Rzepa dla połykaczy kłamstw

Można pisywac felietony bez odnoszenia się do faktów historycznych. Można w takich felietonach puszczać wodze fantazji i opowiadać bajki. Ma się do nich odpowiedni stosunek. W Polsce jednak wielu “publicystów” opowiada bajki, ale podpiera się “nibyhistoriozofią” opartą na gdybydologi. Takim specem od manipulowania gdybydologią jest gwiazda gazety “Rzeczpospolita” R. Ziemkiewicz – od dziś obrońca tych, którym stała się krzywda, których okradziono.

Ziemkiewicz, gdy pisywał jeszcze na salonie.24 nie ukrywał, wręcz manifestował, swoją pogardę dla ludzi biednych. Pysznił się tym, że obchodził sylwestra po tej stronie drogi, gdzie zostały zbudowane – w czasie tej, jego zdaniem, okropnej III RP – cudowne domki jednorodzinne. O godz. 0.00 wyszedł z teściem na dwór by zapalić kilka sztucznych ogni i wybrzydzać na brudny plebs strzelający rakietami w gwiazdy. Musiał w noworoczny dzień pokazać pogardę. Dziś pokazał swoją pychę i arogancję dla uczciwości i prawdy, którymi jak błazen niezdarnie próbuje się maskować.

Czytam w Rzepie, że pochyla się z czułością nad na tymi, którym „ukradziono spektakl”, czyli „największe życiowe osiągnięcia” – sierpniowy strajk i całą „Solidarność”. Boże kochany, Ziemkiewicz pochyla się nad tymi, którym coś skradziono, pokrzywdzonymi! Niech spojrzy, ujmie się i weźmie w obronę tych z drugiej strony drogi. Tu mógłby się w życiu popisać swoją empatią i współczuciem. Gdzie tam. On musi pisać dla szmalu, a od biedy i nędzy odwróci się plecami. W życiu nic konkretnego nie zrobił dla słabszych.

Pisze tenże znawca historii, że Wałęsę wprowadził do WZZ Wyszkowski – bzdura. Pisze, że Wałęsa nie brał udziału w przygotowaniach do strajku w sierpniu 1980 r. – bzdura. Twierdzi, że Wałęsa jako szef strajku wierzył „wówczas jeszcze we władzę ludową i w to, że zło płynie jedynie z »wypaczeń«”. Trzeba być załganym człowiekiem wymyślającym na poczekaniu to, co może się lepiej sprzedać by coś takiego pisać by znalazło miejsce na łamach poważnej gazet, ale skoro tej gazecie to pasuje by płacić za bzdury.

Był pan, panie Ziemkiewicz, wówczas w stoczni, rozmawiał z Lechem, czytał lub odsłuchiwał rozmowy na Sali BHP lub negocjacje ze stroną rządową? Komu pan tak nędzne kłamstwa wciska, po co robi pan wodę z mózgu czytelnikom? Jak nisko trzeba upaść by twierdzić, że ludzie w stoczni wówczas oklaskiwali i nosili na rękach człowieka, który mógłby im wpajać wiarę we władzę ludową, w słuszność systemu realnego socjalizmu „bez wypaczeń”. Robaki zalęgły się w czyjejś głowie. Wszyscy wiedzieli, że tylko tyle można było wówczas wywalczyć – właśnie ten nieszczęsny “socjalizm bez wypaczeń”. Ziemkiewiczowi chyba się marzy, aby doszło do zburzenia Bastyli – choć on nie z tej opcja a przeciwnej.

Dalej bzdury pisze, że hala Olivia była już przygotowywana na zjazd nowej „Solidarności” mającej powstać w wyniku esbeckiej operacji „Renesans”. Czyżby wywieszono na niej flagi „Solidarności”, wstawiono krzesła, zmontowano stół prezydialny i dekoracje? Gdzie się pan, panie Ziemkiewicz, tego doczytał, albo – w jaki sposób to pan sobie wybzdurzył? Kiedy ten zjazd zamierzała rozpocząć esbecja?

Dalej ten „wybitny” publicysta edukuje dzisiejszych czytelników, że sierpień ’80 zakończyłby się krwawo, „gdyby komuniści nie mieli przekonania, że mają Wałęsę pod kontrolą. Zresztą gdyby nie to przekonanie, prawdopodobnie Sierpień zamiast pokojowym zwycięstwem skończyłby się krwawą katastrofą”. To jest bzdura na miarę przedszkolaka, który nie potrafi logicznie myśleć, nie potrafi czytać, lecz słucha jedynie bajek. Dowiaduję się bowiem od „publicysty”, że WSZYSTKO ZALEŻAŁO OD JEDNEGO CZŁOWIEKA! Nie o to tylko chodzi, że jest to kolejna totalna bzdura, ale o to, że to jest absolutne sprzeczne z założoną na wstępie tezą, że Wałęsa coś komuś ukradł. Jak mógł ukraść, skoro to od niego zależało jak potoczyły się negocjacje i dzięki niemu nie doszło do przelewu krwi? Tez Ziemkiewicza brzmi więc: strajk sierpniowy = Lech Wałęsa.

Ziemkiewicz pisze dalej, że „jeszcze przez dobre dwa miesiące po internowaniu Wałęsa nie odmawia jednoznacznie udziału w odtwarzaniu »Solidarności«”. Panie Ziemkiewicz, zechciej pan przyjąć do wiadomości, że operację „Renesans” prowadzono od momentu wprowadzenia stanu wojennego do czasu rozwiązania „Solidarności” w październiku 1982 r. Czy wie pan kiedy z internowania wrócił Wałęsa?

Dalej jest insynuacja, że internowani byli pewni, że Wałęsa ich zdradzi i pójdzie na współpracę z komunistami (jednocześnie twierdzi Ziemkiewicz, że ci wówczas internowani od dawna wiedzieli, że to agent SB – to jak to było panie „publicysto”). Dalej brnie w gdybydologię mającą jak najbardziej poniżyć Wałęsę. Jest co krok w tym tekście przykładów na kłamstwa. Jak coś takiego mogło przejść do druku? Chyba tylko z powodu z góry postawionej tezy zgodnej z linią redakcji. Dobry jest dla autora każdy, nawet najmniej moralny chwyt, który z miejsca zamienia się w kolejne gdybanie. Ohydny tekst, w którym kpiną jest jego ostatni akapit mający sytuować autora po stronie prawdy, która w jego wydaniu ma być „ciekawa”.

Rzepa jest ważnym ogólnopolskim dziennikiem. Drukując takie teksty jak tekst Ziemkiewicza zasługuje na miano szmatławca celowo rozprowadzającego w społeczeństwie kłamstwa.

Można i należy krytykować ludzi na świeczniku, ale przy zachowaniu zasad uczciwości i rzetelności, etyki dziennikarskiej. Ziemkiewicz tym tekstem, jak i wieloma innymi, ubabrał się gorzej niż Urban w stanie wojennym, w którego wystąpieniach też często nie było krzty prawdy.

Tekst Ziemkiewicza
http://www.rp.pl/artykul/9157,197754_Potomek_cesarza_Walensa.html

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Leszek

proponuje wysłać to do Rzepy :)

nie pojmuje jak łatwo RAZ przez wybiórczośc stawia, tak idiotyczne tezy…

prezes,traktor,redaktor


Dobrze, że punktujesz,

a Ziemkiewicz od dawna i w S24 i na interiii dawniej pokazał swoją arogancje, butę i w ogóle żenujący poziom, połaczony z samouwielbieniem i pogardą dla innych.
No i mnie osobiście śmieszy, że gostek, dla którego opozycja w latach 80-tych jakaś taka niefajna była, nagle po 1989 za czołowego antykomunistę robi:)
Nagle stał się odważny, jednoznaczy i jedynie słuszny,
Zabawne i żenujące w sumie.

pzdr


Ziemkiewicz

To nie błazen, lecz pajac.
Do tego kłamca, krętacz i wyłudzacz.

Human Bazooka


No naprawdę, czemu się dziwić?

Chłopak pisywał (a może i pisuje, nie wiem, nie mój genre) fantastykę, prawda?

W Rzeczpospolitej jest widać duże zapotrzebowanie na fantastykę.

Pozdrawiam


Panie Yayco,

a;e Ziemkiewicz to raczej science fcition, więc pierwiastek naukowy tez powinien u niego odgrywać rolę, nie tylko “fiction”.

Gdyby pisał fantasy można by mu opowiadanie bajek wybaczyć, bo fantasy to bajkowe być z założenia ma.


To on pisarzem jest?

Ja myślałem, że rolnikiem?
A że dla pieniędzy pisze to tego nie ukrywał?
Na S24 przecież wyraźnie się zarzekał, że pod kreskę nie schodzi?

Ja wtedy pomyślałem, że chodzi mu o debet na koncie, z którego nie korzysta?
Bo on jako koleś Korwina nie uznaje kredytu, konta bankowego, karty oraz posługuje się tylko złotym pieniądzem.

Tylko tytuł wpisu mnie poraża.
;)
Ja tam Rzepę lubię, mimo Ziemkiewicza.


Max

Do Rzepy musiałbym zrobić b. poważną analizę tego wypracowania. Tak jak to robiłem w liceum. Czerwony długopisik w ręku i wykrzykniki na marginesie. W szkole jednak miało to sens. W zideologizowanej gazecie sensu nie ma.


grześ

Najbardziej żenujące jest to, że takie teksty – tzn. z tak ohydnymi błędami – pojawiają się w ogólnopolskiej gazecie, która ma taki tytuł jaki ma.


Niestety

Bynajmniej nie RAZ jest najbardziej zideologizowanym i nadużywającym interpretacji faktów publicystą mojej jednak wciąż ulubionej gazety.

Lisicki miał nadać jej wyrazistość, ale pomyliła mu się chyba z partyjnością. Albo to już po prostu immanentna cecha obecnej “debaty publicznej” w Polsce.

A co do artykułu — pisze Pan, że RAZ bredzi. Ale źródeł dowodzących tej tezy nie podaje. Podobnie jak sam Ziemkiewicz. A skąd ja, warszawiak i zbyt młody by pamiętać jak było mam znać prawdę? No i, pytanie, skąd RAZ wziął to, co napisał. Czy to jego konfabulacja, czy może powtarza w części relacje naocznych świadków — np. Walentynowicz i Gwiazdów?

Nie wiem gdzież to RAZ pochyla się nad biedaczkami, jakimś plebsem, któremu coś ukradziono. Doprawdy, szukałem i nie znalazłem. Ale ja pobieżnie czytam, więc może przeoczyłem. Zauwałyłem za to, że użył tej formuły, choć w cudzysłowie, w odniesieniu do Wyszkowskiego, Walentynowicz i Gwiazdów. I pewnie gdyby tych ludzi spytać, tak właśnie by powiedzieli. Może innymi słowy, ale własnie to.

Pisze zresztą o tym publicysta (kurcze, publikuje, to publicysta, bez cudzysłowów i innych krzaczków, bo niby czemu) bez cienia współczucia wobec “okradzionych”. Po prostu, według niego Wałęsa, z drugiego planu wyskoczył do roli primadonny. I nie da się znaleźć w jego tekście nawoływań do naprawienia krzywd niedoszłych gwiazd (nomen omen) itp. Toż nie o to w tym artykule chodzi.

Dalej — wbrew Pańskim okrzykom — autor frazę Naiwny młody robotnik, jak się zdaje wierzący wówczas jeszcze we władzę ludową i w to, że zło płynie jedynie z “wypaczeń” umieszcza nie w kontekście strajku w stoczni, ale w momencie zerwania kontaktów z bezpieką. A to miało mieć miejsce, o ile rozumiem RAZa i Cenckiewicza z Gontarczykiem, znacznie wcześniej.

Następnie. Przecież domniemana odmowa Wałęsy udziału w operacji “Renesans” nie musi oznaczać końca tej operacji i tego RAZ przecież nigdzie nie napisał. Według niego, postawa Lecha przesądziła o jej fiasku. Tylko i aż tyle.

Ja, proszę wybaczyć, nie wiem komu mam wierzyć. Panu, RAZowi, Wałęsie, Walentynowicz? I dlaczego? Może mi Pan powie?

Na koniec, anegdota.
Pisze pan w komentarzu o mnóstwie czerwonych wykrzykników niezbędnych do postawienia przy tym wypracowaniu. Pamiętam takie ze szkoły. Dostałem je od nauczyciala WOSu, na pracy porównującej ustroje totalitarne. Tezą mojego wypracowania były podobieństwa nazizmu (faszyzmu) i komunizmu. Dostałem ledwo zaliczenie z mnóstwem wykrzykników właśnie.
Nauczycielowi chodziło o to, że błędnie zrównałem nazizm z faszyzmem, wręcz używając tych terminów wymiennie. Oczywisty błąd, niedouczenie licealisty. I miał rację. Rzeczywiście włoski faszyzm pod wieloma względami pozytywnie się odróżniał od komunizmu i nazizmu. I o tym ów nauczyciel na swoich piekielnie nudnych ekcjach (czytał mdłym głosem przez 45 minut wykład z kartki) mówił.

Ale sprawa ma drugie dno.
Ten nauczyciel był potomkiem Bolesława Piaseckiego, znanego z fascynacji tymi ideami. Różnice między zbrodniczym nazizmem a znacznie delikatniejszym reżimem włoskim były dla niego osobiście istotne. Może był z tego powodu ciut przewrażliwiony. Może to jego przewrażliwienie też wypaczało co nieco prawdę?
Może nie wszystkie wykrzykniki były na miejscu?


Grzesiu

RAZ pisze raczej fantasy właśnie, nie SF. Choćby te ostatnie jego “Ognie na skałach”. Zresztą, nic wielkiego. Dukaj to on nie jest, choć przynajmniej nie Pilipiuk.


odys

“Nie wiem gdzież to RAZ pochyla się nad biedaczkami, jakimś plebsem, któremu coś ukradziono. Doprawdy, szukałem i nie znalazłem”.
Na plebs RAZ niejednokrotnie wyrzekał w swoich wpisach na salonie.24. Dałem na to jeden przykład, w którym chwalił się, że był na Sylwestra po tej stronie ulicy na której wybudowano wille, a na drugiej stronie ulicy pozostał brudny świat PRL z brudnymi bezrobotnymi i pijakami. Nie współczuł im – on nimi gardził. Automatycznie skojarzył mi się ten pełen pogardy obrazek z tym, co napisał w tym tekście o tym, że komuś skradziono największe życiowe dokonanie. Oczywiście, że trzeba się ująć za pokrzywdzonymi – ale dlaczego tak wybiórczo? Jeśłi już to niby dlaczego tylko mieli by być okradzeni tylko Wyszkowski, Walentynowicz i Gwiazdowie, a nie wszyscy strajkujący i osoby wspomagające (np. ci z KOR, SKS i RMP) lub wszyscy członkowie “S”? Rozumiem jednak, że dopuszczono się na nich najpotworniejszej kradzieży i zrobił to własnoręcznie Wałęsa.

“Dalej — wbrew Pańskim okrzykom — autor frazę Naiwny młody robotnik, jak się zdaje wierzący wówczas jeszcze we władzę ludową i w to, że zło płynie jedynie z “wypaczeń” umieszcza nie w kontekście strajku w stoczni, ale w momencie zerwania kontaktów z bezpieką. A to miało mieć miejsce, o ile rozumiem RAZa i Cenckiewicza z Gontarczykiem, znacznie wcześniej”.
To wcale z tekstu nie wynika. RAZ podaje, że w sierpniu 1980 r. wszystkimi strajkami przewodzili ludzie SB. Nie wiadomo więc kiedy to zerwanie “młodego robotnika” z SB mogło mieć miejsce – z tekstu wynika, że na pewno nie przed sierpniem.

“Następnie. Przecież domniemana odmowa Wałęsy udziału w operacji “Renesans” nie musi oznaczać końca tej operacji i tego RAZ przecież nigdzie nie napisał. Według niego, postawa Lecha przesądziła o jej fiasku. Tylko i aż tyle”.
“Ekipy zastępcze” były planowane przez SB od jesieni 1981 r. – jeszcze przed stanem wojennym. Na przewodniczącego Związku w Regionie Gdańskim w miejsce Wałęsy nie przewidywano “Bolka” ale TW “Albinosa”. Natomiast mającego przyjśc do Wałęsy z propozycją podjęcia rozmów – być może w ramach operacji “Renesans” – Rakowskiego, Wałęsa nie chciał wpuścić przez drzwi. Jak może twierdzić RAZ, że przez dwa miesiące Wałęsa nie był zdecydowany czy nie poprzeć esbecką prowokację skoro zrobił to już w pierwszym tygodniu po internowaniu, stawiając ostro warunek, że bez porozumienia z członkami prezydium KK nie podejmie żadnych negocjacji. “Renesans” trwał aż do października – do momentu rozwiązania “S”. Postawa Wałęsy nie decydowała zatem zaprzestaniu tej akcji. Nie mam pojęcia skąd RAZ wziął te dwa miesiące.

“Ja, proszę wybaczyć, nie wiem komu mam wierzyć. Panu, RAZowi, Wałęsie, Walentynowicz? I dlaczego? Może mi Pan powie?”
Ja popełniłem jedynie wpis blogowy. Należy szukać źródeł informacji w pracach naukowych. Wpis blogowy nie musi być źródłem wiary. Nie wiem natomiast dlaczego tak wielu internautów, pana do nich nie zaliczam, tak bezkrytycznie podchodzi do tego co RAZ pisze.

A propo anegdoty. Wykrzykniki były by tam, gdzie: 1) są błędy logiczne, 2) historyczne, 3) groch z kapustą – jak choćby pomieszanie prezydentury zjednoczonej Europy z wiarą we władzę ludową “młodego robotnika” (kiedy “młody” stał się dorosły?) i operacją “Renesans”.
Czy wszystkie wykrzykniki byłyby na miejscu(?) – może gdzieś bym się zapędził, może coś bym przeoczył.


Autor i Odys

Przepraszam – ale pozwolę sobie wkleić na dowod, że identycznie do Autora odebralam slowa Ziemkiewicza.

Poza tym Odysie – wierzę świadkom zdarzeń, zwlaszcza takim, ktorzy byli w samym jądrze wydarzeń i nie manipulują prawdą.
Wierzę bez zastrzeżeń Autorowi.

A tak pisałam w S24:

2007-01-02, 08:45:52
Rafał Ziemkiewicz porządnie mnie wkurzył
Tagi: Polskapolitykaetykaetyka dziennikarskaPolacy
————————————————————————————————————————

Panie Rafale
Jeśli twierdzi Pan, że wersja oryginalna, kanoniczna starego dowcipu jest inna a zacytowana przeze mnie jest “sfałszowana” to proszę o podanie oryginalnych żródeł Pana wersji. Bo ja, Szanowny Panie, twierdzę, że to moja wersja jest prawdziwa, a Pana wersja, ta trywialna, uproszczona i zbyt jednoznaczna – odzwierciedla pewien typ, pewien rodzaj współczesnego pojmowania świata i jest wynikiem niewiedzy.
Bo w tej różnicy point obu wersji jest coś więcej. Właśnie “to coś” czego Pan najwidoczniej nie rozumie.
Zostając przy tej bardziej dosadnej, ale i zdecydowanie bardziej prymitywnej, Pańskiej poincie – to czyż ten żebrak nie ma racji?
Idąc Pana brutalnym tokiem rozumowania : g… Panu do jego pieniędzy! Tak jak g…Panu do pieniędzy tych sąsiadów od chlewa!
Dowcip polega na tym, że nawet gdyby nie wydali forsy na te fajerwerki – to co? To życie im by się zmieniło?
Wkurzające jest myślenie takich jak Pan, Panie Rafale. To myślenie nuworysza, który czerpie satysfakcję z faktu, że jemu się powiodło, udało – a zarazem wkurza go świadectwo przynależności do widocznych korzeni, których się wstydzi.
Te obszary nędzy i patologii, te “murzynowa” wyrosłe po upadku socjalizmu – to naprawdę wina tych ludzi, że dziś żyją jak żyją? A nie jest to przypadkiem balcerowiczowska wizja świata realizowana przy pomocy kredytów oprocetowanych 120% odsetkami, wizja realizowana w kraju , w którym do dziś człowiek jest przypisany do ziemi, a ściślej mówiąc do mieszkania, bo ma, to co ma i innego już mieć nie będzie.
Przecież tam była praca – im tę pracę ukradziono!
To nie są ludzie nieodpowiedzialni, to są ludzie , którzy ZAPŁACILI i wciąż płacą, ogromną cenę, za koszone trawniki i luksus nowobogackich, a także za Pana styl i poziom życia, choć zapewne nie mają tej świadomości, tak jak i Pan jej nie ma.
Tak, tak Panie Rafale
To właśnie obieg pieniądza w Polsce, to pogardliwe, nędzne grosze, te 4 czy 5 zł za godzinę oferowane tym ludziom – Panu nikt takiej stawki nie ośmieliłby się zaproponować – prawda?
No ale Pan jest lepszy, Pan otrzymuje pieniądze stosowne do swojej pozycji i wykształcenia.
A ja Panu powiem : g….prawda!
Jeśli przeciętna płaca lekarza ( po latach studiów i stałej konieczności dokształcania się), czy nauczyciela “kręci się” koło 1200 zł, jeśli emerytura po 40 latach!!! pracy wynosi 800 zł – to znaczy, że tym ludziom zabrano ICH pieniądze, okradziono zwyczajnie, że nadal systematycznie okrada się , żeby tą “kasą” płacić ogromne pensje nowobogackim i tym z rządu i tym od rządu zależnym, i tym od których rząd jest zależny. Skądś się przecież te pieniądze biorą? Prawda?
Co Pan za bzdury wypisuje o mentalności – sam Pan jest dowodem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
I głupie twierdzenie, że bieda jest stanem umysłu!
Niech Pan to powie emerytowanej nauczycielce, wtedy gdy rozpaczliwie waha się czy kupić lekarstwo czy jedzenie. I w końcu kupuje książkę! – czyli w jej kategorii luksusu – fajerwerki!
Pieprzenie o tym, że bieda to stan umysłu a nie brak pieniędzy – to właśnie świadectwo głupoty pięknoduchów i lewackich, pożal się Boże, intelektualistów, którzy sami chętnie, za bardzo niewiele pracy biorą całkiem wiele forsy. Czy rzeczywiście ,z całym przekonaniem uważa Pan, Panie Rafale, że to co Pan zarabia, to się Panu należy? A może uznaje Pan, że powinien za swoją pracę otrzymywać więcej? W końcu jest Pan odpowiedzialnym człowiekiem! A przecież jest sporo dziennikarzy na takim samym jak Pan poziomie sprawności zawodowej, którzy zarabiają znacznie mniej niż Pan.
I na koniec bardzo proszę o szersze wyjaśnienie co Pan miał na myśli kiedy “dixił” poniższe “Bieda nie bierze się stąd, że człowiek nie ma skąd dostać pieniędzy, ale stąd, że nie jest w stanie ich utrzymać.”
Najbardziej niecierpliwie oczekuję na rozwinięcie tematu “utrzymania pieniędzy”, np. jak to “utrzymanie” pieniędzy wygląda w przypadku osoby otrzymującej rentę socjalną w wysokości około 400 zł za które ma przeżyć miesiąc.
Problemem biedy zajmuję sie od dawna. Piszę o tym także od dawna. Tylko, że ja z tego pisania o biedzie nie żyję, nie zarabiam na tym, nie dostaję za to pieniędzy, więc odpada mi problem z ich “utrzymaniem” – i mam ten komfort, że punkt widzenia wyznaczam sobie sama, możliwie najbliżej prawdy, a nie redaktora naczelnego.
Dlatego może właśnie ja nie odważyłabym się nigdy napisać : “Żadne pieniądze nie zmienią ich położenia, bo je natychmiast wydadzą i zaczną rzucać kamieniami, domagając się więcej.”
Czyli co?... Do piachu?....Na wymarcie?... Całe 20 milionów?.....
Polecam lekturę Karen Blixen „Uczta Babette” – to dopiero przykład nieodpowiedzialności wobec przekonania o własnej niezawinionej biedzie, natychmiastowego wydania otrzymanych pieniędzy i kompletnej nieumiejętności ich „utrzymania”.
To dopiero fajerwerki!


No,

Ziemkiewicza literacko lubię. Znaczy,, dobrze pisze, dosyć humorystycznie te nowsze rzeczy. A starsze w większości są wprost porażajace. Takie “Czerwone dywany, odmierzony krok” to tekst cholernie dopracowany i odważny.

A publicystycznie – albo coś się z nim stało, albo ja jakoś dorosłem. Kiedyś jego teksty do nie przemawiały i z większością tez się godziłem. Obecnie jakoś w jego publicystyce się gubię. Nie widzę sensu, tylko zapatanie w tematy zastępcze.

Ale jak podczytuję w sieci rozmaite teksty, to – musicie Państwo wybaczyć – to nie Rzepa publikje najbardziej podideologizowane teksty. Bardziej jadąca na jedynie słusznej prawdzie jest choćby Wyborcza a w Dzienniu też zdarzają się nielogiczne teksty opisujące jedynie słuszna wizję świata.

Zastanwiam się więc skąd to potępienie w czambuł Rzepy?

Skąd?

Ideolo dzielą się na złe i dobre i akurat rzepowe ideolo nie pasuje?


Dwie sprawy

Uwaga ogólna:

System pracy w Rzepie jest taki, że wielu autorów pisze zwyczajnie za dużo. Dodatkowo jest to system typu “mydło i powidło”, czyli coś czego ogólnie w polskim dziennikastwie nie znoszę – znany autor jest specjalistą od wszystkiego, bo przeczytal kilka opracowań i jakichś materiałów źródłowych, a poza tym, to “on się tym interesuje”. A czasem się nawet nie interesuje, ale dawno nie pisał, więc trzeba zainstnieć. A “Rzepa”, jak wiele innych gazet na to pozwala.

Uwaga szczegółowa (Ziemkiewiczowska):

Ziemkiewicz jest, najprościej rzecz ujmując, amerykańskim republikaninem – dlatego kombinacje poglądów typu skrajnie liberalna gospodarka + konserwatywne wartości (ale znów nie tak do końca – nie jest republikaninem z lat 50-tych, ale tak około końca 80-tych i początku 90-tych) są dla niego spójnym światopoglądem – podczas kiedy dla ludzi przyzwyczajonych do polskiego postrzegania sceny politycznej są one albo chaosem albo, żeby było prościej “kaczyzmem”. Dlatego nie jest specjalnie niespójne pozytywne postrzeganie grup które przegrały (historia, polityka), podczas kiedy jednocześnie regularnie sekuje on grupy które są słabsze ekonomicznie (współczesność, ekonomia). Taki republikanizm w pigułce.

Dodatkowo Ziemkiewicz jest autorem który chyba najbardziej w “Rzepie”, z całkiem niejasnych dla mnie przyczyn (ambicje? kasa? przekonanie o wlasnej wiedzy?) bierze się za za wiele i za często. Dziś obśmiewamy to, jutro potępiamy tamto, dwa dni później pochylamy się nad czym innym, a w weekend piszemy duży artykuł przekrojowy. Pracowitość godna pochwaly, kłopot w tym że przy takiej ilości materiału jakość spada i trzeba ją pokrywać efekciarskimi sztuczkami słowem – a takie rzeczy często nie wychodzą, kiedy zajmujemy się tematem wymagającym szczegółowej i specjalistycznej wiedzy. ;)

Nawiasem mówiąc, jego pisanie na s24 traktuję jako ciekawy i rzadki przypadek, kiedy dziennikarz się nie pilnuje i faktycznie pisze prywatnie, nie zastanawiając się nad każdym słowem i jego konsekwencjami. RAZ chyba uważał, że pisze tak sobie, dla siebie i grupki krewnych i znajomych królika, tak jak pisał przez całe lata 90-te dla niszowych gazet. Tyle że około 2005, kiedy nagle dostal “kopa w górę” i rzeczywiście znalazł się w pierwszym szeregu dziennikarzy (a nie “tym śmiesznym prawicowcem którego zaprosimy dla równowagi”), wszystko to co tak sobie “ziemolił” nagle zaczęto analizowac i rozliczać.


Panie Mindrunnerze,

Pan domaga się, że by wszystko było na raz.

A tak się nie da.

Po Gazecie to się jedzie tu kilka razy dziennie i nawet ten tam Pan Grześ coraz słabiej jej broni.

Niejaki czas temu się pojechało po Dzienniku, bo jak tu nie pojechać po gazecie, która przyjmuje do roboty faceta, którego jedynym atrybutem jest żona w PiSie?

Teraz przyszła pora na Rzeczpospolitą i tyle.

Czy jak Panu się trafi robaczywa śliwka, to zawsze pamięta Pan, żeby wspomnieć, że i truskawki tego roku były nie najlepsze?

Pozdrawiam


Nagi Prezydent

Mad mnie kiedyś namówił. Nie przeczytałem całego, ale te tezy RAZa ( Wałęsę wprowadził do WZZ Wyszkowski oraz Wałęsa jako szef strajku wierzył „wówczas jeszcze we władzę ludową i w to, że zło płynie jedynie z »wypaczeń«, które tak niby rażą sa mi znane właśnie z tej książki Boyesa.


Teraz wiemy,

że RAZ dopiera swoje myśli z cudzych źródeł:-D

Human Bazooka


@Mad

Kiedy się pisze o historii i podaje “X zrobił to a Y zrobił tamto” to nie są to luźne myśli autora, tylko fakty, na które (mam nadzieję) ma on jakieś potwierdzenie w postaci dokumentów/świadków. Więc akurat zbyt bym się RAZa za podawanie takich autorytatywnych stwierzeń nie czepiał. A polskie dziennikarstwo już tak ma, że źródeł nie podaje – no chyba, żeby podeprzeć się jakimś znanym nazwiskiem, o to tak.

Troche inaczej jest kiedy autor pisze, co “X myślał”. Wtedy to już gdybanka na całego – ale to właśnie takie typowe domysły, które tępi się w studentach historii na pierwszym roku. Dlatego właśnie dziennikarze i historycy amatorzy piszą zwykle dużo ciekawsze artykuły o przeszłości. ;)


Ja tam i tak RAZa nie lubię.

Za zakłamanie i pychę.
Mogę nawet niekiedy zgodzić się z nim.
Podobnie, jak z niektórymi stwierdzeniami Kaczyńskiego/ich.
Co nie zmienia faktu, że jednych i drugich…[tu wstawić dowolne słowo, pod warunkiem, że ma znaczenie bardzo negatywne:-)]

Human Bazooka


Panie Yayco

ale czasopismo nie truskawka. Znaczy, ja widzę różnicę :)


To znaczy, że Pana zdaniem nie można krytykować jednej gazety,

jeżeli się nie skrytykuje pozostałych?

W konsekwencji, jeżeli ja czytam tylko jedną gazetę (dajmy na to, bo wiadomo, że ja nic nie czytam) i znajdę w niej tekst jawnie głupi i zmanipulowany, to nie wolno mi się na ten temat wypowiedzieć, tylko muszę gnać do kiosku, aby inne czasopisma nabyć?

Żartuje Pan, Panie Mindrunnerze.

Pozdrawiam, ciesząc się z Pańskiego dobrego humoru


Panie Yayco

przecież pan leszek.sopot wybitnie sie na postaci Ziemkiewicza skoncentrował. Nie wierzę, że czyta on tyko Rzepę, bo musiałby ją czytać tylko po to, by się na Ziemkiewicza wkurzać. Jak komentowałem ten tekst. Nie chciałem rzucać ogólnych myśli sobie a muzom.

Chociaż Bogiem a prawdą nie pasuje mi publicystyka Ziemkiewicza, mam wrażenie, że dla autorów takich jak pan leszek.sopot, nie ma znaczenia, co tenże napisze, zrobi, czy powie. I tak będzie evil i go trza będzie kopać.

Jak Pan zauważył mam dobry humor. Nie przemuję się tym. Bo w gruncie rzeczy to pewnie też jakiś odprysk gry która nie bardzo mnie dotyczy. Dziennikarze piszą różne rzeczy. To jest na tej zasadzie, że można nie znosić Churchilla i z przyjemnością o WWII poczytać.


Hm,Mindrunnerze,

a skąd tak dobrze znasz poglądy Leszka sopota na temat Ziemkiewicza?

“Chociaż Bogiem a prawdą nie pasuje mi publicystyka Ziemkiewicza, mam wrażenie, że dla autorów takich jak pan leszek.sopot, nie ma znaczenia, co tenże napisze, zrobi, czy powie. I tak będzie evil i go trza będzie kopać.”

Bo trochę się bawisz w gadanie, co ktoś myśli i jak, mam wrażenie, nie do końca wiedząc to.

A Ziemkiewicza samego, nie tekstu, to raczej zaczeli czepiać się komentatorzy 9w tym ja chyba), nie autor.
Znaczy autor jednak skupił się na tekście i i uargumentował, dlaczego wg niego tekst jezt zły.

pzdr


Wie Pan Panie Mindrunnerze, co?

Po pierwsze ucieka Pan od tego, co ja napisałem o Pana osobliwej propozycji, aby krytyka była całościowa, koherentna, holistyczna, komplementarna i zupełna.

Proszę spróbować krytykując Pana Leszka skrytykować wszystkich innych blogerów, którzy zabierali głos w sprawie sierpnia 1980 i okolic, zobaczymy, czy się Panu uda.

Po drugie, niech Pan spróbuje w miejsce pana Leszka wstawić sobie Ziemkiewicza i zobaczyć, czy przypadkiem nie przypasuje.

A co do II światowej i Churchilla, to akurat mam odwrotnie

Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco,

widać ja walnąłem babola. Zawsze mogę się przyznać i przperosić, ale nie maiłem na celu domagania sie bzdur. Czasem to robię, domagam sie idiotyzmów. Nie teraz.
Co niestety nie zmienia faktu, że ten tekst nie jest o konkretnym tekście Ziemkiewicza, tylko o Ziemkiewiczu jako takim, który ma w pogardzie prawdę i jest manipulantem, czy jakoś tak. To tylko też tak pod rozwagę poddaję.


Ja nie mam takiego wrażenia, Panie Mindrunnerze

Choć daleko nie wszystkie stanowcze sądy autora podzielam, to dla mnie to jest tekst o tym czym się różni świadectwo naocznego świadka, od świadectwa kogoś, kto nawet nie umie przyznać, gdzie wszystkie zapisywane przez siebie i sprzedawane jako własne, mądrości wyczytał.

I żeby była jasność: w mojej branży nakazuje się z założenia powątpiewać w oświadczenia naocznych światków.

Mimo to, biorąc pod uwagę jakość polskich mediów, nie mogę nie żywić podejrzeń, że to Pan Leszek, nie zaś felietonista Rzeczpospolitej, bliżej prawdy się lokuje.

Pozdrawiam wieczornie


Właśnie,

tu dla mnie jest spory problem z mediami zwłaszcza polskimi. To nie jest ak prosto, że kłamią. I ze wszyscy i że zawsze i że wszędzie. I na dobrą sprawę, nie wiem kto kłamie a kto nie.

Dla nie tekst Ziemkiewicza jest elementem wojny, która mnie osobiście już nie bardzo dotyczy. Bo jestem dzieciak, w latach ’80 na cheb mówiłem bep a na muhy tapty. I widzę, że facet, nienajstarszy, usiłuje wtrącić się w tę przeciągającą się walkę która się jakoś podówczas zaczęła. To wlaka wewnętrzna w dawnej “Solidarności”, którą potem przeniosło na grunt państwowy.

Nie mam więc zdania w temacie tego kto ma rację. Mam zdanie takie, że teksty takie jak Ziemkiewicza są niepotrzebnym przeciąganiem tej dziwnej gry. A gra jest dziwna, bo w mojej ocenie ogólny obraz przeszłości dla człowieka myślącego jest w miarę prosty. Toczy się więc gra o nieistniejącą pamięć.

Wrrrr. Piszę skrótami. Boję się nawet pomyśleć jakie wnioski z tego zostaną wyciągnięte. W ramach usprawiedliwienia – mam gorączkę, jesem zakatarzony a jutro muszę iść do pracy mimo to.

Tak czy siak wieczornie pozdrawiam popijając syrop na kaszel.


Panie Mindrunnerze,

niepokojące jest to, że mimo, żem zdrowy i daleko starszy, to się z Panem zgadzam w większości tego, co Pan teraz napisał.

Jaki syrop Pan pije?

Pozdrawiam, zdrowia życząc


Panie Yayco

oczywiście, zeby obraz był pełny, mogę też dodać, że tekst pod którym wpisuje te komentarze też jest elementem pzedużania tej dziwacznej gry. I jako taki najwyższą watrość w moich oczach uzyskał dzięki temu, że sobie mogłem z Panem chwilę pogadać.

Syrop piję “Benylin”. Pod spodem napisano “dry coughs”. A że kaszlę faktycznie sucho, może pomoże. Do tego wypiłem Panadol rozpuszczalny i herbatę z cytryną. To ostanie bardzo się krzywiąc, bo ja nie lubię herbaty za bardzo.

Dziękuję za życzenia. Wzajemnie też dużo zdrowia życzę.

A teraz położę się spać, bo jutro do pracy to tylko godnością osobistą sie dowlec zdołam.


Gdyby Pan miał niezbędne składniki,

to bym Panu grypolin polecił.

Ma on dwie wersje. Tatowa się składa ze spirytusu, soku świeżego z cytryn i miodu, wziętych w częściach równych.

Wersja mamowa to mleko z masłem i miodem, do którego wciskamy dwa ząbki czosnku.

Czasem warto spróbować

Pozdrawiam

PS Pewnie ma Pan racje z tą wojną, ale proszę sobie porównać zasięg dział Rzeczpospolitej i TXT i ocenić, która naciągana wersja (jeśli są naciągane) więcej może uczynić szkody.


Autorze

Pisze pan wciąż śmiertelnie poważnie o tej rzekomej “kradzieży” i wkłada ja Pan w usta Ziemkiewicza wraz z rzekomą litością dla tak pokrzywdzonych.

A ja czytam RAZa i widzę, że on dystansuje się od jednych i drugich bohaterów historii, patrzy na nich jak na postaci historyczne, a nawet jak na figury na szachownicy. Gdy pisze “ukradł” — koniecznie słowo to opatruje cudzysłowem i dodaje: tak jak aktor może “ukraść” przedstawienie. A dobry aktor może to zrobić i nie jest to jego winą, lecz sukcesem. Co by o tym nie myśleli koledzy. Ot i tyle. Może ja jakiś spaczony jestem, ale właśnie u RAZa nie widzę tej obłudnej litości (jaka choćby towarzyszyła relacjom z protestu pielęgniarek przeciw PiSowskiemu rządowi), oraz innych tonów moralnej wyższości.

Po prostu, w kontekście tego artykułu czepianie się Ziemkiewiczowej pogardy dla plebsu (prawdziwa ci ona lub nie, to już osobna kwestia) — jest przytykiem nie na temat. A od niego Pan zaczyna. Tak się nie polemizuje z tezami — tak się dyskredytuje z ich autorem.

Co do faktów historycznych — nie jestem w stanie z Panem polemizować. Niemniej, informacje, które Pan podaje, przez RAZa pominięte, nie wydają mi się zaburzać jego opowieści. Ale ja się nie znam.

Wiem, że Pański tekst bardziej by mnie przekonywał, gdyby zawierał mniej wycieczek ad personam, za to pieczołowicie punktował merytoryczne błędy.


Pani Renato

Zwróciła się Pani do mnie, więc odpowiem.

Publicznie (w komentarzu na Tekstowisku) mnie Pani spotwarzyła, nie dając żadnych dowodów na prawdziwość najcięższych zarzutów. Prócz tego, posłużyła się Pani manipulacją moich tekstów, by mnie zdyskredytować.

Mimo mojej prośby, nie wycofała się Pani.

Przykro mi, nie mamy o czym rozmawiać.


Trudna sprawa!

Trudna, bo Ziemkiewicza nie cierpię od początku, kiedy dla mnie zaistniał. Czyli od pierwszego numeru “Fantastyki” (tak między nami, dwa pierwsze numery mam do odstąpienia…) Pewnie pojawił się trochę później, ale dla niego nie zechce mi się sięgać do zszywek. Wiem tylko, że żadne jego wypociny mnie nie porwały. Być może była to wina innych autorów, którzy zbyt wyraźnie nad nim górowali, albo budzili we mnie to, czego RAZ nigdy nie potrafił.

RAZ ponownie zaczął mnie gnębić we własnym samochodzie, w którym słuchałem także TOK FM. I komuś wpadło do głowy, że on będzie listkiem figowym radiostacji, zresztą wtedy bywał tam też Rybiński. Obaj wzbudzali we mnie odruch przełączenia na Trójkę. Teraz Ziemkiewiczem TOKu jest Janke, znany zebranym znakomicie. Za to u Jankesa w saloniku znowu objawił się pan Z.

Ostatnia znana mi mutacja RAZa jest w Rzepie i niekiedy włażę tam, by się zniesmaczyć. Dlatego Leszka Sopockiego opis i ocena trafia w mą czułą strunę. Tyle, że to trudna sprawa przyznać mu rację na 102 %, bo ja od tak dawna (czytaj: od zawsze) nie cierpię całym sobą Ziemkiewicza, więc jak tu obrońcy tegoż napisali, nie mam prawa go oceniać! No to go nie ocenię!


Odys

Muszę panu przyznać rację co do końcowego wniosku. Zdaję sobie sprawę, że pisałem ten tekst nie jak artykuł do gazety, lecz jako “gorący” wpis blogowy na temat, który mnie po ludzku wkurzył. Z tego też powodu pozwoliłem sobie to skojarzenie z pokrzywdzonymi, którym uradziono największy dorobek życia skojarzyć z opisem sylwestra przez RAZ-a.
Pozdr.


RAZ

Bardzo wiele o naszym Redaktorze mówi jego pokrętne i bezczelne tłumaczenie w sprawie KRUS-u:

Pisząc na ten temat, nie mogę pominąć faktu, że jako współwłaściciel 5,5-hektarowego gospodarstwa rolnego, niezatrudniony na etacie ani nieprowadzący działalności gospodarczej i utrzymujący się wyłącznie z honorariów autorskich, jestem przez prawo traktowany jako rolnik.

Mętne to mocno ale wynika z tego, że Pan Redaktor płaci jednak składkę rolniczą, mimo że nie orze, ani sieje ale “utrzymuje się z honorariów”.

Nasz Wielki Moralista wyjaśnia dlaczego to robi:

Polska przecież stoi na takich przywilejach. Adwokaci i radcy prawni płacą podatek liniowy, znacząco mniejszy niż zwykli podatnicy o takich samych dochodach, górnicy i kolejarze przechodzą absurdalnie wcześnie na emerytury, nauczyciele mają niezwykle krótki tydzień pracy, księża mogą sprowadzać samochody bez cła, mają swe przywileje mundurowi, sędziowie, nie mówiąc już o politykach przyznających je sobie zupełnie bezwstydnie (na przykład śmiesznie nisko oprocentowane kredyty poselskie).

Problem w tym, że RAZ korzysta z przywileju, jaki nasze szczodre Państwo obdarzyło rolników sam tak naprawdę rolnikiem nie będąc .

RAZ jest dziennikarzem.
Dziennikarze nie należą do KRUS.
Do KRUS należą rolnicy.
RAZ nie jest rolnikiem.
Kim w takim razie jest RAZ?

W jego przypadku oburzające jest nie to, że korzysta z przywileju ale korzysta z niego całkowicie bezpodstawnie.

P.S. Nie płacę żadnego podatku liniowego, płacę natomiast podatek VAT nawet od tzw. spraw z urzędu, gdzie zleceniodawcą jest … Skarb Państwa.
Niech Pana Redaktora tak głowa nie boli z tą wspaniałomyślnością Państwa dla prawników. Już stratny to on na pewno nie jest.

A z RAZ-a rolnika ZUS jest stratny.

http://www.rp.pl/artykul/9157,198783_KRUS___czyli_jak_podzielono_Polakow...


Hm,

a ja mam wrażenie, że ten o KRUS artykuł RAZ-a to całkiem sensowny na tlke jego niektórych.
Oczywiście są uproszczenia lekkie w nim (np. krótki czas pracy nauczycieli itd)

No i gadanie o tym jego KRUS-ie, że go płaci, to wydaje mi się jednak czepialstwem.
No ale się nie znam na zagdnieniach prawnych, no, ale jeśli ma prawo czty przywilej by go płacić, to niech płaci.
Nie jego wina, że państwo daje mu to prawo.
Oczywiście można oceniac że to niemoralne czy niezgodne z czymś tam.


grześ

No i gadanie o tym jego KRUS-ie, że go płaci, to wydaje mi się jednak czepialstwem.

Czepialstwem? Litości!

Jaki z niego rolnik do stu piorunów!?
Wstydu nie ma po prostu i tyle. KRUS to granda ale wielkomiejski literat w KRUS to granda do kwadratu.
Sam takim “rolnikiem” też mogę zostać ale wie Pan – mam jakieś dziwne skrupuły.
Panie Grzesiu można przeliterować: Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego

Moralista się znalazł. Główny specjalista od moralnej rewolucji, zwolennik wolnego rynku, pogromca Układu i kronikarz choroby Adama Michnika. Ciekawe jakby ten ostatni do KRUS-u się zapisał to co by się stało?

Nowe dzieło pt. “Michnikowszczyzna” XXV


RAZ i KRUS

Czy to wina Ziemkiewicza, że w polskim państwie jest chory system ubezpieczeń społecznych. Każdy może nabyć hektar ziemi i odciągać składki do KRUS. I wiele osób z tego korzysta nie będąc wcale rolnikami.
Niemoralne nieetyczne? A etyczne jest to co wyprawia ZUS? A moralny jest taki układ, że jedni płaca grosze a innym odbiera się prawie przez pół.


...

adw.kmieciak

No i gadanie o tym jego KRUS-ie, że go płaci, to wydaje mi się jednak czepialstwem.

Czepialstwem? Litości!

Jaki z niego rolnik do stu piorunów!?
Wstydu nie ma po prostu i tyle. KRUS to granda ale wielkomiejski literat w KRUS to granda do kwadratu.
Sam takim “rolnikiem” też mogę zostać ale wie Pan – mam jakieś dziwne skrupuły.
Panie Grzesiu można przeliterować: Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego

Moralista się znalazł. Główny specjalista od moralnej rewolucji, zwolennik wolnego rynku, pogromca Układu i kronikarz choroby Adama Michnika. Ciekawe jakby ten ostatni do KRUS-u się zapisał to co by się stało?

Nowe dzieło pt. “Michnikowszczyzna” XXV

Jeszcze raz to przeliteruję, bo chyba poszło w eter i tam zaginęło.

Republikanin w typie amerykańskim. Tzn. chętnie gada (i może nawet wierzy) w wolny rynek i proste zasady, ale wykorzysta również okazje, które państwo tworzy szkodząc samo sobie.

Prawdę mówiąc, nigdy nie zauważyłem w pisaninie RAZa moralizmu. Zwykle dominuje jednak ironia i sarkazm, przeplatane cynicznymi komentrzami do rzeczywistości. Np. te wielkie narzekania na “Michnikowszczyznę”, że w niej moralizuje ignorują fakt, że właściwie on w niej po prostu analizuje (inna sprawa, czy prawidłowo czy nie) zjawisko polityczne jakim była dominacja informacyjna GW i zbliżonych do nich światopoglądowo mediów w latach 90-tych. Samo zjawisko było w koncu ciekawe i chyba warte analizy?

O ile dobrze pamiętam, spory fragment był tam poświęcony (a może to było w innej książce?) właśnie postrzeganiu w Polskiej politice wszystkiego przez pryzmat moralności, podczas kiedy warto po prostu zastanowić nad samą doktryną, wybranymi metodami i skutkami. I tak było to w wiekszości w “Michnikowszczyźnie” potraktowane. Więc narzekanie, że RAZ to moralista to tak naprawdę walka z utworzonym przez siebie argumentem.

Nawiasem mówiąc, kiedy prowadzę szkolenia czy piszę tłumaczenie (nie, nie żadne wielkie dzieło, małpa by to zrobiła), też korzystam z przywileju podatkowego. Czy powoduje to, że nie mam już prawa nigdy się wypowiadać w sprawie podatków albo twierdzić, że to głupi system? Czy może dopiero, kiedy posypię głowę popiołem i rozdam swoje szaty bezdomnym?


Panie Arturze

To, co pan pisze, jest po prostu śmieszne.

Mój znajomy z przygranicznej wsi w zeszłym roku zdobył wreszcie zawód (kierowca ciężarówki). Zatrudnił się na chwilę, ale zrezygnował. Dawali mu jedynie 3tys na rękę, na umowę (kwotę znam od jego babci, może nie jest prawdziwa). Dla tak kiepskiej kasy nie opłaca mu się rezygnować z “mrówczego” handlu z Białorusi. Opłacałoby mu się dla gwarancji socjalnych, ale te przecież ma, jako chłopski syn, z rolniczego ubezpieczenia.

Poza tym i on i jego ojciec, utrzymują się ze świadczenia lokalnej społeczności usług: mechaniki pojazdowej, transportu (busik osobowy), koszenia kombajnem. Własne poletko i dwie krowy uprawiają w zasadzie hobbystycznie. Nie wiem nawet, czy mają te ziemkiewiczowe 5ha.

Oczywiście, nie płacą podatków ani ZUS. Bo przecież lokalne usługi nie zostawiają śladu w żadnych fakturach czy rachunkach.

I to wszystko jest w Polsce normalne, powszechne. Ja nawet nie pojmuję, po cóż oni mieliby płacić ZUS, skoro państwo gwarantuje im pełen socjal z KRUSU. jak można mieć coś taniej, to kto za to samo płaci więcej?

Mam pytanie: pomijając wszelkie nieuczciwości, kombinacje itp, gdyby pięciohektarowy gospodarz zaczął pisywać książki i felietony, wszystko to robił na umowę o dzieło — a ubezpieczony był w KRUS, od urodzenia, to byłoby to uczciwe, czy nie?

Ja, panie Arturze, przez połowę mojego życia zawodowego pracowałem jedynie na umowę o dzieło. ZUS (a raczej NFZ, bo tylko ta składka mnie interesuje, reszta niestety jest przy okazji), miałen najpierw na ojca, a potem — na uczelnię. Razem z żoną i trójką dzieci. Teraz mam stałą umowę na minimalkę, reszta wciąż na umowę o dzieło, bez składek.
Prawo na to pozwala.
Uważam, że to prawo jest kretyńskie.
Ale innego nie ma.

A jeśli przyjdzie mi ochota dobrowolnie oddać swoje pieniądze potrzebującym, czy przez państwowe, czy inne instytucje — to zrobię to, niezależnie od Pańskich i podobnych apeli by działać z duchem prawa czy solidarności społecznej.

Panie Arturze, żeby nie było wątpliwości. Tak robi z pół Warszawy. I to nie biedniejsze pół.

Jak ktoś stworzył system tak dziurawy, że można go jedynie durszlakiem nazwać, to niech nie ma pretensji, że gdzieś ciurka woda. Zwłaszcza, że te pretensje zgłasza bardzo wybiórczo.

Proszę poszukać, na pewno RAZ łamie prawo znacznie bardziej bezpośredno. Np. nie wypełnia obowiązku meldunkowego. Na pewno znajdzie się niejeden solidniejszy paragraf niż KRUS. Polskie prawo jest bogate.

PS. Nazywanie RAZa moralistą, jest śmieszne. Moralistą jest Michnik, Wildstein. Ale RAZ odkąd pamiętam, odwoływał się nie do zasad moralnych a do zdroworozsądkowych, uparcie powtarzając, że polityka jest dziedziną w której liczy się skuteczność, nie moralność.


Panie Odysie,

“pół Warszawy”, Pan mówi?

A zna Pan powiedzenie o tym, co jedzą muchy?

Pozdrawiam


Mindrunner - sprytna metoda dezawuacji tekstów leszka.sopota

Popełnia Pan błąd i to podstawowy błąd – leszek.sopot , świadek i uczestnik wydarzeń, nie skupia się na Rafale Ziemkiewiczu, który w tych wydarzeniach nie uczestniczył, bo był w tym czasie dzieciakiem.
Leszek.sopot skoncentrował się na prawdzie i protestuje przeciw kłamstwu Ziemkiewicza.

Bo przekłamywanie szczegółów, podawanie „półprawd”, mieszanie faktów z ich dowolną interpretacją i jawnie propagandowe, służące konkretnej, propisowskiej tezie przedstawianie zdarzeń przez Ziemkiewicza – jest całym kłamstwem.

Wybrał Pan sprytną drogę dezawuacji tekstów leszka.sopota sprowadzając ja do niechęci jakiegoś anonimowego blogera do uznanego publicysty.
Nie udało się, bo udać się nie mogło – mimo nie tylko Pana wysiłków, ale i wsparcia innych „nowych” ników.
I ten uroczy Pana relatywizm, który zrównuje fakty z konfabulacją i to pierwszorzędne Pana rozszerzenie „ a u was Murzynów biją” na całość zjawisk z absolutną niemożnością omawiania zjawisk jednostkowych, jeśli oczywiście wynika z nich negatywna ocena PiS.

To zresztą metoda nie tylko przez Pana stosowana.
Dość często widzę, gdy kwestionuje się fakty – jak czyni to choćby Odys w odniesieniu do słów o owym „sylwestrze” licząc na to, że udowodnienie owych faktów będzie utrudnione – a to już wystarczy do dyskredytacji autora i jego słow.

Daj Pan spokój – tu są za stare wróble na takie „cwaniutkie” sposoby..


Panie Yayco

Porównanie polskiego systemu prawnego (podatkowego zwłaszcza) do tego, co jedzą muchy, jest trafne.

Sęk w tym, że muchy mają jakieś prawo wyboru, co jeść.

Ja mam ograniczone. Jestem wbrew mej woli w tym systemie zanurzony.

Mogę oczywiście nie robić tego, na co pozwala mi dziurawe prawo i ogólna indolencja państwa. Mogę altruistycznie oddawać moje pieniądze różnym instytucjom. Dobrowolnie.
Ale to, na co ja dobrowolnie wydaję pieniądze, to już zupełnie inna historia.

A po prawdzie, żeby nie robić, nie uczestniczyć w zjawiskach moralnie wątpliwych, musiałbym rzucić mój zawód i zostać jakimś pustelnikiem.
Co wciąż jeszcze nie jest wykluczone.


Pani Renato

Kolejny raz wciska mi Pani coś, czego nie napisałem.
Byłoby to nudne, gdyby nie było, hmm, nieestetyczne.

Nie odnosiłem się w powyższej dyskusji do żadnych słów o żadnym “sylwestrze”. I nie zakwestionowałem żadnych “faktów” związanych z pierwszostyczniowym pseudoświętem.

Nie oczekuję, że wskaże Pani odnośny cytat, potwierdzający Pani brednie.
Miło byłoby jednak, gdyby zechciała Pani pozostawić mnie w spokoju.


Panie Odysie,

życie składa się z wyborów.

Leon Petrażycki poszedł siedzieć, bo jako jeden z posłów Dumy poszedł siedzieć za podpisanie manifestu wyborskiego, w którym protestowano przeciwko rozwiązaniu tejże Dumy.

Gdy wyszedł, studenci chcieli wydać bankiet na jego cześć.

Leon Petrażycki powiedział im podobno, że podpisując manifest złamał prawo, bo tak nakazywała mu etyka.

Ale nikt nie powinien cieszyć się i bankietować z tego powodu, że złamał prawo. Więc pić ze studentami nie zamierza.

To tak bez związku.

Pozdrawiam

PS Muchy jedzą to, co lubią


Panie Yayco

PS Muchy jedzą to, co lubią

I to mnie od nich różni.

Pozdrawiam również


Panie Odysie, zaczyna mnie Pan przerażać

najpierw Pan napisał:

odys

Porównanie polskiego systemu prawnego (podatkowego zwłaszcza) do tego, co jedzą muchy, jest trafne.

Sęk w tym, że muchy mają jakieś prawo wyboru, co jeść.

Ja mam ograniczone.

A potem:

odys

PS Muchy jedzą to, co lubią

I to mnie od nich różni.

/quote]

Czy na pewno to chciał Pan powiedzieć, co mi wynika?

Pozdrawiam


Tak, Panie Yayco szanowny

Jestem zmuszony do konsumpcji ustroju gospodarczego i politycznego, w którym żyję. Nikt mnie nie pyta, czy to lubię.
Życie w Polsce (choć czasem zastanawiam się czy w ogóle może być lepiej) polega na brnięciu w g…, którego nie raz trzeba się nałykać.

I to nie jest kwestia wyboru.

Tzn. niejednokrotnie nie sposób uniknąć wyborów moralnie wątpliwych.

A na przykład z pańskiej anegdoty, przypomnę sławne prawo czerwonej flagi. Rzeczywiście, łamanie go było powodem do wstydu?
Czy raczej jego istnienie?


Panie Odysie,

to w ogóle nie było prawo, więc pytanie nie ma sensu, proszę wybaczyć.

Nie każdy system norm głoszący się prawem, jest prawem.

Radbrucha polecam, zwłaszcza, że jak widzę wziął się Pan za konstytucjonalizm.

Pozdrowienia


Panie Yayco

Fakt, że czytuję i cytuję konstytucję nie znaczy iż wziąłem się za konstytucjonalizm. Ja jestem prawa użytkwonikiem (ofiarą), nie znawcą.

Radbrucha nie znam i pewnie długo jeszcze nie znajdę czasu, by poznać. Ale jego formuła mi się spodobała, dzięki.

Gdyby ją odważnie stosować, mało praw by się u nas ostało.


Wie Pan co,

Panie Odysie?

Tenże Radbruch napisał kiedyś króciutki artykuł, zatytułowany 5 minut filozofii prawa.

Od tego czasu uważam, że filozofia prawa jest zbędna, bo faktycznie da się wyłożyć w 5 minut.

Dlatego się takimi głupotami nie zajmuję, ceniąc wciąż Radbrucha.

Pozdrawiam, uporczywie twierdząc, że każdy ma wybór (może go Pan nazywać wolną wolą ), a z much przykładu brać nie warto


Barbapapa, odys

Panowie,

proszę zadać sobie trudu i przeczytać przynajmniej obszerne fragmenty ostatniego Dzieła Mistrza – tego o wrzeszczących staruszkach. Można zacząć od strony 51, tam gdzie RAZ porzuca na następne kilkaset stron świat polityki i zaczyna nieustającą litanię gorzkich pretensji wobec urzędników, prawników, lekarzy, księży (tych na wszelki wypadek tylko wspomina) no i oczywiście – nie może się obejść bez ziemkiewiczowskiej demonologii – przedstawicieli złowrogiego Salonu .

Jeśli nie jest to moralistyka to, co nią w takim razie jest?

Owszem, Ziemkiewicz pisząc o polityce wyszydza postawę, którą nazywa moralistyką towarzyszącą problem w tym, że jak tylko od tej bieżącej polityki odchodzi natychmiast zaczyna uprawiać to, co sam z tak wielkim zaangażowaniem piętnuje.

Wygląda na to, że polityka to taka eksterytorialna dziedzina, w której rządzą twarde, zazwyczaj bezwzględne zasady, które należy poznać tak, aby się nimi umiejętnie posługiwać.

Taki powiatowy Machiavelli dla ubogich.

Pewnie dlatego jest taki dla polityki wyrozumiały bo przecież z tej polityki żyje.

Natomiast poza polityką nasz Drogi Moralista stawia wszystkim dookoła wielkie wymagania etyczne i gromi, piętnuje i śmieszy, tumani, przestrasza.

Żałosne to wszystko bardzo.

Nawet nie chcę się już tym Panem zajmować więcej – jestem już wystarczająco zły na siebie, za ten czas i pieniądze jaką na te jego nowe Dzieło straciłem. Dramat po prostu.


Panie Arturze

Czytam to dzieło i, choć uważam, że to raczej duży spadek formy RAZa, nie zgadzam się z Pańską diagnozą.

Krytyka, nawet najzjadliwsza, może być z różnych pozycji.

Można grzmieć, że ktoś popełnia nikczemności, że tak nie wypada, że wszyscy przyzwoici powinni odwrócić się, splunąć trzy razy przez lewe ramię i już nigdy takiego podleca nie czytać/wybierać/wpuszczać do domu etc.

Można też powiedzieć, że ktoś się kompromituje, bo jego czyny sprzeczne są z deklaracjami, a te znów z prawdami ogólnie znanymi; w ogóle jest cały zaplątany w nonsensach i kłamstwach — a to szkodliwe jest nie dla żadnych moralnych nakazów, a dla tego, że wewnętrzne sprzeczności nie mogą dobrze działać i owocować.

Można też sugerować, że czyjeś czyny, choćby najszlachetniejsze w intencjach, są szkodliwe dla interesu np. ogólnego, i dlatego złe.

Pewnie można by poszukać i jeszcze innych metod krytyki, ale na tych poprzestanę.

Pierwsza metoda, to na mój rozum, moralistyka właśnie. Pozostałe dwie, choć również potępiają i oceniają, nazywają coś złem a coś dobrem — to nie z pobudek moralnych. W znaczeniu takim, że nie opierają się na kwestii smaku, a na jakichś racjonalnych argumentach.

Czytam RAZa nie od dziś, i choć nie da się ukryć, że jego polityczne sympatie odbierają mu nieco dystansu do rzeczywistości, śmiem twierdzić, że nie występuje on raczej z pozycji moralnych.

PS. Jestem w lepszej sytuacji, bo ja (wbrew życzeniom Ziemkiewicza), jego książkę pożyczyłem, nie kupiłem.


Panie odysie

Problem w tym, że krytyka jest niewątpliwie rzeczą cenną i pożyteczną ale pod warunkiem, że dobrze wie o czym się pisze i co krytykuje.

Ziemkiewicz bardzo często nie ma pojęcia o czym tak naprawdę i pisze lub ma pojęcie bardzo mgliste.

Na przykład wtedy kiedy pisze na tematy prawne.

Ale co tam będę dorzucał kamyków ze swojego ogródka – wiadomo, że z racji wykonywanego zawodu jestem, dla Ziemkiewicza, reprezentantem sitwy i mafii więc cokolwiek napiszę ma taką dla niego wartość jak wstępniaki Michnika.

Dlatego polecam ocenę jakości publicystyki Ziemkiewicza z innej niż prawo dziedziny.

Nic dodać, nic ująć.

Tak nawiasem mówiąc, właśnie tak jak poniżej winna wyglądać krytyka, a nie przelany na papier natłok myśli na zasadzie swobodnych skojarzeń, jak to Pan Redaktor ma w zwyczaju.

http://www.trystero.pl/?p=142#comment-4215

“Pierwsze pytanie jakie nasuwa się po przeczytaniu tekstu ‘Wielki krzyk polnych koników’ ekonomicznego eksperta Rzeczpospolitej Rafała Ziemkiewicza brzmi: o jakim kryzysie napisał swój artykuł Ziemkiewicz? Autor bowiem z uporem, świadomie lub nie, posługuje się określeniem ‘kryzys giełdowy’, mało tego, poświęca kilka akapitów obronie instytucji giełdy jako takiej i wydaje się, że w omnibusowym rozumie Ziemkiewicza obecne trudności naprawdę sprowadzają się do ‘kryzysu giełdowego’.”

“Ziemkiewicz zresztą wydaje się mieć nikłe pojęcie o całym kryzysie. W artykule napisał: kryzys spowodowany załamaniem rynków hipotecznych w USA jest niewątpliwy, widmo wielkiego krachu finansowego o globalnych skutkach straszy w mediach (być może znacznie wyolbrzymione, ale w tego rodzaju krzywym zwierciadle, jakim są współczesne media, inaczej być nie może). Wystarczyło przecież zapoznać się z medialnymi relacjami z zamkniętego spotkania Bernanke i Paulsona z członkami Kongresu, które odbyło się kilkanaście dni temu, a na którym Bernanke powiedział, że świat znajduje się dosłownie kilka dni od kompletnego roztopienia się systemu finansowego by zdać sobie sprawę z powagi sytuacji”

“Ziemkiewicz nie przedstawia prawdziwych rozmiarów kryzysu albo dlatego, że nie ma o nich pojęcia albo dlatego, że zdaje sobie sprawę, że informują one o niewydolności systemu kapitalizmu korporacyjnego na Wall Street. “

Pozdrawiam temat red. Ziemkiewicza kończąc.


Panie Arturze

A czy ja napisałem gdziekolwiek, że red. RAZ ma zawsze rację?

Ja odnosiłem się do konkretnych zarzutów w konkretnej dyskusji.

Zarzut dyletenctwa był wśród nich najlżejszy i najmniej przeze mnie podejmowany.

Pozdrawiam, z chęcią przyjmując zakończenie tematu.


Odys

Nawet nie wie Pan do czego się Pan odnosi i o czym Pan pisze?
Więc wyjaśnię:
Ziemkiewicz swoją “krytykę” biedaków mieszkających po sąsiedzku i psujących mu jego estetyczne doznania zawarł w opisie sylwestra.
To miał na mysli Autor bloga pisząc o Ziemkiewiczowej manifestacji pogardy dla biedaków.
Ja przytoczyłam mój tekst, który napisałam jako polemikę do wspomnianego tekstu Ziemkiewicza. Przytoczyłam na dowód, że pogarda dla Ziemkiewicza dla “gorszych Polaków”, została zauważona i odnotowana nie tylko przez Leszka.sopota.

Pan podważył zasadność zarzutów Autora tylko na tej podstawie, ze Pan nie zna takiego tekstu Ziemkiewicza, w którym owe słowa pogardy dla biednych Ziemkiewicz zawarł.
Więcej – Pan usiłowal podważyć wiarygodność słow Autora twierdząc, ze skoro Autor nie podał źródeł – to teza o pogardzie Ziemkiewicza wobec tych sąsiadów jest wątpliwa, zwlaszcza, ze Pan szukał i nie znalazl takiego tekstu Ziemkiewicza, który by te tezę Autora blogu potwierdzał. A skoro wątpliwe sa zarzuty wobe Ziemkiewicza – to i pozostała treść też jest mało wiarygona.
Taki wniosek nasuwa sie z Pana komentarza.

Ponieważ znam juz dość dobrze stosowane przez Pana metody dezawuacji tekstów i zarazem autorów blogów, którzy prezentują postawę, poglądy i treści dla Pana niemiłe – napisałam, co napisałam.
I znalazlam potwierdzenie w Pana komentarzach, że wszystko to, co jest dla Pana niewygodne – wywołuje natychmiastowy i niewybredny atak na oponenta.

Malo mnie obchodzi Pana osoba, a jeszcze mniej Pana stosunek do mnie.
Ale proszę nie liczyć na to, ze jeśli zauważę manipulację – to nie skorzystam z mojego prawa do wskazania na nią w komentarzu.

To wszystko co mam Panu do powiedzenia.


Hm, Leszek.sopot i RRK,

gadają drogi Odysie, o tym artykule Ziemkiewicza:

http://rafalziemkiewicz.salon24.pl/3292,index.html

jak dla mnie tekst jego słaby i faktycznie wobec biednych poogardliwy.
Acz Ziemkiewiczowi się zdarzały dużo bardziej żenujące artykuły, choćby na Interii, gdzie chciał lać w ordę zanoszenie koszulki “Nie płakałem po papiezu”.

pzdr


Grzesiu

Przeczytałem tekst RAZa i jakoś nie widzę, by kapał od pogardy. Ale może ja przywykłem do jego stylu (i filtruję retoryczną manierą po prostu), albo też mam inną wrażliwość.

Być może to dlatego, że choć nie zaliczam się do “nadzianych”, nie miałem nigdy frajdy z “igrzysk”. Ani nie puszczam fajerwerków, ani sport mnie nie emocjonuje.

Ale mniejsza z tym.

Nawet jeśli by RAZ rzeczywiście, to tu to tam wyrażał pogardę dla biedaków — to w tekście zasadniczym, o którym jest tu dyskusja nie ma to miejsca. Krytyka jakichś osobistych cech, czy też postaw autora jest z zupełnie innej beczki. Nie dotyczy po prostu tego tematu. I nawet jeśli jeszcze RAZ dłubie w nosie i puszcza bąki w towarzystwie, na co pani Ererka przedstawi piętnastu świadków — NIE MA TO ZNACZENIA, gdy rozmawiamy o jego wizji historii.

O tym mówiłem i ufam, że jasno to wynika z moich wyżej zamieszczonych wypowiedzi.


Pani Renato

Nie jest moją winą, że nie umie Pani czytać ze zrozumieniem.
Może sobie Pani dopowiadać do moich wypowiedzi co Pani uważa.

Szczęśliwie, każdy kto chce, może sam sprawdzić, co w nich faktycznie się zawiera.

Ze składania wyjaśnień wobec potwarcy czuję się zwolniony.

Żegnam, ponawiając uprzejmą prośbę, by Pani zostawiła mnie w spokoju.


Ja też przeczytałem

ten tekst zalinkowany. I wiecie co. Chyba przesadacie z tą obleżywością. Ot, luźny styl, ale w tym konkretnie tekście po prostu skontrastował narzekania ludzi z ich wyrzucaniem w błoto pieniędzy. Chyba miał do tego prawo. Chociaż tekst bezcelowy sam w sobie. Jakoś te wpisy na blogu Ziekiewicza, te bardziej osobiste, w ogóle są tak nie-wiem-po-co.


Odys&Mindrunner ja kształtuję

swój obraz Ziemnkiewicza nie na podstawie jednego zalinkowanego tekstu, bo fakt nie jest on jakis skandaliczny przecież.

Ale w jego twórczości wkurza mnie strasznie widoczna pogarda, arogancja, przekonanie o własnej wartości, cynizm, pokazanie, jaki autor jest wspaniały a reszta to plebs czy inne polactwo.

Dla Ziemkiewicza każdy, kto nie uznaje jego poglądów, to medna internetowa, wstrętny ekolog, lewak, socjalista, biedak, któryu sam sobie winny, żul czy gostek, którego trza lać po mordzie.

Dodac do tego liberalizm spod znaku świętego Korwina.

Podobne motywy np. czasem obecne są u Warzechy, np., w jego wpisach nt. Darfuru czy WOŚP.
To chwalenie się cynizmem, tą swoją ellitarnością, tym swoim sukcesem w przeciwieństwie do reszty hołoty.
Dla mnie ogólnie żenujące.

Sorry, że nie na temat, ale tak odczuwam i takie zdanie mam.


Grzesiu

Nie mogę się zgodzić z Twoją oceną.

Arogancja — zgoda. Cynizm — ok, niech będzie.
Ale pogarda — to mocne, bardzo wartościujące słowo. Słowo, które nie odnosi się do opinii, ale do uczuć i to tzw. wyższych. To może jeszcze dorzućmy coś o nienawiści i będzie komplet.

RAZ owszem, często używa mocnych i obrazowych określeń, przemawiających do wyobraźni masowego odbiorcy. Mniejsza tu o ich trafność. Rzeczywiście, niosą one negatywny ładunek, wręcz obraźliwy. Terminy polactwo, michnikowszczyzna_, a nawet o wiele mniej udany wrzeszczący staruszkowie są z pewnością świadomie obraźliwe. Autor przecież jednak za każdym razem tymi publicystycznymi neologizmami określa nie tyle jakichś konkretnych ludzi (nawet michnikowszczyzna nie jest o Michniku personalnie), ale pewne zjawiska społeczne i polityczne, nurty, trendy i postawy dotyczące większych lub mniejszych grup.

On bodaj nigdzie nie napisał, że zjawiska, które tak zjadliwie opisuje jego nie dotyczą. Przecież zdarzało mu się pojechać i po własnych środowiskach.

Nie jest też prawdą, że jego publicystyka jest pisana z pozycji człowieka sukcesu, przedstawiciela elit, który prycha z pogardą na plebs. To, że człowiek opisujący jakąś rzeczywistość siłą rzeczy staje poza nią, a może i ponad nią nie musi mieć jakiegokolwiek związku z jego rzeczywistymi odczuciami. Ale nawet, jeśli to pominiemy — toż RAZ jest zafiksowany na innym celu. Toczy walkę z salonem, elitami, inteligencją — którzy zamykają dostęp do swych środowisk, manipulują aspirującymi wykształceńcami, korumpują i ogłupiają cały naród w imię własnych interesów utożsamianych z racją stanu.

Jednocześnie ma Ziemkiewicz republikańską niechęć do nieróbstwa, do oglądania się na socjalne wsparcie od jaśniepaństwa i pewną wiarę w mit selfmejdmena. Ale jeśli miałbym wskazać grupę społeczną, do której prezentuje on trfałe urazy, a nawet pogardę — to nie sytuowałbym jej wśród plebsu.

Obraźliwe określenie menda internetowa w słowniku RAZa znaczy tyle, co troll. Nie oznacza ludzi o innych poglądach. Pisał o tym wiele razy, podpierając się przykładami. Zresztą, wystarczy zajrzeć do salonowych archiwów bloga Ziemkiewicza, żeby przekonać się, że miał takich przykładów na pęczki. I, jeśli z jakiegoś powodu powstało TXT — to właśnie ze względu na mendy internetowe.

Ziemkiewiczowi towarzyszy niewątpliwa buta wynikająca ze świadomości pozycji gwiazdy, a także zapewne z faktu, iż brak mu polemistów. To znaczy, jego tezy nie dostają kontry logicznie uargumentowanej, ale jedynie frontalne ataki pod hasłem to burak, kto go czyta ten burak również. Być może, gdyby gość miał okazję zmierzyć się z realną krytyką, trochę by obniżył pułap samozadowolenia.

Na koniec.
Gdy rozmawiamy o jakimś konretnym tekście, nie ma większego sensu mieszanie w to “ogólnego obrazu jego autora”. Albo w takim tekście rozmija się gość z prawdą (a przynajmniej z faktami), albo nie. Albo stawia celne diagnozy — albo trafia kulą w płot.

Może mieć to sens, gdy osobista postawa autora czyni go niewiarygodnym wobec jego etycznych postulatów. Ale — i otym pisałem wyżej — to nie ten przypadek*.

—————

  • Przypadek — tu: artykuł, którego dawno dawno temu dotyczył wpis gospodarza niniejszego bloga, od którego wszystko się zaczęło.

Być może warto napisać osobny tekst o Ziemkiewiczu – publicyście. Tam taka dyskusja miałaby więcej sensu. Z góry zastrzegam, że się nie podejmę, choć chętnie przeczytam i podyskutuję.


Owszem,to ten przypadek! Ziemkiewicz jest niewiarygodny

I nie tylko wobec własnych postulatów etycznych, ale dlatego, że w ogóle jest na bakier z etyką.
Sprawa jego “ubezpieczenia się” w KRUS, przy równoczesnym wyśmiewaniu postaw roszczeniowych wobec państwa i wykorzystywania socjalu, a nawet nie tyle samych postaw, ile konkretnych grup społecznych – jest tego dobitnym dowodem.


Subskrybuj zawartość