zetknąlem się w moim mieście z dziwnym zjawiskiem. Slynąl kiedyś Kraków z szewców przecież i cale multum ich bylo.
Kiedy więc niedawno zabralem się za przegląd butów pod kątem nadchodzącej jesieni i znalazlem but, w którym szew byl z tylu nieco spruty, postanowilem nawiedzić szewca. Pamiętalem, że na ulicy Jagiellońskiej byl taki zaklad, zaraz obok fryzjera razem z pedicure.
Zaklad byl tam, gdzie pamiętalem. Wszedlem do środka i zapytalem, czy móglby i na kiedy zeszyć mój trzewik. Siedzący w pólmroku facet spojrzal na mnie w zadumie, poczem odparl, że owszem, tyle że nie on, a szewc, poza tym nie wie, na kiedy but będzie gotowy, może za dni kilka.
Zaskoczony zapytalem, kim jest, skoro buty do szewca musi wozić.
- Punktem zbiorczym – odparl.
Okazalo się, że rzemioslo to już jest tak niepopularne ze względu na brak zamówień (zarówno na produkcję, jak i naprawy), że tak naprawdę w mieście jest dwóch-trzech szewców, a reszta zakladów, jakie pozostaly, to tylko wlaśnie punkty zbiorcze, coś jak punkty, w których przyjmuje się rzeczy do prania. Zabil ich rzemioslo import, a także przemyslowa produkcja tanich butów, których nie oplaca się naprawiać.
Ludzie też jakby zaprzestali zamawiać buty na miarę. I smutno mi się trochę zrobilo. Bo niebawem może być tak w tej kwestii, jak z dziećmi, co to myslą, że mleko produkuje mleczarnia, a krowy są fioletowe. No i ten świastak, co to siedzi i zawija te sreberka.
Niedawno, Panie Yayco,
zetknąlem się w moim mieście z dziwnym zjawiskiem. Slynąl kiedyś Kraków z szewców przecież i cale multum ich bylo.
Kiedy więc niedawno zabralem się za przegląd butów pod kątem nadchodzącej jesieni i znalazlem but, w którym szew byl z tylu nieco spruty, postanowilem nawiedzić szewca. Pamiętalem, że na ulicy Jagiellońskiej byl taki zaklad, zaraz obok fryzjera razem z pedicure.
Zaklad byl tam, gdzie pamiętalem. Wszedlem do środka i zapytalem, czy móglby i na kiedy zeszyć mój trzewik. Siedzący w pólmroku facet spojrzal na mnie w zadumie, poczem odparl, że owszem, tyle że nie on, a szewc, poza tym nie wie, na kiedy but będzie gotowy, może za dni kilka.
Zaskoczony zapytalem, kim jest, skoro buty do szewca musi wozić.
- Punktem zbiorczym – odparl.
Okazalo się, że rzemioslo to już jest tak niepopularne ze względu na brak zamówień (zarówno na produkcję, jak i naprawy), że tak naprawdę w mieście jest dwóch-trzech szewców, a reszta zakladów, jakie pozostaly, to tylko wlaśnie punkty zbiorcze, coś jak punkty, w których przyjmuje się rzeczy do prania. Zabil ich rzemioslo import, a także przemyslowa produkcja tanich butów, których nie oplaca się naprawiać.
Ludzie też jakby zaprzestali zamawiać buty na miarę. I smutno mi się trochę zrobilo. Bo niebawem może być tak w tej kwestii, jak z dziećmi, co to myslą, że mleko produkuje mleczarnia, a krowy są fioletowe. No i ten świastak, co to siedzi i zawija te sreberka.
Pozdrawiam nostalgicznie
Lorenzo -- 30.10.2008 - 22:07