Badania "Dureksu"

Według badań „Dureksu”, prawie 24% mężczyzn w Polsce nie słyszało nigdy o tym, że kobieta posiada łechtaczkę, a z tych którzy słyszeli, ponad 37% i tak nie potrafiło jej zlokalizować.

Nie wiem czy „Dureksowi” zależy na lokalizacji powodów niewiedzy współczesnych, młodych mężczyzn? Jest bardzo prawdopodobne, że w dzisiejszych czasach, młodzi chłopcy zamienili myszki koleżanek na myszki komputerowe. Ach, ta dzisiejsza młodzież…

Z drugiej zaś strony, przestałem się dziwić natarczywym spojrzeniom młodych kobiet i dziewcząt, kiedy zaiwaniam swoim „góralem” przez rynek miasteczka. Do niedawna myślałem, że porównują mnie ze swoimi dziadkami czy też ojcami. Teraz wiem, że porównują mnie ze swoimi chłopakami, zakładając a priori (czy to dobre słowo w tym miejscu? – nieważne, ważne że ładnie brzmi…), że wiem, jako weteran z odchodzącej epoki, gdzie umiejscowiona jest konkretnie łechtaczka.

Alfred Charles Kinsey, amerykański specjalista od owadów na zlecenie rządu USA w latach 50-tych ubiegłego wieku zarzucił swoje badania nad bzykaniem os owocówek i zajął się bzykaniem trutni męskich. Po latach zarzucano mu, że badania w lwiej części były lipne, niemniej raporty jakie opracował wówczas, zaszokowały purytańskie Stany.
Kinsey doszedł między innymi do wniosku, że gdyby nie zakazy społeczne i kaganiec moralny, faceci bzykaliby się bez opamiętania. Jego zdaniem męski promiskuityzm (od ang. “promiscue” – tu i ówdzie, byle gdzie, czyli przypadkowe kontakty seksualne z często zmienianymi partnerkami) jest uwarunkowany ewolucyjnie. Twierdzi wręcz, że swoboda seksualna została zapisana w męskich genach.

Dzięki Kinseyowi dowiedziałem się, iż mój kumpel Stachu jest wybitnym specjalistą męskiego promiskuityzmu, a nie tak dawno jeszcze myślałem, że jest wybitnym opowiadaczem świńskich kawałów.

Kinsey cytuje tzw. efekt Coolidge^a biorący prapoczątek badawczy w osobie prezydenta USA z lat 1923 – 1929 Johna Calvina Coolidge Jr. Ów wymieniony prezydent wraz z swą szlachetną małżonką zwiedzał rządowa farmą kur (było to jeszcze przed ptasią grypą). Wyraźnie podniecona pani prezydentowa zapytała przewodnika, ile razy dziennie kogut „depcze” kury. Odpowiedź była krótka i zdecydowana: Mnogo! Na prośbę pani Coolidge informację tę przekazano panu prezydentowi.
Płomienna potrzeba poznawcza zdecydowała, iż prezydent nie ustrzegł się przed pytaniem: – Czy za każdym razem z tą samą kurą? Odpowiedź brzmiała krótko i zdecydowanie: – Za każdym razem z inną. Co naturalne, informację tę na życzenie pana prezydenta przekazano pani prezydentowej…

A gdzie miejsce dla Stacha jako badacza? Otóż opowiedział mi kiedyś, co ja naiwny potraktowałem wówczas jako świński kawał, kawałek rzeczonej wiedzy z kategorii efektu Coolidge^a. Żona pewnego wykładowcy uniwersyteckiego w miejscowości X wbiegła zdenerwowana na salę w której wykład prowadził jej mąż, podbiegła do tablicy i dużymi literami napisała: – Mój mąż jest impotentem, a jego studentka Y jest k… Po czym bez pośpiechu wyszła z sali.
Nie skonfundowany profesor podszedł nieśpiesznie do tablicy i napisał: – Tak, jestem impotentem. Ale tylko wobec tej pani…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Kleino

Ty mi tu łechtaczką nie zaimponujesz, niemniej przywołaniem Coolidgea to owszem. Nie wiesz Pan przypadkiem czy po naszemu jest jaka jego biografia albo insze dobre źródło? Dziwnie mnie ten Calvin interesuje, bardziej nawet jako człowiek niż prezydent. Pozdro
Jacek Jarecki


komentarz

Andrzej, no, jasne, po samym tytule poznałam ;-)

Witaj w Tekstowisku!

Kłaniam się zielono


Panie Jacku!

Andrzej F. Kleina
Niech się Pan nie zdenerwuje, ale ja Panu powiem, że mnie ten tekst Pani Algi zaniepokoił na swój sposób. Toż to Freud w czystej postaci: żeby się myszka chciała z domu wyprowadzić... Niech Pan nie będzie takim uczonym od cudzych łechtaczek…
A z tym, co mnie się z pastą do zębów kojarzy. Najlepszy w byłym PRL od prezydentów amerykańskich jest prof. Longin Pastusiak. On nawet napisał: Prezydenci.2. Stany Zjednoczone od Jerzego Waszyngtona do Ronalda Reagana.
Z tego co jeszcze pamiętam o tym gościu, to to, że jego ojciec notariusz, go na prezydenta zaprzysiągł.
U nas, to w takim salonie 24, przez rok by gadali o nepotyźmie…
A w południe, to idę Panie Jacku z wnusią na łyżwy, niech Pan pomyśli o spacerze z żoną własną, bo ta myszka… :-)


Witaj Sosenko!

Andrzej F. Kleina
Qrna chata, muszę popracować nad tytułami :-)
Cieszę się z ponownego spotkania, pozdrawiam mocno…


Kleino

Całujże ty mnie w nos z tym swoim sowim Zygmuntem. Gdyby żył obecnie, całe dnie by na kozetce przesiedział u psychoanalityka. Narowisty brodacz.

Eeee, to ja już więcej wiem o gościu. Myślałem, żeś akurat kopalnia wiedzy o CC, ale trudno.
Jacek Jarecki


Jacku

Ja mam taka książkę Pastusiaka “Prezydenci w anegdocie”. Są tam wszyscy od Washingtona po Clintona. Tam jest o Coolige’u dobre 10 stron(z obrazkami). Historia z kurami też była o ile pamiętam. Pastusiak raczej opisuje anegdotki, ciekawostki. Dobrze się czyta. Jakbyś chciał to na sylwestra wędruję do Goliny i mogę przywieźć.
Pozdrawiam:


Szanowny Panie Andrzeju

No i się udalo, jak widać. Przeszedl Pan “test Jareckiego i Igly”. Tak to sie teraz naukawo nazywa. Nabyl Pan nowego doświadczenia.

A propos doświadczeń. Z ostatniej podróży przywiozlem nowa wiedzę, mianowicie, gdzie lokalizować tzw. punkt G u kobiet. Otóż tam, gdzie dokonuje się dzialanie pn. “shopinG”.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Andrzeju

A na co one (te badania) przydać się mogą Durexowi? Czy to “sztuka dla sztuki” jest? Szkoda, że nad tym samym nie zastanawiają się ci, którzy ominąwszy slalomem nawet stopień czeladnika dyplomy mistrzowskie sami sobie przyznają... :)


Pan Szymon Sójka!

No, to teraz wiem, skąd mi Stachu przyniósł ten kawałek o kurach.
Pozdrawiam, jeszcze bezobjawowo, znaczy się nie ptasio-grypowo…


WSP Lorenzo!

Ja w tym czasie, to złożyłbym jeden silnik i jestem pewien, że by mi nie wybuchł. A z tym punktem G. Wiem co to damskie zakupy, wszak 4 babki posiadam urocze.
Pozdrawiam…


Wielce Szanowna Magio!

Ci z “Dureksa” to sobie wymyślili, że skoro zajmują się Globalnym Badaniem Zachowań Seksualnych, to warto by na tych badaniach parę złociszy też trafić.
Na początku lat 50-tych (tak stary aż nie jestem, opowiadał mi kumpel kumla), że jakaś filia Stomilu wyprodukowała prezerwatywy w ciemnym kolorze. No, niemalże splajtowali, wszak wiadomo, że czarny kolor wyszczupla. Nie tylko panie w talii. Gdyby przeprowadzili wówczas badanie…
Pozdrawiam serdecznie…


WSP Andrzeju

Znów Pan uchylił się od odpowiedzi na swój, niezwykle wyszukany, sposób. :)


Subskrybuj zawartość