MPN; Haiti - miejce przeklęte

Hispaniola. Mała Hiszpania. To była kiedyś rajska wyspa. Cudownie piękna i spokojna. Tak opisywał ją Krzysztof Kolumb. Człowiek, który przez większość swego żywota odkrywał nowe lądy i “przekazywał” je pod panowanie swoich królewskich sponsorów, sprowadzając w efekcie na te ziemie oceany łez i śmierć.

Wkrótce po jego powrocie do Królestwa Hiszpanii i przekazaniu szczęsnych wieści o nowych lądach, pojawiły się na Hispanioli hordy niosące jedynie słuszną cywilizację i nową religię miłości zamieszkującym ją “barbarzyńcom”. Pod sztandarami “Chrystusa” nawracano “pogan” ogniem i mieczem, rabując przy okazji wszystko, co do zrabowania się nadawało.

Pojawiły się pierwsze wielkopańskie latyfundia. “Barbarzyńców” zniewolono, by pracowali na chwałę Boga i królestwa Hiszpanii. Krnąbrnych wycinano bez litości.

Kiedy w 1697 Królestwo Francji weszło w posiadanie jednej trzeciej (zachodniej) części terytorium wyspy, tej która stanowi obecne Haiti, tubylcza siła robocza nie mogła już wystarczyć do zaspokojenia apetytu nowego władcy i jego arystokratycznych przydupasów. Wraz z pojawieniem się pierwszych transportów niewolników z Czarnego Lądu dorżnięto ostatnich rdzennych mieszkańców tej ziemi. W pień.

To był pierwszy, naprawdę udany, absolutnie totalny, holocaust. Nie znajdziecie tego rekordu w Księdze Guinessa. Przeoczenie?

Sielanka dla francuskiej white power trwała jeszcze dwieście lat. Zyski z handlu niewolnikami oraz ich pracy na olbrzymich plantacjach kawy i cukru płynęły szerokim strumieniem do kieszeni bez dna. Jaśnie Państwo mieli nieograniczoną władzę nad podludźmi. Średnia długości życia dla haitańskiego niewolnika nie przekraczała wtedy 21 lat. Ale kto by się tym przejmował? Podaż przewyższała popyt.

Pożyczam słowa:
Na chorągwi państwo ma godło z gilotyną
Gdy macha nią hultajstwo, to wkoło czuć padliną

Zastanawiam się tylko kogo nazwać hultajem w tym, haitańskim, układzie?

Ledwo kolega Napoleon B. dochrapał się stanowiska konsula wybuchł bunt. Bunt wielki, wszechogarniający. Dlaczego powszechnie dostępne annały najchętniej przemilczają fakt, że pierwszego poważnego kopa w dupę przyszły Cesarz Francuzów zaliczył od czarnych podludzi na Haiti? Dlaczego nikt nie śpiewa pieśni o najlepszych z najlepszych, czyli o Polskich Legionach Jego Wysokości, które też dostały tam łupnia strasznego a jedyną pozostałością po ich tam bytności są niebieskoocy Haitańczycy?

Haiti proklamowało niepodległość w 1804. I tyle z tego mieli, że ją sobie proklamowali wywaliwszy w kosmos wojska Konsula. Możni tego świata, na czele z Jego Wysokością, poparli wkrótce żądania reparacyjne Francji w wysokości 150 milionów franków w złocie!
I to jest kolejny rekord, który również nie został zapisany w pomienionej Księdze Rekordów. Historia nie zna żadnego innego przypadku, kiedy eks-niewolnicy, ofiary wiekowych gwałtów, mordów i wyzysku musieli opłacać swoją wolność własnym katom.

Ale spłacali. Nieśli w zębach białym wampirom większość tego, co wypracowali. W 1830 ich dług został zmniejszony do 60 milionów franków w złocie. W akcie łaski; albo raczej zimnej kalkulacji, że więcej i tak nie da się z nich wycisnąć.
I spłacali. Po stu latach dalej oddawali 80%! całego swojego dochodu (obecnie zwanego PKB) nienażartym wampirom. Kiedy brakowało na kolejną ratę haraczu, brali pożyczki u tych samych lub innych tłustych, białych świń – bankierów Francji, Niemiec, USA.
I spłacali dalej swoją wolność.

W latach 20-tych XX wieku poddali się kolejnej okupacji. Tym razem amerykańskiej. Ot, efekt zaciągniętych długów na spłatę innych długów. Dla okupantów – cudo i kura znosząca złote jaja. Kiedy się rozpoczynała ponad 60% powierzchni Haiti pokrywały dziewicze lasy.

Oto jeden z efektów tejże okupacji (widok z lotu ptaka na granicę haitańsko-dominikańską; na lewo – Haiti, na prawo – Dominikana):


Źródło: National Geographic Society/James P. Blair

W krótkim czasie z dawnych lasów zostało ledwie 2%. Nie poszły, jak twierdzi wielu dupków, na podpałkę dla biedoty. Egzotyczne drewno zawsze było w cenie. Jak i długi, które trzeba było spłacać. Pozostała kompletnie wyjałowiona i zerodowana gleba. Nie jest w stanie wykarmić głodnych. Nie ma drzew, nie ma ochrony przed następstwami huraganów: powodziami, osunięciami ziemi i suszą.

Amerykańska okupacja skończyła się teoretycznie w 1934. Praktycznie trwa do dziś. Patrząc li tylko z perspektywy kalendarza to i tak – pikuś.

Ostatecznie francuskie żądania, ciągnące się za Haitańczykami jak smród za wojskiem Napoleona B., zostały zaspokojone (wraz z odsetkami) w 1947 roku. Drobne 150 lat zapieprzania na arystokratycznych nierobów, zamorskich najeźdźców.
Ale zostały inne pożyczki i rosnące od nich odsetki. Dołująca spirala niekończących się roszczeń i długów…

W tak zwanym międzyczasie zdążyła powstać z niebytu miejscowa “Elita”. Skorumpowana, nienażarta i równie zdemoralizowana, jak białe wampiry.
Najbardziej znanym przykładem są lata totalnego gnojenia własnego ludu przez “Papę Doc’a” Duvaliera i jego synusia. Tajnej policji politycznej tego duetu nie powstydziliby się ani Feliks D. ani szefowie Gestapo. Żaden z nich nie wpadł na pomysł, jaki uroił się w psychopatycznym mózgu ”Papy” (społecznika i lekarza!), by udekorować stołeczne lotnisko banerem “Welcome to Haiti” przyozdobionym rozczłonkowanymi zwłokami wrogów politycznych. To się nazywa “kreatywność”!

Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Zdemoralizowana white power dalej manipuluje miejscowymi elitami ciągnąc zyski z umęczonych ponad ludzką miarę istot, wegetujących na końcu społecznego łańcucha pokarmowego. Wsadza na fotel prezydencki kogo sobie upodoba. A potem go zdejmuje, zastępując kimś innym. Nic się nie zmienia poza tym, że przez lata pojawiały się kolejne reprezentacyjne siedziby internacjonalnych organizacji, które oprócz pasienia własnych, i tak już tłustych ponad miarę, zadów, nie zrobiły nic w kierunku osiągnięcia szczytnych celów, jakie sobie wyznaczają. Na papierze.

Slumsy wokół Rio czy New Delhi to nic w porównaniu do warunków w jakich starali się żyć mieszkańcy “Miasta Słońca” rozlokowanego wokół Port-au-Prince. Gangi “Kanibali”, porwania, szaber, rozboje, handel żywym towarem, prostytucja, dragi na gigantyczną skalę i GŁÓD.
Tak – głód! Jakoś mało kto zająknął się o zamieszkach jakie wybuchły z tego powodu w ubiegłym roku i o pałowaniu tychże głodnych ludzi, którzy zamiast sprzedać własne dzieci jakimś, tyleż pierdolonym co nadzianym forsą, pedofilom albo zająć się zarabianiem kasy na przerzucie dragów, wyszli na ulice.
Po co o tym mówić? Po cóż o tym pamiętać? Czyż nie lepiej zająć się rozpatrywaniem kolejnej “misji“ GROMu i co z tego słonko widziało?

Haiti – miejsce przeklęte. Około 10 milionów ludności, z czego 80% żyje w skrajnej nędzy, co przekłada się mniej więcej na równowartość jednego dolca dziennie. Wg oficjalnych, zachodnich (czyli zaniżonych) statystyk poziom bezrobocia sięga 75% zdolnych do pracy. Do tego powszechny analfabetyzm, niedożywienie i choroby. Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie rozmiar tego nieszczęścia?

Jakby tego jeszcze mało było Matka Ziemia wściekła się kilka dni temu. Ona też już widocznie nie wytrzymuje gwałtów, jakie dokonują się na niej codziennie.
Telewizornie chętnie pokazują obrazki zawalonych pałaców oraz budynków “misji” oenezetowskich, na przykład. Niektórzy podniecają się tym, że brak kontaktu z jakimś “polskim” Kanadyjczykiem, pasibrzuchem w jednej z tych misji. Albo jakimś politrukiem, znaczy ambasadorem tej samej organizacji.

Popatrzcie na ten obrazek. Na to, co zostało z chatynek skleconych ze śmieci, w których jeszcze parę dni temu mogli schronić głowy mieszkańcy “Miasta Słońca”:


Źródło: Logan Abassi/MINUSTAH via Getty Images

A teraz wyobraźcie sobie wampiry, które zbiorą się prawdopodobnie w marcu, na konferencji poświęconej “sytuacji Haiti”, do zorganizowania której wezwał potomek katów tej części Hispanioli, Benek Kouchner… I pomyślcie, co jest najważniejsze.

Ja wiem. Żadna z tych internacjonalnych szopek nie dostanie ode mnie nawet złamanego grosza. Poczekam, aż zgodę na publiczne zbiórki na rzecz umęczonych mieszkańców Haiti wyda dla “fundacji-maluchów”, którym jeszcze chce się chcieć, naczelnik MSWiA.

Haiti nie musi być miejscem przeklętym.

Nie, nie jestem naiwna. Gnidy mogą zdarzyć się wszędzie. Ale dziś jest dobry czas. Czas nowiu. Dobry czas na zaklinanie…

Niech wszystkim ludziom dobrej woli czas ten sprzyja i w dwójnasób wynagrodzi dobroć serca i szczodrość ręki. Tym zaś, którzy zamierzają się paść cudzą rozpaczą niech koło karmy toczy się i obraca wyboiście przez wieki, aż pojmą ogrom zła, jakie wyrządzili i zadość tym krzywdom uczynią.

Amen.

Średnia ocena
(głosy: 11)

komentarze

Magio

Bardzo dobry tekst. Dlaczego w archiwum?


Agawo

Twoje życzenie stało się rozkazem.
Komentowanie też jest już “odhaczone”.
Jednym słowem: nieszczęście.

Bywaj w zdrowiu.


+

mocno, emocjonalnie, sensownie.

P.S.
“Człowiek, który przez większość swego żywota odkrywał nowe lądy i “przekazywał” je pod panowanie swoich królewskich sponsorów, sprowadzając w efekcie na te ziemie oceany łez i śmierć.”

Hm, a myślałem,że jestem osamotniony w mym braku uznania dla działalności Kolumba.

P.P.S. Tych holocaustów w obu Amerykach znacznie więcej było, a już na Karaibach faktycznie doszczętnie im się udało dzieło zniszczenia doprowadzić, ale i “sukcesy” biały człowiek odnosił w Brazylii, Meksyku, znacznie później w USA.


Grzesiu

Prawda zwykle bywa mocna. Szczególnie dla tych, którzy brednie powtarzają jak mantry albo inne “zdrowaśki”.

Kolumb to narzędzie. Nie można winą za śmierć kotka obciążać młotka. Czy cóś.
(Rymło mi się, pardą.)

Jasne, że było tych holokaustów w obu Amerykach więcej. I nie tylko tam. Ale ten na Hispanioli był absolutnie totalny i skuteczny, ponad wszelkie oczekiwania.
Bredzi się po “telewizorach” tylko o wybranych i w określonym zakresie. Znowu to samo: kto ma kasę ten opowiada “historie”.

Pieprzyć to!


Jakby to powiedzieć... :)

Grzesia bym wyśmiała. Ciebie to się boję :P

Więc tylko delikatnie i proszę mnie nie bić, bo już jestem zmęczona po arbajcie. Kolumb był, moi drodzy, zjawiskiem nieuniknionym. Cywilizacja europejska, w tamtym okresie rozwoju, nie mając żadnych skrupułów (refleksja, czyli w języku Nicponia pedalstwo, pojawia się znacznie później), dysponując wiarą w jedynego Boga oraz bronią palną, po prostu nie mogło zachować się inaczej.

I odczepcie się od bidaka, co go w kajdanki pakowano między kolejnymi wyprawami, a ma na pamiątkę tylko jeden kraj, kontynenty zaś są po Vespuccim. :p Możecie się przypieprzyć do Cortesa, albo do Pizarra…

Ostatnio na Haiti to rozrabiał taki jeden facet, co potem Dominikaną rządził przez trzydzieści lat…

Także wybaczcie, ale doceniając wysoki poziom merytoryczny postu Magii, po prostu się nie zgadzam, że jako biali ludzie mamy bić się w piersi za zbrodnie naszych przodków. Wyobraźcie sobie, że to Indianie by wynaleźli kompas, druk i proch, a wcześniej mieli Boga Jedynego. Już widzę, jakby miłowali pokój i wcale nie dążyliby do ekspansji, hi hi. Aztekowie to przecież były niewinne baranki?

Aha, czy naprawdę konieczne jest rozciąganie pojęcia holokaust na dowolne rzezie, których w historii mamy skolko ugodno? Zaraz mi się przypomni mój facet od WOS-u, który się upierał, że w średniowieczu występowało zjawisko monarchii absolutnej. Jest takie, brzydkie co prawda, ale bardziej precyzyjne słowo, jak genocyd. Holokaust to zagłada Żydów w czasie II wojny światowej, toczka.

No dobra. Teraz jedyne pytanie brzmi: lewy prosty, czy prawy sierpowy? :P


Pino,

nie ma sensu rozliczać Azteków, wiadome, że aniołkami nie byli (ani Majowie ani Inkowie) a tworzyli państwa-imperia, gdzie i niewolników mieli i ofiary z ludzi i wojny i podboje toczyli.

Wystarczy jednak prześledzić tylko sobie choćby hstorię pierwszej i _powszechnie uwielbianej demokracji na świecie, by spostrzec, że ilość okrucieństwa i skurywysyństwa była tam ogromna.

A co do Holocaustu, myślę, że potocznie można tak używać tego słowa, przeniesienie znaczeń, słowa ewoluują.


Pino

A kto tu się z Kolumba nabija i o co go oskarża? Co?

Pieprzysz głodne kawałki, chroniąc w jakiś przedziwny sposób własną katolicką (póki co) dupę.
Zdaje się, że to Chińczycy wynaleźli proch a jednak nie przyleźli do Europy, żeby sobie wybuchy robić, prawda?

Moje zdanie w tym temacie pozostaje niezmienne od lat. Do tego, żeby próbować oddzielać gówno od prawdy nie potrzebuję certyfikatu rasy czy religii. Mam je w dupie. Obie i od dawna. Nie muszę też wybielać sobie sumienia. To w niczym nie pomoże, jak i żaden “odpust”.

Zdaje się, że “holocaust” oznacza całopalenie i pochodzi z łacińskiego holocaustum, a to z kolei od greckiego holókauston. Zdaje się, że to słowo ma tyle wspólnego z hebrajskim co ja z chińszczyzną.
Znasz jakieś lepsze słowo na totalną zagładę, na wyrżnięcie w pień (dosłownie) rdzennej ludności tej wyspy? Nie znasz? – to nie pieprz głodnych kawałków. Politpoprawność też mam w dupie. To, że jakiś matoł przywłaszczył sobie jakieś słowo nie oznacza, że muszę się z tymże matołem zgadzać (patrz -> cytacik z Buddy w profilu).

Wracając do sedna tematu – teraz jeszcze powinien pojawić się jakiś niedouczony a religijny ponad miarę rasista, który opowiedziałby duby smalone o jakichś testach genetycznych na wyższość inteligencji Hiszpanów nad “barbarzyńcami”.
Byłby komplet.

Pozdro, bez naruszenia worka.
:)


Okej,

jak wolisz. Choć moim zdaniem za momencik dojdziemy w ten sposób do absurdu, Dżyngis Chan holokaust, wojny burskie holokaust, Ormianie holokaust… Po mojemu jednak Shoah miało jakiś tam swój specyficzny charakter, nawet na tym tle, ale dobra… W końcu wkurwiam się też, kiedy popłakujesz, że masz depresję. Jakbyś miał, to byś w szkole nie uczył, mój kochany.

Całe to skurwysyństwo nie przekreśla jednak ogromnego dorobku tego kraju. Zrób eksperyment, wyobraź sobie mniejszą, albo bardziej oceaniczną kulę ziemską, bez obu Ameryk. Jaki to byłby świat?

Moim zdaniem, już byśmy się, w ramach Europy, powyrzynali i zadusili całkiem. Poza tym, nie byłoby Internetu, a co za tym idzie – Tekstowiska. Zgroza.


Wiedziałam :P

Na razie dowiedziałam się dwukrotnie, że pieprzę głodne kawałki. Lepsze słowo podałam wyraźnie, uważaj, bo Ci zaraz przypomnę pewną niesmaczną anatomiczną kombinację :P W ten sposób zgrabnie nawiążemy do tego, co ja rzekomo chronię.

Smoku, naprawdę masz uroczy sposób prowadzenia dyskusji :D Jesteś pewna, że chcesz mnie poznać live? Skończy się na tym, że rozbijesz mi Jagerka na łbie, Stopczyk zostanie o suchym pysku, a Gretchen będzie wzywać karetkę, żeby mnie pozszywali. Piękna wizja. :)

I dużo przyszło Chińczykom z ich wspaniałej cywilizacji, której ostatnim tryumfalnym akcentem był towarzysz Mao.

Przecież oni myśleli, że w Europie to dzikusy siedzą i bardzo się zdziwili, kiedy im brytyjska kanonierka ostrzelała Pekin… Czy jakoś tak, tu mnie możesz absolutnie prawidłowo wyśmiać, bo nie pamiętam i nie chce mi się grzebać w źródłach, aż takiego zaangażowania nie będę wykazywać piątkowym wieczorem ;) W każdym razie, efektem było tzw. ciasto chińskie, z którego rozmaite paskudne mocarstwa o znacznie prymitywniejszych kulturach wykrawały sobie po kawałku… A Japońce jakoś były mądrzejsze, przyswoiły sobie co nieco i dzięki temu wygrały w tysiąc dziewięćset piątym wojnę z Rosją. A wcześniej przeszły Meiji. Ciekawe, czemu?

Bo Europa uber alles, moja droga. Tak czysto pragmatycznie. (uciekać, uciekać)

Nie wybielam sobie sumienia, jemu i tak nic nie pomoże, po prostu nie przyjmuję koncepcji winy zbiorowej i rozumianej historycznie. Zrozum, że nasi przodkowie myśleli zupełnie innymi kategoriami, a humanitaryzm jest wynalazkiem świeżej daty.

Pozdrawiam, zagrzebując się w Ziemi

P.S. Co do testów genetycznych. Biednego Adriana też pojechałaś na jakimś niezrozumiałym dla mnie agresorze, ale w jednej sprawie miałaś niewątpliwie absolutną słuszność. Ten kawałek o tym, ile by przetrwał światły człowiek w pasie równikowej Afryki…


WSP Magio!

tekst – palce lizać!

Ten fragment:
“Zdemoralizowana white power dalej manipuluje miejscowymi elitami ciągnąc zyski z umęczonych ponad ludzką miarę istot, wegetujących na końcu społecznego łańcucha pokarmowego. Wsadza na fotel prezydencki kogo sobie upodoba. A potem go zdejmuje, zastępując kimś innym.”

został pięknie ukazany w filmie “Psy wojny”

Pozdrawiam


Pino

Nie wykręcaj kotka ogonem. To raz. Nie używaj do tego celu kotka prywatnego – to duuuże dwa. Jarzysz?

Czy Ty myślisz, że będę usprawiedliwiać jakiegoś europejskiego ludobójcę z XVI wieku, bo on “nasz” a w czambuł potępiać jakiegoś XX-wiecznego chińczyka, bo on nie “nasz”?
Jeśli tak, to wcale mnie, Misiu-Patysiu, nie znasz i raczej nie poznasz.

I proszę Cię, błagam niemalże :) – nie zawracaj mi głowy jakimiś ciastkami albo innymi napitkami, za które niby to warto było. Do Stopczyka też nie jestem podobna. SORRY.

:)


Marku, WSP

Ten Forsyth może robić za szablon “podchodów” w pierwszej klasie szkoły podstawowej dla przyszłych agentów-morderców.
Klasyka.

Pozdro.


Pino

Muszę chyba do okulisty, bo pominęłam coś-tam-coś-tam.
Na przykład Japonię z Rosją w 1905. Poproś wykładowców o prawdę a nie o propagandę w tej opowieści “jak to ze lnem było”. Dobrze Ci to zrobi. A im jeszcze bardziej.

Papatki dobranocne. :)


No nie :P

Może ja dyskutuję z wykorzystaniem kotka i młotka, ale w takim razie nie wiem, jak określić to, czym posługuje się strona przeciwna…

Jeśli nie widzisz różnicy między wiekiem szesnastym a dwudziestym i upierasz się je mierzyć jedną miarką, to co ja poradzę? Dla mnie to jest ahistoryzm i toczka. Czy ja usprawiedliwiam? A cholera wie, jak chcesz, to możesz tak to nazwać. Zwyczajnie widzę w tym wynik mentalności ówczesnej i okoliczności historycznych. Oraz pewne procesy oddolne. Tak, to czyni moim zdaniem zajebistą różnicę z XX-wiecznymi totalitaryzmami, które zaczynały się od mózgowego świra pojedynczych ideologów.

Nie wiem, co rozumiesz przez “warto”, pozwolili się rozkroić i tyle, na cholerę proch wymyślać, jeśli używa się go do puszczania fajerwerków?

Ja nie neguję, że możesz mieć większą wiedzę ode mnie, znacznie więcej czytasz i zgłębiasz tematy, po których ja się tylko ślizgam, ale sorry, w kilku miejscach wywodu masz ewidentnie słabe punkty, to raz… Dwa, zawsze mam robocze założenie, że mogę pieprzyć bez sensu i nie umrę z żalu, choćbyś mi czarno na białym wykazała, że się mylę od a do zet. Natomiast zaczyna mnie drażnić, że od razu uciekasz w jakiś protekcjonalizm, to wygląda tak, jakbyś znieść nie mogła odmiennych poglądów. To trzy.

Teraz lepiej? Jeśli po prostu Cię wkurwiam, to mi to powiedz, ani nie mam takiego zamiaru, ani się nie obrażę.

Pozdro


Pino

W eksperymencie transcendentalnym jest jeden cytacik a’propos Twojej koncepcji zabójstwa-nie zabójstwa. Jako ten wół na przedzie stoi. Nie wiadomo po co, bo raczej nie przeczytałaś. A szkoda – teraz byłoby jak znalazł. Bo… różnicę między wiekiem XVI a XX dostrzegam, mimo ślepoty. Jednakże nie ma dla mnie znaczenia czy mordowanie odbywało się w tym czy tamtym wieku. Mordowanie jest mordowaniem a morderca – mordercą.
To takie proste, że dla uczonych aż prostackie. Trudno. Mam ich w tyle. ;)

A to o czytaniu i protekcjonalizmie to se w buty schowaj. No.

Kurde, spać miałam!


Pino, wetnę,

się a mordowanie w XIX?

A rozkazy w stylu, by zabijac wszystkich w wiosce, kobiety i dzieciaki też 9wiem, wiem, sam stosuję teraz coś, co mnie wkurwia, ale tu ma to uzasadnienie, bo w tamtej rzeczywistości było to zabijanie bezbronnych)

Wystarczy poczytać o takich panach jak:

http://en.wikipedia.org/wiki/John_Chivington

http://pl.wikipedia.org/wiki/George_Armstrong_Custer

Albo o takich wydarzeniach:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_nad_Wounded_Knee

Pochowaj me serce w Wounded Knee Dee Brown

Przeczytaj kiedyś, dobra rzecz:)


Sorry, ale

letko zgłupłam i zaczęłam myśleć (achtung, wnimanije), w efekcie wstałam i jeszcze raz włączyłam kompa, na szczęście jutro sobota… Więc spróbuję ułożyć parę rzeczy, choć z uwagi na godzinę, pewnie wyjdzie z tego jakaś kaszana.

Magia, przepraszam za erystyczny chwyt z kotkiem, ale ja naprawdę chwilami w kontaktach z Tobą się czuję jako to miau na pustyni, co nie ogarnia kuwety. W rozmowach na żywo jesteś dusza człowiek, ciepły i serdeczny, a tutaj, no cóż, mam wrażenie, że jakby bez dodatkowych danych przeczytać ten dialog, to by wyglądało jakoś dziwnie. Ja naprawdę, pomijając odjazdy zeszłoroczne, jestem raczej spokojne stworzenie; nawalać to się lubię z osobnikami, przy których mam poczucie wyższości, a nie niższości intelektualnej ;) W dodatku Ciebie uważam za coś w rodzaju kumpla, więc, chociaż lepiej albo gorzej to potrafię, nie będę odwijać się w tym samym stylu… Czy mogłabym na przyszłość prosić o jakieś inne kody językowe? Tych niestety nie kumam i robi mi się przykro, a później się okazuje, że bezpodstawnie, w efekcie zgłupłam. Że tak zakończę klamerką.

Jak znowu usłyszę coś o pieprzeniu głodnych kawałków, to już kurwa naprawdę zabiję. Wezmę czołg i odbiję Ziemię Świętą :P


Magia

Skąd tyle ofiar skoro większość ludności mieszka w slumsach?


Pino

Po to wstawiam te emotki, żeby one pokazywały coś, czego nie widać i nie słychać kiedy się człowiek z człowiekiem za pomocą literek komunikuje.
I bardzo proszę mnie tu za nic nie przepraszać, bo jak wezmę... No. ;)

A teraz dlaczego to niby tak ostro wyszło.
Złe mnie podkusiło i poszłam sobie pogrzebać na innych portalach. Jak poczytałam parę komentów, mówiąc delikatnie, obraźliwych dla Haitańczyków i jednocześnie pełnych ignorancji co do historii tego kraju, to się wkurzyłam. Efekt – jest wyżej.

Jeszcze słówko o tych tam, Indianach, którzy jeśli mieliby to czy tamto to by sobie poharcowali niczym konkwistadorzy w Europie.
No właśnie, że niekoniecznie. A nawet – nie i kropka.

Pinolu, te ludy wcale takie durnowate technologicznie nie były, jak usiłują to twierdzić co poniektórzy. Wiele wynalazków, których odkrycie przypisuje sobie biały człowiek zostało wymyślonych i używanych na tysiące lat przed tym zanim biały człowiek w ogóle zaczął gryzmolić. A jednak nikomu nie wpadło do głowy, żeby przyjechać na europejskie tereny zajmowane przez białego człowieka i wyrżnąć go w pień albo niewolnika sobie z niego zrobić. Ot, dziwność.

Jest taka legenda Hopi (ściśle związana z zapiskami na ich “kamiennych tablicach”, starych bardzo), która opowiada o tym, jak Wielki Duch zebrał u zarania czasów zebrał wszystkich ludzi, “pomalował” ich na cztery kolory i wysłał w cztery strony świata. Każda z ras stała się strażnikiem innego żywiołu. Białasom przypadło w udziale pilnowanie ognia. Wg Hopi – ogień żyje i porusza się, dlatego też to biali bracia mieli wędrować po całym świecie i stać się przyczyną, która na końcu czasu znowu zjednoczy wszystkie kolory i żywioły.
Taka sobie legenda, która jednak nic nie wspomina o tym, że to “jednoczenie” miało się odbywać, jak historia pokazuje. Hopi twierdzą, że białym braciom wszystko się pomyliło, że zapomnieli o tym, co nakazał im Wielki Duch. I stąd cały ten ambaras.
Takie tam. :)

Pozdrówka serdeczne. No.

p.s. A w ogóle to się rozczuliłam, jak przeczytałam ten Twój komentarz nocny. No kurde, i jak ja mam tu za małpę wredną robić. No, jak?


Dymitrze

Nigdy nie widziałam w jaki sposób walą się chałupy w slumsach podczas trzęsienia ziemi. Jestem jednakże w stanie wyobrazić sobie efekt przygniecenia kawałem jakiejś blachy. Jakiś garnek czy cegła też mogą okazać się wystarczające. [Raz jeden, w górach, widziałam efekt uderzenia w głowę przez spadający niewielki kamień. Mało ciekawy.]
Zresztą zajrzyj:
http://earthquake.usgs.gov/earthquakes/pager/events/us/2010rja6/index.ht...
Dosyć interesująca uwaga o ofiarach trzęsienia w Dominikanie z 1984 (tylko 5 śmiertelnych) z informacją o tym, że stabilność budynków ogrywa dużą rolę, co przełoży się na ekspozycję ludności Haiti na skutki tego trzęsienia. Zwrócono też uwagę na obsunięcia się ziemi w tym konkretnym przypadku.

Wg przestawionej tam skali, ekspozycja na poziomie IX i X daje koszmarne zniszczenia i małe szanse na przeżycie jeśli struktury budowlane są postawione byle jak i byle gdzie.


Aha,

czyli obrywam za rozmaitych durni, których się naczytasz w międzyczasie. Nie no, spoko ;)

Żeby na przyszłość uniknąć nieporozumień. Owszem, ja myślę europocentrycznie i się tego bynajmniej nie wstydzę, naszą cywilizację uważam nie tyle za najlepszą, co za najbardziej funkcjonalną, na rozmaite zbrodnie z wieków dawnych patrzę inaczej, niż na te z historii najnowszej. ALE: nie mam w sobie cienia pogardy do żadnych dzikusów, wręcz przeciwnie, ja, córka antropologa? Był choćby taki zajebisty film, Bogowie są szaleni, który najlepiej pokazuje, że biały człowiek sobie nie daje rady w rozmaitych sytuacjach, a przy tym jest to śmieszne, jak nie znasz, to polecam ;)

Dobra, na razie tyle. Pozdrawiam :)


E tam, zaraz "obrywam"

Pinolu, to mogło tak wyglądać (przeczytałam to wszystko po raz fafnasty ) ale nie jest. Przecież tłumaczyłam się już z wczoraj na dziś. I to z własnej, nieprzymuszonej woli, zdaje się. Ale może zwidy miałam. ;p

W kwestii takiej czy innej centryczności różnimy się. Być może (“być może” podkreślam wężykiem :) dlatego, że w moim osobistym przekonaniu wszystkim lepiej by zrobiło “na głowę” gdybyśmy odpieprzyli się raz na zawsze od różnych. Dali im po prostu żyć.
[Uwaga marginesowa i cokolwiek bezsensowna: nie wiem dlaczego przylazł mi teraz do głowy Bono i jego kampania na rzecz anulowania długów III świata. Może dlatego, że wiem jak te “długi” powstawały, nie tylko w przypadku Haiti. Poza protokołem: gadałyśmy w nocy też o Islandii, nie?]
Ale nie! My som bardzo strasznie ważne białe ludziki i wiemy lepiej!

Poza tym, wyślij na mnie czołg albo kilka ;), mam wrażenie, że mówiąc o funkcjonalności społeczeństw europejskiego białego człowieka kręcisz się wokół technologii i literek poskładanych w formę “prawa”.
A ja powiem tak: wystarczy (na przykład) jeden a duży słoneczny CMI (przed którym od dość dawna przestrzega NASA w prognozach tego cyklu słonecznego) i po tej funkcjonalności nawet ślad nie zostanie. Obudzisz się w totalnym chaosie, przez który przejdzie ze stoickim spokojem nie kto inny, tylko Twój znajomy krakowski kloszard. (To ostatnie zdanie to ilustracja, dość prawdopodobna.)

Ściski ściskające. :)


Ależ ja nie o tym,

zamotałyśmy już strasznie, zaraz wyjdą z tego jakieś Nowe Ateny. :) Po kolei:

1. Ja też uważam, że powinniśmy się odpieprzyć. W tej chwili, na tym etapie rozwoju. Mało tego, powinniśmy starać się robić dobrze tam, gdzie kiedyś robiliśmy bardzo źle. Bo taka jest logika rozwoju cywilizacji, bo nie jestem na tyle pierdolnięta, żeby negować zjawisko postępu. Który to postęp przynosi jednak wiele miłych rzeczy i generalnie sprawia, że żyje się lepiej. Tylko trochę lepiej i nie wszystkim, ale jednak. Dlatego bardziej mnie wkurwia np. Kambodża z Pol Potem, niż Kolumb w Nowym Świecie. Rozumiesz mój punkt widzenia?

2. Ale to nie znaczy, że mamy bić się w piersi, zastępować na uniwersytetach literaturę białego człowieka literaturą afrykańską i generalnie zachowywać się jak Bruce Willis wysłany do Harlemu z tabliczką “kopnijcie mnie w dupę”, czy jak to tam było. Można wyznać błędy i wziąć odpowiedzialność tak, żeby się przy tym nie poniżyć i nie stracić dumy, a można też skamleć. To jedna z tych uwag marginesowych i cokolwiek bezsensownych.

3. Rzymskie prawo na swój sposób jest do dupy, ale może nie będę rozwijać tego wątku… Czytałaś może Pratchetta “Ciekawe czasy”? Jak nie, to chyba mam to w domu i mogę Ci pożyczyć. On tam wyjaśnia genialnie, na czym polega wyższość Zachodu. Owszem, chodzi o literki ale w innym sensie…

“Jak to się stało, że w dwudziestu sześciu prymitywnych znakach są w stanie stworzyć poematy, które rozżarzają się do białości w ludzkiej duszy?”

4. Nowe Średniowiecze. Znam tę koncepcję, jest w sieci taki chłopiec w moim wieku, bardzo inteligentny aczkolwiek wariat, który twórczo rozwija tę myśl. Wolałabym nie, lubię mieć internet, ciepłą wodę i Żabkę naprzeciwko domu, ale jak wszystko pieprznie, to będę się starała przeżyć jak Orzeszek ;)

Pozdrawiam, wytyczając mapę drogową dla Bliskiego Wschodu :P


Dobra, niech będą "Stare" te "Ateny" :)

ad. 1) Wszystko cacy aż do Pol-Pota i Kolumba.
Zaraz pewnie znowu w łeb zbiorę, ale niech tam: Pinolu, każda zbrodnia jest zbrodnią. Kolumb jest z tego wykluczony, bo to nie on był sprawcą. Problem polega na tym (IMO), że my nie chcemy zobaczyć, że dawne zbrodnie (takie z czasów Kolumba i nie tylko te dosłowne; dla mnie zbrodnią jest również ekonomiczny wyzysk) dalej się ciągną aż po teraz. Haiti to tylko jeden z przykładów.

ad. 2) Czy Ty myślisz, że mnie podniecają jakieś tam werbalne przeprosiny kiedy w tle leci ten sam film? Mam nadzieję, że nie. Przecież to tylko pijarowo-medialny pic na wodę fotomontaż.

ad. 3) Ni, nie czytałam. Wspominałam chiba, że “moje luki w erudycji” porównywalne są z wielkością czarnej dziury w centrum naszej galaktyki. ;p Możesz przytaszczyć, bardzo proszę. :) Ale zanim przeczytam to i już Ci powiem (bazując na skrótowym opisie w/w), że Pratchett popełnia ten sam błąd jak milijony innych białych ludzików. Przenosi tradycję pisaną nad przekaz słowny, który trwa od tysięcy lat wśród tych, którym braknie papieru i komputerów. :)

ad. 4) Jak zwał tak zwał. To jedna z możliwości, której nie da się wykluczyć. Też lubię kiedy z kranu leci woda, najchętniej ciepła, a po prztyknięciu w guziczek zapala się żarówka albo inny “cud techniki”. Orzeszki obywają się bez tych cudowności na co dzień. Dlatego (jakby co, a tfu! na psa urok) im będzie znacznie łatwiej. Paradoksalnie – Haitańczykom też. ;p

Daj znać kiedy skończysz. Wytyczać. :)


-->Magia

Teraz ja. Tylko proszę nie eskalować, bo nie mam złych intencji nawet jeśli spod palca wyjdzie coś dwuznacznego ;)

1. Bardzo fajny tekst.

2. Moim zdaniem zaprezentowała Pani, Pani Magio, wzorowe ahistoryczne wnioski, z którymi można co najmniej polemizować. Krzysztof Kolumb i jego współcześni nie uważali tubylców na odkrywanych lądach za ludzi, którym przynależą jakieś prawa. Zastanawiali się kim oni są i jaką rolę pełnią w boskim planie stworzenia. To wszystko było dla nich mniej więcej tak samo zrozumiałe, jak byłby zrozumiały nasz dzisiejszy stosunek do zwierząt. Sankcja karna za zabicie psa czy zamęczenie konia nie spotkałaby się z refleksją. Trochę lepiej znam historię wypraw J. Cooka, który wiele lat po Kolumbie odkrywał wyspy Pacyfiku. Znany był przy tym ze względnie dobrego traktowania krajowców, co współcześni wypominali mu jako dziwactwo. A chodziło o to, że na powitanie nie rabował i nie strzelał, ale chciał wymienić towary i pohandlować. Tak to wtedy wyglądało, jak ładnie piszą uczeni “wszyscy oni byli dziećmi swoich czasów”. To co mnie oburza, to raczej dzisiejsza hipokryzja, bo zmieniły się metody, dużo mówi się o samostanowieniu narodów, pomocy humanitarnej, a w gruncie rzeczy polityka międzynarodowa opiera się na tych samych zasadach. I będzie się na nich opierała dalej, jak sądzę.

3. Sprawa białego człowieka. Kolor skóry nie ma, moim zdaniem, nic do rzeczy. Wyznawcy innych wielkich religii zachowują się w gruncie rzeczy podobnie. Turcy, Japończycy, Hindusi, że o binladenach nie wspomnę. Wydaj mi się, że pojęcie Boga (absolutu) u wszystkich wymienionych nie dopuszcza mordów i agresji (poza wojnami obronnymi), a jednak tak się dzieje. Ludzie nie są doskonali, co jest frazesem, ale tak jest. Wypominanie w takich sytuacjach Bogu, że jego podopieczni grzeszą jest… tak sobie sensowne.

4. Haitańczycy mieli potężnego pecha (ewentualnie coś innego), co dowodzi przykład chociażby Dominikany (sąsiad z wyspy). Tylko że… właśnie, patrząc na to co się dzieje dziś, oni nie dojrzeli do samodzielnego rządzenia. Jeśli w ciągu trzech dni znika państwo jako instytucja, to o czym my w ogóle mówimy! Poziom cywilizacyjny tych ludzi — nie twierdzę, że nie ponosi za to współwiny tzw. wspólnota międzynarodowa — ogranicza się do telewizora, piłki nożnej i samochodu składaka. To są tylko przejawy cywilizacji. Do czego zmierzam? Otóż, wcale nie jest tak, że zostawieni sami sobie Haitańczycy zaczęliby rządzić się dobrze i pięknie (chociażby w minimalnym stopniu), a problem jest w białych. To jest raczej tak jak w części państw afrykańskich, gdzie rządy własne doprowadziły do zwielokrotnienia krzywd, korupcji i terroru. Oni sami stosują wobec siebie takie metody. Być może to jest konieczny okres przejściowy, ale tak po prostu jest. Zły świat białego kolonizatora nie jest zastępowany przez dobry świat tubylców. To jest fałszywa alternatywa.

5. Nie chcę wchodzić w rolę Kościoła katolickiego posługując się wielgachnymi kwantyfikatorami, zapewne znaleźlibyśmy jednak coś pozytywnego (pierwsze zakazy handlu niewolnikami w Amerykach i sankcje wydał Kościół, o ile wiem). Czymś innym są też przejawy ludzkiej głupoty i niegodziwości i misja Kościoła jako instytucji.

6. Jeśli chodzi o pomaganie, to pewnie zgrzeszę, ale cóż, jak wyżej napisałem, ludzie są grzeszni. Nie uważam, że powinniśmy rwać się z pomocą dla Haiti. To są szczyty hipokryzji. Nie kwestionuję dramatu, szczerze im współczuję, ale wszyscy mówimy o tym tylko dlatego, ze media podały nam to jako news tygodnia. A podały, bo zginęło kilku celebrytów i szyszek z ONZ-tu. Inaczej pies z kulawą nogą by się tym nie zainteresował. To jest takie miłosierdzie medialne, do którego w ogóle nie mają prawa ludzie z poPGRowskich wioch na Mazurach, zwalniani stoczniowcy, eksmitowani na bruk z czynszowych kamienic. Dlatego nigdy nie dam grosza Pani Ochojskiej na wykopanie studni w Sudanie, dopóki nie zainteresuje się ona jak żyją ludzie wokół niej, i że z biedy wpadają w strukturalne (pokoleniowe) zdziczenie. Potem proponowałbym, żeby pomagać tym, którzy są dla nas ważni (Ukraińcom, niech tam, przemogę się, Białorusinom, naszym sąsiadom z którymi żyjemy i będziemy tu żyli). Wiem, ze zaproszenia od Moniki Olejnik to nie przyniesie, ale albo zaproszenie do Olejnik albo kasa od referenta. A mówiąc poważnie, jeśli już, to — tak jak Pani napisała — przez małe fundacje, zaangażowane realnie, nie będące formą promocji celebrytów.

Pozdrowienia, naprawdę bardzo fajny tekst jakich tu mało (z moimi włącznie),
referent

;)

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Już chyba kończę,

oto piękny i dobry przekaz z krzaków:

“Mapa drogowa jest punktem startowym do utworzenia dwóch państw, państwa Izrael żyjącego w poczuciu bezpieczeństwa oraz demokratycznego i spokojnego państwa Palestyna. Takie są podstawy dla osiągnięcia postępu w kierunku wypracowania trwałego pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.”

ROTFL... Zaraz mi się beczka pokula, do beczki notabene zapraszam, jest coś nowego na tablicy ogłoszeń. :)

ad 1. No pewnie, że się ciągną, na co z Drzewa jest lepszy widok. Dlatego bardzo dobrze, że o tym piszesz. Chujom precz, niezależnie od epoki i zasięgu!
Ale zobacz… mamy piękny i dobry wiek dwudziesty, przyjeżdża student na Sorbonę, a potem zawraca swój kraj do wieku kamiennego. Czy to nie jest jakby bardziej szokujące?

ad 2. Jestem przekonana, że nie. To nie było do Ciebie, tylko tak ogólnie napisałam, co mnie wkurwia. Taki mam zwyczaj, chroniący me nadgarstki. :P

ad 3. Przytaszczę. Ja wiem, co to jest przekaz słowny, ale poczekaj, aż to przeczytasz. Bo w opozycji do 26 brzydkich znaków jest akurat zupełnie co innego.

ad 4. Oczywiście.

Y co teraz? Granda jakaś wyszła. :)


Panie Referencie

Nie tylko nie mam zamiaru eskalować. Ja nawet nie zamierzam do Pan strzelać. Wcale! :)
Powiem więcej, zgadzam się z tym, co Pan napisał. No… prawie.

Zdanie, poniekąd, odrębne zgłoszę jedynie do punktu nr 4.
Pisze Pan, że Haitańczycy nie dojrzeli do samodzielnego rządzenia, bo im się nagle państwo zawaliło. Przez trzy dni.
Nie, bo:
1) państwo, w sensie jego struktur, jest upadłe od dawna
2) proszę wyobrazić sobie Polskę spłacającą reparacje za zabory zaborcom przez 150 lat w wysokości 80% PKB. Da Pan radę?

Serdeczności oraz podziękowania za dobre słowo.
:)


Co do reparacji,

to Francja po pierwszej światowej zachowała się debilnie, przyduszając Niemcy do podłoża… No i sami zebrali wspaniałe efekty.

Jeszcze z lektur różnych, to Llosa opisał znakomicie, jak Dominikana spacyfikowała Haiti. Maczetami, bo kul im było szkoda, a poza tym chodziło, o ile pamiętam, o bardziej dobitny efekt psychologiczny/pedagogiczny. No rzeczywiście, potem mieli już z sąsiadem spokój.

I dyktaturę Trujilo przez trzydzieści lat.


-->Magia

Powiem więcej, oni tego państwa w sumie nigdy nie mieli, więc nie mają szans. Tam może powstać struktura mafijna, układ rodzinno-monarchiczny (co stało się faktem), cokolwiek, ale nie państwo w naszym rozumieniu. Tylko teraz, co robić? Zostawić ich samym sobie też chyba nie można. Będą — właśnie — rządziły gangi z maczetami, wojsko albo “kapłani” naszej Czarnej Madonny z Częstochowy robiącej za fetysz tego całego “wudu”. Paradoksalnie, może okazać się, że największym pechem Haitańczyków było to, że kolonizowały ich te (pardą) pojeby z Francji, a nie prości surowi Brytyjczycy.

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Znowu się muszę zgodzić,

żabojady są bez sensu, w kolonizacji, w piłce nożnej i w ogóle.

Niech lepiej zostaną przy gastronomii i kabaretowych piosenkach.


Pino,

zahaczyłaś o Azteków wcześniej, akurat jeden z lepszych blogerów S24 właśnie napisał tekst ciekawy a propos:

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/150262,glosy-umarlych


Grzesiu,

to jest Twoja omnipotencja, nie moja, więc pytam bez żadnej złośliwości: nie byli masowymi mordercami? Nie wyrzynali serduszek obsydianowym nożem, żeby następnego dnia znowu wzeszło słońce?


Panie Referencie

(Pino, zaczekaj chwilkę. Zara się zbiorę w sobie. :)

Nie wiem czy nie mają szans. Wiem, że w ubiegłym roku mieli wybory. Wiem, że mają tak głęboko w tyle dotychczasowe elity, że ledwie parę procent z całości uprawnionych pofatygowało się do urn. Wiem, że przed wyborami wycięto im z list ludzi na których chcieli głosować ludzie, a nie jakaś bułkę przez bibułkę... I nie stało się to na skutek lokalnego widzimisię.
Dlatego piszę, żeby się od nich odpieprzyć (najsampierw politycznie, ale przede wszystkim w sensie zabierania im lwiej części PKB na jakieś niby kasynowe “długi”). Żeby dać im szansę.

Wybór między dżumą a cholerą jakoś mało do mnie trafia. Przykładów syfu, który pozostawiła po sobie cholera jest też całkiem sporo.

Jeszcze coś mi się przypomniało, a’propos tego, co napisał Pan wcześniej o Kościele, itd.
Nie bez kozery umieściłam Chrystusa w tekście w cudzysłowie. Jakoś tak.


Pino, byli,

ale to jakoś nie zmniejsza nijak win drugiej strony.

P.S. Możliwe, że późnym wieczorem wyrychtuję jakąś notkę troszkę na temat, to się pokłócimy:)

pzdr


Nie wszyscy marza o autonomii:)

Francuskie terytoria zamorskie o roznym stopniu autonomii

Departamenty zamorskie
101 – Gwadelupa
102 – Martynika
103 – Gujana Francuska
104 – Reunion

Zbiorowości zamorskie
Majotta
Polinezja Francuska
Wallis i Futuna
Nowa Kaledonia

Pozostale
Francuskie Terytoria Południowe i Antarktyczne
Saint-Pierre i Miquelon

Proba przyznania Gwadelupie i Martynice zwiekszonej autonomii (referendum styczen 2010, 80% przeciw) zakonczyla sie fiaskiem.
Utrzymano status departamentow.

Francja z checia pozbyla by sie balastu finansowego.


Wybacz, ale

co ja mam się kłócić o fakty, o których wiem niewiele? Moje studia są jak ja – cholernie europocentryczne. Co w sumie jest nudne, bo człowiek by się czasem czegoś chętnie dowiedział o Azji, o Afryce… A tu kicha, zwyczajnie na IHUJ nie mamy ludzi, którzy siedzą w takich tematach. To samo jest z naszymi podręcznikami; co z tego, że ja np. u Zientary przeczytam o średniowiecznych królestwach afrykańskich, jak tylko stracę czas, bo żadnych pytań o to nie będzie na egzaminie? Stąd i człowiek się uczy, że ważna jest Polska, potem Europa i ewentualnie Stany, a reszta to pierdoły. Nie poradzę.

Z mojej wiedzy popularnej wynika tyle, że Aztekowie byli najbardziej okrutną i paskudną z tamtejszych cywilizacji. Trochę mało, by się kłócić, nespa?

pzdr


Pinolu

Weź mnie nie rozśmieszaj cytatami z pism urzędowych. :p Po jaką cholerę mówiłam Ci żebyś sobie wyguglała wywiad z jednym “heretykiem”, co? No, to kurde se pamiętaj. :)
A tak poważnie, to mam nadzieję (idiotka!), że jednak pojawi się ktoś kto zdobędzie się na wymierzenie potężnego kopa w dupę tym tam, malowanym herosom.
Kop może mieć różne postacie.

A beczki proszę nie kulać. Jeszcze się stateczni mężowie, przywiązani do tego ustrojstwa, wykopyrtną i bałagan trza będzie pozbierać. Śmierdzący. ;)

Jeśli chodzi o bywszego studenta Sorbony – sam na to nie wpadł, sam tego nie mógł zrobić. Za cienki był w uszach. Zwykle bywa tak, że w pamięci ludowej ostają się tylko nagłówki i nazwiska frontmenów. Zaplecze zostaje w cieniu.

A co do reszty, to się zdziwiłam. Przyjemnie. :)


Drobiazg

Departamenty zamorskie Francji (Gwadelupa, Martynika, Gujana Francuska, Reunion) podobnie jak Wyspy Kanaryjskie , Madera naleza oczywiscie do Unii Europejskiej i maja wspolna walute Euro.

Niepodleglosc?


A po co niby

wygrzebuję ciekawostki z krzaków, jak nie w celu rozśmieszyć, jak sądzisz? :P

No widzisz. Nigdy nie ma tak, żeby ludzie się nie zgadzali w niczym kompletnie. Nawet, jak ktoś kibicuje Cracovii, to może lubić te same komiksy, co ja. Czy cuś. :p

Beczka stoi i stać będzie długo. Potem za jednym zamachem odwalę nocne jastrzębie i przysłowia na dzisiejsze zawieje (tylko niech się nikt mną nadmiernie nie zachwyca, to grozi śmiercią lub kalectwem!) i na wszelki wypadek udam się na emigrację do Macedonii.

Taki zasadniczo jest plan.


Grześ

Po primo to dzięki za linki. Nieważne, że znane magicznej wariatce.
Ciekawy i całkiem poprawny jest tekst z “tekstów kanonicznych”. Na ile ogarniam ten bajzel to jedyny fragment, którego mogę się czepnąć, to ten:
“Przypomnijmy, że wędrówkę na nowy kontynent podjęli mało cywilizacyjnie zaawansowani koczownicy – myśliwi i zbieracze gdzieś z Syberii, na wiele tysięcy lat nim w rejonie Żyznego Półksiężyca pojawiło się rolnictwo i powstały miasta.”
Powyższe jest passe. Coraz więcej dowodów (w tym datowania C14) wskazuje na to, że migracja posuwała się z terenów Ameryki Południowej ku Północnej. Całkiem odwrotnie niż wcześniej uważano. I dlatego całe te kocopały o przechodzeniu po lodzie przez Cieśninę Beringa kilkanaście tysięcy lat temu są o kant potłuc.


Pinolu

Nie wyśmiewaj Grzesia, bardzo proszę.

W poprawnej archeologii jest (od laaaat) tak, że jak jakiś badacz uczony spotyka coś, co nie pasuje mu do powszechnie obowiązujących teorii, pokrzykuje: “obiekt posiadał bliżej nie sprecyzowane przeznaczenie obrzędowe”. W religii, którą sami badacze wymyślili.
Powyższe (linkowany tekst o Aztekach) jest szczególnie rzucające się w oczy, jako, że bandyta Cortez i jego równie bandyckie przydupasy najpierw gwałcili, mordowali i palili a dopiero potem (rzadko, w wyjątkowych chwilach trzeźwości) pytali się: “a to, co spaliliśmy to po co było?”
Pamiętaj, że większość ówczesnych badaczy (obarczonych wizją piekła, grzechu pierworodnego i takich tam), widząc wizerunek węża na piramidzie jednoznacznie oznajmiała: “Szatan!” Co było i jest gigantyczną bzdurą.

Bierz na to poprawkę, plizzzz.


Agawo

Może i nie wszyscy marzą o autonomii ad hoc, jak uczynili to Haitańczycy na własną zgubę.
Zdaje się, że ludność (przynajmniej z kilku “departamentów”) zgłaszała przed podjęciem decyzji jakieś pretensje, które zostały rozpatrzone odmownie.
Hmm, świadomość im wzrosła? Nie chcą powielać haitańskiej wtopy?


Magio

Bez pomocy finansowej z centrali byloby ciezko, zeby nie powiedziec tragicznie.

A na Haitii francuskie sluzby ratownicze walcza zdaje sie z amerykanskimi o strefy wplywow:(
To wyspa przekleta:(


Agawo

Prawo akcji i reakcji. Albo inaczej: prawo zachowania energii.
Przez ile lat centrala się pasła?

W kwestii drugiej, to tylko, ze smutkiem, mogę napisać cztery literki: CBDO.

Pozdrówka ciepłe.


Pani Magio!

Pozwolę sobie nieśmiało zasugerować, by – dla częściowej choćby równowagi w opisie relacji pomiędzy ludźmi różnych ras – uwzględnić historię Liberii.
Właściwie, jak się kto uprze, to i tu można napisać, że szlachetni z natury czarni nauczyli się wredoty od białasów w USA.

Mówiąc nieco poważniej, da się subiektywnie zauważyć, że to wszystko opiera się na analogii do łańcucha pokarmowego. Mocniejsi intelektualnie i mentalnie “pożerają” w różny sposób tych słabszych. Wiem, wiem – to niehumanitarne. Coś jednak z małpiego przodka w ludziach zostało… Na własne oczy widziałem w jakimś filmie szympansy polujące na mniejsze małpy. Łup był pożerany niezwłocznie, ale po uprzednim “rozbiorze”. Rozbiór – to pojęcie z języka rzeźniczego. Szympansy – w przeciwieństwie do rzeźników – posługiwały się wyłącznie rękami.
Za moment pewnie oberwę za brak empatii, ale taki już mój los, gdy staram się nazywać rzeczy po imieniu.

Serdeczności przesyłam!

PS. Z mocniejszymi fizycznie sytuacja nieco się komplikuje, bo – jako przeważnie słabsi intelektualnie – są przez tych w rozumie mocnych wykorzystywani jako narzędzie do “pożerania” innych fizycznie mocnych. W efekcie nie bardzo wiadomo, kogo winić za różne niegodziwości.


Panie Hodowco!

Za pomocą Darwina (danie główne) i jego kolegów (przystawki) można wiele tłumaczyć. A raczej tłumaczyć próbować.

Obraz liberyjskich szympansów w liberiach rzeźniczych, mimo że dość plastyczny, mało do mnie przemawia. ;p
Kwestia tożsamości? Być może.

Wydaje też mi się, że przeciwstawianie siły fizycznej intelektowi jest daleko idącym uproszczeniem. Brakuje mi tu trzeciego elementu, którego żadne szympansy, bez względu na ich moc fizyczną czy też intelekt, nie posiadają.
Chyba, że zapatrzył się Pan szanowny w… Tysona.
Osobiście wolę braci Kliczków.

Kreślę się przykładnie.


Ech, ta moja niewiedza...

Pani Magio!
Uprzejmie informuję, że nie miałem pojęcia, kim są panowie: Tyson i bracia Kliczkowie.
Dopiero Google mnie oświecił. Zajęcie tych osób świetnie pasuje do zjawiska opisanego w moim post scriptum.
Jeden mięśniak leje drugiego, gdzie popadnie. I na odwrót. Obaj ponoszą szkody na umyśle, ale któryś większe.
Wszystko z inspiracji tych sprytniejszych (organizatorzy), którzy grają na próżności obu mordobijów.
Zwycięzca “żywi się “ przegranym, a nimi obydwoma “żywią się” byty (organizatorzy) nieco wyżej usytuowane w łańcuchu pokarmowym.

To moje podparcie się Darwinem bierze się stąd, że prosty ze mnie człowiek. Ostatnio – od szeregu lat – mało czytam, zatem nie mogę efektownie powoływać się na mądre książki i ich jeszcze mądrzejszych autorów.
Kiedyś, gdzieś obiło mi się o uszy pojęcie cechy atawistyczne i próbuję – przez pryzmat jego definicji – rozpoznawać otaczający mnie świat. Tą metodą potrafię sobie choć trochę wytłumaczyć wiele zachowań własnych (i nie tylko). Być może są to rozpoznania błędne, bo n.p. wadliwie zrozumiałem definicję wspomnianego pojęcia. Powód? Już powiedziałem: Prosty ze mnie człowiek.

Pozdrawiam serdecznie!

PS. W matematyce tak się utarło, że za najlepszy dowód jakiegoś twierdzenia uważa się ten przeprowadzony w sposób najprostszy z możliwych. Stąd chyba powstaje skłonność do niekomplikowania warunków brzegowych i początkowych przy próbie rozpoznawania zjawisk spoza nauk ścisłych.


Haiti...

Bardzo dobry tekst…a co do “Darwinizmu”
Wprowadził sie na moje “piętro” sąsiad przemądrzały więc go przezwałem Nestorem. Darwinista o zacięciu faszystowskim czyli “przeżywają silniejsze jednostki”. Ile draństwa tacy próbują przemycić powołując się na matkę naturę. Tymczasem strategia o jakiej mowa sprawdza się wśród wilków, przeżywają jednostki najsilniejsze najlepiej przystosowane. Wśród ludzi radzą sobie największe szumowiny albo jak wolisz Magio wampiry…jeżeli prawa “wilcze” zaczynają obowiązywać wśród ludzi.
Wiem doskonale niektóre państwa toczyć będą swa biedę jak długo się da , bo gdzie przenosić fabryki gdy dajmy na to chińskie roboty pewnego dnia się zbuntują ?. Jak uczynić produkcję opłacalną i jak wymusić na ludziach zmiany samochodów, komputerów, sprzętu, co pół roku nie produkując tego w Chinach… ? Dadzą pewnego dnia takim krajom jak Haiti fabryki gdzie będą zasuwać za dolara dziennie i spłacać te manufaktury dżinsami dajmy na to…
Haiti wycisnęli do cna, nic dziwnego ze tam degrengolada. Pomysł z kontrybucjami świetny, no po prostu majstersztyk, a myślałem że już nic mnie nie zaskoczy w tej dziedzinie, a tu proszę. Opadła mi szczęka, no popatrz popatrz sam diabeł by tego lepiej nie wymyślił...Po prostu szok.


Ernestto

O “darwinizmie”, jako cudownej mantrze wszelkie gówno tego świata usprawiedliwiającej, już mi się nie chce. Przynajmniej chwilowo.
Jak mnie kiedy co podkusi, to może napiszę coś (nieadekwatnego i rodem z magla:) o inżynierach społecznych wyrosłych niczym pieczarki na gnoju gruncie walki klasowej o zachowanie gatunków, doboru wsobnego naturalnego oraz wyrosłych z nich chwalebnych hasłach wyścigu szczurów szympansów w rzeźni. (Strasznie się coś mylę i skreślam. Nieporządek doprawdy.)

Nie napisałam wszystkiego, co jest mi wiadomym, w temacie upadłego kraju pt. Haiti.
Tekst byłby za długi i mało strawny. Ale do rzeczy…

Reparacje faktycznie przekraczają wyobrażenie ludzi prostych i normalnych. Jednakże, to nie one doprowadziły do totalnego upadku.
Po spłaceniu kontrybucji na rzecz Francji na Haiti było biednie ale w miarę stabilnie. Co prawda ciężko uznać za stabilność dokonania posadzonych na stolcu Duvalierów, ale jakoś się to toczyło.
To “jakoś” dotyczyło przede wszystkim samowystarczalności tej części wyspy w żarcie. W dalszym ciągu pozostawały nadwyżki z eksportu kawy, cukru a nawet ryżu. Całkowicie też wystarczające było zaopatrzenie w mięso, na potrzeby własne, przede wszystkim hodowla nierogacizny.
Do czasu.
Po nieudanej rewolucji w Zatoce Świń “arystokratyczne szympanse” zaczęły przemyśliwać jak odzyskać absolutną dominację na Karaibach. Szczęsnym zdarzeniem losu pojawiła się z nagła “epidemia” świńskiej grypy. Mimo tego, że nie pojawiła się ona w państwie Haiti, (nie stwierdzono tam ani jednego przypadku tej wstrętnej choroby ) wyrżnięto wszystkie kreolskie świnie.

[Dygresja pozaprotokolarna lecz narzucająca się: dziwnym zbiegiem okoliczności jedynym państwem, w którym masowo wycinano świnie z obawy przed świńską grypą A.D. 2009 jest Egipt. Równie ciekawie położony geopolitycznie, jak pomienione Haiti.]

W ten prosty sposób załatwiono odmownie samowystarczalność Haitańczyków pod względem zaopatrzenia w białko zwierzęce.
Posługując się podobnym schematem, wkrótce potem nadszedł czas na ryż i cukier. Co do kolejności – mogę się mylić, gdyż nie chce mi się sięgać do książek niszowych.
Fakt faktem, że od początku lat 90-tych ubiegłego stulecia na Haiti pojawił się Pan Głód.
Za to państwo to zostało nagrodzone wszechmogącym tytułem jednego z najszybciej się “rozwijających”. Za to rosły długi, bo dziwnym zbiegiem okoliczności import wieprzowiny, cukru i ryżu poszybował ponad poziomy. Za to różne organizacje pomocowe mogły się na dobre tam zainstalować oraz wprowadzać w czyn swoje cele słuszne oraz prawe.

Dzięki powyższemu od kilku lat możemy zachwycać się po telewizorniach obrazkami lewackiej dziczy, wychodzącej na ulice i domagającej się, o zgrozo!, żarcia.

Z internacjonalnym i globalistycznym pozdrowieniem —

[edit] ps. Sorry, poprawiam literówki. Wnerwiają mnie w stopniu znacznie większym niż socjotechnika.


hmmm

Czy ja wiem …

To chyba nie przypadek – skład etniczny Haiti (niemal w całości Murzyni i Mulaci) w zestawieniu z jej skrajną nędzą. Tak samo jak nie jest przypadkiem, że 18 z 20 najbiedniejszych państw świata to kraje afrykańskie.

Żeby była jasność – niewolnictwo zdecydowanie było be, a polska wycieczka z 1802 jest równie “chlubna” jak bratnia pomoc sąsiadom, 160 lat później.

Tym niemniej w jakimś stopniu – sami sobie winni. Wspomnianego Duvaliera nikt im nie narzucał, ani USA ani Francja. A to za jego rządów wszystkie niemal wykształciuchy uciekły z kraju (jeśli nie zostały zamordowane).

Zostaje się cieszyć, że Haiti nie leży w pobliżu Europy. Bo w ciągu pół roku mielibyśmy dzikie stada podpalające samochody i wyciągające łapy po kolejne zasiłki. I kwik pod niebiosa o “rasizmie i dyskryminacji”, gdyby ktokolwiek śmiał powiedzieć o tym głośno.


MAW

Twoje informacje o posadzeniu Duvalierów są poprawne. Mam inne.

Oraz sami są sobie winni. Mogli przecież w Afryce siedzieć a nie pchać się do Nowego Świata, nie?
(dołożę, czyli edytuję. co będę kolejny komentarz na licznik wsadzać.)
To pchanie się dotyczy, oczywiście, Murzynów, przyodzianych zgodnie w ówczesną modą w żelazną biżuterię.
Mulaci, występujący w Twoim komentarzu, na Haiti wzięli się zapewne z wiatropylności oraz przechodzenia przez płot.
Niestety nie posiadam informacji o uprawach kapusty i migracjach bocianów w tym rejonie świata. To straszne niedopatrzenie, kajam się.

O tak, zdecydowanie należy dziękować wszystkim świętym odpowiedzialnym za geografię świata, że nie przenieśli Hispanioli bliżej Europy. Choć, z drugiej strony patrząc, dziennikarze śledzący wydarzenia oraz korespondenci zagraniczni pokroju, dajmy na to, Jacka Pe., mają przez to dość ograniczone możliwości uświadamiania europejskich mas co do lewackości takich zwyrodnialców ideowych, jak nie przymierzając – Haitańczycy.

Osobiście zanoszę dziękczynienia za obecność Pana Hodowcy i Twoją. Co ja bym, bidna, zrobiła bez takiego “trzeźwienia”?
Ojej…


MAw

Indianie z Ameryki północnej tez sa pewnie winni że dali się wytłuc a te liczby idą w miliony, równiez Aborygeni co popadają w pijaństwo i marazm, cholera jacyś tacy nieprzystosowani, Maorysi również kurde lewi…Najlepsze jest to Maw że własciwie ja też jestem nieprzystosowany, mało, rys owałem takie kółka i spirale cyrklem na czole, uzyskałem tylko tyle że mnie wypraszano z klasy. Długo w żadnej klasie nie wysiedziałem przez ta etniczną szopkę. Pomyślałem nawet jakie to fantastyczne kilka spiral i już jestem kims innym. Miałem racje zwykle patrzono na mnie nadzwyczaj dziwnie jakbym spadł co najmniej z księżyca. Kończe w tym momencie ciągnę ten wątek jakbym się najarał czego…i musze zdezynfekować na czole dziure od cyrkla…
Magia, tak trzymaj…


Ernestto

Z całą powagą – szacunek za to, co napisałeś.

Tak, tego będę się trzymać bo uważam to za… uczciwe. Po prostu.
W poważaniu głębokim mam tych, którzy wyłażą tu ze swoją nagłówkową orientacją ideologiczną. Biali – czarni, zieloni – czerwoni, lewo – prawo.
Puste hasełka ołowianych żołnierzyków, w których od dawna nie ma już człowieka.
Co ja jestem? Okulista-psychiatra?


I na zakończenie drobna informacja

Wyczytałam na kilku blogach, że “Haiti pozbawione jest bogactw naturalnych”.

Informuję zatem, uprzejmie, że to piramidalna bzdura.

Haiti posiada potężne złoża złota, miedzi oraz pokłady tak “deficytowych” pierwiastków jak iryd i uran. Ponadto znajdują się tam gigantyczne złoża ropy naftowej.
Ich wielkość dość dobrze obrazuje następujące porównanie, przedstawione przez geologów Daniela i Ginette Mathurin: jeśli przyjąć, że zasoby ropy Wenezueli zmieszczą się w szklance to haitańska ropa wypełni basen olimpijski.

Zdaje się, że powyższe nie najgorzej tłumaczy “troskę” kilku państw, z jaką pochylają się nad Haiti od lat.

Ech, i po co ja czytam? Znacznie lepiej, porządniej i kulturalnej jest nie czytać a pisać. Klawiatura dużo zniesie.


Subskrybuj zawartość