Pieśń Kasandry, 3

Nie ma kryzysu! Jest problem – obwieścił prof. Balcerowicz w wywiadzie, który ukazał się dziś w Dzienniku.

Pan Balcerowicz twierdzi, że “duży udział w tych zaburzeniach [na rynkach finansowych – przyp. autorki] mają niewłaściwe działania władz publicznych” (przede wszystkim FEDu) a szczególnie liberalna polityka monetarna.

No to ja już nie wiem. No głupia jestem, że strach.

Jeśli chodzi o politykę monetarną Fedu, to chętnie się zgodzę z Panem Profesorem. Ale inne “działania władz publicznych“…?
Zdaje się, że podstawy prawne i sama konstrukcja Fed jest kompletnie różna od tej, która leży u podstaw funkcjonowania NBP na przykład.
Nie można raczej nie zauważyć, że Fed jest de facto instytucją prywatną wypełniającą zadania publiczne i ma “nieco” inaczej sformułowane cele, niż przykładowy NBP.
Poza tym, trudno nie zauważyć, że banki inwestycyjne i instytucje ubezpieczeniowe (które teraz w USA padają trupem) były wyjęte spod regulacji ichniejszego (i tak słabiutkiego) nadzoru. Wystarczy przeczytać dokładnie choćby informacje o Gramm-Leach-Bliley Financial Services Modernization Act, który został przeforsowany pod koniec prezydentury Clintona w zdominowanym ówcześnie przez Republikanów Kongresie. Innymi słowy: nie ma nigdzie na świecie tak liberalnego systemu finansowego, jak w USA.
To niby co i jak te “władze publiczne” mają nadzorować? Jakie działania podejmować? Z nacjonalizacją finansowych trupów się spóźnili?

Z powyżej pomienionym brakiem regulacji i nadzoru wiąże się ściśle nazbyt liberalna polityka kredytowa prywatnych instytucji finansowych, szczególnie na rynku kredytów hipotecznych typu subprime, którą to politykę pan Balcerowicz wymienia jako kolejne źródło “problemu”.
Świetnie! To jest prawda. A właściwie jej część, bo przyczyny są też inne (o czym dalej).
Tylko dlaczego Pan Profesor w innych miejscu twierdzi, że za “problem” nie odpowiadają prywatne instytucje finansowe, które przecież tych “toksycznych kredytów” udzielały?
Dlaczego?
“Bo kapitalizm działa metodą prób i błędów z tego faktu wynika, że nie wszystko się w nim sprawdza. Na przykład okazało się, że pewne nowoczesne techniki finansowe: sekurytyzacja i sprzedaż ryzyka poszły za daleko i te instytucje, które się najbardziej zadłużyły, zapłaciły największą cenę, tj. Bear Sterns, Lehman Brothers.”
Znowu świetnie i znowu tylko część prawdy (pomijając wybielanie chybionych decyzji kredytowych prywatnych podmiotów finansowych), bo o funduszach typu hedge czy tzw. krótkiej sprzedaży ani słowa.
No kurde, one nie istnieją, nigdy nie “grały na zniżki” i pewnie dlatego nie miały żadnego wpływu na to, co się stało. A “władze publiczne” USA i Wlk. Brytanii znowu dały ciała zakazując obrotu w ramach “krótkiej sprzedaży” na akcjach prawie 800 firm.

Pan Profesor twierdzi, że gospodarce amerykańskiej nie grozi recesja. Bo “do tej pory mamy do czynienia z problemami niektórych wielkich instytucji finansowych, a nie z załamaniem się systemu finansowego. Proszę zwrócić uwagę, że nie słychać o kłopotach sektora detalicznego w USA – banki, takie jak Bank of America czy Wells Cargo trzymają się dobrze”.
Czyżby?
W nocy z 19 na 20 września “władze publiczne” USA zamknęły dwunastego już w tym roku bankruta – Ameribank. Bank depozytowy. Niby to tylko “small potato”, bo jego jego plajta będzie kosztować amerykańską instytucję ubezpieczającą depozyty ok. 42 mln USD, ale fundusze FDIC już w tydzień temu znajdowały się na najniższym poziomie od 2003 roku i były niższe od wymaganego prawem minimum.
Na czarnej liście FDIC amerykańskich instytucji finansowych “z problemami” (za drugi – dość spokojny finansowo – kwartał tego roku!, a chyba trzeci się już kończy) znalazło się 117 pozycji. Czy 117 to “kilka”?
Zdaje się również, że od ubiegłego tygodnia wiadomo, o kłopotach jednego z największych banków depozytowych (detalicznych) w USA – Washington Mutuals.
Nie wspomnę już o tym, że nikt jeszcze nie jest w stanie wyznaczyć nowego profilu ryzyka dla Bank of America po zakupie padającego inwestycyjnego molocha pt. Merrill Lynch.
Nieważne! – mówi pan Balcerowicz. OK, jak nieważne – to nieważne…

Pan Profesor mówi również, że za “problem” finansowy odpowiada też rozbuchany konsumpcjonizm obywateli amerykańskich oraz to, że “gospodarka amerykańska ze względu na tani kredyt była, jak zawodnik, który brał doping”. Ale kiedy twierdzi, że nie należy się spodziewać recesji w gospodarce amerykańskiej a “tylko” jej spowolnienia czytamy, że przede wszystkim oczekuje “podrożenia kredytu”.
Czyli co? Podrożenie kredytu nie wpłynie na ograniczenie inwestycji w realnej gospodarce? Nie zmniejszy się poziom zatrudnienia? Nie zmniejszy się poziom konsumpcji, która od lat napędza amerykańską gospodarkę?
Nawet jak się na to nałoży największy od lat 30-tych ubiegłego wieku kryzys (pardon – tylko problem!) finansowy?
Skoro pan Balcerowicz mówi, że nie – to nie! I już.

Dalej to już mi się nawet nie chce…
Zresztą po co? Ważne, że można się ucieszyć, że miliardy uciekły z giełd i banków rosyjskich.
A z banków i giełd amerykańskich to miliardy nie uciekły? – tak się tylko pytam. Ja, wioskowy głupek, któremu do dziś wydawało się, że jest jakiś kryzys.

Ceny złota i ropy rosną (cholera, Rosja się pewnie cieszy, chwilowo), NYSE rozpoczęła nowy dzień od dołka mimo szumnych zapowiedzi rychłego wprowadzenia “świetlanego” planu ratunkowego Bernanke-Paulsona. No problemo – że zacytuję Terminatora-Gubernatora.

Jak zwał tak zwał – niech będzie “tylko problem”.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Magio...

Na giełdach i rynkach nie liczą się dni tylko trendy.

Wśród instytucji, jedne padają drugie rosną.

No i Chińczycy trzymają się mocno.
Nie słyszała pani?


Niewątpliwie, Panie Igło

Niewątpliwie.
Tylko jak to się ma do tego, co powiedział “Dziennikowi” prof. Balcerowicz?
Znaczy się co? Mamy chwilowy “problem” w trendzie… Jakim?
Pomoże Pan określić ten trend?

A Chińczycy? No też nie wiem, bo pan Balcerowicz się nie odniósł. Jakoś.


I jeszcze...

Co ostatnio urosło? – że zapytam nieśmiało. Poza podwojeniem długu publicznego USA, oczywiście.

Zna Pan już (na przykład) może wycenę ryzyka BoA po przejęciu ML i nowy rating?
No bo też nie wiem, czy on – znaczy BoA – urósł bankruta kupując.
Bardzo bym wdzięczna była, bo znaleźć nie mogę nigdzie, kurde.


Proszę Magii

A gdzie jest powiedziane, że ma rosnąc. Codzień i bez przerwy.
Toż dekoniunktura i spadki trwają już od ponad roku.
Pękają kolejne bańki.
Na ropę i złoto też.

Słyszała pani o tym co się nazywa koniunkturą?
Albo cyklem?

A pani wypisuje, że z piątku na poniedziałek wszystko ma wrócić do stanu sprzed roku?
I, że Balcerowicz to dureń?
A, jak on nie dureń, to pani głupia?

A co to za wybór dla mnie?
Albo dla ceny ropy?


Nie, panie Igło

Nie wiem co to jest koniunktura.
Nie wiem co to są: giełda i akcje.
Nie umiem odróżnić banku depozytowego od inwestycyjnego. Szczególnie na rynku amerykańskim.
Nie mam pojęcia co to kapitał spekulacyjny i instrumenty wysokiego (nie dla graczy, jak widać) ryzyka.
Ja nic nie wiem.
Pan nie musi wybierać między mną a panem Balcerowiczem, bo i wybór to żaden.
Ja się nie kwalifikuję w żaden sposób do kategorii “ekonomista”.
Pan jest spokojny – i dobrze.
Ja też.

Najważniejsze, że “Chińczycy trzymają się mocno”.

[edit]
p.s. A Pan nie odpowiedział na żadne z moich pytań, które ściśle odnosiły się do Pańskiego komentarza.
Też dobrze.


Odpowiedziałem

Było jedno.
O trendzie.
O resztę proszę pytać Balcerowicza.


Pani Magio

Wywiad Balcerowicza wyjątkowo żałosny. Swiat finansow w stanie kryzysu porownywalnego z 1929 a ‘ekspert’ widzi tylko zaburzenia.
Intryguje mnie zjawisko subprime w Polsce.
Wiekszość czy może wszystkie kredyty mieszkaniowe sa typu hipotecznego?
Jesli tak to ryzyko podobnego kryzysu staje się wielce prawdopodobne.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Igło

Nie odpowiedział Pan na żadne pytanie. Ich było więcej niż jedno.

Tekst mój jest o tym, że jak się chce za wszelką cenę uspokajać rynek to trzeba to robić inteligentnie.
Chyba, że “Dziennik” ma jeszcze niższy poziom niż “Fakt” a prof. Balcerowicz uważa, że obywatele to stado debili.
I tyle.


Pani Agawo

Nie wydaje mi się, żeby ktoś kupując/budując nowe lokum posługiwał się inną formą kredytowania niż kredyt hipoteczny. Same odsetki byłyby koszmarem, czy cóś.

Natomiast o ile mi wiadomo, to kredyty hipoteczne typu subprime, są udzielane osobom, które mają za sobą “złą historię kredytową”. Czyli już gdzieś wcześniej zanotowali wtopę na spłacie kredytu.
W Polsce raczej się to nie zdarza. Raczej, bo dokładnych danych nie znam.

Pozdrawiam serdecznie…


?

Doprawdy?

p.s. A Pan nie odpowiedział na żadne z moich pytań, które ściśle odnosiły się do Pańskiego komentarza.

W pani blogu jest tyle pytań, ze na pracę habilitacyjna by starczyło.
Z nimi proszę do Balcerowicza.

No i ja też mam pytanie.

A jak pani wieszczby się nie sprawdzą, dolar będzie istniał i płacił, nie będzie ataku na Iran, sowieckie rakiety nie uderzą w Teksas a klan Bushów nie zawiśnie razem z Greenspanem na suchej gałęzi, to co pani zrobi?

Zje suszarkę do włosów?


Magio

był jeden bank który ostro dawał kredyty dla ostro zadłużonych, bagatelizując mocno dane z BIK,

dwa lata temu dali sobie spokój, w takim sensie że ograniczyli ryzyko dawania osobom z bardzo słabą historią na osoby ze słabą historią.

Drugim problemem na jaki obecnie dużo banków nie zwraca uwagi to “procent dochodów” jaki zostaje po zapałceniu raty kredytu.

Przy rosnących stopach to może być ból,

no i na koniec: wiele banków uwzględnia dochody z wielu różnych źródeł, niby to potwierdzone ale umowy zlecenia i o dzieło sprawdzają się jako potwierdzenie dochodu w pewnych tylko sytuacjach…

pożyjemy zobaczymy

aha, no i warto wziąźć uwagę na to że ie wszystkie banki działające w Polsce są pod naszym nadzorem KNF

może byc wesoło:)

prezes,traktor,redaktor


Maxie

Słusznie prawisz. Hej!

Moje “raczej” odnosiło się do klasycznego modelu kredytu hipotecznego typu subprime, czyli “zła historia” i “wyższe oprocentowanie” takiego kredytu.

I jeszcze Ci powiem, że ja jestem bardzo zadowolona, że nasz rynek finansowy jest pod nadzorem KNF a nie pod “nadzorem” Fed czy innego FDIC.
A i tak odczuwamy skutki chciwości banksterów z Wall Street.
Globalizacja, Panie, globalizacja…

Pozdrowienia ciepłe.


Magio

ten typ kredytów jest obecny w Polsce, jest to pewnien margines, no ale istnieje

ja tez jestem zadowolony z tego KNF, i wiesz mimo wszystko z NBP z czasów Balcerowicza, pamiętam jak Kołodko grzmiał, jak PiS grzmiał a RPP trzymała i kapała po 0,25%

chyba to było dobre,

co do jego wypowiedzi, cóz nawet Kołodko się myli:))

odwzajemniam :)

prezes,traktor,redaktor


Max

Kurde, dlaczego ja się z Tobą prawie zawsze zgadzam, co? :)

A’propos wypowiedzi. Ja tego wywiadu nie odbieram jako “pomyłki”.
Zdenerwowały mnie tylko nierówno rozłożone akcenty, niedopowiedzenia, nieścisłości i ogólne bagatelizowanie “problemu”.

Odwzajemniam odwzajemnione… :)


Cele są rozbieżne z oczekiwaniami zwykłych ludzi

za dużo można stracić :)

prezes,traktor,redaktor


Pani Magio

‘Nie wydaje mi się, żeby ktoś kupując/budując nowe lokum posługiwał się inną formą kredytowania niż kredyt hipoteczny. Same odsetki byłyby koszmarem, czy cóś.’

Odwoluję się często do rynku francuskiego, bo znam go troszeczkę.
Kredyt hipoteczny nie jest tu zbyt rozpowszechniony. Dominuje tzw. klasyczny, którego spłata nie może przekraczać 30% dochodow. Wkład własny mile widziany.
Oprocentowanie stałe lub zmienne ostatnio w granicach 5% (przed podwyżkami BCE).

Kredyt hipoteczny tak bardzo rozpowszechniony w krajach anglosaskich i jak widać w Polsce jest dużo bardziej ryzykowny. Dla banków też.
Przy zmianie koniunktury niewyplacalność kredytobiorcy wiaże się co prawda z przejęciem przez bank obiektu objętego hipoteką ale wartość obiektu może byc zdecydowanie mniejsza a w skrajnym przypadku może w ogóle nie znależć nabywcy w dluższym okresie czasu.
I tak banki staja sie wlaścicielami bezwartościowych nieruchomości, których koszty eksploatacji musza pokryć.
Czarny scenariusz, marginalizowany, bo przecież ceny mieszkań musza rosnąć i dochody kredytobiorcy też.


Maxie

Ooooo… te cele to są bardzo rozbieżne. Również w przypadku ogólnych założeń “planu ratunkowego” tych dwóch panów. O czym pomarudzę za chwilę odpowiedając na komentarz pani Agawy.
Może szczegóły coś zmienią?
Oby…


Pani Agawo

To we Francji jest Eldorado kredytowe, kurde!
Nie wierzę, że banki udzielając tak nisko oprocentowanego kredytu na zakup nieruchomości, bez zabezpieczenia kredytu na hipotece, nie stosują żadnych innych zabezpieczeń.
Zakup mieszkania czy domu to nie dodatkowe, przewyższające w skali miesiąca domowy budżet, zakupy świąteczne.
Poza tym, nie zmienia to faktu, że umowa kredytowa (z jakim by nie było zabezpieczeniem) opiewa na jakąś kwotę wartości nieruchomości w danym momencie. Jeśli wartość nieruchomości się zmienia, to umowa pozostaje umową.

I teraz przechodzimy łagodnie do “bańki” na rynku nieruchomości w USA i “planu ratunkowego” oraz opinii prof. Balcerowicza o elastycznym rynku pracy w USA...

W przypadku kredytów subprime sprawa jest prosta. Koleś, który dał się wpuścić banksterowi w kanał i dał z siebie zrobić kredytobiorcę typu “NINJA” (No Income, No Job or Assets) wylatuje na ulicę i buduje sobie domek z kartonu. Dla gospodarki to mała strata, bo przecież i tak wcześniej był tylko NINJA.

Dużo gorzej przedstawia się sprawa z kredytobiorcą, który zadłużył się kupując nieruchomość za – dajmy na to – 200 tys. USDów, spłacał regularnie kredyt ale na przykład (idąc za tokiem myśli Profesora – w wyniku spowolnienia gospodarki amerykańskiej) traci pracę a jego chałupa jest teraz (bo bańka pękła) warta np. 130 tys. USDów.

Pan Profesor słusznie mówił, że siłą Ameryki jest jej “elastyczny rynek pracy”. Nie rozwinął jednakże swojej myśli…
Siłą rynku pracy w USA jest po pierwsze liberalne prawo pracy a po drugie… niesamowita mobilność Amerykanów, która teraz (przez pęknięcie bańki na rynku nieruchomości) zostanie drastycznie ograniczona.
Dlaczego? Ano dlatego, że “pan Jones” jeśli dostanie robotę w innym mieście czy stanie, to:
a) będzie musiał znaleźć “jelenia”, który kupi od niego za 130 tys. USDów chałupę z obciążoną hipoteką na dodatkową kwotę 70 tys. USDów
b) sprzeda chałupę za 130 tys. USDów z zastrzeżeniem, że brakujące 70 tys. pokryje z własnej kieszeni, [edit] co zmniejszy znacznie jego konsumpcję napędzającą od lat wielu gospodarkę USA
c) zostanie w dotychczasowej chałupie, ale nie mając roboty na miejscu lub mając inną za dużo mniejsze pieniądze nie będzie w stanie spłacić kredytu. Wyleci z chałupy i dalej jak w przypadku NINJA.
I tu właśnie załamuje się twierdzenie pana Balcerowicza o sile rynku pracy w USA, który nie dopuści do recesji…
Mały pikuś.

A teraz jak to się ma do niejasnych dotąd założeń “planu ratunkowego”?

Otóż po wprowadzeniu w życie “planu ratunkowego” w postaci jaka została ogłoszona, w każdej z wymienionych wyżej wariacji stroną, która uzyskuje profit jest bank.
Wypowiedzi, które padały z ust panów Bernanke i Paulsona jasno mówiły o wykupie przez budżet USA “toksycznych kredytów”.
Nie części kredytu, która stanowi różnicę między poprzednią a aktualną wartością nieruchomości!
Żaden z pomienionych panów nawet się nie zająknął co do przeniesienia własności nieruchomości obciążonych “toksycznym kredytem” z banków na rząd/instytucję publiczną.
Nie ma mowy o renegocjacji umów kredytowych z kredytobiorcami do poziomu aktualnej wartości nieruchomości, tak żeby rząd/instytucja publiczna pokryła straty wynikające z różnicy wartości a dotychczasowy kredytobiorca mógł dalej spłacać kredyt/sprzedać chałupę bez dodatkowych obciążeń hipoteki.

Nie! O tym mowy nie ma i dlatego “plan Bernanke-Paulsona” jest rozbojem w białych rękawiczkach na zwykłych obywatelach, z których kasy pokryje się straty banków i których kasa i/lub nieruchomości dalej będą zasilać konta bankowe.

Tak mnie to wytłumaczono. Jak krowie na rowie…


Magio

ani u nas ani w Stanach nie ma wiekszego problemu uzyskać kredytu bez wkładu własnego,

wychodzi na to że we Francji skoro taki wymóg to normalka to i marże moga miec niższe rekompensując sobie tym mniejsze ryzyko i deczko spokojniejszy sen.

Deczko, bo przypadek Societe pokazuje że tam tez ciekawe persony zajmuja się inewstycjami, no tylko nie pamiętam w jakie instrumenty :)

Ciekawe jak to się ma do sytuacji w Hiszpanii gdzie załamanie jest bankowe i tylko czekac aż największe banki stamtąd złapia drugie stadium rozwoju wirusa:)

Swoją drogą, ja do tej pory podziwiam ludzi który w normalnym bloku z nowej płyty płacili po 7000-10000 za metr spadającego juz przed wprowadzeniem sufitu.

prezes,traktor,redaktor


Maxie

Jest zasadnicza różnica.
U nasz nikomu kto nie ma odpowiednio płatnej roboty ani środków własnych (zabezpieczenia typu akcje, obligacje, polisa na życie, inna nieruchomość), nikomu kto nie przedstawi odpowiednich zaświadczeń (ZUS, KRUS, US, bilansu i takich tam) kredytu na zakup nieruchomości nikt nie udzieli… (Z wyjątkiem kolesiostwa, ale to promil promila jest chyba.)
I na tym polega różnica. Ta zasadnicza.

Przyznam szczerze, że rynkiem bankowym w UE nie interesowałam się ostatnio. (Czasu braknie.) To i jak ta tabaka w rogu ciemna jestem.

Ale chętnie bardzo czegoś się dowiem. Jakbyś coś tam podrzucił, czy cóś.

Pozdrowienia nabijające się z cen wielkiej płyty…
:)


Magio Droga

pełan zgoda,

u nas to raczej kolesiostwa nawet nie bardzo się da,

za duzo róznych papierów z niepowiązanych z sobą instytucji, i wierz mi że miejsca na przekręty jest dokładnie tyle ile napisałaś, czyli wszystkie dziurki w pasku nie starczają:))

podrzucić nie podrzucę, bo mało ostatnio bywam na tamtejszych stronach i portalach,

bazuję na podstawie tego co wyczytam głębiej niż na wierzchu:)

prezes,traktor,redaktor


Max

szkoda, że nic nie podrzucisz. Pozostanę więc ciemniakiem.

A bazowanie na tym, co “wyczyta się głębiej niż na wierzchu” jest bardzo… (se dopowiedz) :)


Magio

jakby to ująć...

wieczorkiem zajrzyj na prv :)

mam nadzieje że bedę miał w pamięci

prezes,traktor,redaktor


Maxie

Ty Ladaco! :)
Zajrzę, chyba żeby mnie służby dostęp odcięły. :)


Pani Magio

Już nie bedę zanudzać specyfiką rynku francuskiego. Ale tak na marginesie: pożyczkodawca zostaje priorytetowym wierzycielem, a nie jak w przypadku hipoteki posiada prawa do obiektu.

A plan Paulsona budzi coraz więcej wątpliwości co odzwierciedlają pieknie indeksy giełdowe. What goes up – must come down.
Coraz bardziej lubie Tom Petty….


Pani Agawo

A kto tu mówi o zanudzaniu? No niech Pani da spokój. Na tym “kawałku podłogi” można nudzić do znudzenia. :)
Ja naprawdę chętnie czekam na szczegóły, których nie znam.

A Tom Petty i jego piosenka pomieszczona parę tygodni temu? Prawda, że całkiem aktualne? :)

Pozdrawiam cieplutko, bo tu, kurde, znowu leje…


Pani Magio

Troche mnie martwi tytul To był “mój kawałek podłogi”.
Zwlaszcza ten czas przeszly..
Pozdrawiam liczac na zmiane koniunktury i pogody


Magia & Agawa

A może byście wkleiły – Mój jest ten kawałek podłogi.
Co?

I zrobi się lepszy magiel.
Sympatyczniejszy.
:)


Pani Magio

Ciekawy temat poruszyl Trystero.
Czy europejskie banki są bezpieczne?

“...Średni lewar (stosunek aktywów do kapitału akcyjnego) największych amerykańskich banków wynosi mniej niż 20. Bear Stearms operował na lewarze w okolicy 30 zanim zostal przejety przez JP Morgan. Średni lewar dla dwunastu największych banków europejskich wynosi… 35.”
http://trystero.salon24.pl/94425,index.html

W skrócie: wieje grozą


Dziewczyny

Dawajcie tu tego, całego Trystero.
Co?

Miałem problem z logowaniem.

Serg walczy z demonami na zapleczu.


Pani Agawo

Dzięki za linkę. Przeczytałam a nawet (!) pierwszy raz od miesięcy skomentowałam (bo to S24).

Treść mojego komentarza:
“Nic nie jest tak proste jak się wydaje.
Niech Pan oddzieli banki depozytowe od inwestycyjnych a dopiero potem porównuje wskaźnik zadłużenia. W stosunku do kapitału. Bynajmniej nie kapitału akcyjnego, bo to można robić tylko w przypadku banków inwestycyjnych.

Poza tym trzeba wziąć pod uwagę stopień regulacji bankowości w UE i USA. W USA banki inwestycyjne są praktycznie spod nadzoru wyjęte (proszę zajrzeć do Gramm-Leach-Bliley Financial Services Modernization Act)a nadzór nad bankami depozytowymi znacznie ograniczony.

I żeby była jasność: dla mnie to co się dzieje za oceanem nie jest tylko “problemem”, jak (na przykład) dla pana Balcerowicza.”

A co z tym francuskim rynkiem nieruchomości – kredytów na ich zakup?

Pozdrawiam serdecznie…


Panie Igło

Ja ani brat ani swat dla pana Trystero.
Ot, kilka (dosłownie) razy popełniłam na Jego blogu komentarz.
Nie znajduję w sobie siły by zapraszać.


A za "magiel" panie Igło

to ma Pan te…
Pan se wymyśli co to może być.
I tak ma Pan przechlapane…


Panie Igło

Grzesiu próbował tu


Pani Agawo

To dzięki.
Znaczy Trystero nie ma czasu.
Co najwyżej pogada z lustrem.

Też tak mam.
Tyle, że przy goleniu.
A, jak się zatnę to dopiero.


Panie Igło

Mam nadzieję że zrezygnowal Pan z zamiaru rozpuknięcia?
Pozdrawiam z nadzieją


Pani Agawo

I to jeszcze Grześ próbował zaprosić Trystero za pomocą moich kasandrycznych śpiewów, które się nie ładują z zapodanego tamuj linka.
Zgroza! :)

Grzesiu, co żeś zrobił...
(to z sympatii wielgaśnej mi się wymskło )


Pani Magio

I słusznie zrobił, bo piękny ten śpiew, inspirujący… mimo aspektów kasandrycznych


Pani Agawo

Tere fere kuku… w temacie moich zaśpiewań. :)

Czy ja się w końcu dowiem dlaczego powinnam brać kredyt na zakup nieruchomości we Francji a nie w Polsce?
No…
:)


Pani Magio

Muszę to zbadać, te niuanse, ich konsekwencje, stopień ryzyka…
Chwilowo nie wiem czy różnica jest bardzo istotna czy tylko ociupinkę. Im bardziej zgłębiam temat tym więcej wątpliwości.
(edit) Nie jestem pewna czy udzielają kredytu osobom nie mieszkającym we Francji.
Czy magnolie kwitną w Polsce?


Odpowiedź

goofina

I to jeszcze Grześ próbował zaprosić Trystero za pomocą moich kasandrycznych śpiewów, które się nie ładują z zapodanego tamuj linka.
Zgroza! :)

Ładują się, ładują, przynajmniej u mnie link działa, a Trystero odpowiedział, że nie bałdzo, ale w sumie przecież jak nie ma czasu na blogowanie tu i dyskusje pod swoimi tekstami moze pełnić tylko wdzięczną rolę komentatora i choćby owe kasandryczne śpiewy komentować.

goofina

Grzesiu, co żeś zrobił...

Ano tak już mam, że niewiele dobrego ja robię.
taka karma pewnie…

pzdr


Pani Agawo

To się uzbrajam. W cierpliwość. :) Proszę się nie spieszyć.

Miała Pani może okazję zobaczyć/usłyszeć wysłuchanie publicznie przed senacką komisją skarbu panów Bernanke i Paulsona w sprawie “planu ratunkowego”?
Ja się nieco pogapiłam i posłuchałam.
I powiadam – żałość, żałość, żałość nad żałościami.

Obydwaj Panowie nie mieli do powiedzenia nic ponadto, że kasa obciąży amerykańskiego podatnika. Nawet nie byli w stanie powiedzieć czy 700 mld, których żądają na początek wystarczy na pokrycie “strat”. Oni nawet nie mają pojęcia jakie te “straty” są. Wymyślili tylko tyle, że sobie (znaczy rząd) skupią “złe kredyty”, banki wyczyszczą sobie księgi rachunkowe a potem się je (te już mniej “złe kredyty”) odsprzeda. Możliwe, że tym samym bankom…

Na razie wygląda to na próbę wykonania gigantycznego przekrętu.
Wygląda to tak, jak gadałam.
Na szczęście krytyka tego “planu” w USA rośnie.
Na szczęście.
Dla nas wszystkich.

Pozdrawiam (kurde:) zadowolona…


Bez związku

więc wykasuj, jeśli uznasz za stosowne, ale dlaczego to był Twój kawałek podłogi?

Human Bazooka


Grzesiu

No jak tak możesz, co?

Tamto, co napisałam to była zakonspirowana (za bardzo, jak widać) pochwała Twojego zaangażowania w sprowadzenie na TXT pana Trystero.
I miłe bardzo było dla mnie, że podałeś linkę do mojego krakania.
I nic nie robisz złego.
Wprost przeciwnie.
Głupio to zabrzmi, nawet bardzo głupio, ale niech tam: jesteś Słonkiem TXT.
Jego dobrym duchem.

To powiedziałam ja. Magia.
Ekonomiczny wioskowy głupek.
I Twoja wierna czytelniczka.

:)


Hm,

e tam.
Nie zgadzam się z tą diagnozą.

A że pochwała, to wiem, zakonspirowanie odczytałem tylko nie dałem po sobie poznać:)


Mad

Bo to miał być mój były kawałek podłogi.
Ale pojawił się kryzys tfu! problem na rynkach finansowych.
Moim zdaniem dość poważny i dość ważny dla nas wszystkich.
Nikt nie napisał o tym ani słowa na TXT.
No to napisałam ja.

Jak się skończy to sobie pójdę.

Na razie jeszcze pokraczę.
Nieprofesjonalnie. Niezgodnie z trendem. Pod prąd.
Pewnie jeszcze parę tygodni się zejdzie.
TXT wytrzyma. :)

Pozdrawiam znad szklaneczki żubrówkowej “szarlotki”...


Grzesiu Drogi

A z jaką diagnozą się nie zgadzasz?

Pozdrawiam głupkowato… :)


Magio,

no zgadnij:)

A i chyba trza zyczyc kryzysów różnych byś pisała?

Bez sensu.

pzdr


grześ

no to latami może się ciągnąć:)

prezes,traktor,redaktor


Chłopaki! Noooo...

Jakie “latami”? Jakie “latami”, kurde?!
I jak można sobie życzyć kryzy problemów “różnych”, co?

Ech.. Nawet się wkurzyć na Was nie umiem.
Niedobrze.
Bardzo niedobrze.

No dobra. Idę pogrzebać tam i ówdzie w sieci.
Przynajmniej pana Igłę wnerwię.
Może. :)

[edit]
p.s. Grześ, nie zgadnę za niiiic. Ani pół. Trza mnie wyłożyć wszystko, jak trzylatkowi. :)


Pani Agawo

Ja się rozpukam co i raz.
Póki mam zapas siarki to robię to chętnie, mimo wieszczenia Magii, która mi ceny na surowce podnosi, chociaż oni spadają.

Ale ja tak mam z babami.
Co, którą na oko wezne, to zaraz inne za mną z wałkami ganiają.
Wykrzykując brzydkie wyrazy.
O kryzysie.
Np.


Panie Igło

Ceny spadają albo rosną. W zależności od trendu. Nie tak Pan pisał? :)

I tak za Panem z wałkiem nie pogonię.
Za stara jestem i zadyszki już na trzecim kilometrze dostaję...


Subskrybuj zawartość