że moje rano jest o ósmej, a merlotowej o jedenastej. Jej faza na pracę kończy się zwykle koło drugiej w nocy.
Obiad jadamy o szarówce (uśrednionej całorocznie), koło szóstej po południu.
Jak jest deser, albo przekąska, to czasami mówimy że to dinner;-)
A południe to chyba się wymyka temu Twojemu zrzędzeniu – zawsze i wszędzie południe, to południe.
Igło, nie masz racji o tyle,
że moje rano jest o ósmej, a merlotowej o jedenastej. Jej faza na pracę kończy się zwykle koło drugiej w nocy.
Obiad jadamy o szarówce (uśrednionej całorocznie), koło szóstej po południu.
Jak jest deser, albo przekąska, to czasami mówimy że to dinner;-)
A południe to chyba się wymyka temu Twojemu zrzędzeniu – zawsze i wszędzie południe, to południe.
merlot -- 17.01.2010 - 10:50