieruchomości to nie byłoby kłopotu. Ktoś ustala, że jego dom jest wart 1.000 zyli. Kiedy jest potrzeba państwo przychodzi, płaci facetowi dwa tysiaki (że niby taki gest) i faceta wywala. Ręczę, że większość ludzi, zdając sobie sprawę z tego, że mogą na takiej zaniżonej wycenie wtopić, chciałaby za swój dom wziąć więcej niż dwa tysiaki.
Jednak aby to wszystko działało prawo musi być spójne.
>Griszeg
Nie znam się na tym, to nie moja dziedzina. Ale myślę sobie tak: jak trzeba gościa wywłaszczyć, to się mu daje kasę i wywłaszcza. W czym problem? Teraz jest tak, że jak sprzedasz chałupę, a urzędasom wydaje się, że robisz jakiś wałek polegający na tym, iż w notariacie podałeś cenę zaniżoną (chcąc uniknąć płacenia dużego podatku), a w rzeczywistości wziąłeś kasę za cenę prawdziwą, to ci dowalą wyrównanie. Więc niech i tutaj ustalą, ile ten domek kosztuje, zapłacą facetowi i po kłopocie.
Jeszcze jedna jest rzecz. Jakby ludzie sami mogli deklarować wartość swoich nieruchomości to nie byłoby kłopotu. Ktoś ustala, że jego dom jest wart 1.000 zyli. Kiedy jest potrzeba państwo przychodzi, płaci facetowi dwa tysiaki (że niby taki gest) i faceta wywala. Ręczę, że większość ludzi, zdając sobie sprawę z tego, że mogą na takiej zaniżonej wycenie wtopić, chciałaby za swój dom wziąć więcej niż dwa tysiaki.
Jednak aby to wszystko działało prawo musi być spójne.
Pozdro.
wyrus -- 27.02.2008 - 15:42