O kryzysie słów kilka

Słowo kryzys od wielu lat wychodzące z użycia (kiedyś miewaliśmy regularne kryzysy na odcinku: mięsnym, obuwniczym, papierniczym i na każdym innym…) dało o sobie znać, czyli weszło z powrotem do użycia. Początkowo nieśmiało, rozglądało się gdzie by tu na dłużej się przytulić i przytuliło. Media ogólnopolskie podały, że najpierw przyczepił się do branży meblarskiej, a konkretnie ikony polskiego przemysłu meblarskiego w Swarzędzu.

Tak więc o tym, że mamy kryzys, dowiedzieliśmy się z prasy, której jak widać pozwolono na publikację tej groźnej informacji. Gdyby nie ona, moglibyśmy się nigdy o nim nie dowiedzieć, chyba, że po zwolnieniu własnym z pracy. Niektóry tytuły dodały pomiędzy wierszami, iż to wina bliźniaków, bowiem Kaczyńscy nie wykorzystali czasu prosperity gospodarczej i nie tylko nie zgromadzili rezerwy finansowej, która by zapobiegła ewentualnemu kryzysowi w gospodarce światowej, ale nie potrafili zgromadzić nawet tych nędznych 17 miliardów złotych, które aktualnie poszukuje premier Donald Tusk.

Specjaliści twierdzą, iż polskie firmy meblarskie znajdują się nad przepaścią. Kilka dni temu akcje Swarzędza straciły na wartości prawie 61.5%, mówi się o kolejnych upadłościach. W sytuacjach krytycznych jest jednak tak, że słabszy jest połknięty przez większego. Czy w moim miasteczku, Lubawie, stojącej meblami, będziemy świadkami upadłości lokalnych i ponadlokalnych firm, czy raczej przejmowania przez nie słabszych? Czy w tej sytuacji, firma Swedwood, korzystająca zdaje się od zawsze z wakacji podatkowych, może liczyć na ekstraordynaryjne potraktowanie przez burmistrza? Ze względu na ważny interes podatnika? Czy można wierzyć plotkom, że dyrektor firmy po godzinach pracy trenuje jazdę wózkiem widłowym? Czyżby był to dowód na pierwsze oszczędności w firmie?

Kryzys się rozszerza, atakuje kolejne branże przemysłu i dziedziny życia. Ogarnia wszystko. Czy o pozostaniu na rynku zadecyduje czysty darwinizm? A co z tymi, którzy uważają, że darwinizm to wierutne bajki? Czy rzeczywiście w nadchodzących miesiącach ceny mieszkań mogą spaść nawet o kilkanaście procent? I mówią to właściwi eksperci. Budowlani, nie kopalniani, czy specjaliści od obronności.

Jak ocenił główny ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich, sytuacja na rynku nieruchomości od kilku miesięcy jest zła. Sprzedaż mieszkań zaczęła spadać od połowy 2008 r., a teraz jest już dramatycznie niska – na poziomie 20 – 30 proc. w porównaniu z początkiem 2008 r. Powodem tej sytuacji jest kryzys gospodarczy i w związku z tym występuje duży problem w uzyskaniu w banku kredytu na zakup mieszkania.

Jak wygląda to na rynku lubawskim? Czy zaprzyjaźnionemu z magistratem przedsiębiorcy Zdzisławowi W. niedawno jeszcze prostolinijnemu murarzowi z okolicznej wsi, zechce burmistrz cokolwiek burmistrz umorzyć? Ze względu na trudną sytuację podatnika? Czy zobaczymy przedsiębiorcę od czasu do czasu na rusztowaniu z kielnią w ręku? Podobnie jak dyrektora od mebli w ramach cięć kosztów w firmie?

***
A teraz słów kilka o innym typie kryzysu. Niespełna tydzień temu, po cichutku, wszedłem na textowiskowy blog Nicponia. I przeczytałem:

- „Ruscy nadal ostro piją i chyba nie mam już dłużej ochoty nazywać Kaliningradu Królewcem. To miasto zwyczajnie prześmierdło Ruskimi. Nie ma w nim już nic naszego. Za to patrząc na budynki, ulice, ludzi odnosi się wrażenie, że wszystko okleja, otacza, taki nieokreślony, lepki smrodek- mieszanina zjełczałego ludzkiego potu zmieszana z wydalonym wraz z tym potem zapachem cebuli i wypierdzianych wędzonych rybich łbów. Słowem- Azjaci zalęgli się tam na całego i nawet jeśli kiedyś odbierzemy im to terytorium, to nie wolno zmieniać na powrót nazwy na Królewiec tak długo, jak długo nie zrówna się tam z ziemią wszystkiego, co nie jest zabytkowe i solidnie nie wywietrzy”.

Dalej czytać nie mogłem. Odebrałem to w sposób jedynie właściwy dla siebie. Wiedziałem, że w tak wysublimowanym, wysmakowanym, a jednocześnie różnym, różnością bogatych osobowości, miejsca dla mnie obok takiego prostaka jak Nicpoń na TXT nie ma.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Andrzeju

teraz jestem Helmut z Diseldorfu, mój dziadek służył w Wermacht i ja Panu mówię:

Polaczki nadal ostro piją i chyba nie mam już dłużej ochoty nazywać Wroclawia Breslau. To miasto zwyczajnie prześmierdło Polaczkami. Nie ma w nim już nic naszego. Za to patrząc na budynki, ulice, ludzi odnosi się wrażenie, że wszystko okleja, otacza, taki nieokreślony, lepki smrodek- mieszanina zjełczałego ludzkiego potu zmieszana z wydalonym wraz z tym potem zapachem cebuli i wypierdzianych wędzonych rybich łbów. Słowem- Azjaci zalęgli się tam na całego i nawet jeśli kiedyś odbierzemy im to terytorium, to nie wolno zmieniać na powrót nazwy na Breslau tak długo, jak długo nie zrówna się tam z ziemią wszystkiego, co nie jest zabytkowe i solidnie nie wywietrzy.

Hajhitla!

teraz jestem Ihor z Iwanofrankiwska, mój dziadek służył w UPA i ja Panu mówię:

Polaczki nadal ostro piją i chyba nie mam już dłużej ochoty nazywać Przemyśla Перемишль. To miasto zwyczajnie prześmierdło Polaczkami. Nie ma w nim już nic naszego. Za to patrząc na budynki, ulice, ludzi odnosi się wrażenie, że wszystko okleja, otacza, taki nieokreślony, lepki smrodek- mieszanina zjełczałego ludzkiego potu zmieszana z wydalonym wraz z tym potem zapachem cebuli i wypierdzianych wędzonych rybich łbów. Słowem – śmierdzące sługusy Watykanu zalęgli się tam na całego i nawet jeśli kiedyś odbierzemy im to terytorium, to nie wolno zmieniać na powrót nazwy na Перемишль tak długo, jak długo nie zrówna się tam z ziemią wszystkiego, co nie jest zabytkowe i solidnie nie wywietrzy.

Slava!

teraz jestem Honza z Pragi, mój dziadek służył na kolei i ja Panu mówię:

Polaczki nadal ostro piją i chyba nie mam już dłużej ochoty nazywać Cieszyna Tesin. To miasto zwyczajnie prześmierdło Polaczkami. Nie ma w nim już nic naszego. Za to patrząc na budynki, ulice, ludzi odnosi się wrażenie, że wszystko okleja, otacza, taki nieokreślony, lepki smrodek- mieszanina zjełczałego ludzkiego potu zmieszana z wydalonym wraz z tym potem zapachem cebuli i wypierdzianych wędzonych rybich łbów. Słowem – śmierdzące Azjaty zalęgli się tam na całego i nawet jeśli kiedyś odbierzemy im to terytorium, to nie wolno zmieniać na powrót nazwy na Tesin tak długo, jak długo nie zrówna się tam z ziemią wszystkiego, co nie jest zabytkowe i solidnie nie wywietrzy.

Nashledanou!


panie Andrzeju

Co do ostatniego akapitu, to myślę, że nie warto :-)

pozdrowienia


A to tak sobie...


O rany, ale się musiałam naszukać tego tekstu!

Był, był i się zmył. Cuda?
—————

Odnośnie pierwszej części, Panie Andrzeju, to powiem, że nie jest możliwe żeby tak duża i dobra firma, jak Swarzędz, złożyła się, jak domek z kart w ciągu kilku tygodni.
Na mojego, spekulacyjnego nosa, musieli wtopić na opcjach walutowych, albo na czymś w podobie. Jednym słowem obstawiam “chciwość”.

Część druga jest bardziej skomplikowana albowiem odnosi się do Osoby, konkretnie.
To, co teraz napiszę nie będzie żadną wiedzą. Będzie raczej intuicyjnym domniemaniem.

A ono (intuicyjne wiedzenie) mówi mi, że słabe umysły potrzebują do życia podpory ideologicznej i/lub rzeczowej. Bez względu na to, czy ta podpora będzie polityczna, gospodarcza czy religijna. Bez względu na to, czy fetyszem “wielkości/racji” będzie flinta, duży albo sportowy samochód, pracownicy uważani za parobków, czy też wygładzone botoksem zmarszczki.
Zawsze coś i ktoś musi udzielić wskazówek, by ktoś słaby mógł w oparciu o tego ideologicznego cosia lub ktosia funkcjonować jako “silny człowiek”.
I nie jest to nic złego, moim zdaniem, dopóki ideologia i podążające za nią słabe umysły nie stwarzają warunków do rozwoju nienawiści. Dopóki nikt nie bredzi (bo to jest bredzenie), że jest lepszy od kogokolwiek bo wyznaje inne zasady, idee, czy też ma lepszego chirurga plastycznego…
Artur przekracza ten próg, w mojej opinii.
Co z tym zrobi, to jego sprawa. Być może nic. Jego wybór, jego karma, jego pogrążanie się w bagnie złudnej, bo ideologicznej, pseudowiedzy.
Jego sprawa, dopóki wirusem nienawiści nie zacznie zarażać innych.

Pozdrawiam ciepło.


>Magia

Jego sprawa, dopóki wirusem nienawiści nie zacznie zarażać innych.

wyrusem? :P


Tak sobie myślę, Panie Andrzeju,

(za co serdecznie przepraszam), że z tymi kryzysami to jak ze świńskim dołkiem, a potem świńską górką : są zawsze wpisane w cykl gospodarczy. Dodatkowo przyprawiane strachem lub wręcz paniką, niekiedy sterowaną przez tych, co chcą na owym kryzysie zarobić.

Nie ma tak dobrze, żeby bez przerwy świeciło słońce i było ciepło. Od czasu do czasu musi popadać deszcz, bo inaczej znowu będzie albo klęska urodzaju albo nieurodzaju.

Tylko od czasu do czasu trzeba znowu rzeczy postawić na nogach, aby nie stały na głowie. Nie wiem tylko, czy większość na to stać.

Pozdrawiam nieustająco

PS. Co do tego pod kreską, to się wypowiadać nie będę ze względów estetycznych.

abwarten und Tee trinken


Subskrybuj zawartość