Wspólne konfitury

Ekipa burmistrza Lubawy rozpoczęła swoją radosną twórczość od totalnej krytyki i negacji poprzedników. Miało to wywrzeć na mieszkańcach wrażenie, jakoby nowy pomazaniec ludu zastał spaloną ziemię, jak po Hunów przejściu…

Niezbyt jest odkrywczym stwierdzenie, iż polityka, ta nawet lokalna, samorządowa, to sztuka godzenia zmiany i kontynuacji. Coś trzeba zachować, coś zmienić. Zgodnie z realiami zmieniającego się świata. I własnymi możliwościami finansowymi. O intelektualnych nie wspominając…

Po dwóch latach zmasowanej krytyki poprzedników i własnym, słodkim Nic-Nie-Róbstwie, burmistrz „zidentyfikował problemy” (taki z niego znawca dusz i potrzeb ludzkich) i stwierdził, iż „mieszkańcy Lubawy mają do dyspozycji ubogą ofertę rekreacyjną”. Ponieważ, zdaniem burmistrza, mieszkańcy nie mają zbyt wielu możliwości spędzenia wolnego czasu, władze miasta zaplanowały rozpoczęcie inwestycji (i częściowo rozpoczęły a nawet wykonały) związanych z aktywną formą spędzania wolnego czasu, takich jak: * modernizacja stadionu miejskiego (5 mln), * rozbudowa Ośrodka Sportu i Rekreacji (6 mln), * budowa ścianki wspinaczkowej (? zł), * budowa basenu krytego (7 mln), * modernizacja łazienek miejskich (1,5 mln).

Niebywale wzruszającą wydaje się być dynamiczna troska burmistrza o rozwój nowych dyscyplin sportowych, jak wspinaczka (niekoniecznie wysokogórska), pływanie olimpijskie (z docelowym zapewne pływaniem synchronicznym i grą w piłkę wodną), i co warte podkreślenia gra w squasha. Nie może wszak być Lubawa pariasem zaściankowości. Ponadto, utrudzon wielce turysta wielkomiejski, kiedy obejrzy już Jezioro Francuskie odległe od Lubawy wiele kilometrów, kiedy zaprzyjaźni się z wierzbą borówkolistną (salix myrtlloides – przepraszam w tym miejscu czytelników, że tłumaczenia dokonuję), z przyjemnością zapewne w squasha zagra, bo ze ściany wspinaczkowej, mógłby zaokrąglony spaść niezdara warszawski. Bogata jest również fauna zwierzęcego planktonu, ale tego zapędzeni poznaniacy mogą nie zdążyć zauważyć.

Nie można też nie zauważyć, że planowana jest sieć tras szybkiego ruchu rowerowego (to zobaczą turyści zapewne tylko na planszach), która ma przyczynić się do: * rozwoju turystyki w regionie i jego promocji, * rekreacji, * edukacji i poznaniu walorów przyrodniczych i historycznych regionu (głowę dam, że nie wiedzą ludy postronne, że mamy w okolicy 27 gatunków roślin rzadkich i ginących, jak: olsza szara, wierzba rokita (?), bażyna czarna, żurawina okrągłolistna, że pierwsze z brzegu wymienię), * ograniczenia szkodliwego oddziaływania na tereny szczególnie chronione (nie będą się nam obce mieszczuchy po terenach naszych rozbijać samochodami, jak gdybyśmy swoich, z drugiej ręki nie posiadali).

Miała trwać, i trwała lat 10 bez mała, budowa kuriozalnej hali sportowej przy podstawówce za kwotę 8 mln zł, w zamian za co miasto otrzymało betonowy bunkier „nie trzymający parametrów”, co może utrudnić urządzanie imprez ogólnopolskich, a także międzynarodowych, zaprzyjaźniona zaś firma wykonawcza, budująca bez przetargu (co jest złamaniem prawa i pachnie korupcją!), godziwy i, co naturalne, pewny zysk.

Zgodnie z strategią miasta miał nastąpić remont widowni stadionu. Nie nastąpił, ponieważ w sensie socjotechnicznym ludzie już by o tym dawno zapomnieli, a tak, 3 tygodnie przed wyborami, otrzymali nowy (o misce grochówki nie wspominając), de facto stadion. Ilu lubawian ma orientację, iż stadion ten budowany jest za pieniądze kredytowe, natomiast udział pieniędzy własnych skutecznie blokuje choćby remont wielu ulic i chodników w Lubawie?

Podstawowym zadaniem związanym z kulturą fizyczną i turystyką było zabezpieczenie przez burmistrza środków na remont i coroczne uruchamianie basenu kąpielowego w sezonie letnim. Co zrobił burmistrz ażeby stosowne środki zabezpieczyć? Co zrobił burmistrz, mający obowiązek zaspakajania zbiorowych potrzeb wspólnoty, w tej materii? Co zrobił? Przez kilka lat nic nie robił, a następnie zasypał stary basen. I bredzi, że remont był nieopłacalny. Opłacalna jest natomiast ściana wspinaczkowa i szereg innych bzdur.

Poraża też patologiczny wręcz, a nawet kryminalny pomysł modernizacji lubawskich łazienek za 1,5 mln złotych (ostatnio radni zaakceptowali wzrost do 7 milionów). Lubawie nie jest potrzebna modernizacja łazienek. Lubawie potrzebne są czyste, schludne, zadbane łazienki. Łazienki z przyciętą na czas trawą i krzewami; z uzupełnionym drzewostanem. Wszystko to jednak winno być zrobione przez „opiekuna” tego terenu w ramach wygranego przetargu. Mówienie o modernizacji łazienek jest, w moim odczuciu, niczym innym jak próbą przetransferowania kolejnych publicznych pieniędzy do zaprzyjaźnionej firmy prywatnej. I dlatego trzeba było wygrać wybory… Żeby podzielić się konfiturami!

W tymże samym dokumencie powiada się o rozpoczęciu budowy socjalnego budynku wielorodzinnego dla zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych najuboższych mieszkańców Lubawy. Nic z tego nie wyszło. Bo burmistrz nie chciał. Definicyjnie! Buduje się natomiast budynek TBS dla ludzi z pieniędzmi. Buduje, co oczywiste, zaprzyjaźniona firma. Jasne, wygrała przetarg! I wszystko jest lege artis.

Czyż można w takiej sytuacji egzaltować się “Bolkiem”, czy innym Czarneckim…?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Retorycznie Panie Andrzeju

retorycznie…

w swojej notce napisałem nie wiedzieć czemu tak: polityka to wojna na górze i interesy, na dole to już tylko interesy…

co to za twór: łazienki miejskie? łaźnia to to samo w tym przpadku?

pozdrawiam

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Szanowny Panie Maxie,

nie, łazienki miejskie to nie wanny dla ludu, a miejsce spacerowe, pisałem przecież: “ Łazienki z przyciętą na czas trawą i krzewami; z uzupełnionym drzewostanem”.

I przyznam szczerze, że nie rozumiem tego początku: “retorycznie…”, ale to zapewne dlatego, że jestem rozkojarzony cało dobową niemalże “obsługą” 6-letniej wnuczki, która wręcz zabroniła mi przesiadywania przy komputerze. I dopadam z doskoku tylko :))

Serdecznie pozdrawiam…


PS

To przekreślenie jest niezamierzone… nie wiem co wyczyniłem…


Panie Andrzeju

pewnie ta mała literka przy łazienkach mnie zmyliła, dzisiaj wiele rzeczy mnie myli, prosze o wyrozumiałość

retorycznie pytasz o to czy warto Bolkiem i Leszkiem, o tak miało być :)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Subskrybuj zawartość