Pieśń Kasandry, 2

Nie znam wymyślnych definicji ekonomicznych. Nie znam się na “instrumentach”. Moje rozumienie procesów ekonomicznych jest bardzo proste. A nawet prostackie.

Ekonomia, czyli rynek, to jest to, co tworzą ludzie pracując “na życie”. Finanse to, obszary w których te zarobione pieniądze (z podatków i oszczędności) będą wydawane (inwestowane).
A co to jest kapitalizm? Dla mnie jest to coś, co nierozerwalnie powinno być związane z kapitałem. Inaczej mówiąc – mam kasę (kapitał), to ją mogę wydać na to czy tamto albo komuś pożyczyć. Nie mam kasy – to mogę pożyczyć od kogoś, kto ją ma (na zasadach jw) albo – sorry…
Prawda, że proste? Prostackie!

Dziwność polega na tym, że do równie prostackich wniosków doszedł był kiedyś rząd amerykański, który – zmagając się w kryzysem z 1929 roku – wymyślał jednocześnie zabezpieczenia wymierzone przeciwko ludzkiej chciwości. No i wymyślił między innymi ustawę Glass’a – Steagall’a, która nakazywała pełen rozdział między bankami komercyjnymi (opartymi na depozytach, czyli kapitale) a bankami inwestycyjnymi (zajmującymi się głównie spekulatywnym obrotem „snów o potędze“) oraz utworzenie funduszu gwarancyjnego zabezpieczającego depozyty ichniejszych Kowalskich do wysokości $5000.

Kolejna dziwność (jednak w dużo mniejszej skali) jawi się w polskim prawie bankowym. Też mamy taki fundusz, prawda? I dobrze, kurde.

Niestety, im dalej od lekcji jaką świat odebrał w 1929 tym jaskrawiej można było zaobserwować napady sklerozy podsycane chciwością.
Ostatecznie ostatnie zapisy w/w ustawy padły pod koniec prezydentury Clintona.
Przeszkody dla przejęć, fuzji i strategicznych połączeń między dwoma typami banków przestały istnieć. Świat się zachłysnął robieniem wirtualnej kasy na wirtualnych transakcjach, które z kolei oparte były na “wróżeniu z fusów”, czyli spekulacyjnych przewidywaniach.
Namnożyło się “nowych produktów bankowych”, że hej!
Mamy “wtopę” na jakiejś pozycji? Nie szkodzi. Owiniemy to gówno w złoty papierek, dodamy opcję na “orzechy” i sprzedamy “jeleniowi”, który uwierzy, że nasza “wartość dodana” pozwoli mu w bliżej nieokreślonej przyszłości na kupionym długu dobrze zarobić. W ten sposób “stratę” księgujemy po stronie “zysków”. Miodzio!

I tak to interes się rozwijał. W piramidę się rozwijał, bo “jeleń” zorientowawszy się, że niekoniecznie na pierwotnej transakcji może zarobić – sprzedawał ją kolejnemu “jeleniowi”. Oczywiście za większe pieniądze. Brokerzy brali premie “za kogutki”, prezesi brokerów też. Tylko większe.
Balon Pełen Pustki się nadymał.
Aż zaczął w sposób niekontrolowany wypuszczać smrodliwe powietrze, wydając przy tym przykre dźwięki zbliżone do efektów akustycznych powodowanych przez fizjologiczne “wiatry”.

Tu nastąpi mała dygresja do wynurzeń poczynionych na wstępie.
Gdzie jest kapitał? No właśnie: gdzie? Nie ma! Zastąpił go lewar.
Kiedy padał Bear Stearns, jego ratio wynosiło 26:1. Kiedy padał Hedgie Carlyle Capital jego ratio wynosiło 32:1. Kiedy padały Fannie Mae i Freddie Mac ich ratio wynosiło ponad 60:1.

A przekładając to na ludzki język? A bardzo proszę: na każdego 1 (słownie: jednego) dolara ich kapitału przypadało odpowiednio: 26, 32 i 80 dolarów, które pożyczyły od kogoś tam…
O współczynniku zadłużenia Lehman Brothers jeszcze nic nie wiadomo… Publicznie. (Albo ślepa jestem.)

I co to ma wspólnego z kapitalizmem opartym na kapitale? Chyba niewiele – ale to tylko zdanie wioskowego głupka.

Czekamy na rozwiązania “niewidzialnej ręki rynku”? Już mówiłam, że dla mnie, czyli wioskowego głupka, rynek – to ludzie. I co te ludzie robią?
Pompują miliardy dolców ratując chory system. Leczą dżumę syropem na kaszel.
Bo to system jest chory. Gadanie o “płynności” jest bredzeniem chorego w malignie.
W ten sposób pacjenta nie wyleczą. Odwlekają tylko w czasie jego zgon.

Kolejna dygresja, tym razem o wolnym rynku… Czy do działań wolnorynkowych można zaliczyć socjalistyczną zgoła nacjonalizację prywatnych instytucji finansowych? Jak to jest, że zyski prywatnych instytucji pozostają prywatnymi a ich straty się “socjalizuje” używając do ratowania prywatnych trupów publicznych pieniędzy?
I gdzież to wszystko się dzieje? W oazie neoliberałów – USA!
(Kulam się w nagłym ataku śmiechu.)
Nie dawniej jak wczoraj, ekonomiczny noblista, prof. Stiglitz nazwał działania Departamentu Skarbu i Fed’u “pozaprawnymi” i “nietransparentnymi”. On też się myli?

Wracając do meritum… Cóż się dzieje oprócz socjalistycznej nacjonalizacji przeprowadzanej w kapitalistycznym (podobno) do szpiku kości kraju?
He, he…
Oto inwestycyjny (trup) Bear Sterns zostaje przejęty przez depozytowy J.P. Morgan Chase a inwestycyjny (trup) Meryll Lynch kupiony (!) przez depozytowy Bank od America.
AIG dostaje od Fed zastrzyk gotówki w zamian za kontrolny pakiet akcji, i.e. – mamy kolejną nacjonalizację.
Wszystko to dzieje się pod auspicjami super-ultra-liberalnego rządu USA.
Czyli, mówiąc po ludzku, choroba się pogłębia, bo znowu pieniądze Kowalskich mają stanowić dupochron dla wirtualnych zapisów księgowych handlarzy “snów o potędze”.
Ale kto by się przejmował Kowalskimi?

To się musi zawalić! Kiedy?
To pytanie zostawiam otwartym…
Jak na wioskowego głupka przystało.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Magio, trochę nie na temat,

bo ad meritum się nie umiem wypowiedzieć, bo nie mam pojęcia o tym.
Mam taki postulat: czy mogłabyś zerwać z tą manierą, której dawniej nie miałaś, znaczy opatrywania każdego tekstu (kilka razy) i komentarza uwagami o swojej głupocie czy wioskowej głupocie czy czyms tam jeszcze.
Bo się źle to czyta,

Takie mam wrażenie,że to nie dodaje nic tekstowi a raczej odbiera.

P.S. Wiem, że to dziwnie brzmi może ta uwaga w moim komentarzu, bo sam zapewniam często o swej ignorancji, ale cóż, musiałem to powiedzieć.

pzdr


Grzesiu

Przykro mi, ale ta “maniera” zostanie. Nie jestem “profesjonalnym ekonomistą”.
I tyle…


co do maniery

Chłopski rozum to dobre racjonalne podejście, więc nie ma się co wstydzić braku “profesjonalizmu”, bo najwidoczniej za dużo “nauki” prowadzi do takich cyrków jak mamy teraz. A tej nacjonalizacji prywatnych instytucji finansowych nie ma się co dziwić, swój chroni swego. A propos Kowalski w US to jak ma na nazwisko? :)


Pani Aniu

Gorzej. Bo podobno “babski chłopski rozum” niżej jest notowany na giełdzie niż “męski chłopski rozum”. :)
Nazwiska? Nie wiem, można sobie podstawić np. “Smith”. Tylko co to zmienia?
Cyrk pozostanie cyrkiem.


Magio

bardzo dobry post,

BARDZO

wczoraj na Polsacie był fajny film z Careyem

właśnie o tym, tzn. z czasów dotcomów i Enrona

nauka płynie tez z tego taka ze jak dało się upaśc bańce internetowej to póxniej zdrowo rosła, z bankami tak nie zrobiono

a czemu się zapytam razem z Tobą?

w Spisk.TD (to skrót od wiadomego) zapytałbym się jak rasowy , a no zresztą, do kogo nalezą banki :)))

ale nie spytam bo nie wierzę w STD

pozdrawiam:)

prezes,traktor,redaktor


Max

Po pierwsze: dziękuję.

Po drugie: Jak tak dalej pójdzie to nawet w STD uwierzę. Dlaczego? Bo jakoś czuję przez skórę, że ktoś na tym “cyrku” zarobił (i zarabia) niewyobrażalną kasę. I – mało tego – do czegoś ten “cyrk” prowadzi. Ale jakoś moje durnowate przeczucia nie wiążą się z niczym dobrym w tej materii.
Być może nabędą (te przeczucia) bardziej wyraźną formę za jakieś 10 dni (+/- 3).

Każdy skutek ma swoją przyczynę. I vice versa. Niestety.

Pozdrawiam ze smutnym uśmiechem wariatki…

[edit]
p.s. Już parę lat temu (przed Enronem) “Fannie Mae” było umoczone w skandal księgowy (ukrywanie strat, brak pełnych bilansów, nienależne premie za wyniki). Zatuszowano… choć procesy z powództwa cywilnego są w toku.


babski chłopski rozum

może i jest wyceniany niżej, ale babska intuicja nie ma w męskiej żadnej konkurencji…:)
też mam podobne przeczucia co Pani, więc nie jest Pani sama w klubie wariatów

ps.
naprawdę dobry tekst

pozdrawiam


Pani Magio

Bardzo dobry tekst.
Patrzę własnie jak indeksy pikuja w dól, mimo tych wpompowanych miliardów dolców. ‘Leczą dżumę syropem na kaszel.’
CzyTo się musi zawalić? Może uda się znowu zawinąć w kolorowy papierek…
Moze jakas wojna?


Pani Aniu

Z przyjemnością pozwoliłabym się się wyzywać nie tylko od głupich bab, gdyby to tylko mogło odwrócić to, ku czemu (w moim babskim przekonaniu) zmierzamy.

Dziękując za dobre słowo, pozdrawiam serdecznie…


Pani Agawo

Wczoraj wieczorem obserwując NYSE prawie on line zastanawiałam się jak długo potrwa euforia. Nie miałam jakiś specjalnych złudzeń.

Znowu kraczę. Przepraszam.
I dziękuję.
A także pozdrawiam ciepło…


I jeszcze jedno... pani Agawo

Wojna? Niech ręka boska broni!
Jest Pani w stanie szybko zebrać siebie, swoją rodzinę i cały dobytek po to, by przenieść się na południową półkulę?
Bo jeśli to coś wybuchnie, to nie będzie miało w nazwie “konwencjonalna”.

Ech…


Pani Magio

Wojna jak stymulator ekonomii. Mala, kontrolowana raczej na poludniu.
Zaslona dymna. Tak sobie nawiazalam do mitu Keynes’a. Nieaktualnego chyba juz zreszta. Mam nadzieje.


Bez "związku ze związkiem"?

Skoro jest tak dobrze (bo rynek finansowy rzekomo się stabilizuje) to dlaczego jest tak źle?
Nie zajrzeli (niby) wcześniej do arkuszy bilansowych finansowych truposzy, które postanowili ratować?

Złoto dziś już ponad 50 dolców w górę na uncji…


Pani Agawo

Przyznam szczerze, że nie znam wynurzeń Keynes’a w materii wojennej.
O ile jednak mi wiadomo Iran nie leży gdzieś daleko na południu…
A ten kraj obstawiam jako potencjalne ognisko zapalne.
[edit] Mam jeszcze jedną opcję. Wyglądającą, póki co, na na absurdalną – Pakistan.
I chcę się pomylić, jak nigdy!
Jak nigdy wcześniej, kurde.

Owszem, wojna może nakręcić koniunkturę. Najlepiej taka, która jest prowadzona z dala od granic jednej ze stron konfliktu.
I tu rozumiem rząd USA... or whomever stands behind it.


Pani Magio

Miejmy nadzieję że tym razem Pani sie myli.
A na giełdach koszmar. Szkoda że nie zamknięto notowan tak jak w Moskwie.


Pani Agawo

Nic straconego. :) (gorzki ten uśmiech jest)
Być może pewnego dnia (wkrótce) notowania zostaną wstrzymane z powodu “ataku”.
Ja to nazywam fake flag attack.
Dziś rano była próbka. W Jemenie.
Tak myślę.
Baba myśli?

I bardzo chcę się pomylić.
BARDZO.

Pozdrawiam ciepło…


Godzina 12:16 czasu nowojorskiego

Cena złota wzrosła już do $838.10 za uncję. (cena spotowa, za www.kitco.com)
To wzrost (od dzwonka giełdowego tego poranka) o $60.40.

Gdzie są wielbiciele “wolnego rynku”? Gdzie są wielbiciele “American dream”?

Piją gdzieś herbatę, pieprzą o paru nieoddanych dokumentach przez Macierewicza albo bzdurzą o innych…


Pani Magio

Mam wrazenie ze swiat coraz bardziej przypomina ten opisany przez Orwella:

Świat w Roku 1984 jest podzielony na trzy walczące ze sobą nieustannie supermocarstwa. Państwom tym, które walczą o wielki obszar obfitujący w tanią siłę roboczą (część Afryki, Indie i Bliski Wschód), wcale nie zależy na pokoju, gdyż dzięki wojnie utrzymać można status quo wewnątrz.

Państwa w Roku 1984:

Oceania:
Państwo, w którym rozgrywa się akcja powieści. Obejmuje obie Ameryki, Wielką Brytanię, południową Afrykę, Australię i Oceanię. Panuje tu ideologia angsocu, równie totalitarna jak jej odpowiedniki u sąsiadów.
Eurazja:
Rozrośnięty Związek Radziecki. Obejmuje prócz tego całą Europę (prócz Wysp Brytyjskich). Ideologią panującą jest neobolszewizm.
Wschódazja:
Obejmuje Chiny i pobliskie kraje. Jest najmniejszym mocarstwem. Jego oficjalną ideologią jest kult śmierci (Kult Nie-Ja).
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Rok_1984)
(edit) Niewielki retusz i …....

Co sie wydarzylo w Jemenie?


Pani Agawo

Owszem, świat Orwella przypomina poniekąd to, z czym mamy teraz do czynienia.
W ostatecznym rozrachunku możemy wyjść na New World Order według przewidywań Huxleya. Czego ani Pani ani sobie nie życzę. Ale chyba staczamy się w tę stronę...

W stolicy Jemenu – Saanie – (o poranku) miał miejsce atak na ambasadę amerykańską. Samobójczy.
Tak bardzo samobójczy, że nikt z personelu ambasady nie ucierpiał. (Nie żebym sobie amerykańskich ofiar życzyła.) Mówi się 16 postronnych ofiarach.
Tyle wyczytałam…


świat Orwella

Pamięta pani czym się zajmował bohater 1984 roku Smith? Sposoby manipulacji zdecydowanie skuteczniejsze niż te opisane w powieści są od dawna dostępne. Jeżeli te mogą przypominać tamten świat to za sprawą manipulacji właśnie. Wszystko może być rzeczywistością wystarczy że pojawi się w telewizorze. Technologia dostarcza odpowiednich narzędzi. Kto kwestionował oficjalne komunikaty wydarzeń 11.09 gdy nie ochłoneliśmy jeszcze z szoku?. Dopiero pózniej pojawiły się pytania na które do dziś nie ma odpowiedzi…


Pakistan absurdalną opcją?

To ciekawe?

Przecież nie dość, ze oni sprzedali technologię, to na dodatek nie udostępnili Jankesom ani miejsca postoju głowic, adresu, ani klucza do nich.

A może Ben ibn Laden już ten klucz ma?
Za dolary nabyty.


Panie Ernestto

Zgadzam się z Panem, że techniki manipulacji osiągają swoje wyżyny. Nie muszą to być jakieś specjalnie wysokie “wyżyny”, bo tzw. “społeczeństwo” raczej zaniża wymagania manipulacyjne. :) Niestety.

W kwestii 9/11 coraz więcej pytań znajduje swoje odpowiedzi. I to nawet takie, które odbijają się echem (głośnym) po Parlamencie Europejskim.
Ale omijają polskie media. Tak jak i amerykańskie. No cóż... polityka Panie, polityka.


Panie Igło

Pan jakieś trudne pytania zadaje. :)


efekt domina jest pewny

skoro nawet spece w bepehahaha piszą o nowej fazie kryzysu finansowego

Upadek wielkich oscylatorów finansowych, nazywanych dla niepoznaki bankami inwestycyjnymi nie ograniczy się do upadku “kreatywnej bankowości”, bo powiązania pociągną też ogniwa ze świata “bankowości realnej”, a te uderzą bezpośrednio w gospodarki i ciułaczy, niestety. Źle to wygląda. Opinia, że to wywoła jedynie kilka lat poważnego kryzysu, jest chyba jedynie myśleniem życzeniowym i zaklinaniem rzeczywistości.


Max

Na razie chyba tylko Grupa UniCredit odważyła się powiedzieć, że wycenia swoje zaangażowanie netto wobec Lehman Brothers na ok. 158 mln euro.
Ale komunikat był na tyle niejasny, że nie wiadomo czy ta kwota dotyczy zaangażowania podmiotów wchodzących w skład UniCredit na polskim rynku czy we wogóle. Jeśli to pierwsze – to sporo.
Zobaczymy…


Magio

zajrzyj sobie do Trystero na www.trystero.pl

się okazywa że jakiś niemiecki bank w ramach rozliczeń w dniu bankturacji Lehmana zasilił ich omyłkowo extra gotówką:))))

prezes,traktor,redaktor


Sergiuszu

Ja upadają wszelkie regulacje a wszystko ma załatwić “niewidzialna ręka rynku”, to wszystkiego można się spodziewać.
Na wczorajsze wzrosty miały niewątpliwie wpływ kolejne miliardy wpompowane w system.
Dzisiejsza euforia jest raczej spowodowana bardzo dobrym przyjęciem przez rynek informacji, że nadzory obrotu papierami wartościowymi w USA, Wiekiej Brytanii i Australii zdecydowały się w końcu zbanować short sellersów

Lepiej późno niż wcale…


Max

Dzięki. :) Bardziej przewidujący okazał się rząd japoński, który natychmiast nakazał wstrzymanie wszelkich operacji związanych z Lehmann.

Mnie u Trystero bardziej zainteresowała ta notka.

Żeby było śmieszniej, wczoraj na ten temat (hipotetycznie oczywiście) dyskutowali również zawodowi ekonomiści. Hmm, jakby tu powiedzieć... Zdania są podzielone.

Pozdrówka.


zaproście Trystero na TXT

po co on pisze u siebie, skoro nikt tam nie gada?


Sergiusz, jestem za,

w sumie jeden z ciekawszych autorów on jest, choć czasem drażni mnie strasznie.

Tylko mnie to on pewnie nie lubi:), wiec niech kto inny zaprosi, zresztą nie podaje kontaktu do siebie, więc trza w komentarzu.


Niemożliwe?

Przedstawiam duży fragment komentarza Roberta Samuelsona zamieszczonego na stronie www.newsweek.pl:

(...) Zarzewiem tego światowego kryzysu były chciwość i strach, które zwykle rządzą rynkami finansowymi. Nie jest jasne, kiedy kryzys dobiegnie końca. Jasne jest za to, że jego źródła tkwią w zmianach, do jakich doszło po roku 1980 na Wall Street – w potężnych bankach inwestycyjnych, firmach brokerskich, funduszach hedgingowych i private equity.

Obecny model biznesowy ma trzy podstawowe składniki. Po pierwsze, instytucje finansowe wyszły ze swych tradycyjnych ról doradców i pośredników. Dawniej wielkie banki inwestycyjne takie jak Goldman Sachs czy Lehman Brothers pracowały głównie dla swoich klientów. Handlowały akcjami i obligacjami na zlecenie dużych inwestorów instytucjonalnych (firm ubezpieczeniowych, funduszy emerytalnych i inwestycyjnych). Zbierały kapitał dla firm organizując dla nich emisję nowych akcji i obligacji. Doradzały też dużym korporacjom w sprawie fuzji, przejęć i podziałów. I od wszystkich tych usług pobierały stosowne prowizje.

Dziś większość instytucji finansowych inwestuje też na własny rachunek. Za pieniądze wspólników lub udziałowców obracają akcjami, obligacjami i innymi papierami wartościowymi. Z kolei Merrill Lynch i inni brokerzy detaliczni, którzy kiedyś obsługiwali wyłącznie klientów indywidualnych, zaczęli się wypuszczać w bankowość inwestycyjną. Podobnie zresztą jak niektóre banki komercyjne, którym jeszcze do 1999 r. zakazywała tego ustawa Glassa-Steagalla z 1933 r.

Po drugie, w wynagrodzeniach na Wall Street zdecydowanie największą rolę odgrywają roczne premie, których wysokość odzwierciedla poziom zysków, jakie wypracowali maklerzy i menedżerowie w ciągu danego roku. Mimo sutych pensji w bankowości, to roczne premie stanowią najatrakcyjniejszy kąsek. Dyrektorzy zarządzający z 15-letnim doświadczeniem potrafią dostać premie dziesięciokrotnie przewyższające ich podstawową pensję wynoszącą 200-300 tys. dolarów rocznie.
Po trzecie wreszcie, banki inwestycyjne są mocno uzależnione od pożyczonych pieniędzy – w żargonie finansowym nazywa się to “lewarem”. Lehman Brothers był typowym przykładem. Pod koniec 2007 r. zgromadził akcje, obligacje i inne papiery warte blisko 700 mld dolarów. Tymczasem inwestycje jego udziałowców (czyli kapitał banku) wynosił około 23 mld dolarów. Różnicę uzupełniano pożyczonymi pieniędzmi. “Lewar” wynosił więc 30 do 1.

Lewarowanie potrafi przynieść potężne zyski. Załóżmy, że kupujecie akcje warte 100 dolarów. Sprzedajecie po 110 dolarów. Zarobiliście 10 proc., czyli zupełnie przyzwoicie. A teraz załóżmy, że z tych 100 dolarów 90 pożyczyliście. Jeśli cena wzrośnie do 101 dolarów, zarobicie 10 proc. na swojej 10-dolarowej inwestycji. (Technicznie rzecz biorąc musi być to nieco więcej niż 101 dolarów, bo trzeba jeszcze pokryć koszty pożyczki). Jeśli akcje dojdą do 110 dolarów, wasza inwestycja wzrośnie o 100 proc. Nieźle, prawda?

Złożony z tych trzech składników system stał się wręcz uzależniającą maszynką do hazardu. Maklerom i dealerom walutowym bardzo opłacało się zwiększać krótkoterminowe zyski. Wątpliwe kredyty hipoteczne opakowywano jako obligacje, po czym sprzedawano i handlowano nimi na rynku. Domom inwestycyjnym bardzo opłacało się zwiększać lewarowanie. Póki trwał boom, rząd się nie wtrącał. Kongres opierał się przed zaostrzeniem przepisów dla Fannie Mae i Freddie Mac i pozwolił im na lewarowanie na poziomie, który według wiarygodnych wyliczeń przekraczało nawet 60 do 1.

Bonzowie z Wall Street wcale nie wciskali na siłę klientom czy pożyczkodawcom transakcji o hazardowym poziomie ryzyka. Gorzej – oni sami uznali, że ryzyko jest albo małe, albo zerowe. Oszukiwali samych siebie, bo krótkoterminowe zyski zaślepiły ich tak bardzo, że nie dostrzegali długoterminowych zagrożeń. A te w końcu musiały się objawić.(...)

Całość tekstu

[edit]
p.s. Powyższy komentarz został opublikowany na newsweek.pl 22 września. To dość istotne dla mnie, bo swoje bajdurzenia wystawiłam na widok publiczny 5 dni wcześniej.


Subskrybuj zawartość