niekoniecznie. Konformizm społeczny ma czasami paradoksalne objawy.
To nie była garstka. Ile z tych 10 milionów spotykał Pan 3 maja 1982 roku?
We wszystkich badaniach z tamtych lat widać, jak znaczacą część stanowili niezdecydowani. Dawniej tych niezdecydowanych tłumaczono lękiem przed jednoznacznym ujawnieniem poglądów, które mogły wywołać represję. I dopisywano ich do Nas.
Od kilku lat pojawia się tendencja, żeby tłumaczyć to całkiem innym lękiem. Konformistycznym lekiem, przed ujawnieniem swojej niechęci do zmiany. Lękiem, rzec by można – odwrotnym.
Dziś nie da się roztrzygnąć stanowczo, kto ma rację. Ale muszę Panu powiedzieć, że ta druga interpretacja ma znacznie większą moc obiaśniającą dla zjawisk społecznych, które nastąpiły po 1989 roku.
Co, oczywiście, nie zmienia znaczenia, jakie ma (kulturowo) mit solidarności i mit Solidarności. Ale obawiam się, że to są jedynie mity.
Każdy z nas patrzy ze swojej perspektywy. Ona jest subiektywnie prawdziwa, ale nie ogarnia całości.
Panie Merlocie,
niekoniecznie. Konformizm społeczny ma czasami paradoksalne objawy.
To nie była garstka. Ile z tych 10 milionów spotykał Pan 3 maja 1982 roku?
We wszystkich badaniach z tamtych lat widać, jak znaczacą część stanowili niezdecydowani. Dawniej tych niezdecydowanych tłumaczono lękiem przed jednoznacznym ujawnieniem poglądów, które mogły wywołać represję. I dopisywano ich do Nas.
Od kilku lat pojawia się tendencja, żeby tłumaczyć to całkiem innym lękiem. Konformistycznym lekiem, przed ujawnieniem swojej niechęci do zmiany. Lękiem, rzec by można – odwrotnym.
Dziś nie da się roztrzygnąć stanowczo, kto ma rację. Ale muszę Panu powiedzieć, że ta druga interpretacja ma znacznie większą moc obiaśniającą dla zjawisk społecznych, które nastąpiły po 1989 roku.
Co, oczywiście, nie zmienia znaczenia, jakie ma (kulturowo) mit solidarności i mit Solidarności. Ale obawiam się, że to są jedynie mity.
Każdy z nas patrzy ze swojej perspektywy. Ona jest subiektywnie prawdziwa, ale nie ogarnia całości.
Pozdrawiam
yayco -- 16.06.2008 - 15:57