Panie Jerzy
Miałam napisać tekst, ale wzięłam “na wstrzymanie”. :) Mając zaś chwilę czasu przeczytałam Pańskie przemyślenia “od dechy do dechy”.
Nie odniosę się do wszystkiego, ale do kilku spraw tak:
1) Całe szczęście, że wyjaśnił Pan co, dla Pana, oznacza bycie “niewolnikiem”. Tak, w takim ujęciu wszyscy jesteśmy niewolnikami, traktując iluzję wolności jako nią samą.
Zgadzam się z Panią, jesteśmy własnością władzuchny. Ja jestem temu zdecydowanie przeciwny.
2) Nie bardzo zgadzam się z Pańskim pomysłem na to, że “emisją pieniądza w państwie mogą się zajmować dowolne instytucje”. Kłóci się to z innymi Pana pomysłami na podział administracyjny i zależności podatkowe z tego wynikające.
Pewnie lepiej by było, gdybym napisał emisją znaków pieniężnych. Niemniej dla mnie nie ma tu żadnej sprzeczności. W Zjednoczonym Królestwie są znaki pieniężne Banku Anglii kilku banków szkockich i jakichś północnoirlandzkich. Są to znaki pieniężne tego samego funta szterlinga. Natomiast każdy może wystawić czek, a jest to coś co jest znakiem własnym. Natomiast ja uważam, że w dziedzinie pieniądza też powinna być konkurencja. :)
Skoro państwo stanowi końcowe ogniwo Pańskiego podziału administracyjnego, to tylko ono powinno mieć prawo do emisji pieniądza. Inaczej wprowadzamy kompletny bałagan.
Kompletny bałagan w gospodarce jest twórczy i produktywny. Porządek natomiast służy marnowaniu (wydawaniu) pieniędzy.
Idąc dalej – państwo nie może scedować tego prawa na jakikolwiek inny podmiot, nawet jeśli ten podmiot nazwie się “bankiem narodowym”. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia od momentu powstania “Banku Anglii” i rozprzestrzenianiem się tej zarazy na prawie cały świat.
Nie bardzo rozumiem jak Państwo ma się zająć nadzorem nad pieniądzem bez powołania czegoś co jest substytutem banku centralnego (rezerwa federalna w Stanach Zjednoczonych Ameryki).
3) Oparcie wartości pieniądza na wartości pracy ludzkiej uważam za sensowne. Przyporządkowanie jego wartości do jakiegokolwiek kruszcu jest bzdurą, ponieważ złoża tych metali należą w swojej większości do tego samego kartelu, który steruje polityką monetarną globalnie (za pomocą “banków narodowych”, EBC, BŚ, IMF) a co za tym idzie polityką i gospodarką w ogóle.
Jak mawiał protoplasta rodu Rothschildów: “Dajcie mi władzę nad pieniądzem a nie będę dbał o to, kto stanowi prawo”.
Cieszę się, że coś z moich pomysłów znalazło uznanie w Pani oczach.
Od ponad trzystu lat każdy udany i nieudany zamach na jakiegokolwiek przywódcę jakiegokolwiek państwa (i/lub wojny) miał bezpośredni związek z próbą uwolnienia się od wszechwładzy tego przestępczego kartelu, bądź usiłowaniem przywrócenia jedynie słusznego porządku, wg wytycznych tegoż kartelu.
Tylko ogłupieni propagandą ślepcy i “niewolnicy” tego nie widzą.
Tak zdecydowanych stwierdzeń bym nie zaryzykował (za mała wiedza), choć nie wydaje i się, żeby nie mogła mieć Pani racji.
4) Za słuszne uważam też Pańskie spostrzeżenia dotyczące ustalania “kursów wymiany walut” przez kilka ośrodków na świecie, ściśle powiązanych z w/w kartelem. Są brane z “sufitu” i podporządkowane interesom spekulantów walutowych wywodzących się dokładnie z tych samych kręgów – finansowego kartelu.
Miło.
5) Nie zgadzam się z Pańską wizją opodatkowania każdego obywatela podatkiem dochodowym od dochodów osobistych. PIT (wynalazek ostatnich stu lat) pochodzący ze stosunku pracy najemnej jest niemoralny (a w zasadzie przestępczy) a przede wszystkim… nielogiczny.
“Logika” tego podatku opiera się bowiem na idiotycznym założeniu, że pracodawca jest filantropem a świadczący pracę jest skończonym leniem i łże, jak bura suka przypisując sobie wiedzę i umiejętności, których nie posiada.
Tymczasem wynagrodzenie za pracę jest ekwiwalentem tejże pracy!
Świadczeniem wzajemnym, w którym pracownik oferuje swój czas, wiedzę i umiejętności (czyli ponosi koszty) a pracodawca pokrywa te koszty wypłacając mu pensję. Note bene taka była intencja i zapisy twórców konstytucji amerykańskiej: podatki tylko od zysku przedsiębiorstw!
Opodatkowanie PRZYCHODÓW (bo z pewnością nie dochodów, gdzie “koszty uzyskania” ustala jakiś polityczno-administracyjny matoł) z pracy najemnej jest czystej wody przestępstwem, które jest intencjonalne i ma na celu postępujące ubożenie pracowników, przede wszystkim niższego i średniego szczebla, których nie stać na wynajęcie prawników i biegłych księgowych od ukrywania “dochodów”.
Za dochód osobisty podlegający opodatkowaniu można i powinno się uznać tylko premie, nagrody i debilizmy w postaci np. “trzynastej pensji”.
Ale, jak widać, ta przestępcza propaganda jest skuteczna…
Na temat podatków, wrzuciłem komentarz wcześniej. Dlatego nie będę ponownie ich omawiał ponownie.
6) W związku z powyższym widzę dwa rozwiązania:
A. Pośredni podatek obrotowy, jaki funkcjonował z powodzeniem do 1993 w tym kraju ale w wersji uproszczonej: jednofazowy; płacony tylko przez łańcuszek pośredników, którzy nic nie produkują a zajmują się tylko “przesuwaniem pudełek” (co było odzwierciedlone w prostym zdaniu na fakturze: “do dalszej odsprzedaży”); z jedną stawką na wszystko.
Dygresja 1- za produkcję należy uznać tylko wytwarzanie dóbr i usług, które znajdują potwierdzenie w rzeczywistości; są namacalne. Za produkcję nie można uznać: “produktów” bankowych, giełdy, zysków kapitałowych i tym podobnych farmazonów.
Dygresja 2- podatek obrotowy uważano za “kumulacyjny”; antidotum na tę pseudo kumulację miał być VAT (wynalazek powojenny!) – super kumulacyjny podatek, który skupia się na odbiorcy końcowym, utrzymującym się ze świadczenia pracy najemnej, o najniższych i średnich przychodach.
B. Bezpośredni podatek przychodowy – jedna niska stawka, żadnych wyjątków, i co najważniejsze – tylko od przychodów uzyskanych! a nie należnych. Ta zasada od razu spowodowałaby skierowanie uwagi organów fiskalnych w stronę nieuczciwych płatników a nie gnębienie uczciwych podmiotów obrotu gospodarczego, które muszą zapłacić podatki z powodu samego faktu zawarcia transakcji mimo, że nie otrzymały należnej kwoty.
Jestem wrogiem podatku dochodowego, bowiem pole do szachrajstw za pomocą “kosztów” dla dużych i wielkich podmiotów jest praktycznie nieograniczone. To, w swojej konsekwencji, doprowadza do postępującej monopolizacji rynków, którą dla niepoznaki nazywa się globalizacją.
To tyle. Na szybko.
Pozdrawiam. :)
Ja też uważam podatek od towarów i usług za szkodliwy, więc w moim systemie on zniknie dość szybko. Natomiast reszta, to już sprawa władz gminy…
Pani Magio!
Panie Jerzy
Miałam napisać tekst, ale wzięłam “na wstrzymanie”. :) Mając zaś chwilę czasu przeczytałam Pańskie przemyślenia “od dechy do dechy”.
Nie odniosę się do wszystkiego, ale do kilku spraw tak:
1) Całe szczęście, że wyjaśnił Pan co, dla Pana, oznacza bycie “niewolnikiem”. Tak, w takim ujęciu wszyscy jesteśmy niewolnikami, traktując iluzję wolności jako nią samą.
Zgadzam się z Panią, jesteśmy własnością władzuchny. Ja jestem temu zdecydowanie przeciwny.
2) Nie bardzo zgadzam się z Pańskim pomysłem na to, że “emisją pieniądza w państwie mogą się zajmować dowolne instytucje”. Kłóci się to z innymi Pana pomysłami na podział administracyjny i zależności podatkowe z tego wynikające.
Pewnie lepiej by było, gdybym napisał emisją znaków pieniężnych. Niemniej dla mnie nie ma tu żadnej sprzeczności. W Zjednoczonym Królestwie są znaki pieniężne Banku Anglii kilku banków szkockich i jakichś północnoirlandzkich. Są to znaki pieniężne tego samego funta szterlinga. Natomiast każdy może wystawić czek, a jest to coś co jest znakiem własnym. Natomiast ja uważam, że w dziedzinie pieniądza też powinna być konkurencja. :)
Skoro państwo stanowi końcowe ogniwo Pańskiego podziału administracyjnego, to tylko ono powinno mieć prawo do emisji pieniądza. Inaczej wprowadzamy kompletny bałagan.
Kompletny bałagan w gospodarce jest twórczy i produktywny. Porządek natomiast służy marnowaniu (wydawaniu) pieniędzy.
Idąc dalej – państwo nie może scedować tego prawa na jakikolwiek inny podmiot, nawet jeśli ten podmiot nazwie się “bankiem narodowym”. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia od momentu powstania “Banku Anglii” i rozprzestrzenianiem się tej zarazy na prawie cały świat.
Nie bardzo rozumiem jak Państwo ma się zająć nadzorem nad pieniądzem bez powołania czegoś co jest substytutem banku centralnego (rezerwa federalna w Stanach Zjednoczonych Ameryki).
3) Oparcie wartości pieniądza na wartości pracy ludzkiej uważam za sensowne. Przyporządkowanie jego wartości do jakiegokolwiek kruszcu jest bzdurą, ponieważ złoża tych metali należą w swojej większości do tego samego kartelu, który steruje polityką monetarną globalnie (za pomocą “banków narodowych”, EBC, BŚ, IMF) a co za tym idzie polityką i gospodarką w ogóle.
Jak mawiał protoplasta rodu Rothschildów: “Dajcie mi władzę nad pieniądzem a nie będę dbał o to, kto stanowi prawo”.
Cieszę się, że coś z moich pomysłów znalazło uznanie w Pani oczach.
Od ponad trzystu lat każdy udany i nieudany zamach na jakiegokolwiek przywódcę jakiegokolwiek państwa (i/lub wojny) miał bezpośredni związek z próbą uwolnienia się od wszechwładzy tego przestępczego kartelu, bądź usiłowaniem przywrócenia jedynie słusznego porządku, wg wytycznych tegoż kartelu.
Tylko ogłupieni propagandą ślepcy i “niewolnicy” tego nie widzą.
Tak zdecydowanych stwierdzeń bym nie zaryzykował (za mała wiedza), choć nie wydaje i się, żeby nie mogła mieć Pani racji.
4) Za słuszne uważam też Pańskie spostrzeżenia dotyczące ustalania “kursów wymiany walut” przez kilka ośrodków na świecie, ściśle powiązanych z w/w kartelem. Są brane z “sufitu” i podporządkowane interesom spekulantów walutowych wywodzących się dokładnie z tych samych kręgów – finansowego kartelu.
Miło.
5) Nie zgadzam się z Pańską wizją opodatkowania każdego obywatela podatkiem dochodowym od dochodów osobistych. PIT (wynalazek ostatnich stu lat) pochodzący ze stosunku pracy najemnej jest niemoralny (a w zasadzie przestępczy) a przede wszystkim… nielogiczny.
“Logika” tego podatku opiera się bowiem na idiotycznym założeniu, że pracodawca jest filantropem a świadczący pracę jest skończonym leniem i łże, jak bura suka przypisując sobie wiedzę i umiejętności, których nie posiada.
Tymczasem wynagrodzenie za pracę jest ekwiwalentem tejże pracy!
Świadczeniem wzajemnym, w którym pracownik oferuje swój czas, wiedzę i umiejętności (czyli ponosi koszty) a pracodawca pokrywa te koszty wypłacając mu pensję.
Note bene taka była intencja i zapisy twórców konstytucji amerykańskiej: podatki tylko od zysku przedsiębiorstw!
Opodatkowanie PRZYCHODÓW (bo z pewnością nie dochodów, gdzie “koszty uzyskania” ustala jakiś polityczno-administracyjny matoł) z pracy najemnej jest czystej wody przestępstwem, które jest intencjonalne i ma na celu postępujące ubożenie pracowników, przede wszystkim niższego i średniego szczebla, których nie stać na wynajęcie prawników i biegłych księgowych od ukrywania “dochodów”.
Za dochód osobisty podlegający opodatkowaniu można i powinno się uznać tylko premie, nagrody i debilizmy w postaci np. “trzynastej pensji”.
Ale, jak widać, ta przestępcza propaganda jest skuteczna…
Na temat podatków, wrzuciłem komentarz wcześniej. Dlatego nie będę ponownie ich omawiał ponownie.
6) W związku z powyższym widzę dwa rozwiązania:
A. Pośredni podatek obrotowy, jaki funkcjonował z powodzeniem do 1993 w tym kraju ale w wersji uproszczonej: jednofazowy; płacony tylko przez łańcuszek pośredników, którzy nic nie produkują a zajmują się tylko “przesuwaniem pudełek” (co było odzwierciedlone w prostym zdaniu na fakturze: “do dalszej odsprzedaży”); z jedną stawką na wszystko.
Dygresja 1- za produkcję należy uznać tylko wytwarzanie dóbr i usług, które znajdują potwierdzenie w rzeczywistości; są namacalne. Za produkcję nie można uznać: “produktów” bankowych, giełdy, zysków kapitałowych i tym podobnych farmazonów.
Dygresja 2- podatek obrotowy uważano za “kumulacyjny”; antidotum na tę pseudo kumulację miał być VAT (wynalazek powojenny!) – super kumulacyjny podatek, który skupia się na odbiorcy końcowym, utrzymującym się ze świadczenia pracy najemnej, o najniższych i średnich przychodach.
B. Bezpośredni podatek przychodowy – jedna niska stawka, żadnych wyjątków, i co najważniejsze – tylko od przychodów uzyskanych! a nie należnych. Ta zasada od razu spowodowałaby skierowanie uwagi organów fiskalnych w stronę nieuczciwych płatników a nie gnębienie uczciwych podmiotów obrotu gospodarczego, które muszą zapłacić podatki z powodu samego faktu zawarcia transakcji mimo, że nie otrzymały należnej kwoty.
Jestem wrogiem podatku dochodowego, bowiem pole do szachrajstw za pomocą “kosztów” dla dużych i wielkich podmiotów jest praktycznie nieograniczone. To, w swojej konsekwencji, doprowadza do postępującej monopolizacji rynków, którą dla niepoznaki nazywa się globalizacją.
To tyle. Na szybko.
Pozdrawiam. :)
Ja też uważam podatek od towarów i usług za szkodliwy, więc w moim systemie on zniknie dość szybko. Natomiast reszta, to już sprawa władz gminy…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 26.11.2009 - 05:12