Rozmowa o rozmowie

Spotkali się jakiś czas temu. Nic nie wskazywało na to, że się poznają. Przecież się nie znali. Żadnemu z nich nie nie przyszła do głowy oczywista myśl, że podstawowym warunkiem poznania znajomego jest zawarcie znajomości z osobnikiem nieznanym. Chyba dalej tego nie wiedzą. Mimo to, przysiadają od czasu do czasu na ławeczce rozmawiając.
Na ławce rozmawia się bardzo dobrze. Zwłaszcza, kiedy ławka jest świeżo malowana, a rozmowa się klei. Rozmawia się przyjemnie. Czasem nawet za bardzo. To wzbudza podejrzenia wszelakie. Układają więc dla siebie (pod płaszczykiem) ankiety, próbując znaleźć sensowną skalę określającą bezpieczny dla nich poziom znajomości w nieznajomości.

- Się zastanowiłem trochę i doszedłem do wniosku, że to chyba przez to, że ja mam idiotyczne i niczym nie uzasadnione wrażenie, że Cię znam. I że prawem konsekwencji, Ty znasz mnie. I, że masz rację, że się ze mną kiepsko rozmawia. Dosyć popaprany jestem.

- No, jak tak możesz mówić, że z Tobą kiepsko się rozmawia? Czasem trudno nam się rozmawia ale ta trudność wcale nie równa się kiepskości.

- Postaram się coś z tym zrobić na przyszłość. Oczywiście nie z popapraniem, ale z nietrzymaniem stosownego dystansu.

- No cóż, “stosownością dystansu” zostałam porażona. Jak bardzo stosowny ma być ten dystans? To tylko rozmowa. Przecież nikt tu nie lata odziany tylko w różową halkę czy bokserki uzupełnione przydeptanymi papuciami. Nie przesadzasz?

- Ale co cię poraziło w “stosownym dystansie”? Przecież to takie obrotowe… To jedna z moich ukochanych sztuczek. Jakżesz ja się lubię bawić słowem, drażniąc tym ludzi! Od razu zaznaczam, że nie chcę Ciebie drażnić nijak. A już słowem w szczególności. No sama widzisz, że nie umiem. Zawsze o jedno słowo za daleko… ale skoro postanowiłaś pobiegać w stroju nieco kabaretowym, to ja nie mam nic przeciwko. No, może poza kolorem. Nie może być czarna? Ta halka.

- Co jest obrotowe? Ja? W kabarecie? I niby mam wdzięczyć w tej czarnej halce do Ciebie? Widzę, że nic tak dobrze Ci nie wychodzi jak drażnienie słowem. Tu nie ma nic do rozumienia. Wszystko jest aż nadto zrozumiałe. I jak tu się nie wściec?

Ja bym się też wściekł. Pisze człowiek ambitnie, a tu przychodzi prostak i wszystko rozumie. To jest ewidentna bezczelność!

- Ty… Ty… Ty sam jesteś bezczelnym prostakiem! A jakim ambitnym?! Też coś!

Na wszelki wypadek zerwali się z ławki. Spacer będzie chyba bardziej stosowny. Spacerowali tak, prowadząc dialog na smyczy zdrowego rozsądku.

W końcu sami rozmówcy przestali grać rolę rozmówców. Została goła rozmowa i ona teraz kreowała rozmawiających. Była jedynym powodem, dla którego istnieli. Z całej fizyczności i tożsamości ocalili tylko dwie pary nóg. W sumie cztery. I tak właśnie powstały dialogi na cztery nogi. Jedyny przypadek w dziejach ludzkości, w którym była rozmowa, a nie było rozmówców.

I tylko echem wracały słowa: – Jakżesz ja się lubię bawić słowem, drażniąc tym ludzi! Od razu zaznaczam, że nie chcę Ciebie drażnić nijak. A już słowem w szczególności…

———————————————————————————————-
Zdania napisane „maszynową czcionką“ są cytatami zaczerpniętymi z „Dialogów na cztery nogi“ autorstwa panów Stefana Friedmana i Jonasza Kofty.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Czy Pani, Szanowna Magio, do czegoś pije?

A może do kogoś? I tak nagle? Niczym piorun z jasnego nieba? I to slowem Pani czytelników tak traktuje? No nie wiem, co o tym sądzić.


Zaraz tam pije?

Kobita pijąca ( do czegoś, kogoś ) gorsza jest od człowieka.
Nawet trzeźwego.

Mnie inna rzecz intryguje?
Kto jej ( Magii znaczy ) te czcionkę podłaczył?
Niektórzy to se mogą pomyśleć, że to na maszynie porwanej z SB, pisane jest?
Igła


Panie Lorenzo Ulubiony

Sam Pan mi drabinę udostępniłeś horyzont obserwacyjny (niechcący?) rozrzeszając. :)
No to sobie dziś posiedziałam na tej Twojej drabinie, popatrzyłam i nabazgrałam na szczebelkach. Takie genderowe (wg pana Yayco) graffiti.
Najwyżej będę siedzieć do końca świata i gumką myszką wymazywać.
Jeśli Pan niezadowolony jesteś...


Ha! Panie Igło!

Wiedzialam, że Pan tu zaraz przyniesiesz pod płaszczykiem ankietę do wypełnienia. Lustracyjną.
Nic z tego. Ja już wolę Ci jareckie postawić, bo…
... pozdrowienia Panu ślę z krainy deszczowców.
:)


Ja, Droga Pani Magio?

Do tego niezadowolony? Ależ nigdy. Zaszczycony jestem (choć to wlasciwie zasluga faceta, co to drabinę wynalazl – ale ze mnie męski szowinista, nieprawdaż?), że z tej mojej drabiny takie widoki się roztaczają. I tych widoków za żadne skarby nie wolno wymazywać. Nawet gumka myszką. A może przede wszystkim. Bo slowo i obraz to wiele… bardzo dużo nawet… Choć niekiedy samo slowo wystarczy… albo sam obraz… jak wielki, czarnoskrzydly fortepian o 2-giej nocnej godzinie, na krakowskim Rynku…


Panie Yayco

Pan siedzisz w beczce a ja na drabinie. Trudno. Będziemy do siebie krzyczeć. :)

Przyznam szczerze, że wcale bym sobie nie odmówiła możliwości oglądnięcia Pana siedzącego w beczce w siatkowym podkoszulku i w laczkach.
Nie mogę się bowiem zdecydować czy widok taki byłby bardziej erotyczny czy kabaretowy. Gdybym zaś zobaczyła…

Czy Pan mi możesz wytłumaczyć o co się rozchodzi z tym “Lubiewem”?

Pozdrawiam się z Panem ciepło i za piękny prezent dziękuję.


Panie Lorenzo Szanowny

Pan jesteś tak straszliwym szowinistą (męskim na dodatek), że ja (to pewnie reakcja nerwowa strachem powodowana:) mogę się tylko do Pana uśmiechnąć.

Ciekawa jestem bardzo, co wielki, czarnoskrzydly fortepian o 2-giej nocnej godzinie, na krakowskim Rynku… porabiał?

Pozdrawiam zaprzestając gumkowania…


Magio

mnie staropolskie przyszło: jak Ci mówię to Ci gadam , do głowy przyszło

piękne cytaty...bezczelnie rozumiejący prostak

:)))

Prezes , Traktor, Redaktor


Maksie Ulubiony

No tak mnie się udało, mimo żem niewiele rozumiejąca. W zasadzie mogłabym same cytaty zostawić i byłoby lepiej pewnie. Gdyż, jak niektórzy twierdzą:
Na dobrym rymie
Wszystko się trzymie.
Wszystko się klei,
Jest po kolei
Największa bzdura
Lepi się w formę.
Powstają z tego twory potworne.

No to mi wyszedł potworniak. :)

p.s. To też z “Dialogów”.


Wredna Pani jest kobita i tyle

ja w laczkach?

Niedoczekanie Panine. Prędzej by mnie apopleksja trafiła. A siatkowego podkoszulka nie posiadam.

I szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego ta halka nie może być czarna. W czarnym każdej ładnie i szczupło jest…

Zaś Lubiewo to taka powieść o damskich fryzjerach. W zasadzie. Zostałem dziś za płciowego szowinistę z nominacji, więc się staram dostosować i błyskam erudycją. Jak to łysy z baczkami. Taki szczuplutki.


Zemdlałam...

oraz zaniemówiłam…


Czyżby cierpiała Pani,

Pani Magio, na jakąś niedyspozycję?

Czy też, jak to drzewiej pisano, “przypadło na Panią, wedle obyczaju kobiet”?


Co? Co Pan tu robi panie Yayco?

Znowu padłam zemglona...


Rozmawiam z Panią,

a co mam robić?

Może przypomnę, że napisała Pani niejasny utwór, prawdopodobnie ku czci bielizny poświęcony i na pohybel manipulacji (albo odwrotnie – pewien nie jestem, czy pojąlem o co idzie).

A że do mnie Pani coś mówiła, to grzecznie przyszedłem odpowiedzieć.

Coś nie tak jest?


A skąd ja mam wiedzieć co Pan masz robić?

Wiedziałam, co Pan miałeś robić. Ale teraz to już nic nie wiem.

No, może poza tym, że Pan o tej bieliźnie w kółko będziesz gadał oraz się czepiał, jak na szowinistę (mianowanego) przystało.
A to jest o nogach proszę Pana. Czterech na dodatek.

Muszę po szklaneczkę czegoś na wzmocnienie…


O nogach?

bez odwłoka?

To ja chyba nie jestem zainteresowany.

Jak palenie rzuciłem kiedyś dawno, to mi węch powrócił. Było to jedno ze źrodeł zakupienia sobie samochodu własnego, bo komunikacja masowa stalą się nieznośną.

A czy chociaż zgrabne te nogi? Choćby i niektóre..

Jak Pani widzi uporczywi staram się w sobie odnaleźć punk zaczepienia w tej nowomodnej literaturze Paninej.


Panie Yayco

Odwłok występuje u stawonogów. Na ten przykład u pająków albo chrząszczy. Widziałeś Pan tu jakie? W tekście, znaczy.

Jakbyś Pan wiedział co takie samiczki Rhamphomyia z odwłokiem robią to już byś o nogi nie pytał. Choćby swoje. Te, w lustrze sobie obejrzyj.

Pozdrawiam śpiąco…


O Jezu,Jezusiczku

Yayco wyciongnientyz becułkecki!!!!

Turlam się po pokoiku w ta i we ta.

Próbowali różni,nawet Delilah,Gretchen a WSP Yayco nic.
Już miałem plan przebiegły;usiąść wedle beczki i pół dziennej normy papierosów wypalić,aby wykurzyć uparciucha,a tu Magia szast prast i Yayco na wierzchu.

Pozdrawiam optymistycznie,wiosennie

PS.Te całą lustrację to o kant dupy roztrzaść.Geremek i tak się nie zlustruje.
To tylko piana,piana.


Zenku Drogi

Ja sama w szoku jestem głębokim. Ino to raczej nie moja zasługa, tylko rozbuchanej wyobraźni pana Yayco, któren nie zdzierżył obrazu własnego w siatkowym podkoszulku i laczkach. :)
Ale może ja też się mylę przyczyny szukając w niewłaściwym miejscu?
Pan Yayco wie na pewno. Nie powie.
Pan Igła wie prawie na pewno. I też nie powie.
Trza domysły snuć, pod płaszczykiem.

Cieszę się bardzo, że o tak późnej/wczesnej porze uśmiałeś się serdecznie i pokulałeś.

Odpowiednio wiosenne pozdrowienia załączam…


Sam czekam,

na objaśnienia Igły, bo niewiele rozumiem.

Dlaczego (dla przykładu) Pani Magia każe mi własne nogi oglądać? Jakaś kolejna fala propagacji narcyzmu, czy co?

A co do odwłoków u stawonogów nie mam zdania. Co zaś do samiczek – wprost przeciwnie…

Pozdrawiam, ciesząc się każdą kroplą deszczu…


Magio

no to ja staje i mdląc beretke w dloniach (Twoim zwyczajem) oddaje nalezne Ci honory.

po primo: jak po siedzeniu na drabinie lorenzowej maja Ci takie teksty wychodzic, to… (choc jestem ogolnie drabiny przeciwnikiem) wlaz na tą drabinę częściej i potem racz nas takimi smakowitościami

po sekundo: no żeś na nocny spacer z beczki Pana Yayco skusiła, napawa mnie zdumieniem okazanym przeciagłym yyyyyy…. i nakazuje mi z większą uwagę na Twoje kusicielskie moce patrzec.

rzeklbym – gdzie diabel nie moze, tam Magie pośle… ale Pnu Yayco by sie takie porónanie nie spodobało… więc sie z niego wycofuję.

ps: prowadzenie dialogu na smyczy zdrowego rozsądku… napiszesz coś na ten temat? ;-)


Dzień dobry, Panie Yayco

Miło, że Pan z wilgotności dnia jest zadowolony.

Panie Yayco, ja niczego Panu nie każę robić. To tylko sugestia była, cobyś (zamiast się dopytywać o cudze) zgrabność własnych kończyn dolnych ocenił. One mogą być dwiema z wymienionych w tekście czterech.
Ale nie muszą... Badania w toku.

Pozdrawiam nienarcystycznie…


Pani Magio,

mógłbym napisać, że nikt nie narzekał, przez te długie lata…

Pani mnie przeraża. Wizja moich własnych nóg, bez reszty mnie, nie jest mi sympatyczna. Bardzo jestem z nimi związany.

Źle zrobiłem, dla czczej ciekawości mój erem z dębiny porzucając. Źle.

Teraz chłód, niewygodę i urągania gawiedzi znosić musiał będę...

PS Naszło mnie empiryczne podejście: czy z Paninej perspektywy da się coś powiedzieć o rozmiarze stóp, na których są te nogi wsparte?


Griszequ

Zdecydowanie przeceniasz moje możliwości magiczne ( białe tylko), że o ćwierćliterackich nie wspomnę.
Moce kusicielskie? U mnie? Ciszej Griszequ, sza… Jeszcze tu zaraz ktoś na pomysł egzorcyzmowania mnie wpadnie.

Drabina, którą swego czasu przytaszczył pan Lorenzo, jest niewątpliwie wielce przydatnym urządzeniem obserwacyjnym. Nie zapominam również o jej znakomitych właściwościach relaksacyjnych. Będę więc dalej korzystać z niezwykłej gościny Panalorenzowej na drabinie przesiadując i obserwować, obserwować, obserwować... Dopóki pan Igła za szpiegostwo mnie nie zdejmie. :)

A w ogóle, to (o ile mnię nędzna pamięć nie myli) to już jakiś czas temu miałeś się zająć pisarstwem na TXT. I co? Czekam, czekam i nic. Jeno żal i zgryzota…


Magio

zabiegi egzorcyzmowania Ciebie moglyby miec bardzo ciekawy przebieg. w zaleznosci od skladu, moznaby napisac pare scenariuszy: począwszy od lekkich komedi, poprzez tragedie greckie, na krwawym horrorze koncząc. jako ze Pan Lorenzo przy piwie jakies bezecne filmiki ogląda, jego obecnosc w skladzie egzorcyzmujacym moglaby scenariusz skierowac w ciekawe dla meskiej widowni miejsca… ale… bredze… ;-)

Pan Igla za szpiegostwo z drabiny nie sciąga, tylko podglądactwem sie zajmuje, wiec kobieca obecnosc na drabinie raczej bardziej go cieszy niz smuci.

Twoj tekst jest zwyczajnie dobry i jednocześnie kameralno-klubowy, a takich brakowało ostatnio. Aż się prosi o kontynuację... Mnie właśnie interesuje Twoje “zdroworozsądkowe” prowadzenie dialogów – jako osoba katastrofalnie dla adwersarzy mocno osadzona w faktach, a jednocześnie czestokroć emocjonalna w swoich wypowiedziach, jesteś jak najbardziej uprawniona do takiego wpisu…


Pozdrowienia dla Czytelnika z Nowego Yorku

Oraz wielkie podziękowania z podziwem połączone.
O tej porze czytać moje bazgroły?
:)


Panie Yayco

Proszę ducha nie tracić oraz reszty pańskiego jestestwa. Ja nigdy w życiu nie wpadłam na pomysł oddzielenia Pana od Jego kończyn dolnych.
Proszę przeprowadzić rozmowę poważną z własną wyobraźnią, bo ona (deszczem pobudzona nadmiernie chyba) coraz to dziwaczniejsze obrazy Panu funduje.
To się niebezpiecznie może zakończyć, bo – jak zauważyłam w okolicach rozpadniętej całkiem beczki przebywając – Pan na ślepo chodzisz i głowę rozbijasz opowiadając jakieś dziwności o różowych desusach.
Co i mnie (przyznam) w konfunzję niejaką wprowadza…

Pozdrawiam zaniepokojona…

p.s. Badanie trwają i wnioski końcowe mogą się Panu nie całkiem spodobać. Wstępne oceny prowadzą w kierunku konkluzji: rozmiar dzieckowy (stóp pańskich). :)


To i odetchnąłem

bo rożne rzeczy można o moich stopach powiedzieć, ale tego nie.

Pójdę zmoknąć, to się schłodzę.


A ja w sprawie

golenia nóg bym zagadnął?
Jakie jest państwa stanowisko w tej ważnej sprawie.
Bo ja zdecydowanie przeciwny jestem, szczególnie, ze kiedyś 2 nogi tępiły mi maszynkę a teraz 6.
Igła


Griszequ

Nie wywołuj wilków z lasu tekstowiskowego. A już absolutnie nie zajmuj się pisaniem dla nich scenariuszy żadnych. Jeszcze sobie coś zakonotują i w czyn wprowadzać zaczną... A to niebezpieczne może się okazać, gdyż (jak mówi jedno z praw Murphy’ego) największe zagrożenie na polu walki stanowi oficer z mapą. O zagrożeniach piwnych nic nie wiadomo, jeszcze. :)

Zanim zemdleję (znowu) po przeczytaniu słów: jako osoba katastrofalnie dla adwersarzy mocno osadzona w faktach, przypomnę o pisaniu Twoim, którego nie ma. Nie uciekniesz, Griszequ. Będę Cię śledzić, jak Pan Igła Pana Lorenzo ostatnio…

Pozdrawiam zemdlona całkiem…


Panie Igło

Komentarz pański spowodował moje nagle do przytomności powrócenie.

Przyznam, że zaniepokoiłam się z lekka gdyż nie mogę się zdecydować czy Pan mówiłeś, że teraz 6 nóg posiadasz czy też 6 maszynek do golenia niszczysz z jednej kończyny dolnej owłosienie usuwając? A może to nie Twoje te nogi…?

Zaś w ogólności poruszonego problemu to ja mogę powiedzieć, że lubię gładkość ale nie za przyczyną ostrych narzędzi powstającą. Gładkość taka zbyt szybko w szorstkość się przeradza, dziwne czasem wrażenia powodując. Ale jak kto lubi…

Tu nadmienię, że badania nad kończynami pana Yayco skręciły w zupełnie nowy dla mnie zaułek. Konkluzje wkrótce, mam nadzieję.

Pozdrawiam gładko…

p.s. Panie Igło, ile ja już piw jestem Panu winna za te pozdrowienia nieustające?


Magio

ja to tak w kontekscie mojej z Arturem debatki na temat finansowania sluzby zdrowia z VAT.
pomyslalem, ze jakbys sie wlączyla nagle, to pewnie:
1. majac dokladne wyliczenia GUS dotyczące przychodów z VAT
2. cztery budzety wstecz ze wskazaniem ilości srodkow na sluzbe zdrowia
3. kwerendy i trendy dotyczace spadku konsumpcji wywolanej planowanym zwiekszeniem przez nas VAT wraz z wykresami plus warianty na wypadek krachu na gieldzie amerykańskiej
4. przyklady czterech krajow ktore to wprowadzic probowaly i im sie nie udalo

no i sobie tak pomyślałem, ze takie “gaduły z Magią jako mieczem Damoklesa nad amatorskimi głowami”. ;-)


Pani Magio

Ryczałtem krzynkę miesięcznie niech pani postawi.
I będziemy kwita.

Specjalnie tak napisałem – postawi – żeby mnie znowu tu kto o napastowanie kobit i chamstwo nie oskarżał albo inne seksualne ciągoty.
Przeważnie walnięty, wracam do pionu.
Igła


Griszequ

Mam wrażenie, że Ty mnie z kimś mylisz nieustannie. :)
Czytając powyższe pomyślałam z przestrachem czy przypadkiem nie z niejakim Kołodką, ministrem przeszłym w happeningach ekonomicznych się specjalizującym.
Pobiegłam nawet do lustra, żeby sprawdzić... Ale nie. Twarz inna całkiem oraz fryzura. Nawet nogi nie te same.
Uff…

A mieczyk magiczny to nad Tobą zawiśnie z przyczyn oczywistych.

Pozdrawiam śpiewająco…
...Nie mam serca do czekania,
do liczenia, do zbierania,
nie, mnie nie zrozumie pan...


Magio

Ty tu nie spiewaj. Albo spiewaj. W koncu wiosna. Ale sie nie kryguj. W czasie dyskusji o Kosowie urządzilas tutaj prawdziwą rzeź niewiniątek, krew bryzgala po scianach i nigdzie miejsca schronienia znalezc sie nie dalo.

a tego klodke Kolodke to z jakiej szafy zes wytargala?


Magio

protestuje. teraz mi bedzie ta piosenka lazic po lbie do konca dnia….


Panie Igło - krzynkę?!

Z torbami pójdę!
Pan się zdecydowanie za szybko do pionu doprowadziłeś... :)

I bardzo proszę mię tu nie mięszać z tymi…no… oskarżeniami o ciągoty. Zawartość znajomości w naszej nieznajomości jest bowiem niewystarczająca do wyciągnięcia tak kategorycznych wniosków.

Pozdrawiam bez…


Griszequ

Ale to było Kosowo a nie żaden VAT, czy inne waciki!
A pan Kołodko przebywał ostatnio w szafie wrocławskiej (chyba), gdzie prezentował swoje zużyte obuwie traperskie oraz fotografie tegoż obuwia w czasie swoich wędrówek traperskich zrobione.
Artysta! Prawdziwie renesansowy człek…

Komisja w składzie:
Magia – przewodnicząca
Magia – zastępca przewodniczącej
Magia – sekretarz Komisji
swierdziła, co następuje:
Protest ob. Griszeqa odrzuca się w całości z powodu nagminnego uchylania się rzeczonego Griszeqa od obowiązków względem społeczności TXT, ze szczególnym uwzględnieniem Szanowniej Komisji.
Tryb odwoławczy odwołuje się.
Nakłada się na ob. Griszeqa karę porządkową, jak poniżej:

Nie mam serca do pilności,
do piękności, do świętości,
to zbyt wyszukany stan!
Nie mam głowy do dyplomu,
do poziomu, zbiórki złomu,
nie, mnie nie zrozumie pan!...

:)


I widzisz Pan, Panie Griszequ

ja tylko grzecznie napominałem Pana, nie forsując bynajmniej.

A teraz siadaj Pan i pisz, bo nasz nowy literacko – śpiewaczy talent panu nie popuści.

Poznasz Pan ruski miesiąc, dalej się uchylając…


Magio

o żesz Ty…

na pohybel, granda, boruta… ja tu jeszcze wroce. z pila wroce. i te szczeble, pod ktorymi Igla glowe zadziera, to podpiluje. i poczet sztandarowy caly przyprowadze – o ile sie zgodzi oczywiscie – by patrzyl jak z tej drabiny łubudu…

zeby zadnej czlowiekowi szansy na odwolanie…

poprosze czlonkow szanownej komisji, by sie za mna wstawili. aaaaaa wlasnie… gdzie są czlonkowie komisji? brak czlonkow zaczyna mnie niepokoic. to jakis feministyczny szwindel – co to za komisja bez czlonkow? i nie chodzi mi bynajmniej o członki zanaczeniowo: nogi, tylko o…. o co mnie chodzi w ogole?

ps – “Tryb odwolawczy odwoluje sie” – spadlem z krzesla…


Pani Magio

Jeżeli się rozchodzi o torby.
To zalecam dwie, coby ciężar symetrycznie rozłożyć.
Bo to, i żylaki ale, i wypięta pierś, lepiej się prezentują.

W następnym miesiącu będzie taniej, bo puste butelki oddam.

P.S. A propo’s piersi. Czy jak komu poskąpiło włosów na głowie, to mogło mu wynagrodzić na klacie, jako drugorzędnym, męskim oznakowaniu?
Igła


Panie Yayco

ja pamiętam i pamietam jak Pan zapowiedzial wyzlosliwianie sie w komentarzach, co skutecznie moj zapal ostudzilo, a przynajmniej dalo mi pretekst – bo ja konstrukcji delikatnej jestem psychicznej i krytyka moglaby spowodowac ze zamknalbym sie w sobie. a przynajmniej – w resztkach tej beczki, co to ją Pan porzucił był.


Jak ja lubię

panie Griszeku, czas zaprzeszły, były.
Choćby dlatego, żeby od języka SMS-ów odetchnąć.

I dlatego pan zacznij pisać a nie p.Magię , na drabinie, podglądasz&podszczypujesz.
Igła


Griszequ

Członkowie Szanownej Komisji w dybach siedzą, na widok publiczny wystawieni za wywrotową działalność przeciwko wychowaniu w trzeźwości oraz zakazowi proliferacji treści pornograficznych.
Prezydium Szanownej Komisji zastanawia się nad możliwościami zaostrzenia warunków odbywania kary poprzez przymusowe wysłuchanie arii:
Już kąpiesz się nie dla mnie w pieszczocie pian
nie dla mnie już przy wannie odkręcasz kran
Nie dla mnie już natryskiem zraszasz czary swe wszystkie
Wiem że czeka aż wyschniesz już inny pan

Korzystasz już nie dla mnie ze stacji pomp
Lecz choć ból w otchłań pcha mnie Ty kąp się kąp
Chcę by schludność Twa kwitła
kąpiel Tobie nie stygła
Choć podcięłas mi skrzydła strąciłaś w głąb

I tylko pomyśl sobie w dogodniejszej porze
o tym co już przez Ciebie kąpać się nie może
Boże...

:)


Panie Igło

przecież ja obok Pana stoje, szturchając by sie Pan trochu przesunął i mi miejsce zrobił. to dobry czas na podszczypywanie, bo jak na drabine wlezie Pan Lorenzo, to z podszczypywania raczej nici…

a Magia na drabinie siedzi, macha nogami i sobie spiewa, za nic mając to nasze podglądactwo i podszczypywanctwo…

ide po piłe…


Panie Griszeku

wzywam do powagi.
Znasz pan rysunkowy dowcip Tyma – Ryba piła?
Igła


To ja mogę obiecać, że będę chwalić

co najwyżej dwuznacznie…


Magio

przyznaje ze tej piesni nie znalem, bynajmniej nie przez niechec do kapieli czy tez niechec do kapieli wspolnych w szczegolnosci.

jak Pan Lorenzo w dybach, to trzeba nam gdzies Pana Yayco namierzyć, by beczki z winem odszpuntowal… i rozgladnąć sie, czy ktos sie nie zbliza z jakims kotem w worku…


Panie Igło

co ja poradze, ze humor dopisuje wszytkim na txt? to i mi sie udziela.
same dobre wiadomosci:
beczka rozbita
drabina “zleziona”
szpile schowane
magiczne spiewanie
no cud , miód i orzeszki. tylko czekać na jakąś beczke dziegciu, co to prawem równowagi zaraz sie znajdzie, ale do tego czasu powaga nie jest najbardziej pożądanym stanem.

rysunek znam… ;-)


Panie Igło

Pan sugerujesz, że ktoś tu ma żylaki na piersi? :)

W kwestii zasadniczej odnośnie pańskiego pytania o to owłosienie przesunięte z głowy na klatę z piersiami, to Szanowna Komisja po dość burzliwej dyskusji stwierdza, że rzecz w większości przypadków należy uznać naturalną.

p.s. Dziękuję uprzejmie za zmiejszenie ciężaru daniny pozdrowieniowej.
Zostało to Panu zaliczone po stronie plusów dodatnich.


Panie Yayco

Próżne nadzieje, złudny trud, spóźnione obiecanki.
Szanowna Komisja przemyśliwuje nad karą szczególnie dotkliwą...


Żylaki na piersi

członki w dybach

I to tak przed trzynastą...

O tempora, o mores

I jak tu racji nie przyznawać niedużym politykom?


Co robi, Pani Magio?

Bo nie zrozumiałem, prawdopodobnie…


Nie szkodzi, panie Yayco

Ja też nie rozumiem.
http://www.sjp.pl/co/przemy%B6liwa%E6


Magio, ładne:)

nieprzemyśliwana, nieprzemyśliwaną, nieprzemyśliwane, nieprzemyśliwanego, nieprzemyśliwanej, nieprzemyśliwanemu, nieprzemyśliwani, nieprzemyśliwany, nieprzemyśliwanych, nieprzemyśliwanym, nieprzemyśliwanymi, przemyśliwana, przemyśliwaną, przemyśliwane, przemyśliwanego, przemyśliwanej, przemyśliwanemu, przemyśliwani, przemyśliwany, przemyśliwanych, przemyśliwanym, przemyśliwanymi

uffff

Prezes , Traktor, Redaktor


Nie zrozumiała Pani,

ja słowa rozumiem, tylko mi się one w sensowną całość nie składają.

Podmiot mi do orzeczenia nie pasuje, mówiąc najprościej, aby Paninej główki nie mitrężyć...

W ogólności, twórczość Pani, sromotnie myśli ludzkie skręca – w stronę anatomii.

To jednak jest Gender...


Maksie

Tam tego o wiele więcej jest. Dlatego nie pasować może i przy mitrędze Pana Yayco. Mnie też nie bardzo pasuje. Lepiej by może było “przemyśliwa”. Śliwa?


Myśliwy?

też dobrze:)

a tak przy okazji goofina to od goofy?

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Yayco (WSP)

Nie w ogólności. Raczej w szczególności, bo to pańskie myśli gdzieś skręcają. Ciekawe czy to powodowane jest przez…
(...)
To że będzie się dotkniętym
przez dla płci indyferentyzm
To nie znaczy jeszcze żeć
Miłych wrażen nie da płeć

Wesołe jest życie staruszka
Gdzie spojrzy tam bóstwo co krok
Tu biuścik zachwyci tam nóżka
bo nie ten bo nie ten juz wzrok
Tu biuscik zachwyci tam nozka
bo nie ten bo nie ten juz wzrok

(...)

Pozdrawiam nieindyferencyjnie ...
:)


Tak Maksiu.

Goofina od goofy pochodzi. Dostałam takie przeźwisko w prezencie od jednego Kanadyjczyka, dawno temu. Albo jeszcze dawniej. :)


Jak to miło, z Pani strony,

że przypomniała mi Pani o zamierzonej wizycie u okulisty.

bo pamięć, bo pamięć nie ta…

Też pozdrawiam, ale jednak inaczej, bo nieindyferentnie…


Szanowny Panie Griszequ

Proszę mi tu nie dewastować mojej drabiny! Bo nigdy nie wiadomo, czy Pan się na nia nie wdrapiesz.


Panie Lorenzo Szanowny

Proszę się nie obawiać o drabinę. Griszeq oszukuje z tą piłą. Bo jak nie…

Czy ja się doczekam wytłumaczenia pobytu czarnoskrzydłego fortepianu o 2-giej nocnej godzinie, na krakowskim Rynku?
Panie Lorenzo, ciekawość mnie skręca…


Panie Lorenzo

ale co ja mam zrobic, skoro Magia na drabinie siedzi, gladkimi jak alabaster (nie maszynka bynajmniej do takiego stanu doprowadzonymi) nogami obydwiema (jakby ktos podejrzewal ze szescioma moze) macha i piosenki nam spiewa, za nic majac moje oraz PanaIglaste podglądactwo i proby szczypania.

nawet gdy ją ostrzegałem, ze z pocztem sztandarowym, co to w nim jest Pan osobiście wstążkowym, przydziemy ją z drabiny zganiac, to wrzucila nam jeno ku Maxowemu utrapieniu jakies “przemyśliwa” (to od Przemysłwa Gosiewskiego – Mysliwego cheba, bo one w tym pisie to teraz jakies lesne pracowniki wszystkie sie porobily).

no to stoje z tą piła i nie wiem co robic. zreszta – i tak wziąłem byłem w pośpiechu brzeszczot… więc nici ze ścinania.


Szanowna Pani Magio

Rzecz wydarzyła sie pewnej, bodaj czerwocowej, nocy pod koniec lat 70-tych ubiegłego stulecia (ale to pięknie brzmi, nieprawdaż?). Wychodząc z przyjaciólmi z “Jaszczurów” ujrzeliśmy na płycie Rynku, obok pomnika Mickiewicza, olbrzymi, czarny fortepian. Na dodatek otwarty. Noc była ciepła i taka trochę tajemnicza. Jak to zresztą zwykle bywa na krakowskim Rynku.

Jako że byliśmy nieco pod wpływem, a i jakaś butelczyna (chyba “Gellali”, bo takie to naonczas wino tunezyjskie pijaliśmy) do opróżnienia pozostała, przyjęliśmy fakt istnienia fortepianu za absolutnie oczywisty i niegodny zastanawiania się nad jego zaistnieniem.

Dopiero w jakieś dwie butelki “Gellali” potem przy fortepianie pojawil się jeden z naszych kolegów-muzyków i okazało się, że niezabawem odbędzie się próba do koncertu Festiwalu Piosenki Studenckiej, który wtedy nazywał się chyba trochę inaczej. Dlaczego o tej porze? Bo w dzień nie dałoby się żadnej próby zrobić, a wtedy w domach przy Rynku to były głównie biura i takie tam, a mieszkańców to można było na palcach jednej ręki policzyć.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo Ulubiony

To była piękna noc. Eech… rozmarzyłam się.

Pozdrawiam zazdroszcząc…


Szanowna Pani Magio

Jak wiele innych w owym czasie. Dzisiaj odnoszę niemal wrażenie, że wszystkie nocy wtedy były takie. I nie tylko noce.

Jak Pani kiedyś zawita do Krakowa (dotyczy to oczywiście wszystkich, którzy to zrobią), to pokaże Pani takie wynalazki, o których się ludziom nie śniło, że moga istnieć. Na przykład jedną (jedną!) ścianę klasztoru obok kościoła św. Barbary przy ul. Sienniej, w której ani jedna (!) linia nie jest prosta. Jak widać zwyczaj pijania wina wśród mularzy był nader popularny również w wieku XV. Przynajmniej w Krakowie.

I jak tu nie kochać przeszłości.

Pozdrawiam niezmiernie


Griszequ

Czy Ty przypadkiem nie odnosisz wrażenia, że pod wpływem oraz płaszczykiem wynurzeń wczorajszych pana Jarosława (ksywa: “Strateg”) jakoś tak nasze rozmowy wiodą w kierunku wyuzdania internetowego, które podniósł do rangi tytułu swojej notki Tarantula?

I to jest ta… woda na młyn oraz dowód na słuszność wywodów pana Jarosława.
Jeszcze tylko Pan Lorenzo piwa doniesie, fortepian się skombinuje i …
Nastąpi długo wyczekiwany koniec świata.

Pozdrawiam dekadencko…


Coś w tym jest, Pani Magio,

wiele Pani wysiłku włożyła, aby ową dekadencję uplastycznić...

Już widzę pijanych mularzy krakowskich w podkoszulkach, pląsające kobiety w giezłach różowych i cielistych…

A nie powinienem, bo to nieprzystojne są myśli. W sensie ścisłym.


Wszystko już było, jak mawiał Ben Akiba, Szanowny Panie Yayco

Zapewne pamiętasz Pan “radość z odzyskanego smietnika” pochodzącą z “Generała Barcza” Kadena Bandrowskiego. Mnie się to często kojarzy (ta dekadencja, a właściwie to, co po niej przychodzi) ze stosem z lekka dymiących ruin, na szczycie którego siedzi nieco podpity facet w czapce-krakusce ( z pawim piórem oczywiście), z podbitym okiem i zadrapaniami. I błędnym okiem wokół toczy.

Pozdrawiam serdeczni


Magio dekadencka...

spiesze zauważyć, ze piwa jeszczem dziś nie pil, a i na youtube nie udalo mi sie znalezc filmikow nieprzystojnych: goofinaXXXextasy. choc zajadle szukalem, piła sie po plecach drapiac…. przez co wyglądam jak po nocy upojnej z…. ech, sio sio mysli…

tak wiec ta dekadencja to taka wyobrazeniowa jedynie… i pod tezy malego stratega nie podpada jeszcze…

Pan Lorenzo w czapce karkusce ze zlamanym piórem, wygrywa na fortepianie z ustawiona bateria butelek po piwie i kilkoma po winie – to te od Pana Yayco, ktory po sukiennicach się kręci i laćkiem goni pląsającą Magię w giezło cieliste jeno przybraną...

mówią – zobaczyć Neaopol i umrzec… no to ja wolalbym taką scenę... ;-)


"A co nie było, śniło się chyba", Panie Lorezno

Tak, jak tym murarzom od ściany bez prostych linii. A może to wcale nie od pijania wina? Znane są bowiem choroby, które utrudniały życie i ułatwiały śmierć ... Ta dekadencka konstatacja przypomina mi pewną rozmowę “Dialogową”:

– Dużo malarzy umiera na zawodową chorobę.
– Na przepicie?
– Nie, na malarię.

W związku ze związkiem to ja mam, proszę Szanownego Pana Lorenzo, wniosek racjonalizatorsko-budowlany. Może by tak naszą drabinę zadaszyć? Burza u mnie straszna, z piorunami. O przeziębienie nietrudno.

Pozdrawiam całkiem zmoknięta…


Panie Griszequ,

dla naprostowania Pańskich myśli, uwag dwie.

Pierwsza, że ja w okolicach sukiennic, to ostatni raz byłem ze trzydzieści lat temu nazad. Tamże mnie mieszkanka królewskiego miasta, wodą z kałuży oblała bo kobietę w zabytkowym miejscu, publicznym i krakowskim zacząłem całować. To moja żona jest, więc spokojnie o tym piszę. Od tego czasu zabytkowe miasto Kraków omijam, bo od kwaśności wody w kałuży sweterek szetlandzki (starsi ludzie wiedzą, co to byl za rarytet)mi się wypalił w dwóch miejscach, co mam za złe. Więc nie mnie tam, w tym Krakowie, Pan widział, za cudzą kobietą goniącego. Niebylica.

Druga zaś uwaga ma charakter przyczynkarski i w tym się zasadza, że jak raz piwo piję. Z Bohemii zaimportowane. Rezané jest ono, bom sobie ciemne z jasnym, wedle tamtejszej mody sprokurował w jedność.

A Neapol idzie przeżyć. Żadne tam mecyje…

Co zresztą samo w sobie, z perspektywy Grochowa, o dekadencję zahacza…


Pani Magio,

ale zdążyła się Pani przyodziać chociaż?


Griszequ

Piłą? Po plecach?! Co się tu wyrabia?! :)
Pan Yayco zaraz za Tobą pogoni z laćkiem jakimś, o ile Mu noga wydobrzała.
Straszne zgorszenie sprowadzasz na niewinność niewinnych. :)

Ja Cię proszę, Ty nam tu nie umieraj od widoków przerażających. Ani od żadnych innych, też. (Zaraz odpowiednie uroki odczynię.)
Już lepiej piwa albo wina się napij, rozgość się u mnie a pohasaj po jutubie. :)

Pozdrawiam rozweselona…

p.s. Czy “laciek” to laga/laska czy inna podpórka?


Szanowna Pani Magio

Że sie wtrące, za co przepraszam: “laczek” to kapeć po naszemu, którego nie należy mylić ze szlachetnym “pantoflem” zwanym też niekiedy “papuciem”.

Pozdrawiam po turecku


Ależ oczywiście, Panie Yayco

Nie mogłam dopuścić do publicznego zgorszenia przecież. W tym pańskiego.

Pozdrowienia przyodziane w deszcz…


Panie Lorezno

Ja wiem, co to laczek jest, bo już wczoraj tłumaczył to Pan bardzo dokładnie. Griszeq napisał o gonieniu z laćkiem i stąd moje pytanie.

Pozdrawiam niewiedząco ...


Pani Magio,

jakie to przykre dla mnie napisać, że Pani do źrodeł nie sięgasz.

Toż wczoraj Pan Lorenzo, u beczki siedząc, wyjaśnil, że jest to papuć, ino że wielkopolski.


No, tom się z reprymendą pośpieszył.

To musi być jakiś regionalizm u Pana Griszeqa, jednakże.


Panie Yayco szanowny

no jakos tak sie po kosciach spodziewalem, ze mnie Pan naprostuje, choc myslalem ze bardziej w kierunku protestu antylackowego to pojdzie. tymczasem na to akurat Pan ręką machnął.

jak to Magia raczyla zauwazyc, dekadencja i sromota nam sie szerzy, chyba jako naturalny protest szyderczy na slowa naszego Stratega. Tedy i ja scenke wyimaginowalem, w ktora wplesc sobie pozwolilem wszystkie osoby akurat tu piszące. jeśli uraziłem grubiaństwem jakowym – przepraszam.

a ze tak sobie spytać pozwole: to wspólne odwiedziny byly turystyczne miasta Krakowa, czy może też małżonkę Pan poznał w konkurencyjnym stolicznym mieście? bo to by było….


Pan Lorenzo

słusznie prawi. nie mówi się u nas “laczki” tylko właśnie “laćki”.
chodzi jednak o to samo…


Panie Yayco (WSP)

Podzielam pańską przykrość. Z pozycji przeciwnych, rzekłabym.

Pozdrawiam z buzią w ciup ułożoną...


Panie Griszequ,

nie urazileś pan, jeno nazbyt już w stronę fantastyczną się udałeś.

Żona moja naturalną jest warszawianką, a tamuj przebywaliśmy przejazdem i nieopatrznie zachciało nam się zabytek oglądnąć oraz to ptactwo, o którym pisał poeta:

Gołębiami brukowany Kraków
gówno ma z tych ptaków

Proszę wybaczyć słowo, ale to nie ja , tylko poeta…


Szanowny Panie Yayco

Nie wiem, czy Pan wiesz, że te gołębie, to nie gołębie, ale rycerze w ptaki zaklęci. Czekają tak, aż miasto się w potrzebie jakiejś znajdzie i ratować je trzeba będzie.

Na razie, jak to zauważył cytowany przez Pana poeta, to my z tych rycerzy mamy to, co mamy.

Nawiasem mówiąc tych, co nas ratować mają, to się namnożyło bądż ile: taki Lajkonik, gołębie, Smok Wawelski, szewc Skuba, Wanda Co Nie Chciała Niemca, Jan Maria Rokita…

Pozdrawiam z lekkim zamętem w głowie

(i jak tu się dziwić, że tak drzewiej budowano – widać taka tradycja)


Panie Lorenzo,

pogratulować zapobiegliwości (bo macie sporo tych ratowników poodkładane) i zarazem szczęsliwości (bo tylko odkładacie, a spotrzebować nie potrzebujecie)

Zazdrośnie pozdrawiam


Szanowny Panie Yayco

Dzięki za gratulacje, ale powiem Panu w konfidencji, że odnoszę wrażenie, iż większość z tych salvatorów to sama się zgłosiła, a że Krakusy to ludzie dobrze wychowani, więc nie wypadało tak prosto w oczy…

Z wdzięczności jednakże wzgórze jedno tak na ich cześć nazwaliśmy (Salwator) i nawet smętarz na nim założony naszą modą tam umiejscowiliśmy.

Pozdrawiam z nieśmiałością niejaką


Coś się tu nie klei, Panie Lorenzo,

smok samotrzeć się do was zgłosił? Kobieta co patriotycznie nie chciała dać Niemcu, deklarację przez zanurzenie wypełniła?

Kręci Pan krakowską modą, Panie Lorenzo

Pozdrawiam z powątpiewaniem…


Aj tam, się nie klei...

A skąd w ogóle wiadomo czego/kogo nie/chciała rzeczona Wanda?
A może chciała tylko jej nie pozwolili i ona się z żałości we wodę wiślaną rzuciła na znak protestu?
A może nie chciała (bo on z “enerdówka” był) a jej kazali i dalej, jak powyżej?
A potem związek zawodowy polityków i dziennikarzy dostosował informację do aktualnie panującej polityki historycznej.
No, mogło tak być...


Ależ oczywiście.

Liga broni, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi!


Szanowny Panie Yayco

Sam Pan zauważyłeś, że życie w Krakowie lekkim nie jest. Smok się samojeden zgłosił (by tradycje ratować), ale inni się podłączyli i się samotrzeć zrobiło. Ta, co Niemcu dać nie chciała, to też dla naszego dobra się zanurzyła. No bo Niemcowi odpór trza dać, jako że na nasze dobro dybał. Szewczyk Skuba to też nas salwować chciał, i na Smoka ruszył, więc pewnie przeciw tradycji był, ale ratować chciał koniecznie (a przy okazji kawałek królestwa chciał zachapać, o rączce królewny nie wspominając). O Janie Marii pisał nie będę, bo już o nim nawet gołębie zapomniały, w zamian Rynek nam trochę nawożąc.

Wiem, że to skomplikowane, ale jak już w pierwszym zdaniu mego listu nadmieniłem…

Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco

Weź pigułkę, weź pigułkę...
Niebieską.
:)


Pani Magio,

musi już sobie Pani na piśmie przypominać?

Jak na moniorze nie będzie, to Pani zapomni?


Panie Yayco (Złośliwy)

Ja nie muszę pamiętać.
Pan raczej zapomnieć nie może.
Wszędzie Pan ligę widzi a twierdzi, że u okulisty nie był.
Dziwność...


Pani Magio,

Pani sobie poczyta.

Gdzie indziej.

:-)


Magio i (wszyscy) sorry ale off topic

Wlazłem akurat tutaj ale to tylko dlatego, że tu dużo ludzi jest.
Powiem tak zagadkowo:
Dam Pani teraz bardzo dużo czasu na dzierganie nowego berecika, gdyż jak mówi starodawne powiedzonko: Nec Hercules contra plures!
Pozdrawiam w sposób stosowny i oddalam się tymczasowo upraszając o pamięć & uśmiech.
:P


Panie Jacku

Zarumieniłam się bynajmniej niezwyczajnie.
Wielki mi Pan uczyniłeś honor zachodząc choćby na chwilę.
Dziergam ten berecik w zapamiętaniu wielkim, aż mi się wzorki plączą.

Pozdrawiam cała uśmiechnięta…
:)


Subskrybuj zawartość