Pozwoli Pan, że się wyzłośliwię, bowiem do XIX wieku wojny w Europie nie miały charakteru państwowego, ale dynastyczny na ogół, co miłośnik historii powinien wiedzieć, jak i to, że pojęcie państwa było jakby inne niż obecnie. Jeśli zaś o tęsknotę do czasów minionych, to pozwoli Pan, ale wykazują ją wyraźnie eurosceptycy. To oni mentalnie utkwili gdzieś w XIX wieku, przynajmniej jeśli mówimy o istocie osiągania pomyślności przez społeczeństwa. Zupełnie nie rozumieją, że obecnie to nie zagarnięte terytoria, dostęp do kopalin i inne takie, decydują o sile społeczeństw. Obecnie dla osób co bardziej rozgarniętych jasne jest, że nie funkcjonuje już zasada ograniczonej puli bogactwa do podziału, że dobrobyt nie ma takich granic. Stąd przekonanie, że lepiej stwarzać sytuacje “win, win” zamiast doprowadzać do konfliktów. Unia znakomicie wpisuje się w taką tendencję.
Trzeba też jasno sobie powiedzieć, że tak jak udało się społeczeństwom ‘wmówić” nacjonalizm, tak i można je z tego w znacznym stopniu wyleczyć.
Bo wprawdzie ludzkość ma w genach wojowniczość, ale poszczególny człowiek znacznie bardziej woli spokojne życie w dobrobycie, niż zaszlachtowanie Bogu ducha winnego inostrańca.
I tego się trzymajmy.
PS. Na kopalinach i geologi nie znam się zupełnie.
Pan Maciejowski
Pozwoli Pan, że się wyzłośliwię, bowiem do XIX wieku wojny w Europie nie miały charakteru państwowego, ale dynastyczny na ogół, co miłośnik historii powinien wiedzieć, jak i to, że pojęcie państwa było jakby inne niż obecnie. Jeśli zaś o tęsknotę do czasów minionych, to pozwoli Pan, ale wykazują ją wyraźnie eurosceptycy. To oni mentalnie utkwili gdzieś w XIX wieku, przynajmniej jeśli mówimy o istocie osiągania pomyślności przez społeczeństwa. Zupełnie nie rozumieją, że obecnie to nie zagarnięte terytoria, dostęp do kopalin i inne takie, decydują o sile społeczeństw. Obecnie dla osób co bardziej rozgarniętych jasne jest, że nie funkcjonuje już zasada ograniczonej puli bogactwa do podziału, że dobrobyt nie ma takich granic. Stąd przekonanie, że lepiej stwarzać sytuacje “win, win” zamiast doprowadzać do konfliktów. Unia znakomicie wpisuje się w taką tendencję.
Trzeba też jasno sobie powiedzieć, że tak jak udało się społeczeństwom ‘wmówić” nacjonalizm, tak i można je z tego w znacznym stopniu wyleczyć.
Bo wprawdzie ludzkość ma w genach wojowniczość, ale poszczególny człowiek znacznie bardziej woli spokojne życie w dobrobycie, niż zaszlachtowanie Bogu ducha winnego inostrańca.
I tego się trzymajmy.
PS. Na kopalinach i geologi nie znam się zupełnie.
Jackmal
Jackmal -- 07.07.2008 - 12:14