Rozmowy

Tagi:

 

- Panie referencie, dlaczego Pan tak tych naszych socjaldemokratów nie lubi?

- No, nie lubię! Wkurwiają mnie, prawda, wkurwiają mnie maksymalnie! Nie dość, że się z nimi nie zgadzam, uważam za szkodników, zdrajców, sługusów Moskwy, kolonizatorów, morderców i kapusiów, to jeszcze mnie, prawda, po ludzku wkurwiają. Jak jestem w stanie w miarę spokojnie rozmawiać nawet z kibicem Legii albo wielbicielem talentu Pendereckiego, tak tracę cierpliwość i mam ochotę przyjebać komuchowi, bez tłumaczenia mu po co i dlaczego.

- Co Pan taki rozwścieczony? Proszę pana… Wracając, przecież nie wszystkie — jak pan to ujął — komuchy pamiętają Moskwę.

- Przepraszam, jak pani widzi, potrafię przeprosić. Jestem poirytowany, od kilku dni nie zrobiłem nic pożytecznego, a powinienem był. Oczywiście, ma Pani rację, nie wszystkie komuchy pamiętają, ale niestety prawie wszystkie mają amnezję i nadają się jak ulał do rządu kolaboracyjnego, gdyby nie daj Boże do czego doszło, albo do wykonania ustrojowej repety, prawda, też się nadają, gdyby dać im trochę czasu i możliwość. Komuch to dla mnie stan umysłu, to swołocz mentalna, nie znajduję dla takiego zrozumienia i jak mawiał poeta “ni mi się z nim witać, ni żegnać”. Nie akceptuję, nie godzę się, nie pozwalam, będę przeszkadzał, a jak się komuś nie podoba, niech całuje mnie w d[...]pę (pardą).

- Strasznie Pan radykalny.

- Więc, pewnie Panią zaskoczę, ale nie bardzo. Ja takiemu komuchowi, gdyby jak zwykle w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek, sobotę i niedzielę po południu (kiedy wróci ze mszy) zaprawił się samogonem i leżał pod płotem, udzieliłbym bez wahania pomocy — zaniósłbym do stodoły, przykrył sianem, nawet onuce bym mu kupił, żeby nie musiał kraść uczciwym ludziom. Jestem pełen współczucia i zawsze pomogę, ale jak mi się taki komuch bezczelnie w szkodę w[...]ierdala (pardą), to zrozumienie tracę, prawda…

- Dobrze!, a jednak jest Pan radykalny.

- Proszę Pani, niech będzie, że jestem. Co mi tam, prawda, opowiem Pani anegdotę. Nie dalej jak ostatnio mały pojechał do Gruzji, żeby spotkać się z tamtym prezydentem. Pewnie coś popili, wiadomo jakie Gruzini robią wina i koniaki, że wspomnę choćby Saperavi albo “czaczę” z wytłoków, prawda, piłem więc wiem… Wracając do rzeczy, mały wziął i pojechał, i – myśli sobie — skoro już jestem, to podskoczę z Saką, żeby zlustrować — perfidne słowo, tfu…, tak…, że tak powiem…, wracając… o! — zlustrować teren, żeby mi później ten palant Sarkozy nie wmawiał, że załatwił jakiś pokój i jest git. Szef ochrony rzucał mu się pod nogi, prosił, zaklinał, groził dymisją, chciał rżnąć sepuku, ale wiadomo jaki mały jest uparty, jak już się uprze, prawda. Wziął więc mały i pojechał, zaryzykował, głupio zaryzykował, każdemu przyznam, chociaż co ja tam wiem, prawda, jak rzeczywiście było, i podjechał pod ten posterunek, co to zdaniem Sarkozego go nie ma, nie istnieje, prawda. Skoro nie ma posterunku — kombinował nasz mały — to czego się bać, opowiem całemu światu, że Sowieci są honorowi, napadli, ale potem przeprosili, prawda, poszli won. Miało być fajnie, a wyszło jak zawsze. Dobrymi chęciami piekło wybrukowane, jak mawiają dobrze poinformowani… Czy mogłaby mi pani przypomnieć o czym teraz mówimy?

- Hm… W porządku. Niech pan opowie o lustracji.

- Proszę pani, lustracja, to potrzeba ponadpartyjna, aż się dziwię, że wciąż toczy się o nią takie spory, naprawdę... To jest możliwe tylko u nas; nie wyobrażam sobie, żeby Hindus albo, prawda, Pers, miał wątpliwości, czy kapusiom i sowieckim namiestnikom powierzać stanowiska państwowe. O Anglikach nie wspomnę. Ale, ale! Przepraszam, przypomniała mi się sprawa, więc zanim o lustracji, może pociągnę tę dygresję...

- Proszę bardzo.

- Myślałem ostatnio o relatywizmie, prawda, a zwłaszcza o tym, jakie to ludzie potrafią wykonywać akrobacje, żeby tylko uspokoić sumienie. Gotowi są nawet książkę napisać, prawda. Niesamowite. I przyszła mi wówczas do głowy refleksja, że w gruncie rzeczy ja szanuję i w pewnym sensie, prawda, poniekąd poważam Jaruzelskiego, Kwaśniewskiego i Millera. No!, może źle to ująłem. Panowie są oczywiście, prawda, zdrajcami i komuszym pomiotem, ale nie mogę im odmówić, prawda, pewnej, że tak powiem… solidności. Wyróżniają się w naszym obecnym świecie, tak jak wyróżniają się, nie przymierzając, bracia.

- Wszystko to ciekawe, co pan mówi. Nie spodziewałam się...

- A widzi pani! Nie ma rzeczy gorszej niż stereotyp. Zwłaszcza nudny stereotyp. Proszę pani, ja tych parszywych zdrajców poniekąd, prawda, szanuję, bo oni nie udają farbowanych lisów, nie wybielają się; mówią jak jest i prą do przodu — coś jak “alleluja i do przodu”, tylko po komuszemu. Taki Miller…

- Tak…

- Taki Miller powie pani w oczy, że był sekretarzem, wierzył w komunizm, robotnikom nigdy nie żyło się potem lepiej, a “Solidarność” rządzi, bo system nakazowo-rozdzielczy, prawda, zbankrutował. Poza tym wszystko w porządku, wczoraj było w ten sposób, dziś jest tak, trochę inaczej znaczy, prawda, ale generalnie nie ma o czym mówić, a jeśli ktoś zarzuca cokolwiek PRL-owi, to w gruncie rzeczy nie wie, o czym mówi i obraża miliony ludzi, którzy budowali wówczas Polskę. Proszę pani, i to mi się poniekąd podoba, ja wiem, prawda, z kim mam rzecz; stanowisko Millera jest jednoznacznie, pokrętne i komusze, ale jednoznaczne. Weźmy Jaruzelskiego, naszego dobrego sowieckiego jenerała, co dzielnie trzymał czystość partyjnej linii. Z nim jest nieco parszywiej, bo to ewidentny zbrodniarz, przywódca wojskowego przewrotu, który po przewróceniu litościwie został z nami jeszcze przez kilka długich lat, żeby żyło się lepiej i bezpieczniej. W Jaruzelskim podoba mi się to, że niezmiennie nie zrzuca z siebie odpowiedzialności, nie jojczy, ale stoi z podniesioną głową i mówi: “Biorę odpowiedzialność na siebie, ofiary były konieczne, obciążają moje sumienie, zrobiłem tak, bo uważałem, że to jest mniejsze zło, a los postawił mnie w sytuacji, że to ja musiałem podjąć tę decyzję”. I ja to również szanuję. On oczywiście łże i broni swojej legendy, ratuje tyłek, ale, proszę pani, w jego przypadku również wiem, o co chodzi. Rozumie pani…

- Nie bardzo. A Kwaśniewski?

- Z Kwaśniewskim jest jeszcze inaczej. On wykazuje największą zręczność. Kwaśniewski mówi w ten sposób: “Stały się krzywdy, niewinni ludzie cierpieli, ja temu nie przeczę, przyznaję, że popełniliśmy wówczas błędy, to znaczy głównie moi starsi koledzy popełnili. Historia dowiodła, że to opozycja antykomunistyczna miała jednak rację; dowiodła, bo nas nie ma, a wy jesteście. Ale słuchajcie, drodzy przyjaciele, zostawmy to, idźmy do przodu, wybierzmy przyszłość. Jeśli dziś pogrążymy się w rozliczeniach i odwecie, nasze dzieci nam nie przebaczą. Budujmy Polskę, my się do was przyłączymy; zróbmy to razem, przecież przyznaliśmy wam rację i chcemy pomóc”. Tak mówi Kwaśniewski, w niektórych środowiskach lepiej znany jako Kat. I to jest dla mnie również jasny przekaz. Kat ma konkretny plan, wiem o co mu chodzi, widzę co jest narzędziem, a co celem. Konkretny facet.

- Dobrze… do czego Pan zmierza?

- Zmierzam do tego, że dziś zagrożeniem nie są dla nas Kwaśniewscy i Millerowie, czy też — są względnie mniejszym zagrożeniem. Prawdziwym zagrożeniem są ci, którzy wpuszczają się w stosowane przez nich, prawda, kuglarstwo i zaprzeczają swojemu dotychczasowemu życiu. Paradoksalnie, oni wykazywali większą determinację i odwagę w trudnych czasach, kiedy groziły im represje, niż dziś, kiedy dostali wolną rękę i poparcie ludzi, żeby zmieniać kraj. Strasznie mnie to wk[...]rwia (pardą). Fałszują historię, przekręcają fakty, relatywizują odpowiedzialność, żeby tylko zachować depozyt wiarygodności, który w dobrej wierze został im kiedyś podarowany, a którego jakość, tacy ludzie jak ja – referent, chcą teraz sprawdzić. Czas mija i pora wyciągać wnioski z okoliczności, przed którymi postawiła nas przyroda. Granice kompromisu, który był konieczny lat temu kilkanaście, dziś, kiedy układ sił się zmienił, trzeba poszerzać, nie zważając na pakty i układy zawarte pod przymusem z okupantem (choć różnie o tym przymusie powiadają). Jeśli się tego nie zrobi, wszystko będzie, prawda, po nic. Krew w piach.

- Przesadza pan…

- Wcale nie tak bardzo.

- Zmarła pani Wolińska-Brus. Chce Pan coś w tej sprawie powiedzieć?

- Proszę pani. Tylko tyle, że miała szczęście. Jak Andrejew, Stefan Michnik, stary Kryże i inni zbrodniarze. Umknęli ziemskiej sprawiedliwości; umknęli nam. Mieli szczęście i jednocześnie nieszczęście, bo mogli część win odpokutować wcześniej. Teraz niech sobie radzą sami.

- A co w sprawie…

cdn., być może

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Referencie,

kiedyś to nawet, jak wiadomo, kieszonkowcy mieli swój honor. Babci emerytki to taki fest kieszonkowiec by nie okradł. Bo by mu kumple dupę (pardą) skopali.

Po tych prawdziwych komuchach to jeszcze honor kieszonkowca widać. Co na przykładzie Spawacza Pan wykazał. Owszem, łże, ale nie udaje siostry miłosierdzia, prawda.

Wilki za owce przebrane, to jest, proszę Pana, najgorsze, za przeproszeniem (?) bydło. O, tak bym to ujął. Chętnie bym pociągnął po nazwiskach, ale jeszcze będzie okazja.

Pozdrawiam.


Właśnie

doczytałem książkę Isakowicza o ludobójstwie na Kresach, którą wczoraj kupiłem. W trosce o reputację odmeldowuję się, bo zacznę zaraz używać wyrazów.

Przypomniałem sobie inne opowieści i historie; w książce w sumie nie ma zaskoczeń, ale trudno być spokojnym.

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


-->Sergiusz

Wszystko się zgadza. Dziś, per saldo – oceniając po skutkach, różnicy nie ma żadnej, a sekretarz przynajmniej człowiek szczery i prostolinijny. Nawet jeśli przyjdzie uszykować nam w domu zamek, to się przedstawi: “Dzień dobry, jestem wybitnym fachowcem, zamki szykuję od dziesięciu lat, wcześniej byłem złodziejem”. I już wiemy, że wybór polega na tym, czy ma być uczciwie, czy profesjonalnie. W każdym razie mamy wybór.

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Z tym Kwaśniewskim to niezły chichot historyczny się zapowiada

bo z jednej strony dobrze że może ma szansę na NATO-wską posadę, ale z drugiej strony jeżeli jest tak jak mówią i piszą to normalnie, że tak powiem hmmm,
żaba, nawet certyfikaty tejże instytucji nie zmienią zadowolenia kolegów ze Wschodu,

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Subskrybuj zawartość