Odniosę się do pewnej kwestii z Pańskiej wypowiedzi:
“....Przykładowo, ja wiem, że jestem prawicowcem, a nie jestem lewicowcem, bo biorę za punkt odniesienia zestaw wartości, do których mam pewien stosunek, i te wartości są poza mną; są ode mnie niezależne. Nie ja jestem ich źródłem. Wówczas z czystym sumieniem mogę powiedzieć, zachowałem się po prawicowemu albo lewicowemu, bo konwencja językowa, którą mądrzejsi ode mnie wymyślili, i którą ja akceptuję, tak każe mnie w danej sytuacji określić....”
No i tutaj mam wrażenie pojawia się problem, bowiem te wartości “niezależne” od Pana, a jednak Pana pozycjonujące, mogą być – a raczej jak widać są – dość różnorako postrzegane. Problemem jest po prostu ich nienazwanie, czy może bardziej – niewskazanie . Drugi problem – to ta konwencja językowa, stworzona przez “mądrzejszych od nas” (nas wszytkich mam na myśli), która się posługujemy. Mam wrażenie, że do tak fundamentalnej dyskusji, warto byłoby jednak pewną platformę językową zrozumiałą i aprobowana przez adwersarzy stworzyć (zaproponować). Identyczny problem miałem (a oceniam że nie tylko mnie dotyczył) gdy pisał Pan o konserwatyzmie.
Panie Referencie, zasadniczo ja się zgadzam z tym, że wskazane przez Pana wartości powinny być powszechnie znane, podobnie jak konwencja językowa i nie jest Pana rolą wracać do podstaw (powiedzmy – alfabetu politycznego). Może się Panu po prostu nie chcieć (albo może Pan nie mieć czasu) dyskutować poniżej pewnego poziomu merytorycznego. Ale może Pan jednak pokusić się na przedstawienie własnych definicji i znaczeń. Moim zdaniem – to by pomogło. Mam wrażenie, że część pałek w rękach bierze się ze zwykłego niezrozumienia, a nie uprzedzeń.
Pozdrawiam koncyliacyjnie.
Liberał z zacięciem “na prawo”.
Panie Referencie
Odniosę się do pewnej kwestii z Pańskiej wypowiedzi:
“....Przykładowo, ja wiem, że jestem prawicowcem, a nie jestem lewicowcem, bo biorę za punkt odniesienia zestaw wartości, do których mam pewien stosunek, i te wartości są poza mną; są ode mnie niezależne. Nie ja jestem ich źródłem. Wówczas z czystym sumieniem mogę powiedzieć, zachowałem się po prawicowemu albo lewicowemu, bo konwencja językowa, którą mądrzejsi ode mnie wymyślili, i którą ja akceptuję, tak każe mnie w danej sytuacji określić....”
No i tutaj mam wrażenie pojawia się problem, bowiem te wartości “niezależne” od Pana, a jednak Pana pozycjonujące, mogą być – a raczej jak widać są – dość różnorako postrzegane. Problemem jest po prostu ich nienazwanie, czy może bardziej – niewskazanie . Drugi problem – to ta konwencja językowa, stworzona przez “mądrzejszych od nas” (nas wszytkich mam na myśli), która się posługujemy. Mam wrażenie, że do tak fundamentalnej dyskusji, warto byłoby jednak pewną platformę językową zrozumiałą i aprobowana przez adwersarzy stworzyć (zaproponować). Identyczny problem miałem (a oceniam że nie tylko mnie dotyczył) gdy pisał Pan o konserwatyzmie.
Panie Referencie, zasadniczo ja się zgadzam z tym, że wskazane przez Pana wartości powinny być powszechnie znane, podobnie jak konwencja językowa i nie jest Pana rolą wracać do podstaw (powiedzmy – alfabetu politycznego). Może się Panu po prostu nie chcieć (albo może Pan nie mieć czasu) dyskutować poniżej pewnego poziomu merytorycznego. Ale może Pan jednak pokusić się na przedstawienie własnych definicji i znaczeń. Moim zdaniem – to by pomogło. Mam wrażenie, że część pałek w rękach bierze się ze zwykłego niezrozumienia, a nie uprzedzeń.
Pozdrawiam koncyliacyjnie.
Griszeq -- 25.11.2008 - 18:02Liberał z zacięciem “na prawo”.