Modlitwa z "Faraona"

“Terror” Świąt spowodował, że przypomniałem sobie modlitwę, którą po raz pierwszy poznałem wiele, wiele lat temu. I raz na dziesięć lat, w okresie Świąt, przypominam ją sobie… Czarno więc widzę Hamiltona :)

(…) W chwilę później faraon spostrzegł ze zdziwieniem niby stado srebrzystych ptaków unoszących się nad ziemią. Wylatywały one ze świątyń, pałaców, ulic, fabryk, statków nilowych, chat wieśniaczych, nawet z kopalń. Z początku każdy z nich pędził w górę jak strzała, lecz wnet spotykał pod niebem innego srebrnopiórego ptaka, który zabiegał mu drogę, uderzał go z całej siły i -obaj martwi upadali na ziemię.

Były to niezgodne modlitwy ludzkie, które nawzajem przeszkadzały sobie wzbić się do tronu Przedwiecznego…

(…) I oto słyszał chorego, który modlił się o powrót do zdrowia, ale jednocześnie lekarza, który błagał, ażeby jego pacjent chorował jak najdłużej. Gospodarz prosił Amona o czuwanie nad jego śpichrzem i oborą; złodziej wyciągał ręce do nieba, ażeby bez przeszkody mógł wyprowadzić cudzą krowę i napełnić wory cudzym ziarnem.

Modlitwy ich roztrącały się jak kamienie wyrzucone z procy.

Na zachodniej granicy ujrzał faraon dwie armie gotujące się do boju. Obie leżały na piaskach wzywając Amona o wytępienie nieprzyjaciół. Libijczycy życzyli hańby i śmierci Egipcjanom; Egipcjanie miotali przekleństwa na Libijczyków.

(…) I tak na całym świecie panowała rozterka. Każdy chciał tego, co lękiem napełniało innych; każdy prosił o własne dobro nie pytając, czy nie zrobi szkody bliźniemu.

Wtem faraon usłyszał głos kobiecy: – Psujak!... Psujaczek!... wracaj, zbytniku, do chaty, bo już pora na modlitwę... – Zaraz… zaraz!... – odpowiedział głos dziecięcy.
Nareszcie matka widząc, że słońce zaczyna pogrążać się w piaskach pustyni, odłożyła swój kamień i wyszedłszy na dziedziniec schwyciła biegającego chłopca jak źrebaka. Opierał się, lecz w końcu uległ przemocy. Matka zaś wciągnąwszy go do lepianki czym prędzej posadziła go na podłodze i przytrzymała ręką, ażeby jej znowu nie uciekł.

(…) Chłopak wiedział, że już nie wykręci się od modlitwy, więc aby jak najprędzej wyrwać się znowu na podwórze, wzniósł pobożnie oczy i ręce do nieba i cieniutkim a krzykliwym głosem prawił zadyszany:

- Dziękuję ci, dobry boży Amonie, żeś tatkę chronił dzisiaj od przygód, a mamie dał pszenicy na placki… I jeszcze co?... Żeś stworzył niebo i ziemię i zesłał jej Nil, który nam chleb przynosi… I jeszcze co?... Aha, już wiem!... I jeszcze dziękuję ci, że tak pięknie na dworze że rosną kwiaty, śpiewają ptaki i że palma rodzi słodkie daktyle. A za te dobre rzeczy, które nam darowałeś, niechaj wszyscy kochają cię jak ja i chwalą lepiej ode mnie, bom jeszcze mały i nie uczyli mnie mądrości. No, już dosyć...

– Złe dziecko! – mruknął pisarz od bydła, schylony nad swoim rejestrem. – Złe dziecko, niedbale oddaje cześć Amonowi…

Ale faraon w czarodziejskiej kuli dostrzegł zupełnie co innego. Oto modlitwa rozzbytkowanego chłopczyny jak skowronek wzbiła się ku niebu i trzepocząc skrzydłami wznosiła się coraz wyżej i wyżej, aż do tronu, gdzie wiekuisty Amon, z rękoma na kolanach, zagłębiał się w rozpatrywaniu swojej własnej wszechmocy.

Potem wzniosła się jeszcze wyżej, aż na wysokość głowy bóstwa, i śpiewała mu cienkim dziecięcym głosikiem: – A za te dobre rzeczy, które nam darowałeś, niechaj wszyscy kochają cię jak ja…

Na te słowa pogrążone w sobie bóstwo otworzyło oczy i padł z nich na świat promień szczęścia. Od nieba do ziemi zaległa niezmierna cisza. Ustał wszelki ból, wszelki strach, wszelka krzywda. Świszczący pocisk zawisnął w powietrzu, lew zatrzymał się w skoku na łanię, podniesiony kij nie spadł na plecy niewolnika. Chory zapomniał o cierpieniu, zbłąkany w pustyni o głodzie, więzień o łańcuchach. Ucichła burza i stanęła fala morska gotowa zatopić okręt. I na całej ziemi zapanował taki spokój, że słońce, już ukryte pod widnokręgiem, znowu podniosło promieniejącą głowę…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

miło Pana czytać

jak zawsze :)

szkoda tylko że takie interwały czasowe Pan narzuca pomiędzy swoimi wpisami :)

pozdrawiam zimowo znad grzańca (tym razem ;-))

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Modlitwa tego dziecka

do mnie przemawia najbardziej. Jest prawdziwa, jak prawdziwa i naturalna jest dusza dziecka
Tak. tego jestem pewien


WSP Docencie!

Pan jak zwykle dla mnie niezwykle łaskawy, dziękuję i pozdrawiam…


Pan Marek Olżyński!

Szanowny Panie, rzeczywiście ta modlitwa jest prawdziwa i naturalna. Może dlatego, że przede wszystkim dziękczynna…? Dziękuję za wizytę.
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju

tak się zastanawiałem – gdzie Pan się podział... ? Od długiego czasu Pana nie było w txt. Więc się cieszę.

A wpis ładny. Modlitwa dziękczynna jest kluczem do …... .

Pozwolę sobie na dłuższą refleksję.

Pewnie Pan zna coś takiego jak rachunek sumienia robiony przed spowiedzią.

Wg znawców materii i świętych każdy taki rachunek powinien być poświęcony odkryciu w sobie Bożych darów, talentów, i cudów jakie doświadczyłem.. – następnie za nie podziękować i też zachwycić sie Stwórcą, że tak obdarował mnie…. .

Taka modlitwa dziękczynna,jaką Pan opisał przebija wszelkie mroki i pokłady zła które czasem pętają duszę i wnętrze człowieka.

Wg św. Ignacego Loyoli (jakoś ostatnio się z nim zaprzyjaźniłem) grzechem człowieka jest nie rozwijanie, nie realizowanie tychże darów jakie człowieka otrzymał i uświadomił sobie w pierwszym etapie rachunku sumienia.

A więc kolejność jest zawsze taka:

- rozpoznanie darów w jakie zostałem wyposażony i dziękczynienie za nie – a potem zastanowienie się co ja z nimi czynię i jaki robię z nich użytek – a potem konkretne postanowienie jak te dary odtąd zamierzam realizować, rozwijać.

Wielu ludzi skupia się właśnie zbyt mocno na “ciemnej stronie swojej duszy” zapominając o tym, że ta jasna jest najważniejsza i rozwijając tę jasną pozbywamy się ciemnej… .

Modlitwa dziękczynna jest zawsze jak “rakieta dalekiego zasięgu trafiająca do celu” bo łączy niebo z ziemią.

Pozdrawiam serdecznie!
************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Andrzeju

cała przyjemność po mojej stronie :)
Pozdrawiam
Marek


Panie Poldku!

Cóż, rzeczywiście wpis ładny, ale wiadomo, samego to Bolesława Prusa dzieło…

Ja z kolei ostatnio czytuje Kazimierza Dąbrowskiego i mój brak wiary pogłębia się.

Pisze Dąbrowski m.in. iż św. Tomasz, w swej teologii, przekreśla osobowość indywidualną, gdyż przekreśla uczucia istotnie ludzkie, i wplątuje nas w drogi myślenia abstrakcyjnego, drogi rozumu, z wykluczeniem i odrzuceniem wszystkich, choćby najbardziej duchowych struktur indywidualnych. Tworzy wizję „zjednoczenia z Bogiem”, z całkowitym wchłonięciem przez bóstwo…

Różnorakie kierunki teozoficzne, antropozoiczne, mentalistyczne skazują nas na zniszczenie osobowości indywidualnej, przy zachowaniu jakichś całkowicie niejasnych elementów indywidualnych „ja najwyższego” w zjednoczeniu z bóstwem czy najwyższą zasadą. Ale, to tak na marginesie.

Modlitwa tego chłopca jest nie tylko piękna w mej ocenie. Ona potrafi mnie wzruszyć, a jednocześnie jest niezwykle skuteczna.

A z tym „rachunkiem sumienia” to zabił mi Pan ćwieka. Nie wiem czy podołam, nie wiem czy znajdę czas, ale chciałbym, nie ukrywam, zmierzyć się z tym problemem.

Serdecznie Pana pozdrawiam…


Panie Marku!

A guzik tam, nie zgadzam się... Królewieckim (?) targiem, połowę przyjemności anektuję sobie. A co mi tam :)
Pozdrawiam…


Kleina & Olżyński

W zaokrągleniu za pozdrowienia jakie 2 krzynki jareckiego, się należy.
Starajcie się chłopcy dalej
Igła


No i masz

Igła nas przyłapał :))
Okej należy się i basta

PS
Może nie temat, gdyż temat Chin jest w innym miejscu ale ja już wiem co władzom Chin posłać Kilka Igieł :))
Ukłony


Panie Andrzeju

AndrzejKleina

Pisze Dąbrowski m.in. iż św. Tomasz, w swej teologii, przekreśla osobowość indywidualną, gdyż przekreśla uczucia istotnie ludzkie, i wplątuje nas w drogi myślenia abstrakcyjnego, drogi rozumu, z wykluczeniem i odrzuceniem wszystkich, choćby najbardziej duchowych struktur indywidualnych. Tworzy wizję „zjednoczenia z Bogiem”, z całkowitym wchłonięciem przez bóstwo…
Różnorakie kierunki teozoficzne, antropozoiczne, mentalistyczne skazują nas na zniszczenie osobowości indywidualnej, przy zachowaniu jakichś całkowicie niejasnych elementów indywidualnych „ja najwyższego” w zjednoczeniu z bóstwem czy najwyższą zasadą. Ale, to tak na marginesie.

Rozważąnia folozoficzne czy też teologiczne nie są nieomylne… – stąd też chyba w tej mierze wolę trzymać się tego co w Biblii stoi. Ale przecież jest i personalizm Maritena jak i Wojtyły.. . Mi personalizm jest bliski, gdzie to człowiek jest Osobą do której po imieniu Bóg mówi “PÓjdź za Mną...”. Do człowieka mówi Bóg, a nie do jakiejś “zbiorowosci ludzkiej”. Jak czytam Ewangelię to widzę Jezusa mówiącego do konkretnej osoby.. .

Więc nie robią na mnie wrażenie jakieś hipotezy wedle których człowiek ma stracić swoją wyjątkowość i indywidualność. Czyż, nie ze względu na tę wyjątkowość i indywidualność “Pasterz zostawia wszystkie owce i idzie szukać tej jednej zagubionej….”?

Bo Pasterza interesuje szczęście “każdej Owcy”, zna każdą po Imieniu i potrafi ją rozróżnić i usłyszeć. Mało tego, w Ewangelii czytamy, że większa jest radość z jednej nawróconej Owcy niż ze stu sprawiedliwych… .

Więc Ewangelia IMHO jest nasycona do szpiku Personalizmem, jak “dobra kasza skwarkami” ... , :-)))

Co do rachunku – mi bardzo pomógł ten link: http://www.spowiedz.pl/rach1.htm

To właśnie filozofia św.Ignacego Loyoli w której dziękczynienie to podstawa, :-))

Pozdrawiam Świątecznie!(wszak oktawa Wielkanocy). :-)))

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Witam Pana Igłę!

Cieszę się, Pan Igła wyluzowany, wypoczęty, super.
Pozdrawiam…


Szanowny Panie Andrzeju

Miałem zamiar coś napisać pod Pańskim tekstem, ale mi zeszło. Potem przeczytałem tekst Pana Jacka Ka. i napisałem komentarz, który w sumie odnosi się do obu tekstów. Przypadek sprawił, że ukazał sie on 2 minuty po Panskim komencie. Ale to chyba dobrze, że są przypadki.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Lorenzo!

Jasne, że dobrze jest, iż są przypadki. Po Pańskim wpisie wiem, że są nie tylko “Jana Dobraczyńskiego przypadki” :)
Wysłałem dzisiaj Panu gazetkę.
Serdecznie pozdrawiam…


Panie Andrzeju

W wielu z nas nic już z dziecięcej wrażliwości nie zostało.
W niektórych, jeszcze coś się tli… Oby jak najdłużej.

Pozdrawiam serdecznie dziękując za przypomnienie tego, co naprawdę jest ważne…


Magia" "W niektórych, jeszcze coś się tli (...)"

chociaż jestem letni*, to owa “dziecięca wrażliwość” aż mnie parzy …

patrz: “wyznania niewiernego” by Jacek Ka.

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Wielce Szanowna Pani Magio!

Niestety, i nie tylko wrażliwości. Cieszę się, że się do czegoś stary dziad mógł przydać :)
O rany, a może dlatego się cosik we mnie tli, żem stary? Wiadomo… próchno ogniem nie zajarzy.
Pozdrawiam serdecznie…


Docencie

Byłam i widziałam. Dobrze, że w Tobie ta wrażliwość dalej jest silna.
Bo nie o doktrynę tu chodzi (“– Złe dziecko! – mruknął pisarz od bydła, schylony nad swoim rejestrem. – Złe dziecko, niedbale oddaje cześć Amonowi…”) a o wewnętrzną dzielenia się sobą z innymi, szczerą radość i dziękowanie za dobro, które czasem dostajemy w prezencie od Losu, Boga…
Bredzę pewnie, jak zwykle…
:)

Pozdrowienia dziecięco szczere…


Panie Andrzeju

Jasne, że nie tylko o wrażliwość tu chodzi. Ale chyba od niej wszystko się zaczyna?
Wie Pan, ja się niepomiernie cieszę, że na świecie zostało jeszcze kilku takich “Starych Dziadów”, jak Pan. Takich, dzięki którym można przystanąć i zastanowić się choć chwilę nad tym, na co zwykle nie zwracamy uwagi.
I za to Panu dziękuję.

I jeszcze jedno… To żar pozwala na ponowne rozniecenie ogniska. Nie ważne gdzie się tli. Ważne, że jest.

Pozdrawiam dziękując…


Pani Magio!

Rano zawalił mi się świat, odjechała wnusia jedyna, dzięki Pani – uśmiechnąłem się jednak. Wie Pani jak owinąć, a nawet zwinąć faceta w rulon :)
Też dziękując, pozdrawiam…
PS> Proszę się nie gniewać, wysłałem Pani gazetkę.


Szanowny Panie Andrzeju

Gdzie jest ta kolejka, w której mógłbym się ustawić za Pańską gazetką
Bo ja też chcę i jeśli nie sprawi to kłoptów zbyt wielkich, to ładnie proszę :))
Marek


Panie Marku!

Kłopot żaden, a wręcz satysfakcja… Potrzebny jest natomiast Pański adres. Jeżeli Pan zaryzykuje i mi go poda, to gazetka jutro do Pana leci. Oto moje namiary:

andrzejfkleina [at] wp [dot] pl

Pozdrawiam…


Panie Andrzeju

poleciało na wskazany adres
Kłaniam się i miłego dnia życzę


Subskrybuj zawartość