Teraz do meritum – indywidualizm czy działania grupowe: oto jest pytanie. Gdy walczy Pan o swoje, to jednak w pewnym stopniu, szczegolnie na tzw. obczyźnie, potrzebne jest wsparcoe, chocby tylko mentalne. Wsparcie, a nie czysto irracjonalna zazdrość typu “szewc kanonikowi zazdrości”.
Gdy mowa o działaniach na szerszym forum (np. za granica, ale nie tylko wsparcie współziomków jest potrzebne, bo nadal jeszcze żyjemy w epoce systemu demokracji, a więc większośc ma rację, bez względu na to, czy ją rzeczywiście ma. To z punktu widzenia pragmatyzmu.
Co do konkurencji z pozycji przegranego, to sądzę, że idzie Panu o udawana pozycje słabszego czyli raczej blefującego. Oczywiście nie należy basować tym, ktorzy na próbuja osmieszać, ale nie należy tex się obrażać. Cały czas idzie mi o to, byśmy mieli świadomość (!) naszych błędów, a nie byśmy się nimi chwalili. Ukrywanie ich naraża nas na zarzuty hipokryzji, kłamstwa etc. czyli zastosowanie taktyki “wiemy, że były w naszej historii, podobnie jak w historii innych krajów, wydarzenia smutne, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski i… itd”.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Prosę zwrócić uwagę, że z naszej dyskusji w txt na blogach pp. Nicponia, Yayco i kilku innych zaczyna powoli wykuwać się pewna strategia, a prawie nie ma miejsca okopywanie się i betonowanie pozycji. I to już jest sukces.
Szanowny Panie Stary
Sympatycznie się z Panem dyskutuje – to raz.
Teraz do meritum – indywidualizm czy działania grupowe: oto jest pytanie. Gdy walczy Pan o swoje, to jednak w pewnym stopniu, szczegolnie na tzw. obczyźnie, potrzebne jest wsparcoe, chocby tylko mentalne. Wsparcie, a nie czysto irracjonalna zazdrość typu “szewc kanonikowi zazdrości”.
Gdy mowa o działaniach na szerszym forum (np. za granica, ale nie tylko wsparcie współziomków jest potrzebne, bo nadal jeszcze żyjemy w epoce systemu demokracji, a więc większośc ma rację, bez względu na to, czy ją rzeczywiście ma. To z punktu widzenia pragmatyzmu.
Co do konkurencji z pozycji przegranego, to sądzę, że idzie Panu o udawana pozycje słabszego czyli raczej blefującego. Oczywiście nie należy basować tym, ktorzy na próbuja osmieszać, ale nie należy tex się obrażać. Cały czas idzie mi o to, byśmy mieli świadomość (!) naszych błędów, a nie byśmy się nimi chwalili. Ukrywanie ich naraża nas na zarzuty hipokryzji, kłamstwa etc. czyli zastosowanie taktyki “wiemy, że były w naszej historii, podobnie jak w historii innych krajów, wydarzenia smutne, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski i… itd”.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Prosę zwrócić uwagę, że z naszej dyskusji w txt na blogach pp. Nicponia, Yayco i kilku innych zaczyna powoli wykuwać się pewna strategia, a prawie nie ma miejsca okopywanie się i betonowanie pozycji. I to już jest sukces.
Lorenzo -- 06.02.2008 - 15:08