Jestem zażenowany i bardzo zasmucony

Szanowni Konfederaci, zarówno ci bardzo aktywni, jak i ci zdecydowanie mniej, jak ja ostatnio, zostali poinformowani z żalem przez pp Sergiusza i Igłę, że Jacek Jarecki przestał być redaktorem TXT. Rozstaliśmy się – stwierdzili – ponieważ uznaliśmy, że ustawiczne eksponowanie przez niego na forum publicznym naszych różnic zdań oraz jego kłopotów osobistych oraz konfliktów rodzinnych jest działaniem na szkodę TXT oraz naszej, konfederackiej społeczności.

Komunikat, jak komunikat. Pan Poldek popełnił wpis, pod którym znalazło się sporo komentarzy i kolejne przybywają. Nie mam żadnego prawa do oceny tego zdarzenia, ani też specjalnej nań ochoty, niemniej podzielę się kilkoma uwagami.

Nie tak dawno na forum TXT znalazł się tekst Jacka Jareckiego który mnie starego chłopa wystraszył. Zareagowałem, popełniłem notkę. Wydawało mi się, iż JJ znajdował się w stanie depresji, gdzie w języku potocznym, słowem tym opisuje się poczucie smutku lub żalu, jako reakcji na jakieś zdarzenie życiowe. I w tym kontekście słowo to, używane jest do opisania uczucia lub objawu, a nie choroby. Można je porównać do słowa „kaszel”, ponieważ ono także opisuje konkretny stan, a nie jego przyczynę lub określone rozpoznanie.

Nie ukrywam, bałem się, wydawało mi się, że JJ znajduje się w tym szczególnym stanie emocjonalnym, będącym w istocie stanem reaktywnym z depresją, z przekonaniem o istnieniu sytuacji bez wyjścia i niemożności uzyskania pomocy innych, czyli najbliższych? U niektórych, słabszych psychicznie osób, depresja może być reakcją na silny stres, może towarzyszyć innym chorobom, może pojawić się po operacji, wskutek zaburzeń elektrolitowych oraz jako efekt uboczny przyjmowania leków.

Określenie ryzyka samobójstwa u chorych z depresją pozwala często na uchronienie ich przed grożącym niebezpieczeństwem. Osoba cierpiąca na depresję robi w dniach poprzedzający czyn pewne aluzje do zamierzonego kroku. Liczni autorzy podkreślają, że pojawienie się złowieszczego chłodu lub spokoju, jest często bezpośrednią zapowiedzią zamachu samobójczego.

Wielu autorów wyodrębnia pojęcie próby samobójczej od samobójstwa, gdzie próba samobójcza jest zazwyczaj przejawem wołania o pomoc, podczas gdy samobójstwo jest zwykle następstwem utraty wiary w pomoc innych. Motywem podejmowania prób samobójczych bywa również dążenie do zmiany postaw osób bliskich, chęć zwrócenia uwagi innych na własne problemy. I przyznam się bez bicia, że ta wersja była mi najbliższa.
Ale, jak po zimie następuje wiosna, a nocy – dzień, tak JJ wyluzował emocje, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie i na TXT udzielał się dalej. Posty Pani Algi odbierałem jako wołanie o ratunek. Wtedy jeszcze tak odbierałem… Państwo J uczynili z Textowiska arenę demonstracyjną.

Ale, JJ po raz wtóry zademonstrował kilka dni temu stan odbiegający od normy. Tym razem byłem bardziej surowy. Histeryczne zachowania dorosłego mężczyzny, obliczone (tu każdy może wpisać to, co mu do głowy przyjdzie) na kolejną demonstrację, wyzwoliły we mnie ukryte pokłady asertywności. Nikt nie ma bowiem prawa zmuszać mnie w sposób publiczny do uczestnictwa w swojej grze, której na imię życie. Jest to nieprzyzwoite.

Mógłbym jeszcze próbować oceniać, czy pp Sergiusz i Igła mieli prawo w sposób jawny, transparentny mówić w kontekście zaistniałej sytuacji o kłopotach osobistych JJ i konfliktach rodzinnych? Mam mikroskopijną wiedzę na ten temat, ale wydaje mi się, że coś bardzo istotnego naruszyli. Jakiś kawałek przynajmniej dobra osobistego.
Jestem zażenowany i zasmucony…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

panie Andrzeju,

ale czy ten dzisiejszy komunikat redakcji jest mówieniem w spósb jawny o sprawach osobistych Jacka?

Moim zdaniem nie.


Panie Andrzeju

odpowiedziałem na prywatnej poczcie.


moim zdaniem też

ja w ogóle nie wiem co się dzieje. jestem“w tym temacie” bardziej zagubiony niż grześ na co dzień :P (joke)

szczerze mówiąc nie wiem o co poszło i nie chcę wiedzieć. zamieniłem rano parę mejli z Jareckim, ale jakoś bez drążenia z mojej strony, bo sytuacja mnie tak zaskoczyła, że dalej jestem jak pijane dziecko we mgle.

a myślałem że Igła i Jarecki są w dobrej komitywie… hmmm

pomyślałem, że należy nam się uczciwe wyjaśnienie sprawy, ale nie wiem już sam …

Panie Andrzeju. tekst jak zwykle napisany z wielkim wyczuciem i kulturą.

pozdrawiam

“Jeśli masz prawdziwy dar, nie dawaj go, bo ludzie mogą tego nie docenić”
Lou Reed


Panie Grzesiu!

- “ustawiczne eksponowanie przez niego na forum publicznym naszych różnic zdań oraz jego kłopotów osobistych oraz konfliktów rodzinnych”

Wydaje mi się, że jest…

Pozdrawiam…


Panie Sergiuszu!

Dziękuję, przeczytałem. Nie zmieniam jednak jednego przecinka w swojej wypowiedzi. Życie to jednak coś więcej jak forma istnienia białka.
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju

ktoś zaczął sam, także dla porządku wypowiedzi warto to odnotować, a reszta jest smutną tego konsekwencją, czego wszyscy żałują ale tak już musiało się chyba stać...

:(
Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Docencie!

W tej sprawie powiedziałem to, co czułem, nie jestem politykiem. W swojej, dziękuję za kolejną okazaną formę życzliwości.
Pozdrawiam serdecznie…


Panie Maxie!

Pański wpis jest dla mnie trudny, w ramach rewanżu odpowiem podobnym (tak przynajmniej mi sie zdaje… – Chcącego los prowadzi, niechcącego ciągnie :)
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju

ponieważ w sprawie Jacka przeszedłem dokładnie tę samą drogę co Pan, ośmielam się zwrócić pańską uwagę na drugą stronę problemu:

A co by było gdyby admini tego rąbka tajemnicy przed nami nie uchylili? Nie zablokowali kont? Zablokowali, i nie powiedzieli dlaczego?

Igła i Sergiusz stanęli przed bardzo trudną decyzją. Podjęli ją. Nie potrafię ich za to potępić ani sprawiedliwie osądzić.

z prawdziwym szacunkiem

merlot


Panie Merlocie!

Może powinienem przed puszczeniem swego tekściku odczekać z 15-minut, a nie rachu-ciachu. Może! Nie zawsze też klawiatura sztywna przeniesie to, co wymyśli głowa. Generalnie (co za słowo?) chodziło mi o to żeby powiedzieć, iż JJ nie miał prawa wymuszać na czytelnikach jego tekstów ostatnich emocji współczucia, syntonii, empatii, a nawet trwogi, etc.

Decyzja pp Sergiusza i Igły na pewno nie odbyła się w warunkach komfortowych, ja nie osądzam, bo niby z jakiej racji, tego, że sie rozstali. Życie to powitania, rozstania i powroty. Czuję się podle de facto z 2. powodów, że JJ zmiękczał mnie emocjonalnie, do czego prawa nie posiadał, a pp Igła i Sergiusz poszli moim zdaniem krok za daleko. No, może pół? Niewykluczone, że się mylę.

Pan Mad Dog umie fajnie wklejać różne niezłe fotki co z upodobaniem czyni, tak ja, będąc po 5. tygodniowym kursie psychologicznym dla przodujacych rolników, odrobinę sobie “psychologizuję”.
Serdecznie pozdrawiam…


Panie Andrzeju

Po prostu uważam, że nie ma nad czym rozdzierać szat.
Stało się, zaistniał powód uniemożliwiający dalszą współpracę i tyle.
Tak to widzę.
Trzeba dalej iść.
Swoją drogą proszę przeczytać mój komentarz u Poldka.

Human Bazooka


Szanowny Panie Andrzeju

Po pierwsze, wlasnie otrzymalem Pański miesięcznik, za ktory bardzo dziękuję. Czytal będe jutro, bo za chwilę będę chcial sobie przypomnieć “Siedmiu samurajów” Kurosawy, a dwa grzyby w barszcz to za duzo, nawet jak sa wysmienite. Trzeba sobie dozować przyjemności.

A propos dozować. Psychologię znam na tyle, na ile potrzebna mi jest w biznesie, glównie po to, by zrozumieć partnerów w negocjacjach. Bo mimo że prezentują druga stronę, to są lub mogą być moimi partnerami w biznesie.

Moje uwagi, bez znajomości meritum. Po pierwsze zbyt szybka reakcja części konfederatów, którzy po poznaniu stanowiska jednej choćby ze stron znowu zmienili szybko zdanie.

Powyższe reakcje, a także reakcje konfrederatów na “wolania” Jacka i Algi, a przedtem na odejście Wyrusa czy Futrzaka świadczą moim zdaniem także o czymś innym. Oto tekstowisko, oprocz tego, że grupuje ludzi, dla których nalóg rozmowy/dyskusji na odpowiednim poziomie na przeróżne tematy, staje się powoli lepiszczem czegoś więcej. Czegoś czego nie chcę na razie nazywać, bo to zbyt krótki czas. Może nazwę to coś za dwa-trzy miesiące, może jeszcze później, gdy przejdziemy jeszcze kilka takich czy innych prób naszej konfederacji.

Nie sądzi Pan, że jest to optymistyczny punkt spojrzenia na rozwój sytuacji na txt po ponad trzech miesiącach istnienia? Szczerze mówiąc, nie spotkalem się z czymś takim na innych forach.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Mad Dogu!

Czytałem już wcześniej, lepiej bym tego nie zrobił :) Jasne, że nie ma co rozdzierać szat, mam wszelako wrażenie, że ja tego nie czynię. Ot, takie uwagi starszego faceta.
Pozdrawiam…


Wielce Szanowny Panie Lorenzo!

Powiem krótko, chyba się gniewam na Pana (z tym, że mnie to szybko przechodzi, chyba, choleryk jestem…). Gniew stąd się wziął, że Pan otrzymał “mój miesięcznik”, a nie nasz, a ja myślałem, że… ach…
Serdecznie pozdrawiam…


Panie Sergiuszu!

Dziękuję, powiem że po drugim wpisie JJ o zabarwieniu dramatycznym, taką diagnozę na odległość popełniłem.
Pozdrawiam…


Czuję się zaszczycony, Panie Andrzeju

zdając sobie jednoczesnie sprawę z obowiązku, jaki zostal na mnie nalozony :-)))

Uklony niskie


WSP Lorenzo!

Niech Pan nie będzie przedwcześnie zaszczycony, mnie to tylko jeden rozpracował na TXT, nazywając mnie “dobrym cfaniakiem”. Bo ja wyłapuję najlepszych, taki kidnaping mało wiele, jak mawia Stachu.
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju

Dziękuję – Panu powiem. Odczucia mam całkiem podobne do pańskich.
Z jednego się cieszę. Z tego, że decyzje (jakie by one nie były) zostały podjęte. Zawsze za najgorsze z możliwych rozwiązań uważałam trwanie w rozkroku.

Pozdrawiam jak zwykle serdecznie…


Pani Magio,

przepraszając gospodarza za poza tematyczne wtargnięcie, co ma Pani przeciwko rozkrokowi?

Zawsze mi się wydawał mocno widowiskowy, no ale to pewnie dlatego, że jako stary, w młodości chadzałem do kabaretów i operetek…


Pani Magio!

Pani to mnie rozpieszcza…
Serdecznie pozdrawiam…


O cholera,

toć rozpięty rozporek.
A właściwie, nie zapięty.

Panie Kleina, to było – duży cfaniak.
Igła


Szanowny Panie Yayco!

Wiadomo, dobry rozkrok nigdy nie jest zły. Szczęściarz z Pana, albo dobrze urodzony, ja w kabarecie to dzisiaj nie byłem, nie wliczając w ten rodzaj sztuki, co naturalne, tego który mam za oknem.
Do nas to trzy razy w roku kino objazdowe przyjeżdzało, gdzie mnie tam do operetki. A jak nas raz zawieźli do Warszawy na Borysa, zdaje się Godunowa, to my całym autobusem spali.
Pozdrawiam…


Panie Igło!

Rozporek odpuszczę, nie dla psa kiełbasa, znaczy się, siebie mam na myśli. A Pan to pamiętliwy widzę, jakby Pan w jakiejś specjalistycznej komórce pracowawszy :)
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju,

Borys Godunow bardzo pouczająca jest sztuka i życiowa.

I się źle kończy, bo bodaj, że tam też na koniec przyjeżdża polska wycieczka…

Pozdrawiam starannie


Panie Kleina

Nie pamiętliwy ale 2 szare komórki posiadający.
Działające.
Igła


Panie Yayco!

Ja do dzisiaj jestem zażenowany i bardzo zasmucony, a upłynęło bez mała pół wieku, że my w porozumieniu, całą klasą, po wypiciu kilku win – nie na głowę – na całość – Morfeuszowi słodko się oddaliśmy. Później chciałem parę razy tę sztukę przyswoić, ale 4. akty bodajże i do tego prolog? Kto by temu, z małego miasteczka przyjeżdżając – podołałby…?
Serdecznie pozdrawiam… a i też starannie.


Ale to wesoła jest sztuka, wie Pan?

Pożary, gwałty i inne takie.

Bardzo polecam.


WSP Igło!

Skromny z Pana chłopak, nie powiem, ma Pan tych szarych, sprawnych od cholery i trochę. Mógłby Pan pół powiatu mojego obdzielić. Z tym, że za pamięć, też te szare odpowiadają, ale zapomniałem, z której strony sa zlokalizowane…


Panie Andrzeju

Zgadzam się z Panem – sprawa delikatna. Nazbyt delikatna. Idealnie to byłoby gdyby najpierw doszło do wyjaśnienia do końca pomiędzy adminami a potem oficjalny komunikat – po dojściu do AMEN.

No ale jest jak jest.. – “mleko się rozlało”.. .

Pozdrawiam serdecznie!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Yayco!

No, skoro Pan gwarantuje nawet gwałty, to lecę. Gorzej z tymi pożarami, bo jakoś to mi się tak z Rudobrodym kojarzy nadmiernie. Co to mu się jeszcze deklamować głośno chciało.


Tam też różne brodate faceci,

zazwyczaj w długich, najczęściej czerwonych kieckach latają w te i nazad.
I faktycznie z brodami, ale w rożnym odcieniu.

Ale nie deklamują, ale wprost przeciwnie śpiewają. Tak więcej nabożnie, ale idzie się przyzwyczaić


Panie Poldku!

Stachu nie jest lekarzem, ale ciągle mnie szkoli – medyczną zasadę do łba mego pustego, starego, wkładając: “Przede wszystkim nie szkodzić”.
Pozdrawiam, a przy okazji powiem, że żaru Panu zazdroszczę...


Panie Yayco!

Ja to szybko się układam, i warunkowo i bezwarunkowo i instrumentalnie nawet, to niechybnie i do brodatych, śpiewajacych kiececek się szybko przyzwyczaję...


Ja

na operze byłem raz, a może to operetka była?
Nie pamiętam, bo szybko usnąłem i tylko pamiętam jak bez mgłę jeden taki mały, łysawy piał aż go taka wielga i grubaśna baba we własny biust wetknęła i on się zadławił.
Biedaczek.

Teraz żałuję, bo p.Yayco jakieś westerny nam tu opisuje, a ja bym chętnie się dopisał do takiego scenariusza.
I palił, gwałcił i rabował.
Z naciskiem na – gwałcił. bo na co komu , dzisiaj, rabować chińskie hajdawery?

Igła


Igła

jedź na Wolin, tam zbiórka jest Wikingów coś ok. czerwca-lipca

jak mawia Hagar z komiksu: w zawodzie Wikinga najbardziej cenię sobie palenie i gwałcenie

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Igło!

Tylko tyle? A na pal, to kto? Ja? Od brudnej roboty to Pan szukasz pomagierów? Tylko nie pomyśl Pan, że ja coś z JJ imputuję, czy jak to się wymawia…


Pan uważa, Panie Iglo,

bo kotek może tego nie wytrzymać i zejść. I to Pana będa potem wieszać, a nie jego.

Pozdrawiam serdecznie

PS. Jakby Pan chcial się cos więcej na ten temat dowiedzieć, proszę zajrzeć -> S. Mrożek, “Pólpancerze praktyczne”


Panie Maksie

Ja Wikingów gwałcić nie zamierzam, no coś pan?
A nawet ich ryżych bab.
Na dodatek farbowanych.
Napatrzyłem się na nie w Szkocji.
Tam je zwozili.
To były te co przed nimi nie wiały, jak Europę najeżdżali, i tak wyglądają.
Igła


>max

hmmm … o ile dobrze pamiętam to było “rabowanie i gwałcenie” ale palenie też jest cool :)

“Jeśli masz prawdziwy dar, nie dawaj go, bo ludzie mogą tego nie docenić”
Lou Reed


Docent

czy jakoś tak:))
Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Yayco

Uprzejmie dziękuję za rozszerzający horyzonty komentarz. Zadziwia mnie Pan nieustannie, jak teraz, przechodząc tak lekko od gimnastyki do pieśni i tańca.
Bacz Pan tylko, żeby się Panu takie gimnastyczne fanaberie nie ulęgły w głowie na stałe. Jeszcze Pan zaczniesz próbować tego rozkroku kończąc popisy akrobatyczne arią bardzo dramatyczną a obolałą.
A nie wiem czy się jaka pielęgniarka kabaretowa trafi, coby Pana w bólu zerwanych więzadeł pachwinowych utulić (tabletkami) chciała.

Pozdrawiam geriatrycznie…


Szanowna Pani Magio

Nasz ulubiony Pan Yayco po prostu postanowił sprawdzić, co też nasi, nie mniej ulubieni, politycy za hołubce wycinają. Te szpagaty, rozkroki, salta w przód i jednocześnie w tył, z dwoma śrubami. Albo jedną ... w głowie. Oni mogą, to dlaczego Pan Yayco nie?

Pozdrawiam niemiłosiernie powykręcany


Panie Lorenzo Ulubiony

Ja rozumiem, że męska solidarność i te rzeczy… Mam jednak wątpliwości czy Pan Yayco zadowolonym będzie ze śruby, którąś Mu Pan do głowy włożył. Nieopatrznie chyba.
Kiedy się obudzi i do przytomności wróci będzie się wykręcał wywnętrzał niemiłosiernie.

Pozdrawiam nieakrobatycznie…


Najzacniejsza Pani Magio,

sporadyczność Pani obecności na TXT, wywołana zapewne nawałem prac ogrodowych (modestia należna wiekowi mojemu nie pozwala na sugerowanie innych, z wiosną i młodym wiekiem Pani związanych przyczyn) utrudnia nieco prowadzenie dialogu.

Przyznam, że z mojej perspektywy dystynkcja między gimnastyką a tańcem nie jest znaczna. Jak najdalszy też jestem od samodzielnych ćwiczeń w tym zakresie, więc nie sądzę, aby jakokolwiek pomoc medyczna (poza codzienną, wiekowi przynależną) była mi potrzebna.

Dziękuję jednak za troskę, pozdrawiając apriorycznie


Panie Lorenzo,

polityczne figury gimnastyczne są mi jak najodleglejszymi. Ze względu na gospodarza tutejszego oszczędzę nam wszystkim epitetów, które wobec onych figur pchają mi się do głowy.

Dziwię się, że Pan, mężczyzna stateczny, może sobie choćby nawet wyobrazić mnie w rozkroku.

Pozdrawiam transgresyjnie, choć i stacjonarnie


Szanowna Pani Magio i Szanowny Panie Yayco

Mój komentarz był tylko supozycją, no… niech będzie – szutką taką. Choć głównie odnosił się do naszych uroczych bobasków czyli polityków.

Za zamieszaniem przepraszam. Rzeczywiscie widok Pana Yayco, w jego zwyczajnej kondycji psychofizycznej, wykonującego wspomniane ewolucje, byłby szokujący.

Pozdrawiam już skarcony

PS. A po czym Pan, Szanowny Panie Yayco, sądzi, że jestem mężczyzna statecznym? Bo mnie to zaciekawiło niepomiernie.


Panie Lorenzo,

liczne mam dowody z obserwacji i analizy materiałów zastanych, ale tylko jeden tu przytoczę.

Masz Pan zwierzę typu jamnik?

No.

No to zastanów się Pan, czy nie jest to, aby wystarczająca odpowiedź na pana pytanie

Pozdrawiam egzeplifikacyjnie


Szanowny Panie Yayco

A widział Pan kiedyś Szalonego Jamnika o imieniu Harry? To będziesz Pan niewatpliwą okazję. Zaś tak generalnie (jeśli pozwoli Pan użyć tego nieparlamentarnego słowa), żeby być w dzisiejszych czasach statecznym, to trzeba mieć jednak sporą dawkę szaleństwa we krwi.

Pozdrowienia w stylu tańczącego derwisza


Szanowni Goście!

Co za hołubce ja przez godzinę wyczyniałem, żeby móc wejsć na swój blog i coś tam skrobnać? O rany…

Notka moja, wyjątkowo tym razem była odwiedzana i komentowana. Ba, komentowana. Temat główny szybko znikł w dyskusyjnym zgiełku. Jakaż parabola uczyniona została. Od depresji czy quasi depresji do transgresji zaproponowanej prze Pana Yayco. I nic to, że wysiłkiem wspólnym odeszliśmy od tematu głównego, zaliczając nawet po drodze “Borysa Godunowa”. Tyle się znowu nauczyłem, że Stachu pęknie (bez Igły) z zawiści, czy zazdrości, bo to nie to samo ponoć. Kiedy ja pójdę na sesję i powiem na zakończenie swych pytań: pozdrawiam transgresyjnie, a posteriori, to wiara bez mała jeb… na glebę.

Chociaż tak się zastanawiam czy pozdrowienie transgresyjne ma związek z działaniem autokreacyjnym, czy jakoś tam inaczej też zwanym za Kozieleckim. A może to tylko z pękaniem lodów tym razem połączone być może?
Jak tak dalej pójdzie, to i 50-tka wpisów (i nic, że połowa moich) pod tekścikiem się znajdzie. Zapraszam nieustająco, stacjonarnie, dynamicznie, pozdrawiam progresywnie, transgresywnie, apriorycznie, wcale nie enigmatycznie, a przede wszystkim serdecznie i szczerze…


Przyznam, Panie Lorenzo,

że nieco mnie Pan przestraszył i myśl o wycieczce na południe w początkach maja jednak usunął. Chyba jednak bezpieczniej będzie do Madrytu, gdzie jak słyszałem jamnicy nie występują, a to dla upału uporczywego…

Ale spytam dla ciekawości: a jakby Pan spróbował wodę kranówkę odstawić? Może by coś to Panu Szanownemu pomogło?

Albo chociaż jamnikowi Pańskiemu.

Pozdrawiam refleksyjnie, choć we wtorek


Panie Andrzeju,

powiem tak: jak mam do wyboru pracę nudną i autokreację, to wybieram to drugie.

Pozdrawiam dygresyjnie, ale transparentnie


Panie Andrzeju,

dwa razy to samo mi się wpisało, więc wyedytuję, ale żeby okazji nie marnować dodam, że wiosna podobnież idzie (co poznaję po uporczywym kaszlu, kichaniu i zaczerwienionych oczach).

A jak wiosna idzie to naturalna jest u człowieka chęć, żeby o smutnym nie mówić, ani też nie pisać.

Trochę jak na stypie, zwanej przez eleganckich ludzi na Grochowie i Kamionku, konsolacjom, gdzie szanownego nieboszczyka opłakawszy, goście żwawo za białą się biorą kiełbasę z majerankiem i angielską gorzką zapijają. A już po kwadransie opowiadają pikantne anegdoty, a czasem i się wzajemnie podszczypują.

Pan, jako żeś po kursach adekwatnych, na pewno mechanizm ten elegancko i w trudnych słowach wyjaśnić potrafisz

Pozdrawiam odruchowo (w sensie Bechteriewowskim)


Panie Yayco

nie da rady bardziej młodzieżowo: zamiast autokreację- lans?

co do jamników, ach! zgoda zupełna, ku chwale Pana Lorenzo

Prezes , Traktor, Redaktor


Się już nie da, Panie Yayco okrutny

Pijam te wodę od lat bez mała sześćdziesięciu (z dwudziestoletnią przerwą), więc już się uzależniłem. Zdaje Pan sobie sprawę, czym by się skończyło odstawienie.

Ale, ale, o jakich początkach maja Pan wspomina? Przecież ja się przygotować muszę, chóry przećwiczyć, ludność zaindoktrynować, fasady przemalować, królów pobudzić. No i Smoka też trzeba zaopatrzyć, by ział odpowiednio wieczorową porą. Pan mnie stresujesz, Panie Yayco Szanowny.

Zestresowany, ale nadal Pański

PS. pan to już nie tylko transgresyjnie, ale i stereofonicznie:-))


Panie Lorenzo,

żarty takie. Madryt tańszy, a dziecko chce muzeum zwizytować. Takie, żeby mieli więcej niż jeden obraz.

Proszę się nie lękać. Jeszcze nie pora


Pan, Panie Maxie,

to już całkiem odmłodniał z tej wiosny.

Ja tu sobie z dojrzałymi mężczyznami o jaźni fasadowej rozmawiam, a Pan się na ze swoją nowomodną metroseksulanością ładujesz.

Już żeś Pan, gdzie indziej, Pan Grzesia, przez skojarzenia awiacyjne, do seksualności przebudził, a teraz tutaj próbujesz?

Nieładnie Panie Maxie!

Pozdrawiam mitygująco


Nabijając Panu, WSP Andrzeju, licznik

co jest działaniem antyracjonalnym z punktu widzenia autokreacji,
mam wrażenie że w tym szczególnym przypadku, tłumne nabijanie jest korzystne i ozdrowieńcze dla dobra wspólnego.

merlot


Panie Merlocie,

pan to niech licznik nabija Griszeqowi, bo on to tekst ,,Czekając na Merlota” wrzucił, a pan nic:)
A on czeka dalej niczym ci dwaj od Godota, czy jak mu było.


Lecę,

ale z niepokojem niejakim

merlot


Panie Lorenzo Ulubiony

Nigdy nie było moim zamiarem karcenie Pana, za Jego wypowiedzi. Raczej, przewidywałam kostyczną w swym wyrazie odpowiedź Pana Yayco.

A co do widoku Pana Yayco stojącego w głębokim rozkroku ( szpagat w Panayaycowym wykonaniu jest poza zasięgiem mojej wyobraźni), to przyznam, że byłby on (ten widok) nie tylko szokujący. Czy cóś...

Pozdrawiam z wiosennym uśmiechem…


Szanowny Panie Yayco

Ja to lubię takie wizyty gruntownie przygotować, aby godności Szacownych Goście nie uchybić (pamiętam przygotowania do wjazdu JWP Xięcia Poniatowskiego do Miasta nszego, a potem Bal na Jego Cześć).

A co do Madrytu, to jesli macie zamiar Państwo zwiedzać Prado, to niech się Pan przygotuje niestety na kilka godzin w kolejce, chyba że Pan zechce zwiedzać na początku tygodnia, wtedy jest trochę lużniej.

Pozdrawiam wdzięcznie i z nadzieją


Szanowna Pani Magio

Jako kobieta ma Pani wyobrażnię niczym nie ograniczoną, niemniej świadomość tego, co wiosna może uczynić z człowiekiem, może ja jeszcze poszerzyć.

Kwietnie pozdrawiam


Pani Magio,

cieszę się, że wykraczam poza granice Paninej wyobraźni.

W moim wieku, coraz to się wydaje trudniejsze.

Stanowczo nie chciałbym już młodych kobiet szokować. Nie wypada to mnie całkiem, dla wieku mojego i powagi.

Przykrym jest jednak dla mnie, że przyznaje się pani do prowokacyjnego charakteru swoich wypowiedzi. Niby to podejrzewałem, ale mając na uwadze to że ostatnio Pani, jak mi się zdawało, złagodniała, miałem nadzieję na progres emocjonalny.

A widać włącza się pani w nurt krytyki ludzi starszych. Może jednak warto było za tym referendum orędować, tak się zastanawiam

Pozdrawiam syntaktycznie


Lasciate ogni speranza

Panie Lorenzo.

Proszę odwołać orkiestrę.

Na zakupienie własnego zajazdu na razie mnie nie stać, a nadto obawiam się, że bale na rzecz osoby nietańcującej są nadużyciem rozumowym.

Pozdrawiam, nie mniej, z wdziecznością


Panie Yayco Synkretyczny

Sam Pan we figury gimnastyczne/taneczne popadłeś a teraz pod płaszczykiem usiłujesz przypisać własne prowokacje osobom postronnym a niewinnym całkiem.
Zaiste, dziwność to u człowieka starszego i statecznego.

Mimo to, pozdrawiam stabilnie…


WSP Yayco!

Czy w dzisiejszych czasach może ktoś nie będący z branży (?) posłużyć się poprawnie nazwiskiem Bechteriew, czy inny Iwan M. Sieczenow? Walą wszyscy tym Pawłowem :)
Pozdrawiam po prostu…


Pan nie wiesz, Szanowny Panie Yayco,

do czego ludność jest zdolna w swym autonomicznym entuzjaźmie, szczególnie wobec Gości z Warszawy :-))).

Zajazd, jeśli już, to Pan sam wykonasz na nasze ulubione Miasto.

A co do bali ku czci osób nietańcujących, to w zamierzchłej przeszłości grywałem w zespole bigbitowym na mlodzieżowych wieczorkach tańcujących. Jako grający – nie tańczyłem – natomiast zdarzało mi się czytywać w tym czasie gazety; obserwując spod oka tańczących wiedziałem, dlaczego (za co) ja się męczę grając. Ale oni?

Pozdrawiam nadal zdumiony


Złosliwa Pani Magio,

z powodu ocieplenia klimatu, nie nosze już płaszczyka, a jedynie marynarkę, która jak mniemam nie do końca realizuje funkcje przez Panią wyobrażone.
Zresztą, jako empiryczny, w funkcje wyobrażone raczej nie wierzę.

Uporczywe przypisywanie mi jakichkolwiek gimnastyczno – ekwilibrystycznych zachowań nie znajduje (więcej nawet – nigdy nie znajdowało) potwierdzenia w rzeczywistości. Miałem na to licznych świadków, niestety nie wszyscy pozostali między nami…

Pozdrawiam labilnie


Szanowny Panie Andrzeju,

z branży nie jestem, alem się o Rossyjan z przełomu XIX i XX wieku zdrowo poobijał, więc mi to, tak całkiem, nie pierwszyzna.

I też przyznam, że refleksologia zawsze mi była bliższa, od znęcania się nad zwierzętami.

O Sieczenowie wiem natomiast niewiele, a i to niewiele, to głownie przez asocjacje z Czernyszewskim. Tak to jest, że kierunki socjologizujące bliższe mi zawsze były niż, proszę wybaczyć prymitywizm sformułowania fizykochemiczne.

Pozdrawiam hormicznie, choć przez to zapewne nieco prototaktycznie


Panie Lorenzo,

ponieważ od dziecięctwa jestem pod wrażeniem autonomicznego entuzjazmu, zwanego przez złe języki rabacją, więc tym bardziej chyba tego aspektu poznawać nie chcę.

A co do muzykalności, to zazdroszczę Panu szczerze, bowiem ja mam jedynie pierwszy stopień muzykalności. Najniższy.

Wiem, mianowicie, kiedy grają.

Pozdrawiam akceptacyjnie


Szanowny Panie Yayco

A jesteś Pan pewien, że grają, bo może tylko hałas nieskoorynowany czynią?
Jak na ten przykład Stockhausen albo Cage.

Pozdrawiam zdemolowany (a może zdurowany), no w każdym razie nieweryfikowalny pod względem hałasu


A może tu chodzi

o Diektariowa?
On wymyślił karabin maszynowy z talerzem na wierzchu.
Pewnie aby można było w miłej atmosferze spożywać pęczak ze skwarkami?
Igła


Panie Igło,

zaręczam Panu, że wkład Rosjan w naukę nie ogranicza się do broni palnej.

Ani do pęczaku.

Pocieszę Pana, że większość z nich, nie była Rosjanami.


WSP Yayco!

Mam dzisiaj dzień porządkowy w obejściu, więc przy kompie z doskoku tylko… Jeśli pozdrowienie Pańskie wymiar ma McDougallowski, to jest mi przykro, że pozdrawia Pan instynkownie, poza świadomością :)
Pozdrawiam z sympatią...


Panie Yayco Nieusportowiony

Pozwolisz Pan, że pozostanę przy płaszczyku typu trencz na ten przykład, któren to specjalnie do wiosennej pory jest przystosowany, jeśli odepnie się wełnianą podszewkę. Osobie starszej i statecznej taki płaszczyk powagi dodaje, szczególnie jeśli osoba empirią się posługuje za nic mając wyobraźnię.
Nadmienię również, że rzeczony trencz, mając krój nieco militarny, nadać się może do niszczenia celów nieprzyjacielskich, do których to czynności byłeś Pan podobno kształcony w poprzednim ustroju.

Jeśli zaś mowa o zachowaniach gimnastyczno – ekwilibrystycznych, to ja bardzo proszę żeby Pan sobie przypomniał, kto tu suponował takowe przepraszając gospodarza za poza tematyczne wtargnięcie.
Mało tego, proszę Pana. Wydaje się, że posłanka Nelly Rokita wyobraziwszy sobie opisaną przez Pana kabaretową widowiskowość rozkroku postanowiła zasugerować pozostawanie w takiejż samej figurze premierowi.
Ku złemu Pan wodzi kobiety stateczne i polityką się zajmujące z nadania Narodu w prima aprilisowy dzień, co zasadniczo i ostatecznie spuentowała dziś inna dama polskiej polityki- posłanka Sobecka. Rzeczona kobieta oznajmiła bowiem Wysokiej Izbie, że 1 kwietnia według tradycji jest dniem urodzin Judasza i wszystko, co w tym dniu się dzieje od Złego pochodzi.
Co prawda nie wiem dokładnie o co/kogo tej Pani szło konkretnie i empirycznie, jednakowoż mam nieodparte wrażenie, że ona też może czytać wynurzenia pańskie na TXT, na manowce (nie tylko sportowe) prowadzące.

Pozdrawiam zagubiona nieco w politycznym eklektyzmie…


Panie Lorenzo,

pewności nie mam, bo zbiłeś mnie Pan z pantałyku.

Pozdrawiam walidacyjnie, ze skłonnością do konsensusu


Drabinę podać, Szanowny Panie Yayco?

A jak się Panu to podoba, bo mnie cos naszło:

“Pantałyk, rodzaj umownego miejsca, dawniej podwyższenia, używanego podczas tradycyjnej, staropolskiej gry w Kule. Gra ta do dziś przetrwała w rejonach południowej Francji, w formie o nieco uproszczonych regułach i zasadach, zresztą i tak nikt nie wie naprawdę, po cóż te kule rzuca. Pantałyk tedy, miejsce z którego rzucało się owe najpierw kamienne, później żelazne kule, było to miejsce specjalne, z gliny i łyka udeptane na ziemi, gdzie to rzucający kule panowie stawali, zamach szeroki biorąc, rzucali w kule przeciwnika tak, by je zbić, czyli wybić poza pole gry. Jednak niektórzy co zacieklejsi gracze, w niesportowej iście, ale jakże szlacheckiej duszy bliskiej walce, swoimi kulami starali się zbić nie tyle same kule, co właśnie na pantałyku stojącego przeciwnika – jako że rzuty odbywały się z dwóch pantałyków, naprzeciw siebie, dość niedaleczko. A że odgrażali się przy tym i obelgami obrzucali, tudzież chełpili straszliwie, jako to który drugiego pokona, tako i jeśli przeciwnikowi udawało się uzyskać niesportowe, ale celne trafienie, ów lżący z pantałyku zbity zamilkał zawstydzony, a i nierzadko na zawsze, jako to pamiętnego roku 1678, kiedy to Rozbrat Szczeciniasty Walgierza poczwarę tak z pantałyku zbił, że ten tydzień się odezwać nie mógł! Dziś, kiedy czasy bardziej cywilizowane nadeszły, walka odbywa się jak w czasach dawnych, jeno w uładzonych nieco ochraniaczach. “

Za www.sjp.pl/co/panta%B3yk – 12k

Pozdrawiam oszołomiony


Panie Andrzeju,

ma Pan rację, ale o wybaczenie proszę, bo moja świadomościowa nieprzyobecność, bierze się z uporczywego starania, aby badać meandry zupełnie odmiennej dyscypliny.

Ale pierwszego kwietnia bardzo trudno zachować dyscyplinę. Intelektualną.

Obiecuję poprawę i pozdrawiam proaktywnie


Pani Magio,

niestety, taki właśnie, nieusportowiony, jestem.

Przyznam też, że płaszczyk z podpinką nie kojarzy mi się najlepiej, bo kiedyś taki miałem i nigdy nie mogłem poprawnie ręki w rękaw włożyć.

Na militarności się Pani natomiast nie znasz, bowiem jako przeszkolony, umiem unieszkodliwić czołg Leopard (szkolony byłem w innych niestety czasach) za pomocą płaszcza pałatki, sprytnie przynarzuconego na jego wizjery i inne okienka.

Nie sadzę, abym umiał to uczynić wspominanym przez Panią trenczem.

Dalszego Ciągu Pani wywodu całkiem już nie rozumiem.

Czy sugeruje Pani, że tajną koalicję z Premierem zawiązałem, której znakiem rozpoznawczym jest trudna, a dla mojego wieku niewskazana, figura?

Czy może raczej Idzie Pani o to, żebym prościej pisał, bo niektóre kobiety w politykę uwikłane, nic wyrozumieć nie mogą? Ale to przecież Pani, swoimi sugestiami pożywkę im daje, niewinne osoby o rozkrok posądzając. Jesteś Pani zatem natchnieniem dla myślicielek PiSowskich? Nie spodziewałem się tego po Pani.

O tym, co się zaś Pani Sobeckiej roi, nie zamierzam wspominać, bo to problematyka dla Pana Igły zastrzeżona. Ja w Toruniu byłem, za nowego ustroju, tylko raz i nie była to wizyta nazbyt satysfakcjonująca.

Pani Magio! Jest wiosna. Ptaszki świergolą i może być nawet, że wieczorową porą płazy kumkać zaczną. A Pani telewizję ogląda? Politycznych kobiet słucha? A nie lepiej to do ogródka wyjść i uprawie się przyglądnąć. Albo i coś posiać, dla przykładu (i proszę mi nie pisać, że się na ogrodnictwie nie znam, bo to sam wiem i bez napominania).

A jak Pani taka sportówka, to niech sobie Pani trochę pobiega po, jadowitej dla mnie o tej porze roku, przyrodzie

Pozdrawiam Panią wiosennie, a zatem i originologicznie


Panie Lorenzo,

możesz Pan tropy mylić i edytować.

I tak widziałem, że mnie Pan chciałeś skierować na stronę zbowidu.

Nieładnie, Panie Lorenzo

Pozdrawiam adekwatnie


Faktem jest ( p.Yayco), że kobity teraz od polityki

rogów dostają, i cholera wie dlaczego rogów a nie długich nóg i ten..tego XXL w odpowiednim miejscu.
Ale p. Magia jako kobita sterana i wiekowa, czyli doświadczeniem życiowym ochajtnięta, nie da sie już do zmywania i siania ruty zagonić.
Co najwyżej machorki.

No i do wspólnego wyprowadzania psa, szczególnie po zmroku.

Pan mógłbyś wtedy płaszcz-pałatką się przymaskować, no i żeby pana kichawka nie wzięła. Od psa.
Igła


To teraz sobie poczekam,

aż sobie to Pani Magia przeczyta.

I odejdę dalej, żeby mnie Pańskie odłamki nie dosięgły.

Pozdrawiam współczująco


Mnie?

Mnie, a niby czemu?
Ja p.Magie kocham i wszystkiego dobrego jej życzę.

A panu mógłbym nawet pałatkę pożyczyć, którą nabyłem czas jakiś temu, na targowisku od Ruska, za 15 zł polskich.

P.S. A pan umisz machorkę, tak cieniutko, tym przyrządem do wiewiórek kroić?
To już rzadka umiejętność jest, nawet wśród tych, co to na północ o jez. Ładoga mieszkają.
Jak sie w tę Unię głębiej zapadniemy, to dobry biznes z tego może być?
Lepszy jak pańskie monologi dla tępawych sztudentów po uniwersytetach smsy czytających.

Igła


Panowie Igła i Yayco

Ja bardzo proszę nie zajmować się ogrodnictwem, bo strasznie marnie sobie w tej materii radzicie. Już lepiej za hodowlę się weźcie jakich zwierząt futerkowych futerka pozbawionych, coby Pan Yayco nie zatchnął się od tego kichania wiecznego.

Panie Igło, psy moje to się same wyprowadzają a jak się już na wieczorny obchód udadzą, to żadnej pałatce nie przepuszczą. Aż tak źle Panu Yayco chyba Pan nie życzy, prawda? Choć z drugiej strony, widok uciekającej kostyczności Panayaycowej... Nieee, jednak nie.

Zaproponowałabym jednak Panom wspólny wieczorny spacer w celach kulturalno-sportowych. Pozostając w zachwyceniu śpiewem godowym kumkających płazów będziecie mogli jednocześnie zadbać o kondycję fizyczną (w sposób mniej lub bardziej skoordynowany) opędzając się przed komarami komarzycami. Wszystko dla zdrowotności Waszej, ma się rozumieć.

Pozdrawiam stałocieplnie…

EDIT:
p.s. Panie Igło, dlaczego życzenia wszystkiego dobrego dla mnie tak się jakoś Panu pochyliły?


Pani Magio

Pozostaję wzruszony, że mnie pani z moździerza kuchennego nie ostrzelała, kiedym p.Yaycowi pewne niuanse męsko damskie tłumaczył i swój wpis rozbudowywał.

On ciężki w swoim fanatyźmie jest.
I nienawiści do dojrzałych kobit. A te przecież, nawet z Torunia pochodzące, przewodnika potrzebują.
Niekoniecznie duchowo-intelektualnego ale takiego co to z butelką po winie cabernet na Leoparda się rzucą.
Nawet pustą.
Jak płaszcz-pałatkę gdzieś na mokrej trawie zapomną.
Igła


Zamiast nawiasa

Ćwiczę te nowomodne wynalazki Serga, co to se je powymyślał dla TXT, tylko nikt niczego z nich nie rozumie.
Igła


Panie Igło,

ja bym kobiecie wieku nie wytykał, nawet 1 kwietnia.

Ale ja jestem chyba inne pokolenie.

Co do machorki, to jest mi to ganz egal. Pana zdaniem astmatyk powinien być zainteresowany?

Pozdrawiam rudymentarnie


Panie Igło

Ależ i oczywiście ma Pan rację, że dojrzałe kobiety (z Torunia albo z krajów zagramanicznych) przewodnika potrzebują. I, jak widać znalazły.
Model intelektualno-bojowy, mało usportowiony.

Pozdrawiam zastanawiając się czy jednak tego moździerza nie użyć...


Szanowna Magio

we mnie chcesz odpalić, czy w tego szowinistę z Grochowa?
Ja się już dawno oszańcowałem a ten osobnik cały czas pisze z placu budowy

Choć taki mały, szczuplutki, to wszędzie się wciśnie, na dodatek dawne rany rozdrapując, na sztudentki zasadzki zakłada.
Niby wie co to jest stare wino? Haha..

A ja wiem co je dobre.
Igła


Sie muszę wytłumaczyć, Panie Yayco Szanowny,

najpierw w żródle, ktore widnieje teraz zobaczyłem żródło wspomniane i kliknąłem edit. Dopiero potem cos mnie ruszyło i sprawdziłem to pierwsze, właśnie ze wzgledu na wspomniana organizację i mnie wymiotlo szybciej, niź światło łazi. Ale się człowiek musi pilnowac i nikomu nie wierzyć :-))) Dobra nauczka.

Pozdrawiam pouczony


Pani Magio,

psami szczuć starszego człowieka?

Złe w Pani wiosna budzi instynkty, nad czym ubolewam.

Na spacery wieczorową porą nie chadzam, odkąd wiek uczynił mnie wiktymologicznie atrakcyjnym dla młodzieży.

Pozdrawiam kostycznie


Panie Yayco

O wybaczenie proszę, jeśli uraziłam.

Pozdrawiam niosąc w podarunku rogalik maślany ze (s)kruszonką...


Panie Igło

Dla Pana ten moździerz chyba będzie, coś mi się widzi.
Strasznie się Pan rozochociłeś wiosennie. Albo cóś.

Pozdrawiam dzwoniąc kostkami lodu o szklankę...


Jasne,

i z kaszanką zapewne…


No tak

znowu sprytne maluchy wygrywają.
Wycofuję się rakiem.

P.S.>Codziennie wędrując z Ciapkiem liczę rozgniecione/rozjechane żaby i ropuchy.
Tragedia.
Igła


No widzi pani...

Od razu się poczuł i odpalił.
Jak, ślepy w olszynę.
Igła


mam wrażenie Panie Igło,

że mylą się Panu blogi.

A może nawet osoby.

I pomyśleć, że przez kilka dni wydawało mi się, że rozumiem, co Pan pisze…

Pozdrawiam kompensacyjnie


Szanowni Państwo!

Juz nie wiem co mówić, dziękować dziekowałem za taki wysyp wpisów, a poniewaz apetyt rośnie w miarę jedzenia, też się sobie wpisuję, żeby ustanowić textowiskowy rekord życiowy, co niniejszym czynię.
Pochwalę sie chłopina z małej dziury w krzyżackiej krainie, że mój ziomal został rektorem UMK. W Toruniu… Ciekawym jedynie, czy gdyby Panowie Kaczyńscy byliby na wierchuszcze, ich pupil Andrzej profesor Zybertowicz rektorem by został.
Pozdrawiam…


Panie Yayco

Pan mnie się nie myli.
Wszędzie pan podchody czyni.
Podchwytliwe.
A jak pisanie idzie?
Igła


Panie Andrzeju Szanowny

Proszę nie dziękować. To ja powinnam, bo dobrze się w Pańskich gościnnych progach czuję. Mam nadzieję, że nie nadużywam gościnności “zawłaszczając” setny komentarz u Pana.

Pozdrawiam serdecznie…


Najszanowniejszy Gospodarzu,

a kto został tym rektorem, bo nie śledzę?

Pozdrawiam nominalnie


WSP Magio!

Cieszę się bardzo, że nie do końca jeszcze ze mnie męskosć zeszła, bo jak widzę szlachetnych dyskutantów jak się wokół Pani dwoją, a nawet troją, hołubce, szpagaty, gwiazdy, wymyki i inne skoki przez konia uskuteczniaja, to zazdrosny jestem. A co, należy mi się :)
Pozdrawiam zauroczony…


Szanowny Panie Yayco!

Młodzianek, jak na rektora, raptem 50-latek… Oto czym “kupił” mądre głowy:

- Prof. Andrzej Radzimiński przedstawił inną wizję uniwersytetu. Chce skupić się przede wszystkim na pracownikach, i to od nich zamierza zacząć zmiany na uczelni. – Nowe budynki, owszem, są ważne, ale ważniejsi są ludzie, którzy w nich pracują – stwierdził historyk.

Przyznał, że UMK cieszy się dobrą kondycją finansową i jest to zasługa obecnego rektora, ale pojawia się problem w postaci malejącej liczby studentów zaocznych. – W związku z niżem demograficznym będziemy mieli coraz mniej słuchaczy studiów niestacjonarnych, a co za tym idzie, dochody z tego źródła będą mniejsze – wyjaśnił.

Historyk zupełnie inaczej widzi też charakter swojej funkcji. Urząd rektora miałby ulec decentralizacji, dziekani zyskaliby zaś większą autonomię w rozporządzaniu środkami finansowymi. Samorząd studencki również powinien brać udział w planowaniu wydatków na koła naukowe i działalność kulturalną. – Pragnę otworzyć się na całe środowisko akademickie – zadeklarował.

Pozdrawiam…


No rzeczywiście młody,

historycy są zwykle dobrymi rektorami.

Zazdroszczę UMK, co mi się rzadko zdarza.

Pozdrawiam


Do Panów Sergiusza i Igły!

Parę minut temu, Pan Yayco był uprzejmy pozostawić swoją kolejną uwagę na moim blogu. Nie znajduję jej w “rozmowach txt”, nie znajduję też tego tekściku od wczoraj nigdzie, czuję się zakłopotany… Wiem, że w tych sprawach komputerowo-nawigacyjnych jestem ociężałek, ale żeby aż taki? A może jednak…?


Panie Andrzeju Szanowny

Dziękuję za miłe słowa. Przyjemnie się u Pana rozmawia i w zacnym towarzystwie.

Pozdrawiam z atencją należytą...


Panie Andrzeju

Dostaliśmy zgłoszenie o włamaniu na blog Pana Poldka na którym Jacek Jarecki zaczął wklejać fragmenty korespondencji i pogróżki, wzbudzając zakłopotanie innych Konfederatów. Tamte komentarze zostały ukryte, a z Panem Poldkiem musimy wyjaśnić sprawę przez e-mail.

Wniosek jest taki, że dla dobra TXT lepiej byłoby nie eksponować na SG czy w liście nowych notek i rozmów tych wątków, które dotyczą Jacka Jareckiego.

Dlatego zmieniliśmy kategorie na archiwum nie tylko Pana notki, ale też naszego ogłoszenia redakcyjnego, notki Poldka a także notki Mad Doga.

To była nasza redakcyjna reakcja na to włamanie – tak na szybko.

Jeśli ma Pan inne zdanie, może Pan w każdej chwili zmienić kategorie swojej notki na dowolną poza archiwum – tu nie ma żadnej redakcyjnej “blokady” ani niczego w tym sensie.

Przepraszam za tę zmianę bez pytania, ale musieliśmy działać w stanie wyższej konieczności w danej chwili.

Pozdrawiam.


Panie Sergiuszu!

Nie znam się na tym kompletnie, nie umiałbym rozbić kłódki do własnego garażu, rozumiem, a przynajmniej staram się, że już jest wszystko ok.
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju

Małe dopowiedzenie w sprawie rzekomego włamania. Pan Poldek zaprzeczył by to on wpisał te pogróżki i odpowiedział że jest zszokowany oraz poprosił o zmianę hasła do bloga, ale nie powiedział że użyczył swojego hasła, jak to wynika z tej wypowiedzi:

“Ps. Staszek Młynarski udostępnił nam kod dostępu do swojego blogu na TXT, Jacek napisał parę słów prawdy do Sergiusza i Tekstowiczów. Staszka konto już jest zmienione, a jego notka poszła do archiwum.
Powiedz, czy to jest poważne?”

http://iwona.jarecka.salon24.pl/68198,index.html#comment_997904

P.S. w tej sytuacji musimy zmienić kategorię Pana notki z powrotem na archiwum.

update

Pan Poldek przyznał, że udostępnił swoje konto i złożył następujące wyjaśnienie:

“Alga, Ufka, Jackowi dałem możliwość wyjaśnienia sprawy na forum – za pomocą mojego bloga. Niestety to co zrobił Jacek nie miało z tym nic wspólnego. Wykorzystał mój blog aby się nawyzłośliwiać ad personam nie zaś aby wyjaśnić sytuację. Więc tym bardziej nie rozumiem jego zachowania i im więcej wiem – tym mniej wiem. WIęcej wiedzieć nie chcę. Nie mój biznes.”

http://iwona.jarecka.salon24.pl/68198,index.html#comment_998148


Subskrybuj zawartość