Ja widziałem jeden tekst Olgi, w którym jeździła po pani G.. Może Pan sprawdzić w archiwum, że skomentowałem to, wyrażając swoje zdumienie formą.
Nie uważam, żeby wymagało to interwencji u Pana. Więcej ataków nie zanotowałem. Wydaje mi się, że trzeba pomyśleć o jakimś systemie kartek (żółtych i czerwonych) sygnalizujących, że się źle dzieje.
Nigdy, niczyjego komentarza nie wyciąłem. Nie zgłaszam także komentarzy czy wpisów do administracji, gdyż zawsze mogę nie czytać autora, który przekracza granice. Przecież nikt nie ma obowiązku czytać wszystkiego ani brać do siebie.
Jeśli pani G. miała problem w realu i przeniosła go do sieci, to jakoś mi się to nie podoba. Jeśli Olga narozrabiała, to też jestem zniesmaczony. Tylko dlaczego ma Pan o to pretensje do nas, szwendających się po drugiej stronie baru? Jedna stłuczona szklanka, to jeszcze nie zdemolowany stolik…
Panie Sergiuszu!
Znów zgadzam się z panem Foksem.
Ja widziałem jeden tekst Olgi, w którym jeździła po pani G.. Może Pan sprawdzić w archiwum, że skomentowałem to, wyrażając swoje zdumienie formą.
Nie uważam, żeby wymagało to interwencji u Pana. Więcej ataków nie zanotowałem. Wydaje mi się, że trzeba pomyśleć o jakimś systemie kartek (żółtych i czerwonych) sygnalizujących, że się źle dzieje.
Nigdy, niczyjego komentarza nie wyciąłem. Nie zgłaszam także komentarzy czy wpisów do administracji, gdyż zawsze mogę nie czytać autora, który przekracza granice. Przecież nikt nie ma obowiązku czytać wszystkiego ani brać do siebie.
Jeśli pani G. miała problem w realu i przeniosła go do sieci, to jakoś mi się to nie podoba. Jeśli Olga narozrabiała, to też jestem zniesmaczony. Tylko dlaczego ma Pan o to pretensje do nas, szwendających się po drugiej stronie baru? Jedna stłuczona szklanka, to jeszcze nie zdemolowany stolik…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 01.04.2012 - 13:49