Miasto utrapienia

Tygodnik POLITYKA ustami, czy raczej piórem Jerzego Pilcha ogłosił z dwa lata do tyłu konkurs na opowiadanie. Zdaniem Pilcha, my Polacy umiemy wszystko, tylko nie umiemy opowiadać, i dlatego ten konkurs. Co by naród trochę w opowiadaniach wyedukować...

Dobre sobie. Polacy nie umieją opowiadać. Proponuję pójść do knajpy. Albo na jaki portal zawędrować. Textowisko choćby…

Miałem chęć wystartować, ale Stachu mi odradził mówiąc, że opowiadanie nie jest moją najsilniejszą bronią. Bo jak jest u mnie wstęp, to nie ma rozwinięcia, albo co gorsze zakończenia. A w opowiadaniu – te trzy rzeczy muszą być. Taki mus.

W konkursie tym wystartował Zdzichu, kolega mojego kumpla Stacha. Gdybym był w jego wieku, też by mi się zapewne chciało. A tak, pomarzyć tylko można…

Chociaż musiałem mu powiedzieć, że przeczytałem opinię Marty Sawickiej o książce Pilcha „Miasto utrapienia”, która stwierdziła :
„ Po dziesięciu stronach nic się nie dzieje, ale mamy nadzieję, że coś się zmieni. Po stu stronach, kiedy nadal się nic nie dzieje, nie mamy już złudzeń, że straciliśmy czas, czytając Pilcha.”

Zastanowiłem się odrobinę, doświadczenie bowiem uczy, że jesteśmy, my Polacy, nie do końca przewidywalni. Im więcej słów krytyki otrzymywał piosenkarz melodramatyczny Michał Wiśniewski, tym więcej widywałem na nim biżuterii. To znaczy, że krytyka nie wpływała na jego status majątkowy. Być może, młodzież z litości kupowała jego płyty? Na złość, krytykom… Niewykluczone, czy wręcz prawdopodobne.

No i numer. Otrzymałem na Gwiazdkę od młodszej córki „Miasto utrapienia”, bo wiedziała, że POLITYKĘ kupowałem ongiś tylko dla niego i tylko dla niego nabywam w piątek „Dziennik”. Gały wybałuszyłem, aż się wnuczka wzruszyła, że dziadek taki zadowolony, nad mową ciała zapanować nie potrafiłem i wydukałem: – … suuuperrr.

Konflikt decyzyjny przeżywam ogromny, bo mi córka powiedziała, że jadąc pociągiem z małą, prezent skonsumowała i jak się niedługo zobaczymy, to pogadamy. O utrapieniu.

Przeżywam więc, jak powiadam, konflikt – konflikt przyciągania z odpychaniem. Bo jak to, mam czytać, a tam na pierwszych stu stronach nic się nie dzieje? A co będzie jak brak „dziania” się wydłuży…? Kto powiedział jednak, że w książce musi się zawsze coś dziać...?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A ja

nie za bardzo rozumiem zachwyty nad Pilchem. A szczególnie nad jego felietonami?

Jarecki to powinien mu korków udzielać.

Igła – Kozak wolny


Pilcha nie lubię

Igły też nie lubię, bo łobuz, a czytam, a Pilcha nie czytam.
Przeczytałem kiedyś dwie jego książki chorym będąc i się wylegując. Oddałem właścicielowi po przeczytaniu.
Właściciel spytał czy mi się podobały?
Powiedziałem: Mghmghm
Właściciel zaczął rozmawiać ze mną o tych książkach.
Zamknięty we własnej rozpaczy zauważyłem, że nic nie wiem, poza tym że narrator lubi sobie popić.
Ja, ja który z głowy, czyli z niczego, jadą cytatami z książek czytanych 10 lat temu.
Ktos powie, że ma zachwycąjacą “frazę”
Eeee… frazę to miał Vonnegut, ma wyrrus i czasem jarecki, ale temu ostatniemu zdarza się to jak ślepej kurze.
Mieli: Twain, Hasek, Gogol, Hłasko, Tyrmand, Gombrowicz…o Sienkiewicz miał zajebistą!
Dobra, dosyć...

Jacek Jarecki


Panie Igło!

Zachwyt – to przesada. Ale gość jest niesamowity. To znaczy o felietonach mówię. Książki, to ja teraz słabo, dwadzieścia stron przeczytam i oczy mi łzawią. Na drugi dzień, muszę zaczynac od przodu, bo to chyba już chyba alegemainer zeitung, tfu Alzheimer i demencja i takie inne też.
Pan Jacek zayebisty jest, nie mogę go jednak porównywać, bo mnie jeszcze wsadzi do ulubionych, a ja ambitny jestem, i nie chcę nikomu nic zawdzięczać. Chyba, że jakiemu Morganowi, albo Rockefellerowi…
Pozdrawiam…


Panie Jacku!

Fakt, Panie Jacku, paru zawodników miało. Ja, to wychowany jestem na opisach przyrody: Kraszewski, Orzeszkowa, Bunsch, to jak teraz biorę książkę do garści co to zaczyna się od zachodu słońca, to ja od razu zębami szczękam.
Gazetka niedługo będzie gotowa, to Panu podeślę, myślę (w czwartki mi się to najczęściej zdarza), że jeszcze coś od Pana extra wysępię.
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju!

Zamotanym strasznie, ale bierz pan co chcesz!
Pierwszy numer za dobrej jest jakości.
Zaraz miejscowi powiedzą, że Kleina kombinuje!
:))) Pozdrawiam!
Jacek Jarecki


jarecki

a żebyś Pan wiedział! miejscowi to zgryźliwy lud jak mało gdzie!
prawie kanibale.

ażem myślał że ten tytuł o mieście pana Andrzeja

pozdrawiam was


Panie Jacku!

Gruszki Pan strzasnął z ogrodu, znaczy się salonu, to co ja mam brać? Z onetu, chyba?
Dzięki…


Miasto utrapienia

koszmar nie przebrnąłem, polecam “Moje pierwsze samobójstwo” pilchowsentymentalna rewelka


Sir Hamiltonie!

Jeszcze trochę i dekonspira będzie… :-)
A miasteczko fajne jest, burmistrz tylko utrapiony.
Pozdrawiam


Panie Majorze!

Tę, to dostałem od starszej córy na Andrzejki, ale leżakuje. Od 33 lat czytam powolutku, z mizernym rozumieniem Ulissesa i chciałbym ją skończyć w aktualnym wcieleniu, bo wiedzieć to, kim będę w następnym? Jestem na 532 stronie, to jest tam gdzie nie ma żadnych znaków przestankowych, pozostały mi 25 strony, czy zdążę przy tempie jedna dziennie? Więcej nie daję rady.
Pozdrawiam…


Powiem tak

jako samozwanczy ekspert od literatury, w dalszej mierze od wszystkiego, więc i od PIlcha, a własciwie od niczego.
Ale niewazne, otóż tak, Pilch felietonowo jest świetny, momentami genialny, choć nierówny, ale w większości świetny.
Przy tym jego polemiki z innymi, eh, mistrzostwo, intelektualnie i retorycznie potrafi zmiażdzyć, nieważne, czy ma rację, wazne, że potrafi napisać tak jakby te rację miał.
Ale przejścia do ,,Dzienniuka” mu nie wybaczam.
A swoją droga to p. Marta Sawicka z ,,Wprost” na polemikę Pilcha by sobie raczej nie zasłużyła dotychczas…
Zresztą Wprost i pisanie o kulturze to się wyklucza.
Ale co tu kryć, Pilch książkowy, nie felietonowy, jest już jednak męczący, (przeczytałem ,,Po mocnym aniołem” i jeszcze jedno cuś i już to nie jest to co felietony)
Więc może nawet recenzentka ,,Wprost” ma rację, co nie zmienia jednakże faktu, że Pilch jest dobry, a recenzeci ,,Wprost” jak i gazeta cała gorzej niż tacy sobie.
Alem się rozpisał, ale jeszcze u pana w Tekstowiskowym blogu nie byłem, więc trza było.
A no i witam serdecznie.
Już pan ferment zdązył zasiać tekstami niektórymi…:)
Czytałem dziśpod pana tekstami chyba jak dotychczas najżarliwsze tekstowiskowe dyskusje tu.
Pozdrówka


Panie Grzesiu!

Dzięki za komplementa, miły z Pana chłopak… A Pilcha, widzę, jeśli Panu wierzyć, podobnie postrzegamy. Nieraz to sobie nawet myślałem jaki byłby z niego zawodnik, gdyby polonistą, z wykształcenia nie był. Bo wedle mnie, to przeszkadza bardzo. W śpiewaniu nie – Jerzy Połomski – też polonista przecież, a jak jeszcze ładnie z siebie głos wydaje.
Pozdrawiam…


Subskrybuj zawartość