Wyrusowi w odpowiedzi (uwaga będą brzydkie wyrazy)


 

Podobno skądś uciekłem, więc wracam. Podobno nie mogę też opanować swojego „pierdolca” na temat Kościoła.

No więc co do owego „pierdolca”, to Szanowni koledzy klerykalni to mój pierdolec i bardzo go lubię.
To mój pierdolec, nie każdy lubi być okradany (że się posłużę waszą nowomową) przez księży. Jak rozumiem drogi wyrusie, fakt, że księża mnie okradają nie budzi twoich wątpliwości. Budzi jedynie to, że okrada też Państwo.

To ważne, bo to znaczy, że przyznajesz, że Kościół w tej kwestii się niczym nie różni od Państwa i też jest złodziejski. To ważne również dlatego, że Państwo chociaż nie udaje moralnej dziewicy i w tej kwestii nie zakłamane. W Państwie przymusowy pobór podatków jest jawny. W Kościele mówi się o dobrowolnych datkach.

Mamy więc Kościół i złodziejski i zakłamany, a Państwo jedynie złodziejskie. Czujesz różnicę?

Ale idźmy dalej. Stawiasz na równi budowę drogi z budową Kościoła.

Cóż, fajna sprawa, tylko ta droga będzie dla wszystkich, a Kościół tylko dla wybrańców, nieprawdaż?

Rozumiem twój ból w marnotrawstwie podatkowym, samemu mi żal dupę ściska. Ale bez podatków nie istnieje Państwo. Wiesz dlaczego były rozbiory, bo kasa była po prostu pusta. Zmasakrowanie budżetu Państwa z miejsca stawia nas na przegranej pozycji. I nie chodzi tu o koncepcje nocnego stróża, tylko o to, że w momencie gdy władza żebrze u obywateli o parę złoty już przegrała. Bo sąsiedzi się nie pieprzą i już pod oknem czekają z łomem i siekierą.

Czy są rzeczy, które prywatnie zrobi się lepiej? Ależ oczywiście, że są. Choć często outsourcing polega głównie na dojeniu Państwa pod płaszczykiem liberalnej gospodarki. Największe konfitury są zawsze na styku Państwa i prywatnego biznesu. Popatrz na takiego Kulczyka. Jak myślisz Shell i Texaco Busha kochają, bo opowiada świetne dowcipy?

Już parę razy to tłumaczyłem. Nie zbudujesz sobie wodociągu za własne pieniądze. Potrzeba na to podatku. Chcesz robić listę co wykreślać z budżetu, fajnie, chętnie coś tam dopiszę.
Ale też skreślę, na początku oczywiście datki na Kościół. A potem na filmy Kutza i abonament.

Zostawię za to na leczenie dla biednych. Patrząc na prawicę w salonie, nie wierzę, że by dała kasę na leczenie chorych lewaków.
Choć może się mylę.

Na końcu zostaną więc niezbędne podatki, czyli bez datków na Kościół plus masa innych rzeczy do kosza

Co się ostatecznie ostanie możemy się kłócić.

Nawet chyba powinniśmy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Majorze

przeczytaj mój tekst jak się robi oligarchę OK?

są trzy możliwości:
komuna – własnośc państwowa, która pokazała swoje możliwości w PRLu
faszyzm [fascio = związek (polityki z biznesem)] – państwo tworzy oligarchów budując ich rękami drogi i przekierowując do nich podatki, chroni ich też koncesjami ustawami antydumpingowymi [w końcu któryś z oligarchów mógłby chciec konkurowac z innymi ceną]
wolny rynek – który w przyrodzie występuje bardzo rzadko, bo w nim cwaniacy nie zarabiają

Majorze, kto Ci takich głupot naopowiadał, że na wodociąg trzeba ściagnąc podatki?
i co jak urzędas postawi na tej kasie pieniądze to ten wodociąg będzie tańszy?


> GM

Rozumiem twój ból w marnotrawstwie podatkowym, samemu mi żal dupę ściska. Ale bez podatków nie istnieje Państwo. Wiesz dlaczego były rozbiory, bo kasa była po prostu pusta. Zmasakrowanie budżetu Państwa z miejsca stawia nas na przegranej pozycji. I nie chodzi tu o koncepcje nocnego stróża, tylko o to, że w momencie gdy władza żebrze u obywateli o parę złoty już przegrała. Bo sąsiedzi się nie pieprzą i już pod oknem czekają z łomem i siekierą.

Jakbym Triariusa czytał :)
To komplement :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Dodam

Że na przykład mój kumpel to na wojsko dawać nie chce. Bo majątku żadnego ani rodziny nie ma to i tak bronić nie ma czego. A jak siedzimy między Rosją i Niemcami to to nasze wojsko i tak się na nic nie przyda. Więc to wyrzucone pieniądze.

On by wolał opiekę medyczną no i drogi, bo pracuje dla Niemca.


major

Dlaczego nie mogę sobie zbudowac wodociągu za własne pieniądze???

Koszt ok 20 tyś z głębokości ok 30 metrów.


>major

piszesz: “Mamy więc Kościół i złodziejski i zakłamany”

mają...

no chyba, że nadal nie przeciąłeś pępowiny …

pozdrawiam

“Jest taki stary rosyjski zwyczaj, żeby wyjść trzeba najpierw trochę posiedzieć”


Panie Jacerze

Bo to nie wodociąg tylko studnia.
Poza tym pod Warszawą to jest 150 metrów a i tak jest zdaje się zwyczajnie za mało wody.


>Major

To ważne, bo to znaczy, że przyznajesz, że Kościół w tej kwestii się niczym nie różni od Państwa i też jest złodziejski.

Otóż nie. Do Kościoła nic nie mam (nie interesuje nas teraz to, co jest dobre dla Kościoła, czy Kościół właściwie spełnia swoją misję itd.). Kościół jest klientem państwa i chce od państwa wydusić to, co tam chce wydusić. W tym przypadku winne tego, że Kościół cokolwiek wydusza z kasy zabieranej podatnikom jest państwo. Podobnie napisałem Griszegowi w gadule pod moim tekstem, że nie lubię stawiania w opozycji gołodupców (określenie Griszega) i tych, którzy wiele posiadają, bo to nie gołodupcy skubią tych, co mają.

***

Stawiasz na równi budowę drogi z budową Kościoła.

Z czego to wnosisz? Z tego, że wypisałem 21 dziedzin, do których państwo się wtrąca i są tam też drogi?

***

Największe konfitury są zawsze na styku Państwa i prywatnego biznesu.

W tej samej odpowiedzi Griszegowi, którą już cytowałem, napisałem tak:

Po pierwsze – znowu: to nie jest prościutka walka klas, walka posiadaczy z wyzyskiwanymi robolami. Teraz sprawy przeprowadza się w sposób o wiele bardziej wyrafinowany, w czym duży udział mają goście, którzy już się fest nachapali i teraz potrzebują pewnego, ściśle określonego systemu aby funkcjonować bezpiecznie. Tacy mocno nachapani goście są świetnymi klientami państwa uprawiającego interwencjonizm. Krótko mówiąc – najmniej winni są tu ludzie ubodzy.

Pokazuję, że widzę rzeczy, jakimi są. To są cytaty z tekstów, które napisałem zanim Ty dałeś mi tu odpór (jest to tutaj). Zresztą, parę razy pisałem, że Marks bł wielkim moralistą i nie wiem, czy jakikolwiek lewak takie coś tutaj napisał. Niestety, mało kto zauważa u mnie takie kawałki, bo wygodniej jest mieć mnie za zupełnego idiotę (nie odnoszę tego do Ciebie, Ty po prostu tym razem nierzetelnie odrobiłeś zadanie domowe).

A zatem, w kwestii tego, gdzie leżą największe konfitury, raczej się nie spieramy. Natomiast ważne jest pytanie: kto jest winien temu, że właśnie tam, a nie gdzie indziej, leżą te konfitury?

***

Na końcu zostaną więc niezbędne podatki, czyli bez datków na Kościół plus masa innych rzeczy do kosza. Co się ostatecznie ostanie możemy się kłócić.

Jak najbardziej do kosza i jak najbardziej kłócić się. Pomyślałem sobie, że masz nieco przesrane, bo jakiegoś dużego wsparcia ze swojej strony nie masz. Patrz, jak mogę se brać wolne kiedy chcę. Mogę w bibliotece tydzień siedzieć, na turniej pojechać, cokolwiek. A Nicpoń, hrPonimirski, Futrzak i inni tak zawalczą, że nikt nie odczuje mojego braku. A Ty co możesz zrobić? :-))

Chociaż z drugiej strony, jakby tak miał Cię tu zacząć wspierać np. Foltyn…

Pozdro.


Podatki

Jak wiara słabo kuma w czym jest przekręt.

Kiedyś w czasach zawalania się komuny, na własne oczy widziałem gościa, który kupował dwa bloczki po 100 sztuk, biletów na MZK, bo miały zdrożeć.
Nawet kioskarz go pouczył, że żadnego zysku z tego nie będzie tylko kłopot, a on mu na to, ze na chuj sie wpierdala, bo on wie lepiej. I kupił.

Potem do każdego biletu musiał jeszcze jeden dokupić, a może nawet dwa, a jak jeździł w tłoku, zdezelowanymi gratami tak jeździ nadal.
no chyba, że miał takie osobliwe szczęście że umarł.


>Major

Wrócę do pierwszego akapitu. Bo zależy mi na tym, żebyś odpowiedział, czy rozumiesz jak ja widzę sprawy z tym Kościołem i napisał, czy mam rację. Gdyby przyjąć Twój punkt widzenia, to każdy, kto w jakikolwiek sposób korzysta na kasie, którą państwo zabiera ludziom, jest złodziejem i zakłamańcem. NP. bezrobotni.Np. homoseksualiści, bo im ich pedalskie parady gliniarze chronią. Itd.

Pozdro.


>eumenes

Noo, studnia głebinowa. A wodociągi to skąd maja wodę tez ze studni głębinowej.

U mnie 30 metrów starczy, do wykonania takiej nie potrzeba operatu wodnoprawnego.

Jestem na czasie z tymi sprawami, bo kumpel będzie takową budować. Potrzebna woda na cele przemysłowe a z wodociągów miejskich się nie opłaca kupowac.

Gdy na ulicy jest np. 20 domów x 10tyś zł= 200 tyś zł. A za to wybudujesz studnię i mały system uzdatniania, że hoho.


> Wyrus

Ty masz w tym rację, że jeśli się powołujemy na zasadę po co mam płacić na czyjeś fanaberie to nie ma sensu płacić ani na Świątynię Opaczności Ludzkiej ani na “Niech nas zobaczą”. Major stawia jednak dobrą tezę, że co innego marsze, czy kościół a co innego droga.

P.S. A na razie to ja zawalczam z Tobą :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Hrabio

ja mam na przykład jeden problem- kto ma wydawać pozwolenie na budowę ubojni, hodowli lisów ferm drobiu? bo wiesz, jak tego wstrętny urzędas za nas nie ustali (niestety) to staniemy w kaczej kupie, a tego ani Ty ani ja nie chcemy (co do reszty to się zgadzam)
Prezes , Traktor, Redaktor


> Jarecki

Pointa rodem z Haszka :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


major

ale: skoro 90 procent deklaruje wiarę a jakieś 50% jeździ samochodami to jak to bedzie z tą drogą, zawsze jakiemuś Kargulowi może nie pasować ta droga, co nie?
on polami by wolał końmi zasuwać,hę?
Prezes , Traktor, Redaktor


Futrzaku

Zapożyczona świadomie by podkreślić absurd opowiastki, która chociaż prawdziwa niczego nie wnosi do dyskusji, no chyba żeby bardzo dokładnie się zastanowić.

W tym tkwi też aluzja do tego, że ludzie nie kumają co pisze wyrus, choć pisze jasno i bardzo się stara. Może skoro ciężko jest jasny i precyzyjny tekst zakumać, może trzeba ciemno i trójznacznie?


Jacer

Jak masz własną chałupę (a nie mieszkanie w blokowisku) to se możesz studnię robić. Przymusu podłączenia pod wodociąg “państwowy” nie ma.
Zanim coś palniesz, sprawdź.
20 tysi za 30 metrów? Chłopie, ktoś Cię nieźle zerżnie.(No, chyba że chałupę masz na litej skale posadowioną). Gratulacje! Ale przecież ponoć się znasz. :))


Magio

“orżnie, orżnie” :)))
Prezes , Traktor, Redaktor


Aaa... rzeczywiście Maksiu!

Masz rację. Dziękuję i przepraszam. :))


>Magia

wywiercenie, rury, filtry na końcu rury ssącej, jakiś tam projekt na zgłoszenie, pompa, zbiornik ciśnieniowy albo dwa, odżelaziacz itp. Nazbiera się.

To jest cena jednostkowa, dla jednego odbiorcy.

I nie myl studni kopanych ręcznie przy domu, które miały ok. 10 metrów. Takie sobie można samemu wykopać. Kręgi i te sprawy.

Sprawdziłem, rozmawiałem z firmą, która to robi. Inna sprawa, że się cenią.


wyrus

“To ważne, bo to znaczy, że przyznajesz, że Kościół w tej kwestii się niczym nie różni od Państwa i też jest złodziejski.”

“Otóż nie. Do Kościoła nic nie mam (nie interesuje nas teraz to, co jest dobre dla Kościoła, czy Kościół właściwie spełnia swoją misję itd.). Kościół jest klientem państwa i chce od państwa wydusić to, co tam chce wydusić. W tym przypadku winne tego, że Kościół cokolwiek wydusza z kasy zabieranej podatnikom jest państwo. Podobnie napisałem Griszegowi w gadule pod moim tekstem, że nie lubię stawiania w opozycji gołodupców (określenie Griszega) i tych, którzy wiele posiadają, bo to nie gołodupcy skubią tych, co mają.”

Zaraz, zaraz. Państwo skubie mnie przez podatki, a w tych podatkach jest określona kwota na Kościół. Gdyby nie było tej kwoty, to by więcej dostał np. jakiś szpital (wiem, że demagogia) celowo upraszczam. Kościół podpisując ustawę konkordatową czy tą ustawę na budowę Świątyni Opatrzności Bożej nie robi nic innego jak tylko daje zlecenie złodziejowi (Państwu) aby ten nakradł. Innymi słowy jest to sprawstwo pośrednie. Oczywiście złodziej też by kradł gdyby Kościół zrezygnował z jego usług, bo taki jego fach. Tak jak ruski cyngiel dalej by sprzątał klientów, nawet gdybym zrezygnował ze zlecenia. Ale to nie zwalnia z odpowiedzialności za współudział.

***
“Stawiasz na równi budowę drogi z budową Kościoła.”

“Z czego to wnosisz? Z tego, że wypisałem 21 dziedzin, do których państwo się wtrąca i są tam też drogi?”

Podaje pewien przykład. Kościół to sprawa wiernych, droga i administracja sprawa każdego. To jest moim zdaniem różnica.

***

„Największe konfitury są zawsze na styku Państwa i prywatnego biznesu.”

“W tej samej odpowiedzi Griszegowi, którą już cytowałem, napisałem tak:
Po pierwsze – znowu: to nie jest prościutka walka klas, walka posiadaczy z wyzyskiwanymi robolami. Teraz sprawy przeprowadza się w sposób o wiele bardziej wyrafinowany, w czym duży udział mają goście, którzy już się fest nachapali i teraz potrzebują pewnego, ściśle określonego systemu aby funkcjonować bezpiecznie. Tacy mocno nachapani goście są świetnymi klientami państwa uprawiającego interwencjonizm. Krótko mówiąc – najmniej winni są tu ludzie ubodzy.
Pokazuję, że widzę rzeczy, jakimi są. To są cytaty z tekstów, które napisałem zanim Ty dałeś mi tu odpór (jest to tutaj). Zresztą, parę razy pisałem, że Marks bł wielkim moralistą i nie wiem, czy jakikolwiek lewak takie coś tutaj napisał. Niestety, mało kto zauważa u mnie takie kawałki, bo wygodniej jest mieć mnie za zupełnego idiotę (nie odnoszę tego do Ciebie, Ty po prostu tym razem nierzetelnie odrobiłeś zadanie domowe).
A zatem, w kwestii tego, gdzie leżą największe konfitury, raczej się nie spieramy. Natomiast ważne jest pytanie: kto jest winien temu, że właśnie tam, a nie gdzie indziej, leżą te konfitury?”

Ja piszę o outsourcingu czyli zalecaniu podmiotom zewnętrznym zadań, które gdyby nie outsourcing wykonywałoby Państwo. To jest system korupcjogenny, więc niestety udział podmiotu prywatnego nie przekreśla a czasami wzmacnia tylko działania niepożądane.

***

“Na końcu zostaną więc niezbędne podatki, czyli bez datków na Kościół plus masa innych rzeczy do kosza. Co się ostatecznie ostanie możemy się kłócić.
„Jak najbardziej do kosza i jak najbardziej kłócić się. Pomyślałem sobie, że masz nieco przesrane, bo jakiegoś dużego wsparcia ze swojej strony nie masz. Patrz, jak mogę se brać wolne kiedy chcę. Mogę w bibliotece tydzień siedzieć, na turniej pojechać, cokolwiek. A Nicpoń, hrPonimirski, Futrzak i inni tak zawalczą, że nikt nie odczuje mojego braku. A Ty co możesz zrobić? :-))
Chociaż z drugiej strony, jakby tak miał Cię tu zacząć wspierać np. Foltyn…
Pozdro.”

Wyrus to jednak ty masz przesrane. Bo Kościół tak czy tak odpada, jako jedna z pierwszych pozycji na liście, zbędna fanaberia z punktu widzenia obowiązkowych podatków. A coś zostanie i to jest mój bonus. Np. taka służba zdrowia już niekoniecznie, bo ja np. jestem zwolennikiem systemu mieszanego. (O znów konfitury)
pzdr


Jacer

Chcesz to płać. Twoja broszka! :))
Nic nie mylę. Tym bardziej kopanej z wierconą. Płać. :))


>Magia

To nie dla mnie. :)) No i ma być to studnia o dość dużej wydajności, dla przemysłu, nie dla domku.

Zresztą potwierdzasz moje słowa, że wodociag mozna sobie samemu wybudować i do tego państwo nie jest potrzebne i znowuż nie jest to drogo :)))

Czyli argument majora został obalony.


>Major

Kościół to sprawa wiernych, droga i administracja sprawa każdego. To jest moim zdaniem różnica.

OK. Super. Jednak służba zdrowia to też sprawa tylko chorych, a nie wszystkich. Jak wyjedziesz z argumentem, że każdy może zachorować, to ja powiem, że każdy może nagle odnaleźć Jezusa.

***

To jest system korupcjogenny, więc niestety udział podmiotu prywatnego nie przekreśla a czasami wzmacnia tylko działania niepożądane.

Dobrze, ale ten podmiot prywatny (tak jak np. Kościół) może sobie chcieć cokolwiek. Państwa rolą jest tak zrobić, żeby nie było wałków. Dopuścić do robienia wałków może tylko państwo.

***

Wyrus to jednak ty masz przesrane. Bo Kościół tak czy tak odpada, jako jedna z pierwszych pozycji na liście, zbędna fanaberia z punktu widzenia obowiązkowych podatków.

Dlaczego jaj mam mieć przesrane z powodu tego, że Kościół odpada z listy ssących cycek maciory? Ja w Kościele udziałów nie mam, a zawsze kiedy pisałem o aberracji, jaką jest finansowanie jakichkolwiek kościołów z pieniędzy podatników jako exemplum podawałem kasę na Świątynię Opatrzności Bożej. Chcesz linki?

Pozdro.


jacer

powiedz mi stary dlaczego studnie nazywasz wodociągiem?

studnia to studnia.

a wodociąg to wodociąg.


wyrus

„Kościół to sprawa wiernych, droga i administracja sprawa każdego. To jest moim zdaniem różnica.
“OK. Super. Jednak służba zdrowia to też sprawa tylko chorych, a nie wszystkich. Jak wyjedziesz z argumentem, że każdy może zachorować, to ja powiem, że każdy może nagle odnaleźć Jezusa.”

Nie każdy może zachorować, tylko każdy musi zachorować. To jest różnica. Wcześniej czy później trafisz do lekarza. Do Jezusa niekoniecznie.
Ale kumam o co ci chodzi.

***

“To jest system korupcjogenny, więc niestety udział podmiotu prywatnego nie przekreśla a czasami wzmacnia tylko działania niepożądane.
Dobrze, ale ten podmiot prywatny (tak jak np. Kościół) może sobie chcieć cokolwiek. Państwa rolą jest tak zrobić, żeby nie było wałków. Dopuścić do robienia wałków może tylko państwo.”

No daj spokój, nigdy nie widziałeś jak pracownicy kantują szefa prywatnej firmy. A w tym przypadku kantują dwie osoby urzędnik i prywaciarz. Gdyby to była domena prywatnego biznesu to i tak mogły by iść wałki, bo ludzie mają to do siebie, że kradną. Bez względu na to czy to Państwowe czy nie.cPatrz lewe kredyty w prywatnych bankach

***

“Wyrus to jednak ty masz przesrane. Bo Kościół tak czy tak odpada, jako jedna z pierwszych pozycji na liście, zbędna fanaberia z punktu widzenia obowiązkowych podatków.
Dlaczego jaj mam mieć przesrane z powodu tego, że Kościół odpada z listy ssących cycek maciory? Ja w Kościele udziałów nie mam, a zawsze kiedy pisałem o aberracji, jaką jest finansowanie jakichkolwiek kościołów z pieniędzy podatników jako exemplum podawałem kasę na Świątynię Opatrzności Bożej. Chcesz linki?
Pozdro.”

Z tego powodu, że ktoś ZOSTAJE do cyca i na pewno nie jest to Kościół.

pzdr


>major

Czy to takie trudne? Zbieracie się z ulicy we 20 osób i robicie wodociąg. Do tego na początek potrzebna jest studnia, proste chyba co?

Te rury do domów to juz najmniejszy problem i najmniejszy koszt. Gdyby ciagnąć po prywatnych działkach to i bez pozwolenia na budowę można by załatwić. :))


E stary

coś się mało znasz na wodociągach. Wodociąg na jedną wieś to czasami około 1 mln złoty.


> GM

ZłotyCH!!!

[ost. Halo, jest tu kto?]


złotych

przecież nie dolarÓW, he, he


>major

No oczywiście, że tak. Gdy gmina płaci. To i nawet dwa mln.

Patrz jak sie Magia tu ze mną na ceny licytuje, jeszcze trochę to i połowę by wylicytowała. Dla gminy są inne stawki. Nie kumasz tego?

A po cholere ci prywatnie budować wodociąg dla całej wsi??? Żeby się urzerać ze wszystkimi, bo ktoś tam zawsze przestanie płacić na utrzymanie i remonty?

Budujesz z najbliższymi sąsiadami ze swojej ulicy, resztę masz głeboko gdzieś.


GM

i kto płaci te mln złotych?

druga wieś?


>Major

Nie każdy musi trafić do lekarza, a jak tak, to jego prywatna sprawa. Nie rób z ludzi debili, którzy akurat w tej jednej dziedzinie nagle zgłupieli i nie mogą się obejść bez całej tej biurokratycznej czapy.

Jak nie wierzysz w przykład z lekarzami i chorymi, to weź na tapetę przykład ze szkołą. Facet ma 57 lat, nie ma dzieci, mieć nie będzie, sam do szkoły nie pójdzie. A państwo i tak go kroi na szkołę.

Mnie chodzi o to, że interwencja państwa w dziedziny, które nie są wspólne dla wszystkich jest zła (osobną rzeczą jest kwestia tego, czy interwencja państwa w ogóle może być dobra). Bo to jest zawsze wspieranie jakichś grup, kosztem innych grup. Później te drugie grupy wspiera się kosztem jeszcze innych grup itd. I po co cały ten burdel?

No daj spokój, nigdy nie widziałeś jak pracownicy kantują szefa prywatnej firmy.

Widziałem różne świńskie rzeczy w instutycjach prywatnych i popełniane przez prywatne osoby. Jednak ani prywatne osoby ani instytucje prywatne do robienia świństw nie wykorzystują państwa rozumianego jako aparat ucisku. A jeżeli tak jest, to wina leży po stronie państwa (oczywiście moralna wina leży również po stronie tych prywatnych ludzi, ale w tym kontekście nie o moralności mówimy).

Pozdro.


Panie Hrabio

A mnie to ciekawi. Dla Pana, liberała znaczy się, to taki samorząd to jest prywatne czy państwowe?

Bo dla mnie na ten przykład to jest prywatne, choć wspólne. I chciałbym, żeby było jak najbardziej prywatne.

pozdrawiam.


No właśnie -

kto płaci ten milion?

:-)


Jacer

Jak masz wieś z pojedyńczymi chałupami to wodociąg jest o kant zadka potłuc. Po cholerę prowadzić kilometry rur jeśli każdy może sobie studnię zrobić i to jeszcze z biooczyszczalnią zamiast szamba (potem do lasu/rowu/na pole wylewanego) za te same pieniądze. Albo przynajmniej z sąsiadem do spóły to zrobić? Wodociąg na wsi to jakiś (kurna) mit jest.

p.s. Cena nie zależy od tego, czy wiercisz na użytek domowy czy przemysłowy. (Ewentualna różnica to tylko cena pompy o większej wydajności.) Ktoś Cię w kanał wpuszcza.
Aaaa… przy użytkowaniu przemysłowym trza robić operat. :)


>eumenes

I sobie chciej. Ale dla gminy kosztorys robi się na podstawie KRN-ów i takich tam kosztorysów.

A prywatny się targuje i wtedy kosztorysy się olewa.


>Magia

Tosz piszę, że do 30 metrów nie trzeba. Płaci sie chyba 600 zł rocznie do starostwa na ochronę środowiska.

No major by ciagnął kilometry rur i jeszcze do oczyszczalni, która jest 10km dalej.

No własnie ja jestem za tym. Biooczyszczalnie, własne ujęcie i finito. I nie potrzeba gminy.


> Wyrus

Nie każdy musi trafić do lekarza, a jak tak, to jego prywatna sprawa.

Każdy kiedyś trafi. A to czy trafisz z rakiem, czy katarem, nie do końca od Ciebie zależy.

Nie rób z ludzi debili, którzy akurat w tej jednej dziedzinie nagle zgłupieli i nie mogą się obejść bez całej tej biurokratycznej czapy.

Przecież nie chodzi o biurokrację.

Jak nie wierzysz w przykład z lekarzami i chorymi, to weź na tapetę przykład ze szkołą. Facet ma 57 lat, nie ma dzieci, mieć nie będzie, sam do szkoły nie pójdzie. A państwo i tak go kroi na szkołę.

Bo szkoła to wychowanie i wyuczenie przyszłych pokoleń, od których los tego faceta będzie zależał.

Mnie chodzi o to, że interwencja państwa w dziedziny, które nie są wspólne dla wszystkich jest zła

Dlaczego? Dlatego, że to jest zawsze wspieranie jakichś grup, kosztem innych grup? A co w tym złego? A które są wspólne?

(osobną rzeczą jest kwestia tego, czy interwencja państwa w ogóle może być dobra)

Czyli jednak anarchia/anarchizm? Hrabia mi uciekł :) Może Ty się opowiesz?

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


bravo Magio

okazuje się że pewne rzeczy są nie opłacalne – skoro są, to dlaczego państwo w nie inwestuje?


Futrzak

wychowanie przyszłych pokolen – dobre

wmawianie ludziom od dziecka, że bez interwencji państwa to nawet do toalety nie mogą pójśc

Panu i wszystkim interwencjonistom polecam swój tekst:
http://hrponimirski.salon24.pl/57975,index.html


Panie Hrabio,

nie mam pojęcia czym zasłużylam sobie na brawa. Patrzę, liczę i coś tam wychodzi. Czasem lepiej czasem gorzej.
I nie mam pojęcia dlaczego państwo niektóre rzeczy robi. Może głupie? A może kradnie? Nie wiem, ja tam prosta baba jestem. :)
I te “antywodociągi” na wsi to tylko przypadek szczególny, który nie upoważnia do generalizowania.


o nauczaniu historii przez państwo

The Merchants of the Staple proceeded to use their monopoly privilege
in the time-honored manner of monopoly: by moving to jack up their
selling prices and to lower their buying prices. Such procedure ensured
their profit, but also eventually crippled the great English wool trade by
reducing the demand for wool and by discouraging the production of wool
at home. But the free market also has a time-honored way of fighting
back against restrictions: by evading them. Despite the restrictions,
jthe free trade in wool persisted in the form of smuggling,which the
government policy had forced upon the merchants. From the late Middle
Ages through the eighteenth century, England was not so much a nation
of seafarers and shopkeepers as a nation of smugglers.

czy w szkole uczą takiej historii?

historia vitae magistra est ; )

Polska nie jest krajem rolników i robotników a krajem łapówkarzy ; )


>Futrzak

1. Że każdy trafi do lekarza. OK. I co z tego? To moja sprawa. Pytam: po co robić tak, że ja finansuję lekarza Tobie, Ty hrPonimirskiemu, a hrPonimirski mnie? Przy okazji topiąc kupę szmalu w birokrację, np. ministerstwo zdrowia, ZOZ-y, wydziały zdrowia miejskie, wojewódzkie, gminne czy jakie tam one są.

2. Przecież nie chodzi o biurokrację.

A o co chodzi? Patrz punkt pierwszy. Kto Cię leczy – lekarz czy ministerka Kopacz?

3. Bo szkoła to wychowanie i wyuczenie przyszłych pokoleń, od których los tego faceta będzie zależał.

Na takie dictum nie wiem co odpowiedzieć, poważnie.

4. A które są wspólne?

Te, które dotyczą wszystkich ludzi. Jak się uprzeć, to wojsko, może sądy i policja, jakaś tam administracja (z dyplomacją), może środowisko (chyba tak). I tyle. Lekarz to sprawa chorych. Szkoła – to sprawa rodziców dzieci w wieku szkolnym. Telewizja – tych co chcą oglądać telewizję, kościół – sprawa wierzących itd.

5. Czyli jednak anarchia/anarchizm? Hrabia mi uciekł :) Może Ty się opowiesz?

Zapytałem Hrabiego i on mi odpowiedział. Poczytaj. I Tobie też odpowiedział. Co Ci da, że ja odpowiem?

Pozdro.


Panie Hrabio

Czasami nie ma innego wyjścia. Nie wszędzie da się ciągnąć wodę z 30 metrów.

W takiej Kenii na przykład, to sobie ludzie nie zawracają głowy i prosto z kałuży biorą. Takich trochę większych zazwyczaj. I świetnie z tym żyją. I gmina wcale nie musi dopłacać. Ale w takim Nairobi to jednak mają wodociągi. I ja się teraz Pana pytam czemu? Bo Jacer mówi, że niepotrzebnie.


>hrPonimirski

Być może gdzieś, w jakiejś szkole, tak uczą. Na tajnych kompletach.

Nie pisz do mnie takich długich kawałków w języku angielskim. Bo jak się uprzesz to się zemszczę okrutnie.

historia viatae magistra est

Tak możesz pisać :-)

Pozdro.


Ok Magio

Futrzak poruszył temat państwoej szkoły – jak ja chodziłem do podstawówki to uczyło się 5 osób a reszta jakieś 25 się nie uczyło – czy warto więc inwestowac pieniądze w te osoby co się nie uczą? one nawet na lekcjach nie uważały, nie mówiąc już o ich “odrabianiu” [abstrahuję od jakości nauczania]


Wyrusie

A swoją drogą dlaczego wojsko i policja?
Ja na przykład uważam, że wojsko jest nam na grzyba. Albo mogłoby być tak jak w Atenach – najbogatsi mają najwięcej do stracenia to niech oni to wojsko sponsorują.
A policja? Płacę ochroniarzom to po co mi policja? To już wolę inwestować w infrastrukturę. I w szkoły publiczne, bo mi znowu jakiś matoł na populistów i socjalistów zagłosuje.


wyrus

to było ogólnie – tylko nie wstawiłem tematu i mi z automatu dało re do Ciebie…

autorem jest akurat Rothbard, miałem dziś dalej czytac te pyszności, ale wdałem się w tą całą gadułę ; (


Eumenesie

a czy w szkole mówią, że wolny rynek jest OK?

no widzisz z firmą ochroniarską się zgadzamy ; ) [chyba że to był wybieg dialektyczny]

przecież można wykopac studnię...


Wklejka

Wkleiłem to też u siebie, ale nie moge się powstrzymać i wkleja także tytaj :-))

Sorry, że strzelę z grubej rury, ale jak front, to front. Właśnie Janusz Korwin-Mikke na swoim blogu zacytował fragment wstępu do broszury Najważniejsze wiadomości z higieny (dla młodzieży męskiej) – Biblioteczka Zdrowia” PCK, Kraków, 1950:

Państwo kapitalistyczne, którego ustrój jest oparty na wyzysku człowieka przez człowieka, nie dba o polepszenie warunków zdrowotnych szerokich mas pracujących, nie walczy z chorobami społecznymi, żałuje pieniędzy na szpitale i sanatoria. Nie ma tam mowy o wczasach pracowniczych czy polepszeniu higieny i bezpieczeństwa pracy. Nic dziwnego, w państwie kapitalistycznym nie życie człowieka, lecz pieniądz ma wartość. Tylko tam, gdzie obalono ustrój kapitalistyczny, możliwa jest rzetelna troska państwa o zdrowie człowieka, o jego szczęście i szczęście przyszłych pokoleń. Zasada państwowej opieki nad obywatelami jest w całej pełni realizowana w Związku Radzieckim, który daje pod tym względem niedościgniony przykład innym narodom.

No i co teraz?


> Wyrus

Że każdy trafi do lekarza. OK. I co z tego? To moja sprawa. Pytam: po co robić tak, że ja finansuję lekarza Tobie, Ty hrPonimirskiemu, a hrPonimirski mnie? Przy okazji topiąc kupę szmalu w birokrację, np. ministerstwo zdrowia, ZOZ-y, wydziały zdrowia miejskie, wojewódzkie, gminne czy jakie tam one są.

Prywatna służba zdrowia nie składa się z przydomowych warsztacików, albo wielkich klinik obsługiwanych przez 1 księgowego. Biurokracja jest nieunikniona przy wszystkich większych strukturach. Nie to, że jestem fanem jej rozrostu, ale nie straszmy ludzi.

. Na takie dictum nie wiem co odpowiedzieć, poważnie.

Bo to truizm, niestety.

Te, które dotyczą wszystkich ludzi. Jak się uprzeć, to wojsko, może sądy i policja, jakaś tam administracja (z dyplomacją), może środowisko (chyba tak). I tyle.

Ale dlaczego? Skąd wywnioskowałeś, że wojsko to sprawa wspólna, a lekarz nie? Dlaczego mam płacić na wojsko, skoro w nim nie byłem. I wojna się nie zapowiada. A zresztą – po prostu nie chcę.

[Czyli jednak anarchia/anarchizm? Hrabia mi uciekł :) Może Ty się opowiesz?] Zapytałem Hrabiego i on mi odpowiedział. Poczytaj. I Tobie też odpowiedział. Co Ci da, że ja odpowiem?

Hrabia Tobie odpowiedział inaczej, mnie inaczej. :) Tobie jakąś „akracją”, co jest tylko ominięciem problemów z anarchią. Nowa nazwa nie zmienia problemu. A mnie przypowieścią. Z czego wynikało, że anarchistą nie jest.
A przecież ja zadaję proste pytanie – czy uważasz, że żaden człowiek, i żadna grupa ludzi nie ma prawa nic narzucić jednostce?

pzdr.

[ost. Halo, jest tu kto?]


RE: wklejka

Nic teraz. A co ma być?

[ost. Halo, jest tu kto?]


wyrusie i nic ; )

oto niektóre punkty z programu NSDAP:

7. Żądamy, aby państwo uznało za swój podstawowy obowiązek ożywienie przemysłu i poprawę warunków życia obywateli państwa [...]

10. Najważniejszą powinnością każdego obywatela państwa powinna być praca umysłowa albo fizyczna. Zakres działania jednostki nie może kolidować z interesami większości, ale powinien się mieścić w ramach społecznych i służyć ogółowi.

Dlatego żądamy:
11. Niehonorowania dochodów nie osiągniętych przez pracę.

13. Żądamy nacjonalizacji wszelkich przedsięwzięć, które dotychczas ukształtowały się w formie kompanii (trustów).

15. Żądamy wszechstronnego zabezpieczenia socjalnego dla ludzi w wieku emerytalnym.

17. Żądamy reformy własności ziemskiej zgodnej z naszymi narodowymi potrzebami, uchwalenia prawa konfiskaty ziemi na cele społeczne bez odszkodowania, zniesienia odsetek od pożyczek przeznaczonych na rolnictwo oraz zapobiegania wszelkim spekulacjom ziemią.

18. Żądamy stosowania bezwzględnych środków prawnych wobec tych, których działalność jest sprzeczna z interesem społecznym. [...]

20. W celu stworzenia każdemu zdolnemu i przedsiębiorczemu Niemcowi możliwości dalszego kształcenia się i osiągania dzięki temu postępu – państwo musi dokonać gruntownej przebudowy narodowego systemu edukacyjnego.[...]

21. Państwo musi troszczyć się o podniesienie poziomu zdrowia narodu przez objęcie opieką matki i dziecka, zakazanie pracy dzieci, wzrost sprawności fizycznej ustanawiając w szkołach z mocy prawa obowiązek ćwiczeń gimnastycznych i uprawiania sportu, a także przez udzielanie szerokiego poparcia klubom zajmującym się rozwojem fizycznym młodzieży.

————————————————————————-

więc możesz do woli straszyc ludzi, że myślą jak komuniści albo narodowi socjaliści – zresztą mój wpis na samej górze dotyczył subtelności między faszyzmem a komunizmem ; ) [choc sam faszyzm to trochę inne pojęcie niż narodowy socjalizm]

————————————————————————

jaki z tego wniosek? może marksistom udało się już stworzyc nowego człowieka…


>Futrzak

W związku z tym, że napisałeś to:

Bo szkoła to wychowanie i wyuczenie przyszłych pokoleń, od których los tego faceta będzie zależał.

specjalnie dla Ciebie wytłuszczam fragment z cytowanej broszury:

Tylko tam, gdzie obalono ustrój kapitalistyczny, możliwa jest rzetelna troska państwa o zdrowie człowieka, o jego szczęście i szczęście przyszłych pokoleń.

Do czego to doszło!

Pozdro :-)


Futrzak

“A przecież ja zadaję proste pytanie – czy uważasz, że żaden człowiek, i żadna grupa ludzi nie ma prawa nic narzucić jednostce?”

nie ma prawa

- ale oczywiście jest to możliwe – przecież po świecie chodzą bandyci


> Hrabia

No, w końcu nastąpiło porównanie do Hitlera.
Tylko co to ma wspólnego z naszą dyskusją?

[ost. Halo, jest tu kto?]


Panie Hrabio

“a czy w szkole mówią, że wolny rynek jest OK?”

Jeśli nie mówią, to dlatego że liberałowie się nie troszczą o swoje pieniądze i przyszłość swoich dzieci. No ale ludzi nie zmusisz…

“no widzisz z firmą ochroniarską się zgadzamy ; ) [chyba że to był wybieg dialektyczny]”

Cóż, widziałem jak wygląda kraj prawie bez policji. Niefajnie ale w miastach da się wytrzymać. Trzeba mieć tylko ochronę i ogrodzenie pod napięciem. Bez dróg i szkół gorzej.

“przecież można wykopac studnię...”

Czasami można a czasami nie można. A czasami nie ma za co. W każdym razie to kraj liberalny, więc gro populacji pije z kałuży. No ale to ich problem.

Swoją drogą wiesz co najbardziej sobie cenią? Wygląda na to, że szkoły. Głupie, co? Nawet masajowie posyłają dzieci do szkoły. Chociaż odnoszę wrażenie, że na przykład ich nie leczą, nie myją i niespecjalnie ubierają.


Panie Wyrusie

Ale co z tego, że oni tak powiedzieli? Pan im wierzy na słowo? :)


Futrzak

wyrus Pana porównał do Stalina ; ) to Pana nie obraża?


> Hrabia

hrponimirski

“A przecież ja zadaję proste pytanie – czy uważasz, że żaden człowiek, i żadna grupa ludzi nie ma prawa nic narzucić jednostce?”

nie ma prawa

Czyli jednak docelowo anarchia.

Pytanie kontrolne: Jest obszar X, a tam jest ciepło i sucho jak diabli. Dostęp do jedynej oazy ma Kowalski i ciągnie z tego duży hajs. Czy wspólnota ma moralne prawo przyjść i mu nastukać a następnie podzielić oazę na 4 części, zarządzane przez przywódców 4 głównych rodzin, tak, żeby była konkurencja?

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Wyrus

“Takie będą Rzeczypospolite…” J. Zamojski

No i?

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Hrabia

Nie. Porównanie do Hitlera też nie.
Kim ja już nie byłem :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


Eumenesie

mi koleżanka opowiadała jak wygląda w Afryce budowanie szkół – jak jacyś misjonarze/akcja humanitarna zbudują to jest OK – oni się nie garną do pomocy mogą najwyżej odprawic gusła do swoich bóstw o przychylnośc operacji – pewnie chodziło o inne plemię...

ja miałem na działce studnię – to działa ; ) – nie bardzo tylko rozumiem skąd ma biedny kraj wziąśc na wodociągi?

jeśli chodzi o napadanie na siebie to nie bardzo wyobrażam sobie by nagle wszyscy ludzie chcieli na siebie napadac, tylko dlatego że przestało istniec państwo… aczkolwiek Futrzak straszył dewastacją grilla – to może on…


>Futrzak

Nie nastąpi.ło żadne porównanie do Hitlera. Jeżeli w ten sposób chcesz gadać to ja się wypisuję. Hrabia po prostu wykazał zbieżność np. Twoich poglądów z punktami zapisanymi w programie NSDAP. Chyba Platon powiedział, że rozumny sąd polega w równej mierze na dostrzeganiu różnic między rzeczami podobnymi oraz podobieństw między rzeczami różnymi. Nieważne zresztą kto powiedział, myśl jest przednia. Wystarczy ten cytat? Bo jak trzeba, to chętnie wytłumaczę o co chodzi.

Pozdro.


Futrzak

jest Pan rozbitkiem i obok pana płynie kawałek drewna ze współpasażerem – czy ma Pan moralne prawo zepchąc współpasażera, by samemu się uratowac?

wie Pan, możemy się tak prześcigac w wymyślaniu ekstremalnych sytuacji


> Wyrus

1. Dokładnie te same argumenty padały w dyskusji u Nicponia w sprawie wampiryzmu. Ta zbieżność z Hitlerem. Tylko z innej strony. Interesujące.

2. Gdzie są te zbieżności?

3. Po co wykazał rzekomą? zbieżność? Bez jaj. Raczej odbieram to jako rzucenie ręcznika na glebę przez Hrabiego. Skoro cytuje program zbrodniczej organizacji i próbuje mnie pod to podciągnąć.

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Hrabia

Tak.

A Pan jak odpowie? To nie jest ekstremalna sytuacja, tylko przykład.

[ost. Halo, jest tu kto?]


wyrus

off topic

“rozumny sąd polega w równej mierze na dostrzeganiu różnic między rzeczami podobnymi oraz podobieństw między rzeczami różnymi”

to najlepsza definicja inteligencji jaką słyszałem… a trochę się interesowałem – łącznie z tą “sztuczną”

bajdełej to co u Gombrowicza było nierozstrzygalne – konflikt między syntezą a analizą ; )


>Futrzak

“Takie będą Rzeczypospolite…” J. Zamojski

OK, takie będą. I co z tego? Ty tylko pokazujesz pewien związek przyczynowo-skutkowy. Natomiast nijak w tym kontekście nie siedzi konieczność przymusowej, finansowanej z podatków szkoły, w której dzieci indoktrynowane są programem ułożonym albo przynajmniej zaakceptowanym przez urzędników odpowiedniego ministerstwa, którzy to urzędnicy są członkami właśnie panującej ekipy rządzącej. Pisałem to już 1032 razy: kto godzi się na przymusową szkołę, godzi się i na Łybacką i na Giertycha i na każeego innego.

Przy okazji – zaczynam poważnie podejrzewać, że Ty wierzysz w takie rzeczy jak fajna, obiektywna itd. telewizja państwowa (luknij jeszcze raz co Ci Magia napisała o tym) albo rzetelna, kształcąca na dobrym poziomie przymusowa szkoła.

Klasyczne pytanie – jeśli te różne rzeczy są tak dobre, to dlaczego są przymusowe???

Pozdro.


Futrzak

pustynia i brak wody nie są ekstremalną sytuacją?

to co dla Pana jest? wojna atomowa?


>Futrzak

I Ty i program NSDAP popieracie interwencję państwa w rozmaite dziedziny życia. No co Ty, Futrzak?

Pozdro.


>Futrzak

To może jeszcze napisz, że ja Cię porównuję do Stalina. Broszurka, z której cytat Tobie dedykowałem została napisana, kiedy Stalin jeszcze żył.

Pozdro.


>hrPonimirski

to najlepsza definicja inteligencji jaką słyszałem

Jeżeli to Platona, to nic dziwnego, że definicja fajna :-)

Ja to znalazłem u Briana Magee’ego, w jego Wyznaniach filozofa. Magee też nie jest pewien, czy to Platona dlatego i ja nie jestem pewien :-)


> Wyrus

OK, takie będą. I co z tego? Ty tylko pokazujesz pewien związek przyczynowo-skutkowy. Natomiast nijak w tym kontekście nie siedzi konieczność przymusowej, finansowanej z podatków szkoły, w której dzieci indoktrynowane są programem ułożonym albo przynajmniej zaakceptowanym przez urzędników odpowiedniego ministerstwa, którzy to urzędnicy są członkami właśnie panującej ekipy rządzącej. Pisałem to już 1032 razy: kto godzi się na przymusową szkołę, godzi się i na Łybacką i na Giertycha i na każeego innego.

Tak, czytałem to 1032 razy. Urzędnicy są przedstawicielami władzy, a władza pochodzi z wyborów. I ci urzędnicy ustalają standard, którego wspólnota oczekuje. W zajebistym uproszczeniu.

Szkoła z podatków musi być finansowana, bo na zadupiu nikogo nie będzie stać na to, żeby stworzyć porządna prywatną podstawówkę. Po prostu. Nie poczuwasz się, żeby się dorzucić – tak dorzucić – do szkoły w Trypuciach? Świetnie, pewnie tych ludzi nawet nigdy nie zobaczysz w życiu. Tylko 1 pytanie. Po cholerę żyjemy w jednym kraju?

Przy okazji – zaczynam poważnie podejrzewać, że Ty wierzysz w takie rzeczy jak fajna, obiektywna itd. telewizja państwowa (luknij jeszcze raz co Ci Magia napisała o tym) albo rzetelna, kształcąca na dobrym poziomie przymusowa szkoła.

Bez takich sztuczek Wirusie „Ty naprawdę wierzysz?”. Magia napisała swoje a ja swoje. I tyle.

Klasyczne pytanie – jeśli te różne rzeczy są tak dobre, to dlaczego są przymusowe???

A dlaczego rodzice mają władzę rodzicielską? Skoro są tacy dobrzy dzieci same powinny lgnąć.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Hrabia

No to Polska AD 2008 i jedyna fabryka Polokokty. Może być?

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Wyrus

wyrus

I Ty i program NSDAP popieracie interwencję państwa w rozmaite dziedziny życia. No co Ty, Futrzak?

Pozdro.

Tak. Oczywiście. A Polpot lubił lody truskawkowe i ja też.
Nie rób jaj Wyrusie. Zacytowane fragmenty z programu NSDAP mają się nijak do mnie, a także nijak do tego, co było clou ich działań. Więc proszę, już tak wam brakuje argumentów?

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Wyrus

wyrus

To może jeszcze napisz, że ja Cię porównuję do Stalina. Broszurka, z której cytat Tobie dedykowałem została napisana, kiedy Stalin jeszcze żył.

Pozdro.

To Hrabia tak twierdził. Ja mam w to wbite.

[ost. Halo, jest tu kto?]


GM

a propos wodociągów – przyłącza każdy sobie finansuje sam – zresztą za wodę się płaci w czynszu – to samo mógłby robic prywaciarz ; )


Futrzak

ale te kilka punktów jakoś państwo musi sfinansowac

a) może napaśc na sąsiednią Polskę, ograbic Żydów z ich mienia
b) może własnemu narodowi zabierac 50% dochodu wcale go nie mordując

to jest dokładnie to co Panu napisałem u Wyrusa:
“wiadomo że lepiej byc okradzionym niż zabitym… – więc 50% dochodu które oddaje mafii zwanej eufeministycznie państwem – to cena za moje życie”


> Hrabia

Może ale na napaści jeszcze się zyska.

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak

Z programu NSDAP:

15. Żądamy wszechstronnego zabezpieczenia socjalnego dla ludzi w wieku emerytalnym.
———————————————

Nie jesteś za przymusowym zabezpieczeniem socjalnym dla ludzi w wieku emerytalnym?

***

20. W celu stworzenia każdemu zdolnemu i przedsiębiorczemu Niemcowi możliwości dalszego kształcenia się i osiągania dzięki temu postępu – państwo musi dokonać gruntownej przebudowy narodowego systemu edukacyjnego.
———————————————-

Nie jesteś za tym, aby państwo zajmowało się przymusowym kształceniem dzieci?

***

21. Państwo musi troszczyć się o podniesienie poziomu zdrowia narodu przez objęcie opieką matki i dziecka.
————————————————-

Nie jesteś za tym, aby państwo zajmowało się organizowaniem ludziom leczenia?

Jeżeli jesteś za tym wszystkim, to jakim cudem nie widzisz zbieżności między poglądami Twoimi, a punktami programu NSDAP? Jeśłi natomiast za tymi wynalazkami nie jesteś, to o co się spieramy od paru godzin?

***

Pisząc w ten sposób:

Tak. Oczywiście. A Polpot lubił lody truskawkowe i ja też.

popełniasz częsty błąd. Otóż dla sprawy, którą dyskutujemy nie ma żadnego znaczenia czy Ty i Polpot lubicie takie same lody. Natomiast ma istotne znaczenie to, że Twoje poglądy na dyskutowane kwestie w niektórych punktach są zbieżne z programem NSDAP. Oczywiście nie musi być niczego złego w tym, że czyjeś poglądy są zbieżne z poglądami kogoś innego. Mnie natomiast chodzi o to, że i Ty i program NSDAP popieracie interwencję państwa w wielu dziedzinach. I to, że Hrabia to pokazał, nie jest żadnym porównywaniem Cię do Hitlera.

Kiedy znajdziesz jakieś moje poglądy zbieżne z programem NSDAP albo komuszej ruskiej partii i zrobisz rzetelne zestawienie, takie, jak ja zrobiłem, to powiem w ten sposób: – Owszem, tu mam poglądy takie, jak NSDAP albo komusza ruska partia. Ale to są moje poglądy. A ta zbieżność? – pełna koincydencja. I tyle. W życiu Ci nie zarzucę, że uciekasz się do tanich sztuczek, bo Ci zabrakło argumentów.

Zostaje jedno istotne pytanie, tak myślę. Mianowicie pytanie o to, po co Hrabia pokazał zbieżność niektórych Twoich poglądów z programem NSDAP i po co, niezależnie od Hrabiego, ja przytoczyłem tę broszurkę z roku 1950? Otóż myślę, że zrobiliśmy to po to, aby pokazać, jakie idee (między innymi, bo nie mówimy o wszyskich ideach) przyświecały włodarzom tamtych dwóch najbardziej zbrodniczych systemów.

Kiedy ktoś mi mówi, że Kościół, który jak sam powiada, w pewnych sprawach jest nieomylny (i nie chodzi tylko o stosunkowo młody dogmat o nieomylności papieża; chodzi o rzecz głębszą, o cały ten depozyt wiary, który Kościół, jak utrzymuje, niesie przez wieki) działał tak i tak, i kiedy ten ktoś podaje przykłady dotyczące działalności Świętej Inkwizycji, to ja się nie wkurwiam na to, że mnie ktoś porównuje do ludzi, którzy zabijali innych ludzi za ich poglądy, tylko biorę sobie do serca to, co ktoś mi mówi i borykam się z problemem. Mieliśmy ze dwie świetne dyskusje na ten temat w salonie24, no ale tam z całą swoją wielką mocą naciskał mnie sam Bartek (ex-DB) :-)

Dogadaliśmy się?

Pozdro.


> Wyrus

No widzisz. I wyszły Ci tylko 3 punkty, na siłę. Przyjrzyjmy się.

15. Żądamy wszechstronnego zabezpieczenia socjalnego dla ludzi w wieku emerytalnym.
———————————————
Nie jesteś za przymusowym zabezpieczeniem socjalnym dla ludzi w wieku emerytalnym?

nie wszechstronnego, nie przymusowego. Uważam tylko, że w ramach gmin należy wygospodarowywać fundusze na pomoc socjalną

***
20. W celu stworzenia każdemu zdolnemu i przedsiębiorczemu Niemcowi możliwości dalszego kształcenia się i osiągania dzięki temu postępu – państwo musi dokonać gruntownej przebudowy narodowego systemu edukacyjnego.
———————————————-
Nie jesteś za tym, aby państwo zajmowało się przymusowym kształceniem dzieci?

A gdzie tu o przymusowym kształceniu? Tu tylko mowa o przebudowie

21. Państwo musi troszczyć się o podniesienie poziomu zdrowia narodu przez objęcie opieką matki i dziecka.
————————————————-
Nie jesteś za tym, aby państwo zajmowało się organizowaniem ludziom leczenia?

Nie nie jestem. Jestem za tym, żeby państwo finansowało najdroższe zabiegi, np. onkologię

Widzisz. Nie wyszło Ci.
Poza tym, te punkty można znaleźć w programach wielu partii na całym świecie. Bo to ogólniki ładnie brzmiące. No ale Ty je wygrzebałeś z programu NSDAP, więc jeśli bym powiedział, że OK., to co? Że popieram nazistów? Przecież doskonale wiesz, ze nie. Więc chodzi Ci tylko o to, żeby skojarzyć Futrzak=podobne poglądy co NSDAP. Słabe to jest Wyrusie.
P.S. Daruj sobie te „przymusowe”, „podatek od wdów i sierot”. Ileś lat prenumerowałem NCz, więc znam te hasła na pamięć.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


wiesz, Futrzak

problem polega na tym, że chcesz zafundować szkołę w Trypuciach wszystkim. A ja kurna z Łodzi jestem i, masz rację, Trypucianie mnie obchodzą daleko mniej niż Łodziaki z miasta.

Poza tym, wprowadzasz takie kryterium, hmm, narodowościowe. No, bo skoro Trypucięta mają mnie obchodzić bardziej niż Łodziaki to może jeszcze bardziej powinienem się przejąć Rodezyjczykami? Czemu nie? Wybacz, że jadę sobie po bandzie no ale takie procesy uruchamia we mnie Twoja chęć zrobienia Trypuciętom dobrze za moją kasę. A może ta kasa nie jest moja? A może jest tylko nie powinna być? A kasa to praca, więc może pobawmy się w synonimy? Zatem:

Celem mojej pracy jest zrobienie Trypuciętom dobrze.

Wiesz co, z całym szacunkiem: takiego wała.


> Wyrus

No sorry. Ale rżniesz głupa.

Natomiast ma istotne znaczenie to, że Twoje poglądy na dyskutowane kwestie w niektórych punktach są zbieżne z programem NSDAP. Oczywiście nie musi być niczego złego w tym, że czyjeś poglądy są zbieżne z poglądami kogoś innego. Mnie natomiast chodzi o to, że i Ty i program NSDAP popieracie interwencję państwa w wielu dziedzinach. I to, że Hrabia to pokazał, nie jest żadnym porównywaniem Cię do Hitlera.

To po jaką cholerę porównujesz akurat do NSDAP? Dlaczego nie do PiS, Labour Party, czy Demokratów? Myślałem, że dyskutujemy, a nie przyklejamy etykiety. Jeszcze powiedz, ze mam poglądy zbliżone do partii antysemickiej. Choć nie mam.

Otóż myślę, że zrobiliśmy to po to, aby pokazać, jakie idee (między innymi, bo nie mówimy o wszyskich ideach) przyświecały włodarzom tamtych dwóch najbardziej zbrodniczych systemów.

Akurat są to najmniej istotne idee, które im przyświecały. Pomijam już fakt, ze była to tylko propaganda, a ja nawet pod tak wyselekcjonowanymi przez Ciebie punktami nie jestem w stanie się podpisać.

biorę sobie do serca to, co ktoś mi mówi i borykam się z problemem.

Jasne. Też wolałbym się borykać ze zbrodniami Amenhotepa III, niż Hitlera.
Po cholerę, taką głupią gadkę zaczęliście? Nawet dla Waszej frajdy jestem w stanie przyklepać te 3 pkt-y. No i co dalej? Pójdziesz zadowolony głosić, że mam poglądy zbliżone do NSDAP, czy pogadamy nt. konkretnych rozwiązań?

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Andrzej

problem polega na tym, że chcesz zafundować szkołę w Trypuciach wszystkim. A ja kurna z Łodzi jestem i, masz rację, Trypucianie mnie obchodzą daleko mniej niż Łodziaki z miasta.

Nie zamierzam ani grosza zapłacić, żeby Twoją łódzką dupę broniła policja łódzka z MOICH podatków. Ani kurwa 1 jebanego grosza. Se kup bejsbola i się broń, albo niech Cie zajebią. Wisi mi.

Poza tym, wprowadzasz takie kryterium, hmm, narodowościowe. No, bo skoro Trypucięta mają mnie obchodzić bardziej niż Łodziaki to może jeszcze bardziej powinienem się przejąć Rodezyjczykami? Czemu nie?

Bo Rodezja to nie Polska? Oczywiście, że jest kryterium, nie narodowościowe, tylko państwowe.

Wybacz, że jadę sobie po bandzie no ale takie procesy uruchamia we mnie Twoja chęć zrobienia Trypuciętom dobrze za moją kasę. A może ta kasa nie jest moja?

Jest Twoja, a moja jest moja. I jak wyżej.

Wiesz co, z całym szacunkiem: takiego wała.
jw.

P.S. Mam nieodparte wrażenie, że najlepiej rozwiązać ten kraj w pizdu.

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak

No ale Ty je wygrzebałeś z programu NSDAP.

Hrabia Ci wyjechał z programem NSDAP, nie ja. Ja wyjechałem z komuszą broszurką.

***

P.S. Daruj sobie te „przymusowe”, „podatek od wdów i sierot”. Ileś lat prenumerowałem NCz, więc znam te hasła na pamięć.

Akurat jestem w swoim pisaniu suwerenny i daruję sobie lub nie to, co chcę. Nie piszę tylko do Ciebie. Poza tym uważam, że nazywanie rzeczy po imieniu jest lepsze od jakiejś psującej ludzi nowomowy. Mówiąc inaczej – dlaczego mam mówić powszechna edukacja skoro to jest przymus posyłania dzieci do szkoły?

***

To po jaką cholerę porównujesz akurat do NSDAP?

Dlatego, że NSDAP w porównaniu z PiS-em czy Labour Party wyrządziła niewyobrażalnie więcej szkód.

Gadamy o interwencji państwa, o tym, na ile takie interwencje i w jakich dziedzinach są uzasadnione. I wydaje mi się, że Ty nie łapiesz do końca, co ja mówię. Patrz. Odnośnie tego punktu o edukacji:

20. W celu stworzenia każdemu zdolnemu i przedsiębiorczemu Niemcowi możliwości dalszego kształcenia się i osiągania dzięki temu postępu – państwo musi dokonać gruntownej przebudowy narodowego systemu edukacyjnego.

napisałeś tak:

A gdzie tu o przymusowym kształceniu? Tu tylko mowa o przebudowie.

Oczywiście, że tu mowa o przebudowie. Ale na czym miałaby polegać ta przebudowa? Ano na tym, że państwo bierze się za edukację i ja przebudowywuje. Jakbyś nie kombinował, to nie możesz zaprzeczyć, że aby państwo jakąś dziedzinę życia przebudowało, to musi się tą dziedziną zająć.

I mnie właśnie o to chodzi – że Ty jesteś za tym, aby państwo decydowało o różnych dziedzinach życia ludzi. Ja jestem za tym, żeby ludzie decydowali o wszystkim, z czym dadzą sobie radę sami (zasada pomocniczości). Pytanie: dlaczego Ty chcesz, żeby szkołą zajmowało się państwo? Bo uważasz, że ludzie sobie z tym nie dadzą rady. Bo są głupi, biedni itd. Piszesz o szkole w jakimś zadupiu. A dlaczego niby na tym zadupiu ludzi nie ma być stać na nauczycieli dla dzieciaków? Oczywiście, jeśli zechcesz każdą pojedynczą dziedzinę, np. szkołę, wypreparować z całości, oczyścić ją jak należy, zastosować do niej właściwe mechanizmy, po czym na powrót wsadzić w cały ten system funkcjonujący tak, jak funkcjonuje on dzisiaj, to ta dziedzina padnie. Nie ma wątpliwości. Aczkolwiek weterynarze jakoś sobie radzą i nie ma doniesień o łapówkach dawanych weterynarzom i o zadłużonych klinikach weterynaryjnych. Tylko, że mnie eksperymenty z każdą osobną dziedziną nie bawią. Ty lepiej zastanów się, dlaczego tych ludzi na tym zadupiu nie byłoby stać na szkołę, jakkolwiek nie mam pewności, czy byłoby czy nie byłoby – a Ty masz taką pewność? Kościoły jakoś mają i na zadupiach – sami se je budują, bez pomocy państwa.

Właśnie, jak to jest, że Kościół taki bogaty, że Jankowski, że Rydzyk, że złote kielichy, pozłacane ornaty, mercedesy, wyjazdy klechów do egzotycznych krajów, piękne i wielkie i DROGIE!!! świątynie itd. itp.? Jak to jest, skoro państwo kościołów nie zbudowało, a i podatku na Kościół nie ma i w ogóle przymusu? Masz jakieś przemyślenia w tej kwestii?

Pozdro.


Futrzak

“Nie zamierzam ani grosza zapłacić, żeby Twoją łódzką dupę broniła policja łódzka z MOICH podatków. Ani kurwa 1 jebanego grosza. Se kup bejsbola i się broń, albo niech Cie zajebią. Wisi mi.”

Dobre, dobre, podoba mi się. Serio.

Ale z tą policją to trochę inaczej. Policja nie jest od tego żeby mnie bronić lub kogokolwiek. Policja jest od tego, żeby przestrzegane było prawo. Jeśli obicie mojej facjaty jest z nim sprzeczne – policja ma robotę. Ale to tylko “koincydencja”.

“Jest Twoja, a moja jest moja.” No, ale jakoś tak nie do końca?

“Mam nieodparte wrażenie, że najlepiej rozwiązać ten kraj w pizdu.”

Prawie. Żebyś wiedział.


@Futrzak

A gdzież tzw. solidarność społeczna? Czy możemy spokojnie patrzeć na ludzi z różnych względów (choroby,ograniczenia umysłowe, srodowisko…) mających małe szanse bądź ich nie mający na z w y c z a j n e życie? Czy każdego stać na tworzenie domów – warowni, “stref zdekomunizowanych”, oraz własnych sił szybkiego reagowania? Czy Futrakowi nikt nie wytłumaczył, że brak podstawowej higieny, systemów ochrony zdrowia itp. grozi jemu samemu? Czy to, że KK przyssał się do budżetu naszego Państwa (jak najbardziej świeckiego wg Konstytucji) i traktuje go (Państwo) jak dojną krowę jest moralne? Czy to, że na większość awoich akcji charytatywnych czerpie fundusze od samorządów podając, że to jego ciężko wypracowane pieniądze jest moralne? Czy olbrzymi majątek zgromadzo ny przez KK (nie dotykany represjami podatkowymi) nie może służyć częściowej realizacji zapotrzebowania społecznego? Czy kiedykolwiek KK nasyci się? Czy kiedykolwiek KK zrezygnuje (wzywa swe owieczki do samoograniczeń) ze swych przywilejów?


Wyrusie

Wybacz, ale gadasz od rzeczy.

“Dlatego, że NSDAP w porównaniu z PiS-em czy Labour Party wyrządziła niewyobrażalnie więcej szkód.”

Ale NSDAP a nie interwencjonizm państwa. Czaisz różnicę? To tak jakbym się upierał, że liberalizm nigdy nie przejdzie bo Korwin to dupa a nie polityk. Ale Korwin Wyrusie a nie liberalizm jest do dupy. Podobnie NSDAP a nie interwencjonizm jest zbrodniczy. Równie dobrze napisz, że opłacanie dróg i wojska z podatków jest zbrodnicze bo robili to faszyści.

“Jakbyś nie kombinował, to nie możesz zaprzeczyć, że aby państwo jakąś dziedzinę życia przebudowało, to musi się tą dziedziną zająć.”

Ale z tego jezcze nie wynika, że edukacja będzie obowiązkowa i dla wszystkich o co postulował Futrzak. Więc jakie to ma znaczenie, że NSDAP też coś chciała zrobić ze szkołą tylko zupełnie coś innego? W szczególności NSDAP chciała zabronić edukacji sporej grupie ludzi. I jak to się ma do kawałków Futrzaka? Bo moim zdaniem nijak.


> Wyrus

Hrabia Ci wyjechał z programem NSDAP, nie ja. Ja wyjechałem z komuszą broszurką.

Lepiej Ci z tym? Zasada ta sama. Jeszcze powiedz, że ma zbliżone poglądy do Stalina.

Mówiąc inaczej – dlaczego mam mówić powszechna edukacja skoro to jest przymus posyłania dzieci do szkoły?

Możesz mówić nawet zasrana. Twoja wola. Ja tylko daję sygnał, że wiem.

Dlatego, że NSDAP w porównaniu z PiS-em czy Labour Party wyrządziła niewyobrażalnie więcej szkód.

Czy interwencjonizmem? Czy rozkręceniem wojny światowej?
Ale ok. Przyznajesz, że to po prostu lepiej brzmi.
Bo jeśli byś chciał być uczciwy intelektualnie, to byś mnie porównał do Laburzystów raczej, bo – jeśli w ogóle – to więcej byś tam znalazł zbieżności.

Oczywiście, że tu mowa o przebudowie. Ale na czym miałaby polegać ta przebudowa? Ano na tym, że państwo bierze się za edukację i ja przebudowywuje. Jakbyś nie kombinował, to nie możesz zaprzeczyć, że aby państwo jakąś dziedzinę życia przebudowało, to musi się tą dziedziną zająć.

Oczywiście, tylko przebudowa, może oznaczać prywatyzację. To raz. Dwa, że mój pogląd jest taki, że państwo powinno się angażować w edukację i naukę. Nie twierdzę, że powinna być tylko państwowa. Natomiast z twojego punktu NSDAP nie za bardzo wynika, jak ta przebudowa ma wyglądać. Może np. wyrzucenie wszystkich Żydów z uczelni? Jeśli stawiasz tu znak równości pomiędzy mną i NSDAP. Z uporem, to robisz to ewidentnie w złej wierze. To nie jest myślowo uczciwe.

I mnie właśnie o to chodzi – że Ty jesteś za tym, aby państwo decydowało o różnych dziedzinach życia ludzi. Ja jestem za tym, żeby ludzie decydowali o wszystkim, z czym dadzą sobie radę sami (zasada pomocniczości).

Wprost przeciwnie. Na tym poziomie ogólników, się zgadzam z Tobą.

Pytanie: dlaczego Ty chcesz, żeby szkołą zajmowało się państwo? Bo uważasz, że ludzie sobie z tym nie dadzą rady. Bo są głupi, biedni itd.

Biedni, nie mówiłem o głupocie.

Piszesz o szkole w jakimś zadupiu. A dlaczego niby na tym zadupiu ludzi nie ma być stać na nauczycieli dla dzieciaków?

No bo ich nie stać! Co tu jest niejasne. Nie mają tyle kasy, żeby się zrzucić tu i teraz.

Oczywiście, jeśli zechcesz każdą pojedynczą dziedzinę, np. szkołę, wypreparować z całości, oczyścić ją jak należy, zastosować do niej właściwe mechanizmy, po czym na powrót wsadzić w cały ten system funkcjonujący tak, jak funkcjonuje on dzisiaj, to ta dziedzina padnie.

Frazes. Uważasz, że jak państwo polskie sprywatyzuje większość usług, to tych ludzi nagle będzie stać? Zauważ, że za ileś rzeczy będą musieli płacić sami, więc tak wiele im nie zostanie. Jedynie ta nadwyżka z likwidacji czapy biurokratycznej. A ona nie wystarczy, żeby ściągnąć na zadupie, równie dobrą kadrę, co w mieście, bo będziesz musiał im więcej zapłacić. Poza tym, ja myślałem, że mówimy o realiach a nie SF.

Aczkolwiek weterynarze jakoś sobie radzą i nie ma doniesień o łapówkach dawanych weterynarzom i o zadłużonych klinikach weterynaryjnych.

Nie widzisz różnicy w kosztach leczenia zwierząt i ludzi? Nie widzisz faktu, że jak zwierzę zdechnie bo ktoś nie ma na weterynarza to nic się nie dzieje. To weź sobie wyobraź, że te psy, które ludzie zostawiają w lesie przywiązane do drzew, lub topią, bo im się nie chce płacić za zastrzyk, to jednostki ludzkie. Widzisz różnicę?

Kościoły jakoś mają i na zadupiach – sami se je budują, bez pomocy państwa.

Porównaj kościółki na zadupiu i w dużym mieście. Porównaj standard życia księdza. Bez wsparcia z góry tynk niejeden by zżerał.

Właśnie, jak to jest, że Kościół taki bogaty, że Jankowski, że Rydzyk, że złote kielichy, pozłacane ornaty, mercedesy, wyjazdy klechów do egzotycznych krajów, piękne i wielkie i DROGIE!!! świątynie itd. itp.? Jak to jest, skoro państwo kościołów nie zbudowało, a i podatku na Kościół nie ma i w ogóle przymusu? Masz jakieś przemyślenia w tej kwestii?

Ale czego to dowodzi? Że można zebrać kasę prywatnie? Ja to wiem. No i jak to się ma do finansowania np. onkologii. Mam zapierdalać po Polsce przez 10 lat po prośbie?

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Andrzej

Ale z tą policją to trochę inaczej. Policja nie jest od tego żeby mnie bronić lub kogokolwiek. Policja jest od tego, żeby przestrzegane było prawo. Jeśli obicie mojej facjaty jest z nim sprzeczne – policja ma robotę. Ale to tylko “koincydencja”.

Lekarz też działa w ramach prawa. Chodzi o to, że obaj dbają o Twoje życie i zdrowie.

“Mam nieodparte wrażenie, że najlepiej rozwiązać ten kraj w pizdu.” Prawie. Żebyś wiedział.

No to nie ma o czym mówić. Wolałbym tylko, żebyś rozmontowywał Rosję albo Niemcy. Da się zrobić?

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Karwoj

To chyba nie do mnie?

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak; eumenes

Niebawem odpowiem Wam. Kawę tylko wypiję, szlugę zajaram. Moja odpowiedź nie będzie dla Was miła – ona będzie dla Was niemiła.

Pozdro.


Wyrusie

Miłe będzie choćby to, że będzie odpowiedź :)
Ale ja już ją przeczytam za jakieś pięć godzin najmniej. I wtedy ocenię.


> Wyrus

Nie strasz, nie strasz bo wiesz… :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak; eumenes

>eumenes

Wybacz, ale gadasz od rzeczy (Ty zacząłeś ten sposób prowadzenia rozmowy, więc bez obrazy).

Piszesz:

Więc jakie to ma znaczenie, że NSDAP też coś chciała zrobić ze szkołą tylko zupełnie coś innego? W szczególności NSDAP chciała zabronić edukacji sporej grupie ludzi. I jak to się ma do kawałków Futrzaka?

Ano tak się ma, że obojętnie – nakazać się uczyć czy zabronić się uczyć, istotne jest jedno, że rządzący w ogóle chcą coś ludziom nakazać w kwestii uczenia dzieci. Pojąłeś, czy jeszcze nie??

***

>eumenes, Futrzak

Obaj, niestety, jedziecie w tę samą stronę. eumenes pisze:

Równie dobrze napisz, że opłacanie dróg i wojska z podatków jest zbrodnicze bo robili to faszyści.

A Futrzak pisał, że i on i Polpot lubią truskawkowe lody.

Odpowiedziałem już Futrzakowi definicją Platona:

Rozumny sąd polega w równej mierze na dostrzeganiu różnic między rzeczami podobnymi oraz podobieństw między rzeczami różnymi.

Hrabia od razu zakumał, o co biega i napisał, że to najlepsza definicja inteligencji, jaką czytał. Wy tego nie kumacie, więc dam przykład.

Briam Magee, taki jeden filozof, pisze tak:

Zapytano mnie kiedyś, co chciałbym robić po opuszczeniu Oksfordu, na co odpowiedziałem, że mam nadzieję, iż będę w stanie łączyć pisanie w dziedzinie filozofii i pisanie powieści z aktywnym zaangażowaniem w politykę – tak jak to robił wówczas na przykład, Jean Paul Sartre. Mój rozmówca wydał jakiś ironiczny odgłos i powiedział: “Nie sądzisz, że to dość zabawne, porównywać się do Sartre’a?”, na co musiałem odrzec: “Nie porównuję się do Sartre’a. Mówię tylko, że mam nadzieję, iż będę w stanie, tak jak on, łączyć te wszystkie aktywności”.

A zatem, w reakcji eumenesa i Futrzaka, żeby jeszcze posłużyć się słowami Magee’ego, tkwi absurdalne założenie, że każdy, kto porównuje dwie rzeczy pod jakimś względem, daje tym samym do zrozumienia, że są one podobne pod wszystkimi względami.

Niestety, chłopaki, w Waszych reakcjach tkwi to właśnie absurdalne założenie. Zrobiliście dokładnie to samo, co zrobiły gazety po tym, kiedy JKM powiedział, że za Hitlera były niższe niż teraz podatki. A co zrobiły gazety, a już osobliwie Frasyniuk? Ano gazety i Frasyniuk ogłosili, że Korwin powiedział, iż za Hitlera było lepiej.

Rozbieżcie to sobie na czynniki pierwsze, bez zacietrzewienia, poskładajcie pomału do kupy i zobaczycie rzecz taką, jaka ona jest rzeczywiście. I proponuję żebyście już w tej kwestii przestali powiększać sromotę. Waszą.

***

Na koniec w kwestii tego, dlaczego mi przeszkadza interwencjonizm. Powołam się na ojca Bocheńskiego. Jak będziecie się chcieli pokłócić o diagnozę zjawiska, to pokłóćcie się z nim. Jest to godny Was przeciwnik w tej dziedzinie. Otóż ten dzielny dominikanin założył we Fruburgu Instytut Europy Wschodniej, który między innymi wydał ponad 50 monografii z cyklu “Sovietica” i 35 roczników kwartalnika “Studies in Soviet Thought”. Kapitalną robotę tam robił rozwijając sowietologię. Był doradcą m. in. Adenauera, rządów USA, Argentyny i Szwajcarii. Na komunie Bocheński znał się dość dobrze. I on pisze, że komunizm (co można odnieść ogólniej – do systemu totalitarnego, ale nie autorytarnego – systemem totalitarnym był hitleryzm, ale np. nie system pod rządami Franco) charakteryzuje się dwoma istotnymi czynnikami. Jeden czynnik to monizm, który polega na tym, że komunizm ma do osiągnięcia jeden tylko cel, któremu to celowi podporządkowuje wszystko inne. Czynnikiem drugim jest totalitaryzm, który obejmuje wszystko, dosłownie wszystko, wszystkie dziedziny życia (w Związku Sowieckim, jedynym dotąd w historii państwie, w którym panowała powszechna szczęśliwość, nawet biologia czy chemia były marksistowskie). Partia komunistyczna jest przekonana, że posiadła najwyższą wiedzę, prawdę absolutną, że nie może się mylić i dlatego chce mieć wpływa na każdą dziedzinę życia. Oczywiście po to, żeby uszczęśliwiać ludzi, bo ludzie, jak to ludzie, potrafią błądzić.

Tyle Bocheński (z moimi wtrąceniami, jak np. to o państwie powszechnej szczęśliwości). Co do roli państwa. Oczywiście państwo jest istotnym elementem ideologii systemów totalitarnych. Państwo może wykorzystywać swoje możliwości, jakie daje mu aparat przymusu, do celów dobrych, może – jako monopolista władzy – spowodować, że społeczeństwo uniknie Hobbes’owskiej wojny wszystkich ze wszystkimi (tak Hobbes określał stan wolności; Hobbes był ponurym pesymistą w tym względzie), ale z drugiej strony państwo może zrobić niezłą rozpierduchę na skalę międzynarodową. hrPonimirski nawet tutaj pisał, że wojny wywoływane są właśnie przez państwa.

OK, wracamy z tej wycieczki do naszego tematu, aczkolwiek cały czas mówię o jednym. Mnie się nie podoba to, że państwo ingeruje w coraz większą liczbę dziedzin. Ta regulacja wszystkiego nieustannie postępuje. Musisz posłać dziecko do szkoły, tam będzie się ono musiało uczyć tego, to zaakceptują urzędnicy. Futrzak, pisałeś o tych biedakach na jakimś zadupiu, których nie stać na szkołę. Zauważ jednak, że państwo nie ma na celu wspomagania ludzi potrzebujących, wysiłki państwa nie koncentrują się na szukaniu rozwiązań w sytuacji potrzeby. Nie, państwo rozwiązało problem tak, że wzięło wszystkich za mordę i nakazało posyłać dzieci do szkoły i uczyć je tego, co państwo uważa za stosowne. Jak to nie jest przymus, to zakończmy tę gadułę, bo widać wyraźnie, że nie możemy dogadać się w kwestii podstawowych pojęć, gdyż rozmawiamy różnymi językami, a to jest problem, bo aczkolwiek można specjalistyczną notacją opisać każdą partię szachową, to jednak w języku szachów nie da się opisać krowy. Być może podoba Wam się to, że państwo chce wiedzieć i wie, że jakiś koleś o godzinie 13.43 kupił w sklepie pana Zenka 52 deko mintaja (zapewne niedługo państwo będzie wiedzieć, KTO kupił tego mintaja). Być może kasy fiskalne to dla Was postęp, ale dla mnie to jedno z miliona narzędzi do inwigilowania obywateli (a efekt jest taki, że jak jebnie prąd w parafii to nikt nikomu niczego nie sprzeda w sklepie, bo handlowanie poza kasą fiskalną jest przestępstwem).

Sami zróbcie sobie listę dziedzin, w które państwo ingeruje i którą to ingerencję finansuje z zabieranych ludziom pieniędzy. I zrozumcie jedno. Otóż ja stawiam sprawę tak, że ludzie powinni sobie radzić dopóki dają radę. Jak przestaną dawać sobie radę to zaczną kombinować, co dalej, mając oczywiście świadomość, że wszystkich problemów i tak się nie załatwi, bo takie jest życie. I moim zdaniem to jest sposób dobry i piękny. Wy dwaj przychodzicie do mnie i mówicie tak: – wyrus, my mamy fajne pomysły, takie, żeby mnóstwo spraw poukładać jak należy. Tylko trzeba, żebyś na realizację naszych pomysłów dał nam kasę. Taki macie sposób i nazywacie to umową społeczną. Ten sposób wydaje mi się obrzydliwy.

Pozdro.


> Wyrus - po co?

Wyrusie, rżniesz głupa dalej. Skoro dyskutujemy o tym, że są takie czy inne pomysły na życie społeczne i je oceniamy po skutkach, to powiedz mi po co akurat do NSDAP porównujesz moje poglądy? [update: Po co w ogóle porównujesz?] Dlaczego akurat do tego, a nie do innej organizacji, gdzie być może byłoby tych rzekomych zbieżności może 2 promile więcej? Powiedziałem Ci – nawet dla dobra Twojego wywodu mogę przyznać, że istnieje jakaś zbieżność. Przyjmijmy. No i co z tego wynika? Tu poglądy NSDAP, tu poglądy Futrzaka i teraz wyciągnij z tego wniosek. Ale tak, żebyś się nie ośmieszył. Jestem ciekaw.
Otóż przytaczasz NSDAP dlatego, że jest to uwłaczające. I Ty to wiesz i ja to wiem.
Zwłaszcza, że wykazałem Ci, że podobieństwo moich poglądów do tego, co było zapisane w tych punktach jest bliskie 0.
Hrabia oczywiście zrozumiał – naturalnie :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


Szanowny Panie Wyrusie

Łazi mi o to po głowie pewna myśl i byłbym zobowiązany za ewentualne uwagi. Oto zajmujecie sie Panowie problemem wpływu (uprawnionego czy nie, z różnych powodów) państwa na obywatela. W zależności od wyznania (nie mam na mysli bron Boże religii, a koncepcje polityczne) istnienie tegoż raczej nie jest krytykowane lub negowane. Negowany w całości lub po części jest jego wpływ na żecie jednostki czy grupy.

Tymczasem państwo realizuje swoje pomysły wobec obywatela poprzez biurokrację, forme w zasadzie apolityczną i istniejąca samoistnie, bez względu na system panujacy w państwie.

Czy nie należy zatem założyć, że właśnie większość, o ile nie wszystkie koncepcje państwa, mające na celu podporządkowanie sobie obywatela, jest wytworem biurokracji (jako bytu samodzielnego), a nie państwa?

Bo czyż większość zastrzeżeń Waszych nie jest tak naprawdę skierowana przeciw dyktatowi biurokracji, a boicie się (lub nie bierzecie tego pod uwagę) stwierdzić, że ten apolityczny w sumie wytwór ludzkiej inteligencji przejął już kontrolę nad wszystkim: nad państwem, nad jednostką? I to wszędzie, bez względu na charakter systemowy państw? Przypomina to futurystyczna wizję, kiedy to komputery, zintegrowane przez człowieka w jeden system, przejmują nad nim kontrolę.

Czyli mamy gdzieś w podświadomości lek przed ewentualnym atakiem materii nieożywionej w formie komputerów/mózgów sztucznych, a nie bierzemy pod uwagę faktu, że system już przejął nad nami władzę. I to o tyle perfidny, że z jednej strony jest on jakby nieożywiony (procedury, prawo), a z drugiej strony jego składnikami sa żywi ludzie.

Pozdrawiam serdecznie


> Wyrus2

Jakbyś uważnie czytał to byś zauważył, że nie jestem zwolennikiem interwencjonizmu. Uważam, że państwo/wspólnota/gmina/powiat powinno ingerować tam, gdzie jednostki sobie nie poradzą, lub poradzą sobie większym kosztem, dłużej im to zajmie, etc.

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak

Powiedziałem Ci – nawet dla dobra Twojego wywodu mogę przyznać, że istnieje jakaś zbieżność. Przyjmijmy. No i co z tego wynika?

Wynika to, że popierasz wpływ państwa na mnóstwo dziedzin życia, a cechą systemów totalitarnych jest wywieranie wpływu władzy na mnóstwo dziedzin życia. Państwo totalitarne robi to po to, żeby trzymać ludzi za mordę. Ty uważasz, że państwo powodowane jest chęcią zrobienia ludziom orgazmu. Sam rozstrzygnij, czy gorzej (albo lepiej) być zamordystą czy idiotą (pisząc rżniesz głupa pierwszy zaproponowałeś tę konwenję prowadzenia rozmowy – podobnie jak wcześniej uczynił eumenes – więc bez obrazy). Tyle na ten temat. Proponuję, żebyśmy dali sobie spokój z tą kwestią, bo Twoje męczeństwo mało mnie obchodzi – ważniejszy jest dla mnie fakt, że nie stać mnie na prowadzenie tego typu sporów przez dwa dni.

***

Jeszcze jedno, bo się nie dogadaliśmy w pewnej kwestii. Zapytałeś mnie o te potrzeby wspólne wszystkim, a ja napisałem m.in. o armii, na co Ty odpowiedziałeś:

Ale dlaczego? Skąd wywnioskowałeś, że wojsko to sprawa wspólna, a lekarz nie? Dlaczego mam płacić na wojsko, skoro w nim nie byłem. I wojna się nie zapowiada. A zresztą – po prostu nie chcę.

Otóż czy Ci się to podoba czy nie, nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy Ty chcesz na wojsko płacić. Bo Twój punkt widzenia nie liczy się zupełnie. Liczy się tylko i wyłącznie punkt widzenia państwa. Państwo uznaje, że są dziedziny wspólne dla wszystkich, w których ludzie sobie nie poradzą sami. Jedną z tych dziedzin jest utrzymywanie armii. Dlatego państwo zabiera podatki na armię. Inną wspólną wszystkim dziedziną jest wyżywienie się. W tym przypadku państwo uznaje, że ludzie w kwestii wyżywienia się dadzą sobie radę sami, stąd brak (na razie!) ministerstwa żywienia i rządowego programu wyżywienia ludności. Oczywiście państwo mogłoby zaprowadzić obowiązek żywienia się w państwowych jadłodajniach, na które pobierałoby podatek, podobnie, jak wprowadziło obowiązek edukowania dzieci. Zastanów się nad tym, czy dając państwu legitymację do wprowadzenia przymusu edukacji nie dajesz tym samym pozwolenia na wprowadzenie powszechnego programu żywienia.

Pozdro.


Futrzak

I jeszcze jedno – nie odpisałeś w kwestii tego, jak to się dzieję, że Kościół opływa w bogactwa itd. w sytuacji, gdy nie ma podatków na Kościół, a sypanie grosza na tacę klechom jest dobrowolne.

Pozdro.


>Futrzak

Pomyliłem się – odpowiedziałeś. Specyficznie, ale odpowiedziałeś :-)


Futrzaku trzymaj się dzielnie!

Choć tu już chyba nie ma o czym rozmawiać, kiedy przeczyta się, że:

Wyrus

Wynika to, że popierasz wpływ państwa na mnóstwo dziedzin życia, a cechą systemów totalitarnych jest wywieranie wpływu władzy na mnóstwo dziedzin życia.

Nie wiedziałam, że np. taka Nowa Zelandia jest państwem totalitarnym.
A teraz już wiem…


>Lorenzo

O ile się nie mylę, piszesz o tym, co Milton Friedmnan nazywa tyranią status quo, rozumianą jako magiczny trójkąt, którego wierzchołkami są władza, biurokracja i beneficjenci istniejącego stanu rzeczy. Friedman pisze:

Czym jest tyrania status quo? Podstawowa odpowiedź płynie, jak sądzę, z faktu, że w naszym systemie politycznym (i w prawie każdym), najpotężniejszą politycznie grupą nie jest większość obywateli, ale mała grupa popierająca dany rządowy program, który obciążając innych małymi kosztami, kosztami rozłożonymi na całą populację, gwarantuje tej grupie znaczne korzyści. To ona właśnie posiada największą siłę polityczną.

Nicpoń tę małą grupę nazywa nową szlachtą, Lew Rywim mówił o grupie trzymającej władzę. Oczywiście jest to klasyczny przypadek oligarchii. Rzecz jasna nie ma większego znaczenia, czy rządzi SLD, PiS czy PO, bo to li tylko kwiatek do kożucha, którym jest tyrania status quo.

Zrozumieliśmy się?

Pozdro.


Szanowny Wyrusie

Zrozumieliśmy się, tyle że nie do końca. Friedmann cytowany przez Ciebie pisze o trójkącie, ja zaś identyfikując “wroga” czy też głównego przeciwnika, koncentruję się na jednym z wierzchołków trójka, który jednak ma przewagę (jesli to można tak określić) nad pozostałymi wierzchołkami.

Oto bowiem biurokracja (apolityczna zaznaczam, co nie oznacza, że nie realizująca własnego interesu), jest w stanie zagrozić każdej grupie politycznej, mówiąc “nie da się”, albo wręcz paraliżując realizację założonej koncepcji politycznej.

Z kolei, jeśli mówimy o beneficjentach spoza biurokracji, to są oni w sumie tylko jej klientami, bo chcąc coś od niej uzyskać, muszą być jej niejako posłuszni. Podobnie zresztą jak politycy.

Biurokracja nie istniała chyba tylko w jednej formie współżycia międzyludzkiego, czyli we wspólnocie pierwotnej. Potem przysłowiowa “zupa” się wylała. Bez względu na to, czy był to totalitaryzm, monizm, czy demokracja, bez “przyzwolenia” biurokracji nic nie można było zrobić. A z drugiej strony oplotła ona swoimi mackami wszystko i wszystkich. Tak naprawdę, jeśli chcesz istnieć we współczesnym świecie, musisz się poddać jej władzy, i to od chwili narodzin. Jeśli Cię nie zarejestrują w formie metryki urodzenia, to Cię po prostu nie ma. Nie istniejesz. I to jest początek jej wpływu na Twoje życie. Nawet w ulubionych przez Ciebie bibliotekach.

Pozdrawiam serdecznie


> Wyrus

Wynika to, że popierasz wpływ państwa na mnóstwo dziedzin życia, a cechą systemów totalitarnych jest wywieranie wpływu władzy na mnóstwo dziedzin życia.

Ja? Na mnóstwo dziedzin? Niczego takiego nie powiedziałem. Raczej bym powiedział, że na niektóre dziedziny. Nie widzisz różnicy pomiędzy niektóre a wszystkie?

Państwo totalitarne robi to po to, żeby trzymać ludzi za mordę. Ty uważasz, że państwo powodowane jest chęcią zrobienia ludziom orgazmu.

Niczego takiego nie powiedziałem. Widzisz tylko te dwie skrajności w myśleniu o państwie?

Sam rozstrzygnij, czy gorzej (albo lepiej) być zamordystą czy idiotą (pisząc rżniesz głupa pierwszy zaproponowałeś tę konwenję prowadzenia rozmowy – podobnie jak wcześniej uczynił eumenes – więc bez obrazy).

Rżnięcie głupa to cytat z JKM. Wolę być zamordystą.

Nie jestem męczennikiem, wyjechałeś z faszystami, to się odwinąłem. Teraz jedziesz totalitaryzmem. Dobra odpuśćmy temat. Po prostu nie zrozumiem, po co rzucasz we mnie Hitlerem, Stalinem, totalitaryzmem, skoro moglibyśmy np. pogadać o tym, co się bardziej kalkuluje – budować drogi państwowo, czy w partnerstwie PP, czy czekać aż prywatna inicjatywa sama wybuduje.

Otóż czy Ci się to podoba czy nie, nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy Ty chcesz na wojsko płacić.

Pisałem o Twoim i Hrabiego uzasadnieniu „wolnościowym” i wykazałem, że jest błędne. Tyle. Co ma do tego moje zdanie?

Zastanów się nad tym, czy dając państwu legitymację do wprowadzenia przymusu edukacji nie dajesz tym samym pozwolenia na wprowadzenie powszechnego programu żywienia.

Tak samo można się zapytać o przymus płacenia na wojsko, więc?
Ale odpowiadam, nie nie daję. Tak, samo jak nie daję legitymacji do wprowadzenia przymusu edukacji poprzez akceptację płacenia na policję.

W kwestii KK Ci odpowiedziałem specyficznie bo Twój przykład się nie ma nijak do np. służby zdrowia.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak

Że cytat z Korwin-Mikkego to oczywiście wiem.

Wolę być zamordystą.

I bardzo dobrze!

***

Nie ja wyjechałem z faszystami. Z faszystami nikt nie wyjechał. Ja wyjechałem z komuchami, a Hrabia wyjechał z narodowymi socjalistami. Bądźmy precyzyjni.

***

Tak samo można się zapytać o przymus płacenia na wojsko, więc?

Jak najbardziej! Jeśli chodzi o więc, to odłóżmy na kiedy indziej, bo na razie narobiliśmy bałaganu w kwestiach najprostszych.

Pozdro.


Wyrusie

No to jestem. Trochę te uwagi poniżej nieuporządkowane, aleście się nagadali jak mnie nie było.

“Wynika to, że popierasz wpływ państwa na mnóstwo dziedzin życia, a cechą systemów totalitarnych jest wywieranie wpływu władzy na mnóstwo dziedzin życia. Państwo totalitarne robi to po to, żeby trzymać ludzi za mordę. Ty uważasz, że państwo powodowane jest chęcią zrobienia ludziom orgazmu.”

Popierasz opłacanie z podatków silnej armii a cechą systemów totalitarnych jest opłacanie z podatków silnej armii. Państwo totalitarne robi to po to, żeby trzymać ludzi za mordę. Ty uważasz, że państwo powodowane jest chęcią zrobienia ludziom orgazmu. Sam rozstrzygnij, czy gorzej (albo lepiej) być...

To tyle w kwestii powagi Twojej argumentacji.

Choć jak sądzę doskonale zdajesz sobie sprawę, że odwoływanie się do NSDAP czy Stalina to głupawy chwyt erystyczny. Równie dobrze mogę powiedzieć że ktoś jest lekarzem jak Mengele albo jak Kuba Rozpruwacz. No i oczywiście chodzi mi tylko o to, że ma umiejętności a broń Boże nie ma to żadnego związku z negatywnymi konotacjami, jakie te nazwiska budzą, czyż nie?

W takim razie pozwól, że Ci wytłumaczę.

Nie, jak ktoś jest za ograniczonym interwencjonizmem w niektórych dziedzinach to nie jest za totalną kontrolą państwa we wszystkich dziedzinach. Np. jeśli Wyrus jest za wymuszaniem opłat na wojsko nie znaczy to, że jest zwolennikiem państwa totalitarnego.

“A zatem, w reakcji eumenesa i Futrzaka, żeby jeszcze posłużyć się słowami Magee’ego, tkwi absurdalne założenie, że każdy, kto porównuje dwie rzeczy pod jakimś względem, daje tym samym do zrozumienia, że są one podobne pod wszystkimi względami.”

Nie, w reakcji Eumenesa tkwi racjonalne założenie, że jeśli ktoś spośród morza podobnych rzeczy wybiera najbardziej obrzydliwą to po to, żeby zagrać na emocjach czytelników i obrzydzić im tezę, z którą nie radzi sobie przy pomocy logiki i argumentów.

“Ano tak się ma, że obojętnie – nakazać się uczyć czy zabronić się uczyć, istotne jest jedno, że rządzący w ogóle chcą coś ludziom nakazać w kwestii uczenia dzieci. Pojąłeś, czy jeszcze nie??”

Innymi słowy – dać, zabrać, tobie jest wszystko jedno. Ktoś Ci na ulicy da 500zł., zabierze 500zł., jest Ci to równie niemiłe. Zrozumiałem ale nie podzielam tego poglądu, dla mnie ma to kluczowe znaczenie.

“Otóż czy Ci się to podoba czy nie, nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy Ty chcesz na wojsko płacić. Bo Twój punkt widzenia nie liczy się zupełnie. Liczy się tylko i wyłącznie punkt widzenia państwa. Państwo uznaje, że są dziedziny wspólne dla wszystkich, w których ludzie sobie nie poradzą sami.”

Mylisz się w kilku miejscach. Po pierwsze punkt widzenia Futrzaka się liczy, bo państwo to m.in. on.

Tym samym nie liczy się punkt widzenia państwa, tylko obywatela, który (być może) wiąże swój dobrobyt z bezpieczeństwem państwa. A może jak Futrzak nie wiązać.

I nie chodzi o to, że są dziedziny, w których sobie ludzie nie poradzą sami, tylko są dziedziny, które lepiej rozwiązywać wspólnie. Np. drogi mogłyby być zapewne prywatne, tylko byłoby to tak kurewsko upierdliwe, że większość tego nie chce. Podobnie z policją, sądami, telefonią komórkową, ubezpieczeniami OC, itp.

“Sami zróbcie sobie listę dziedzin, w które państwo ingeruje i którą to ingerencję finansuje z zabieranych ludziom pieniędzy.”

No i zgoda, parę razy pisałem że jest tego za dużo i będzie coraz więcej. Tylko jaki to ma związek? Jak mi się zapycha filtr paliwa to wymieniam filtr a nie wyrzucam samochód i chodzę na piechotę.

    • *

Wyrusie, odnoszę wrażenie, że Ty masz swój zestaw rzeczy, które powinno robić państwo a ja czy Futrzak mamy swój. Tyle że Ty nie chcesz ślęczeć i pieczołowicie obgadywać wszystkie po kolei na ile są potrzebne w jakim kształcie i w jakim zakresie, tylko zakładasz sobie, że Twoje są niezbędne a reszta won, hurtowo i bez dyskusji.

Tyle, że mnie taka gadka nie przekonuje. Zapytałem ostatnio Hrabiego – skoro wysokie podatki są przyczyną bezrobocia to czemu w Danii jest tak dobrze? Skoro edykacja nie jest obywatelom niezbędna to czemu pierwsze demokracje wprowadziły przymus edukacji? Nie było tam państwowej służby zdrowia, ZUSu, była tylko służba wojskowa i edukacja. Dlaczego?

I na prawdę nie przekonuje mnie hasło każdy sobie bo nie jesteśmy okienkami Leibniza. Żyjemy razem. Zależymy od siebie. Wspieramy się na barkach sąsiadów. I to, czy Pan X pośle swoje dzieci do szkoły nie jest dla mnie bez znaczenia bo będzie miało wpływ na moje dzieci i kraj, w którym przyjdzie im żyć.


>Lorenzo

Z kolei, jeśli mówimy o beneficjentach spoza biurokracji, to są oni w sumie tylko jej klientami, bo chcąc coś od niej uzyskać, muszą być jej niejako posłuszni. Podobnie zresztą jak politycy.

Tego nie wiem. hrPonimirski fajnie opisuje, jak to ci beneficjenci jakoś zawsze potrafią znaleźć sposób na to, aby władza (czy administracja) ustanowiła np. takie wynalazki jak instytucje użyteczności publicznej, na których to instytucjach sapsione basiory pasą się jeszcze bardziej. Wygląda zatem na to, że wszystkie trzy wierzchołki Friedmanowskiego trójkąta są od siebie uzależnione w sposób istotny. Ale mnie o takich rzeczach ciężko gadać, bo gadając o nich, trochę pływam po wodach mało sobie znanych, a wzburzonych. Nie moja dziedzina. W ogóle kiedy trzeba popatrzeć na rzeczy takie jak funkcjonowanie społeczeństwa, systemy polityczne itd. z dalszej perspektywy, to należy raczej wpuszczać na boisko innych zawodników, np. Hrabiego, Nicponia czy triariusa.

Pozdro.


Szanowny Wyrusie

Ok. By skończyc ten wątek tylko jeszcze jedna uwaga. Oto te spasione basiory, by uzyskać to, co chcą, muszą sie podporządkować tej biurokracji, choćby przez wprowadzenie odpowiednich zapisów prawnych, ktore znowu zawężają Twoje (i moje) pole możliwości. A biurokracji lata, jakiego koloru są te basiory. Byle były jej klientami. Bo ona żywi się wszystkim. A myśmy ją stworzyli.

Pozdrawiam


> Eumenes(ie)

A może jak Futrzak nie wiązać.

Ja jak najbardziej wiążę.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


>eumenes

To tyle w kwestii powagi Twojej argumentacji.

Stary, nie moja wina, że nie umiesz przebić się przez formę.

***

Nie, jak ktoś jest za ograniczonym interwencjonizmem w niektórych dziedzinach to nie jest za totalną kontrolą państwa we wszystkich dziedzinach.

Oczywiście, że tak. Tylko, że ja pisałem o podobieństwach zdając sobie sprawę z tego (co zdaje się wprawi Cię z dumienie) ze wszystkich różnić. Wyjaśniłem już tę kwestię na przykładzie słów Platona i Magee’ego prosząc, abyś nie powiększał swojej sromoty. Jak mi nie wierzysz to zapytaj kogoś kumatego, kogo lubisz i komu ufasz. Tyle w tej kwestii.

***

Innymi słowy – dać, zabrać, tobie jest wszystko jedno. Ktoś Ci na ulicy da 500zł., zabierze 500zł., jest Ci to równie niemiłe. Zrozumiałem ale nie podzielam tego poglądu, dla mnie ma to kluczowe znaczenie.

Bez komentarza. Po co nam eskalacja zbrojeń?

***

Po pierwsze punkt widzenia Futrzaka się liczy, bo państwo to m.in. on.

Tak myślisz? To umrzyj z tym przekonaniem, będziesz szczęśliwszy :-)

***

Np. drogi mogłyby być zapewne prywatne, tylko byłoby to tak kurewsko upierdliwe, że większość tego nie chce.

Bardzo być może, aczkolwiek nie wim, co takiego kurwesko upierdliwego byłoby w prywatnych drogach. Natomiast powiedz, co Twoim zdaniem byłoby upierdliwego w tym, gdyby państwo zostawiło kwestię kształcenia dzieci w gestii rodziców, podobnie jak w gestii rodziców zostawia (na razie!) kwestię wyżywienia i odziewania dzieci, a także strzyżenia ich.

***

Ty nie chcesz ślęczeć i pieczołowicie obgadywać wszystkie po kolei na ile są potrzebne w jakim kształcie i w jakim zakresie, tylko zakładasz sobie, że Twoje są niezbędne a reszta won, hurtowo i bez dyskusji.

Nie. Napisałem już, że mnie nie interesuje dywagowanie nad każdym fenomenem z osobna – mnie interesuje rozmowa o ZASADACH.

***

I to, czy Pan X pośle swoje dzieci do szkoły nie jest dla mnie bez znaczenia bo będzie miało wpływ na moje dzieci i kraj, w którym przyjdzie im żyć.

Jasne, i to ma usprawiedliwiać przymus posyłania dzieci do szkoły, tak? Kapitalny przykład totalitarnego myślenia. John Stuart Mill, którego fanem nie do końca jestem, napisał był:

Jedynym celem usprawiedliwiającym ograniczenie przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokolwiek człowieka jest samoobrona; jedynym celem, dla osiągnięcia którego ma się prawo sprawować władzę nad członkami cywilizowanej społeczności wbrew jej woli, jest zapobieżenie krzywdzie innych. Jego własne dobro, fizyczne lub moralne, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie można go zmusić do uczynienia lub zaniechania czegoś, ponieważ tak będzie dla niego lepiej, ponieważ to go uszczęśliwi, ponieważ zdaniem innych osób będzie to mądrym lub nawet słusznym postępkiem.

(wytłuszczenie moje)

Nie zgadzasz się z Millem?

Pozdro.


>Lorenzo

Ale być może jest tak, że te basiory poniekąd petryfikują biurokrację, oczywiście dla swoich korzyści. Bo biurokracja może sprzedawać społeczeństwu cały ten kit, który sprzedaje, a jakby ten kit miały sprzedawać bezpośrednio te basiory, to ludzie mogliby się wkurwić na krwiożerczych kapitalistów i zrobić nową rozpierduchę w postaci rewolucji. Patrz, w końcu ktoś tę biurokracje stworzył i ją umacnia. Masz klasyczny przykład – cały ten projekt z Unią Europejską to nie jest wymysł tylko urzędasów.

Pozdro.


Wyrusie

“Jak mi nie wierzysz to zapytaj kogoś kumatego, kogo lubisz i komu ufasz.”

Sory, myślałem, że sobie jaja robisz a Ty najwyraźniej rzeczywiście nie kumasz. Poczytaj sobie w takim razie w Erystyce Szopenhałera dlaczego tego typu prostackie chwyty niczego do rozmowy nie wnoszą.

“Tak myślisz? To umrzyj z tym przekonaniem, będziesz szczęśliwszy :-)”

A Ty tak nie myślisz? To umrzyj bez tego przekonania, będziesz bardziej nieszczęśliwy :)

“Natomiast powiedz, co Twoim zdaniem byłoby upierdliwego w tym, gdyby państwo zostawiło kwestię kształcenia dzieci w gestii rodziców, podobnie jak w gestii rodziców zostawia (na razie!) kwestię wyżywienia i odziewania dzieci, a także strzyżenia ich.”

Kwestia wyżywienia dzieci nie jest w gestii rodziców. Za zagłodzenie dziecka tracisz prawa rodzicielskie, to raz.
Dwa to bycie obywatelem wymaga pewnych podstawowych umiejętności i szkoła jest po to, żeby obywatelom te umiejętności zapewniać. Zamień to na egzamin obywatelski jeśli wolisz, ale to rodzi znacznie więcej problemów.


> Wyrus

Nie. Napisałem już, że mnie nie interesuje dywagowanie nad każdym fenomenem z osobna – mnie interesuje rozmowa o ZASADACH.

Widzisz Wyrus, tak jest najłatwiej. Przyjąć 1 regułkę i wszystko dopasowywać do niej. Bez względu na skutki, byle konsekwencja była. To jest eksperymentowanie na ludziach właśnie. Nie liczące się kompletnie z naturą człowieka. Ale o tym Triarius tony tu napisał.
Poza tym, w tym też nie jesteś konsekwentny. Przyjąłeś np. zasadę, że na policję trzeba płacić a na lekarza już nie. W jaki sposób jesteś w stanie uzasadnić, że są jedno służy wszystkim a drugie nie?

P.S. jedynym celem, dla osiągnięcia którego ma się prawo sprawować władzę nad członkami cywilizowanej społeczności wbrew jej woli, jest zapobieżenie krzywdzie innych. Jego własne dobro, fizyczne lub moralne, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem.

I to, czy Pan X pośle swoje dzieci do szkoły nie jest dla mnie bez znaczenia bo będzie miało wpływ na moje dzieci i kraj, w którym przyjdzie im żyć.

Widzisz tu sprzeczność?

P.S. Może zamiast nabijać lewakowi komcie, chcesz rzucić kurzą łapkę w piach? :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


>eumenes

Kwestia wyżywienia dzieci nie jest w gestii rodziców.

A w czyjej???!!!

Sorry, chłopie, ale ja z takiej gaduły spadam.

Bez odbioru.


@major

to sprawa poboczna, ale chciałem się odnieść do twoich słów “w Państwie przymusowy pobór podatków jest jawny.”
Nie do końca tak jest. Państwo robi cię w jajo i nawet nie wiesz kiedy. Za osobę pracującą na etacie płatnikiem jest pracodawca. Pracownik tych pieniędzy nie widzi. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. A pomyśl, co by było, gdyby całą tę kasę pracownik dostał do ręki i musiał 80% (tak tak, tyle u nas wynoszą łączne obciążenia pracy) zapłacić w okienku w US. Bunt społeczny murowany.
A “podatek” inflacyjny? To państwo powoduje inflację i jest jej realnym beneficjentem. Zwykły człowiek nawet nie wie, kiedy mu pieniążki topnieją.

dawniej KriSzu


> Wyrus

Kwestia wyżywienia dzieci nie jest w gestii rodziców. Za zagłodzenie dziecka tracisz prawa rodzicielskie, to raz.

Wystarczy doczytać do końca :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak

Przyjąłeś np. zasadę, że na policję trzeba płacić a na lekarza już nie.

A z czego wnosisz, że ja przyjąłem taką zasadę?? Mnie się wydaje, że ja tylko (przedstawiając model państwa-nocnego stróża) pisałem o tym, które dziedziny (potrzeby) są wspólne dla wszystkich i wśród tych (chyba sześciu) potrzeb wymieniłem policję.

***

Bardzo chętnie nabijam lewakowi komcie, bo gaduła jest przednia, ludzie porządnie pracują, a ja uwielbiam kiedy ludzie rzetelnie zapierdalają. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia czy pracujemy na poletku lewaka czy prawaka. Zresztą, pisałem już, że Major jest tutaj na tekstowisku jedynym zawodnikiem wagi ciężkiej po wrogiej mi stronie.

W ogóle to jest ciekawa rzecz. Bo, jak pisałem, taki Foltyn byłby tutaj bez sensu. Nie ma już tu nameste (czego żałuję bardzo, bo to jest jeden z dwóch blogerów w sporze z kórymi musiałem najciężej pracować żeby nie wyjść na skończonego idiotę i od których najwięcej się uczyłem – drugim jest Bartek (ex-DB), dobrze, że nie ma Azraela bo to kicha, pandada z salonu24 nie trzyma poziomu i też go tu nie ma. Nie bardzo jest się z kim spierać, aczkolwiek ostatnio team lewaków wzmocnił merlot. Rzeczywiście, gdy się tak przyjrzeć, to prawaki zdominowały to forum w cholerę. Z tym, że oczywiście żaden merlot czy Major nie wkurwiają mnie tak ja Ty czy triarius, ale to bardzo dobrze.

Nie kumam tego rzucania kurzej łapki w piach.

Jak się ogarnę (wróciłem ze sklepu i piwsony sobie przyniosłem) to odpiszę na temat tego:

I to, czy Pan X pośle swoje dzieci do szkoły nie jest dla mnie bez znaczenia bo będzie miało wpływ na moje dzieci i kraj, w którym przyjdzie im żyć.

Pozdro.


>Futrzak

Kwestia wyżywienia dzieci nie jest w gestii rodziców. Za zagłodzenie dziecka tracisz prawa rodzicielskie, to raz.

Wystarczy doczytać do końca :)

Koniec nic nie zmienia. Bo o ile jeżeli nie poślesz dzieciaka do szkoły to pójdziesz siedzieć, podobnie jak pójdziesz siedzieć kiedy dzieciaka zagłodzisz, to państwo pilnuje na codzień tego, żeby Twój dzieciak do szkoły chodził, natomiast w dupie ma to, czy i jak dzieciaka żywisz (państwo zaczyna się interesować tematem dopiero wtedy, kiedy gazety napiszą, że ktoś tam zagłodził swoje dziecko). Najlepszym przykładem na istotną różnicę między podejściem państwa do tych dwóch dziedzin jest fakt, iż państwo nie ustanowiło (na razie!) ministerstwa żywienia i państwowych jadłodajni.

Pozdro.


Wyrusie

Kwestia wyżywienia dzieci nie jest w gestii rodziców.

A w czyjej???!!!

Sorry, chłopie, ale ja z takiej gaduły spadam.

Sorry chłopie – mówimy o obowiązku szkolnym – identycznie rodzice mają obowiązek wyżywienia dzieci. Jak się ktoś zorientuje, że nie karmisz albo w inny sposób zaniedbujesz dziecko to sory winetu ale Ci je zabiorą. No więc jest bardzo podobnie do tego, co ja mówię o edukacji.

Gdzie więc widziesz różnicę, bo nie wiem o co biega?


Wyrusie

“to państwo pilnuje na codzień tego, żeby Twój dzieciak do szkoły chodził, natomiast w dupie ma to, czy i jak dzieciaka żywisz”

Różnice są iluzoryczne. Możesz dzieciaka posłać do prywatnej podstawówki, która będzie go uczyć czego innego. Wiem, bo moja siostra w takiej była.

Dzieciak może nawet do szkoły chodzić na co drugą lekcję i nikt się tym nie przejmie. Możesz go sobie w tym czasie kształcić w domu z czego innego albo kazać mu latać na żniwa. Państwo ma to w dupie. Państwo zaczyna się interesować, kiedy uzna, że zaniedbujesz dzieciaka.


> Wyrus

Przyjąłeś np. zasadę, że na policję trzeba płacić a na lekarza już nie.
A z czego wnosisz, że ja przyjąłem taką zasadę?? Mnie się wydaje, że ja tylko (przedstawiając model państwa-nocnego stróża) pisałem o tym, które dziedziny (potrzeby) są wspólne dla wszystkich i wśród tych (chyba sześciu) potrzeb wymieniłem policję.

Yyy, no przecież sam to tu napisałeś, tu w ostatnim zdaniu, yyy, nie kumam

Nie kumam tego rzucania kurzej łapki w piach.

Prison Break?

Koniec nic nie zmienia.

Wszystko zmienia, bo wyjaśnia, co Eumenes miał na myśli

Najlepszym przykładem na istotną różnicę między podejściem państwa do tych dwóch dziedzin jest fakt, iż państwo nie ustanowiło (na razie!) ministerstwa żywienia i państwowych jadłodajni.

No właśnie

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


>eumenes

Gdzie więc widziesz różnicę, bo nie wiem o co biega?

Różnica jest w tym, że dziedzinę edukacji dzieci państwo sformalizowało. Są przepisy, kóre mówią, że w takim to a takim wieku musisz posłać dzieciaka do szkoły, że w szkole dzieciak musi łykać taki to a taki program zaakceptowany przez urzędasów, że do takiego a takiego wieku dziecko musi chodzić do szkoły. Natomiast nie ma ministerstwa żywienia i nie ma przepisów nakazujących żywić dzieci w taki to a taki sposób, podając im tyle i tyle kalorii dziennie czy pożywienie takie a takie.

eumenes, wybacz, ale (po raz drugi albo i trzeci to mówię) – nie stac mnie na rozwałkowywanie trywialnych problemów.

***

I nie atakuj mnie erystyką Schopenhauera bo Ci odpowiem retoryką Arystotelesa. I co wtedy zrobisz?

Pozdro.


>Futrzak

Wymieniłem model, co nie oznacza, że ten model popieram.


Aaaa

No to co TY popierasz? Łatwiej będzie :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


>Futrzak

A jakie to ma znaczenie? Ja, jak prowadzę interesującą mnie gadułę, to nie wyjeżdżam do gościa z pytaniem, czy on jest heglista, kantysta czy inny arystotelik. Cały smaczek w tym kombinowaniu.

Jako trop: zauważyłeś, że każda impreza sportowa, każde targi, każda knajpa, a i wiele osiedli zatrudniają firmy ochraniarskie?

:-)


Andrzeju-Łódź,

piszesz:

,,Ale z tą policją to trochę inaczej. Policja nie jest od tego żeby mnie bronić lub kogokolwiek. Policja jest od tego, żeby przestrzegane było prawo. Jeśli obicie mojej facjaty jest z nim sprzeczne – policja ma robotę. Ale to tylko “koincydencja”.”

A z jakiej racji to państwo może (w znaczeniu ma prawo) uchwalać jakieś prawo i narzucać je, a nie może wg ciebie przeznaczać części podatków na szkołę na jakims odludziu, gdzie np. 50% sób jest bezrobotnych i jest prawie 1005 pewne, że nikogo z mieszkanców nie stac (nawet jak nie beda płacic podatków) na założenie/prowadzenie swej szkoły i prawie nikogo nie stać na opłacenie czesnego (nawet jak im dasz te kilkadziesiąt złotych więcej co miesiąc, bo część podatków na edukację im oddasz)
A jak oni nie płacą podatków bo nie mają dochjodów?
Takie sa realia w wielu miejscach w Polsce.

Więc dlaczego twoim zdaniem państwo moze ustalac np. głupie prawo (np. zakaz picia alkoholu w miejscu publicznym i policja to kontroluje i wszyscy te działania policji sponsorują), a odmawiasz państwu (jako społeczności) prawa do uczynienia czegos co przyniesie chociaz pozytywne efekty,( że te osoby dzięki edukacji, na która ich stać odniosa jakiś sukces na zadupiu nie skonczą pod budką z piwem czy sklepem , co by spowodowało, że i tak czy tak bedą zagrożeniem dla społeczności reszty llub na utrzymaniu państwa.

pzdr


> Wyrus

Zauważyłem, no i? Wiem, wiem państwo se nie radzi, więc itd.
No więc ja mam dla Ciebie trop: czy zauważyłeś, że firmy ochroniarskie zajmują się w zasadzie pilnowaniem, żebyś w twarz nie dostał, albo czegoś nie zawinął? A np. handel ludźmi im wisi? Ale ok. Rozwiń. Zrób wpis. Pogadamy.

Natomiast co do kombinowania. Do dupy taka dyskusja Wyrusie. Zawsze możesz powiedzieć, ale ja tylko tak sobie kombinuję, a mnie chodzi, żeby dojść do wniosków jakichś.
Ja Cię nie pytam, czy jesteś taoistą, ja Cię pytam, co wg. Ciebie powinno opłacać społeczeństwo.

Teraz idę pomieszkać.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Panowie Eumenes i Futrzak

Ja zupełnie nie rozumiem po co bijecie tyle piany o “przymus szkolny”.
Najlepszym argumentem są liczby. Np. w takiej Nigerii obowiązku szkolnego nie ma. Analfabeci (tacy pierwotni) stanowią prawie 40% społeczeństwa (dane UNICEF za 2000 r.).
Teraz wystarczy zadać pytanie Wyrusowi, czy o takie społeczeństwo Mu chodzi i kto i jakie korzyści z tego będzie miał.
W domyśle -> analfabeta nie powiniem brać udziału w wyborach -> wprowadzić cenzus wykształcenia -> demokracja jest do d… -> zrobimy sobie “nowy totalitaryzm”.
Proste. :)


Szanowny Wyrusie

Jestes pewien, że to nie jest wymysl urzędasów?:))) No, moźe nie urzędasów, ale biurokratów na pewno. [biurokrata – idealista (albo czlek wyjątkowo perfidny i wredny) wierzący, iź kodyfikacja postepowań wszelakich związanych z dzialalnością czlowieka, jest jedynym panaceum na wszystkie klopoty tegoż]

Pozdrawiam serdecznie


Wyrusie

“Różnica jest w tym, że dziedzinę edukacji dzieci państwo sformalizowało.”

To jest kompletnie inna kwestia. Nie o tym rozmawialiśmy. Nigdzie nie postulowałem, że ma być tak jak teraz tylko że ma być obowiązek szkolny z pewnym minimum programowym. A w tej kwestii akurat różnicy między edukacją a żywieniem nie ma.

Bijesz się chłopie z jakimś wyimaginowanym przeciwnikiem. Najpierw go sobie pieczołowicie ustawiasz a potem dajesz mu w zęby i obwieszczasz tryumfalnie, że to ja dostałem. Albo Futrzak.

Powiedz mi, o czym my tu właściwie rozmawiamy?

Bo mnie się wydawało żę o tym, co ma opłacać państwo. Bo zdaje się zgodziliśmy się co do tego, że coś tam opłacać musi.

I Ty mi twierdzisz, że Cię szczegóły nie interesują a zaraz potem wyjeżdżasz z jakimiś porównaniami opartymi na jakichś trzeciorzędnych związkach które akurat w tej chwili wydają Ci się oczywiste.

To postawmy może wyraźnie problem, niech każdy przedstawi swoją tezę bo na razie to odnoszę wrażenie, że każdy gada o czym innym.

“I nie atakuj mnie erystyką Schopenhauera bo Ci odpowiem retoryką Arystotelesa. I co wtedy zrobisz?”

Chłopaku, ja Cię nie atakuję, tylko próbuję Ci wytłumaczyć że się głupio podkładasz. Jako że sam najwyraźniej słabo tłumaczę to Cię odsyłam do Szopenhałera, bo facet to podobno robi lepiej. Masz to gdzieś to nie czytaj, to nie szkoła.


grześ

“A z jakiej racji to państwo może (w znaczeniu ma prawo) uchwalać jakieś prawo i narzucać je”

Państwo czyli kto? No chyba wszyscy się zgadzamy, że wolności trzeba bronić. Ja nie jestem anarchistą.

Natomiast zabieranie kasy jednym, żeby dać drugim niespecjalnie mi się podoba. Jak kapuję, idziesz w tę stronę, że ktoś może sobie wynająć ochroniarza i powiedzieć, że on nie chce płacić na policję lub wojsko. I to jest dobry kontrargument – bo niby czemu nie powinienem być konsekwentny i powiedzieć: ok, wolnoć Tomku.

Ale wrócę-policja jest od przestrzegania prawa, nie od zapewniania komuś bezpieczeństwa. Możesz sobie zapewnić bezpieczeństwo sam, świetnie – ale ramy, w których musi być ujęta Twoje koegzystencja z innymi ludźmi pozostają aktualne, czyli ramy wyznaczone przez prawo.

Oczywiście, pozostaje problem głupiego prawa. Ale najpierw musimy od czegoś wyjść, może od tego, że prawo akurat jest potrzebne? Niech tam wyrus z Futrzakiem i eumenesem wykombinują dlaczego:-)


Ayn Rand

W związku z przypadającą 2 lutego rocznicą urodzin Ayn Rand Robert Gwiazdowski napisał tekst o autorce Cnoty egoizmu. Oto wyjątki z tego tekstu:

Jedynym ograniczeniem wolności człowieka, może być taki sam zakres wolności drugiego człowieka, a nie konieczność zaspakajania czyichś, nawet najbardziej słusznych, elementarnych potrzeb.

W żadnym razie podmiotem uprawnionym do nakładania na kogoś obowiązku pomocy innym nie może być rząd. Jest on tylko arbitrem w konfliktach powstających pomiędzy jednostkami, a arbitraż jego oparty jest na powszechnie znanych, zobiektywizowanych prawach. Niedopuszczalna jest natomiast żadna interwencja rządu w stosunki społeczne i gospodarcze w celu ich „poprawy”. Kiedy raz uzna się rząd za dostawcę bezpłatnych usług, to wkrótce zacznie on sam powiększać ich zakres, stając się instytucją wszechobecną, ingerującą w coraz więcej sfer ludzkiego życia.

(wytłuszczenie moje)

(...)

Kolektywistyczni tyrani, nie ważąc się otwarcie wystąpić przeciwko wolności i prawom człowieka, robią to w sposób zakamuflowany. Jak w sferze materialnej dokonywana przez państwo grabież przybiera postać inflacji, tak w sferze politycznej odebranie ludziom wolności dokonuje się poprzez inflację ich praw. Cała sztuczka polega na sprytnym przerzuceniu pojęcia praw człowieka ze sfery politycznej w dziedzinę ekonomii. Mówiąc o prawie do pracy, nauki, czy opieki zdrowotnej pomija się pytanie kto za to zapłaci. Prawo nie może obiecywać człowiekowi dóbr materialnych, które mają być wytworzone przez innych ludzi. Może jedynie zapewnić każdemu swobodę zdobywania pożądanych dóbr własnym wysiłkiem.

Futrzak, eumenes – może byście tak wpadli do Gwiazdowskiego na bloga i trochę gościa skrytykowali, co? euemenes – weź wyjedź tam z tą gadką, że wyżywienie dzieci nie jest kwestią rodziców :-))

Pozdro.


Szanowny Wyrusie

“Mówiąc o prawie do pracy, nauki, czy opieki zdrowotnej pomija się pytanie kto za to zapłaci. Prawo nie może obiecywać człowiekowi dóbr materialnych, które mają być wytworzone przez innych ludzi.” – prawo może obiecywać dobra materialne wytworzone przez innych ludzi, lub lepiej – prawo może obiecywać, a nawet gwarantować dostęp czyli możliwość korzystania do etc. Pytanie brzmi jednak, kto za to zapłaci.

Pozdrawiam serdecznie


> Wyrus

1. Jesteśmy na TXT więc z Tobą gadam
2. Przytoczenie cytatu z opinią czyjąś nie przesądza o niczym. Ja się z tym np. nie zgadzam w 100%, no i?
3. Gwiazdowski to ten sam, który postulował urawniłowkę emerytalną? No no. Też masz mentora :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


wyrus

Witam (wszystkich – to mój pierwszy wpis na tekstowiisku).
Mam pewien problem związany z tematem dyskusji. Dlaczego w Szwecji żyje się chyba lepiej ogółowi społeczeństwa niż w USA? Patrząc na stopień interwencjonizmu państwowego to kraje te dzieli przepaść.
Napisałem, że mam problem bo przez długi okres uważałem, że im mniejsze państwo (okrojone do zapewnienia bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego obywateli) jest najlepsze dla tychże obywateli. A teraz to ja już nie wiem (tutaj należałoby umiścić stek przekleństw zagubionego obywatela;-).
Jest jeszcze jeden problem z rynkiem. Poprzez konsolidacje firmy światowe urastają do wielkich korporacji poprzez przejmowanie mniejszych konkurentów (np. bo ja wiem google zmonopolizowała praktycznie rynek przeglądarek) – w tym przypadku najmocniejszy gracz na rynku prowadzi do jego wynaturzenia. I tak jest z innymi dziedzinami gospodarki. Potwory rynkowe typu Unilever, Microsoft, (Maspex Wadowice;)) deformują rynek poprzez blokowanie konurencji (dumping, wykupywanie firm, etc.). Jak będzie wyglądał rynek za 50 lat? Jedna firma softwareowa, która wykupi wszystkie inne, jeden producent paliwa?, jeden sklep internetowy?, jeden producent viagry? etc. Toż to historia zatoczy koło i znów bedzie komunizm;)
pozdr


Jaerk

No widzisz, tu kolibry mają problem. No bo monopol nie sprzyja konkurencji, a jak rozbić monopol nie naruszając świętego prawa własności? Zwłaszcza w dziedzinach wymagających nakładów.
Ale pewnie usłyszysz, że to przez państwo. :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Futrzak

Ja to chyba jakiś małomądry jestem bo prostu nie wiem jaki system jest lepszy – czy jakaś nowa oświecona forma socjalizmu (jak to potwornie brzmi!!) czy też czysty kapitalizm jest jednak najlepszy. Po prostu k….a nie wiem i stawiam pytania:-).

Ps. Jak się tak zastanowić to ja prawie nic nie wiem ale to już inny temat;-)

Pozdr


>Futrzak

Tak mnie to rozśmieszyło jak sobie pomyślałem, żebyście mogli się z eumenesem pokłócić z Gwiazdowskim stawiając swoje argumenty przeciwko jego argumentom, że nie wytrzymałem i napisałem co napisałem. Trochę szkoda, że utrzymałeś się w konwencji. Ale po kolei.

1. Jesteśmy na TXT więc z Tobą gadam

Jak najbardziej.

2. Przytoczenie cytatu z opinią czyjąś nie przesądza o niczym.

Jak najbardziej.

3. Gwiazdowski to ten sam, który postulował urawniłowkę emerytalną? No no. Też masz mentora :)

No to teraz zdecyduj się – albo przytaczanie czyjejś opinii nie świadczy o niczym albo świadczy. Twoje punkty 2. i 3. są ze sobą sprzeczne.

Pozdro.


>Jaerk

Dlaczego w Szwecji żyje się chyba lepiej ogółowi społeczeństwa niż w USA?

Co to znaczy lepiej? Mnie się wydaje, że w USA masz więcej wolności (oczywiście i tak coraz mniej). Poza tym jak długo może fumkcjonować ten tzw. model skandynawski? Ktoś to policzył? Tutaj zrobiłem wklejkę z info o tym, jakie jaja dzieją się w Finlandii. Czytamy:

W sobotę w Finlandii wchodzi w życie nowy przepis, który zakazuje akcji strajkowych, porzucania i wymawiania pracy bez zgody pracodawcy przez najważniejszych pracowników służby zdrowia. Przepis dotyczy około 2500 osób.

Prawo zakazujące strajków zostało podpisane dziś przez panią prezydent Tarję Halonen i zatwierdzone przez parlament większością 113 głosów, przy 68 głosach sprzeciwu. Ostro zareagowała opozycja, która uznała nowe przepisy za niemalże militaryzację. W poniedziałek odejść z pracy ma ponad 16 tysięcy pielęgniarek.

Całe jajo polega na tym:

Socjalistyczna i oparta na zasadach kolektywizm tzw. służba zdrowia wszędzie jest tak samo droga i niewydolna. A jej pracownicy coraz bardziej sfrustrowani … Oto w Finlandii kraju wzorcowego wręcz socjalizmu tamtejsi socjaliści zakazali strajków w służbie zdrowia ! Tak socjaliści zakazali strajków a nie prawica! Dlaczego ano pracownicy państwowej służby zdrowia żądają podwyżek i szykowali się do strajku generalnego.

(wytłuszczenie moje)

Pod moją wklejką pogadaliśmy trochę i pandada napisał do mnie tak:

bezrefleksyjnie cytujesz te dogmatyczne brednie: publiczne = niewydolne. To tak samo prawdziwe jak prywatne = wydolne. Niewydolne jest to, co źle zarzadzane lub natrafia na niesprzyjające warunki. Niewydolna opieka zdrowotna to niby czym się charakteryzuje? Tak bez dogmatów, samodzielnie myśląc.

Odpisałem:

Pisałem to już sto dwanaście razy i jeszcze raz napiszę: robisz błąd polegający na tym, że zakładasz, iż jedynym czy przynajmniej najważniejszym kryterium jest dla mnie skuteczność, czy mówiąc ściślej – efektywność, w ogóle kwestie ekonomiczne. Otóż źle zakładasz. Bo ja widzę w życiu wiele rzeczy ważniejszych niż optymalny efekt ekonomiczny. Po prostu inaczej rozkładamy akcenty. Ja, mówiąc lekko w uproszczeniu, ale oddając istotę sprawy, kładę nacisk na to, aby człowiek był wolny na ile to tylko możliwe, czyli postuluję, żeby nikt i nic (w tym państwo) nie ograniczał wolności człowieka dopóki to nie jest konieczne. Oczywiście zawsze będzie trwać dyskusja na temat tego, kiedy ograniczenie wolności staje się konieczne, ale – na miły Bóg – nikt mi nie wmówi, że konieczne jest, abym ja fundował Kutzowi czy innemu Zanussiemu kręcenie filmu czy posadę Lichockiej w państwowej tv. Tobie takie rzeczy nie przeszkadzają, dla Ciebie są normalne, a dla mnie nie są. Nie ma w tym nic złego. Różnica istotna między nami polega na tym, że Ty na realizację swoich pomysłów chcesz wyciągać forsę ode mnie, natomiast ja Twoją forsę mam w dupie. I może ta cała “służba zdrowia” czy “systemy emerytalne” upaść całkiem na pysk, a i tak będziesz recytował, że socjalizm tak, natomiast wypaczenia nie.

Być może najcelniejsze moje zdania w tamtej gadule to te:

Są dwie możliwości: albo jest możliwe to, żeby człowiek był w stanie zapracować na to, żeby zapłacić medykowi za usługę, albo to jest niemożliwe. Jeżeli jest możliwe, to po cholerę państwo ma się do tego wtrącać? Jeżeli to możliwe nie jest, to po jaki chuj robić ludziom wodę z mózgu i jeszcze do tego okładać ich obowiązkowym haraczem na to, co i tak warte funta kłaków?

Powtarzam zatem pytanie: Co to znaczy, że w Szwecji żyje sie lepiej?

Zaraz zrobię dopisek, żeby pokazać prostą sprawę.

Sorry, że powklejałem te wszystkie kawałki, ale się o takich rzeczach nagadałem tysiące razy i nie daję rady wszystkiego pisać od nowa :-)

Co do tych monopoli. Nie znam sie na tym, aczkolwiek oczywiście uważam, że takie rzeczy powstają wtedy, kiedy interweniuje państwo. Atakuj hrPonimirskiego, on świetnie potrafi tłumaczyć te sprawy, a pisać mu się za bardzo nie chce. Dlatego – atakuj hrPonimirskiego :-)

Nad jedną jednak rzeczą można zastanowić się samemu (i Ty i ja). Otóż piszesz o tych potworach rynkowych, o wynaturzeniach rynku i podajesz konkretne przykłady. No to odpowiedz sobie na pytanie: czy te rzeczy dzieją się na wolnym rynku?? Czy może dzisiaj, na rynku takim, jakim on jest??

:-)

Pozdro.


>Jaerk

eumenes pisze tak:

I to, czy Pan X pośle swoje dzieci do szkoły nie jest dla mnie bez znaczenia bo będzie miało wpływ na moje dzieci i kraj, w którym przyjdzie im żyć.

A zatem eumenes ma potrzebę taką, żeby żyć pośród wykształconych ludzi. OK. Ma prawo mieć taką potrzebę. Aby zrealizować swoją potrzebę eumenes chce ludziom zabierać kasę i przeznaczać ją na przymusowe kształcenie dzieci. OK. Taki ma pomysł.

I teraz tak. Ja mam potrzebę posiadania zegarka Patek Philippe. Nie widzę innego sposobu aby go mieć, jak tylko zajumać auto sąsiadowi i kupić sobie tego patka. I co – to jest dobry pomysł? No chyba moja potrzeba nie jest mniej ważna od potrzeby eumenesa (albo potrzeby Futrzaka, który potrzebuje zabrać ludziom kasę po to, by wybudować szkołę na zadupiu)?

Moim zdaniem w tego typu gadułach bardzo często ludzie omijają sedno problemu. Większość zastanawia się jak zrobić, żeby było to i to i tamto i jeszcze owo. Rzecz jasna zawsze środkiem do osiągnięcia tego i tego i tamtego i jeszcze owego jest zabór ludziom kasy. Kiedy ja piszę... zresztą, mniejsza o mnie, ja jestem oszołom. Kiedy Mill pisze: Nie można go zmusić do uczynienia lub zaniechania czegoś, ponieważ tak będzie dla niego lepiej, ponieważ to go uszczęśliwi, ponieważ zdaniem innych osób będzie to mądrym lub nawet słusznym postępkiem albo kiedy Gwiazdowski pisze: Prawo nie może obiecywać człowiekowi dóbr materialnych, które mają być wytworzone przez innych ludzi gaduła jakoś zanika. Zauważ, że ludzie nie chcą gadać w ten sposób, nie chcą rzetelnie popracować, nie chcą dogrzebać się do sedna sprawy, albo przynajmniej próbować. Z czego to wynika? Ano z tego, że głupio jest przyznać, że dobrym jest prawo, które pozwala dać jednemu dobra materialne zabrane drugiemu. Stąd te wycieczki w stronę Szwecji, argumenty, że nie ma na świecie kraju z wolnym rynkiem, straszenie, że jakby był wolny rynek to by się wszyscy pozabijali a jak nie, to na pewno powstałyby monopole ustanawiające takie ceny, że byśmy prawie wszyscy pozdychali z głodu (ciekawe natomiast komu, gdybyśmy już pozdychali, monopoliści sprzedawaliby swoje produkty? :-)

Piszesz o Szwecji. Tam też nie jest idealnie. Ludzie mają nierówne dochody, nierówne bogactwa. Więc co z tym? Przecież już funkcjonowały systemy, w których prawie wszyscy mieli całkiem równo (prawie – bo oczywiście ktoś tymi systemami musiał zarządzać, więc siłą rzeczy musiał mieć trochę więcej niż równo) – te systemy to niewolnictwo.

Pozdro.


Komentuje od niechcenia

[————]

Ten komentarz został przeniesiony tutaj z powodu złamania regulaminu.

Redakcja TXT


Mara

Zgłosiłam Twój wpis do usunięcia. Nie, nie za poglądy. Za ordynarny język.


>Magia

Swoją drogą to paradne, bo kiedy ochrzaniłaś Hrabiego pisząc, że jest różnica między salonem24 a tekstowiskiem, Hrabia odpowiedział tak:

co do różnicy między TXT a S24 – to zauważyłem – na TXT jak widac można kląc

Ocywiście, że można. Z tym, że na salonie24 też można. Ja używam wylgaryzmów (bo nie klnę!) dość często. I ani Janke nigdy się do mnie nie przyczepił, ani Jarecki czy sergiusz tutaj.

Na czym polega tajemnica mundialu?

:-)


Wyrusie

Może właśnie na tym, że np. ja takich wpisów nie toleruję.
Być może mamy inny próg wytrzymałości nie tylko ilość wulgaryzmów/cm2 ale również na zwykłe chamskie obelgi.
Kwestia poczucia estetyki, wiesz?
:)


>Magia

Nie o to pytałem :-)

Pytałem o to, na czym polega to, że mnie ANI RAZU nie skarcił nikt – ani Jankesy, ani Jarecki, ani sergiusz. Zresztą, nie tylko na tych dwóch portalach nikt mnie nie skarcił za wulgaryzmy (bo ja nie klnę!) i nie tylko za wulgaryzmy w tekstach publikowanych w necie, ale tych dwóch portali się trzymajmy.

Pozdro.


wyrus

Bo jego (lub jej – nie znam człowieka) wulgaryzmy są wulgarne inaczej. Albo bardziej, jak kto woli. Poza tym, ani Jarecki, ani sergiusz się nie przyczepili, póki co. Tylko Pani Magia i ja guziki nacisnęliśmy.

merlot


@Magia

wisi mi to, rozumiesz??
odprowadzam do mojego postu u wyrusa.

mara


wyrus

Z braku czasu dwa słowa.
Nie ma dla mnie problemu, że przeklejasz swoje cytaty.
Napisałem, że mam problem z kapitalizmem (w czystej postaci) i socjalizmem. Ale konkretnie – służba zdrowia – uważam, że powinno być powszechne obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne dla wszystkich. Natomiast sama służba zdrowia powinna być sprywatyzowana. Leczenie finansowane ze składek. Oczywiście rodzi się problem, gdy koszt leczenia przekracza kwotę ubezpieczena chorego. Nie wiem jaki system jest najlepszy. Czy państwo płaci za takiego chorego czy tenże chory ma wyciągnąć nogi? – jak ty sądzisz Wyrusie? – to poważne pytanie. Załóżmy, ktoś bliski tobie (np. matka) zachorował bardzo poważnie – tak poważnie że nie stać Cię na leczenie – czy uważasz, że państwo powinno Ci wtedy pomóc? Czy uważasz, że każdy płaci za siebie?


wyrus

wieczorem może wiecej napiszę – brak czasu:)

pozdr


>merlot

Nie kłócę się, może i te wulgaryzmy są wulgarne inaczej (umiałbym wytłumaczyć na czym to polega – w warstwie wasztatu pisarskiego). Ale co z tego? Liczy się meritum, a to może być bardzo dobre. Ciężka sprawa – moim zdaniem trudno jest uzasadnić wycinanie tekstów za wulgaryzmy.

Pozdro.


>Jaerk

Nie ma sprawy. Ja jestem liberalny do bólu – możesz pisać, nie pisać – kiedy chcesz :-)


moje czy grosze

Problemem w całej tej dyskusj jest czas. Futrzak, major czy kto tam jeszcze patrzycie na świat poprzez “tu i teraz” a taki wyrus czy ja patrzymy na to w jakim świecie będą żyły nasze wnuki.
Tu nie chodzi o to że jak hrabia rzuci cytatem z programu totalitarystów to zaraz że Futrzak jest faszysta. Tu chodzi o to że jak ty Futrzak chcesz zbawiać świat tu i teraz to jakbyś pięknie tego nie opisał każda możliwość państwowego interwencjonizmu zostanie prędzej czy później wykorzystana przez jakiegoś skurwysyna.
Zobacz sobie na takie usa – tam panował jeszcze pewnie ze sto lat temu taki system nocnego stróża gdzie tych regulacji było bardzo mało. I co dziś z tego zostało? Tylko prosiłbym nie zarzucać mnie tu frazesami o tym że niewolnictwo, że dziki zachód. To są rzeczy drugorzędne – duch czasu z którym się nie godzę. Mimo to systemowo dla tych którzy mieli pełnie praw w tym państwie nocnego stróża dzisiejsze stany byłyby zapewne jednym wielkim więzieniem.
Możemy oczywiście rzecz sprowadzić w zasadzie do absurdu: czy lepiej być sytym niewolnikiem czy też głodnym ale wolnym człowiekiem?
Bardzo mnie ciekawi wasza odpowiedz na to pytanie.

I podkreślam chodzi tu właśnie o ten czas – wiecie jak się panienki podrywa? Albo można na faszyste – jebnąć w łeb i zaciągnąć w krzaki, albo na romantyka – obiecywać noce w świetle księżyca, romantyczne kolacje, że się będzie kobiecie przynosiło kupe kasiory codziennie a ona nie będzie się musiała o nic martwić.
I teraz dwie rzeczy: po pierwsze którym sposobem zapewnimy sobie dymanko więcej niż raz? To jedno.
A teraz wejdzmy w przykład dalej. Oczywiście metode drugą może zastosować Futrzak (czyli człowiek o dobrych zamiarach) albo ten wsponiany faszysta który zorientował sie że jego metoda nie koniecznie zapewnia mu dymanko na dłużej a i ryzyko że oberwie jest duże.
Jeżeli teraz Futrzaków jest dużo to statystycznie wychodzi na to że kobita dostaje faktycznie to co oczekiwała. Problem jest w tym że zaczyna ufać też temu romantyzmowi. Dzieje się tak że Futrzak np traci pracę no i już nie może zapewnić swojej kobiecie tego czy owego, no czy tam z innych powodów uczucie wygasa. No i przypadkiem później kobita spotyka skurwysyna a ten dzięki temu zaufaniu do romantyzmu które wykształcił Futrzak w niej wcześniej po wielu nocach zwyczajowego dymanka którejś nocy najzwyczajniej dyma kobite w pupe bez wazyliny.
Zrozumcie zatem że to nie chodzi o to że my tu z wyrusem jesteśmy fiuty które nie nakarmią dzieciaka umierającego z głodu, czy uważają że jak ktoś jest bidak to ma zostać analfabetą. To nie o to chodzi. Chodzi o to żeby nas nikt nie dymał w pupe w dodatku bez wazyliny, no a to można osiągnąć tylko gdy nie będziemy wierzyli w bajki, choćby ktos faktycznie chciał nam zapewnić bajkowe życie, bo pewnym jest że po nim przyjdzie ktoś kto tę bajkę wykorzysta a wtedy nie zostanie nam nic.


qatryk.pl


>Jaerk

Łatwiej byłoby się nam dogadać gdybyś nie stosował protez w postaci państwo płaci. Państwo czyli kto? W jakim sensie państwo płaci? Dodrukowanymi w mennicy państwowej papierkami?


>Jaerk

Zresztą, luknij sobie jeszcze raz do najnowszego tekstu Nicponia. Nicpoń opisuje tam, jak to możesz te obowiązkowe składki płacić przez całe życie, a później się dowiesz, że tej usługi państwo nie finansuje

Pozdro.


>qatryk i Wszyscy

Futrzak, major czy kto tam jeszcze patrzycie na świat poprzez “tu i teraz” a taki wyrus czy ja patrzymy na to w jakim świecie będą żyły nasze wnuki.

Proste – preferenca czasowa. Wystarczy czytać. Niekoniecznie tylko Keynesa i Galbraighta. Raczej należy czytać również Hayeka, Misesa, Hoppego i Rothbarda.

Pozdro.


u wyrusa wykasowano wiec wklejam tu

Ten komentarz został przeniesiony tutaj z powodu złamania regulaminu.


wyrus

no chciałem to jakoś w proste słowa ubrać, nio a ty tu zaraz odkrywasz karty:)

qatryk.pl


Niczego nie kasowałem

To nie ja – ja bym nie kasował.

Pozdro.


>qatryk

Sorry :-)


qatryk

wiesz, ta dychotomia “mieć czy być” to jest chyba wytwór jakichś porąbanych prekursorów socjalizmu. Takiego wyboru nie ma. Znam niejedną biedną kanalię i szczodrych bogaczy.

Ja nie mam dylematu czy być najedzonym niewolnikiem czy wolnym bidokiem. To są dwa inne światy pojęć.


Andrzej-Łódź

a mógłbyś szerzej, bo chyba nie za bardzo skumałem czy to zarzut do mnie czy nie do mnie:D
Choć mam nadzieję że rozumiem o co ci chodzi ale właśnie do tego piłem. Najlepiej to oddał Franklin:
“Ludzie, którzy dla tymczasowego bezpieczeństwa rezygnują z podstawowej wolności, nie zasługują ani na bezpieczeństwo, ani na wolność. “

qatryk.pl


Wyrus

Pytasz: “Co to znaczy, że w Szwecji żyje sie lepiej?”
I tu jest problem bo dla ciebie lepsze życie może znaczyć co innego niż dla mnie. Ale żeby nie być gołosłownym link: http://hdr.undp.org/en/statistics/ , jeśli nie chce ci się czytac taka sobie statystyka gdzie jak się żyje (Szwecja 6 miejsce, USA 12). I nie próbuj mi tu wyjeżdżać, że zmanipulowana bo nie dotyczy rzeczy, które Ciebie interesują. Tak samo mogę napisać, że twoje argumenty o wolności człowieka nie są miarą lepszego życia;). Acha – nie twierdzę, że Szwecja jest idealna. Mają tam jakieś problemy (bogaci im uciekają aby nie płącić podatków etc.)

Poza tym jak długo może fumkcjonować ten tzw. model skandynawski – jak się zawali to przyznam Ci rację (już taki jestem, że nie idę w zaparte)

Co do tych monopoli. Nie znam sie na tym, aczkolwiek oczywiście uważam, że takie rzeczy powstają wtedy, kiedy interweniuje państwo. – no co ty pi(szesz) – gdzie ci przy powstawaniu googli interweniowało państwo (tudzież unilevera, sieci wall marta, innych tym podobnych). Wielkie koncerny to produkt czysto kapitalistyczny i tyle. Żeby nie było niedomówień – nie wiem jaka jets recepta na to – nie jestem za jakąś nacjonalizacją czy podobnymi wybrykami. Ale będąc liberałem musisz wziąć pod uwagę, ze na wlonym rynku któraś firma w danej dziedzinie gospodarki ma pozycję dominującą i stara się zetrzeć w proch konkurencję stosując wszelkie metody (oczywiśćie w ramach prawa) – a więc wykupowanie firm (a co nie wolno?), drastyczne wojny cenowe (w ramach wolnej konkurencji możemy jakiś czas nasz produkt sprzedawać ze stratą bo to nasza strata -przecież nie zabronisz tego jeśli jesteś liberałem). Tak więc nie jest idealnie. A propos wolnego rynku – pobawiłem się kiedyś taką grą (Capitalism) – stara gra, zero grafiki ale ale fajna symulacja rynku. Jakiś w końcu model – i co mi wyszło – ano wyszło mi, że monopol na danym rynku jest piękny. Masz niesamowitą przewagę nad konkurentami próbującymi wejśc na rynek. I teraz popatrz jak wygląda Microsoft ze swym windowsem i officem – jak ciężko z nim konkurować – mimo procesów wszczynanych przez inne wielke firmy czy też UE? Tak więc tutaj mamy kłopot z rynkiem. Rynek tak, wynaturzenia nie (hehe).

A przy okazji – dlaczego nie ma kraju na świecie z czystym wolnym rynkiem? Może to faktycznie najlepszy model dla ludzkości? (nie jest to pytanie ironiczne). Wtedy byśmy mieli porównanie…

Łatwiej byłoby się nam dogadać gdybyś nie stosował protez w postaci państwo płaci – oczywiście logiczny błąd z mojej strony – ludzie płacą państwu, które dużą część marnotrawi. Tu masz rację i widzę doskonale logikę twojego rozumowania – Po co forsa ma krążyć między państwem i ludźmi (np. nieszczęsne obowiązkowe ubezpieczenia: kasa powinna trafia trafiać do szpitala bez pośrednictwa państwa, itd. itp). Tylko, że tutaj jest dylemat. Załóżmy (jesteś szefem partii rządzącej – obojętnie jakiej, rządzisz) – wprowadzasz ustawę że z dniem 1sty 2009r. o ubezpieczeniach DOBROWOLNYCH – tylko takie obowiązują nie ma składki przymusowej jak teraz. Załóżmy optymistycznie że 80% ludzi się ubezpieczy. Reszta nie – i po jakimś czasie zaczynają umierać ci ludzie. Średnia długość życia skraca sie o 15 lat. Czy w takim państwie lepeij się żyje. Oczywisćie wyzdychają ci niedoinformowani, najsłabsi etc. a reszta sie nauczy, że trzeba placić zawczasu. Tylko nie wiem czy wcześniej nie będzie przewrotu. W dalszym ciągu uważam, że jest to logiczne, konsekwentne wręcz w jakimś stopniu eleganckie rozwiązanei problemu służby zdrowia (nie wnikam w drobne szczegóły typu ewentulany monopol ubezpieczyciela). Tylko jakoś nie podoba mi się to (moża ja miętki jestem a tu trzeba twardm być).

i tyle na dziś

pozdr


qatryk

No, napisałeś:
“czy lepiej być sytym niewolnikiem czy też głodnym ale wolnym człowiekiem?
Bardzo mnie ciekawi wasza odpowiedz na to pytanie.”

to i ja odpowiedziałem:-)

Pozdr.


Jaerk

Z pamięci: kilka lat temu szwedzki fiskus urządził kampanię plakatową zachęcającą do płacenia podatków. Papier i druk plakatów zamówiono…za granicą, głównie bodaj w Estonii z powodu niższego obłożenia takowych usług VAT-em. “Ta decyzja miała głębokie uzasadnienie ekonomiczne” konkludował szef szwedzkiego US.

Szwecja najweselszym barakiem w UE? Nie przekonuj mnie, że szwedzki system przetrwa. Będzie ciągnąć tak długo na ile solidne były kapitalistyczne podstawy wyrodniejącego na naszych oczach systemu. Kilka dekad wstecz prorocy wieszczący upadek komunizmu byli traktowani hmm, wiadomo jak. W każdym razie nie przekonuj mnie…:-)

A co Windowsa – ja tam używam i guzik mnie obchodzi, że ktoś na tym zarabia. Dlaczego miałby nie zarabiać? Każdy może się bawić w Linuksa, komu to wadzi? Jest MacOS, jest wybór. Ja nie narzekam. Pozdr:-)


> Quatryk

Problemem w całej tej dyskusj jest czas. Futrzak, major czy kto tam jeszcze patrzycie na świat poprzez “tu i teraz” a taki wyrus czy ja patrzymy na to w jakim świecie będą żyły nasze wnuki.

Bzdura, nie wiem, skąd ten wniosek. Ja tylko słyszę, że żeby Wasz system działał to trzeba wszystko pozmieniać całościowo i będzie raj – nie wierzę, bo nikt mi tego nie udowodnił, natomiast dostrzegam bardzo fałszywą wizję człowieka, która stoi za tą teorią.

Tu chodzi o to że jak ty Futrzak chcesz zbawiać świat tu i teraz to jakbyś pięknie tego nie opisał każda możliwość państwowego interwencjonizmu zostanie prędzej czy później wykorzystana przez jakiegoś skurwysyna.

Co to za argument? W takim razie należy zlikwidować państwo, żeby go s-syn nie wykorzystał. Wszystko można różnie wykorzystać, nie pojmuję, co to uzasadnia. Po to masz chyba rozum, żeby odróżniać co dobre a co złe.

Zobacz sobie na takie usa – tam panował jeszcze pewnie ze sto lat temu taki system nocnego stróża gdzie tych regulacji było bardzo mało. I co dziś z tego zostało?

A może to nie degeneracja systemu, tylko naturalna ewolucja, rozwój? Czy 100 lat temu USA było mocarstwem, hę? Pomyśl w ten sposób.

Tylko prosiłbym nie zarzucać mnie tu frazesami o tym że niewolnictwo, że dziki zachód. To są rzeczy drugorzędne – duch czasu z którym się nie godzę.

Ducha czasu – no tak. Najłatwiej wyekstrahować coś z dyskursu bo nie pasuje do teorii. Twoja zgoda nie ma tu nic do rzeczy.

Możemy oczywiście rzecz sprowadzić w zasadzie do absurdu: czy lepiej być sytym niewolnikiem czy też głodnym ale wolnym człowiekiem?

Co to ma do rzeczy w kwestii np. szybkiego i taniego wybudowania drogi. Już mam trochę dość ezopowych bon-motów.

Co do dymania w pupę – obrazowe, nie ma co. Już mówiłem Wirusowi, powiem Tobie. Ja Ci nie obiecuję raju. Mnie zależy na powodzeniu tego kraju w danych granicach, żeby możliwie najwięcej ludzi miało dużo papu, spokoju, żeby rodzić dużo zdrowych dzieci i zarabiać pieniądze. Tyle. I mnie interesują możliwie skuteczne cele by to osiągnąć. I ZASADA, która mówi, że państwo należy na każdym kroku upośledzać, bo ono z zasady szkodzi obywatelom, jest z tym celem sprzeczna. I bzdurna, i szkodliwa. Dlatego, pomimo, że w wielu rzeczach się zgadzam z korwinistami, bo to po prostu jest racjonalne, w kilku innych nie ma zgody. I wbrew pozorom wcale nie jestem za upaństwowieniem wszystkiego i wcale nie jest nam tak do siebie daleko. Tyle, że raczyłem zakwestionować kilka krzepiących banałów korwinizmu i stąd cały dym. A odpowiedzi poza bon-motami brak.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Andrzej Łódź

Panie Andrzeju – równie dobrze nogę napisać, że amerykański system dostaje zadyszki – jednym z tematów aktulanej kampanii prezydenckiej jest o ile się nie mylę jest sprawa wproawdzenia OBOWIĄZKOWEGO ubezpieczenia zdrowotnego = a więc w skrócie można napisac, że również USA kieruje się w stronę państwa socjalnego. Tak więc póki co istnieje szwedzki model (chyli się ku upakowi?) i amerykański model (również się chyli?). Wydaje mi się, że to wszystko jest szare – nie ma czystego systemu liberalnego, czystego socjalizmu. A jak wygląda system chiński – przecież ten kraj również się rozwija. Mimo, że z wolmością obywateli mówiąc eufemistycznie jest kiepsko.

A propos Windowsa – pan nie narzeka, ja również nie bo mi wystarcza. Ale ludzie, którzy muszą się kontaktować z ZUSem narzekali – płatnik był tylko pod Winodwsa. Było to skutkiem dominującej pozycji jednego producetna oprogramowania. Tak więc z tym wyborem to nie za dobrze. Właściwie to za komuny też nie było wyboru żadnego – tak więć chyba ludzie w niektórych dziedzinach życia bez względu na ustrój nie będą mieli wyboru.

pozdr


> Wyrus

No to teraz zdecyduj się – albo przytaczanie czyjejś opinii nie świadczy o niczym albo świadczy. Twoje punkty 2. i 3. są ze sobą sprzeczne.

Skrót myślowy. Przytoczenie opinii, to nie uzasadnienie opinii.

Natomiast Twoje powoływanie się na Gwiazdowskiego pozwala mi przypuszczać, że się z Nim zgadzasz – przynajmniej w zakresie tematu naszej dyskusji. Stąd moje ironiczne pytanie o jego pogląd w kwestii emerytur.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Futrzak

dobra nie będę się rozmieniał na drobne bo nie o to chodzi by sie czepiać konkretnych słów. Nie widzimy rzeczy tak samo i oki.

To może inaczej “zacznijmy” od rzeczy jeszcze bardziej fundamentalnej.
Ja wychodze od tego że uważam agresje w jakiej formie za zło. I teraz (choc wyrus unika nazywania się anarchistą) przedstawię ci pewien tok rozumowania który zaprezentował w nieco opszerniejszym artykule nijaki Kinsella(http://liberalis.pl/2007/08/22/stephan-kinsella-co-to-znaczy-byc-anarcho...):

“Konserwatyści i libertarianie zgadzają się, że przestępczość prywatna (morderstwo, grabież, gwałt) nie ma usprawiedliwienia i „nie powinna” się zdarzać. Tak więc, niezależnie od tego, jak dobrymi stanie się większość ludzi, zawsze będzie przynajmniej mała część, która będzie uciekać się do przestępstw. Przestępczość zawsze będzie z nami. Mimo tego, wciąż potępiamy przestępczość i staramy się ją zmniejszyć.

Czy z logicznego punktu widzenia, możliwe jest, że nie będzie przestępstw? Pewnie. Każdy dobrowolnie może zechcieć respektować prawa innych. Wtedy nie będzie przestępstw. Łatwo to sobie wyobrazić. Doświadczenie dotyczące ludzkiej natury i wzajemnych działań, pozwala bezpiecznie obwieścić, że zawsze będą istnieć przestępstwa. Niemniej jednak, wciąż głosimy, że przestępczość to zło bez usprawiedliwienia, nawet w obliczu jej nieuchronności i powtarzalności. Na moje twierdzenie, że przestępstwo jest niemoralne, byłoby głupio i/lub nieszczerze odpowiadać, że „to niepraktyczny pogląd”, albo „że to się nie uda”, „bo zawsze będą przestępstwa”. Fakt, że zawsze będą przestępstwa – że nie każdy będzie dobrowolnie respektować prawa innych – nie oznacza, że „niepraktycznym” jest się im przeciwstawiać, ani też, że przestępczość jest usprawiedliwiona. To nie znaczy, że istnieje jakiś „błąd” w założeniu, że przestępstwo jest złe.

Podobnie, na moje stwierdzenie, że państwo i jego agresja jest nieusprawiedliwiona, błędem i/lub obłudą jest odpowiadać, że „anarchia nie zadziała”, albo jest „niepraktyczna”, albo „raczej się nie zdarzy” 1. Pogląd, że państwo jest nieusprawiedliwione to postawa normatywna lub etyczna. Fakt, że niewystarczająca liczba ludzi chce respektować prawa swych sąsiadów, aby pojawiła się anarchia, czyli fakt, że wystarczająca liczba wspiera (błędnie) legalność państwa pozwalając mu istnieć, nie oznacza, że państwo i jego agresja znajduje usprawiedliwienie 2.

Inne riposty utylitarystów, jak „przecież potrzebujemy państwa”, nie są sprzeczne z twierdzeniem, że państwa używają agresji i agresja ta jest nieusprawiedliwiona. One po prostu znaczą, że zwolennik państwa nie ma nic przeciw inicjowaniu użycia siły przeciwko niewinnym ofiarom, co znaczy, że ma podobną mentalność do kryminalistów i socjalistów. Przestępca myśli, że liczą się jedynie jego własne potrzeby – jest w stanie używać przemocy, aby je zaspokoić i do diabła z tym, czy to dobre czy złe. Zwolennik państwa myśli, że jego pogląd, że „my” „potrzebujemy” czegoś, usprawiedliwia i wybacza dokonywanie aktów przemocy wobec niewinnych jednostek. To jest właśnie tak proste. Jakikolwiek nie byłby to argument, nie jest on wolnościowy. Nie jest to przeciwstawianie się agresji. To jest popieranie czegoś innego – zapewnianie, że pewne publiczne „potrzeby” są zaspakajane, bez względu na koszty – niż pokojowa współpraca. Przestępca, gangster, socjalista, zwolennik państwa opiekuńczego, a nawet minarchista, wszyscy mają tę część wspólną: z jakiegoś powodu są skłonni wybaczyć oczywistą agresję. Szczegóły są różne, ale efekty takie same – niewinne życie zostaje podeptane poprzez fizyczny atak. Niektórzy nie mają przed tym żadnych oporów, inni są bardziej cywilizowani – bardziej wolnościowi, można rzec – i preferują pokój zamiast gwałtownej walki.”

I widzisz tu nie o to chodzi że my ci z wyrusem wpadamy i krzyczymy nikt nie spodziewał się libertarianskiej inkwizycji i robimy jakąś rewolucje. My przyjmujemy pewną filozofie – złe jest złe i tyle. Agresja jest zła i nieakceptowalna w żadnej formie. (nie myl tego z pacyfizmem – bo to nie o to chodzi – zakładam w przeciwieństwie do pacyfistów że na agresje w wielu przypadkach wręcz należy odpowiadac agresją). I teraz ty wychodzisz z tego utylitarysatycznego punktu widzenia – że pewne rzeczy można usprawiedliwić. Że taki relatywizm moralny jest oki. No i dobra tylko przyznaj to otwarcie.
Mam nadzieję że chociaż w tej sprawie fundamentalnej jaką jest filozofia mojego i twojego światopoglądu tu nie będziemy mieli tego dysonansu definicyjnego.
Jak na tym polu nie ustalimy co jest co to dalsze gadanie nie ma sensu.


qatryk.pl


>qatryk

Świetny wpis! Obawiam się jednak, że ludzie nie odniosą się do tego co napisałeś. Patrz – do cytatu, który zamieściłem:

Mówiąc o prawie do pracy, nauki, czy opieki zdrowotnej pomija się pytanie kto za to zapłaci. Prawo nie może obiecywać człowiekowi dóbr materialnych, które mają być wytworzone przez innych ludzi.

też jakoś nikt się nie odnosi. Zobaczymy.

Pozdro.


> Quatryk - krótko

W dużym uproszczeniu możesz mnie nazwać utylitarystą – ok. Tylko kilka uwag.

Przestępstwo zawsze jest złe, albo na ogół, bo masz tu prosty układ krzywdzący-krzywdzony. Przemoc państwowa jest bardziej złożona. Oczywiście, że nie widzę sensu zabierania kwiaciarkom, żeby dać pielęgniarkom, ale widzę sens zabrania i jednym i drugim, żeby wpakować kasę w np. energetykę atomową. Tutaj układ jest bardziej skomplikowany i liczą się różne wartości – ale tak, to też jest przymus. Bez przymusu nie ma wspólnoty. Przykre.

Po drugie. Świat bez przestępstw jest nieprawdopodobny, choć pożądany i skutki miałby pozytywne. Świat anarchii jest prawdopodobny, ale skutki miałby dużo bardziej opłakane, niż “przemoc” panująca w krajach nam znanych. Dlatego walki z przestępczością rozumianą potocznie nie można zrównywać z działaniami “anty-państwowymi” również na płaszczyźnie moralnej.

Po trzecie.
One po prostu znaczą, że zwolennik państwa nie ma nic przeciw inicjowaniu użycia siły przeciwko niewinnym ofiarom, co znaczy, że ma podobną mentalność do kryminalistów i socjalistów.

Masz rację, mam mentalność podobną do Kuby Rozpruwacza :) Nieprawdaż?

pzdr

P.S. Dla Wyrusa
Prawo nie może obiecywać człowiekowi dóbr materialnych, które mają być wytworzone przez innych ludzi.

Otóż może :)

[ost. Halo, jest tu kto?]


Futrzak

No widzisz i na tym polega sedno – ja tu nie chciałem usłyszeć od ciebie wywodu na temat tego jak usprawiedliwiasz państwową agresje. Zwyczajnie chciałem usłyszeć że usprawiedliwiasz.
Nie będę ze wszystkim polemizował, ale dwie sprawy, piszesz:
“Bez przymusu nie ma wspólnoty. Przykre.”
Na jakiej podstawie tak piszesz? Wspólnoty nie ma bez hierarchii ale nie koniecznie potrzebny jest takowej przymus. Wspólnoty dobrowolne wręcz radzą sobie znacznie lepiej niż te przymusowe. Oddziel hierarchizacje od przymusu.

“Świat bez przestępstw jest nieprawdopodobny, choć pożądany i skutki miałby pozytywne.”
Taki świat nazywa się utopią. Nie jest możliwy świat w którym nie ma zła. Nie byłoby wtedy i dobra. A gdyby tak było to byśmy byli robotami.

“ Świat anarchii jest prawdopodobny, ale skutki miałby dużo bardziej opłakane, niż “przemoc” panująca w krajach nam znanych.”
Na jakiej podstawie stawiasz taką tezę? Na podstawie historii być może?
Wiesz tak to bywa że historia miejsc gdzie panował system zbliżony do anarchokapitalizmu niestety charakteryzowały się zajebistą nudą, więc co tu opisywać. Poszperaj sobie coś na temat Islandii, Irlandii jakieś X wieków temu.
No i mój ulubiony przykład współczesny państwa de facto anarchistycznego – Watykan.

Co więcej przyjrzyj się tak naprawdę na jakich zasadach funkcjonują między sobą państwa a nawet same rządy. To jest nic jak właśnie coś na kształt anarchii .:D

“Masz rację, mam mentalność podobną do Kuby Rozpruwacza :) Nieprawdaż?”
No z mojego punktu widzenia tak. Bo prawdopodobnie z tego co rozumiem gdyby ktoś ci dobrze uzasadnił interesem społecznym że morderstwo kurwy jest mniejszym złem to zapewne byś to uczynił.
Oczywiście na to by trzeba było czasu ale tym się właśnie charakteryzuje taki moralny relatywizm że jak ci ktoś coś dobrze uzasadni to zrobisz cokolwiek co stoi w sprzeczności z twoim subiektywizmem. I co więcej te dysonans poznawczy bardzo prosto zatrzesz.


qatryk.pl


> Quatryk

Na jakiej podstawie tak piszesz? Wspólnoty nie ma bez hierarchii ale nie koniecznie potrzebny jest takowej przymus. Wspólnoty dobrowolne wręcz radzą sobie znacznie lepiej niż te przymusowe. Oddziel hierarchizacje od przymusu.

Hierarchia to przymus.

_Świat bez przestępstw jest nieprawdopodobny, choć pożądany i skutki miałby pozytywne.”

Taki świat nazywa się utopią. Nie jest możliwy świat w którym nie ma zła. Nie byłoby wtedy i dobra. A gdyby tak było to byśmy byli robotami._

To właśnie mówię.

Poszperaj sobie coś na temat Islandii, Irlandii jakieś X wieków temu.

Wyspy!

No i mój ulubiony przykład współczesny państwa de facto anarchistycznego – Watykan.

Obawiam się, że więcej Watykanów nie będzie.

Co więcej przyjrzyj się tak naprawdę na jakich zasadach funkcjonują między sobą państwa a nawet same rządy. To jest nic jak właśnie coś na kształt anarchii

W jakimś sensie tak – słuszna uwaga. I co? Panują miłość i dobrowolność? No właśnie. Właśnie dlatego państwo musi być silne, żeby w anarchii światowej nie zginąć.

No z mojego punktu widzenia tak. Bo prawdopodobnie z tego co rozumiem gdyby ktoś ci dobrze uzasadnił interesem społecznym że morderstwo kurwy jest mniejszym złem to zapewne byś to uczynił.

Nie wiem, ale wolałbym żebyś nie wdawał się w dywagacje nt mego morale, ok :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


znowu

Mógłbys rozwinąc dlaczego twierdzisz że hierarchia to przymus?

Nie dywaguje na temat twojego morale. Zwyczajnie widze że jak ktoś jest gotów nazwać zło w pewnych momentach dobrem (mniejszym złem) to nie ma też przy dobrym uzasadnieniu problemu z nazwaniem większego zła takowoż.

qatryk.pl


temat

“znowu” miało byc dlatego że znowu nie ustosunkuje sie do wszystkiego bo to tylko kwestia formy.

qatryk.pl


> Quatryk

Mógłbys rozwinąc dlaczego twierdzisz że hierarchia to przymus?

Dlatego, że w dowolnym momencie jakiś elememt hierarchi może zechcieć zmienić swoją pozycję w tejże. Albo to zrobi, albo nie. I ktoś poniesie tego koszt, albo on, albo cała struktura, albo ktoś inny z tej struktury.

Nie dywaguje na temat twojego morale. Zwyczajnie widze że jak ktoś jest gotów nazwać zło w pewnych momentach dobrem (mniejszym złem) to nie ma też przy dobrym uzasadnieniu problemu z nazwaniem większego zła takowoż.

Dokładnie to robisz. A dwa, że Twoja teza o uznaniu większego zła jest kompletnie nie do udowodnienia. Tak sobie tylko mówisz gwoli efektu retorycznego, nieprawdaż?
Jeżeli prawdaż, to przeprowadź dowód.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


“Dlatego, że w dowolnym

“Dlatego, że w dowolnym momencie jakiś elememt hierarchi może zechcieć zmienić swoją pozycję w tejże. Albo to zrobi, albo nie. I ktoś poniesie tego koszt, albo on, albo cała struktura, albo ktoś inny z tej struktury.”
No w ten sposób to możemy napisać że życie jest przymusem, nie?
Widzisz dobrowolność hierarchii nie musi opierać się na przymusie. Zawsze jak ci się coś nie podoba w takiej dobrowolnej strukturze społecznej może zrezygnować z uczestnictwa w niej. Tym odrózniam dobrowolność od przymusu.

“Dokładnie to robisz. A dwa, że Twoja teza o uznaniu większego zła jest kompletnie nie do udowodnienia. Tak sobie tylko mówisz gwoli efektu retorycznego, nieprawdaż?
Jeżeli prawdaż, to przeprowadź dowód.”
Relatywizm polega własnie na tym że w żaden sposób ci nie udowodnie że akceptując mniejsze zło jesteś gotów zaakceptować i większe. Pytasz mnie kiedy tak się dzieje i z jakiego powodu że w danym momencie jesteś w stanie uznać coś za mniejsze zło co w innym wypadku uznałbys za “wieksze zło”. Nie wiem. To jest właśnie dla mnie zagadką – jak można relatywizować pojęcie dobra i zła. Tzn jak cos co jest dla ciebie złem co do zasady w danych okolicznosciach przestaje byc tym złem. Zło to zło.
Ja się moge spierac co do efektywności ale nie co do oceny moralnej. I uważam że te dwie rzeczy są niezalezne. jeżeli czynie zło aby uzyskać jakis efekt którego nie uzyskałbym czyniąc dobro nie zmienia to w żaden sposób mojej oceny moralnej takiego czynu co oznacza że jezeli mógłbym cos zrobić nie czyniąc zła zrobiłbym to własnie w taki sposób. Twoje podejście jest takie że jak cos jest efektywne to nie należy tego zmieniać nawet jezeli jest złe i w tym moim zdaniem pomaga ci ten relatywizm moralny który w jakis tam sposób zagłusza wyrzuty sumienia.
Chodzi mi o to że jezeli masz jasne kryterium dobra i zła, niezalezne od okolicznosci to nawet jezeli cos wokół ciebie dzieje się źle ale tak że inaczej w danym momencie nie można, nie zwalnia cię to od poszukiwania innego rozwiązania.
I ja nie widze mozliwości aby ci wytłumaczyć że dzieki takiej postawie jaką przyjmujesz dzieje się tak że akceptujesz coraz wieksze niegodziwości. Bo właśnie dzięki takiemu relatywizmowi dla ciebie nie są to wcale niegodziwości.

Tu najwieksze znaczenie ma czas – gdyby wszystkie licencje, nakazy, zakazy które mamy obecnie wprowadzić w ’90 roku to by ludzie sie wkurwili że im się funduje coś jeszcze gorszego niż co mieli do tej pory. Ale jako że postępuje to kroczek po kroczku to dzieki własnie temu relatywizmowi ludzie sa gotowi iść na kompromisy. To że komuś odbiorą kawalątek wolności a nie mi – no bywa. Jak przychodzi odebrać tobie to tak samo ja reagowałeś ty wcześniej reagują inni – a przy okazji sam przed soba sie usprawiedliwiasz że przeciez kompromis i w ogóle.

No dobra bom się rozpisał.
Podsumowując – to nie jest tak że ja uważam że jesteś niemoralny i byś poszedł zabić. Uważam natomiast że gdyby państwo czuło taką potrzebe abys zaakceptował cos niemoralnego znalazłoby na to sposób. Spójrz choćby na ten nieszczęsny przykład niemców którzy znieniawidzili i później akceptowali agresje wobec niearyjczyków.


qatryk.pl


re: Wyrusowi w odpowiedzi (uwaga będą brzydkie wyrazy)

a tak wogóle co to jest mniejsze zło? Jak z powodu twojej decyzji ginie jeden człowiek a nie 10 to to jest mniejsze zło?


qatryk.pl


>qatryk

Tak, wiesz, te wszystkie utylitarystyczne przykłady, że trzeba popchać grubasa pod wagonik, bo jak nie, to wagonik rozjedzie pięcioro innych ludzi itd.


> Qatryk

No w ten sposób to możemy napisać że życie jest przymusem, nie?

Dokładnie tak.

Widzisz dobrowolność hierarchii nie musi opierać się na przymusie. Zawsze jak ci się coś nie podoba w takiej dobrowolnej strukturze społecznej może zrezygnować z uczestnictwa w niej.

W teorii. Na dzikim zachodzie. W tajdze. Ale nie tu i teraz. Smutne to pewnie, ale cóż.

Relatywizm polega własnie na tym że w żaden sposób ci nie udowodnie że akceptując mniejsze zło jesteś gotów zaakceptować i większe.

To nie relatywizm, tylko brak związku logicznego

Zło to zło.

Nie podzielam tego poglądu.

Twoje podejście jest takie że jak cos jest efektywne to nie należy tego zmieniać nawet jezeli jest złe i w tym moim zdaniem pomaga ci ten relatywizm moralny który w jakis tam sposób zagłusza wyrzuty sumienia.

Powiedziałem, odpuść sobie wchodzenie w moje morale. Po prostu nie uznaję za zło tego, co Ty za to uznajesz. Walenie człowieka kijem po głowie jest złe, ale walenie po głowie kije kogoś kto chce Cię zabić jest dobre.

Chodzi mi o to że jezeli masz jasne kryterium dobra i zła, niezalezne od okolicznosci to nawet jezeli cos wokół ciebie dzieje się źle ale tak że inaczej w danym momencie nie można, nie zwalnia cię to od poszukiwania innego rozwiązania.

To jest dogmatyzm po prostu. Nic to z moralnością nie ma wspólnego.

I ja nie widze mozliwości aby ci wytłumaczyć że dzieki takiej postawie jaką przyjmujesz dzieje się tak że akceptujesz coraz wieksze niegodziwości. Bo właśnie dzięki takiemu relatywizmowi dla ciebie nie są to wcale niegodziwości.

A ja bym powiedział, że Ty poszukując innych rozwiązań godzisz się na większe zło, które by się nie zdarzyło, gdybyś wybrał mniejsze. Ale Ty jesteś za to czysty moralnie. To jest faryzeizm.

Tu największe znaczenie ma czas

Wiem, ciągle to słyszę. O tej żabie i w ogóle. I ja wbrew pozorom to doskonale rozumiem i się z Tobą zgadzam. Nie zgadzam się tylko na to, że w imię tego należy np. zlikwidować państwo [bo się wyrodzi]. Wszystko może się wyrodzić i nic nie jest dane na zawsze. I należy pilnować takich struktur i naprawiać na bieżąco a nie roić o utopii. Życie to coś co Ci się przydarza, kiedy jesteś zajęty robieniem planów :)

Podsumowując – to nie jest tak że ja uważam że jesteś niemoralny i byś poszedł zabić. Uważam natomiast że gdyby państwo czuło taką potrzebe abys zaakceptował cos niemoralnego znalazłoby na to sposób. Spójrz choćby na ten nieszczęsny przykład niemców którzy znieniawidzili i później akceptowali

Nigdy nie należy ufać sobie więc nie powiem „nie”. Mam nadzieję, że nie zaakceptowałbym komór gazowych. Natomiast nie ma związku pomiędzy np. poparciem dla publicznego radia i taką akceptacją. To jest wnioskowanie ad absurdum. Równie mądre co „od trawki do strzykawki”.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Futrzak

czy ty uważasz że ja jestem rewolucjonistą?

a z innych spraw:
“Walenie człowieka kijem po głowie jest złe, ale walenie po głowie kije kogoś kto chce Cię zabić jest dobre.”
Czy walenie kijem po głowie ciebie gdyż z prawdopodobieństwem p ktoś może przez to że ciebie nie uderze tym kijem umrzeć (nie bezpośrednio z twoich rąk ale w jakiś pośredni sposób np nie otrzymując pozywienia) jest dobre? A jeżeli tak to czy zalezy od tego parametru p? A jezeli zależy to gdzie jest granica, przy jakiej wielkości p jest to dobre a przy jakiej złe?

“Zło to zło.
Nie podzielam tego poglądu. “
Możesz rozwinąć?

“A ja bym powiedział, że Ty poszukując innych rozwiązań godzisz się na większe zło, które by się nie zdarzyło, gdybyś wybrał mniejsze. “
Prawdopodobnie tu chodzi o to samo co wyżej – powtórze pytanie: co to jest większe a co to jest mniejsze zło i kto ustala granice kiedy to zło jest mniejsze a kiedy wieksze?

“Nie zgadzam się tylko na to, że w imię tego należy np. zlikwidować państwo [bo się wyrodzi]. Wszystko może się wyrodzić i nic nie jest dane na zawsze. I należy pilnować takich struktur i naprawiać na bieżąco a nie roić o utopii”
no to jak jestem rewolucjonistą czy ewolucjonistą i czy to zależy od radykalności poglądów?

“Natomiast nie ma związku pomiędzy np. poparciem dla publicznego radia i taką akceptacją. To jest wnioskowanie ad absurdum.”
Jasne ale ja ci sie staram cały czas pokazać że do tego absurdu dochodzi się zawsze małymi kroczkami a wtedy jest za późno na “naprawianie” i przestaje to być absurdem a staje się rzeczywistością. Wiesz na zasadzie dziś ty zabijesz gołębia, jutro twoje dziecko zabije psa, a pojutrze twój wnuk zabije człowieka (mam nadzieje że rozumiesz przenośnie bo nie rozwlekając się nie jestem w stanie inaczej tego procesu opisać).


qatryk.pl


> Qatryk

czy ty uważasz że ja jestem rewolucjonistą?

Nie sądzę, ale mogę się mylić.

Czy walenie kijem po głowie ciebie gdyż z prawdopodobieństwem p ktoś może przez to że ciebie nie uderze tym kijem umrzeć (nie bezpośrednio z twoich rąk ale w jakiś pośredni sposób np nie otrzymując pozywienia) jest dobre? A jeżeli tak to czy zalezy od tego parametru p? A jezeli zależy to gdzie jest granica, przy jakiej wielkości p jest to dobre a przy jakiej złe?

Z punktu mojego przeżycia dla mnie to na pewno nie będzie dobre, ale dla tej drugiej osoby, tak. Życie za życie. 1:1. Nie ma tu dobrego wyboru jeśli patrzysz na to z zewnątrz. Można stanąć z boku i pozwolić się toczyć wydarzeniom, ale nie stajesz się przez to bardziej moralny. Pytasz o granicę. Oczywiście, że nie ma na to wzoru. Człowiek widzi duże prawdopodobieństwo zajścia zdarzenia, ocenia wartości i podejmuje decyzje. Być może czasem błędne. Jesteśmy ułomni. Ja mogę Cię o coś innego zapytać, czy moralnym by było zastrzelenie Hitlera przed wojną. Czy życie 1 Adolfa jest tyle samo warte, co miliony istnień – ofiar wojny? To mam na myśli mówiąc, że nie można zła traktować jako kategorii niestopniowanej. Jest zło mniejsze i większe. Oczywiście, być może zabicie Hitlera nic by nie załatwiło, albo nawet gorszą wojnę by wywołało. Ale czy to znaczy, że mamy przestać działać? Być może to ma sens w jakimś kontekście metafizycznym, ale w prowadzeniu polityki raczej przeszkadza.

Jasne ale ja ci sie staram cały czas pokazać że do tego absurdu dochodzi się zawsze małymi kroczkami a wtedy jest za późno na “naprawianie” i przestaje to być absurdem a staje się rzeczywistością. Wiesz na zasadzie dziś ty zabijesz gołębia, jutro twoje dziecko zabije psa, a pojutrze twój wnuk zabije człowieka (mam nadzieje że rozumiesz przenośnie bo nie rozwlekając się nie jestem w stanie inaczej tego procesu opisać).

Powiedziałem już, że się zgadzam, że taki mechanizm istnieje. Tyle tylko, że Ty przyjmujesz jako pewnik, że ten absurd nastąpi i wtedy rzeczywiście każde działanie możesz określić jako prowadzące do hekatomby panświatowej. A ten pewnik nie jest w żaden sposób udowodniony. Podałem Ci przykład z narkotykami. To jest dokładnie to samo myślenie. I co? Absurd. Mogę Cię zapewnić, że trawka czasem prowadzi do ciężkich dragów a czasem nie. Zresztą sam się zastanów nad swoim przykładem. Dzieciaki zawsze męczyły zwierzęta, ale czy to oznacza, że po ulicach polskich miast grasują hordy morderców? Ja doskonale rozumiem, co chcesz powiedzieć, tylko – powtórzę – przyjmujesz fałszywe założenie o nieuchronności tego procesu w każdej dziedzinie życia.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


“Ja mogę Cię o coś

“Ja mogę Cię o coś innego zapytać, czy moralnym by było zastrzelenie Hitlera przed wojną.”
nie.

“Czy życie 1 Adolfa jest tyle samo warte, co miliony istnień – ofiar wojny?”
nie. nie można porównywać życia. ani nie jest tak że życie jednego człowieka jest więcej lub mniej warte, ani tak że miloina jest więcej lub mniej warte.

Słuchaj dotykamy tu mnóstwa rzeczy subektywizm, relatywizm, obiektywizm, racjonalizm, moralność to sie wszystko ze soba wiąże i żeby to dobrze opisać musiałbym wyprodukować pewnie kilka stron tekstu.
Zasadniczo jednak polega w uproszczeniu to na tym – przyjmujesz na drodze doświadczeń życiowych jakiś obiektywny obraz świata. Patrzysz na to przez pryzmat subiektywny – to co jest dobre dla ciebie nie koniecznie musi być dobre dla innych. Ale jeżeli masz dobrze przyjęty ten obraz obiektywny to kwestią tylko twojej racjonalnosci jest którą drogę obierasz. Nie zmienia to jednak twojego obiektywnego systemu wartosci. Zło pozostaje złem, choćby dany czyn był dla ciebie najwiekszym dobrem.
I teraz to z czym ja polemizuje to z załozeniem że subiektywizm u ludzi pokrywa się z ich obiektywizmem (kurna głupio to brzmi “mój obiektywizm” to jakiś wewnętrznie sprzeczny potworek jezykowy no ale mam nadzieje że czuć chociaż o co mi chodzi). Utylitaryzm właśnie to zakłada. I to jest niebezpieczne bo zaczynasz stopniować i wartościować (bo ten obiektywizm gdzies tam w tobie mimo wszystko tkwi i żeby usprawiedliwić się przed samym soba musisz wsiąż przesuwać w te czy we wte tę granicę) rzeczy niestopniowalne i niewartościowalne.
Tak to mniej więcej widze przy czym nie za bardzo wiem czy mi sie to dobrze w słowa udało ubrać – jeszcze kiedys nad tym usiąde i pewnie napisze cos dłuzszego na ten temat.

“Tyle tylko, że Ty przyjmujesz jako pewnik, że ten absurd nastąpi i wtedy rzeczywiście każde działanie możesz określić jako prowadzące do hekatomby panświatowej.”
Ale ja patrze na zbiór działań. W zasadzie nie mam pretensji do pojedynczych działań (jeżeli pominąć to co napisałem powyżej). Mi sie zwyczajnie nie podoba kurs bo widzisz tak jak napisałeś dzieciaki od zawsze gnebiły zwierzęta, ale w mojej opini dziś jest tak że te dzieciaki zaczynają byc coraz bardziej okrutne uzywając tej przenośni (zresztą to bardzo dobry przykład który wcale nie musi byc parafrazą).
I chyba mogę na tej podstawie wnioskować że dzieje się cos niepokojącego a co więcej szukać przyczyn takiego stanu rzeczy?
No i jeżeli w tej kwestii dojdziemy do wspólnego zdania mogę ci dalej uzasadniać czemu upatruje przyczyne tego w państwie jako takim i dlaczego uważam że brak państwa jest zdecydowanie bardziej efektywny. Czyli jeżeli zgodzimy się co do amoralności państwa i tego że ta amoralność państwa implikuje coraz większą amoralność jednostek to możemy przejść na gruncie utylitarnym czyli jakiejś tam efektywności i dyskutować na temat tego czemu brak państwa jest nie tylko obiektywnie moralny ale i efektywny bardziej niż jego istnienie:D


qatryk.pl


> Qatryk

Tu się nie zrozumiemy. Jeśli 1 trup i 1000 trupów to dla Ciebie to samo, jeśli kradzież bułki i kradzież samochodu to dla Ciebie to samo, to po prostu mówimy innymi językami.

to co jest dobre dla ciebie nie koniecznie musi być dobre dla innych. (...) Zło pozostaje złem, choćby dany czyn był dla ciebie najwiekszym dobrem.

Skoro coś jest dobre dla jednej osoby a złe dla innej, to na czym opierasz przekonanie, że jest to obiektywnie złe lub dobre?

[ost. Halo, jest tu kto?]


> Qatryk

Poza tym ja nie uważam, że to co dla mnie dobre jest obiektywnie dobre. To jest dobre dla mnie. Po to mamy język, żeby umieć dobrze się wyrazić – coś może być dobre dla mnie, dla 10 osób, dla mojej rodziny, dla społeczeństwa etc.
A stopniowanie i wartościowanie jest immanentną cechą człowieka, to nas czyni ludźmi.

Czyli jeżeli zgodzimy się co do amoralności państwa i tego że ta amoralność państwa implikuje coraz większą amoralność jednostek to możemy przejść na gruncie utylitarnym czyli jakiejś tam efektywności i dyskutować na temat tego czemu brak państwa jest nie tylko obiektywnie moralny ale i efektywny bardziej niż jego istnienie:D

Brak państwa jest efektywny? Nie nadążam :)
Mogę się nawet zgodzić z tym, że państwo jest powiedzmy wadliwe, bo człowiek jest wadliwy a państwo to jego wytwór.

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


“Tu się nie zrozumiemy.

“Tu się nie zrozumiemy. Jeśli 1 trup i 1000 trupów to dla Ciebie to samo, jeśli kradzież bułki i kradzież samochodu to dla Ciebie to samo, to po prostu mówimy innymi językami.”
NIe chodzi o to że jest to samo – chodzi o to że w sferze moralnej zabicie jednego człowieka jest dla mnie tym samym co zabicie mln ludzi. I jeżeli chcesz to odnieść do swojego wartościowania to zwyczajnie ja ci mówie że nie potrafie tego skalować i wartościować. Jeżeli załużmy odkładasz sobie hmmm wagę zabicia jednego człowieka na osi x i przydzielasz temu wartość 1 a mln ludzi przydzielasz wartosc mln to u mnie jedno i drugie moralnie znajduje sie w punkcie mln.
Co innego jeżeli przejdziemy do efektywności – czyli jasne że oceniam że inne konsekwencje ma zabicie 1 osoby a inne mln (przyczym wrecz odwrotnie niz jak to mawial stalin i zwykli “czuc” dzis ludzie ze jedna smierc to tragedia a mln to statysatyka:D).
Łapiesz o co mi chodzi czy mam jeszcze bardziej rozwijać?

“Skoro coś jest dobre dla jednej osoby a złe dla innej, to na czym opierasz przekonanie, że jest to obiektywnie złe lub dobre?”

Jest coś takiego jak empatia – wystarczy że odwrócisz tą zależność – jeżeli okaże się że dla tamtej osoby byłoby to dobrem a dla ciebie złem to od razu wychodzi ci że dany czyn jest zły. Być może dlatego mamy deficyt dobra że tę zależność jeżeli będziesz tak odwracał wychodzi tylko wtedy że czyn jest dobry jak dobry jest dla obu stron. No i masz obiektywizm i sposób na odróżnienie go od subiektywizmu.

Przy okazji z tego aksjomatu wypływa m.in. to że musi panować wolny rynek aby zapewnić jak najwięcej obiektywizmu bo każda dobrowolna transakcja może dojśc tylko wtedy gdy jest dobra dla obu stron. Każdy inny model temu zaprzecza i implikuje ten relatywizm.

“A stopniowanie i wartościowanie jest immanentną cechą człowieka, to nas czyni ludźmi.”
Nie to jest cechą ludzką a chodzenie na skróty i łatwiznę. A to implikuje że łatwiej sobie coś ustawiać na skali wartości bo przecież nie będziemy się zastanawiać jak buddyści czy moralnym jest zabicie komara. Ale po to mamy rozumy że mogę wymagać od ludzi tego żeby używali tego rozumu a nie zachowywali się jak małpy w dzungli. Pozatym to jest kwestia cywilizacyjna – dzieciaki nie potrafią wartościować i nabywają tej “wspaniałej” zdolności obserwując dorosłych. I błędne kółko się zamyka.

“Brak państwa jest efektywny? Nie nadążam :)
Mogę się nawet zgodzić z tym, że państwo jest powiedzmy wadliwe, bo człowiek jest wadliwy a państwo to jego wytwór.”
Kwestia skali. Zwyczajnie nie mówie że anarchia to utopia i wszyscy będą się kochać. Mówię że gdy nie ma państwa a w zasadzie sprowadzamy państwo do minimum (czyli do jednostki) czyli każdy stanowi o sobie
to zjawiska które uważamy za złe będą zachodzić w mniejszej skali – będą istniały bandziory ale nie będą w stanie wywołać wojny. No ale to już jest jak napisałem kwestia dalszych rozważań i w zasadzie w tym momenice zależało mi na tym abyś zrozumiał dlaczego uważam państwo za niemoralne i spróbował sobie wyobrazic alternatywe. Ja nie mówie że masz zaraz zostac anarchistą – zwyczajnie czasami się zastanów czy da rade skonstruować coś co nie będzie przeczyło moralności.

Dobra kończa już te wywody bo zaczynam za bardzo płynąć. Następnym razem postaram się do komentarza co najwyżej kilkuzdaniowego:D
pozdr


qatryk.pl


> Qatryk - już krótko, bo się rozgadaliśmy :)

1. W sferze moralnej śmierć 1 osoby i 100 to nie to samo ze względu na ilość zła, jego skutki. IMO, jest to wymierzalne – choć z zastrzeżeniem, że jesteśmy tylko ludźmi i się mylimy.

2. W Twoim modelu uwzględniasz tylko 2 osoby. W realu nasze działania dotykają wielu ludzi, w różnym stopniu, i na różne sposoby. Nie tak łatwo “odwracać zależność”. Pewna smuga cienia jest nieunikniona.

3. Transakcje nie zawsze polegają na wymianie dobra. Czasem robisz to, co musisz. Choćby ze względu na kwestie moralne, zwyczajowe, psychologiczne, obyczajowe. Plus, patrz punkt 2.

4. Wartościowanie jest ludzkie, bo moralność jest wytworem ludzkim. Ergo radzenie sobie wśród wartości jest wręcz konieczne w życiu.

5. Anarchia to rzeczywiście inna dyskusja – chętnie pogadam, jak coś napiszesz. Moim zdaniem państwo [mam na myśli dowolną organizację społ. gdzie jakiś element nacisku istnieje – np. gminę] jest efektywniejsze w zapewnieniu bezpieczeństwa, niż anarchia. Bandziory też się organizują :)

Może być taki protokół rozbieżności? :)

pzdr

[ost. Halo, jest tu kto?]


Qatryk i Futrzak

Chłopaki,
jeśli miałbym sie gdzieś umiejscowic na osi, pomiędzy punktami Q i F to blizej byłoby mi jednak do F. Z prostej przyczyny. Punkt Q oznacza utopię, chciejstwo, cos, przy realizacji czegoś najpewniej osiągnęlibysmy jakiś rodzaj hekatomby.

Qatryku, gledzenie o anarchii, o tym, że przecież sie da, że mozliwe etc. mam za dziecinadę. Jasne, jako model teoretyczny to może i jest ciekawe, ale tylko w kategoriach zabawy umyslowej. Niczego więcej.

Piszesz, że panstwa i jego istnienia nie da sie uzasadnić, że ten przymus niczym nie rózni się od przymusu i agresji bandyckiej. No jasne. Tak własnie jest. Tylko zobacz na to, co ci Futrzak pisze. Nie żyjemy w ramach teoretycznego modelu, tylko w świecie realnym, w którym istnieją i przemoc i agresja i osoby/instytucje/państwa ktore chcętnie sie do takiej agresywnej argumentacji odnoszą. Nie brac tego pod uwage to jest dziecinada właśnie.

Przeciez doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, co by się stało, gdybysmy np. w Polsce zlikwidowali panstwo i zabawili sie w dobrowolną wspólnote anarchistyczną. Wiesz przeciez doskonale jak długo taka wspólnota by potrwała. Dzień? Dwa dni?

Zobacz na jedna rzecz, do tego, żeby było tak jak mówisz musi zostac spełniona cala masa czynników, z “ludzie musza tego chcieć” na poczatku. To jest bajka i zawracanie sobie glowy bajkami nie przystoi zwyczajnie doroslemu chłopu, takiemu jak ty. Wolność- tak. Ale w ramach czegoś, co ma jakiekolwiek szanse na realizację.

I na koniec, gdzies tu na TXT przywołałem książkę pt. “Hiszpańscy żebracy” (nie pomne teraz autorki (chyba -ki)). Fabula jest taka. Ameryka za jakis czas, bogaci ludzie inwestuja w zmiany genetyczne dla swoich dzieci. Dotyczy to raczej niewielkiej ilości ludzi. Mozna poprawić pewne cechy zewnetrzne związane z uroda, trochę podkręcić inteligencję, ale najwazniejsza rzecz to bezseność. Można dziecku wyłaczyc potrzebe snu. Dzieciak NIGDY nie śpi. Jest aktywny non stop. Oczywiście jego rozwoj przebiega wielokrotnie szybciej niz innych dzieci. Oczywiście wiążą się z tym rózne trudności i ostracyzmy. Bwiem normalnym jest, że zwykla szara masa na takich bezsennych patrzy z dużą podejrzliwościa. Wszak to juz troche nowa rasa, taki homo super.

Główna bohaterka tej książki (a książka troche w takim stylu aynrandowskim) po osiągnięciu dorosłości gromadzi wokół siebie innych bezsennych. Tworza coś na ksztalt trustu/wspólnoty. Rownolegle ameryka się socjalizuje. Coraz mniej ludzi pracuje a coraz więcej żyje z zasilków, bowiem wytwarzanie bogactw nie wymaga jakiegos wielkiego angazowania mas ludzkich. Nasi bezsenni buntuja sie przeciwko temu, gdyż sa jednostkami dynamicznymi, nieprzecietnie inteligentnymi etc etc etc. Poprzez podstawione fimy kupuja baze orbitalną i przenoszą się na nią zakladając na niej swoje własne panstwo. Taka anarchokapitalistyczna utopie/wspólnote.
I przegrywaja z kretesem. Wszystko. Począwszy od swojej wlasnej wspólnoty i jej założen podstawowych, po niezalezność od Ziemi i ziemskich panstw.

Ja nie mówię, że to jest dowód na cokolwiek. Nie jest. Ale to jest po pierwsze- bardzo ladnie napisane, a po drugie- bardzo realistycznie sa oddane pewne mechanizmy. Moim zdaniem lektura warta ci polecenia.

Szkoda bowiem, żeby twoja energia marnowala sie na bujanie w obłokach, skoro może zostac spozytkowana na cos konkretnego, od czego byc może realnie przybędzie nam wolności. Realnie.


re: Wyrusowi w odpowiedzi (uwaga będą brzydkie wyrazy)

Ale zaraz zaraz bo my tu o dwóch rzeczach gadamy. Ja wam cały czas o teorii a wy mi o praktyce. Ja tylko chce dojść do konsensu teoretycznego, jak sobie wyobrażam praktyke to zupełnie inna sprawa.
Dlatego Arturze to nie jest tak że ja mówie spierdalać mi z państwem i to już. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – gdzieś to chyba tu napisałem. Mi nie przeszkadza w zasadzie państwo jako takie. Mi przeszkadza przymus. Przymus które państwo gwarantuje sobie przez monopolizowanie różnych dziedzin. Zauważcie że wszystkie te dziedziny które państwo ma w swym posiadaniu zostały wymyślone przez wolny rynek.
W każdym razie oczywistym jest że teoria gdy spotyka się z życiem zawsze przegrywa. Ale to nie oznacza że nie należy odnosić rzeczywistości do teorii.
Arturze napisałeś:
“Zobacz na jedna rzecz, do tego, żeby było tak jak mówisz musi zostac spełniona cala masa czynników, z “ludzie musza tego chcieć” na poczatku.”
Powiedz mi czy myślisz że amerykanie sto lat temu chcieli tego co mają dziś? Zakładam że odpowiesz nie. Dlaczego zatem nie można przeprowadzić procesu odwrotnego?
W każdym razie ja powtarzam nie jestem żadnym rewolucjonistą ja bym chciał jedynie ten proces który dostrzegam zatrzymać i puścić w drugą stronę. Niech postępuje takim samym tempem jak postępował do tej pory w drugą stronę. Tylko tyle i aż tyle. To tak jak z zasadami dynamiki Newtona. Nie zrobisz tak aby przedmiot poruszający się nagle znalazł się tam gdzie był pięć minut temu. Ale możesz go zatrzymać a potem nadać mu odwrotny kierunek. “Dajcie mi odpowiedni punkt przyłożenia a porusze ziemie” – pic polega na tym że trzeba znaleźć ten punkt, ale najpierw też trzeba mieć cel tą teorie.

Dobra ostatnio mi pisanie nie idzie, zapewne jeszcze bedziemy mieli na ten temat okazje pogadać więc tymczasem tyle.


qatryk.pl


Subskrybuj zawartość