Bronisław Geremek - De mortuis nihil nisi bene (albo bonum)

W drugim, bądź trzecim dniu po usunięciu moich wpisów spod tekstu Igły, Admin wyjaśnił: – Z uwagi na niestosowność pod wątkiem z tekstem nekrologu poniższe komentarze zostały usunięte, wraz z odniesieniami do nich. Wszystkie znajdują się poniżej.

Ponieważ napisałem nowy tekst o Panu Profesorze Geremku, a nie chcę się narazić na kolejną frustrację związaną z przeniesieniem go do podziemia textowiskowego, uprzejmie zapraszam Szanownych Konfederatów (ale nie tylko…) do odwiedzenia mego prywatnego bloga: http://andrzejfkleina.blog.onet.pl/

Nie ukrywam, że byłoby miło, gdyby ktokolwiek zostawił ślad swej bytności. Nawet bardzo emocjonalny. Niekoniecznie jednak taki, że moja małość, nawet w nazwisku się zasadza.

Serdecznie pozdrawiam…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Andrzeju

Odwiedziłem, przeczytałem, kadzić nie będę. A tego, kto wymyślił ten numer z kopiowaniem obrazka, to bym z… (i tu przychodzą mi do głowy różne słowa, a wszystkie one nieparlamentarne). Po 6 próbach wysłania się poddałem. Tak jakby nie można było napisać tego kodu w normalny sposób?! Jego się po prostu odczytać nie da. Kopiować mechanicznie też nie.

Pozdrawiam serdecznie


Z całym szacunkiem,

ale to trochę niepoważne, co pan robi.

Human Bazooka


Szanowny Panie Lorenzo,

tego bloga zakładał Zdzichu, kumpel Stacha, powiem mu, że coś sknocił, on się kapnie, bo jest bystry (niby!), ja z tych spraw nic nie kumam, i aż się boję myśleć, co Pan ma na myśli :)
Jednym słowem, do poprawki.

Serdecznie pozdrawiam…


Panie Mad Dogu,

qrva, że powiem w bliskim Panu klimacie, a co ja takiego niepoważnego zrobiłem? Dobrze, że tylko trochę.

Pozdrawiam…


Hm,

a może pan jednak wrzuci tu?
Przetestujemy redakcję?

Jak dla mnie tekst nie przekracza jakichś granic żadnycvh, dla których by się miał ktoś pana czepiać.
Choć się z nim nie zgadzam.
Zaraz napisze polemike może apropos jednego fragmentu pana tekstu.
I jednocześnie tekst, który planowałem już od kilku dnbi stworzyć.

pzdr


Szanowny Panie Andrzeju F. Kleino!

Pan masz zdrowie, by tak kurczowo się trzymać chudego cienia profesorskiego…

Wypomniał Pan adminowi usunięcie komentarzy a przecież mój emocjonalny, choć z wyrachowaniem zimny, też Pan usunął! Słusznie, bo tak się nie robi i tak się nie dogryza, ale byłem wkurzony – teraz już jestem raczej znudzony.

Dziś wpadłem do wrocławskiej księgarni taniej książki, gdzie wyszperałem Alfabet Kaczyńskich za 10 zetów a obok nich Alfabet Rokity też za dychę. Spisał te mądrości Piotr Zaręba (a może Zaremba?). Przekartkowałem Kaczyńskich i trafiłem na kilka stron, które raczyli poświęcić Geremkowi. Teraz wiem, skąd tyle jadu naczytałem się w salonowcu – widocznie dla PiSfanów to była lektura obowiązkowa i im zostało w pamięci. Po śmieci profesora samo z pamięci wypełzło…

Pozdrowienia i powodzenia
:)


Panie Grzesiu,

czekam z niecierpliwością na Pana polemikę, jest to konukrencja w której najlepiej się czuję.
Pozdrawiam…


Szanowny Panie Joteszu

Na zdrowie mojej wnuczki przysięgam, że żadnego Pańskiego wpisu nie wyciąłem.
A przy okazji, już miałem nową, prywatną swą ksywkę dla Pana “jo tyż” :)

Dzięki… pozdrawiam serdecznie…


Panie Andrzeju

hmm, może nowa kategoria, “polemiki”? Ciekawe czy admiratorzy się znajdą, ja tam lubię czytać, tym bardziej że rzeczywiście z Pana to zwierz polemiczny:)))

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Andrzeju,

byłem, przeczytałem, krytykuję:
za dużo zranionego ego.

Sam z tym miewam problemy, może dlatego, że jestem z tej samej połowy, tego samego wieku.

Ale za to, to czerwone cóś na czterech kółkach – cudo!

No i rzeczona wnuczka.

Pozdrawiam, częściowo solidarnie


Panie Andrzeju, no tekst jest już,

a w pana blogu jest lekko chaotyczny komentarz bardziej apropos tekstu pana, bo mój tekst jest raczej jednak naokoło.

Pozdrawiam.


Panie Maksie,

teraz na starość, to ja już za ostry nie jestem. Fryz przerzedzony, zęby nie swoje… to i ugryżć jak to drzewiej bywało, nie potrafię.
Pozdrawiam serdecznie…


Panie Andrzeju,

chciałem odpowiedzieć w pana blogu na onecie na komentarz i przy okazji dać info o moim tekscie, ale wpisanie tego kodu przekracza moje mozliwości.
Nie wiem o co chodzi, ale mnie ciągle informuje, że błędny kod.
Niestety więc nie mogę tam uczestniczyć w dyskusji…

Pozdrawiam.


Max,

były pojednki przecież i nie sprawdziło się to zbytnio jednak…

Więc czym by miały byc te polemiki?

Zresztą nie wpadaj w manię kategoryzowania wszystkiego, przecież polemiki można spontanicznie pisać, a nie w dziale polemiki:)


Merlocie, no co Ty,

e g o za dużo? Zranionego? No, to miast pomóc, krytykować musisz…? Oddam się w takim razie w ręce Pani Gretchen. Żeby się tylko namówić dała :)

A to czerwone, to własnoręcznie z kitu złożony lotus super seven. Jak sam jeździłem, to wsciubiłem 300 konny motor coswortha i to był szok. Jak córce sprezentowałem, to wsadziłem dychawiczny motorek 1.4 od forda – a i tak zasuwa. Nie ma na drodze ciągnika, którego córa nie wyprzedzi.

Serdecznie pozdrawiam…


Panie Grzesiu,

ja to ułomny jestem w tych sprawach, ale Pan, młody chłopak. Może jak Pan kod wpisuje, to dziewczyna Panu na kolanach siedzi? Niech Pan się skoncentruje na jednym. Łatwiej dwa teksty na raz pisac, niż dziewczynę i komputer obłapiać. Do skutku, Panie Grzesiu, do skutku :)
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju,

próbowałem z 5 razy i nic.

P.S. Dziewczyna (nieobecna zresztą jakakolwiek) mówi, że nie siedzi na kolanach>
PRzynajmniej nie na moich.

pzdr


Panie Grzesiu,

ja w tej chwili odpowiadałem kilku gościom, między innymi Panu i jest oki…


Panie Andrzeju...

...ten fragment: “Niekoniecznie jednak taki, że moja małość, nawet w nazwisku się zasadza” jest dosłownym cytatem mego mendowatego komenta, który zniknął, ku memu zdziwieniu ale nie wkurzeniu. Jeśli to nie Pan, to musiał być admin sergiusz, co byłoby dziwne, bo moim zdaniem po blogach cudzych admin nie powinien grasować bez porozumienia z autorem. Więc jeśli to nie sergiusz to jakiś agent Smith tu lata z siekierą a TXT stało się matrixem. To mnie jednak nie dziwi, bo gdzieś pląta się notka widmo, pod którą lądują komentarze, o których nie powiadamia się na stronie głównej…

Mnie to zupełnie nie dziwi, jako zdeklarowanemu miłośnikowi geniuszu Stanisława Lema! Poza tym – mam Chamoploe na skraju blogosfery, do którego zawsze sobie mogę wrócić! Matrix zaś mogę traktować jako kolejne doświadczenie sieciowe, w które dłałem się czasowo złowić.


Panie Joteszu,

sądzę w swej zarozumiałości, że jestem facetem, a nie dupkiem. Pański wpis mnie zdziwił, ale nie dotknął, w pierwszym odruchu współczułem Panu, i tyle. Poźniej pomyślałem o motywie tego Pańskiego ruchu, żadnego tropu jednak nie złapałem, bo było pod wiatr.
Pańskiego wpisu nie wyciąłem, gdyby było inaczej, powiedziałbym Panu.
Może należałoby zapytać Pana Sergiusza?
Pozdrawiam…


nic nie ginie

skoro ja nie, to Igła zapewne, a teraz wszystkie 3 komentarze są tam z powrotem widoczne, nie były usuwane tylko przykryte czapką z igieł ;)


Panie Joteszu

Nie każda notka musi być widoczna na stronie głównej oraz w spisie notek. Takiej gwarancji nie ma. Akurat Pańska dotyczy czegoś, czego nie ma i być nie powinno, i dlatego nie jest eksponowana.


Sergiusz,

ale przecież na TXT jest mechanizm i usnięte komentarze chyba powinny być w rykowisku?
A nie trafiać w nicość czy być przykrywane.
Bo się robi jak w S24, gdzie usuwane są czasem komenty nie wiadomo przez kogo i zaco, a inne badziewne tkiwą dalej.

W TXT był jasny, fajny i rzetelny mechanizm z usuwaniem komentarza, więc jakieś takie gierki chyba sa niepotrzebne.

I psują atmosferę.


Panie Grzesiu,

obawiam się, że pyta Pan niewłaściwa osobę.

Pozdrowienia


Panie Grzesiu,

komentarze są teraz przenoszone na rykowisko ręcznie. Nie ma żadnego mechanizmu. Jest to dosyć kłopotliwe i czasochłonne, dlatego może się zdarzyć, że komentarz zostanie ukryty przez Igłę i czeka aż ja go przeniosę na rykowisko, bo ja akurat to umiem zrobić. Czasowe ukrycie tych 3 komentarzy przez Iglę ma też tę dobrą stronę, że wystarczyło je odkryć, skoro po rozważeniu uznaliśmy, że nie trzeba ich przenosić na rykowisko, bo ich autorzy są do nich przywiązani i uznają je jednak za nieobraźliwe – ich wybór. Jeszcze inna sytuacja była z pyskówką pomiędzy Panem Kleiną a Igłą pod nekrologiem. Uznaliśmy, że jest tego zbyt wiele w ciągu, żeby epatować liczbą usuniętych komentarzy, dlatego najpierw zostały ukryte i dopiero gdy można było uznać, że nowe kwalifikujące się na rykowisko już tam nie powstaną, przeniosłem je w całości, hurtowo. To nie są żadne gierki. Dorabianie do tego mitologii jest zbyteczne, to prozaiczna kolej rzeczy w takich sytuacjach.

W kolejce ukrytych jest obecnie tylko jeden komentarz Ziggiego i jeden Docenta u Pana Podróżnego i zostanie ostatecznie przeniesiony na rykowisko. Innych przypadków nie ma w kolejce.


Sergiuszu, dzięki za wyjasnienie,

ale podtrzymuję zdanie, że to ukrywanie komentów to do kitu jest.


Panie Grzesiu,

czepia się Pan zwyczajnie ;)

Rzadko to się zdarza, bardzo rzadko, ale jak już się zdarzy, to funkcjonalność taka a nie inna oprogramowania pozwala ukryć komentarz, usunąć go lub przenieść na rykowisko ręcznie. O ile komentarz nie zostanie usunięty przez Gospodarza bloga, to taki komentarz nie znika, bo albo zostaje ostatecznie przeniesiony na rykowisko, albo przywrócony. Wyjątek stanowią sytuacje, w których na skutek rażącego naruszenia regulaminu i/lub prawa, decydujemy, za wiedzą autora, o usunięciu wątku lub komentarza bez ekspozycji na rykowisku. To się zdarza niezmiernie rzadko i jest określone w Regulaminie jako odmowa publikacji.


Panie Andrzeju

Tekst, którego nie ma, bardzo mi się podoba.
Tekstowisku takich właśnie potrzeba, według mnie.


Sprawę traktuję historycznie...

...bo histerycznie nie ma powodu! Sergiusz wie, o czym piszę...

Najzabawniejsze, że przez moment poczułem się jak bohater filmu, mimowolny świadek czegoś tajemniczego, czego nie powinienem oglądać, bo może być dla mnie groźne!

Panu Andrzejowi dodam, że uczono mnie iż z nazwisk się nie żartuje ani nie wyzłośliwia, ale emocje potrafią zerwać wszelkie więzy i wtedy na środku salonu gra się w salonowca.

I to by było na tyle!
:)


Panie Andrzeju

bylem, przeczytalem. nie wiem, po co opowiesci o Gerenku jako o narcyzie, megalomanie i tokujacym gluszcu, skoro Pan sam jest ewidentnym przykladem wlasnie megalomanii i narcyzmu. nie przeszkadza to Panu pisac dobre teksty.
no chyba, ze to taki zabieg stylistyczny – bufonow sie nie lubi, dobrze odpowiednio nastawic czytelnika. ale to slabe jest Panie Andrzeju – doskonale pamiętam Pana tekst (podpisywalem sie pod nim obiema rekoma), gdzie ubolewal Pan nad zalewem erystyki i smiercia rzeczowych dyskusji. a tu taki zonk. u Pana.

nie powazylbym sie takze na tak jednoznaczne wskazanie przyczyn rozejścia sie Geremka z PZPR. no ale to tez taki dobry erystyczny zabieg – opcja zydowska przegrala, kariera jako sekretarz Komitetu Centralnego nie byla niemozliwa. wiec odszedl. aparatczyk i choragiewka.

mam tez nadzieje, ze w swoim dlugim zyciu, nigdy nie zdarzyło się Panu podać ręki jakiemuś czlonkowi partii zamiast ostentacyjnie na niego pluc. bo wie Pan, Panie Andrzeju – raz sie skurwisz, kurwą zostaniesz. strasznie to głupie.

nie spodziewałem się tak słabego tekstu. za bardzo mnie Pan przyzwyczaił do rzetelnej roboty. ale to oczywiscie subiektywna ocena.


Hm,

Griszequ no to położyłeś pana Andrzeja na łopatki.
Znaczy zgadzam się na 100 proc z tobą.

pzdr


Grzesiu

nie polozyem. Pan Andrzej to zawodnik w klasie Kareliana. ja wystepuje w zdecydowanie nizszej wadze dyskusyjno-erystycznej. co nie odbiera mi prawa do oceny.
ale ciesze się, ze masz podobne zdanie jak ja. my w ogole mamy zasadniczo podobne zdania.
pozdrawiam.


Panie Sergiuszu,

zapraszam do odwiedzenia mego bloga któregoś dnia, nie jako internetowy VIP, a jako komentator.
Serdecznie pozdrawiam…


Panie Odysie,

o tak, teksty których nie ma, są najciekawsze :))
Dzięki za odwiedzenie zielonej stronki, pozdrawiam…


Panie Griszq(u)

W odpowiedzi Panu Grzesiowi, komplementując mnie ponad normę, stwierdził Pan, że nic nie odbiera Panu prawa do oceny. Jednocześnie, konstrukcja Pańskich ocen mojego tekstu jest taka, że pozbawiają one mnie prawa do ocen.

Pan: – bylem, przeczytalem. nie wiem, po co opowiesci o Gerenku jako o narcyzie, megalomanie i tokujacym gluszcu, skoro Pan sam jest ewidentnym przykladem wlasnie megalomanii i narcyzmu.

Ja: – Fraza o narcyzmie etc. była niczym innym jak tym samym co stwierdził o Panu Geremku Urban, tyle, że w konwencji quasi psychologicznej, nie była więc autonomiczną „opowieścią”. Mam dość specyficzne poglądy na temat narcyzmu i megalomanii, są one w dużej mierze pochodną poglądów Ericha Fromma, kilkakrotnie o tych zjawiskach już pisałem, więc nie chciałbym się powtarzać. Granicą pomiędzy normalnym narcyzmem a narcyzmem neurotycznym jest kabotynizm. O tej cesze w odniesieniu do Pana Geremka nie pisałem, a w mej ocenie Profesor ją posiadał w takiej ilości, iż mógłby pół Polski północnej obdzielić…
Brak narcyzmu rozumianego inaczej niż na ogół w języku komunikacji się go przedstawia, jest według mnie podstawowym przeciwwskazaniem twórczym. W jakiejkolwiek dziedzinie… Cieszę się więc, iż go w odpowiedniej ilości posiadam. Natomiast, jeżeli wykaże mi Pan, że jestem kabotynem, natychmiast przestanę pisać.

Pan: – nie powazylbym sie takze na tak jednoznaczne wskazanie przyczyn rozejścia sie Geremka z PZPR. no ale to tez taki dobry erystyczny zabieg – opcja zydowska przegrala, kariera jako sekretarz Komitetu Centralnego nie byla niemozliwa. wiec odszedl. aparatczyk i choragiewka.

Ja: – Nie jest to absolutnie zabieg erystyczny, nie reprezentuję żadnej frakcji politycznej, nie mam więc interesu żeby tak gaworzyć, jest to pewna, niezbyt odkrywcza konstrukcja hipotetyczna. Wszak jeśli p to q. Proszę przedstawić, o ile mogę prosić, inne wytłumaczenie.

Pan: – mam tez nadzieje, ze w swoim dlugim zyciu, nigdy nie zdarzyło się Panu podać ręki jakiemuś czlonkowi partii zamiast ostentacyjnie na niego pluc. bo wie Pan, Panie Andrzeju – raz sie skurwisz, kurwą zostaniesz. strasznie to głupie.

Ja: – Idzie Pan zbyt szeroko. Erystyka w tyralierze… Z faktu podania ręki mordercy nie wynika, iż przestał być on mordercą. Nigdy na nikogo nie plułem, byłoby to przyznaniem się do słabości, a Narcyz do słabości nie przyznaje się nigdy. Wykorzystałem frazę Orwella, wydaje mi się, iż zastosowane przeze mnie spójniki różnych wypowiedzi łączą tekst w jakąś sensowną całość. Pańskim zdaniem tekst mój jest słaby, szanuję Pańską ocenę, niemniej nie rozmawia Pan ze mną na argumenty, a jedynie przedstawia własne, zabarwione niezwykle emocjami, supozycje. Jak ja mam dyskutować z Pańskimi interpretacjami a nie faktami? Postawa jest zbyt stałym składnikiem osobowości bym mógł ją u Pana zmienić. I vice versa…

Pan: – nie spodziewałem się tak słabego tekstu. za bardzo mnie Pan przyzwyczaił do rzetelnej roboty. ale to oczywiście subiektywna ocena.

Ja: – A co mi tam, narcyz, narcyzowi narcyzem: Nawet Homer miewał czasmi słabsze miejsca, więc i mnie się to przytrafiło. Dziękuje bardzo za komentarz.

Serdecznie pozdrawiam…


Panie Grzesiu,

Pan Griszeq zrobił mi topless, a Pan ocenia to jako supless :)
Pozdrawiam południową porą...


Panie Andrzeju,

jeszcze jakbym wiedział, co to jest ten cały supless, to by było dobrze.
Ja prosty chopak żem i do mnie trza po polsku gadać, bo nie rozumiem.

Pozdrawiam ignorancko.


Panie Andrzeju

każdemu zdarzaja sie chwile lepsze i gorsze. jak napisalem – jest Pan dla mnie przede wszystkim twórca pomnikowego dekalogu dyskusji, wskazujacym na mielizny erystyki. w mojej ocenie w tekscie o Geremku na te mielizny Pan wpłynął. oczywiscie – jest to moja emocjonalna i sybiektywna pozycja. nie twierdze tez, ze ja na te mielizny nie wpadam albo celowo nie wplywam.
tekst o Geremku oceniam w kontekscie innych Pańskich dokonań blogerskich, które czytałem i ktore oceniam wyżej. nic ponadto.

co do narcyzmu – ja także uważam że Geremek był megalomanem, ktory moglby robic za wzorzec w sevres. nie musze do tego cytowac Urbana (w swietle frazy Orwella to dopiero autorytet). nie musze tez robic z tego negatywnej osi opowiesci o Geremku.

nie wiem, dlaczego Geremek odszedł z partii. Panskie przedstawienie powodow dla ktorych to zrobil nie jest dla mnie zwiazane z zadna frakcja polityczna, ktorej Pan nie reprezentuje, tylko z obrazem Geremka jako czlowieka, ktory Pan przedstawia, czy tez chce przedstawic.

przyznam się Panu, ze w czasach glebokiej mlodosci zdarzylo mi sie pare razy byc na pochodzie pierwszomajowym. ludzie machali czerwonymi flagami, ktos cos pierdzielil z trybuny o przyjazni polsko-radzieckiej i socjalistycznym braterstwie. pani nauczyciel skrupulatnie liczyla kto jest, a my juz z wiedza o stanie wojennym i katyniu i tak na tym pochodzie bylismy – po co robic rodzicom klopoty. dotyczy wiec mnie wg slow Orwella opiewanie naszego wielkiego czerwonego brata i niestety skurwilem sie wg tej tezy na zawsze. moze dlatego staram się ocenić ludzi takich jak Geremek, Mazowiecki czy Kuroń ostrożnie, pomimo ich ewidentnie komuchowatej przeszlosci.

kończąc – Panie Andrzeju, Pański tekst jest emocjonalny, moje komentarze są emocjonalne – ma Pan racje, nikt nikogo nie przekona. pozostańmy przy swoich zdaniach w zgodzie.

pozdrawiam.


Panie Grzesiu,

jaja Pan se robi ze starszego człeka, co? Supless, to w guglu siedzi, a jakby miał Pan nawalony, to jest to zapaśniczy rzut o ścianę albo o glebę, czy cuś...
Pozdrawiam przedwieczornie…


Szanowny Panie Griszeq!

Jasne, pozostańmy przy swoich przekonaniach. Chcę jeszcze tylko powiedzieć, co nie oznacza, że ma do mnie ostatnie zdanie należeć, że dla mnie, najważniejszą tezą mego tekstu było to, co poniżej wklejam. Nie Orwell, nie Urban, etc…

O umarłych (mów) tylko dobrze – stwierdzenie to przypisywane Chilonowi, albo Solonowi, przywoływane jest nad wyraz często w sytuacji śmierci kontrowersyjnej, nie jednoznacznej postaci.

Jest ono wręcz formą szantażu moralnego, wyłamujących się z tej sztampy obyczajowej poddaje się histerycznej krytyce, a nawet ostracyzmowi. W mej ocenie, każdy człowiek funkcjonujący w przestrzeni moralnej (wszak nawet załoga statku korsarskiego ma swój dekalog…) nie będący psychopatą (z osiowym objawem moral insanity) posiada busolę etyczną. Posiada również prawo do ocen innych. Nawet w dniu śmierci. Ma prawo je wypowiadać. Głośno! Nawet jeśli są zdecydowanie negatywne. Problem zasadza się na języku i emocjach. Można i należy mówić o faktach, nie zaś o własnych interpretacjach. A poza tym, dlaczego odrzucać biskupią cnotę prawdziwą, co to krytyk się nie boi…?

Serdecznie, z narcystycznym okrzykiem “jestem królem zwierząt” pozdrawiam…


Griszeku, a propos skurwienia

Sugerujesz, że skoro byłeś kiedyś na pochodzie jasno patrzącej w świetlaną przyszłość klasy przodującej, to jesteś tak samo umoczony w komunizm, jak czołowi intelektualiści partyjni z czasów stalinowskich. I już konieczna ostrożność ocen, już gruba kreska już historyczny kompromis się z tych słów wyłaniają.

Jasne, nie znamy motywów komunistycznych dysydentów.
Ani tych, które pchnęły ich w objęcia Przewodniej Siły Narodu, ani tych, które kazły z nią zerwać.
Być może i te pierwsze, młodzieńczo-powojenne, i te drugie, dojrzałe i poststalinowskie były szlachetne i idealistyczne.
Być może i najpierw i potem był to koniunkturalizm.
Zakaz takich rozważań jest kastrowaniem historii.

Ale ja nie o tym. Ja o kwestii owego “powszechnego umoczenia”, tej nieszczęsnej tezy, że kto w PRLu załatwił sobie mleko spod lady nie ma prawa osądzać przekrętów Ryśka Ochódzkiego i jego kolesi, etc.

Można by rzec, że jeśli choć raz, choćby w dzieciństwie, podwędziłeś koledze cukierka — winieneś teraz powątpiewać w słuszność ściagania i sądzenia złodziei.

To jednak inny kaliber, nie?

Warto stawiać pytania o motywy i cele wyborów życiowych ludzi, których stawia się na cokoły. Choćby po to, by móc coś sensownego odpowiedzieć, gdy ktoś będzie żądał obalenia tych pomników.

Jeszcze raz powiem: tekst pana Andrzeja jest dobry. Dobry, bo publicystycznym pazurem drapie po gładkiej powierzchni przyschniętych już nieco epitafiów i zadaje drażniące pytania o prawdziwość wyśpiewywanych peanów. Bez zniewag. Bez jednoznacznych ocen. Bez opluwania. Ale i bez taryfy ulgowej. I o to w publicystyce chodzi.
A tu wokół tylko stroje galowe i warty honorowe.
Niewygodne kwestie padają tylko w smrodliwym bagnie Prawdziwych Polaków. Zbyt lekko trafiają do jednego kosza z antysemityzmem i prawacką zajadłością.


Odysie, wtrące się:)

Piszesz:

,,Sugerujesz, że skoro byłeś kiedyś na pochodzie jasno patrzącej w świetlaną przyszłość klasy przodującej, to jesteś tak samo umoczony w komunizm, jak czołowi intelektualiści partyjni z czasów stalinowskich”

Czy wg ciebie Geremek był kiedykolwiek czołowym intelektualisdtą partyjnym z czasów stalinowskich?
No sorry, ale nadinterpretujesz.
BO z tego co wiem, wstąpił do partii w 1950, mając 18 lat.
Wątpię, więc by jego rola w czasie stalinizmu była czołowa w jakikolwiek sposób.
No i raczej nie był tez komunistycznym dysydentem.
Chyba, że stosować optykę Wrzodaczo-Rydzykową.
Wg której Kuroń jest winny zbrodniom stalinowskim (chyba jako wychowawca ,,czerwonego harcerstwa” jak ma te 20 lat.
A Michnik był ,,aparatczykiem pzprowskim” wg tej optyki.
Tyle, że to science fiction.
A raczej uczciwie mówiąc kłamstwa.


Grześ

słuchaj kolego jesteę przez ekipę z Podkarpacia monitorowany, tak szybko się nie wywiniesz:)))

prezes,traktor,redaktor


Ja nie ponimaju

czy jakoś tak
:)
pzdr


dobra dobra

znajdziem cię. Następnym razem u ciebie. Tylko nie zapomnij być w domu. :))


Widzę, że nudna ta impreza być musi:)

jak się wam ze mną chce gadać.
I jeszcze mojego towarzystwa spragnieni.
W dodatku jak to często na TXT zabawa w spamowanie trwa:)

pzdr


Kto Ci pisał że spragnieni???

prezes,traktor,redaktor


Spadaj złośliwcze:)

wywnioskowałem sam.

Lepiej bys jakąś relację live napisał.

pzdr


Grzesiu

Ja rozszerzam.
Mi tu nie o samego Geremka chodzi.
Tak jak nie może o G. chodzić Griszekowi, gdy wspomina swój pochód majowy.

A z tymi kłamstwami to też jednak nie całkiem tak.
Mazowiecki, Kuroń, Geremek…
Działali jak działali, popierali co popierali.
Sprzeciwili się wtedy, kiedy się sprzeciwili.
I temu, czemu się sprzeciwili.

Rzecz jasna, pół prawdy to całe kłamstwo — ale to działa w obie strony.

I, doprawdy, donośne dokonania i historyczne znaczenie tych ludzi nie wymaga ugłaskiwania ich życiorysów.


A czy się nie liczy, że się w ogóle sprzeciwili?

Zresztą zajrzyj do mojego ostatniego tekstu o nielubieniu Kmiciców.
Piszę tam więcej o tym.

W pewien sposób jest to i polemika z Andrzeja Kleiny fragmentem tekstu.

pzdr


Grzesiu

A czy ja gdzie piszę, że się nie liczy?
Czy Andrzej Kleina tak pisze?

Ja piszę tylko (aż) tyle:
na zamykanie prawa do stawiania niewygodnych pytań o czyjąś postawę wobec totalitaryzmu argumentem, że wszyscy klaskali (Różewicz) — się nie zgadzam. Bo to nadużycie.
Tak jak hasłem, że wszyscy biorą nie można uciąć podejrzeń o korupcję konkretnej osoby.

Do Twojego tekstu zajrzę może jutro.
Dobranoc


Panie Odysie

D Z I Ę K U J Ę

Pozdrawiam…


Odysie

kluczowe dla mnie jest to, co napisałes o motywach. nie znam motywow wejscia G w partie, nie znam motywow odejscia. odrzucam wskazanie, ze jako Zyd zrezygnowal, bo jego opcja przegrala w 68 i stracil szanse na bycie sekretarzem komitetu. to jest dla mnie dorabianie komus mordy – calkowicie obrzydliwej i jednoznacznej mordy. nie bawia mnie takie zabawy.

mam na temat Geremka mocno niejednoznaczne zdanie. poprzez bezpośredni kontakt z dzialaczami PD (ktorzy opuscili struktury po zawarciu sojuszu z czerwonymi, sojuszu ktoremu Geremek calkowicie sprzyjal) uslyszalem sporo o sposobach działaniach “Dziadka”. osobiscie zdecydowanie odzegnuje sie od pomnikowania G. ale wedlug mojej subiektywnej oceny Pan Andrzej nie polemizuje – peany piane przez Zakowskiego zbywa odruchem wymiotnym, wpisuje sie i wzmacnia w negatywne oceny Urbana (to dopiero autorytet moralny), haslo o odejsciu G z parti zalatwia orwellowskim cytatem o skurwieniu sie komunizmem na wiecznosc. jakoś nie doszukalem sie wyważenia w tym tekscie. krytycy Geremak sa ok, apolegoci wywoluja odruch wymiotny.
tekst Igly w zderzeniu z tym tekstem to szczyt neutralnosci: pare faktow, golych i obiektywnych faktow bez cienia emocji, zakonczonych jednym zdaniem ocennym – ze był wybitnym politykiem (i z tym mozna polemizowac). i taki tekst nazywa sie pisanym na kolanach (czy jak tam)? to jest roznica skali. oczywiscie, Igla dobral fakty z zycia G ktore stawiaja go w pozytywnym swietle. ale sa to gole fakty Odysie, nic nie stoi na przeszkodzie, by gole fakty z ciemnej strony tez wystawic. fakty, nie oceny. Rozumiesz?

zreszta – chyba widzimy te sprawy inaczej po prostu, mialem sie juz w tym temacie nie odzywac, bo to jest pisanie emocjami (z kazdej strony).

co do samego orwella – jakos mi blizej mimo wszystko do chrzescijanskiej zasady milosierdzia niz jednoznacznego okreslania kurwa kazdego, kto dotknal komunizmu w zyciu. tak – oczywiscie jest skala dzialan i gruba kreska dla wszystkich to bezsensowna zasada (jesli nie jest popierana przez wszystkich). zgadzam sie, rozliczmy skurwysynow. ale prawdziwych skurwysynow.

kończe, bo sie tylko nakrecam niepotrzebnie.
pozdrawiam.


Szanowny Panie Griszeq!

Bardzo Panu dziękuję za ten wpis, ma on dla mnie duże znaczenie. Trojakie znaczenie; dla prowincjonalnego żurnalisty, niedouczonego psychologa i błądzącego człowieka.

Zapewne dzisiaj nie zdążę, ale ustosunkuję się do tego komentarza. Zapraszam przeto na swój blog na Onecie.

Z poważaniem…


Panie Andrzeju

ja nie potrafie do tamtego Panskiego wpisu podejsc na chlodno i raczej mi sie to nie uda. Nie podoba mi sie po prostu – ma Pan racje piszac o emocjach: są to moje czyste emocje i nic wiecej. obawiam sie, ze skoncze machajac palka i unikajac Panskiej, a to bez sensu i nie jest moim celem.

moze gdyby był to tekst kogos innego, to bym wzruszyl ramonami, ale ja akurat Pana teksty sobie wysoko cenie, stąd pewnie ten bunt.

bardzo chętnie przeczytałbym Panski tekst polemiczny o Geremku. myśle, ze mialbym w wielu względach podobne zdanie. tylko bez tych Urbanow, Orwelli i Zakowakich. no ale to Pańskie pisanie jest, a nie spelnianie zyczen czytelnikow.

pozdrawiam serdecznie.


Griszeku

Z mojej strony to nie jest pisanie emocjami.
Pewnie nie uwierzysz, ale Geremek nie wzbudza we mnie żadnych emocji.

Ale gdy przychodzi moment podsumowania jego życia, jego roli w historii — widzę miejsce dla różnych tekstów.

Zwróć uwagę — ja tu nigdzie nie podpisałem się pod żadnym fragmentem tekstu pana Andrzeja. Nie podpisałem się nawet pod stylem. Ale go doceniam i uważam, że takie teksty powinny się w spektrum publicystyki znaleźć. Bo rolą publicysty jest właśnie przedstawianie ocen. Gołe fakty przedstawia się na innych stronach gazet.

Moim zdaniem różnica między tekstem pana Andrzeja — zadziornym, ostrym, prowokacyjnym — a chamstwem opluwaczy o których w sieci, ale i w mediach mejnstrimowych, potykamy się co krok — jest ogromna różnica.

Wątkowi o motywach wyboru ścieżki kariery związanych z pochodzeniem, moim zdaniem Ty dorabiasz gębę. Czytasz w złej wierze. A przecież taki motyw jest realny. Gdybym np. w USA z polskim pochodzeniem miał w pewnym momencie skreślone szanse na karierę w pewnym środowisku — mogłoby to mieć wpływ na wybory życiowe. Także na zerwanie z tym środowiskiem. I mógłby to być wybór pragmatyczny, nie koniecznie ideowy.
Podkreślam: mógłby.

I doprawdy takiego rozważania nie trzeba od razu wrzucać do wora z napisem “polski antysemityzm — podłość”.

Griszeku, ja nie napadam na Geremka.
Ja po prostu bronię wolnej sceny opinii.


Subskrybuj zawartość