W kwestii akapitów i nie tylko...

Blog WO (Wojtka Orlińskiego)

Kocham paragrafy
Splonkowałem niedawno jakiegoś kolesia za to, że nie chciał w swoich komentarzach używać normalnych akapitów – co zainspirowało mnie do notki poświęconej akapitom właśnie.
Nieumiejętność posługiwania się akapitami to nieumiejętność myślenia. Kompozycja akapitów zmusza autora tekstu do przemyślenia jego struktury, do prowadzenia narracji według punktów 1, 2, 3…
Jeśli ktoś nie umie skomponować akapitów, to najczęściej jest oznaka jego bezradności w przelewaniu własnych myśli na klawiaturę. Są zbyt chaotyczne, by je układać w punkciki, w których w dodatku numer 5 ma jakoś nawiązywać do numeru 4, wynikającego z numeru 3. Stąd moja skłonność do plonkowania takich typków – z nimi i tak nie pogadasz, bo oni sami nie do końca wiedzą, co na dany temat myślą.
Pod tym względem zabawnym pokazem dziwolągów jest oczywiście Psychiatryk24, gdzie mamy wszystkie warianty. Zarówno kolesi, którzy prawie każde zdanie awansują do rangi odrębnego akapitu jak i ich przeciwieństwo – kolesi produkujących blogonotki składające się z jednego akapitu rozdętego do absurdalnych rozmiarów (dopiero po wklejeniu urla zauważyłem, że jeden się przedstawia jako „pod prąd” a drugi jako „trochę z boku”; zabawne, że każdy taki typek swoje ograniczenia umysłowe przedstawia jako przejaw swego nonkonformizmu, że niby och, jaki to on jest zboku podprądowicz, nie będzie używać lewicowo-liberalnej cywilizacjośmierciowej interpunkcji).
Błędy ortograficzne u moich drogich komentatorów będę złośliwie wyszydzać (zapraszam też do szydzenia z moich), ale mogę je tolerować. Zgadzam się, jest taka taka możliwość, że ktoś jest inteligentny i oczytany, ale z jakiegoś powodu nie umie zapamiętać tych arbitralnych regułek. Trudno mi uwierzyć w podobną możliwość jeśli chodzi o kompozycję tekstu.
Akapity, kropki, przecinki, wielokropki, nawiasy i średniki służą ilustrowaniu toku rozumowania. Pokazują, czy autor jeszcze kontynuuje poprzednią myśl czy już przeszedł do następnej (jakoś jednak z tą poprzednią związanej – skoro postanowił je tak poukładać). Jeśli autor ma z tym kłopoty, to może oznaczać, że jego myśli nie da się tak uporządkować. A w takim razie niech je upublicznia gdzie indziej – w Salonie24, na forum frondy, na forum portalu, ale nie na moim blogu.

jotesz
2008/01/22 13:38:02

Panie Wojciechu!
Cieszę się, że wziął Pan na drapieżny kieł pisalnictwo blogowe, a zwłaszcza akapitowanie tekstów. Jestem na to również wrażliwy, zwłaszcza, gdy czytam tekst intrygujący, interesujący i niepodzielony jak tort, którym można się udławić.

Po pierwsze to zamierzam Pana cytować w obszernych fragmentach, nie pytając o zgodę a jedynie zgłaszając zamiar. Ponieważ sprawa dotyczy dobra wspólnego, jakim jest nasz ukochany język polski, myślę, że Pan nie zaoponuje.

Po drugie – nie wypada pouczać metodą połajanki i jednocześnie wyniośle olewać własne nauczki! Jeśli już Pan raczysz nas katować tym matrixem i nasze oczy ledwie nie wypadną, jak rozzłoszczonemu pekińczykowi, to chociaż sam akapitujże konsekwentnie. Ponieważ nie stosujesz Pan wcięcia na akapit, to dawajże Pan,Panie Wojciechu, ślepą linijkę między!

Po trzecie, to na szczęście, stosując netvibes, mogę sobie czytywać Pańskie teksty czarną czcionką na białym tle. Nic nie tracą! Śmiem dodać, że nawet zyskują...

ps. Coraz bardziej zgadzam się z kąśliwą oceną dotyczącą Paranoji24, czy jak tam Pan “to” określa. Dzięki wymienionym netvibes mogę tylko podglądać początki tych agresywnych najczęściej tekścików i nie wdeptywać dalej, by się nie powalać po kolana.

Nie zgadzam się natomiast z wstępną oceną tekstowiska, w którym przyjemnie mi się spędza chwilki. Nie spotykam tam przynajmniej większości paranoi, zwielokrotnianych przez 24, ani “zerowców”, czyli trollowatych komentatorów pasożytniczych, ani chamstwa i agresji w skali normalnej dla internetu. Ale o gustach się nie dyskutuje. To zresztą nieprawda…
:)

ps.txt Pewnie popełniłem jakieś, nieznane mi, przestępstwo sieciowe, ale ryzyk-fizyk – wkleiłem całą notkę Orlińskiego. Dałem link, bo ni cholery nie wychodzi mi wklejenie linka pod wybrane słowa. I włączyłem tylko swój komentarz, bo dziewiećdziesiąt kilka, to za dużo…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@

Jak się ktoś mądrzy na temat akapitów to wypadałoby samemu zrobić to przyzwoicie.

Szczególnie że tak właśnie jest zrobiony ten dolny fragment… Tyle że nie wiadomo co to właściwie jest – czyjś komentarz adresowany do Autora? samego Autora list do … kogo? siebie samego? jakiegoś innego Wojtka? Zbyt wiele pytań.

To jest ekran a nie książka. Tutaj książkowe akapity nie załatwiają sprawy. Jeśli akapit to od drugiego akapita odbity, czyli z pustym wierszem pomiędzy.

Zgadzam się natomiast całkowicie z tym, że (cholerne) przecinki i inne takie to ważna sprawa. Sam jestem w kwestii przecinków rozdarty i mam okresowe fioły, reformacje i kontrreformacje. Teraz na przykład staram się ich ilość ograniczać, bo tak sam z siebie to bym, zgodnie z logika, wszędzie je stawiał...

Ech, żizń...

————————-
triarius


triarusie - już się tłumaczę!

Od góry jest świeża notka Wojtka Orlińskiego – wzięta żywcem z jego bloga.

Pod nią – mój komentarz, bodaj nr 93, czyli jeden z bardzo wielu.

Po trzecie, to ja się nie mądrzę, tylko cytuję, bo temat jest ważny a nie mądrzenie się.

Po czwarte – akapity stosuję instynktownie, tak jak to mi się odczuwa, po dojściu do matury w technikum i studiach politechnicznych. Pewnie często robię to błędnie. Ale wolę błędne akapitowanie, niż żadne…

Po piąte, to popieprzyło mi się, czy dla Ciebie WO jest Autorem, czy ja. Niemniej w kwestii pustych wierszy mamy poglądy zbieżne. W przecinkach też – też się kajam, że mogę je stosować za bardzo lub za mało, ale chociaż się staram.

Staranie się jest pierwszym krokiem w kierunku staranności!
:)


@

Ja się akurat ze wszystkim co piszesz zgadzam – tu nie chodzi o żadną milimetrową sprawiedliwość rodem z “Utopii” Thomasa Moore. I sam przecież nie mogę się ogłaszać jakimś Wielkim Guru od stawiania przecinków.

Rzecz jedynie w tym, że nie potrafiłem się połapać co jest tą górną częscią Twojego tekstu, co zaś dolną. No i formatowanie tej dolnej znacznie bardziej mi pasuje. Choć to oczywiście jest już kwestia nie pisarstwa, a raczej działalności wydawniczej. Tym niemniej ma to znaczenie, zgodzisz się.

Formatowanei tego dolnego b. mi się podobało. Twoje uwagi też.

Pozdrawiam

————————-
triarius


No to mamy zgodę!

Ta góra to dokładnie skopiowana nota pouczająca Wojtka O. a pod nią mój komentarz, z moim akapitowaniem…

Dzięki za uznanie! Też nie jestem wielkim purystą językowym czy obyczajowym, ale lubię wygodę, jaką zapewnia odpowiednie używanie naszego trudnego języka. I staram się łagodnie namawiać użytkowników do stosowania ułatwień.

W tekstowisku namówiłem Starego, zupełnie egoistycznie, bo lubię jego teksty. A do Wojtka O. wpisałem się, bo też lubię niektóre jego płody, choć bywa denerwujący tą agresywną wszystkowiedzą. Pewnie to tylko poza…
:)


@ jotesz

Mamy zgodę.

Zresztą z tak pięknym kotem nie można pobłądzić.

Pozdrawiam

————————-
triarius


jakie przestępstwo?

podałeś źródło, ująłeś to jako cytat … IMHO jest w porządku. nie sądzę, żeby Orliński zarabiał na klikaniu w jego bloga więc chyba nie będzie cię ścigał za to “przestępstwo”.

a ja nie używam wielkich liter i nie będę tego robił, a co!

“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”


Staranie się jest pierwszym krokiem w kierunku staranności...

Pisanie byle jakie jest olewaniem czytającego!
Czytający ma wtedy prawo olać piszącego i nie czytać. Przynajmniej od momentu, gdy się wkurzy…
:)


brak wielkich liter

nie jest objawem niestaranności. nie jest też olewaniem czytającego. po prostu tak mi się podoba. powiedzmy, że w lichy sposób naśladuję Cummingsa… ups, sory – cummingsa (lichy, bo jeszcze używam znaków przestankowych :)).

w zasadzie jeszcze nie mogę się wyzbyć tego nawyku w przypadku nazw własnych, ale to kwestia czasu.

“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”


Panie Joteszu!

Śmieszne, ale dopiero dziś doczytałem, że jestem jednym z wymienionych przykładów w notce Wojciecha Orlińskiego. („Pod prąd” to nazwa mojego blogu w Salonie24.)
Mam wrażenie, że nie chodzi o dzielenie tekstu na akapity, tylko sposób zaznaczania tychże. Tekst Wojciecha Orlińskiego jest podzielony na akapity, ale nie zaczynają się one od wcięcia jak w książkach ani nie są poprzedzone interlinią jak u Pana w notce.
Zatem, nie chodzi o dzielenie tekstu, tylko o zaznaczanie tego. Natomiast to co Wojciech Orliński pisze o innych, w tym o mnie, świadczy o nim znacznie bardziej niż o osobach krytykowanych.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość