Punkt i kropka

Punkt, jak naucza geometria, to obiekt geometryczny o zerowych rozmiarach.

Punkt materialny, w fizyce, to nieistniejące w rzeczywistości, obdarzone masą, ciało fizyczne o nieskończenie małych rozmiarach.

David Hilbert, znakomity matematyk, rzekł był ponoć:
Każdy człowiek ma określony horyzont. Gdy ten się zwęża i staje się niekończenie mały, ogranicza się do punktu. Wówczas człowiek powiada: to jest mój punkt widzenia!

Punkty różnią się tylko położeniem. Niczym więcej.

Jeden punkt materialny może np. być tożsamy z punktem widzenia na geocentryczność keplerowskiego modelu kosmologicznego (szczególnie, jak się punktowi materialnemu Kepler pochrzani z Tycho de Brahe).
A drugi punkt materialny może identyfikować się z punktem widzenia, w którym twierdzi się, iż metody szkolenia armii są zawsze piękne i dobre (wtedy bywa, że spada maska, pozostawiając po sobie jedynie pustotę posążka Buddy).
Dlaczego? Bo tak! – tako rzecze ontologia punktów materialnych.

Można wtedy, a nawet należy, podać punktom materialnym odpowiednią literaturę przedmiotu. Nie należy jednak mieć nadziei, że pofatygują się do księgarni, biblioteki a nawet, że klikną na link prowadzący do danego materiału. Im to szkodzi, bo…

Powiększanie rozmiarów punktu do więcej niż zerowych grozi jego unicestwieniem jako, że, ponieważ, albowiem, gdyby próbować taki punkt powiększyć, to przestałby być punktem. Coś jak trójkąt, który nie byłby trójkątem, gdyby miał więcej niż trzy kąty.

Poza tym, punkty materialne bywają jedynie pomocne do tworzenia opisu świata rzeczywistego. Jednakże, dla analizy danego zjawiska, znacznie ich przerastającego, są nieistotne! Są maluśkie, nieskończenie małe. Są zerowe! Aby uchwycić sedno, istotę badanej rzeczy, nie wolno się na nich koncentrować! Czy do opisu pustyni potrzebne jest uprzednie napisanie traktatu o pojedynczym ziarnku piasku?
Poświęcanie nadmiernej uwagi punktom materialnym oraz punktom ich widzenia jest rozpraszaniem zasobów własnego czasu i energii. Zdaje się, że ograniczonych.

No właśnie!
Wszystko jest lekcją.
Uczenie się jest fajne.
Zamykam stragan.
Kropka.

********************

21 marca 2012, 20:12
Dzięki za wszystkie rozmowy. Te mądre i te strasznie głupie.
Jednakże znużenie polemikami z PUNKTAMI widzenia przerasta moje możliwości i chęci kontynuacji takich niby-dyskusji.

Wszystkiego dobrego. Wszystkim.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Kapitanie, mój Kapitanie


Już posprzątane,

ale nie, to nieprawda, są nieograniczone i szybko odnawialne.

Zimna fuzja.


Pinolu

Zimna fuzja to hipoteza. Nieco więcej niż robocza, jeśli przyjrzeć się podstawom pod nieco szerszym kątem, niż zerowy.

Rzecz w nauce latania w ogóle, ze szczególnym uwzględnieniem sztuki lądowania.

Dlatego nad Nohavicę (nie urodziłam się w jakimś dziwnym mieście przed stu laty :) przedkładam naukę latania wg Toma Petty.
A choć czasami, a nawet często skrzydeł brak, to i tak najważniejsza jest umiejętność lądowania. Choćby topiły się skały i morze płonęło.

Bardzo pięknie posprzątałaś. Dziękuję.


16 lat miała ta dziewczyna,

jak prowadziła taki jakiś mały samolocik, na cztery osoby, pasażerowie byli zieloni ze strachu, a ja się doskonale bawiłam.

To było nad Zamościem, wiosną. :D


Nie wyklucza się, Pino

Esencją mojego życia nie jest jednakże poszukiwanie sytuacji ekstremalnych, których konsekwencją są nagłe skoki adrenaliny, etc. i bycie niczym na haju. To szkodliwe jest. Szczególnie w nadmiarze.
Nie są mi potrzebne do tego, abym czuła że żyję.
No, ale to tylko pogląd stetryczałej baby.


Jesteśmy odwrotne, zaznaczyć italikiem.

- Dzień dobry, jestem doktór Dostojna Kaczka, a pani jest chora psychicznie – I know I must admit I like it – Setę haloperidolu, pieczątka, won, nie takie rzeczy widziałam, jak w czterdziestym piątym z doktór Tartą Sową wychodziłyśmy z lasu, następny pacjent proszę, a pani to co, do pralni?

P. S. Nie łżyj tak bezczelnie! Alarm przeciwpożarowy, kurwa, powroty radiolką, brydże na siatkówce, że urwę w tym miejscu? :D

Smok jest Smokiem, czy nadrzewny, czy przyziemny


Wszystko się zgadza, ale...

diabeł tkwi w szczegółach.
Powyższe przypadki nie były dla mnie sytuacjami ekstremalnymi, wyzwalającymi hormony stresu.
Wprost przeciwnie, Pani Marszałek.
Rzeczone sytuacje sprawiały mi frajdę. To od tej radości (serotoniny, czy tam innej “molekuły duszy”) kręciło mi się pod kopułą.

Takie nic, a jednak robi różnicę. :)


Głupiaś jak but. :)

Fuzja na zimno, że zacznę Ci, laboga, tłumaczyć fizykę, tym się różni od gorącej, że wpadamy (na pozór) w potworną wściekłość, na zewnątrz lawa, a w żyłach woda z lodem. Emocjonalnie jest to nam tak obojętne, jak coś bardzo nam obojętnego.

Głąb. :)


Nie mają się bać, lecz uczyć,

lecz niechaj nienawidzą – byleby się nas bali.

Ja jestem gorsza, niestety, ta sama Pino, którą na początku wszyscy tak lubili, jest gorsza od sthraszliwej Magii, której się wszyscy bali.

zawsze w przyczajce

#raczek


Mam wątpliwości co do "wody z lodem w żyłach"

Przeczytałam komentarz pod “wiosenną notką”.

Co by tu powiedzieć? Lubię cudze słowa, jeśli nie są głupie. Do imentu.

Zapodam takie, Johna Lennona, a Ty podstaw sobie pod “establishment”, kogo winszujesz:

The establishment irritates you – they pull your beard, they flick your face – to make you fight, because once they’ve got you violent they know how to handle you. The only thing they don’t know how to handle is non-violence and humour.


A to se miej,

trudno. :)


Zaraz,

zimna fuzja to jedno, a roztargnienie wiosenne to zupełnie co innego.

Wtedy tak, wszystko, co mówię, staje się głupie do imentu, o, jaki piękny świat, to ja może zjem w końcu coś na kolację


Popaczałam,

gadasz straszne głupoty, nie ta metodologia, obiecuję, że nawrzeszczę na Ciebie w piątek w samo popołudnie. I będę rzucać kniżkami. Fachowymi.


Magia

goofina

...Aby uchwycić sedno, istotę badanej rzeczy, nie wolno się na nich koncentrować! Czy do opisu pustyni potrzebne jest uprzednie napisanie traktatu o pojedynczym ziarnku piasku? ...

To zależy. Bo przecież punkt widzenia nie jest celem ale produktem końcowym jakiegoś rozumowania lub procesu poznawczego. Zaś ów produkt końcowy najczęściej staje się produktem wyjściowym dalszych procesów poznawczych.. .

Gdyby to porównać do wędrówki górskiej na szczyt, orientowanie się na punkt byłoby elementem koniecznym aby nie zgubić szlaku na szczyt. W tejże wędrówce owo orientowanie się na punkt nie jest celem wędrówki ale pełni funkcje pomocniczą osiągnięcia celu głównego.

A zatem należy się koncentrować na punktach widzenia i warto je dobrze określać, bo kiepski punkt widzenia, to jak źle podparta drabina. Która nie tylko może runąć razem z wchodzącym, ale spowodować kalectwo.. .

Stąd – nawiązując – do wspomnianego kazusu o pustyni i ziarenkach piasku. Dla jednego owa orientacja na badanie ziarnka piasku będzie koniecznym punktem orientacyjnym jako jednym z elementów badania pustyni a dla drugiego nie. Co nie oznacza, że owe dwa podejścia do badania skończą się innym wnioskiem poznawczym – innym punktem widzenia na pustynię.

Punkt jest jak “kamień milowy” albo jak przecinek “w drodze” do kropki na końcu zdania.. .

************************
Drążę tunel.. .


Poldku

Raczej nie jest tak, jak opisałeś. Być może stało się tak dlatego, że cytując pominąłeś jedno z wcześniejszych zdań, które jest ważne:
Jednakże, dla analizy danego zjawiska, znacznie ich przerastającego, są nieistotne!

Zapytam więc, posługując się innymi przykładami:
W jaki sposób zdołałbyś zmierzyć natężenie przepływu wody na jakimś odcinku koryta rzeki, gdybyś koncentrował się na każdej molekule H2O przepływającej ten odcinek?

W jaki sposób opisałbyś drzewo, gdybyś brał pod uwagę konieczność rozważania położenia każdego atomu, z którego zbudowane jest to drzewo?


Magia

W moim komentarzu nie roszczę sobie wniosków roztrzygających czy należy czy nie zwracać uwagę na “punkty”.

Wg mnie należy( zwracać uwagę na punkty) tak, jak należy swoje wnioski wyciągać na podstawie trafionych przesłanek.
Wobec tego, należy zwracać uwagę na punkty ale nie na wszystkie. Należy dobrać właściwe punkty do badania danego przedmiotu. I to się dzieje: np. nie mierzy się temperatury człowieka poprzez badanie jego wzrostu.

Sposób uwzględniania punktów, ich wyboru i sposobu badania zależy od przyjętej metodologii. A metodologia może być trafiona -> pozwalająca na zbudowanie prawdziwych wniosków lub niepozwalająca.

Trza umieć filtrować dane i wyciągać z nich te naistotniejsze – > podobnie jak trzeba umieć dobierać te “punkty”, których uwzględnienie da prawdziwy obraz całości.

Wiadomo, że można badać obiekty z różnych punktów widzenia: – fizycznego – chemicznego – biologicznego – itd.

w każdym przypadku konieczne będzie skupienie się na innych punktach przedmiotu badanego.

Nie ma więc nic złego w uwzględnianiu punktów. Wręcz przeciwnie – same korzyści, jeśli umie się je umiejętnie dobrać w konkretnym badaniu.

Czy należy je uwzględniać czy nie, zależy już od kontekstu.

************************
Drążę tunel.. .


Poldku

Teraz rozjechaliśmy się już kompletnie. :)

Zdajesz się zupełnie nie rozumieć idei/pomysłu powołania do “życia” punktu materialnego. Tworu stricte abstrakcyjnego, który w rzeczywistości nie istnieje. Tworu, który jest pomocny w opisie jakiegoś zjawiska, ale ze względu na swoje rozmiary względem rozpatrywanego zjawiska/obiektu/układu jest nieistotny.
Tak jak nieistotne jest pojedyncze ziarnko piasku względem pustyni, molekuła H2O względem wody w rzece, czy atom budujący drzewo względem tego drzewa.

To tak, jakbyś koncentrując się na jednym drzewie nie zauważał, że oto właśnie znalazłeś się w lesie.

I tego właśnie zdają się dotyczyć słowa Hilberta, które przytoczyłam. Fiksacja na jakimś punkcie (drzewie) ogranicza horyzont myślowy (możliwość ujrzenia lasu).


Magia

goofina

Zdajesz się zupełnie nie rozumieć idei/pomysłu powołania do “życia” punktu materialnego. Tworu stricte abstrakcyjnego, który w rzeczywistości nie istnieje. Tworu, który jest pomocny w opisie jakiegoś zjawiska, ale ze względu na swoje rozmiary względem rozpatrywanego zjawiska/obiektu/układu jest nieistotny.

Rozumiem ową ideę. Rozumiem również, że w każdym przypadku może istnieć taki punkt który nie jest istotny dla badania danego układu. Pewnie, że może.. .

Jednak padło w Twoim tekście pierwotnym stwierdzenie punktu widzenia. A to już pojęcie bardzo szerokie i może być rozumiane rożnie, w zależności od tego czego dotyczy( jakiej dziedziny ).

Zatem owo pojęcie punktu materialnego zrozumiałem dwojako:

a. jako jeden z parametrów/obiektów który można badać badając szerszy obraz całości( wg przykładu ziarnka piasku i pustyni ).
b. jako punkt widzenia – w znaczeniu – pod jakim kątem: porządkuje się/definiuje daną rzeczywistość, obiekt. MOgą być to różne punkty widzenia: w zależności od światopoglądu, dziedziny wg której opisuje się dany wycinek rzeczywistosci/obiekt, itd.

Owo zafiksowanie może wystąpić w każdym przypadku: zarówno w “a” jak i “b”, jeśli podmiot badań( badający) uzna swój punkt widzenia( metodę badawczą) za jedyny i obiektywny do badania obiektu.

Można jeszcze pójść dalej, ad absurdum. Uznać, że nie można się w ogóle na nic się “zafiksować”( w sensie pozytywnym) i odrzucić wszelkie zasady i kanony wytworzone przez cywilizację, gdyż owo zafiksowanie na jeden, np. system aksjologiczny, system wartości, system matematyczny, fizyczny, planetarny, itede, itepe, stanowi ograniczenie i uniemożliwia w ogóle badanie rzeczywistości.

Wniosek.
Zafiksowanie w niektórych przypadkach jest niezbędne, np. w odniesieniu do przyjęcia systemu wartości, aksjologii, itp, rozumianego jako dobry, racjonalny wybór. Ale owo zafiksowanie rozumiane, jako przyjęcie pewnych fundamentalnych punktów widzenia wg których widzi się rzeczywistość, funkcjonuje w danej społeczności, itd.

A w innych przypadkach owo zafiksowanie może być niedopuszczalne – podane przez Ciebie przykłady, gdyż oddalają od dojścia do prawdy.

Tak ja to rozumiem.

p.s.
A’propos badania pustynie i zajmowaniem się ziarnkiem piasku. Zależy jaką metodę ktoś zastosuje. Czy “od ogółu do szczegółu, czy od szczegółu do ogółu”.

************************
Drążę tunel.. .


Ciąg dalszy mijanki. Trudno.

Poldku, podałam, jak się rozumie punkt i punkt materialny w geometrii i fizyce.
Dlaczego? Bo następnie zacytowałam słowa przypisywane MATEMATYKOWI, Hilbertowi:

Każdy człowiek ma określony horyzont. Gdy ten się zwęża i staje się niekończenie mały, ogranicza się do punktu. Wówczas człowiek powiada: to jest mój punkt widzenia!

Dziękuję, dla mnie ta rozmowa była wartościowa. (rym niezamierzony)
Dalszą dyskusję na temat PUNKTÓW widzenia uważam za bezzasadną.
Nie mam już nic więcej nic do dodania.
Pozdrawiam.
Kropka.


Subskrybuj zawartość