Kara za dbałość o środowisko

Znalazłam w swojej skrzynce pocztowej Zawiadomienie. Oficjalne und urzędowe.
Zawiadomienie pochodzi od Działu Kontroli Zarządu Oczyszczania Miasta.
Pysznie.
Czytam w nim, co następuje:

Uprzejmie informujemy, że w jedną z najbliższych sobót w godz. od 9.30 do 15.30 odwiedzą Państwa nieruchomość pracownicy Zarządu Oczyszczania Miasta i Straży Miejskiej celem sprawdzenia umowy/umów na odbiór odpadów komunalnych oraz na wywóz nieczystości ciekłych.
W związku z powyższym prosimy o przygotowanie i okazanie w trakcie wizyty patrolu następujących dokumentów: – umowy/umów na odbiór odpadów komunalnych wraz z aneksem na odbiór odpadów segregowanych, a w przypadku braku kanalizacji także na wywóz nieczystości ciekłych; – ostatniego/ostatnich dowodów zapłaty za świadczenie w/w usług przez przedsiębiorcę.

Kontrole są wykonywane w oparciu o uchwalony przez Radę Miasta w dniu 22 czerwca 2006 r. “Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Stołecznego Warszawy”. Kontrolerzy Zarządu Oczyszczania Miasta mają imienne upoważnienia Prezydenta m.st. Warszawy oraz identyfikatory.
Podstawowym celem tych działań jest poprawa czystości na terenie dzielnicy poprzez zapobieganie podrzucaniu odpadów do cudzych śmietników, koszy ulicznych, lasów i parków. Ważne jest także upowszechnienie segregacji odpadów, przez co odciąży się wysypiska, odzyskując surowce i energię.

Przepraszając za zakłócenie miru domowego, prosimy mieszkańców stolicy o wyrozumiałość i pomoc w sprawnym przeprowadzeniu kontroli umów.

Podpisano: Zarząd Oczyszczania Miasta – Dział Kontroli

Świetnie! I o co durna Magia się piekli?
Już wykładam wszem i wobec.

Kiedy dostałam wezwanie na początku tego roku do uaktualnienia umowy na wywóz odpadów komunalnych stałych polazłam i powiedziałam: “Super!”.
Przedwcześnie to powiedziałam.
Okazało się bowiem, że banda palantów w Ratuszu pod pozorem segregacji odpadów und dbałości o środowisko wymyśliła sobie rozmnażanie śmieci a co za tym idzie – powiększenie przychodów Zakładu Oczyszczania Miasta.
Jak to możliwe?

Każdy właściciel posesji (mówię o prywatnej, jednorodzinnej zabudowie) ma od lat zasmarkany obowiązek oficjalnego wywalania śmieci dwa razy w miesiącu.
Super! Ale… ten sam obowiązek (czyli kasa za usługę) należy się po równo od 1 osoby albo od 10-cio osobowej rodziny. Ciekawe…

Nowatorstwo lokalnej zmiany legislacyjnej polega na aneksie na odbiór odpadów segregowanych. Ucieszyłam się, na krótko.
Okazuje się bowiem, że segregacja śmieci, pardą – odpadów, nie ma nic wspólnego (być może poza papierem na którym jest zapisana) z dbałością o środowisko.
Oto bowiem radni (debile?) utrzymują obowiązek płacenia za dwukrotny w miesiącu odbiór odpadów i… dokładają kolejną opłatę za ustanowiony przez siebie obowiązek odbierania “odpadów segregowanych”, czyli: makulatury, butelek, plastiku. Czy muszę dodawać, że za każdą kategorię należy się oddzielna zapłata?

Kiedy prowadziłam “rozmowy” w Zakładzie Oczyszczania Miasta pytałam naiwnie:
Czy jeśli będę segregować 100% odpadów będę musiała odprowadzać dwa razy w miesiącu “obowiązkowe” śmiecie?
Odpowiedź: TAK
Czy Pani chce mi powiedzieć, że mam “produkować” więcej śmieci, żeby móc je segregować i jednocześnie odprowadzać śmieciową daninę 2 razy w miesiącu?
Odpowiedź: TAK
Nie lepiej od razu nazwać to kolejnym podatkiem?
Odpowiedź: Co się Pani głupio pyta?
Czyli mam “produkować” tyle śmieci co zwykle, żeby wystarczyło na “obowiązkowe 2 razy w miesiącu” i jednocześnie “doprodukować” więcej, żeby wystarczyło na obowiązkową segregację i opłatę za nią?
Odpowiedź: TAK
A gdzie w tym wszystkim sens, logika i ochrona środowiska?
Odpowiedź: Czego się Pani mnie czepia! Ja tak mam w przepisach a Pani się ma do nich dostosować albo…

Albo ziści się całkiem niedługo.

Od lat zmniejszam ilość śmieci.
Mam kompostownik.
Unikam kupowania przetworzonych produktów w kartonach.
Kartony przed wyrzuceniem zgniatam zmniejszając ich objętość średnio o 75%.
Nigdy nie wyrzuciłam nawet “papierka” w lesie czy na ulicy. Mało, nauczona smutnym doświadczeniem, udając się na spacer do lasu mam ze sobą worek na śmiecie, które zbieram w drodze powrotnej. Tak, zbieram śmiecie po “ludzkich śmieciach”.
Od lat kupujemy prasę na dwa gospodarstwa domowe. Po co płacić podwójnie za jeden chłam? Wespół również tę makulaturę zbieramy a raz na kwartał pojawia się “Pan Kuternoga”, który to od nas zabiera do skupu i dorabia sobie parę zeta do renty.
Urzędnicy Ratusza chcą, żebym to ja do tego interesu im dopłacała.

Tak, mogłabym segregować 100% odpadów ale urzędnicze półgłówki mi na to nie pozwalają.
Tak, teraz przyślą kontrolę, która wlepi mi mandat, bo według ich paragrafów nie funkcjonuję zgodnie z “literą prawa”. Durnego prawa, które wymyślili.
Ja funkcjonuję zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i dbałością o środowisko, w którym żyję. Kontrol ma to w dupie, bo wg “litery” to ja jestem szkodnikiem społecznym.
Wlepią mi mandat.
Odmówię przyjęcia mandatu – dostanę wezwanie do sądu grodzkiego.
I pójdę tam, do sądu, ośmieszać debili, którzy rządzą moją małą społecznością.
I… przegram, bo “durny lex jest lex”! – tak wbito w mózgi kretynów.

p.s. Tylko w ciągu ostatniego roku podniesiono opłaty za wywóz odpadów stałych o 100%. Zrobiono to jeszcze przed obowiązkową aneksacją odpadów segregowanych.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Magia

Ale patrol Zarządu Oczyszczania Miasta to brzmi pięęęknie!
Musisz przyznać.

Ja tylko nie kumam jednego, znaczy tego jednego w szczególności nie kumam (slang jest przez Igłę, bo wyjechał z lansem), oni przyjdą do Ciebie sprawdzać umowy, aneksy do umów, i umowy do aneksów. A taki Urząd Miasta Stołecznego, to nie może tego załatwić z (pardą) przedsiębiorcą, a?

I sprawdzając Twoje umowy, aneksy do umów i umowy do aneksów, oni chcą osiągnąć to?:

“Podstawowym celem tych działań jest poprawa czystości na terenie dzielnicy poprzez zapobieganie podrzucaniu odpadów do cudzych śmietników, koszy ulicznych, lasów i parków.”

Nie, no ja za cienka jestem na to.

Oraz chyba nie masz obowiązku ich wpuszczać, o ile się nie mylę, oraz chyba im odbiło.

Zwariuję.

Aha, to już mówiłam u Grzesia.


Gretchen

Nie mam obowiązku. Przecież może mnie nie być...

Owszem mogliby się dowiedzieć tego samego u źródła… ale winni mieć uzasadnione podejrzenie o popełnieniu tego tam. I nakaz.

A mnie korci, żeby w pysk rzucić procesowemu przedstawicielowi Ratusza, że jest przedstawicielem bandy palantów. Oj, kusi… :)


@

“patrol” – to brzmi dumnie!


A jasne

A u Ciebie mieć nie muszą. He he…

Ale się wyuczyli o mirze domowym, nie można powiedzieć. I proszą grzecznie. I w ogóle i w szczególe.

Ech…


Dymitrze

Dumnie i szumnie!

:)


Dymitrze

No masz! :)
A jeszcze połączony patrol Zarządu Oczyszczania i Straży Miejskiej?
To brzmi dumnie do kwadratu!

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że najłatwiej im będzie dobrać się do tyłka, takim “idiotom”, jak ja.
Prawdziwych trucicieli nie ruszą. Ani im się śni.

To kolejny dowód na to, że nie opłaca się być uczciwym. O logiczności “przepisów prawa” już nie wspomnę...


Co tam patrol,

najlepszy jest ten “mir domowy” i jego zakłocanie.

A co do śmieci, do lasu nie łażę za często, ale w mieście podnosić mi się zdarza po innych:(, niby służby sprzątające są, ale po prostu siem wkurzam lekko i widok szczególnie jakichś dużych śmieci, opakowań, butelek, paczek po papierosach mnie drzaźni strasznie.

A jak sobie pomyślę, że są tacy, co w góry idą i tam śmiecie miast w plecaku znieść, to gdzieś na łące czy w lesie zostawiają, to w ogóle człek szału dostać może.

pzdr


Pani Magio..

Patrol to jest wbrew pozorom sprawa poważna.
Bo patrol to władza jest, ostrzelać nawet potrafi, zwiad w śmietniku uczynić, a nawet babę wymacać, kiedy wypiwszy...
No..

Pamietam, jak kiedyś z Jarecczakiem, wyszli my na patrol, a już po wareckim byliśwa, prawicy szukać....
I wyobraź se, nie znaleźlim!!!

Co znaleźlim, tego nie powiem, wszak na służbie bylim…
Nooo..


Grzesiu

Z “mirem domowym” to jest kolejna komedia. Bo jak są wzywani do poważnych przypadków, typu przemoc domowa, to tłumaczą się, że nie interweniowali bo… mir domowy.
A tu? – proszę bardzo, śmiecie. I będą, choć z góry przepraszają.
(ROTFL)

W górach to już strasznie dawno temu byłam i, cholera, nie pamiętam zbierania śmieci po kimś. Do Kampinosu jeździmy dość często. Ale nie od strony Warszawy. Wtedy musielibyśmy ciągnąć ze sobą przyczepę na śmiecie.
Jeździmy od strony Żelazowej Woli. Wtedy wystarcza tylko jeden worek (jakieś 100 litrów) na circa 5-cio kilometrową trasę. W jedną stronę.

Pozdrówka.


Słuchajcie no, Igła!

Wy mnie tutaj nie nawijajcie makaronu, bo to mnie może zatkać te… przewody.
Jak czytałam te Waszą opowieść patrolową, to, nie wiedzieć czemu, przed ślepia leźli mi te dwa ancymony. Dezertery, CK. Jeden był krótszy a drugi dłuższy. Całkiem jak Wy z Jareckim
Tylko nie pamiętam czy tamte też jareckie piły…
Ot, skleroza.


Magio. Jeśli masz siostre bliźniaczkę

łatwo to zrozumiesz.
Na przykład niech ona pojedzie do Poznania, a ty do Lwowa.
Potem spotkacie się w Krakowie. Pod Jaszczurami na przykład.
Tam na zapleczu przebywa Igła i waży gości na wadze takiej od ważenia pyrek, ale dokładnej do 1 dekagrama.
Przyjmijmy, że ważycie po 54,3kg.
Wypijesz komisyjnie litr piwa. ważysz po wypiciu 55,2 ( takie to litry dzisiaj sprzedają)
Potem siostra – 55,4?
Potem ważycie Igłę – 77,7
To jest własnie Teoria Względności.
Kto pierwszy w łazience ten wygrywa!


Pani Magio!

To nie jest prawo, tylko lewo.

Pozdrawiam


Magio

Znam ten temat, mam identycznie!
Tylko, że ja wpadłem we wściekłość, udałem się do burmistrza, wyjaśniłem co i jak – o dziwo przyznał mi rację!
Od tej pory nie wpuszczam na swoją posesję żadnych patroli, ani do nich nie wychodzę.

Pozdrawiam


Jacku

:)
Niestety nie sprawdzę doświadczalnie, bo bliźniaczki nie zaposiadywuję.

Poza tym, kiedy ostatnim razem widziałam Igłę, to bardziej wyglądał na 7,77 kg.
To też pewnie tez tę względność. ;)

Pozdrówka.


Panie Jerzy

To wszystko jest lewo!
A ja się, gupia, wściekam.


Wiki3

W zasadzie powinnam się ucieszyć, że nie ja jedna żyję na wyspie głupoty. Ale nie mogę się cieszyć jeśli takich wysepek jest coraz więcej.

U Burmistrza nie byłam, ale we wydziale d/s “ochrony środowiska” już tak.
Tam też usłyszałam, że teoretycznie mam rację. Tylko co z tego?
“Przepis jest? – Jest! To trzeba się stosować!”

Ręce i nogi opadają...


Pani Magio!

Nie pamiętam jaki termin mieli rzymianie dla prawa (jure?), ale wiem, że lex odnosi się do przepisów i może obejmować absolutne lewo.

Władza różnych szczebli dyma nas bez mydła, bo ktoś wymyślił, że za błędy władza może odpowiadać tylko politycznie. Nikt nie pomyśli, że za skó…stwo można odpowiedzieć zupełnie inaczej, a za głupotę i łamanie prawa, powinno odpowiadać się karnie.

To tyle komentarza na gorąco.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Odpowiedzialność polityczną wymyśliła dla siebie sama władza.
Dlatego “dyma nas bez mydła”.
Nie wydaje mi się, żebym coś pomyliła…


Subskrybuj zawartość