Potygodnik Niecodzienny - Jaja nie z tej Ziemi

Wydział Jaj Lokalnych donosi, że afer hazardowej i stoczniowej nie było. Bo niby jak? Za to każdy obywatel zrzuci się po około 10 złotych 53 grosze na zapłacenie kary na rzecz Brukseli za przepiękne zdjęcia lotnicze wykonane przez firmę żony pana ministra Grada.
Zaś sam pan minister Grad obwołany został Osobowością Roku Rynku Finansowego. Za co? Możliwości jest kilka: ostateczne położenie polskich stoczni, uratowanie Eureko, najdroższe w świecie nieistniejące autostrady i takie tam pierdoły. Tak, to są pierdoły, bo jak zaznaczono “kapituła ocenia nie wyniki finansowe a osobowość, charyzmę i osobisty wkład w konkretne przedsięwzięcie”. O!

Jeszcze bardziej jajeczne, szczególnie z historycznego punktu widzenia, jest żądanie przez UE natychmiastowego podjęcia budowy korytarza do Gdańska. Coś mi to przypomina ale nie mogę przypomnieć sobie co to takiego…

Wyjątkowo jajeczne jest również sprzedawanie polskich długów, wrrrróć – obligacji!, bliżej nie sprecyzowanym instytucjom niemieckim. Po wyjątkowo okazyjnej cenie.
Cena jest rzeczywiście okazyjna, szczególnie jeśli doda się do niej circa about dwumiliardowy prezent dla niemieckiego Opla. Czyli jakieś drobne 52 złote 63 grosze na statystycznego łebka. Czy to już kwalifikuje się na teorię spiskową? Eeee tam…
Razem, tylko w tym tygodniu, jakieś 63 złote 16 groszy na głowę. Bez obligacji. Luzik!

Jaja robi sobie też pogoda, pomimo zapewnień autorytetów meteorologicznych, że to jest jesień z zimowym epizodem. W przeszłości pojawiały się w Polsce podobne zjawiska. Sprawdziłam. Fakt. Ostatnio w Warszawie 36 lat temu; dokładnie 12 października 1976. Opad śniegu 1 cm, siła wiatru 18 km/h… Jakoś inaczej niż parę dni temu. Ekhm…

Jajeczne jest też wytoczenie ciężkiej artylerii przez pana doktora Konstantego Radziwiłła (to nazwisko też mi coś przypomina i też nie mam pojęcia co) przeciwko innemu lekarzowi, panu Janowi Baranowskiemu, za to, że ten ostatni ośmiela się leczyć swoich pacjentów (poza systemem publiczno-polityczno-kartelowej służby zdrowia) homeopatycznie. Pan Radziwiłł bynajmniej nie przedstawia żadnych dowodów naukowych na nieskuteczność czy też szkodliwość homeopatii. Nie podaje, że lekarz Baranowski uśmiercił „tylu to a tylu“ swoich pacjentów. Pan Radziwiłł twierdzi tylko, że “homeopatia w XXI wieku jest metodą, która powinna być po prostu zarzucona”. Czy ma być to sądowa pokazówka dla 5000 innych, polskich, dyplomowanych lekarzy (często z II stopniem specjalizacji), którzy nie chcą dreptać w kółko w kieracie medycyny alopatycznej?
Tymczasem, kilka miesięcy wcześniej, zaściankowi i całkiem zwariowani Szwajcarzy wpisali refundację medycyny niekonwencjonalnej do swojej konstytucji.
No proszę, to jakiś koszmar! Całkiem niepoprawny.
Na szczęście na ratunek panu Radziwiłłowi pospieszył… O tym za chwilę.

W Wydziale Jaj Zagranicznych jest równie jajecznie.
Przegląd należy rozpocząć od ekonomicznych Nobli, przyznanych za dawno już odkryte odkrycia.
Pani Elinor Ostrom otrzymała tę nagrodę za odkrycie, że “stowarzyszenia użytkowników zarządzają efektywniej wspólną własnością”. Słusznie, każda rodzina – czyli stowarzyszenie użytkowników, zarządza wspólnymi – rodzinnymi dobrami, lepiej niż prywatne lub państwowe kartele. Przeniesienie tej prostej zależności na społeczności większe niż “podstawowa komórka społeczna” niewątpliwie wymagało wielu lat badań i nagrody.
Pan Oliver Williamson został zaś nagrodzony za wieloletnie badania, w których wykazał, że kupowanie towarów i usług poza daną firmą, czyli tzw. outsourcing, czyli pozbywanie się produkcji, jest najlepsiejszym rozwiązaniem dla dobrze zarządzanych firm.
Przyznam, że do czasu przyznania tej nagrody tkwiłam w mylnym błędzie, ponieważ uważałam, że takie praktyki znajdują uzasadnienie tylko kiedy dane towary lub usługi można nabyć gdzieś w lepszej jakości, szybciej i taniej, starając się – na dodatek – żeby te towary i usługi nabywać na terenie własnego państwa. Naprostowałam swoje głupawe podejście kiedy doczytałam, że pan Williamson jest gorącym orędownikiem zawołania “too big to fail”.
W tym układzie pokojowa nagroda dla prezydenta Obamy jest tylko kontynuacją nowatorskiego podejścia Komitetu Noblowskiego “do wszystkiego”.

Zresztą polityka “too big to fail” przynosi efekty. Strefa “failed” poszerza się wprost proporcjonalnie do zysków “Big”, o czym donoszą nawet (co z tego, że z wielotygodniowym opóźnieniem) lokalne krasnoludki medialne. Ktoś się jeszcze dziwi? Ktoś dalej wierzy, że “bailouty” były po to by zwiększyć akcję kredytową? Jasne, że po to. Heh…

Niestety, bo to jest strasznie niepoprawne, pojawiają się coraz to nowi “wariaci”, do których dociera powoli, że cały, globalny, system finansowy jest o kant dupy potłuc; że bez jego radykalnej zmiany nic i nigdy nie uchroni nas od kolejnych reżyserowanych kryzysów. Niestety, ci “wariaci” potwierdzają też poniekąd, że wyśmiewani “specjaliści od teorii spiskowych” mieli od początku rację.
Jedną z takich odszczepieńców jest Ellen Brown, która tym razem pisze o nowym “wariacie”, który zamierza stworzyć publiczny bank stanowy Florydy na wzór tego z Północnej Dakoty.
To tylko mały krok w kierunku tzw. “trzeciej drogi”, o której wielu pisze nie mając pojęcia o czym pisze (Natalko, załapałaś?). Czytał ktoś prace Clifforda H. Douglasa? Czytał ktoś encyklikę Piusa XI “Quadragesimo Anno”? Encykliki JPII, np. “Laborem exercens”? A ostatnią encyklikę Benedykta XVI Caritas in Veritate? A może chociaż “wypociny” Webstera Tarpleya czy Richarda Cooka? No cholera, ciężko nazwać ich lewakami, co?

Ech, nie ma to jak obrona dogmatów bez względu na koszty społeczne. Ważne żeby był zysk. Tylko prywatny i tylko dla nielicznych. A nie?

Ostatnie kilka tygodni obfitowało w dziwne zgony poszczepienne, które – jak było do przewidzenia – zawrzeszczano brakiem powiązań ze szczepionkami. Koło fortuny Big Pharmy się toczy. Gorzej z tymi, którym udało się przeżyć. W ich przypadkach nie da się zaangażować potulnego patomorfologa, którego raport stwierdzi np. rozległe guzy w klatce piersiowej, których wcześniej nikt nie widział. Bo nie widział, i co?

Nie da się natomiast zawrzeszczeć lekarzy Bundeswehry, którzy wymierzyli policzek pani minister zdrowia, Ulli Schmidt. Policzek polega na tym, że lekarze armii niemieckiej wypięli się na szeroko reklamowane jako “bezpieczne i efektywne” szczepionki przeciwko “świńskiej grypie”, które zawierają najbezpieczniejsze na świecie: rtęć, aluminium, skwalen, fenol, żywe wirusy i Ch-G-W co jeszcze. Armia niemiecka ma otrzymać szczepionki pozbawione tych dobrodziejstw a jak nie to … won!
Społeczeństwo niemieckie zaczęło się zastanawiać dlaczego to armia ma dostać coś innego niż oni… Oj niedobrze, niedobrze…

Bardzo niedobrze, bo przecież zyski są zagrożone! Wszelkie, nie tylko te materialne… W końcu im jest nas mniej tym lepiej, nie?

Tu powrócę do sprawy Radziwiłła przeciwko Baranowskiemu.
Otóż w sukurs “medycynie” konwencjonalnej pobiegł nie kto inny tylko pan Jacques Chirac. Onże wypowiada wojnę fałszywym lekom. Nawołuje do ustanowienia “międzynarodowego traktatu, który poddałby kryminalizacji” te “fałszywe leki”. Pan Chirac nie będzie jednakże kryminalizował szczepionek. Naukowa wojna między Pasteurem i Bechampem została zakończona poprzez zakrzyczenie tego ostatniego. Teoria Bechampa nie mogła przynieść zysków z … chorób. To proste.
Teraz pan Chirac wydał wojnę następcom Bechampa. Nie ma w tym nic dziwnego, szczególnie, że jednymi z głównych donorów jego fundacji są Sanofi-Aventis i BioMérieux. Średnio rozgarnięty człowiek, śledzący w miarę na bieżąco nowinki z obszaru “medycyny zakazanej” zorientuje też się szybko o jaki to “fałszywy lek” chodzi.
Jeśli nałożę na to wszystko czapkę w postaci lansowanego przez WHO “Codex Alimentarius” to czy zakwalifikuję się do grona “teoretyków spiskowej teorii”?

No cóż, faktycznie – naukowe dogmaty i płynące z nich zyski są zagrożone,
Nie tylko w tym obszarze “nauki”.
Oto kolejni “wariaci” pozwolili sobie na meta-analizę (analizę porównawczą wcześniejszych wyników) badań dotyczących wpływu telefonów komórkowych na zdrowie człowieka.
Po pierwsze, wyszło im, że: fale emitowane przez telefonię komórkową znacznie zwiększają ryzyko wystąpienia nowotworów mózgu.
Po drugie: najgorsze jakościowo, czyli metodologicznie (i oczywiście zaprzeczające w/w) okazały się badania sponsorowane przez przemysł “komórkowy”.
Heh… A gdyby to przełożyć na inne badania “naukowe” sponsorowane przez inne gałęzie przemysłu? Eeee tam… Niezależna, otwarta nauka? – to mżonka.

Na koniec coś całkiem nie z tej ziemi! Przez dziesiątki lat wmawiano nam wszystkim, że 97% ludzkiego DNA to śmiecie. Nieaktywne, beznadziejnie niepotrzebne śmiecie. Hmm… Interdyscyplinarny zespół pod kierownictwem prof. Changa ma odmienne zdanie. Nie dość, że twierdzą, że te genetyczne śmiecie są pochodzenia pozaziemskiego, to na dodatek nie dziwi ich, że to śmieciowe DNA opiera się wszelkim mutagennym, ludzkim oddziaływaniom, w tym … “nowoczesnym terapiom przeciwrakowym”. Heh…
Jeśli do tej wiadomości dodam brak chmury pyłu po zbombardowaniu Księżyca przez NASA nasuwa się tylko jedno pytanie: “Do ETs know better?”

Ło matko! Niech ktoś wskrzesi Darwina! Ale już!

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

Lektura na weekend jak znalazł

Dzięki Droga Redakcjo!

Pewnie skomentuję w osobnym tekściorze :-)

Pozdrawiam


Sergiuszu

Redakcja, jako bezdennie gupia, jest otwarta na komentarze pozbawione klapek.

W związku ze związkiem nie spodziewa się komentarzy (w większości) innych niż opowieści o ekonomicznych batmanach a’la Grad lub medycznych spidermenach a’la Radziwiłł.

Redakcja pozdrawia. Nic innego nie pozostaje…


Magio

odpowiem tytułami filmów:
“Trzy dni Kondora”, “Piramida Strachu”, “Coma”
Tekst na sześć
Pozdrawiam
______________________________
I wszystko jest już oczywiste


Marku

Dzięki.

Odpowiem tak: “Infiltracja”, “Matrix”, “Kontakt” i “Torchwood” (to ostatnie to coś, co, będąc w naszym grajdole jeszcze nieznane, jest mocne i nadzwyczaj – zważywszy na okoliczności – prawdziwe.)

Pozdrawiam serdecznie.


Magio, ja tylko w jednej sprawie,

jak zwykle niemerytorycznie, bo się nie znam.

Ale nie pamiętam czy to pisałem ci kiedyś, więc stwierdzam teraz, świetnie napisany tekst i świetnie się czyta.


Grzesiu

Dziękuję jak-nie-wiem-co.

I nie gadaj, że się nie znasz. Specjalnie wprowadziłam do Potygodnika Wydział Jaj Lokalnych z linkami do polskich wiadomości, żeby każdy mógł sam przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie. Wydział Jaj Zagranicznych jest siłą rzeczy linkowany do artykułów w języku zagranicznym, z którym najlepiej sobie radzę. Z przyjemnością linkowałabym również Jaja Zagraniczne do polskich tekstów. Ale niestety nie mogę, bo albo są spóźnione o tygodnie czy nawet miesiące, albo wcale ich nie ma.

Pozdrówka.


Pani Magio!

Właśnie słyszałem w wiadomościach w radiu, że w Niemczech będą serwowane dwie szczepionki. Lepsza dla polityków, urzędników i wojska oraz gorsza dla chamstwa. :)

Co Pani na to? Czy to też spisek czy tylko skur…swtwo?

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Dobrze Pan słyszał. Obawiam się, że Niemcy nie są tu wyjątkiem. To samo mówi się o innych krajach.

Zresztą można podejrzewać, że nie dzieje się to pierwszy raz.
Podczas “epidemii” świńskiej grypy w US, w 1976, w czasie której od “grypy” zmarła jedna osoba a setki (minimum) od szczepionek, pan prezydent Ford też ochoczo podwijał rękaw przez kamerami TV. Potem okazało się, że jego “szczepionka” była lepsiejsza.
Kilka lat temu prasa brytyjska przypięła się do rodziny Blairów, kiedy okazało się, że dzieci państwa Blair nie były szczepione jakąś nową, cudowną szczepionką (prawdopodobnie chodziło o MMR, nie pamiętam dokładnie), którą rząd pana Blaira szeroko rekomendował. Pod presją opinii publicznej dzieciaki dostały jakieś zastrzyki. Jakie? – nie wiadomo.

Teraz pani Markel może się zaklinać, że weźmie “zwykłą” szczepionkę. Ktoś jej uwierzy?

Dla mnie osobiście jest to przede wszystkim kolejny (co prawda pośredni) dowód na to, że te opowieści o “bezpiecznych” szczepionkach z metalami ciężkimi, adjuwantami i innym “g” to po prostu kryminał i rację mają wszyscy ci lekarze, którzy mają odwagę z tą mafią walczyć.

Nie wiem jak to nazwać. W najłagodniejszej formie – gigantycznym skandalem.
Z drugiej strony patrząc, taki Józek Mengele był doktorem medycyny i, jak to się ładnie mówi, udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że działał w zmowie i porozumieniu.

Nie wygląda to dobrze.

Pozdrawiam.


No nie

wygląda to________raczej kiepsko

Najlepsiejszą szczepionką jest szklanka herbaty z rumem :)

I wszystko jest już oczywiste


A dziś się dowiadujemy

że mamy tylko 50 dni na uratowanie świata
http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,oid,10335337,title,Brytyjski-premier...
chyba zaczynają panikować, że na tej bajce nie zarobią


Marku

Sposobów jest wiele. Alkohol działa rozgrzewająco na krótką metę i obciąża organizm obniżając jego zdolności do walki z chorobą.

Aczkolwiek, istnieją doniesienia (z historii o pandemii tzw. “hiszpanki”) o tym, że to właśnie supresja układu odpornościowego mogła uratować wielu młodych ludzi (przede wszystkim mężczyzn – masowo szczepionych żołnierzy), którzy byli najczęstszymi ofiarami tamtej grypy. Chodzi mi o przeciwdziałanie czemuś, co teraz nauka nazywa “sztormem cytokinowym”, czyli (mówiąc w skrócie) nadmierną reakcją systemu immunologicznego człowieka, który doprowadza do silnego stanu zapalnego całego organizmu i… (w wielu wypadkach) zejścia.

Ciekawe jest również to, że istnieją badania wskazujące na to, że taką nadmierną reakcję organizmu powodują tzw. adjuwanty w szczepionkach, czyli: związki aluminium oraz skwalen, który jest składnikiem MF59 (adjuwantu w szczepionkach Novartis dla “hołoty”) oraz ASO3 (w szczepionkach GSK, dla tej samej części społeczeństwa).
U 95% zaszczepionych szczepionką przeciwko wąglikowi z dodatkiem skwalenowego adjuwantu wykryto przeciwciała przeciwko skwalenowi, który (dostarczany normalną drogą, tzn. paszczowo, np. w w oliwie z oliwek) występuje naturalnie w naszym organizmie i uczestniczy m.in. w ochronie naszego układu nerwowego.
Jednostka chorobowa pt.: “Syndrom Wojny w Zatoce” sprowadza się do autoimmunologicznej agresji organizmu, która niszczy cząstki skwalenu wszędzie gdzie je napotka. Stąd wzięło się rozpieprzenie zdrowia żołnierzy biorących udział w pierwszej wojnie z Irakiem.

Nie spodziewaj się Marku, że tzw. “medyczne autorytety” opłacane przez przemysł szczepionkowy zgodzą się z tymi badaniami. Adjuwanty, powodujące turbo-reakcję immunologiczną to czysty zysk. Wtedy zmniejszyć można ilość materiału biologicznego w dawce szczepionki. Mniej materiału biologicznego w pojedynczej dawce oznacza większą liczbę dawek. Rachunek jest prosty.
A że obrzydliwy etycznie? A kto z nich się tym przejmuje? Summa summarum przybędzie pacjentów do dalszego, długotrwałego i kosztownego, leczenia.

No. :)


Aniu

Nie wiem czy bardziej śmiać się czy płakać.
Wypowiedzi, takie jaka pana Browna, mogą świadczyć o:
1) bezdennej ignorancji połączonej z impregnacją na wiedzę
2) celowym działaniu w kierunku wyniszczenia społeczeństw

Coraz więcej faktów przemawia za tym, że zamiast globalnego ocieplenia grozi nam kolejna “mała epoka lodowcowa”, z możliwą za kilka lat potężną burzą magnetyczną, na skalę tej z 1859 (to nie moje dywagacje, tylko NASA). Słońce zdechło, wiatr słoneczny “poszedł sobie”, heliosfera się kurczy, pole geomagnetyczne słabnie, zmiany klimatyczne dotyczą wszystkich planet naszego układu (oczywiście nikt “nie wie” dlaczego).
Typowe minimum solarne to circa about 485 dni bez plam słonecznych. Aktualnie, na wczoraj, mamy 740 takich dni.
Czym to grozi na Ziemi? Skróceniem okresu wegetacyjnego w wielu częściach świata a co za tym idzie – globalnym głodem.
Tymczasem panowie a’la Brown, chcą nas pozbawić kolejnej części naszych dochodów. Dlaczego?

Pozdrawiam.


Śmiać się czy płakac

I to i to, cóż pozostaje. A dlaczego? Może zostało jeszcze trochę wysp do kupienia w strefach gdzie klimat pozwala nie bać się mrozów. I będzie gdzie uciec, jak się naród zorientuje w szwindlu.


Aniu

Wysp nie wystarczy. :)

“Hołota” (pardą, ale tak właśnie “elity” traktują obywateli, co ostatnio uwidoczniło się w kontekście szczepionkowym) nie posiada też środków finansowych wystarczających na przeniesienie się w bardziej przyjazne klimatycznie rejony świata. (Zresztą po co się przenosić skoro w tych rejonach przez ponad [edit] dwa cztery [/edit] dziesięciolecia zrobiono wiele by wykończyć miejscowe rolnictwo; co ładnie i dla niepoznaki nazwano “zieloną rewolucją”.)
A jeśli przejdzie szwindel “kopenhaski”, będzie tych środków jeszcze mniej. Przecież wszelkie koszty tego oszustwa zostaną przerzucone na obywateli będących na najniższych szczebelkach “łańcucha pokarmowego”.

“Naród” en masse smacznie śpi. Nie tylko ten.


Magio

No! teraz zrozumiałem :)
a śpiący en masse ‘naród’ w sumie nie tyle śpi co jest hipnotyzowany – na okrągło- przez Ibiszów, Majewskich, IHGWKJ i wszelkiej maści inne dziadostwo popularnie zwane serialami.

Typowy ebonit
______________________________
I wszystko jest już oczywiste


Subskrybuj zawartość