Wiem, wiem, moja to sprawa, ale zmartwiony jestem

Życie, to nie tylko forma istnienia białka, zdecydowanie bardziej polega ono na dokonywaniu permanentnych wyborów. Mój znajomy – nieznajomy z Textowiska, Szeryf, podjął decyzję o jego opuszczeniu. Decyzję trudną, bo zapewne pisanie na Textowisku niemałą wartość pozytywną dla niego posiadało. Wyjątkowo wiem co piszę, bowiem opuściłem Salon 24 wraz ze swymi ok. 250 tekstami i nie było mi lekko.

- „Felietonistyka to najtrudniejsza ze sztuk dziennikarskich, a jednocześnie najczęściej profanowana przez ordynarnych parweniuszy, którym wydaje się, że mając już własną kolumnę mogą bezczelnie uważać się za następców swoich wybitnych „kolegów po fachu”.

Bo do pisania felietonów trzeba mieć dryg, dobre pióro i nietuzinkowe doświadczenie. Żeby mieć coś interesującego – mądrego – wesołego (razem lub osobno) do opowiedzenia tydzień w tydzień, to trzeba być nie lada mocarzem. Lecz nawet taka umiejętność nie gwarantuje sukcesu w tej jakże niewdzięcznej dziedzinie. Niezbędny jest swego rodzaju magnetyzm zawarty pomiędzy wierszami, czy to kwestia stylistyki, doboru słów, poglądów, osobowości autora – przepisu nie zna nikt, bo albo ktoś to ma albo nie. Doszedłem do bezwzględnego przekonania, czym wielu zapewne ucieszę, że tego magnetyzmu nie posiadam”.

Powyższe, nie autorskie sformułowanie, będące – jak to czynię ostatnio – świadomą, kokieteryjną prowokacją, zamieściłem ongiś na forum internetowym gazety do której pisywałem. Długo czekać nie musiałem. Reakcja była iście ekspresowa:

„Ponoć Kleina nie będzie pisał felietonów, bo mu talentu brakuje” – wykrztusił z siebie jakiś równiacha. Po czym żwawo dodał: „Czy on, kurwa, musiał aż tak długo znęcać się nad ludźmi, by to zrozumieć?”.

Obawiam się, że Pan Szeryf słów na wiatr nie rzuca… Sytuacja ta powinna zostać przez właścicieli tego portalu odebrana nie jako gest sfrustrowanego być może mężczyzny, doskonałego w mej ocenie blogera, a także, co jest zdecydowanie bardziej istotne, nietuzinkowego człowieka. Jest to gest symptomatyczny, będący, tak sądzę, reakcją, a nawet formą buntu na ordynarne wpisy coraz większej ilości osób. Nie ukrywam, że jestem bardzo podminowany, a jednocześnie bardzo zmartwiony…

Dedykuję, ku rozwadze, wszystkim piszącym, poniższe słowa:
Młody, wchodzący dopiero w dorosłe życie człowiek, udał się w Himalaje, chcąc porozmawiać z mędrcem. Przybywszy na miejsce, spytał go: “Mistrzu, co to jest życie?” Mędrzec zamknął oczy, zamyślił się i rzekł: “Życie to zapach rozkwitającego kwiatu”. “Ale mistrzu – odpowiedział młody adept filozofii – w Andach stary Inka powiedział mi, że życie to jest ostry kamień”. “To jego życie” – odparł starzec.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

--> Andrzej F. Kleina

Bardzo dziekuje za te slowa. Potrzebne mi byly.

Jerry


Panowie

Nie bądźmy dziećmi.
Są słowa i słowa.
Jest jeszcze ekspresja.
Jest także autonomia własnego bloga i narzędzia do niego przywiązane. Na swoim.

Są także moje czułki, które odbierają wasze sygnały.
I oścień.

Odbieram, mam wrażenie, że granica nie została jeszcze przekroczona ale odbieram.

Igła


Panie Szeryfie!

Odczuwałem potrzebę żeby je wypowiedzieć, skoro do czegoś się przydały, to bardzo się cieszę.
Serdecznie Pana pozdrawiam…


Szanowny Panie Igło!

Nie jestem rozhisteryzowaną, cnotliwą panienką. Szanuję Pana zdanie, ale go nie podzielam. Nie istnieje ogólny model odporności na stres, czy w tym przypadku, odpornosci na chamstwo. Kumulujące się chamstwo. Działające jak korozja psychiczna, bo przecież rzecz dotycząca Pana Szeryfa, to nie kategoria jednego blogera.Każdy ma swoja, jednostkowa odporność i każdy ma swój, hermetyczny świat wartości. Ta przypowieść która cytuję, jest w mej ocenie, w swej prostocie – genialna.
Pozdrawiam Pana…


Przykro mi Panie Andrzeju

ale się z Panem nie zgadzam.

Blog nie jest felietonem, tylko rozmową.

A do rozmowy potrzeba, co najmniej, dwóch chętnych osób. Nawet takich, które dramatycznie różnią się w poszczególnych poglądach (jak dla przykładu Pan i ja). I które, mimo różnic rozmawiają ze sobą (niekoniecznie z takim upodobaniem, jak Pan i ja).

Oczywiście atakowanie ad personam osoby niechętnej do rozmowy jest godne potępienia, bo zawsze jest godne potępienia, ale chyba trochę to rozumiem, co nie znaczy, że usprawiedliwiam.

Próbowałem kędyś przekonać Pana Szeryfa w jakiejś banalnej kwestii, co więcej takiej, na której się trochę znam i mam parę książek na półce i wiem co jest w innych. Mniej więcej. Innymi słowy – w takiej, w której pewne zdania można uznać za uzgodnione.

Jedyne, co usłyszałem, to to, że jestem przemądrzały, nie mam własnego zdania tylko książkowe, a Pan Szeryf wie lepiej, bo jest artystą.

Pożegnałem się i więcej nie próbowałem.

Więcej powiem, jeżeli ktoś twierdzi, że jakieś poglądy nie powinny być głoszone (na przykład : kreacjonizm), bo tak się piszącemu wydaje, to powinien liczyć się z tym, że nie tylko zwolennicy tych poglądów, ale i zwolennicy wolnego słowa, chcieli by usłyszeć, jakie jest uzasadnienie.

Blog nie jest felietonem. Nie jest też miejscem do składania jednostronnych oświadczeń. Można to robić na wiele innych sposobów.

Nie martwiło mnie odejście Tygrysa. Pozwolę sobie na konsekwencję i tym razem też się nie przejmę.


Ja proszę Klejny

o kilku geniuszach słyszałem, choć żadnego nie poznałem.
Wbrew pozorom rozumiem co czytam.

Powtarzam jeszcze raz, każdy bloger ma u siebie guzik kasuj i zgłoszenia , ze ma wątpliwości.
Widzi to redakcja i nikt więcej.
Proszę korzystać.
A na swoim blogu ciąć i walić w gębę wedle własnej odporności, której my nie znamy. Tym bardziej jeżeli cham przychodzi w nieproszona gościnę.

Ale powtarzam, nie lekceważę ani Szeryfa ani Pana. Wprost przeciwnie.
Zgadzam się i odbieram sygnały.

Igła


WSP Yayco!

Pisze Pan: – Próbowałem kędyś przekonać Pana Szeryfa w jakiejś banalnej kwestii, co więcej takiej, na której się trochę znam i mam parę książek na półce i wiem co jest w innych. Mniej więcej. Innymi słowy – w takiej, w której pewne zdania można uznać za uzgodnione.

Jedyne, co usłyszałem, to to, że jestem przemądrzały, nie mam własnego zdania tylko książkowe, a Pan Szeryf wie lepiej, bo jest artystą.

Ja: – Nie powiedział mu Pan, że jest penisem przez “ch”, i on również i jest ok. Pożegnał się Pan z Nim, ale nikt nikogo wulgarnymi słowy nie namaścił. I o to w zasadzie mi chodzi. O klasę, której, w mej ocenie, ma Pan tyle, że mógłby Pan obdzielić 5 powiatów, i nie mówię tego kokieteryjnie, i brak klasy, który w co najmniej przypadku 3 osób w stosunku do Pana Szeryfa widzę.

Serdecznie Pana pozdrawiam…


WSP Igło!

Dlaczego Pan pisze? – “o kilku geniuszach słyszałem, choć żadnego nie poznałem.
Wbrew pozorom rozumiem co czytam”.

Czy ja Panu cos takiego insynuowałem? Zeusie broń! Pan Szeryf jest młodym człowiekiem, więc zapewne te wszystkie guziki o których Pan pisze – zna, ja nie znam i nie umiałbym czegoś wulgarnego i obraźliwego skasować. A nawet, gdybym umiał, to może chciałbym, żeby ludzie zobaczyli…? Kto jest kto…

Pozdrawiam…


Ma Pan rację,

i ja nie zamierzam bronić, ani usprawiedliwiać lokalnych chuliganów.

Ale sam Pan wie, że nie jednemu się dostawało. Mnie akurat mało, bo od niedawna pisuję w takich miejscach (ładnie to brzmi moim zdaniem).

Ale myślę, że dałbym sobie radę. I to bez używania słów, które znam, ale których staram się nie nadużywać.

Ale weźmy inny przykład. NIe raz i nie dwa zaczepiano Panią Magię (przepraszam Panią, ale potrzebny mi był dobry wzorzec). Czasem sama się prosiła i czekała z niecierpliwością. Może nie w takich słowach, ale bywało rozmaicie. I co?

Ano: psińco, Panie Andrzeju. Po pierwsze, dlatego, że ją trudno przegadać (choć ja w swej ambicji wciąż jeszcze próbuję), po drugie dlatego, że potrafi z tym żyć. Ma dystans do awatarów, jakimi tu jesteśmy i do siebie też.

Jak ktoś tak nie umie, to albo musi ciąć na swoim blogu, albo nie wdawać się w pyskówki na cudzych. A najlepiej oba na raz.

A jak nie, to wcześniej czy później, musi uznać, że blog to nie jest dla niego przeznaczona forma wyrazu.


no cóż

bez owijania w bawełnę.

Szeryfa wygnało stąd chamstwo Nicponia. chyba nikt z piszących tutaj nie wygenerował tylu obelg pod adresem innych blogerów co ten dżentelmen z bożej łaski. na pewno nikt…

“Stay Rude, Stay Rebel”


Subskrybuj zawartość