Co do niewiedzy, to ja się z Panem zgadzam, zresztą, jak Pan widzi, problem rozwiązałem (sobie pewnie na pohybel).
Co do profesury, to K.P. znam od lat …sięciu, jak jeszcze za przyszłego magistra robił. Potem się jakoś kontakty urwały ze względów geograficznych. Ale go nie czytam, po prostu nie ta branża. Wolę Mrożka.
Zaś jeśli idzie o tego ostatniego, to często – szczególnie ostatnio – przypominam sobie opowiadanie o poruczniku C. (bodajże), będącego nader reprezentacyjnym członkiem chóru. Zwykł był więc porucznik ów występować, pierś swą dumną prężąc, m.in. na pogrzebach byłych już członków chóru. W końcu, gdy przyszło mu zanucić smętnie i uroczyście na pogrzebie przedostatniego z nich, okazało się, że porucznik był niemy (i zapewne głuchy). A medali na tej piersi za zasługi w dziedzinie śpiewaczej dyndało mnóstwo.
Szanowny Panie Yayco™
Co do niewiedzy, to ja się z Panem zgadzam, zresztą, jak Pan widzi, problem rozwiązałem (sobie pewnie na pohybel).
Co do profesury, to K.P. znam od lat …sięciu, jak jeszcze za przyszłego magistra robił. Potem się jakoś kontakty urwały ze względów geograficznych. Ale go nie czytam, po prostu nie ta branża. Wolę Mrożka.
Zaś jeśli idzie o tego ostatniego, to często – szczególnie ostatnio – przypominam sobie opowiadanie o poruczniku C. (bodajże), będącego nader reprezentacyjnym członkiem chóru. Zwykł był więc porucznik ów występować, pierś swą dumną prężąc, m.in. na pogrzebach byłych już członków chóru. W końcu, gdy przyszło mu zanucić smętnie i uroczyście na pogrzebie przedostatniego z nich, okazało się, że porucznik był niemy (i zapewne głuchy). A medali na tej piersi za zasługi w dziedzinie śpiewaczej dyndało mnóstwo.
Pozdrawiam proroczo
Lorenzo -- 06.06.2008 - 13:55