Dziennikarze poczytnych dzienników maja to do siebie, że pisują tak, jak im publiczność (bo nie dusza – oni jej nie mają) zagra. By jednak – w ich mniemaniu – nie utracić proporcji, bo jednak to oni piszą, a publika czyta, muszą od czasu do czasu podkreślić, czym się od owej publiki różnią in plus. Najlepiej na blogu, bo to niby “rzecz prywatna”, a nie poletko uprawiane za pieniądze, czyli jednak na zlecenie szefa. Glównie szefa marketingu gazety.
Syzyfowa praca, Panie Yayco.
Dziennikarze poczytnych dzienników maja to do siebie, że pisują tak, jak im publiczność (bo nie dusza – oni jej nie mają) zagra. By jednak – w ich mniemaniu – nie utracić proporcji, bo jednak to oni piszą, a publika czyta, muszą od czasu do czasu podkreślić, czym się od owej publiki różnią in plus. Najlepiej na blogu, bo to niby “rzecz prywatna”, a nie poletko uprawiane za pieniądze, czyli jednak na zlecenie szefa. Glównie szefa marketingu gazety.
W sumie biedni ludzie.
Lorenzo -- 21.04.2008 - 21:06