zadowolenia Paninego nie rozumiem. Pani się cieszy, że ja wywołuję tematy niepopularne? A może z tego, że z racji ich niepopularności pies z kulawą nogą się nimi nie interesuje?
W szczegółach to ma Pani, natomiast, dużo racji. O wiedzeniu to już tyle napisałem na TXT, że aż mi się nie chce. Ale faktem jest, że ciągle mnie fascynuje bujność tego stanowiska kognitywnego, które jest kompletne i nie potrzebuje żadnego wsparcia, albo, dla alibi, wystarczy mu jeden argument, aby nie mieć żadnych wątpliwości.
Dzisiaj TXT przeżywa urokliwy zaiste zalew myślą lewacką, w moim ulubionym klimacie antyreligijnym. Cieszę się z tego, bo do tej pory wiedzących mieliśmy raczej z drugiej strony continuum. Zawsze to trochę urozmaicenia.
Proszę sobie wystawić, że jeden postępowiec, którego lekko obśmiałem za wiedzenie, był łaskaw podać mi link do wyników pewnego sondażu. Nawet jestem wdzięczny, bo w przyszłą sobotę zostałem ukarany zastępczą pracą i jak raz o sondażach będę musiał kłapać dziobem. Zawsze to jakiś pożytek z Tekstowiska, że dostarcza człowiekowi zabawnych przykładów do pracy zarobkowej, nieprawdaż?
Co do równości, to też można w nieskonczoność powtarzać, że co innego jest zróżnicowanie, co innego nierówność, a co innego dyskryminacja, która na dodatek wcale nie musi być negatywna. I tak się to prawie wszystkim myli.
No nie ma równości i już. Nic nie poradzę.
Ale chyba poza tęsknotą do równości, tego cudownego polskiego egalitaryzmu, który opiera się na jawnie fałszywej myśli, że wszyscy mamy takie same żołądki, zabawniejsza jest jednoczesna tęsknota do bycia lepszym na tle innych.
Ciągle się tych gorszych szuka, żeby na ich tle zabłysnąć. Stąd te dobrotliwe objawy sympatii dla tych, których sie uważa za gorszych. Dobrze takiego mieć na podorędziu. Trochę dobrych słów i mamy tanim kosztem cudowne poczucie wyższości.
Kiedyś jedna pani, pragnąc udowodnić swą wyższość nad inną, argumentowała mojemu najbliższemu przyjacielowi, że co prawda ich (znaczy się tych pań) status jest formalnie identyczny, ale tylko pozornie, bowiem tamta dorabia sobie pracą w kiosku, ta zaś jest asystentką posła (za darmo zresztą).
Nie pamiętam już, albo i mi znajomy nie powiedział, czy osiągnęła sukces tą argumentacją. Mniejsza zresztą z tym, ważniejsze jest, jak łatwo wyzbywamy się egalitaryzmu, jeśli nie wydaje się nam wystarczająco eufunkcjonalny.
Na koniec zaś powtórzę, że nie wydaje mi się, żebym coś wywoływał. Ja sobie piszę różne takie historie. Obawiam się, że mało zajmujące. Ostatnio szwankuję na poczuciu humoru, jak się zdaje.
Pani Gretchen,
zadowolenia Paninego nie rozumiem. Pani się cieszy, że ja wywołuję tematy niepopularne? A może z tego, że z racji ich niepopularności pies z kulawą nogą się nimi nie interesuje?
W szczegółach to ma Pani, natomiast, dużo racji. O wiedzeniu to już tyle napisałem na TXT, że aż mi się nie chce. Ale faktem jest, że ciągle mnie fascynuje bujność tego stanowiska kognitywnego, które jest kompletne i nie potrzebuje żadnego wsparcia, albo, dla alibi, wystarczy mu jeden argument, aby nie mieć żadnych wątpliwości.
Dzisiaj TXT przeżywa urokliwy zaiste zalew myślą lewacką, w moim ulubionym klimacie antyreligijnym. Cieszę się z tego, bo do tej pory wiedzących mieliśmy raczej z drugiej strony continuum. Zawsze to trochę urozmaicenia.
Proszę sobie wystawić, że jeden postępowiec, którego lekko obśmiałem za wiedzenie, był łaskaw podać mi link do wyników pewnego sondażu. Nawet jestem wdzięczny, bo w przyszłą sobotę zostałem ukarany zastępczą pracą i jak raz o sondażach będę musiał kłapać dziobem. Zawsze to jakiś pożytek z Tekstowiska, że dostarcza człowiekowi zabawnych przykładów do pracy zarobkowej, nieprawdaż?
Co do równości, to też można w nieskonczoność powtarzać, że co innego jest zróżnicowanie, co innego nierówność, a co innego dyskryminacja, która na dodatek wcale nie musi być negatywna. I tak się to prawie wszystkim myli.
No nie ma równości i już. Nic nie poradzę.
Ale chyba poza tęsknotą do równości, tego cudownego polskiego egalitaryzmu, który opiera się na jawnie fałszywej myśli, że wszyscy mamy takie same żołądki, zabawniejsza jest jednoczesna tęsknota do bycia lepszym na tle innych.
Ciągle się tych gorszych szuka, żeby na ich tle zabłysnąć. Stąd te dobrotliwe objawy sympatii dla tych, których sie uważa za gorszych. Dobrze takiego mieć na podorędziu. Trochę dobrych słów i mamy tanim kosztem cudowne poczucie wyższości.
Kiedyś jedna pani, pragnąc udowodnić swą wyższość nad inną, argumentowała mojemu najbliższemu przyjacielowi, że co prawda ich (znaczy się tych pań) status jest formalnie identyczny, ale tylko pozornie, bowiem tamta dorabia sobie pracą w kiosku, ta zaś jest asystentką posła (za darmo zresztą).
Nie pamiętam już, albo i mi znajomy nie powiedział, czy osiągnęła sukces tą argumentacją. Mniejsza zresztą z tym, ważniejsze jest, jak łatwo wyzbywamy się egalitaryzmu, jeśli nie wydaje się nam wystarczająco eufunkcjonalny.
Na koniec zaś powtórzę, że nie wydaje mi się, żebym coś wywoływał. Ja sobie piszę różne takie historie. Obawiam się, że mało zajmujące. Ostatnio szwankuję na poczuciu humoru, jak się zdaje.
Ale za dobre słowo dziękuję, pozdrawiając
yayco -- 15.06.2008 - 22:08