Chcieliście - to macie

To dość zabawne – OFICJALNIE mnie tu nie ma. Nie pokazują się w przewijarkach ani moje teksty ani komentarze na moim blogu. Ale teksty O MNIE i moim blogu w Salonie 24 są na stronie głównej.
Śmieszy mnie to niepomiernie.
I trochę smuci.
Ale jak się nad tym głębiej zastanowić – to uzyskujemy doskonałe informacje o charakterach, postawach moralnych i osobowościach ludzi, którzy zamykając usta oponentom – przedstawiają się jako zwolennicy wolności słowa.
Wolności słowa tylko dla SWOICH.
I ten napuszony styl, ta tromtadracja, to poczucie “waadzy”, to rozdawnictwo kar…..a TXT umiera sobie po cichutku.
Jedyne, co trzyma go jeszcze przy życiu – to…. Salon 24 i to, co TAM się dzieje.

Chcieliście – to macie
Skumbrie w tomacie
Pstrąg

Średnia ocena
(głosy: 9)

komentarze

@RRK

Skoro wraca Pani do pisania na TXT, Pani blog otrzymuje z powrotem pełne uprawnienia. Tak to działa jednakowo dla wszystkich.

P.S. no chyba że to ma być pożegnanie, proszę się zdecydować i określić.


Brak uprawnień

Swoją drogą nieaktywne blogi, dajmy na to wyprawa na nartach przez całą Norwegię i Finladię z zabłądzeniem w Karellii może trwać klka miesięcy – mają odebrane jakieś uprawnienia?

W jakim celu to się robi? Rozumiem, że ktoś nie pisze zgodnie z generalną linią naszej partii i trza mu ryja zamknąć ( przynajmniej rozumiem powód) ale zamykanie za nieaktywność?

Chyba, że coś rozumiem kiepawo.


To miłe pani Renato,..

.. że umiera pani razem ze mną.
Swoim ( mną ) punktem odniesienia.
W blogosferze, rzecz jasna, bo żeby nie było..
I jakieś 20-letnie siusiumajtki żeby z tego nie robiły afery…


@Lagriffe

Przygotowujemy wymianę oprogramowania oraz całej maszynerii służącej do ekspozycji tekstów i dyskusji.

Blogi nieaktywne będą nadal eksponowane, ale nie na stronie głównej. Obecnie jest to przejściowa “zielona strefa”, a docelowo będzie to osobny dział z własną “stroną główną”.

Strona główna portalu będzie zredukowana do minimum, na rzecz innych metod ekspozycji tekstów i dyskusji, metod, które zostaną udostępnione aktywnym uczestnikom TXT, w ramach rozbudowanej moderacji społecznościowej i multiblogów.

Dotychczasowe wyświetlanie losowo tekstów na SG ze wszystkich blogów, także nieaktywnych od miesięcy, było nie fair wobec aktywnych blogerów, którzy musieli ze swoim dorobkiem konkurować z dorobkiem muzeum-archiwum TXT.

Odebranie uprawnień tzw. zielonym blogom wynika z tego, że zdarzały się przypadki logowań tylko po to, żeby złośliwie zrzucić z jedynki tekst wypromowany przez innych blogerów. Z tego samego powodu w ogóle jedynka została wyłączona ze społecznej moderacji – ale tylko jedynka SG – reszta jest nadal moderowana przez aktywnych blogerów, posiadających prawo do oceniania tekstów.

Jeśli ktoś wybierze sie na wielomiesięczną eskapadę, wystarczy dać o tym znać administracji TXT.

Pisanie o polityce a nawet deklaracje na kogo będzie się głosować to co innego niż propaganda uprawiana przez czynnego członka jakiejś partii, zwłaszcza gdy jest znany z imienia i nazwiska.

Co do linii partyjnej – uprawianie propagandy politycznej jest zakazane na TXT, bo nie będziemy za pieniądze ze składek finansować pośrednio żadnej partii politycznej.

TXT to nie jest słup do nalepiania plakatów wyborczych – i to wiadomo od dnia założenia TXT – taka była nasza deklaracja jako portalu.


Czy muszę?

Dlaczego miałabym “się określać”?
To chyba z regulaminu nie wynika?
Sadzę, że obserwacja aktywności blogowej i podejmowanie w związku z tym decyzji, co do zakresu uprawnień blogerów, to wolna wola adminów. Skoro chcą tracić czas na akurat taką aktywność – nic mi do tego.
Zwłaszcza, że gdy podejmowano wobec mnie wcześniejsze decyzje – nikt mnie o “określenie się” nie prosił, nawet przez pocztę wewnętrzną.
Chciałby Pan, żebym się pożegnała?


Lagriffe

Sądzę, że się Pan nie myli. Wszystko wskazuje, że myślą przewodnia jest: “Nie ma złej drogi do mojej niebogi….partii”. Coraz bardziej niebogi, zresztą.


Igła

Tylko widzę, że mnie próbuje ktoś (czy to Pan?) utrzymać przy życiu. Tekstowiskowym, oczywiście. A Pana?

A siusiumajtka – daj Boże, żeby stare pierdoły potrafiły tak używać słowa, jak ona.
I rozumu.Też.


Greenhorn

się kłania. Albo Zielonka…
: )
Nie mogłem znaleźć regulaminu, by doczytać, co ta wiosenna zieleń znaczy, ale powoli coś do mnie dociera. Zielony to ten, co nie pisze notek, czyli ja. Napiszę – to sczerwienieję? Ze wstydu?


Adminie,

wykorzystam gościnny blog Renaty, żeby powiedzieć, że akurat te dwie decyzje uważam za bardzo sensowne.

Zielona strefa jest zabójcza sama w sobie :)))


Joteszu miły

A musisz to wiedzieć?
Ja tam Twoje notki chętnie bym czytała – bez względu na ich i Twój kolorek.


Ktos mi fundnął dwie gwiazdki.

To sobie dołożyłam pięć. Lubię gwiazdki. Tylko dlaczego one są czerwone?
Ktoś tu ma jakieś skłonności?
I czy aby nie jest to niedozwolona propaganda polityczna?


Pani Renato!

Pani to tak pisze jakby była z tego całego PO.
Wszyscy niby są na wykończeniu a jednak jakoś żyją.
Tutaj nie ma chociaż takiego natężenia głupoty. Mikiego nie ma!
Już za samo to 50 pkt dla TXT.
Wspólny blog I & J


Jacek Jarecki

Doprawdy?


Jarecki ma rację, Salun to grajdół:)

TXT to tez grajdół, ale dla mnie nie ciągle dużo sympatyczniejszy.

A w ogóle szanowni RRK & Joteszu, nie moglibyście po prostu napisać jakiegoś tekstu czy normalnie komentować niż zajmować się tymi auotematycznymi gadkami:)

Wiem, wiem, sam to robię, ale ileż można gadać o TXT i kolorze blogów:)

P.S Do admina &Redakcji TXT: a nie lepiej zlikwidować podział n zielonych i czerwonych, niekatywnym od dawna odebrac najwyżej prawo gwiazdkowania, a na SG wrzucać wszystkie teksty, ale z ostatnich 3 miesięcy np. Będzie i aktualnie i nie będzie problemu, że kogoś przemieniliście.

Bo teraz np. Nicpon czy Jotesz czy genialnie piszący rafałB zechą napisać tekst i nikt go nie zobaczy i dyskusji nie będzie i nic się nie będzie działo, a to niedzianie raczej portalowi nie służy ni nikogo nie przyciaga.

Jak zawsze najżyczliwszy wszystkim Grześ:)
Zraz po świętym Franciszku i Merlocie:)


Jarecki, e tam, Miki całkiem senowny jest,

na Salonie roi się od większych wariatów i to po różnych stronach barykady:)


@grześ

Tu nie chodzi jedynie o aktualność tekstów, tylko o promowanie dorobku aktywnych blogerów przede wszystkim. Ograniczenie do ostatnich 3 miesięcy to raczej nie bardzo by służyło tej promocji. Podział na zielonych i czerwonych jest prosty i czytelny, a jeśli ktoś się uaktywnia, to admin to dostrzega i zmienia status, nie ma problemu. Takie jest robocze rozwiązanie na teraz, po wprowadzeniu nowego oprogramowania to będzie zupełnie inaczej urządzone.


@Pino

A to dziękuję, zawsze to miło gdy coś się spodoba, prawda.


@RRK

Ależ, dopytuję tylko żeby się upewnić czy dobrze odczytuję intencje, bo z treści Pani tekstu trudno je odczytać.


Grzesiu

Każde blogowisko jest grajdołem. Ze swoja hierarchią, “dolami” blogerskimi, gwiazdami, sympatiami, animozjami, wkurwianiem i podbechtywaniem, ambicjami, kompleksami itp.itd.
Nie są wolni od tego ani blogerzy, ani komentatorzy, ani admini, ani czytelnicy.

Ale też właśnie O TO DOKŁADNIE CHODZI!

Można sobie sympatycznie gaworzyć o niczym, można się kłócić całkiem ostro.
Można – TEORETYCZNIE!
Bo na przeszkodzie staja gusta, ambicje i te wszystkie wymienione na wstępie cechy “ciał decyzyjnych”.
Umiejetność lawirowania miedzy tym, co sie chce powiedzieć a tym w jaki sposób będzie sie ograniczanym w mozliwościach swobodnej, WOLNEJ wypowiedzi – to zabawa przynosząca mnóstwo wiedzy o ludziach.

Masz rację: ani S24 ani TXT nie jest wolne od takich właśnie wad.
Ale popatrz ile dobrych tekstów powstaje i tu i tam. Popatrz czym tu i tam się żyje.
Czy tam ktos zajmuje się tym co piszą w TXT?
Jak myślisz dlaczego nikogo to nie interesuje?
Przecież nie z zazdrości.

Zapowiadało się fajnie.
Myśle, że nie bez znaczenia stały sie sprawy finansowe i zbudzone nimi poczucie władzy.
Nie da się wkurzającymi mnie zresztą, bo sa takie straszliwie ZASTĘPCZE, “jutubkami” zastąpić SŁOWA.Autorskiego słowa.
Dlatego TXT przegrywa.

Chcesz wiedzieć co widzę tutaj?
No to już wiesz.


Treść - jest - bez względu na to jaka, ale jest.

Intencje przecież nie podlegają regulaminowi.
A to on stanowi, jak mi się zdaje ową stalową kurtynę, za która skrywają się intencje Pana. Ale nie zamierzam o nie dopytywać.


Miki?

Grzesiu drogi!

Wspólny blog I & J


RRK, może masz rację,

mnie Salon po prostu zwyczajnie męczy i nie równoważy tego fakt, że tam jest więcej dobrych tekstów niż tu.

A zresztą procentowo wcale jakoś tam aż tyle dobrych tekstów nie ma (o komentarzach nie wspominam, bo w ogóle szkoda)

Jacku, no ma swoje odloty, fakt, ale kto ich nie ma.

ja dziś jestem wyrozumiały&wrażliwy dla wszystkich:)

Nie dam się sprowokować, no:)

Nawet jak Yassa przylezie:)


P.S.

Ostatnia rzecz, bo o TXT gadać mi się nie chce, ni o salonie 24.

Ja widzę i dostrzegam wady TXT, ale w sumie zaprzyjaźniłem się z TXT więc te wady mi aż tak nie przeszkadzają jak w przypadku Salunu, który jest dla mnie ciałem obcym.

Podobnie w realu, przyjaciół się nie zmienia, akceptuje się ich mimo wd, czasem nawet można polubić te wady (ja przynajmniej tak mam)

Znikam, miło było pogadać po przerwie:)


Bez obaw Grzesiu

Nie chodzi zresztą tylko o dobre teksty. Chodzi w ogóle o istotę czegoś, co jest blogowiskiem.
Czy ludzie będą chcieli w tym konkretnym miejscu pisać.
No bo DLACZEGO mają chcieć?
Tym co kusi, co przyciąga jest możliwość rozmowy – INTERESUJĄCEJ rozmowy.
Z interesującym partnerem.
Z WIELOMA interesującymi partnerami.
A przez interesujące – rozumiem i mądre i głupie, inteligentne i tępe, porywające , odkrywcze i miałkie, wulgarne, nawet ordynarne, intelektualnie wymagające ale i dowodzące skretynienia.
Byle nie NIJAKIE!


@RRK

Pani odpowiedź niestety nie pomogła mi zrozumieć Pani intencji, ale zgaduję, że pomimo posiadania tak beznadziejnej opinii o TXT, znajduje Pani jakieś powody, by nas odwiedzać i dzielić się swoimi przemyśleniami. To na swój sposób miłe.


Admin - chwila szczerości

Moja opinia o TXT jest dość złożona. I w żadnym przypadku nie da się jej jednoznacznie odnieść do wszystkiego, co z TXT się łączy.
Swego czasu, ZAPROSZONA TUTAJ, włożyłam sporo serca w to miejsce – dziś wiem, że niepotrzebnie.
Ale i wtedy a także i jeszcze dziś byli tu ludzie, których słowa, sądy, opinie, ceniłam.
Niewielu już tu zostało.
I ja i Pan wiemy dlaczego.

TXT przestało mnie interesować jako MOJE miejsce.
I stało się tak nie z mojej inicjatywy.
To także powinien Pan wiedzieć.

Słusznie porusza Pan kwestię intencji – bowiem właśnie w tych intencjach zawiera się istota tych nerwowych ruchów adminów wobec użytkowników TXT.
Pamięta Pan nazwę: konfederaci?
Bo ja pamiętam.
Ale to przeszłość.
I to także wiemy oboje.

Zdaję sobie sprawę z rozterki, jaka jest Pana udziałem, by nie tracąc panowania politycznego nad TXT równocześnie nie dopuścić do jego zapaści i martwoty. Rozumiem tę nieustanna krzątaninę nad problemami technicznymi, które usprawiedliwiają posunięcia personalne. Ten nieustanny nadzór nad wszystkim i wszystkimi.
Wiem nawet dlaczego dziś jest Pan nawet dla mnie taki miły, wszak nie bez odrobiny uszczypliwości.

Czas ożywionych dyskusji, sporów politycznych, wymiany poglądów – to tutaj też już przeszłość. Zadbał Pan o to, by pozbyć się konkurencji politycznej. Potrzebuje Pan ludzi ślicznie piszących słodkie historyjki o zwierzątkach, kwiatkach, muzyce lub sentymentalnych wspomnień. Oczekuje Pan ulotnych i błyskotliwych rozmówek, takich merlotowych, nawet zapychania blogów “jutubkami” – bo tym chce Pan stworzy odpowiedni klimat intelektualny.
Ale politycznie stworzył Pan tu getto. “Jednowyznaniowe”.

Stwierdzam jedynie fakt.
Mam tu swój blog.
Nie czuję się tu obco.
Ale wyczuwam dziwna lękliwość, brak otwartości, pewien fałszywy ton, niejasno wypowiadane dość jasne INTENCJE.

Przyglądam się.
Czasem coś piszę.

Sądzę, że doceni Pan moją szczerość.
Pozdrawiam


@RRK

Dziękuję za odpowiedź.

Jeśli Pani tak naprawdę widzi tutejszą rzeczywistość jak to Pani opisała, to jestem w sumie rozczarowany.

Naprawdę spodziewałem się po Pani większej przenikliwości i zdolności do oddzielania własnych wyobrażeń czy domysłów od rzeczywistości i sporo z tego co Pani pisała o TXT czy o mnie traktowałem z przymrużeniem oka, ewentualnie odbierałem to jako rzeczy mówione w konwencji charakterystycznego dla Pani żartu.

Mówiąc krótko – Pani wyobrażenie mija się z rzeczywistością.

Nie kwestionuję oczywiście Pani prawa do subiektywnego spojrzenia i wyciagania wniosków jakie Pani odpowiadają, stwierdzam jedynie, że w swojej ocenie zarówno historii TXT, posunięć administracji jak i moich motywacji itd. pomyliła się Pani zupełnie.

Nietrudno zauważyć, że wcale nie staram się być wobec Pani miły, wprost przeciwnie, ale w końcu ile można gadać “na słodko” – zatem ufam, że potraktuje to Pani jako szorstkie uprzejmości, a nie powód do urazy.

Nie pisze Pani tutaj od roku, bo przecież tych paru sondażowych wrzutek nie liczmy.

Powiem wprost: zaglądając czasem na Pani blog na S24 nabrałem przekonania, że właśnie tam jest woda w której Pani uwielbia pływać, niezależnie od tego jak absurdalnym tworem stał się S24 dzięki temu, że za blogerów – publicystów robią tam aktywni politycy i urzędnicy państwowi.

Na TXT sprawę postawiliśmy jasno – nie ukrywamy swoich poglądów jak to robią gdzie indziej, pozując na bezstronność, ale nie zgadzamy się na to, by prowadzili tu agitację polityczną pod pozorem blogowania ludzie będący członkami jakiejkolwiek partii.

Widzi tu Pani wiele rzeczy, których nie ma. Ja nie będę tych Pani wyobrażeń prostował, bo to raczej zbyt trudne. Odpowiadam natomiast ze swojej strony zupełnie szczerze i jasno, na ile umiem.

Ja nie potrzebuję do niczego ludzi, ponieważ nie traktuję ludzi jak przedmiotów. Mam raczej nadzieję, że to ludzie potrzebują tego miejsca i kogoś, kto o nie po gospodarsku dba.

Pani interpretacyjne okulary polityczne tak Pani wykrzywiły obraz, że to jest aż trudnie do uwierzenia. Nie sądziłem, że Pani to na serio tak odbiera.

O ile ma Pani zamiar mieścić się w ramach wyznaczonych przez regulamin TXT, nie widzę żadnych przeszkód, by czuła się Pani na TXT dobrze.

Pozdrawiam.


Admin

Dziękuję za wyjaśnienia.
Mówiąc żartobliwie: protokół rozbieżności mamy mniej więcej ustalony. Pozostanę przy swoim zdaniu.
Zwłaszcza, że widzę, co widzę.
Czas zapewne przyniesie mi albo potwierdzenie albo zaprzeczenie mojej oceny TXT.
Do wyborów, w końcu, już niedaleko.

Pozdrawiam

PS. Nie sądzę, by jakikolwiek regulamin miał wpływ na moje samopoczucie.
To o czym rozmawiamy powinno raczej mieć wpływ na Pana, jako admina TXT, samopoczucie.

PS2. Nie noszę “interpretacyjnych okularów politycznych”. Obawiam się, że używając takich właśnie słów więcej powiedział Pan o sobie niż o mnie.


@RRK

Trwa Pani przy swoim widzę, no i OK, to ja przy swoim.

Regulamin to nie kwestia samopoczucia, chodzi tylko o to, że każdy kto go przestrzega może tu robić co chce i nigdy nawet nie spotka admina. Admin to admin, nie posiada samopoczucia, co innego Sergiusz, prawda, prawdopodobnie.

P.S. Pani tych politycznych okularów nigdy nie zdejmuje chyba, Pani się odważy czasem, zachęcam :)

Pozdrawiam


Admin

Pan znów o tych politycznych okularach. To znaczy, że dogłębnie odczuwa Pan wobec mnie swoją opozycyjność polityczną. A jeśli tak jest – to Pan, a nie ja, ma problem z oceną.
Nie patrzę na świat przez pryzmat moich poglądów politycznych. Odwrotnie – to ogląd świata buduje moje poglądy polityczne. I wiem, że to właśnie one są powodem tej pańskiej “szorstkiej uprzejmości”.
Zupełnie mi to nie przeszkadza.

Natomiast nurtuje mnie pytane: w jaki sposób odgaduje Pan czy anonimowy, posługujący się nickiem bloger jest rzeczywistym, realnym członkiem jakiejś partii politycznej. Chodzi o te propagandę i regulamin.
To także pytanie o intencje. I o samopoczucie – mimo, że admin, to tylko admin – to admin działa JAK człowiek. Przynajmniej tu, na TXT.
No i przede wszystkim to taki test na to, kto z nas nosi te okulary polityczne. Niekoniecznie po to by zachęcać Pana do ich zdejmowania.

Pozdrawiam


@RRK

Teraz to już Pani brnie do przesady w psychologizowanie i wpada w tę charakterystyczną manierę wpierania rozmówcy swoich opini jako faktów. Niech Pani nie przesadza, tu niewiele da się nowego powiedzieć, skoro wymieniliśmy się opiniami i oboje zadeklarowaliśmy, że przy nich pozostajemy – i na tym się zatrzymajmy, niech czas je zweryfikuje.

Co do pytania o przynależność partyjną – nigdy nie odgaduję, bo i niby jak. Ale jak ktoś się podpisuje imieniem i nazwiskiem i pisze wyraźnie że jest posłem czy wicepremierem albo przynajmniej przyznaje się sam do przynależności partyjnej, to co tu zgadywać? Na TXT nie ma miejsca dla nikogo, kto jawnie zajmuje się polityką i do partii jakiejś należy – no chyba, że ktoś taki pisałby o czymkolwiek poza polityką. Takie cuda jak polityk czy aktywista partyjny udający publicystę to tylko na S24 są możliwe.

Propagandę łatwo rozpoznać – jeśli ktoś bez względu na porę dnia i roku oraz niezależnie od tego która partia akurat ma przewagę w Sejmie wali jak w bęben tendencyjnie w jedną stronę, nawet nie udając obiektywizmu publicystycznego to co to jest jak nie propagandowa katarynka mieląca w kółko to samo? Nie tu.

I na dobranoc: Admin nie jest w stanie odczuwać wobec Pani żadnej opozycyjności politycznej (niechże Pani choć na 5 minut zdejmie te polit-okulary), ponieważ Admin ani służbowo ani prywatnie nigdy nie był, nie jest i nie będzie ani członkiem ani nawet sympatykiem żadnej partii.

To Pani nie dostrzega, że rozmawia z odwiecznym konstruktywnym anarchistą? :)

Dobrej nocy!


Admin

Powiada Pan: “Na TXT nie ma miejsca dla nikogo, kto jawnie zajmuje się polityką i do partii jakiejś należy” – właśnie o to Pana pytałam. Skąd Pan wie, czy używający nicka bloger nie jest aktywistą partyjnym? A jeśli Pan nie wie – to dlaczego dla takiego kogoś jest miejsce na TXT i może pisać o polityce a dla nieanonimowej osoby nie ma miejsca i pisać o polityce nie może?
Czy to oznacza zasadę traktowania wyżej blogerów anonimowych od nieanonimowych?

Co to jest “obiektywizm publicystyczny”?
Blogerzy są osobami mającymi prawo do subiektywizmu – nie są przecież pracownikami PAP, zawodowymi dziennikarzami i nie piszą blogów za pieniądze.
Publicystyka z natury rzeczy jest subiektywna. Obiektywne jest jedynie dziennikarstwo informacyjne. Każdy komentarz, Pana także , jest subiektywny, Panie konstruktywny anarchisto.
Przypisuje sobie Pan prawo oceny co jest a co nie jest propagandą polityczną na podstawie tematyki wybranej przez blogera? I całkowicie subiektywnie, ale i prywatnie, osobiście, w zgodzie z jego poglądami prezentowanej? To kuriozum.

Wydaje mi się, że robi Pan wykład prezentując mi świadomie ograniczenia wolności słowa, jakie zamierza Pan wobec mnie stosować – i to jest przykład tego pańskiego konstruktywnie anarchistycznego poglądu?
Skupia się Pan na sprawie tematów politycznych – bo wie Pan, ze głównie o tym piszę. Stąd te “okulary polityczne”.
To zabawne. To zderzenie “mediów obywatelskich”, tej tromtadracji o wolności słowa i wolności głoszenia własnych poglądów politycznych z równoczesnym stosowaniem knebla w zależności od pańskiego widzimisię.

Czy Pan wie, że to właśnie Pan, w ten właśnie sposób uprawia politykę? Stosując najoczywistszą cenzurę? Przyznając jednym prawo do pisania o polityce a innym tego prawa pod dowolnie użytym pretekstem odmawiając. I proszę mi nie mówić, że tu nic do rzeczy nie maja Pana osobiste poglądy polityczne.

Rozmowę zaczęliśmy od skutków tej Pana polityki. Teraz doszliśmy do jej przyczyn.

Co to za kryterium “niezależnie od tego która partia akurat ma przewagę w Sejmie”? Jakie to ma znaczenie dla wolności wypowiedzi? Owszem, to może mieć znaczenie w totalitaryzmie – ale teraz?

Zdumiewa mnie Pana dezynwoltura – chociaż ma Pan do niej prawo.

Życzę snów o szczęśliwym, rojnym, rozdyskutowanym, intelektualnie bogatym, obfitym w teksty i komentarze spierających się na wszystkie możliwie tematy, tekstowisku.
TEKSTOWISKU – nie “jutubowisku”.

Takie rzeczy to już tylko we snach.
W rzeczywistości merlot z publicystycznym obiektywizmem INFORMUJE, ze wiosna idzie.

Słodkich snów Adminie.


kulorki

Na mój gust to np Zielonym Kolorem mógłby być oznaczany blogger aktywny, cenny, mądry, wartościowy. Po jaką cholerę wyróżniać nieaktywnych? I w ogóle po co się niepiszącymi zajmować. Niech se te blogi siedzą, nikomu nie wadzą.

Muszę przyznać, że to dziwne podejście.
ZObaczymy co zgotuje nowe urządzenie.


Renato,

czuję się dowartościowany, będąc przez Ciebie dwukrotnie wplecionym w narrację;-)
Spieszę tylko sprostować, że nie INFORMUĘ o wiośnie, tylko pozwoliłem sobie ZADEKRETOWAĆ tygodniowe moratorium na pyskówki i burdy, z tej okazji że owa wiosna idzie.

Z prawdziwą satysfakcją zauważyłem, że zarówno anarchiści na stanowisku jak i aktywistki na wycieczce bardzo spolegliwie się do dekretu odnieśli.

Jeszcze tylko sześć dni. Dacie radę!


@RRK

Cała Pani RRK. Dopóki ktoś jest anonimowy (nie wiadomo czy jest kierowcą tramwaju czy motorniczym autobusu albo burmistrzem w Zielonej Górze), ale nie uprawia tego co, opisałem jako propagandę, nie ma problemu, regulamin TXT krzywdy mu zrobić nie da.

Jeśli ktoś jest członkiem partii (dowolnej), jest znany z imienia i nazwiska i chciałby pisać swoje subiektywne felietony polityczne nieodmiennie walące w jego politycznych przeciwników, to niech to robi w miejscach, których lokalne zasady i kwasy na to pozwalają, bo na TXT jest taka zasada, że się nie pozwala.

Jeśli ktoś się spodziewa, że będziemy bezpłatnie użyczać przestrzeni do działalności jawnie politycznej, to zwyczajnie się myli.

Jeśli komuś myli się wolność słowa w przetrzeni publicznej, wliczając Internet, z zasadami i kwasami ustalanymi na kameralnym blogowisku TXT, to ma problem, który musi rozwiązać we własnym zakresie.

Jeśli komuś się zdaje, że zasady i kwasy TXT dotyczą nie każdej partii, to jest w błędzie, dotyczą każdej partii, w tym Partii Błękitnych Krasnoludków.

Jeśli ktoś nie dowierza, że TXT nie jest blogowiskiem politycznym, ale celowo i umyślnie anty-politycznym, a do tego anarchizującym towarzystwem wzajemnej adoracji, to niech nie dowierza, ale niech nas nie zanudza próbami nawracania na jedynie słuszną orientację polityczną, jaka by nie była. Nie damy się, bo nie, nie, nie, nie, nie, nie.

To wszystko w temacie, bo się zaczniemy powtarzać i całkiem znudzimy czytelników.

Pozdrawiam!


@Lagriffe

To już idzie za daleko, analiza znaczeń kolorów? Bez przesady. Napisałem wcześniej co jak i dlaczego.

Pozdrawiam!


Admin

“Jeśli komuś się zdaje, że zasady i kwasy TXT dotyczą nie każdej partii, to jest w błędzie,

“Jeśli ktoś nie dowierza, że TXT nie jest blogowiskiem politycznym, ale celowo i umyślnie anty-politycznym….”

No tymi zdaniami to mnie Pan powalił....
Uśmiałam się , jak norka…..

Przecież wystarczy poczytać... by widzieć, że: “dotyczą każdej partii…” ZA WYJĄTKIEM....

No tak,. ale trzeba by czytać TXT.
Nie sądzę by ta rozmowa znudziła czytelników. A jeśli nawet.. to co z tego?

Pozdrawiam


@RRK

Fajnie się gadało, dziękuję. Teraz już muszę wracać do obowiązków. Rozkazy brzydkich braci czekają ;-)

Pozdrawiam!


merlocie

Anarchista na stanowisku publicznie się tak właśnie SAM określił.
A kto niby jest tą “aktywistką na wycieczce”? Ja?
Gdybym chciała pokusić się na ocenę, na bardzo poważna ocenę Twojego komentarza napisałabym:

Marlocie, czy Twój komentarz nie przekracza granic zwyczajnej złośliwości i czy nie jest wskazówką dyskredytującą świadomie i celowo – w tym miejscu, przy tych narzuconych tutaj zasadach – nie jest tym samym, co pokazanie palcem: oto aktywistka, GROZI NAM ZAKAZANA PROPAGANDA PARTYJNA?
Zwłaszcza, że jak zauważyłam tu dobrze widziana jest propaganda ANTYPARTYJNA. Pod warunkiem, że dotyczy JEDNEJ partii.

Ale, że wiem, że jesteś człowiekiem niezwykłej subtelności i chcesz słodkiej zgody i świętego spokoju (przynajmniej jeszcze przez sześć dni) – do czego ma się nadejście wiosny przysłużyć – napiszę, że Ciebie aktywistę na wycieczze nigdy bym nie nazwała. O nie. Nie na wycieczce!
:-)))

Pozdrawiam serdecznie


Aktywizm

Bocheński go umieścił bodajże na pierwszym miejscu w leksykonie “100 zabobonów”. Prawda jest taka, że należy sobie wygodnie leżeć, popijać herbatę, palić papierosa (czy co tam każdy lubi) i zastanawiać się nad rzeczywistością. Postawę aktywną wykazywać dopiero wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia, względnie, kiedy człowiek sam się znudzi kontemplacją i zechce dla odmiany coś zrobić.

przepraszam za dygresję :)


Renato

Dyskusja bardzo interesujaca. Przyznam, ze ze zdziwieniem odkrywam anarchistyczne inklinacje Admina.

We Francji Federacja Anarchistow skupia glownie skrajna lewice, rewolucyjne mlodziezowe odlamy Parti Komunistycznej, rewolucyjnych syndykalistow mieniacych sie roznymi odcieniami czerwieni, wojowniczych antykapitalistow.

A w Polsce ?


Pino

Ciekawe w jaki sposób Merlot WIDZI moją aktywność – nie, nawet nie aktywność a BYCIE aktywistką. Partyjną aktywistką. W jaki sposób sobie to wyobraża. Chodzi mi o to, CO upoważniło merlota do takiego właśnie określenia mnie. Czy miał na myśli na przykład bieganie i siedzenie na zebraniach, spotkaniach, zabieranie na nich głosu, czy noszenie ulotek…
Bardzo bym chciała wiedzieć.

Dostrzegam różnicę między aktywistką a aktywnością.
Ciekawe czy merlot dostrzega.

A pogląd Bocheńskiego podzielam, zamieniając herbatę na kawę.


Agawo

W Polsce każdy może sę określić dowolnie, niekoniecznie adekwatnie.
I jak widać, każdy może określić ( zaszufladkować) każdego – też niekoniecznie właściwie.

W Polsce to absolutnie NIC nie znaczy.
To kwestia SUBIEKTYWNEJ oceny.
Także naszego admina.


@Agawa

Dobry admin blogowiska musi sprostać wyśrubowanym kryteriom neutralnego arbitra – powinien być anarchistą, ale konstruktywnym! oraz niezrzeszonym, bo anarchiści zrzeszeni dowolnie to (pardą) cioty, a nie anarchiści. Ponadto taki admin musi być anty-polityczny oraz najlepiej gdy jest zaprzeczeniem postawy poprawno-obywatelskiej – czyli nie powinien nigdy skalać się przynależnością ani sympatią partyjną, konsekwentnie nie uczestniczyć w żadnych wyborach powszechnych (dopuszczalny wyjątek to referendum krajowe w sprawie przystąpienia do UE), a także nie posiadać nowego dowodu osobistego (dopuszczalny jest tylko stary, książeczkowy, ale już z orzełkiem w koronie). Gdzie Pani znajdzie takiego drugiego admina?

Pozdrawiam!


Hm,

sama popieram (bo co mam zrobić?) liberalną demokrację, z praktyki życiowej jestem anarchistką, o leciutko faszystowskim sznycie ;-) Chevalier jest, o ile pamiętam, konserwatywno-liberalnym socjalistą, to w sumie Sergiusz jako konstruktywny anarchista też jakoś mnie nie dziwi…

Renato, powiem Ci, co wiem skądinąd – merlot Cię pasjami lubi i na pewno ostatnie, co przyszło by mu do głowy, to Ciebie obrażać :-) co oczywiście nie zmienia faktu, że obrazić się na niego możesz. Każdy ma wolną rękę w tej materii, prawda…

Całe to blogowisko przeżywa ostatnio okres, klimakterium i kryzys wieku średniego jednocześnie.

Dajcie spokój…

;P


Podczytuję dyskusję, wcale mnie nie nudzi,

choć po obu stronach już momentami zgrane motywy:)

I nawet bym się nie włączył, ale to mnie rozwaliło:

“bo anarchiści zrzeszeni dowolnie to (pardą) cioty, a nie anarchiści. “

Piękne.

Znaczy hasło dnia, mam nadzieję, że można kopiować i używać jako swoje w celu lanserki towarzyskiej:)


P.S. I proszę się nie czepiać Merlota,

Merlot to jest dobry duch Tekstowiska i najbardziej cierpliwy, łagodny i wyrozumiały bloger jakiego znam:)

Przebija go jak wiadomo tylko święty Franciszek blogosfery czyli ja, he, he, to taki nieudany żart.


Mówiąc szczerze,

anarchiści to ogólnie cioty.

Ryzykując drugie żółtko (propagowanie faszyzmu), wklejam cytat:

Ernst Junger

Anarchą może być każdy, nawet największy filister, który siedzi za biurkiem i mówi: Przykładam do tego wszystkiego rękę, ponieważ tak mi najwygodniej. Albo ktoś, kto ze wszystkiego się naśmiewa. Nie będzie nim jednak anarchista, który chce poprawić świat i dokonuje zamachów. Anarchista jest dla mnie jak ktoś, kto partout idzie tą stroną ulicy, która gwarantuje, że zostanie przejechany. I po co to komu?


słuchajcie, von Moltke

jak jeszcze zakablujecie, że pasjami lubię anarchistycznych adminów, to pałając rumieńcem ucieknę na wycieraczkę przed wejściem na pocztę, licząc, że mnie tamtejsi z litości wpuszczą i przed zbytnią sromotą uchronią...


Adminie

Moje zaniepokojenie bylo zatem nieuzasadnione:)
Moj znajomy, Francuz, uroczy czlowiek, dusza towarzystwa, jest trockista, czlonkiem anarchistycznej ligii.
Chyba mnie troszke lubi, bo nikt oprocz mnie nie chce z nim rozmawiac o polityce.
Swietnie tanczy, moj znajomy anarchista:)


Ależ drogi Otto,

wy macie być Żelaźni. Prawie jak Meggy, okładająca europarlamentarzystów torebką: “I want back my money!”.

Czy wspominałam, że o ile nie cierpię miodku, to pasjami uwielbiam oliwę?


@grześ

Można kopiować, to było napisane na licencji creative commons ;-)


Merlocie

Jesli chcesz to pozycze Ci moj banerek:) Szepnij tylko slowko.


@Pino

Nie ma drugiego żółtka, od razu czerwonka, ostrzegam! Poza tym anarchista który jest ciotą, nie ma pojęcia czym jest anarchizm, zwłaszcza konstruktywny. I dlatego jest ciotą (pardą) a nie anarchistą. I tak dalej, dookoła.

Pozdrawiam!


Że co?

To w końcu mam tę czerwień, czy jej nie mam?

Przecież ja się wcale nie wypieram bycia ciotą. Wystarczy luknąć na moje komentarze w tym wątku ;-)

Tym razem narażę się Renacie… jutubka:


Ja tam do anarchizmu nic nie mam

jako że mój światopogląd to mieszanka anarchizmu, cynizmu, nihilizmu w dawce większej niż zalecana, hedonizmu, konsumpcjonizmu o chrześcijańskiego ateizmu:)

Znaczy krócej i łatwiej:

jestem pojebany punkowiec, cwaniak mentalny

Ale youtubka nie wkleję, zresztą Pino zna, a inni niech się dokształcą:)


Oj

Nie mylić czerwoności bloga z czerwienią kartki arbitra. I nie mylić z regułami w piłce kopanej. Tu wszystko jest inaczej niż gdziekolwiek.


Ale mówiąc serio,

Junger dopuszczalny czy nie?

PYTAM. Nie ma w tym żadnego drugiego dna, żadnej kpiny ani złośliwości. Chcę WIEDZIEĆ. Na dowód mojego pokrewieństwa z rodzajem ludzkim prześlę skan dowodu (jeśli go jeszcze nie zgubili w tej kafejce) oraz zdjęcie paczki pall malli (camele mi się ostatnio znudziły).

Pozdrawiam :)


Pino

Merlot mnie nie obraża.
Merlot mnie USTAWIA.
A przynajmniej próbuje wkleić w szereg.
A ja w szeregu – to absurd.


Rozumiem,

to faktycznie może irytować. Też się wkurzałam, dopóki nie zatrudnił mnie w sztabie.


@Pino

Na TXT nie ma czegoś takiego jak temat dopuszczalny. Wystarczy odróżniać pisanie o czymś od propagowania i eksponowania. Podobnie wystarczy odróżniać praktykowanie ataków personalnych od ataków personalnych, żeby nie oglądać kartek arbitra.

Pozdrawiam!


Merlocie

Dlaczego nazwałeś mnie aktywistką na wycieczce? Na wycieczce – od biedy, rozumiem. Ale dlaczego aktywistką? Co to znaczy: aktywistka?
Proszę, mam z tym DUŻY problem.


Wszyscy mamy problem,

normalnie gabinet psychoterapii pod wieżą św. Anny.

Za pół godziny będę jechać po Plantach, to mogę pomachać :)

Dobrze, czy wklejając cytat z Ernsta, propaguję i eksponuję treści niedozwolone, ili nie?


Służę uprzejmie, Renato

ale wydaje mi się, że problem polega raczej na chęci podtrzymania konwersacji;-)

Aktywistka na wycieczce w tym konkretnym przypadku oznacza Renatę Rudecką-Kalinowską, która chwilowo porzuciła wysuniętą redutę postępu, której na codzień dzielnie broni wraz z Mirkiem S. (Mirku, dla Ciebie i Inki – pozdrówka!).
Porzuciła, by sentymentalnie odwiedzić sielskie pejzaże Pitulandii i Republiki Jutiube.

Myślałem, że jest to oczywiste.

Natomiast ogólna definicja aktywistki pozostaje niezmieniona.

Osoba płci odmiennej, wykazująca się szczególną aktywnością na rzecz lub/i przeciwko, lub do takiej aktywności desygnowana. Z góry oświadczam, że pierwsza część tejże definicji bardziej mi do Ciebie pasuje.


Admin

“Wystarczy odróżniać pisanie o czymś od propagowania i eksponowania.”
I Pan to ODRÓŻNIA? Naprawdę???

A jak w takim razie z przepisami kulinarnymi?
To tylko pisanie, czy już propagowanie i nie daj Boże, eksponowanie?


@Pino

Pino

Dobrze, czy wklejając cytat z Ernsta, propaguję i eksponuję treści niedozwolone, ili nie?

Nie, to nie jest ani propagowanie ani eksponowanie.

Ale jak umieści Pani w stopce każdego swojego komentarza swastykę lub inne paskudztwo, to będzie to uznane za eksponowanie i propagowanie łącznie.

Pozdrawiam!


@RRK

Admin odróżnia. Ale na kuchni się nie zna. Od tego są kobiety na świecie. No widzi Pani, trudno za takim adminem nadążyć.

Pozdrawiam!


Noooo!

Alleluja, wesoły nam dzień nastał! Już się zaczynałam czuć jak zagubiony kotek Józef K. :)

Nie mam takich potrzeb, uważam nazizm za takie samo gówno, pardą, jak komunizm. Najbliżej – ale podkreślam, wyłącznie najbliżej – podobnych klimatów jest nasze kochane dziewczę ze świętokrzyskich puszcz.

Cieszę się, że mój biedny Junger uzyskał aprobatę :)

Sława! Znaczy się: Pozdrawiam!


Pino

Autocytat :

“ Taki, kurwa, anarchista a pastuje buciki”

Wspólny blog I & J


No pewnie,

brudne glany, fi donc, w Krakowie to niedopuszczalne.

Ale chwilowo idę wiązać sznurówki w trampkach, jedna jest zielona, druga biała (w ten sposób nie podpadam żadnemu z dziewiętnastowiecznych macedońskich stronnictw) i opuszczam to szacowne grono, bo za chwilę poczuję się jak wariat i przykleję komuś znaczek na czoło.

Edit: czarnogórskich, a nie macedońskich. Wot i omnipotencja, rodem spod budki z piwem.


Ale za te kobiety w kuchni

to ja mu jeszcze pokażę. Anarchista MCP – bardzo rzadki przypadek…


@Pino

Admin potrafi też odróżnić propagowanie od epatowania i/lub satyry itd itp. Taki jest.

Pozdrawiam!


merlocie

Dodanie Mireksa ( wraz z “Inką” – nie wiem kim jest Inka)- dowodzi , że jeśli już mamy mówić o aktywistach ( w tym przypadku płci przeciwnej) – to jesteś aktywistą nawet zdecydowanie bardziej niż Mireks.
Przy całej swojej ślicznej subtelności, pozornym byciem poza, ciepełkiem, Remizą, tematami pobocznymi, błyskotliwością ogromną – tak umiejętnie, tak mimochodem, tak nienachalnie, tak z wyczuciem, tak “może się nie kapnie”, tak “bez intencji” – AKTYWNIE realizujesz politykę. W imieniu i na rzecz – baaaardzo konkretnie.
Nie Mireks – ale właśnie Ty.

Porzućmy zatem na tę chwilę te uwodzące niedomówienia, tę lekkość dialogu, ten filozoficzny zapaszek – i tak prosto z mostu…

Co do mnie – nie czuję się w żadnym stopniu aktywistką.
Aktywiści, jak raczyłeś nie zauważyć ( ach ta Twoja subtelność) z reguły są wyrazicielami poglądów grupowych.
A ja zwykłam wyrażać własne opinie, nazywając rzeczy po imieniu.

To nic osobistego – po prostu lubię jasne sytuacje.
A nie lubię, gdy ktoś mnie wciska w przez siebie samego uszyte kostiumy.


I po 1918,

więc to już piękne dwudzieste stulecie

Radio Erewań – wolimy pić białą kawę nad Morzem Czarnym, niż odwrotnie


Ja tylko

się Renato z Tobą przywitam ;-)

i podzielę refleksją, którą się już ostatnio z Grzesiem dzieliłem.
Znaczy, że w każdym z tych blogowisk naszych internetowych coś ciekawego jest i tej ciekawości nie określa ani ilość piszących tam osób, ani coś, co jest niewykrywalne i co nazywają różni jakością, ani cokolwiek innego łatwo uchwytnego…

Są wszędzie po prostu ludzie i zachodzące pomiędzy nimi jakieś specyficzne internetowo-realowe relacje – korelacje.

No i Ty do tej specyfiki, tu i tam, też kolorytu sobą jakiegoś dodajesz…

Życie po prostu i tyle ;-)

pozdrowienia


Kwestię facetów w kuchni

Admin dyplomatycznie przemilczy, pozdrawiająco.


Admin

Wcale nie trudno. A nawet przeciwnie. Nie bardzo widzę potrzebę nadążania. Raczej mam widok dość statyczny.

Mam wątpliwości co do znaczenia słów “zna się” lub “nie zna się” – ale chwilowo nie zamierzam drążyć tego tematu.
Pozdrawiam


RRK,

Inka to po prostu żona Mireksa, nie dopatruj się w postach Merlota jakichś pułapek, bo ich nie ma, no:)

A i Inka całkiem sympatyczny blog na TXT chwilę temu miała, ale niestety krótko i odeszła, teraz chyba pisze na PR

http://tekstowisko.com/blog.inka.html

P.S. A co do Mireksa, ja go tam nigdy jakoś nie kojarze z tobą, bo Mireks to nudziarz jest, a ty potrafisz emocje wywołać swoimi tekstami.


Na którym to blogu

padł kultowy tekst Igły: “szanowna Gretchen pomyliła mnie, zapewne, z polędwiczką?”

Dopalam i lecę


@RRK

Jasne, wiadomo, tak tylko się adminowi powiedziało.
Mieć dobry widok, zwłaszcza z okna, to piękna sprawa.
Może być statyczny, jak to w zimie.
Od razu przypominają się adminowi widoki z górskiej chaty p. Tarantuli.

Pozdrawiam!


Jacek Ka

“Są wszędzie po prostu ludzie i zachodzące pomiędzy nimi jakieś specyficzne internetowo-realowe relacje – korelacje”.

Dokładnie to miałam na myśli pisząc moją notkę.

I masz rację, że to samo życie, po prostu i tyle.
:-)

Pozdrawiam


Grzesiu

No widzisz, jaka ze mnie aktywistka – nawet “swoich” nie znam.
Dzięki za ocenę, właściwie za komplement.

I już Ty mi Merlota nie broń – doceniam jego klasę! I on o tym wie.
Chcę tylko nieco go rozdziać z tych puchowych szatek i powiedzieć mu: nie ze mną te numery Bruner.


Admin

A propos – a gdzie jest Tarantula?


@RRK

Pan Tarantula jest tutaj: http://bit.ly/aPS7EB

Pozdrawiam!


tak, tak

Ale Ty diagnozę jakąś stawiasz.

A ja Ci właśnie trochę o tym, że ta diagnoza nie ma racji bytu.
Chociażby dlatego, że ciężko zdefiniować co to znaczy umierające blogowisko…
I nie wiadomo chociażby tym samym jak to się mierzy ;-)

pozdrowienia


he he

Admin pięknie wybrnął z sytuacji ;-)


Admin, spójrz w okno

tzn. odwróć się od ekranu…

Pan Tarantula jest też tu


Jacek Ka.

Po co mierzyć? Widać gołym okiem.
Każda diagnoza ma rację bytu. Co najwyżej może być błędna.
Ale moja skala porównawcza mówi mi, że jest tak, jak to opisuję.


Ślicznie u Tarantuli

I w dobrym, widzę, jest towarzystwie.
Przy okazji pozdrawiam go serdecznie.


no w bardzo dobrym:)

mój komentarz już np. się tam nie ukazał, widać nie był taki śliczny:)

\No chyba że coś technicznie skopałem albo cuś zgrzytnęło.


Oj, Grzesiu, Grzesiu...

- Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam? – List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! – Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie! – Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! – Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! – Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! – Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo. – No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wuja Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta…no, taka… tego…
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie – nazwisko
I Łódz… i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Że znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer też wrzucał,
Wysoki – wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka… i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki…
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: – Oj, Grzesiu, Grzesiu! – Przecież ja ci wcale nie dałam – Żadnego listu do wrzucenia!...
/ Julian Tuwim/


Grześ

Nie, żebym Ci jakieś kłamstewka sugerowała – ale roztrzepanie i owszem.


RRK, ale nie chodzi mo o twój blog

tylko o blog Tarantuli na PR, chyba że mam totalna amnezję i tam nie pisałem:0

Zresztą autor bloga nie musi dopuszczać wszystkich komentarzy w sumie, jak nie chce.

Nieważne w sumie.

Pozdrówka.


Grzesiu

Ależ ja też właśnie blog Tarantuli miałam na mysli pisząc o Twoim (potencjalnym) roztargnieniu.
Z tego co zauważyłam tam trzeba uzyskać akceptację – by móc komentować.
Dokładnie nie wiem – bo ucieszyłam się głównie tym, ze Tarantula jeździ na nartach tej zimy.

Tez pozdrawiam


Renato

No proszę – jeden z ulubionych wierszyków mojego synka…

I jak za każdym razem toto czytam, to mam takie dziwne wrażenie, że dużo, dużo większe kłamstwo, to ta dorosła ciocia zrobiła wmawiając biednemu Grzesiowi jakiś list.

Jak dla mnie, to w tym wierszyku widać jak na dłoni całą tę wstrętną hipokryzję dorosłych ;-)
Grześ został w nim najnormalniej w świecie wkręcony w złych zamiarach przez ciocię o czym się w ogóle nie mówi!

O!

pozdrowienia


Grzesiu

A co do Twojego komentarza, to nie wiem dlaczego się nie pojawił.
Ja w tym żadnego bezpośredniego udziału nie miałem…

pzdr


Jacku, spoko, never mind,

może ja nprawde coś skopałem, a może Tarantula nie chciał mojego komentarza?
Przecież to nie obowiązek czytać Grzesia, szczególnie tekst w stylu “piękne zimowe krajobrazy, dzięki”
Acz czasem człowiek takimi gupotkami się nawet przejmie:)

Słucham sobie w Trójce,

(Przepraszam szanowną autorkę za youtubka:)
martini jeszcze w szklance na dnie jest:)
wszystko by było pięknie, gdyby nie perspektywa wstawania o 5.30.

Idem spać więc.


Uwielbiam tę piosenkę,

idealnie wyraża mój stan umysłu i kieszeni :)

La bohème, la bohème
Ça voulait dire: On est heureux
La bohème, la bohème
Nous ne mangions qu`un jour sur deux

Grzesiu, dzisiaj w radiu po raz pierwszy usłyszałam to i bardzo mi się spodobało:

Może zdołamy przekonać Renatę, że jutubki to nie samo zuo ;-)

Ja jem borówki (nie przepadam, ale trza ratować oczy od ruiny), palę tradycyjnie zwierzęta dwugarbne, gadam z Bucem i gram z nią w literaki :)

Uwielbiam jej komentarze :) “nie spodziewałam się tak emocjonującego finału po związku, który z tego co mi mówiłaś, nie był specjalnie płomienny” :)

dobranoc, ja jutro zaczynam jakąś walkę ze światem, a jeszcze dokładnie nie wiem, na czym ona powinna polegać...


Jacek Ka.

Aż się uśmiechnęłam szeroko.
Bo i ja w dzieciństwie strasznie się na tę ciocię oburzałam.
A Mama cierpliwie mi tłumaczyła, że ciocia chciała tylko sprawdzić prawdomówność Grzesia, bo pewnie miała WCZEŚNIEJSZE podejrzenia co do niego.
Ale jakoś nie przekonywało mnie to. Czułam niesprawiedliwą władzę cioci nad Grzesiem.

Ale mimo mojej buntowniczej natury wobec jakiejkolwiek władzy nade mną – dziś wiem, że i Grześ nie był bez winy.

Zwłaszcza gdy słyszę innych Grzesiów, którzy też coś widzieli, tez coś wiedzą i też są pewni, że “ten list” wysłali.

Pozdrowionka


Pino

Nie musisz mnie specjalnie przekonywać.
Zwłaszcza kiedy trafiasz także i w mój stan umysłu i kieszeni.


Renato

No wiesz co.
Grześ, to przecież dziecko.
O żadnej winie nie można tu mówić.
Dzieci i ich zachowanie, to jakby na to nie patrzeć wypadkowa zachowania dorosłych i to nie przez przypadek to oni winni są wszelkich dziecięcych przewinień ;-) ...

pozdrowienia


Grzesiu

Jak tak to ok.

A jutubek fajny.
Niektóre style piosenek są jakby dedykowane do wykonywania w jakimś konkretnym języku tak jak w tym przypadku ;-)

pozdrowienia


No ta, ale… Jeśli by

No ta, ale…
Jeśli by ciocia nie podjęła “walki” z dziecięcą skłonnością do kłamstwa i konfabulacji ( niech będzie, ze przejętych ze świata dorosłych) – to z Grzesia wyrośnie stary kłamczuch, insynuator, konfabulator, bez zmrużenia oka rzucający oskarżenia, wypowiadający opinie, “mający” kompromitujące innych dowody – znasz takich dorosłych?
Bo ja znam!
Widać wychowali się w świecie wyjątkowo parszywych dorosłych – i nie znalazla się w tym świecie nawet jedna ciocia, ktora by ich usiłowala wychować na przyzwoitych ludzi.


Może i bym się z Tobą zgodził

Ale nie mogę ;-)

Bo jak dla mnie istnieje wiele innych bardziej skutecznych metod oduczenia kogoś zakłamania. I jakoś nie wydaje mi się, żeby zabijanie kłamstwa przy pomocy innego kłamstwa było dobra metodą ;-)

Znaczy boję się, że z tego taki Grześ może wysnuć całkiem złe wzorce postępowania na przyszłość :-)


Jacek Ka.

Nie upieram się, że akurat ta metoda jest właściwa. Pewnie jest całkiem sporo innych, lepszych metod wychowawczych.
Istotą sprawy jest to, że gdy widzimy kłamstwo, oszukiwanie, posługiwanie się niegodnymi metodami całkiem dorosłych ludzi a zwłaszcza osób publicznych – to wiemy z cala pewnością, że w ich domach NAWET takiej cioci , niezbyt udanie dbającej o moralność nie było.
Ci prawda, tak sobie myślę, że gdyby taka ciocia tam była, to ci ludzie z pewnością i ludzie nie znaleźliby się na tych pozycjach, na jakich sie znaleźli. Na przeszkodzie stalaby ich własna przyzwoitość.
A tak, skoro jej brak….


Jacek Ka.

I jeszcze jedno: Nie chodzi o ZAKŁAMANIE.
Chodzi o KŁAMSTWO i jego istotę – o posługiwanie się nim, jako narzędziem, o budowanie wokół niego otoczki nadającej mu pozór prawdy, o dorabianie ideologi do łgarstwa.
To ma swoja nazwę i swój sowiecki rodowód: to dialektyka.I demagogia.


Renato

Trochę nie wiem po co to rozdzielać.

Jeśli ktoś często używa kłamstwa to staje się zakłamany – proste ;-)
Jeśli dla kogoś kłamstwo jest narzędziem do realizacji czegoś, to też jest zakłamany…
Kłamstwo jest po prostu niezbędną częścią składową zakłamania i tyla…

pzdr


Jacek Ka.

:-)) Nie takie to proste, jak by się wydawało…
Przynajmniej semantycznie
Nie bez powodu funkcjonują OBOK siebie znaczenia: Kłamca, Łgarz, hipokryta, fałsz, zakłamanie, kłamstwo, obłuda itp…
Każde z nich ma swoją odrębność znaczeniową.


Pani Renato!

Litości!!!
Wspólny blog I & J


Jacek Jarecki

Czyżby temat kłamstwa Pana poruszał aż tak bardzo?
:-)


Subskrybuj zawartość